"Dobra pensja" "dobra praca"

[sublips]

Uważam, że zarobki w Polsce są niskie, ale nie przesadzałabym, że absolwent studiów (bez doświadczenia) czy student ma zarabiać nie wiadomo ile. Ma przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat pracy. Lekarz na stażu kokosów nie ma, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że studia medyczne to jedne z trudniejszych.

Co innego jak doświadczonej osobie proponuje się takie stawki. Irytuje mnie, że w Polsce ogólnie nie ma praktyki podawania widełek, tylko durne pytanie "jakie są oczekiwania finansowe". No nie wiem, może milion miesięcznie, skoro już pytają?

[PaulinciaKWC]

Napisane przez sublips

Co innego jak doświadczonej osobie proponuje się takie stawki. Irytuje mnie, że w Polsce ogólnie nie ma praktyki podawania widełek, tylko durne pytanie "jakie są oczekiwania finansowe". No nie wiem, może milion miesięcznie, skoro już pytają?

tez tego nie lubię czesto człowiek nie wie ile moze rzucić, często tez potrzebuje szybko zmienic pracę i się boi, ze jak rzuci za duzo to straci szansę

[Klaudia_24]

Napisane przez sublips

Uważam, że zarobki w Polsce są niskie, ale nie przesadzałabym, że absolwent studiów (bez doświadczenia) czy student ma zarabiać nie wiadomo ile. Ma przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat pracy. Lekarz na stażu kokosów nie ma, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że studia medyczne to jedne z trudniejszych.

Co innego jak doświadczonej osobie proponuje się takie stawki. Irytuje mnie, że w Polsce ogólnie nie ma praktyki podawania widełek, tylko durne pytanie "jakie są oczekiwania finansowe". No nie wiem, może milion miesięcznie, skoro już pytają?

Mnie też to wkurza i to bardzo. To jest idiotyczne bo raczej oczywiste jest, że pracownik chce zarabiać jak najwięcej....Miałam raz taką sytuację, że w jakiejś pracy powiedziałam, że chce 3 000 na rękę (bo firma mała i w ogóle chciałam dostać tą prace) i na to ten pracodawca "mamy budżet na 3 500 ale damy Pani to 3 000 na początek" - było to tak żałosne. Od razu powinni mówić na ile mają budżet i ewentualnie pytać czy kandydatowi to pasuje, a nie coś takiego. To sprawia, że w Polsce nigdy nie będzie ok na rynku pracy. Ponieważ przyszła by osoba co by powiedziała 2 500 zł bo akurat jest w ciężkiej sytuacji i chce dostać pracę na szybko itd ...to wezmą tą osobę i tyle jej zapłacą, a nie osobę z lepszymi kwalifikacjami co chce 3500 zł nawet gdy mają budżet na 4 000 zł. Trochę masło maślane mi wyszło, ale wiecie o co chodzi.



A co do tego gdzie się dobrze zarabia - ja uważam (dużo osób się z tym nie zgodzi), że dobrze zarabia się jedynie na swoim lub gdy się jest "handlowcom" i się ma pensję prowizyjną od wyników. Wtedy się opłaca starać itd. A na etacie ma się cały czas stałą pensję, przeważnie niską nie ważne ile rzeczy się robi.

[sublips]

Myślę, że za wysoka stawka nie zawsze dyskwalifikuje kandydata. Po prostu dadzą mu mniej .

Napisane przez Klaudia_24

Mnie też to wkurza i to bardzo. To jest idiotyczne bo raczej oczywiste jest, że pracownik chce zarabiać jak najwięcej....Miałam raz taką sytuację, że w jakiejś pracy powiedziałam, że chce 3 000 na rękę (bo firma mała i w ogóle chciałam dostać tą prace) i na to ten pracodawca "mamy budżet na 3 500 ale damy Pani to 3 000 na początek" - było to tak żałosne. Od razu powinni mówić na ile mają budżet i ewentualnie pytać czy kandydatowi to pasuje, a nie coś takiego. To sprawia, że w Polsce nigdy nie będzie ok na rynku pracy. Ponieważ przyszła by osoba co by powiedziała 2 500 zł bo akurat jest w ciężkiej sytuacji i chce dostać pracę na szybko itd ...to wezmą tą osobę i tyle jej zapłacą, a nie osobę z lepszymi kwalifikacjami co chce 3500 zł nawet gdy mają budżet na 4 000 zł. Trochę masło maślane mi wyszło, ale wiecie o co chodzi.



