Wieczne odkładanie kasy

[Parotka_95]

Dziewczyny, czy wy też macie z tyłu głowy obowiązek wiecznego odkładania jak największej ilości pieniędzy? Już psychicznie mam tego dość, najpierw było ciągle odkładanie na wkład własny przy zakupie mieszkania, teraz odkładanie na to, żeby do tego mieszkania dokupić rzeczy, żeby było ostatecznie dokończone, potem będzie odkładanie na lepsze auto (mamy już dość stare), co będzie następne? Oboje zarabiamy taką powiedziałabym średnią krajową (co jak wiemy w dzisiejszych czasach już nie jest godziwą płacą, plus płacimy spora ratę kredytu), a mam wrażenie że nadal musimy żyć z ciągłymi ograniczeniami, zastanawianie się czy wychodzić do restauracji czy nie, czy gdzieś jechać, czy coś sobie nowego kupić. Dziewczyny, czy my mamy zaburzone relacje z pieniędzmi, czy tak po prostu wygląda życie? Podzielcie się proszę swoimi myślami.

[Krystal_26]

Jak zarabiasz średnią krajową to tak wygląda życie. Zastanów się , czy w takim razie musisz koniecznie mieć nowe auto albo jakieś drogie rzeczy do mieszkania . Restauracje też tanie nie są, więc może lepiej iść po prostu gdzieś na kawę, a obiad zjeść w domu ? Pamiętaj , że oprócz tego, co wymieniłaś i tak warto mieć coś odłożone na "czarną godzinę"- na wypadek utraty pracy albo konieczności pójścia prywatnie do lekarza. Może próbujesz żyć trochę ponad stan mając tylko średnią krajową.

[Hermiona83]

Z jednej strony tak wygląda życia, a z drugiej - odkładanie "jak największej ilości pieniędzy" (od czego zaczęłaś wątek) dla samego odkładania, bez choćby małych przyjemności jest IMO bez sensu. Trzeba też pożyć, na miarę możliwości.

[TheSunTheMoonTheStars]

.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Też odkładamy i dzięki temu czuję się bezpiecznie. Tak wygląda dorosłe życie niestety... Zawsze jest coś do kupienia, wymiany itd. Jeśli Cię to pocieszy to sami wydaliśmy oszczędności życia na ogromny remont i przebudowę domu. A następnie zepsuło nam się stare auto więc zaczęło się odkładanie na zakup nowego. I tak w koło Macieju Ale staram się też nie zapominać, że poza tym odkładaniem na duże cele, część środków wydajemy na wakacje czy fajny weekend - coś co sprawi nam przyjemność i będzie rekompensatą tego odkładania.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[Mija62]

Napisane przez Parotka_95

Dziewczyny, czy wy też macie z tyłu głowy obowiązek wiecznego odkładania

Ja mam obowiązek z tyłu głowy, wydania jak największej kwoty

[Rogatka_Ozdobna]

Nie rozumiem ludzi, którzy nie mają oszczędności i nie czują potrzeby ich posiadania. To dla mnie jacyś kosmici. Oszczędności dają niezależność i bezcenny spokój psychiczny.

[goslawka]

Ja też ciągle odkładam kasę. Aktualnie w wakacje zaczynamy remont, później odkladamy na ocieplenie domu, później na bank coś wypadnie 🤣
Tylko, że ja nie mam z tym problemu, no takie życie. Lubię mieć oszczędności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[alicjaross]

Napisane przez Parotka_95

Dziewczyny, czy wy też macie z tyłu głowy obowiązek wiecznego odkładania jak największej ilości pieniędzy? Już psychicznie mam tego dość, najpierw było ciągle odkładanie na wkład własny przy zakupie mieszkania, teraz odkładanie na to, żeby do tego mieszkania dokupić rzeczy, żeby było ostatecznie dokończone, potem będzie odkładanie na lepsze auto (mamy już dość stare), co będzie następne? Oboje zarabiamy taką powiedziałabym średnią krajową (co jak wiemy w dzisiejszych czasach już nie jest godziwą płacą, plus płacimy spora ratę kredytu), a mam wrażenie że nadal musimy żyć z ciągłymi ograniczeniami, zastanawianie się czy wychodzić do restauracji czy nie, czy gdzieś jechać, czy coś sobie nowego kupić. Dziewczyny, czy my mamy zaburzone relacje z pieniędzmi, czy tak po prostu wygląda życie? Podzielcie się proszę swoimi myślami.

Nie mam kredytu, mam urządzone mieszkanie, auto mi nie potrzebne, bo nie jeżdżę, a i tak mam potrzebę odkładania kasy. Wyniosłam to z domu. Lepiej się czuję, gdy mam te kilkadziesiąt tysięcy na koncie, nigdy nie wiem czy nie stracę pracy lub będzie jakaś choroba

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

No ale przeciez inwestujesz w cos te kase? Mieszkanie, wykonczenie go. Ja odkladam i kisze te oszczednosci na koncie. Ale wole miec niz nie miec oczywiscie.

[Parotka_95]

Oczywiście mowię tutaj o odkładaniu pieniędzy poza standardową poduszką finansową, którą jasne że oboje posiadamy. Wydaje mi się też, że nie żyjemy ponad stan i mierzymy siły na zamiary, tzn. nie kupujemy rzeczy najdroższych, a raczej z tych dobry stosunek jakości do ceny, tak samo z restauracjami, nie wybieramy tych takich bardziej fancy. Szczerze mówiąc obawiam się, że to myślenie to wpływ mediów społecznościowych, "bo przecież wszyscy mają, jeżdżą, wychodzą", a my ciągle musimy się ograniczać. Dzięki za podzielenie się kilkoma doświadczeniami

[Laief]

Nie mam takiej potrzeby, samo się odkłada.

[alicjaross]

Napisane przez Parotka_95

Oczywiście mowię tutaj o odkładaniu pieniędzy poza standardową poduszką finansową, którą jasne że oboje posiadamy. Wydaje mi się też, że nie żyjemy ponad stan i mierzymy siły na zamiary, tzn. nie kupujemy rzeczy najdroższych, a raczej z tych dobry stosunek jakości do ceny, tak samo z restauracjami, nie wybieramy tych takich bardziej fancy. Szczerze mówiąc obawiam się, że to myślenie to wpływ mediów społecznościowych, "bo przecież wszyscy mają, jeżdżą, wychodzą", a my ciągle musimy się ograniczać. Dzięki za podzielenie się kilkoma doświadczeniami

Moja matka ma np straszną przypadłość, przez większość czasu zarabiała więcej niż średnia krajowa, ojciec też miał dwa etaty, więc kasy nie brakowało, a np nigdy nie byliśmy w restauracji, na wakacjach

[pseudofeministka]

Napisane przez Parotka_95

Oczywiście mowię tutaj o odkładaniu pieniędzy poza standardową poduszką finansową, którą jasne że oboje posiadamy. Wydaje mi się też, że nie żyjemy ponad stan i mierzymy siły na zamiary, tzn. nie kupujemy rzeczy najdroższych, a raczej z tych dobry stosunek jakości do ceny, tak samo z restauracjami, nie wybieramy tych takich bardziej fancy. Szczerze mówiąc obawiam się, że to myślenie to wpływ mediów społecznościowych, "bo przecież wszyscy mają, jeżdżą, wychodzą", a my ciągle musimy się ograniczać. Dzięki za podzielenie się kilkoma doświadczeniami

Ja uwazam , ze nie ma co sie ogladac na innych To ejst kwestia celow, ktore sobie obieramy i cierpliwosci jaka mamy zeby je zrealizowac. Ja to rozumiem, bo sama bylam w podobnej sytuacji , w ktoryms momencie remonty i fakt, ze ciagle jest cos mnie zmeczyly. Ale fakt jest taki, ze jak juz ogarniesz mieszkanie, wymienisz samochod, to juz ( o ile cos nie wypadnie) nie wracasz do tych spraw. Pociesz sie faktem, ze remontowac mieszkania wiecznie nie bedziesz, samochodu co rok tez chyba nie bedziesz wymieniac . Wiec ja bym sie nie spinala, to jest po prostu taki etap, ktory predzej czy pozniej sie skonczy

[alicjaross]

Napisane przez pseudofeministka

Ja uwazam , ze nie ma co sie ogladac na innych To ejst kwestia celow, ktore sobie obieramy i cierpliwosci jaka mamy zeby je zrealizowac. Ja to rozumiem, bo sama bylam w podobnej sytuacji , w ktoryms momencie remonty i fakt, ze ciagle jest cos mnie zmeczyly. Ale fakt jest taki, ze jak juz ogarniesz mieszkanie, wymienisz samochod, to juz ( o ile cos nie wypadnie) nie wracasz do tych spraw. Pociesz sie faktem, ze remontowac mieszkania wiecznie nie bedziesz, samochodu co rok tez chyba nie bedziesz wymieniac . Wiec ja bym sie nie spinala, to jest po prostu taki etap, ktory predzej czy pozniej sie skonczy

niby tak, ale samochód po kilku latach znowu trzeba zmienić. a zebrać jakieś 60-80 tys., to też nie tak szybko, to samo z remontem, przecież co jakis czas i tak trzeba będzie zrobić, bo rzeczy sie zużywają

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

Napisane przez alicjaross

niby tak, ale samochód po kilku latach znowu trzeba zmienić. a zebrać jakieś 60-80 tys., to też nie tak szybko, to samo z remontem, przecież co jakis czas i tak trzeba będzie zrobić, bo rzeczy sie zużywają

Zakupowi nowego zwykle towarzyszy sprzedaż starego.
Poza tym dla mnie nie ma cudów i przy średniej krajowej wydatek 60-80 tys. na samochód co kilka lat będzie mocno odczuwalny. Tylko pytanie: po co? Można kupić tańszy albo wymieniać rzadziej.

[pseudofeministka]

Napisane przez alicjaross

niby tak, ale samochód po kilku latach znowu trzeba zmienić. a zebrać jakieś 60-80 tys., to też nie tak szybko, to samo z remontem, przecież co jakis czas i tak trzeba będzie zrobić, bo rzeczy sie zużywają

Oj tam , przeciez mozna sprzedac samochod, ktory sie ma obecnie i dolozyc , nie trzeba z miejsca zbierac tyle kasy. I tez nigdzie nie jest powiedziane, ze trzeba zmieniac samochod co kilka lat, jezeli jest sprawny. Dlatego napisalam, ze to jest kwestia celow ktore obieramy. A jezeli chodzi o remont, to najwiecej pieniedzy idzie na generalny remont. Przeciez plytek , paneli czy sprzetu AGD jak juz sie kupi, to nie zmienia sie co rok, pozniej pozostaje kwestia odmalowania czy drobniejszych napraw, ale to juz nie sa takie sumy jak przy generalce

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

Napisane przez pseudofeministka

Ja uwazam , ze nie ma co sie ogladac na innych To ejst kwestia celow, ktore sobie obieramy i cierpliwosci jaka mamy zeby je zrealizowac. Ja to rozumiem, bo sama bylam w podobnej sytuacji , w ktoryms momencie remonty i fakt, ze ciagle jest cos mnie zmeczyly. Ale fakt jest taki, ze jak juz ogarniesz mieszkanie, wymienisz samochod, to juz ( o ile cos nie wypadnie) nie wracasz do tych spraw. Pociesz sie faktem, ze remontowac mieszkania wiecznie nie bedziesz, samochodu co rok tez chyba nie bedziesz wymieniac . Wiec ja bym sie nie spinala, to jest po prostu taki etap, ktory predzej czy pozniej sie skonczy

Też tak myślę. Po wymianie samochodu i urządzeniu mieszkania nie mam już poczucia, że czekają mnie jakieś duże wydatki.

Poza tym to też kwestia nastawienia. No i bez odpowiednio wysokiej pensji zwyczajnie nie da się mieć wszystkiego...

[pseudofeministka]

[1=695d786c3492781c3fd020c 39a3abf990173eddf_6577a2b 887a02;89601444]Zakupowi nowego zwykle towarzyszy sprzedaż starego.
Poza tym dla mnie nie ma cudów i przy średniej krajowej wydatek 60-80 tys. na samochód co kilka lat będzie mocno odczuwalny. Tylko pytanie: po co? Można kupić tańszy albo wymieniać rzadziej.[/QUOTE]

No wlasnie. Niektorzy wymieniaja samochody czy telefony, mimo, ze sa sprawne, bo tak wypada, bo glupio jezdzic czy pokazywac sie ze starym modelem. Dlatego sami musimy sie zastanowic czy chcemy sie pokazywac dla innych i zaharowywac na cos na co nas nie stac. Botak to rzeczywiscie w kolko mozna cos wymieniac , kupowac i odkladac, nie pozwalajac na korzystanie z zycia. I to juz jest dla mnie bezsensu wtedy.

[Azhaar]

Napisane przez pseudofeministka

Ja uwazam , ze nie ma co sie ogladac na innych To ejst kwestia celow, ktore sobie obieramy i cierpliwosci jaka mamy zeby je zrealizowac. Ja to rozumiem, bo sama bylam w podobnej sytuacji , w ktoryms momencie remonty i fakt, ze ciagle jest cos mnie zmeczyly. Ale fakt jest taki, ze jak juz ogarniesz mieszkanie, wymienisz samochod, to juz ( o ile cos nie wypadnie) nie wracasz do tych spraw. Pociesz sie faktem, ze remontowac mieszkania wiecznie nie bedziesz, samochodu co rok tez chyba nie bedziesz wymieniac . Wiec ja bym sie nie spinala, to jest po prostu taki etap, ktory predzej czy pozniej sie skonczy

Well, no to pytanie jeszcze czy planują dzieci i jeśli tak, to w jakim horyzoncie czasowym.

Skoro mają już mieszkanie na kredyt i je urządzili to obstawiam, że raczej nie mają 18 lat, tylko tak pewnie minimum ok 25.

Wiec jeśli planują dzieci, to następny odpoczynek finansowy tak za minimum 20 lat, bo koszt mieszkania przy koszcie utrzymania dzieci to jest akurat pikuś

[alicjaross]

[1=695d786c3492781c3fd020c 39a3abf990173eddf_6577a2b 887a02;89601444]Zakupowi nowego zwykle towarzyszy sprzedaż starego.
Poza tym dla mnie nie ma cudów i przy średniej krajowej wydatek 60-80 tys. na samochód co kilka lat będzie mocno odczuwalny. