Dowiedziałam się, że facet, z którym się spotykam, korzystał z usług seksualnych

[Sylia166]

Lol, ale niektórzy się tu spłakali, świat nigdy nie będzie idealny, masa facetów zdradza swoje żony, no smutna prawda, tak samo istnieją kobiety, którym nie przeszkadza to, że facet ma kogoś. Oczywiście nie jestem za pochwalaniem tego, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, życie.
Ja w wieku 19 lat razem z koleżanką poszłam do klubu dla swingersów w Warszawie i co prawda nie uczestniczyłam w grupowym seksie to mega podobał mi się ten klimat, nie nazwałabym tego patologią, istnieją ludzie, którzy nie podchodzą tak emocjonalnie do tych spraw i tyle.
Co do chorób ja miałam całkiem sporo partnerów i nigdy niczym się nie zaraziłam, prezerwatywa znacznie minimalizuje ryzyko zarażenia się, a na pewne rzeczy nie zgadzałam się ze względu na bezpieczeństwo, wiadomo nigdy nie ma pewności na 100% więc wydałam kilka stówek średnio co 3 miesiące na rozszerzony pakiet badań by w razie czego móc jak najszybciej zacząć się leczyć, na szczęście nie było takiej potrzeby, jestem całkowicie zdrowa

Mnie tam osobiście mało obchodzi czyjeś życie łóżkowe, jak ktoś jest dorosły to niech robi co chce w łóżku jeśli wszystkie strony się na to zgadzają, nie oburza mnie, że ktoś czeka np. do ślubu, chce żyć w białym związku czy zmienia partnera/kę co 2 dni, niech każdy zajmie się sobą

[Miss_Suze]

Napisane przez Sylia166

Lol, ale niektórzy się tu spłakali, świat nigdy nie będzie idealny, masa facetów zdradza swoje żony, no smutna prawda, tak samo istnieją kobiety, którym nie przeszkadza to, że facet ma kogoś. Oczywiście nie jestem za pochwalaniem tego, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, życie.
Ja w wieku 19 lat razem z koleżanką poszłam do klubu dla swingersów w Warszawie i co prawda nie uczestniczyłam w grupowym seksie to mega podobał mi się ten klimat, nie nazwałabym tego patologią, istnieją ludzie, którzy nie podchodzą tak emocjonalnie do tych spraw i tyle.
Co do chorób ja miałam całkiem sporo partnerów i nigdy niczym się nie zaraziłam, prezerwatywa znacznie minimalizuje ryzyko zarażenia się, a na pewne rzeczy nie zgadzałam się ze względu na bezpieczeństwo, wiadomo nigdy nie ma pewności na 100% więc wydałam kilka stówek średnio co 3 miesiące na rozszerzony pakiet badań by w razie czego móc jak najszybciej zacząć się leczyć, na szczęście nie było takiej potrzeby, jestem całkowicie zdrowa

Mnie tam osobiście mało obchodzi czyjeś życie łóżkowe, jak ktoś jest dorosły to niech robi co chce w łóżku jeśli wszystkie strony się na to zgadzają, nie oburza mnie, że ktoś czeka np. do ślubu, chce żyć w białym związku czy zmienia partnera/kę co 2 dni, niech każdy zajmie się sobą

No ja też jestem zdziwiona, że ktoś tutaj tak bardzo się spłakał. Najbardziej rozbawiło mnie komentowanie mojego wieku w tej sytuacji. No 19 lat to już pełnoletność. To od kiedy można zacząć robić kontrowersyjne rzeczy w łóżku? Na emeryturze? Ale i tak znajdą się osoby, co będą twierdzić, że przez seks z przeszłości mam jakieś ukryte traumy i zachowania patoli xd


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Sylia166

Lol, ale niektórzy się tu spłakali, świat nigdy nie będzie idealny, masa facetów zdradza swoje żony, no smutna prawda, tak samo istnieją kobiety, którym nie przeszkadza to, że facet ma kogoś. Oczywiście nie jestem za pochwalaniem tego, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, życie.
Ja w wieku 19 lat razem z koleżanką poszłam do klubu dla swingersów w Warszawie i co prawda nie uczestniczyłam w grupowym seksie to mega podobał mi się ten klimat, nie nazwałabym tego patologią, istnieją ludzie, którzy nie podchodzą tak emocjonalnie do tych spraw i tyle.
Co do chorób ja miałam całkiem sporo partnerów i nigdy niczym się nie zaraziłam, prezerwatywa znacznie minimalizuje ryzyko zarażenia się, a na pewne rzeczy nie zgadzałam się ze względu na bezpieczeństwo, wiadomo nigdy nie ma pewności na 100% więc wydałam kilka stówek średnio co 3 miesiące na rozszerzony pakiet badań by w razie czego móc jak najszybciej zacząć się leczyć, na szczęście nie było takiej potrzeby, jestem całkowicie zdrowa

Mnie tam osobiście mało obchodzi czyjeś życie łóżkowe, jak ktoś jest dorosły to niech robi co chce w łóżku jeśli wszystkie strony się na to zgadzają, nie oburza mnie, że ktoś czeka np. do ślubu, chce żyć w białym związku czy zmienia partnera/kę co 2 dni, niech każdy zajmie się sobą

jak by Ci to powiedzieć, jeśli nie widzisz różnicy między zdradą a swingowaniem, które dzieje się za zgodą i chęcią wszystkich uczestniczących to nie świadczy to o Twojej otwartości i luzie, jak chciałabyś sądzić, a o braku podstawowej wiedzy na temat relacji i wyznaczaniu granic
Twoje niskie oczekiwania i brak wrażenia jakie na Tobie wywiera zdrada to Twój standard, którego nie powinnaś ekstrapolować na ogół kobiet i wyśmiewać je za swój standard

[Limonka2738]

Napisane przez kwiaty_w_polu

jak by Ci to powiedzieć, jeśli nie widzisz różnicy między zdradą a swingowaniem, które dzieje się za zgodą i chęcią wszystkich uczestniczących to nie świadczy to o Twojej otwartości i luzie, jak chciałabyś sądzić, a o braku podstawowej wiedzy na temat relacji i wyznaczaniu granic
Twoje niskie oczekiwania i brak wrażenia jakie na Tobie wywiera zdrada to Twój standard, którego nie powinnaś ekstrapolować na ogół kobiet i wyśmiewać je za swój standard

Ale to ci faceci zdradzali. Co Suze do tego, co jaki oni mieli ukłądy w swoich związkach?

[jaksy]

Napisane przez Limonka2738

Ale to ci faceci zdradzali. Co Suze do tego, co jaki oni mieli ukłądy w swoich związkach?

Sama napisała, że zdradzali, więc wiedziała, że to nie są żadne otwarte związki.
Generalnie kłótnia jest o to, kto ma gdzie postawione granice. Ja np. bardzo nisko oceniam tych zdradzających facetów, ale też nie uważam, żeby kochanka była tu bez skazy. Porównam to do pomocy w dokonaniu przestępstwa (wiem, że zdradzanie to nie przestępstwo w naszej kulturze, chodzi mi bardziej o szkodliwość społeczną zachowania) – ktoś chce komuś wyrządzić krzywdę (tutaj mamy żonę) i prosi mnie o stanie na czatach. Jak ja odmówię, to poprosi kogoś innego, a ja przecież nic nie zrobiłam tamtej osobie. To niech prosi, ja nie chcę mieć w tym udziału – tak by było społecznie uczciwie imo. Oczywiście, ludzie nie są krystaliczni, popełniają błędy, 19latka wbrew temu co się tutaj pisze też nie jest dojrzała (mózg rozwija się bodaj do 24 rż), ja jej aż tak nir obwiniam. Ale nie dziwi mnie, że niektórych to obrusza, jeśli mają tak, a nie inaczej postawione granice.

A i sama nie mam nic do seksu grupowego. Gdyby dziewczyna była ciut starsza, dajmy na to miała te 24 lata, a faceci wolni, to w ogóle nie widziałabym tu pola do dyskusji.

Sent from my M2101K9G using Tapatalk

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Limonka2738

Ale to ci faceci zdradzali. Co Suze do tego, co jaki oni mieli ukłądy w swoich związkach?

no ale ja tak właśnie napisałam kilka postów temu
ale dziwi mnie, że dla kogoś facet zdradzający swoją żonę w dalszym ciągu jest atrakcyjny, a już w ogóle, że z takim przekonaniem pisze, że mu bezgranicznie ufa
skoro jest nieszczery dla w teorii najbliższej sobie osobie to skąd ta pewność, że nie oszukuje i nie wciska kitu nastoletniej lambadziarze
i uważam jak jaksy, ona nikogo nie zdradza, ale to co robi nie jest do końca uczciwe
przy czym ja akurat nie napisałam posta, aby ją obwiniać, mnie dużo bardziej odrzucają tamcy rzekomo bogowie w łóżku
niech mnie ręka boska broni od takich facetów
a no i zdziwiło mnie udawanie, że taka akcja jest normalna i jak kogoś szokuje to jest zaściankowy, pruderyjny i urodził się wczoraj

[Limonka2738]

Napisane przez kwiaty_w_polu

no ale ja tak właśnie napisałam kilka postów temu
ale dziwi mnie, że dla kogoś facet zdradzający swoją żonę w dalszym ciągu jest atrakcyjny, a już w ogóle, że z takim przekonaniem pisze, że mu bezgranicznie ufa

Facet zdradzający żonę nie jest atrakcyjnym materiałem na męża.

Ale na niezobowiązujący romans już może być.

To nie mój styl, sama nie sypiam z zajętymi, bo od razu mi spada pociąg do takiego faceta. Ale kochanka nie robi nic złego. To facet ślubował wierność i wina leży w 100% po jego stronie.

Obarczanie kochanki nawet 1% winy powoduje zmniejszanie odpowiedzialności partnera, która powinna być całkowita.

To są pozostałości mentalności "jak suka nie da, to pies nie weźmie", a mni naprawdę nie obchodzi, ile chętnych lasek oblepi mojego faceta. To on ma nie chcieć.

Dziękuję też serdecznie za mężczyznę, który mnie nie zdradził tylko dlatego, że kochanka miała wyrzuty sumiania, żeby spać z żonatym i odmówiła.

[Sylia166]

Napisane przez kwiaty_w_polu

no ale ja tak właśnie napisałam kilka postów temu
ale dziwi mnie, że dla kogoś facet zdradzający swoją żonę w dalszym ciągu jest atrakcyjny, a już w ogóle, że z takim przekonaniem pisze, że mu bezgranicznie ufa

Ufać to śmiech na sali, ale ogólnie zakazany owoc smakuje najlepiej, ja najlepszy seks i znajomości miałam właśnie z żonatymi, ale nigdy nie szukałam u nich czegoś więcej niż zwykłej zabawy, podobał mi się ten układ, teraz już mi przeszło, ale miło wspominam Żonaci to bardzo łatwi faceci ogólnie.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Limonka2738

Facet zdradzający żonę nie jest atrakcyjnym materiałem na męża.

Ale na niezobowiązujący romans już może być.

To nie mój styl, sama nie sypiam z zajętymi, bo od razu mi spada pociąg do takiego faceta. Ale kochanka nie robi nic złego. To facet ślubował wierność i wina leży w 100% po jego stronie.

Obarczanie kochanki nawet 1% winy powoduje zmniejszanie odpowiedzialności partnera, która powinna być całkowita.

To są pozostałości mentalności "jak suka nie da, to pies nie weźmie", a mni naprawdę nie obchodzi, ile chętnych lasek oblepi mojego faceta. To on ma nie chcieć.

Dziękuję też serdecznie za mężczyznę, który mnie nie zdradził tylko dlatego, że kochanka miała wyrzuty sumiania, żeby spać z żonatym i odmówiła.

no mi właśnie tak samo, nie byłoby mowy o niezobowiązującym seksie, po prostu zero atrakcyjności, odruch wymiotny na widok twarzy
skoro wszystko ok z sypianiem z żonatymi to dlaczego jakoś żadna nie pod anonimem by się tym nie chwaliła?

Napisane przez Sylia166

Ufać to śmiech na sali, ale ogólnie zakazany owoc smakuje najlepiej, ja najlepszy seks i znajomości miałam właśnie z żonatymi, ale nigdy nie szukałam u nich czegoś więcej niż zwykłej zabawy, podobał mi się ten układ, teraz już mi przeszło, ale miło wspominam Żonaci to bardzo łatwi faceci ogólnie.

no to fajnie, że masz miłe wspomnienia
tak z ciekawości gdyby była okazja i chęć przespałabyś się z facetem swojej przyjaciółki?

[Milagros_90]

Napisane przez Limonka2738

Obarczanie kochanki nawet 1% winy powoduje zmniejszanie odpowiedzialności partnera, która powinna być całkowita.

A ja to widzę inaczej - dla mnie to są jakby dwa osobne czyny i jeden nie umniejsza drugiemu. Czyli zdradzający facet jak dla mnie ponosi całkowitą winę za zdradę, ale jednocześnie kochanka, która wie, że gość ma żonę, też moim zdaniem ma swoje za uszami - nie jest winna tej zdrady, bo to nie ona zdradza, ale ma na koncie niefajne według moich wartości zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[jaksy]

Napisane przez Milagros_90

A ja to widzę inaczej - dla mnie to są jakby dwa osobne czyny i jeden nie umniejsza drugiemu. Czyli zdradzający facet jak dla mnie ponosi całkowitą winę za zdradę, ale jednocześnie kochanka, która wie, że gość ma żonę, też moim zdaniem ma swoje za uszami - nie jest winna tej zdrady, bo to nie ona zdradza, ale ma na koncie niefajne według moich wartości zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie, ja też tak uważam. I też to pisałam wyżej – dlaczego „współudział” ma zmniejszać winę „głównego sprawcy”? Skąd taki pomysł? On jest głównym winnym, jak najbardziej. I zdradzaczami gardzę. Ale ten „współudział” jest szkodliwy społecznie i wciąż bierze się udział w krzywdzie innej osoby. A to że obca i nic jej nie obiecywała, to co z tego? Nie czyni to tej osoby uczciwą przecież. Przyznaję, że irytuje mnie takie całkowite wybielanie kochanek pt. „ja tej osobie uczciwości nie ślubowałam, nawet jej nie znam, a jak nie ja to ktoś inny to zrobi przecież, więc postoję na tych czatach, gdy go okradają”. Ale tak, moralność jak dupa, każdy ma swoją.

Sent from my M2101K9G using Tapatalk

[wlosomaniaczkaaa]

Dokładnie tak. To nie kolejna przepychanka "ile winy jest w kochance".
Dla mnie bycie kochanką i to w takiej cynicznej wersji jaką prezentują dziewczyny tutaj jest totalnym obciachem. Mam nadzieję, że jeszcze długo to się nie zmieni i za szybko nie doczekamy czasów kiedy babcia przy wigilii bez żenady zapyta "co tam Julka u twojego (żonatego) Mietka".
Każda normalna matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i bez względu na wiek zawsze będzie się martwić. A uwikłanie się w romans z żonatym kolesiem nie jest dobrem, tylko zwykłym szambem. I jeśli komuś ono nie śmierdzi, to Houston mamy problem. No bo jeeeeszcze gdyby przyszła jakaś refleksja, że kurde to był błąd albo nie ma czym się szczycić. Dlatego dla mnie byłaby to porażka wychowawcza, bo bym pomyślała, że wychowałam cynika, osobę z niskim poczuciem wartości albo z niezdrowym stylem przywiązania. Bo z tym mi się kojarzą osoby, które lubuja się w byciu tą trzecią/tym trzecim.

[Miss_Suze]

Napisane przez kwiaty_w_polu

no ale ja tak właśnie napisałam kilka postów temu
ale dziwi mnie, że dla kogoś facet zdradzający swoją żonę w dalszym ciągu jest atrakcyjny, a już w ogóle, że z takim przekonaniem pisze, że mu bezgranicznie ufa
skoro jest nieszczery dla w teorii najbliższej sobie osobie to skąd ta pewność, że nie oszukuje i nie wciska kitu nastoletniej lambadziarze
i uważam jak jaksy, ona nikogo nie zdradza, ale to co robi nie jest do końca uczciwe
przy czym ja akurat nie napisałam posta, aby ją obwiniać, mnie dużo bardziej odrzucają tamcy rzekomo bogowie w łóżku
niech mnie ręka boska broni od takich facetów
a no i zdziwiło mnie udawanie, że taka akcja jest normalna i jak kogoś szokuje to jest zaściankowy, pruderyjny i urodził się wczoraj

Odnośnie zaufania - serio porównujesz zdradę do zaufania, że ktoś Ci nie zrobi krzywdy, takiej krzywdy, która już podchodzi pod przestępstwo? Bo ja mówiłam, że mu ufałam w tym kontekście, że jak będę chciała zakończyć spotkanie to tak się stanie i to było tylko role play, a nie sytuacja faktyczna, że nie mogę powiedzieć „nie”.
Dla mnie teraz tacy faceci też nie są atrakcyjni, już mnie takie układy nie jarają, to się wydarzyło jakoś 7 lat temu.
Wtedy też nie był to dobry kandydat na faceta, ale do samego seksu jak najbardziej. Właśnie jak spotykałam się z singlami to miałam problemy, bo nie tylko w fwb kobiety się zakochują.
I tak jak wyżej - ja chce, żeby mój facet sam nie chciał, a nie, żeby jego rozporka pilnowały strażniczki moralności.
Gdyby mnie mój zdradził to w żaden sposób nie obwiniałabym kochanki, bo o co niby?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[jaksy]

Napisane przez Miss_Suze

Dla mnie teraz tacy faceci też nie są atrakcyjni, już mnie takie układy nie jarają, to się wydarzyło jakoś 7 lat temu.
Wtedy też nie był to dobry kandydat na faceta, ale do samego seksu jak najbardziej. Właśnie jak spotykałam się z singlami to miałam problemy, bo nie tylko w fwb kobiety się zakochują.
I tak jak wyżej - ja chce, żeby mój facet sam nie chciał, a nie, żeby jego rozporka pilnowały strażniczki moralności.
Gdyby mnie mój zdradził to w żaden sposób nie obwiniałabym kochanki, bo o co niby?
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

„Nie obwiniałabyś kochanki, bo o co niby” _ mam dysonans gdy czytam takie wypowiedzi. W momencie gdy ludzie jednocześnie gardzą zdradą, uważają ją za nieuczciwą i krzywdzącą, często zdradzający nie radzą sobie sami z wyrzutami sumienia, a zdrada jest powodem do orzeczenia rozwodu o winie – no, generalnie nie jest społecznie akceptowalna (Ty również nią gardzisz, co widać po cytacie), jednocześnie forsuje się przekonanie, że współzdradzajacy ma czyste ręce. No ja tego nie umiem połączyć, więc pewnie się nie dogadamy. Co do tego rozporka – to, podobnie jak teksty o sukach, to albo niezrozumienie naszych (przeciwnych) intencji, albo próba dewaluacji tego o czym mówimy, bo nie wiem co innego, skoro nie padło tu żadne usprawiedliwienie dla zdradzających, a wręcz za każdym razem podkreślam, że zdradzający jest głównie winny. Osobiście do zdradzającego partnera miałabym pretensje, ale z kochanką cóż, też nie chciałabym mieć nic wspólnego i raczej bym się jej nie kłaniała na ulicy. W cytowanym fragmencie też dopisujesz, że to było 7 lat temu i sama już zmieniłaś podejście, więc podejrzewam, że instynktownie czujesz, że to nie było ok – popraw, jeśli się mylę.
I może dodam jeszcze, choć wcześniej pisałam, nie mam nic do Ciebie personalnie: byłaś młoda, może niedojrzała, może zmanipulowana, piszesz, że Twoje podejście się zmieniło – ludzie popełniają błędy i robią głupoty, życie. Nie jestem „strażniczką moralności”, żeby kogoś za to chłostać na forum. Odnoszę do szerszego zjawiska i czysto teoretycznie.

Sent from my M2101K9G using Tapatalk

[Milagros_90]

Ja się w całej rozciągłości zgadzam z ostatnim postem Jaksy.

Miss Suze, pytasz, o co obwiniać kochankę, która wiedząc, że gość ma stałą partnerkę, wikla się z nim w romans? O to, że robi z pełną świadomością coś, co dobrze wie, że może skrzywdzić innego czlowieka. I to nieważne, że ona nic nie ślubowała tamtej zdradzanej kobiecie, nic jej nie obiecywała. Robi coś, co jest społecznie nieakceptowalne i personalnie bolesne dla drugiego człowieka. W moim systemie wartości staram się działać tak, by drugiego człowieka nie krzywdzić, więc dla mnie takie działanie jest po prostu słabe.

Więc niech sobie facet zdradza, ale z kimś innym, niż ja - ja nie chcę przykładać swojej ręki do cierpienia kogoś innego.

I to jest dla mnie cały czas ocena kochanki, a nie zdradzacza - jego wina w żadnym procencie nie przechodzi na kochankę, oboje są "winni" w innym kontekście

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wlosomaniaczkaaa]

Świetnie to ujęłyście dziewczyny. Musi wjechać niezły mechanizm wyparcia, żeby tego nie dostrzegać albo trzeba mieć totalny brak empatii.

Wysłane z mojego M2006C3LG przy użyciu Tapatalka

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Miss_Suze

Odnośnie zaufania - serio porównujesz zdradę do zaufania, że ktoś Ci nie zrobi krzywdy, takiej krzywdy, która już podchodzi pod przestępstwo? Bo ja mówiłam, że mu ufałam w tym kontekście, że jak będę chciała zakończyć spotkanie to tak się stanie i to było tylko role play, a nie sytuacja faktyczna, że nie mogę powiedzieć „nie”.

tak, serio
pisałaś, że znałaś go dobrze od roku i mu ufałaś
a dobrze wiedziałaś, że koleś kłamie w żywe oczy innej kobiecie, która też mu ufa i którą zna dużo dłużej od Ciebie
trochę naiwnością jest sądzić, że koleś w stosunku do Ciebie jest szczery i można mu ufać skoro olewa ciepłym moczem osoby mu ufające
zaufanie do kogoś albo masz albo nie
ja nie pisałam nigdzie, że kolesie by Ciebie na bank torturowali i zakopali żywcem, po prostu człowiek, który zdradza nie jest dobrym człowiekiem, więc ja bym tam nie ufała mu w sprawie dyskrecji, prywatności, bezpieczeństwa, bo ewidentnie moralność ma inną niż ja, nie wiadomo czy będzie przestrzegać tego na co się umawialiście, bo jak widać wspólne ustalenia ma w dupie, dlaczego miałby się ich trzymać?

Napisane przez Miss_Suze

I tak jak wyżej - ja chce, żeby mój facet sam nie chciał, a nie, żeby jego rozporka pilnowały strażniczki moralności.

od kiedy jedno wyklucza drugie?

Napisane przez Miss_Suze

Gdyby mnie mój zdradził to w żaden sposób nie obwiniałabym kochanki, bo o co niby?

tak zupełnie szczerze, gdyby Twoja najlepsza przyjaciółka przespała się z Twoim mężem to nie miałabyś jej zupełnie nic za złe? no bo tak piszecie, że nie ma w tym absolutnie nic złego i wgl to każdy zdradza i kochanki fajne babki
albo czy byś się zakumplowała z obcą laską, która była kochanką Twojego faceta, z którą Cię zdradzał?
ja nie mówię o obwinianiu kochanki za zdradę, a o obwinianiu spania z żonatym, najzwyczajniej w świecie empatyczny człowiek odczuwa blokadę przed robieniem podobnych świństw, nie chce brać udziału w czymś co moralnie jest jednoznacznie złe
tak jak młodej dziewczynie można wybaczyć, zwłaszcza jak żałuje, każdy był głupi, tak gdyby np. moja bliska osoba w wieku 25+ by mi powiedziała wesoło, że ma romans z żonatym, seks super, to sorry, ale obrzydziłoby mi to ją jako człowieka, straciłabym szacunek i ta relacja nie wyglądałaby tak samo
jeżeli ktoś nie ma żadnych oporów przed czymś takim to nie jest to wartościowa osoba do bliskich kontaktów dla mnie

[Miss_Suze]

Napisane przez jaksy

„Nie obwiniałabyś kochanki, bo o co niby” _ mam dysonans gdy czytam takie wypowiedzi. W momencie gdy ludzie jednocześnie gardzą zdradą, uważają ją za nieuczciwą i krzywdzącą, często zdradzający nie radzą sobie sami z wyrzutami sumienia, a zdrada jest powodem do orzeczenia rozwodu o winie – no, generalnie nie jest społecznie akceptowalna (Ty również nią gardzisz, co widać po cytacie), jednocześnie forsuje się przekonanie, że współzdradzajacy ma czyste ręce. No ja tego nie umiem połączyć, więc pewnie się nie dogadamy. Co do tego rozporka – to, podobnie jak teksty o sukach, to albo niezrozumienie naszych (przeciwnych) intencji, albo próba dewaluacji tego o czym mówimy, bo nie wiem co innego, skoro nie padło tu żadne usprawiedliwienie dla zdradzających, a wręcz za każdym razem podkreślam, że zdradzający jest głównie winny. Osobiście do zdradzającego partnera miałabym pretensje, ale z kochanką cóż, też nie chciałabym mieć nic wspólnego i raczej bym się jej nie kłaniała na ulicy. W cytowanym fragmencie też dopisujesz, że to było 7 lat temu i sama już zmieniłaś podejście, więc podejrzewam, że instynktownie czujesz, że to nie było ok – popraw, jeśli się mylę.
I może dodam jeszcze, choć wcześniej pisałam, nie mam nic do Ciebie personalnie: byłaś młoda, może niedojrzała, może zmanipulowana, piszesz, że Twoje podejście się zmieniło – ludzie popełniają błędy i robią głupoty, życie. Nie jestem „strażniczką moralności”, żeby kogoś za to chłostać na forum. Odnoszę do szerszego zjawiska i czysto teoretycznie.

Sent from my M2101K9G using Tapatalk

Z perspektywy lat mam nieco inne podejście. Może też dlatego, że już mnie nie ciągnie do takich egzotycznych zabaw. Ale imo nadal obiektywnie twierdzę, że związek mojego ex kochanka to jest wyłącznie jego sprawa i jego żony, a mi nic do tego i nie mam obowiązku pilnować jej męża.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Miss_Suze]

Napisane przez kwiaty_w_polu

tak, serio
pisałaś, że znałaś go dobrze od roku i mu ufałaś
a dobrze wiedziałaś, że koleś kłamie w żywe oczy innej kobiecie, która też mu ufa i którą zna dużo dłużej od Ciebie
trochę naiwnością jest sądzić, że koleś w stosunku do Ciebie jest szczery i można mu ufać skoro olewa ciepłym moczem osoby mu ufające
zaufanie do kogoś albo masz albo nie
ja nie pisałam nigdzie, że kolesie by Ciebie na bank torturowali i zakopali żywcem, po prostu człowiek, który zdradza nie jest dobrym człowiekiem, więc ja bym tam nie ufała mu w sprawie dyskrecji, prywatności, bezpieczeństwa, bo ewidentnie moralność ma inną niż ja, nie wiadomo czy będzie przestrzegać tego na co się umawialiście, bo jak widać wspólne ustalenia ma w dupie, dlaczego miałby się ich trzymać?



od kiedy jedno wyklucza drugie?



tak zupełnie szczerze, gdyby Twoja najlepsza przyjaciółka przespała się z Twoim mężem to nie miałabyś jej zupełnie nic za złe? no bo tak piszecie, że nie ma w tym absolutnie nic złego i wgl to każdy zdradza i kochanki fajne babki
albo czy byś się zakumplowała z obcą laską, która była kochanką Twojego faceta, z którą Cię zdradzał?
ja nie mówię o obwinianiu kochanki za zdradę, a o obwinianiu spania z żonatym, najzwyczajniej w świecie empatyczny człowiek odczuwa blokadę przed robieniem podobnych świństw, nie chce brać udziału w czymś co moralnie jest jednoznacznie złe
tak jak młodej dziewczynie można wybaczyć, zwłaszcza jak żałuje, każdy był głupi, tak gdyby np. moja bliska osoba w wieku 25+ by mi powiedziała wesoło, że ma romans z żonatym, seks super, to sorry, ale obrzydziłoby mi to ją jako człowieka, straciłabym szacunek i ta relacja nie wyglądałaby tak samo
jeżeli ktoś nie ma żadnych oporów przed czymś takim to nie jest to wartościowa osoba do bliskich kontaktów dla mnie

Może dlatego, że złamanie tych ustaleń to jest już po prostu GWAŁT? Nie do końca ta kobieta nie wiedziała o jego zdradach, ale to już mniejsza. W sumie wiem tylko tyle, ile mi chciał powiedzieć. Mylisz pojęcia. Nie za bardzo bym chciała kumplować się z kochanką. Ona będąc moją przyjaciółką poniekąd mnie by zdradziła. Obca kobieta nie. Niemniej jednak gdyby mój facet zdradziłby mnie z moją przyjaciółką czy kimś innym, a ja bym się o tym dowiedziała to bym była wdzięczna losowi, że poznałam prawdę i nie marnuje na tego człowieka kolejnych X lat. A mnie z kolei życie łóżkowe moich znajomych nie obchodzi, nie zaglądam tam. Mam koleżankę, może nie jakąś bliską, ale no jest. Dziewczyna zajmuje się sexworkingiem. Zapewne większość klientów to żonaci faceci, ale szczerze mnie to nie obchodzi tak samo jak to, że seks traktuje inaczej i na tym zarabia. Jej wybór, jej moralność, jej życie i historia.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[kwiaty_w_polu]

i to jest dla Ciebie takie niewyobrażalne, że facet, który nie szanuje jakiejś kobiety, oszukuje ją, kompletnie łamie ustalenia byłby w stanie złamać ustalenia z inną kobietą? zwłaszcza nastolatką, której łatwo nawinąć makaron na uszy? do przemyślenia
Ty oczekujesz szacunku od swojej przyjaciółki, ja uważam, że szacunek należy się każdej osobie, znajomej czy nie i bym się w takie świństwo nie chciała mieszać, potem bym takiej kobiecie nie mogła spojrzeć w twarz
no widzisz, niby kochanka nic złego nie robi, fajna dziewczyna, ale jakoś koleżankami byście nie zostały

[Interceptor]

Ja mam dużą empatię a nadal nie rozumiem czemu miałabym mieć pretensje do obcej baby. Raczej byłabym jej wdzięczna, że unaoczniła mi, że mój facet jest lewy. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kobiety usilnie starające się zrobić kochankę współwinną, nie ufają do końca swojemu facetowi albo mają jakiś problem z poczuciem własnej wartości.

[Milagros_90]

Napisane przez Miss_Suze

Ale imo nadal obiektywnie twierdzę, że związek mojego ex kochanka to jest wyłącznie jego sprawa i jego żony, a mi nic do tego i nie mam obowiązku pilnować jej męża.

No tylko widzisz, dalej Ci umyka, o czym mi piszemy. Żadna z nas nie mówi, że Ty miałaś "obowiązek pilnować jej męża". Mówimy natomiast, że zachowałaś się według naszych wartości niefajnie, robiąc dla własnej przyjemności coś, co jest krzywdzące dla innej osoby.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 19:30 ---------- Poprzedni post napisano o 19:28 ----------

Napisane przez Interceptor

Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kobiety usilnie starające się zrobić kochankę współwinną

A gdzie widzisz takie kobiety? Bo na pewno nie ma ich tutaj w kilku ostatnich postach

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Interceptor

Ja mam dużą empatię a nadal nie rozumiem czemu miałabym mieć pretensje do obcej baby. Raczej byłabym jej wdzięczna, że unaoczniła mi, że mój facet jest lewy. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kobiety usilnie starające się zrobić kochankę współwinną, nie ufają do końca swojemu facetowi albo mają jakiś problem z poczuciem własnej wartości.

a ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że bardzo nie chcesz przeczytać i/lub zrozumieć tego co było tutaj pisane
wprost padały wypowiedzi, że kochanka nie jest winna zdrady, co nie sprawia, że to co robi jest ok, moralnie czyste i godne pochwały
zdrowy, empatyczny człowiek powinien mieć hamulce przed uczestniczeniem w czymś czego nie popiera, a nie szukać usilnie winy w innych
nie popierasz kradzieży - nie kradniesz, nie kryjesz złodzieja
nie popierasz oszustwa - nie oszukujesz, nie pracujesz z oszustami
nie popierasz zdrady - nie zdradzasz, nie bierzesz udziału w zdradzie, nie zatajasz wiedzy, że ktoś zdradza
dążysz do wytępienia zachowań, które uważasz za szkodliwe, dystansujesz się od nich i ludzi je przejawiających, a nie patrzysz tylko na czubek własnego nosa co Ci się opłaca i co jest przyjemne
na tym polega bycie empatycznym, dobrym człowiekiem
to naprawdę jest proste i zupełnie nie rozumiem dlaczego stwarzasz wizję gdzie tylko jedna osoba musi być winna, a krytykowanie kochanki jest dla Ciebie równoznaczne ze stwierdzeniem, że facet jest bez winy

[jaksy]

Napisane przez Miss_Suze

Z perspektywy lat mam nieco inne podejście. Może też dlatego, że już mnie nie ciągnie do takich egzotycznych zabaw. Ale imo nadal obiektywnie twierdzę, że związek mojego ex kochanka to jest wyłącznie jego sprawa i jego żony, a mi nic do tego i nie mam obowiązku pilnować jej męża.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Nie o pilnowanie tu chodzi, ale ok, pozostaje nam się rozejść nieprzekonanym do swoich racji.

Napisane przez Interceptor

Ja mam dużą empatię a nadal nie rozumiem czemu miałabym mieć pretensje do obcej baby. Raczej byłabym jej wdzięczna, że unaoczniła mi, że mój facet jest lewy. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kobiety usilnie starające się zrobić kochankę współwinną, nie ufają do końca swojemu facetowi albo mają jakiś problem z poczuciem własnej wartości.

Uuu argument ad personam Dziewczyno, nic o nas nie wiesz, ale coś trzeba wymyślić, żeby umniejszyć temu co piszemy Dla Twojej ciekawości dodam, że zdarzyło mi się być kochanką i nie biczuję się za to, ale też nie uważam, żebym postąpiła w porządku. Zachowałam się wtedy wujowo i turbo egoistycznie, myślałam w tamtym momencie tylko o sobie, ale jakieś wnioski wyciągnęłam i staram się już nie popełniać tych samych błędów i być bardziej fair dla ludzi. Grunt jak to mówią, żyć w zgodzie ze sobą Pozdrawiam.

Sent from my M2101K9G using Tapatalk

[Sylia166]

Napisane przez kwiaty_w_polu

no to fajnie, że masz miłe wspomnienia
tak z ciekawości gdyby była okazja i chęć przespałabyś się z facetem swojej przyjaciółki?

Nie, bo miałam zasadę, że wszelkie romanse tylko z osobami totalnie poza moim gronem znajomych, obca kobieta była mi obojętna, ja nawet nie myślałam o tej żonie, miałam wywalone, zresztą faceci jak są ostrożni to potrafią dobrze się kryć, żona może nigdy się nie dowiedzieć o tym, że jej chłop chodzi na boki. Ja już i tak nie spotykam się z takimi facetami, to jest fajna rozrywka, ale na jakiś czas, jako styl życia to trochę słabo, ale co kto lubi.

[Miss_Suze]

Napisane przez kwiaty_w_polu

i to jest dla Ciebie takie niewyobrażalne, że facet, który nie szanuje jakiejś kobiety, oszukuje ją, kompletnie łamie ustalenia byłby w stanie złamać ustalenia z inną kobietą? zwłaszcza nastolatką, której łatwo nawinąć makaron na uszy? do przemyślenia
Ty oczekujesz szacunku od swojej przyjaciółki, ja uważam, że szacunek należy się każdej osobie, znajomej czy nie i bym się w takie świństwo nie chciała mieszać, potem bym takiej kobiecie nie mogła spojrzeć w twarz
no widzisz, niby kochanka nic złego nie robi, fajna dziewczyna, ale jakoś koleżankami byście nie zostały

Wiesz co, jeśli dla Ciebie zdradzanie kogoś jest na równi złe, co gwałcenie i przytrzymywanie kogoś wbrew woli tej osoby to ja nie widzę sensu w prowadzeniu dalszej dyskusji.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

---------- Dopisano o 21:32 ---------- Poprzedni post napisano o 21:31 ----------

Napisane przez Interceptor

Ja mam dużą empatię a nadal nie rozumiem czemu miałabym mieć pretensje do obcej baby. Raczej byłabym jej wdzięczna, że unaoczniła mi, że mój facet jest lewy. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że kobiety usilnie starające się zrobić kochankę współwinną, nie ufają do końca swojemu facetowi albo mają jakiś problem z poczuciem własnej wartości.

Mam dokładnie to samo podejście. Kwiaty w polu widzi tylko dwie opcje - albo mogę z kochanką się przyjaźnić, albo iść z nią na pal, lol.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

---------- Dopisano o 21:34 ---------- Poprzedni post napisano o 21:32 ----------

Napisane przez Sylia166

Nie, bo miałam zasadę, że wszelkie romanse tylko z osobami totalnie poza moim gronem znajomych, obca kobieta była mi obojętna, ja nawet nie myślałam o tej żonie, miałam wywalone, zresztą faceci jak są ostrożni to potrafią dobrze się kryć, żona może nigdy się nie dowiedzieć o tym, że jej chłop chodzi na boki. Ja już i tak nie spotykam się z takimi facetami, to jest fajna rozrywka, ale na jakiś czas, jako styl życia to trochę słabo, ale co kto lubi.

No to ja mam tak samo jak ty. Dobra przygoda na jeden okres w życiu. O jego żonie też nie myślałam, bo nie mój cyrk i nie moje małpy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez Miss_Suze

Wiesz co, jeśli dla Ciebie zdradzanie kogoś jest na równi złe, co gwałcenie i przytrzymywanie kogoś wbrew woli tej osoby to ja nie widzę sensu w prowadzeniu dalszej dyskusji.

to Ty pisałaś o gwałceniu i przetrzymywaniu, ja tylko napisałam, że dziwi mnie, że bezgranicznie ufasz oszustowi i że ktoś taki jest w stanie Ciebie podniecić

[Milagros_90]

Napisane przez Miss_Suze

O jego żonie też nie myślałam, bo nie mój cyrk i nie moje małpy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

No, i właśnie tym się różnimy i o tym od kilku stron jest mowa


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Miss_Suze]

Napisane przez kwiaty_w_polu

to Ty pisałaś o gwałceniu i przetrzymywaniu, ja tylko napisałam, że dziwi mnie, że bezgranicznie ufasz oszustowi i że ktoś taki jest w stanie Ciebie podniecić

Ale w czym innym miałabym mu niby ufać niż w tym, że będzie się trzymał ustalonych granic w trakcie stosunku? Bo w tym aspekcie mu bezgranicznie ufałam, że nie jest jakimś psycholem. Nie wiem, w czym właściwie jeszcze miałabym mu ufać, w jakim aspekcie?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[jaksy]

Napisane przez Milagros_90

No, i właśnie tym się różnimy i o tym od kilku stron jest mowa


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja też nie myślałam, jak już się przyznałam, tylko dla mnie to argument na minus, a nie plus Ja już odpadam z dyskusji, bo bym musiała powielać argumenty, które ciągle są przeinaczane (nie popieram zdrad/krzywdzenia innych, więc nie biorę w tym udziału vide nie jestem od pilnowania faceta, nie interesuje mnie obca baba itp ).

Sent from my M2101K9G using Tapatalk