A co do tego gdzie się dobrze zarabia - ja uważam (dużo osób się z tym nie zgodzi), że dobrze zarabia się jedynie na swoim lub gdy się jest "handlowcom" i się ma pensję prowizyjną od wyników. Wtedy się opłaca starać itd. A na etacie ma się cały czas stałą pensję, przeważnie niską nie ważne ile rzeczy się robi.

No ja raz tylko słyszałam o sytuacji, gdzie ktoś się wahał i zaproponowali mu wyższą stawkę niż na początku ta osoba sama chciała. Ale tak ogólnie to można dużo na tym stracić, że powie się mniej i nie rozumiem tego podejścia, że "damy mu mniej, chociaż mamy zaplanowane więcej". Przecież pieniądze to też coś, co motywuje do pracy. Niech podają chociaż widełki, bo dzięki nim ja zrezygnowałam z aplikacji na niektóre stanowiska - no nie mam 23 lat, żeby zgadzać się na stawkę 3500 brutto.

To fakt, że często na etacie trudno o znaczące podwyżki. Często jest wręcz tak, że ktoś pracuje kilka lat, jest dobrym pracownikiem, a świeżynka dostanie podobną pensję. I spoko, nie ma co komu żałować, ale dlaczego nie zadba się o tych "starych" pracowników w jakikolwiek sposób? Później zdziwienie, że ktoś odchodzi.

[meliandra]

Napisane przez sublips

Uważam, że zarobki w Polsce są niskie, ale nie przesadzałabym, że absolwent studiów (bez doświadczenia) czy student ma zarabiać nie wiadomo ile. Ma przed sobą jeszcze kilkadziesiąt lat pracy. Lekarz na stażu kokosów nie ma, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że studia medyczne to jedne z trudniejszych.

Co innego jak doświadczonej osobie proponuje się takie stawki. Irytuje mnie, że w Polsce ogólnie nie ma praktyki podawania widełek, tylko durne pytanie "jakie są oczekiwania finansowe". No nie wiem, może milion miesięcznie, skoro już pytają?

Ale zarabiać tyle żeby godnie żyć, to nie jest nie wiadomo ile. Uważasz, że ma czekać kilkadziesiąt lat żeby przestać mieszać z lokatorami, kupić mieszkanie, jeździć na wakacje, przestać jeść jak student?


Mnie też to denerwuje strasznie. Uważam, że widełki to powinien być obowiązek w ogłoszeniach o pracę. Nie widzę sensu zawracania sobie nawzajem tyłka i chodzenia na rozmowy jak zarobki i tak nie będą satysfakcjonujące. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo co powiedzieć. Powiesz za dużo to Cię nie wezmą, powiesz za mało to się sfrajerujesz jak mieli większy budżet. A niestety ciężko określić ile się powinno zarabiać na danym stanowisku, bo jak szukałam pracy to rozstrzał był bardzo duży.

[sublips]

Napisane przez meliandra

Ale zarabiać tyle żeby godnie żyć, to nie jest nie wiadomo ile. Uważasz, że ma czekać kilkadziesiąt lat żeby przestać mieszać z lokatorami, kupić mieszkanie, jeździć na wakacje, przestać jeść jak student?


Mnie też to denerwuje strasznie. Uważam, że widełki to powinien być obowiązek w ogłoszeniach o pracę. Nie widzę sensu zawracania sobie nawzajem tyłka i chodzenia na rozmowy jak zarobki i tak nie będą satysfakcjonujące. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo co powiedzieć. Powiesz za dużo to Cię nie wezmą, powiesz za mało to się sfrajerujesz jak mieli większy budżet. A niestety ciężko określić ile się powinno zarabiać na danym stanowisku, bo jak szukałam pracy to rozstrzał był bardzo duży.

Nie kilkadziesiąt lat, ale no od razu student nie może dostać stawki jak specjalista. Jak się wykaże, to podwyżka po okresie próbnym, później po roku kolejna. No niestety, taka jest rzeczywistość - nie tylko w Polsce - że mało kogo po studiach stać na wzięcie kredytu i od razu dorosłe życie. Ale ogólnie uważam, że każdy powinien zarabiać tyle, żeby dobrze żyć - nie mówię, że pani sprzątająca powinna zarabiać 10 tysięcy na rękę (choć jeśli ma swoją firmę i rozkręci usługi, to kto wie), ale również powinna zarabiać tyle, żeby stać ją było na życie, a nie biedowanie.

W sumie najlepiej chyba samemu też podawać jakieś widełki, nie wiem, też zawsze mam takie obawy i nie cierpię tego pytania.

[pempek]

Ja się zawsze pytam o budżet na danym stanowisku podczas pierwszej rozmowy, żeby sobie nie zawracać głowy niepotrzebnie. Zazwyczaj też uzyskuję tą informację. Tylko ja aplikuje na wysokie stanowiska, więc może to inaczej wygląda.

Trochę to jak cena na priv na grupach na fb

[Klaudia_24]

Napisane przez meliandra

Ale zarabiać tyle żeby godnie żyć, to nie jest nie wiadomo ile. Uważasz, że ma czekać kilkadziesiąt lat żeby przestać mieszać z lokatorami, kupić mieszkanie, jeździć na wakacje, przestać jeść jak student?

Zgodzę się co do tych zarobków. Sama gdy narzekam na pensje (mam 27 lat i trochę już doświadczenia) to słyszę, że poczekaj, nikt od razu nie ma dużo itp bzdury (bo wg mnie to są nic nie warte rady). Ile można czekać by móc sobie coś normalnego kupić (ubranie nie z sieciówki jak nastolatki), mieć normalne mieszkanie (nie wynajmowany pokój) czy móc sobie pozwolić na bardziej komfortowe wakacje.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez sublips

To fakt, że często na etacie trudno o znaczące podwyżki. Często jest wręcz tak, że ktoś pracuje kilka lat, jest dobrym pracownikiem, a świeżynka dostanie podobną pensję. I spoko, nie ma co komu żałować, ale dlaczego nie zadba się o tych "starych" pracowników w jakikolwiek sposób? Później zdziwienie, że ktoś odchodzi.

To tez jest słabe, ze czesto najlepszym sposobem na wzrost pensji jest zmiana pracy, bo jak juz pracujesz to czesc pracodawcow przyjmuje, ze pensja ci odpowiada i po co podnosic. Raz powiedzialam albo tyle albo sie zwijam (bylaby to duza podwyzka w stosunku do mojej pensji, ale mialam szczerze dosc tej roboty i albo albo, trudno, gdybym nie byla cykorem to bym sie w ogole zwolniła, odpoczęla i dopiero zaczela czegos szukać), uslyszalam ze tyle to mi nie zaplacą, ze zwariowalam, więc odeszłam i dostałam więcej u kogos innego.

[meliandra]

Napisane przez sublips

To fakt, że często na etacie trudno o znaczące podwyżki. Często jest wręcz tak, że ktoś pracuje kilka lat, jest dobrym pracownikiem, a świeżynka dostanie podobną pensję. I spoko, nie ma co komu żałować, ale dlaczego nie zadba się o tych "starych" pracowników w jakikolwiek sposób? Później zdziwienie, że ktoś odchodzi.

Miałam tak w jednym korpo. To było żenujące. Specjalista zarabiał tyle samo co nowy pracownik, którego szkolił. Pracodawcom się wydaje, że ludzie do emerytury będą pracować za tą samą stawkę.

Napisane przez sublips

Nie kilkadziesiąt lat, ale no od razu student nie może dostać stawki jak specjalista. Jak się wykaże, to podwyżka po okresie próbnym, później po roku kolejna. No niestety, taka jest rzeczywistość - nie tylko w Polsce - że mało kogo po studiach stać na wzięcie kredytu i od razu dorosłe życie. Ale ogólnie uważam, że każdy powinien zarabiać tyle, żeby dobrze żyć - nie mówię, że pani sprzątająca powinna zarabiać 10 tysięcy na rękę (choć jeśli ma swoją firmę i rozkręci usługi, to kto wie), ale również powinna zarabiać tyle, żeby stać ją było na życie, a nie biedowanie.

W sumie najlepiej chyba samemu też podawać jakieś widełki, nie wiem, też zawsze mam takie obawy i nie cierpię tego pytania.

No, ale to tylko specjalista może godnie żyć? Właśnie chodzi o to żeby na tych najniższych stanowiskach zarabiać przyzwoicie, a na wyższych odpowiednio więcej. Mnie dziwi, że we Wrocławiu czy w Warszawie ktoś proponuje takie stawki wiedząc ile kosztuje życie. Dla mnie takie zarobki to jałmużna. No sory, ale żaden człowiek nie powinien żyć tylko po to żeby mieć na rachunki i na jedzenie i to kiepskiej jakości, bo to jest zwyczajna wegetacja.

Napisane przez Klaudia_24

Zgodzę się co do tych zarobków. Sama gdy narzekam na pensje (mam 27 lat i trochę już doświadczenia) to słyszę, że poczekaj, nikt od razu nie ma dużo itp bzdury (bo wg mnie to są nic nie warte rady). Ile można czekać by móc sobie coś normalnego kupić (ubranie nie z sieciówki jak nastolatki), mieć normalne mieszkanie (nie wynajmowany pokój) czy móc sobie pozwolić na bardziej komfortowe wakacje.

Ale na co czekać? Tym bardziej, że jak pensja na początku jest kiepska to i podwyżka nie będzie szałowa. Nikt przecież nie da podwyżki 1,5k.

[sublips]

Napisane przez Klaudia_24

Zgodzę się co do tych zarobków. Sama gdy narzekam na pensje (mam 27 lat i trochę już doświadczenia) to słyszę, że poczekaj, nikt od razu nie ma dużo itp bzdury (bo wg mnie to są nic nie warte rady). Ile można czekać by móc sobie coś normalnego kupić (ubranie nie z sieciówki jak nastolatki), mieć normalne mieszkanie (nie wynajmowany pokój) czy móc sobie pozwolić na bardziej komfortowe wakacje.

No nie wiem, ile zarabiasz, sama mam podobny wiek, pod koniec swojej kariery w poprzedniej pracy zarabiałam już fajnie, ale musiałam odejść z innych przyczyn. Ale nie uważam się za świeżą absolwentkę, a o takich osobach mówię - 24 lata - no nie od razu taka osoba powinna dostawać kilka tysięcy na rękę.

Napisane przez meliandra

Miałam tak w jednym korpo. To było żenujące. Specjalista zarabiał tyle samo co nowy pracownik, którego szkolił. Pracodawcom się wydaje, że ludzie do emerytury będą pracować za tą samą stawkę.

.

Ja tak miałam w poprzedniej pracy. Szefowa się dziwiła, czemu się tak zdenerwowałam (nie będę ujawniać szczegółów, ale chciała dać taką samą stawkę mi i komuś bez doświadczenia). Ale cóż, i tak już zmieniłam pracę, i była taka zaskoczona w końcu, że odeszłam po tym, jak mówiłam, ile rzeczy mi w pracy nie odpowiada.

[ojejuniu1974]

Napisane przez meliandra

Miałam tak w jednym korpo. To było żenujące. Specjalista zarabiał tyle samo co nowy pracownik, którego szkolił. Pracodawcom się wydaje, że ludzie do emerytury będą pracować za tą samą stawkę.





No, ale to tylko specjalista może godnie żyć? Właśnie chodzi o to żeby na tych najniższych stanowiskach zarabiać przyzwoicie, a na wyższych odpowiednio więcej. Mnie dziwi, że we Wrocławiu czy w Warszawie ktoś proponuje takie stawki wiedząc ile kosztuje życie. Dla mnie takie zarobki to jałmużna. No sory, ale żaden człowiek nie powinien żyć tylko po to żeby mieć na rachunki i na jedzenie i to kiepskiej jakości, bo to jest zwyczajna wegetacja.





Ale na co czekać? Tym bardziej, że jak pensja na początku jest kiepska to i podwyżka nie będzie szałowa. Nikt przecież nie da podwyżki 1,5k.

Niby czemu?
Jak dla mnie calkiem normalna kwota podwyzki.
W niektorych branzach startuje sie nisko, ale potem pensja znaczaco rosnie.

[meliandra]

Napisane przez ojejuniu1974

Niby czemu?
Jak dla mnie calkiem normalna kwota podwyzki.
W niektorych branzach startuje sie nisko, ale potem pensja znaczaco rosnie.

Ale większości branżach nie Jak zarabiasz na stracie najniższą albo trochę ponad to dostajesz 3-4 stówy podwyżki i tyle.

[Klaudia_24]

Ja jak pracowałam rok temu na etacie (teraz rozkręcam coś własnego wiec już całkiem inna sprawa) to miałam 3 500 zł plus czasem jakieś premie (pracowałam w centrali banku w dziale finansowym) i jak zdecydowałam się odejść i jeszcze rozważałam etat gdzie indziej to prawie wszędzie mi proponowali pensje w tych granicach. Oczywiście pisze tylko o branży finanse/ księgowość, bo w innych może być inaczej. Na prawdę wydała mi się to żałośnie niska pensja jął na warunki Warszawy i odpowiedzialność jaka się miało w pracy.

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:07 ----------

W tym banku byłam 2 lata i podwyżki to były w granicach 200-300 zł przy przedłużaniu umowy. Pracownicy starsi nie dostawali podwyżek prawie wcale. Nie było tez tak, ze byłam złym czy mało ambitnym pracownikiem. Byłam bardzo dobra, ze wszystkim obowiązkami radziłam sobie bardzo dobrze ...ale nikt tego nie umiał docenić i nawet nie miał jak. Większe stanowiska były pozajmowane, inne w tym dziale był za takie same kwoty...

---------- Dopisano o 14:19 ---------- Poprzedni post napisano o 14:12 ----------

3500 na rękę

[szepty_lasu]

Mieszkam w dużym mieście i nie mam własnego mieszkania, ma to znaczenie. Dla mnie dobra pensja to od 8 tys na rękę.
Dobra pensja ma mi pozwolić na wynajem fajnego mieszkania (żadne 30 metrów), wizyty u dentysty bez wybierania 'paznokcie czy zęby' i inne takie oczywiście musi też pozwolić zbudować sobie poduszkę finansowa i umożliwić podnoszenie kwalifikacji.
Jeszcze nie udało mi się osiągnąć MOJEGO progu dobrych zarobków

[Kayk0]

Dużo zależy od miasta i tego czego oczekujemy od życia.

Niestety zarobki w Polsce są marne i cieżko o dobrą kase, zwłaszcza obecnie w branżach które mocno ucierpiały przez Covid.

My zarabiamy (moim zdaniem) średnio, każdy ma ponad 6000 brutto, mamy również dodatkowe źródła dochodów. Jednak bez problemu pozwalam Nam zapewnienie sobie wszystkiego czego oczekujemy w tym momencie od życia. Mamy Luxmed w który jest pełny pakiet badań i dostęp do specjalistów, łącznie ze stomatologiem, który za Nas opłaca pracodawca, więc odpadają Nam koszty prywatnych wizyt.

[ridja devojka]

Napisane przez meliandra

No i to właśnie pokazuje przykrą prawdę o zarobkach w naszym kraju. Jak człowiek ma się usamodzielnić jak dostanie 2,5 k na rękę? Przecież to jest wegetacja za taką stawkę





I ja

Ja zarabiam 2k czyli najmniej jak tylko się da w tym kraju na etacie. Jest to straszne. Tylko to budżetówka. Zarobki w budżetówce są naprawdę żenujące. Ale ja mam mało doświadczenia (zwłaszcza w tej branży), mimo że mam 31 lat.
I chociaż lubię tą pracę i mój zespół to kazdy z nas wie że prędzej czy później się pożegnamy bo nie da się na dłuższą metę pracować za takie pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[9fe3753a27fdab91f294646f71f38ef6abf24fb7_615a35f24cb81]

Napisane przez pempek

Ja się zawsze pytam o budżet na danym stanowisku podczas pierwszej rozmowy, żeby sobie nie zawracać głowy niepotrzebnie. Zazwyczaj też uzyskuję tą informację. Tylko ja aplikuje na wysokie stanowiska, więc może to inaczej wygląda.

Trochę to jak cena na priv na grupach na fb

Ja też nie boję się rozmawiać o pieniądzach, ale trochę sobie nie wyobrażam, że podają Ci widełki.

U mnie to przebiega tak: odzywa się do mnie rekruter. Jak jestem zainteresowana, odpowiadam, że mogłabym być zainteresowana, ale już teraz zarabiam X PLN plus Y bonus i nie zmienię za mniej niż 120% tego. I pytam czy mieszczę się w ich budżecie.

W taki sposób dostałam obecną pracę. Byłam pewna, że moja stawka jest za wysoka i usłyszę "dziękuję, ale dziękuję nie", ale dali radę

Natomiast odnośnie samych widełek to firmy tego nie podają, nawet na pytanie wprost. Rekruterzy zewnętrzni są zazwyczaj trochę bardziej na to otwarci.

Kiedyś bardzo mnie irytowało pytanie rekruterów o aktualne zarobki. Badania pokazują, że prowadzą one do utrwalenia modelu, że kobiety zarabiają mniej. Bo jeśli teraz kobieta zarabia powiedzmy 80% tego co facet, to na następnym stanowisku też zaoferuje jej się mniej niż jemu.

Potem poszłam po rozum do głowy i po prostu kłamałam Mówiłam, że aktualnie zarabiam więcej niż zarabiałam. Udało mi się w ten sposób dostać bardzo solidne podwyżki. Pytanie o zarobki jest niemoralne, więc wyrzutów sumienia 0.

[_Bumblebee_]

[1=9fe3753a27fdab91f294646 f71f38ef6abf24fb7_615a35f 24cb81;88595482]Ja też nie boję się rozmawiać o pieniądzach, ale trochę sobie nie wyobrażam, że podają Ci widełki.

U mnie to przebiega tak: odzywa się do mnie rekruter. Jak jestem zainteresowana, odpowiadam, że mogłabym być zainteresowana, ale już teraz zarabiam X PLN plus Y bonus i nie zmienię za mniej niż 120% tego. I pytam czy mieszczę się w ich budżecie.[/QUOTE]

Bardzo dobre podejście. Tak się powinno rozmawiać z rekruterami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Fenenna]

Napisane przez sublips

Irytuje mnie, że w Polsce ogólnie nie ma praktyki podawania widełek, tylko durne pytanie "jakie są oczekiwania finansowe". No nie wiem, może milion miesięcznie, skoro już pytają?

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

[Ingrid80]

Napisane przez ridja devojka

Ja zarabiam 2k czyli najmniej jak tylko się da w tym kraju na etacie. Jest to straszne. Tylko to budżetówka. Zarobki w budżetówce są naprawdę żenujące. Ale ja mam mało doświadczenia (zwłaszcza w tej branży), mimo że mam 31 lat.
I chociaż lubię tą pracę i mój zespół to kazdy z nas wie że prędzej czy później się pożegnamy bo nie da się na dłuższą metę pracować za takie pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może np godziny pracy to jakoś rekompensują?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[4bf691ac28ce4b7c42a5e5e37940d2d92e088cdd_611061f254610]

brak widełek albo widełki bardzo szerokie to zmora ofert o pracę. Przecież pracodawcy, chcąc kogoś zatrudnić, wiedzą chyba jaki budżet przeznaczają na to stanowisko. A pytania o oczekiwania finansowe są dla mnie beznadziejne, nie wiem co ma na celu.

[ViLLeMkA]

Napisane przez Fenenna

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

Ten tekst, że na pewno nie chcą dać Ci mniej nie zarabiałaś to jakiś żart? W kontekście tego, że potem zaoferowali śmiesznie niską pensje na wysokości minimalnej? Hit.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ciri15]

Napisane przez Fenenna

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

Brzmi jak żart...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PaulinciaKWC]

Fenenna co to za praca? Bo szok. Jak mozna komus powiedziec, spokojnie prosze sie nie krepowac a potem dac 100 zl wiecej niz minimalna? Chyba bym zdębiała

[sublips]

Napisane przez Fenenna

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

Jeśli to jest zleceniówka, to możesz odejść z dnia na dzień, więc jak nie masz już nic innego i nóż na gardle, to bym brała; natomiast jeśli możesz jeszcze poszukać pracy, to absolutnie nie zgodziłabym się na takie wynagrodzenie i warunki zatrudnienia.

Też się dziwię, że im nie wstyd.

Napisane przez Klaudia_24

Ja jak pracowałam rok temu na etacie (teraz rozkręcam coś własnego wiec już całkiem inna sprawa) to miałam 3 500 zł plus czasem jakieś premie (pracowałam w centrali banku w dziale finansowym) i jak zdecydowałam się odejść i jeszcze rozważałam etat gdzie indziej to prawie wszędzie mi proponowali pensje w tych granicach. Oczywiście pisze tylko o branży finanse/ księgowość, bo w innych może być inaczej. Na prawdę wydała mi się to żałośnie niska pensja jął na warunki Warszawy i odpowiedzialność jaka się miało w pracy.

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:07 ----------

W tym banku byłam 2 lata i podwyżki to były w granicach 200-300 zł przy przedłużaniu umowy. Pracownicy starsi nie dostawali podwyżek prawie wcale. Nie było tez tak, ze byłam złym czy mało ambitnym pracownikiem. Byłam bardzo dobra, ze wszystkim obowiązkami radziłam sobie bardzo dobrze ...ale nikt tego nie umiał docenić i nawet nie miał jak. Większe stanowiska były pozajmowane, inne w tym dziale był za takie same kwoty...

---------- Dopisano o 14:19 ---------- Poprzedni post napisano o 14:12 ----------

3500 na rękę

Naprawdę w tych granicach tylko? To dziwne. Moja koleżanka ma tyle samo lat, FiR i nie znam dokładnych zarobków, ale na pewno w okolicach 6 tysięcy. Jak na Warszawę, to bardzo niska stawka. Zawsze myślałam, że w stolicy są wyższe pensje, a jak widzę po wielu wątkach, to wcale nie.

[Fenenna]

Napisane przez ViLLeMkA

Ten tekst, że na pewno nie chcą dać Ci mniej nie zarabiałaś to jakiś żart? W kontekście tego, że potem zaoferowali śmiesznie niską pensje na wysokości minimalnej? Hit.

Napisane przez ciri15

Brzmi jak żart...

No właśnie to zachęcanie żebym się nie krępowała to chyba był żart, chyba chcieli się że mnie pośmiać jak wyjdę, albo sprawdzić czy jestem naprawdę taka frajerka/desperatka i wrócę na trzeci etap - już sama nie wiem jak mam to odebrać. Czuję się upokorzona tym jak została przeprowadzona ta rozmowa.

[PaulinciaKWC]

Jezeli nie musisz brać tej pracy to zrezygnuj bo to kpina. Jezeli masz noz na gardle to sytuacja wyglada inaczej, ale moze uda sie szybko zmienic na cos innego.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Fenenna

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

I dlatego brak podawania widełek zarobków w ogłoszeniach to jest absurd. Ile czasu by zaoszczędziły obie strony.
Ja bym nie szła na kolejny etap. Ale wiadomo, wszystko zależy od twojej sytuacji.


Ja raz poszłam na rozmowę o stanowisko kierownika. Facet zaproponował mi 2700zl. Mówię mu, że kilka lat wcześniej w pierwszej pracy po studiach, bez doświadczenia miałam na start 3000zl. A on mi na to "ale u nas nie ma nadgodzin". I był wielce zdziwiony, że odmówiłam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[meliandra]

Napisane przez ridja devojka

Ja zarabiam 2k czyli najmniej jak tylko się da w tym kraju na etacie. Jest to straszne. Tylko to budżetówka. Zarobki w budżetówce są naprawdę żenujące. Ale ja mam mało doświadczenia (zwłaszcza w tej branży), mimo że mam 31 lat.
I chociaż lubię tą pracę i mój zespół to kazdy z nas wie że prędzej czy później się pożegnamy bo nie da się na dłuższą metę pracować za takie pieniądze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No, ale co to ma do rzeczy, że masz mało doświadczenia? Przecież to nie oznacza, że masz klepać biedę i głodować. Dla mnie oferowanie stawki za którą bardzo ciężko jest przeżyć jest mega słabe.

Napisane przez Fenenna

Sama nie wiem po cholerę w ogóle pytają skoro sami najczęściej g...o oferują.
Wczoraj miałam rozmowę o pracę, drugi etap i właśnie to pytanie, powiedziałam że chciałabym najpierw usłyszeć ich propozycję bo pewnie mają jakiś konkretny budżet. Oni na to że wolą zebym sama powiedziała i mam się nie krępować bo na pewno nie chcą dać mi mniej niż zarabiałam w poprzedniej firmie. Ja na to że będę usatysfakcjonowana 3,5netto na okresie próbnym.
Chwila ciszy i odpowiedź - nasza propozycja to mniej więcej 2100 na umowę zlecenie przez pierwsze pół roku, z perspektywą na umowę o pracę po 6 miesiącach ale bez wzrostu wynagrodzenia.
A no super, mam 32 lata i za sam wynajem kawalerki place 1400zl a bilet miesięczny w moim mieście kosztuje 150zl żebym w ogóle mogla dojechac do tej roboty.
Jestem taka wściekła że w ogole nie wiem czy jechać na 3 etap który niby jest formalnością i brać ta pracę choć od roku jestem bezrobotna.
(musiałam wylać swoje żale)

Ja właśnie też nie wiem po co pytają. Przecież mają jakiś określony budżet, wiedzą ile chcą przeznaczyć na dane stanowisko, więc niech powiedzą, a nie taka zabawa w kotka i myszkę. Potrzebuję pracownika, chce mu dać pracę, ale najlepiej jakby za free u mnie robił. A taką sytuację jak Ty miałam rok temu. Jak mi babka powiedziała 2k to jej zapytałam czy to jakiś kiepski żart. Ona się trochę zmieszała i powiedziała, że to nie od niej zależy. Powiedziałam jej, że widzi w CV, że mam 31 lat, co oznacza, że mogę mieć dzieci na utrzymaniu i że jesteśmy we Wrocławiu i chyba ma świadomość ile kosztuje tutaj życie, więc proponowanie takich zarobków jest żenujące. Dodam, że było to stanowisko specjalistyczne. Najgorsze, że po 3 takich rozmowach człowiek głupieje i nie wie ile ma powiedzieć i myśli, że może faktycznie ma za duże wymagania i na kolejnej rozmowie zaniża swoje oczekiwania.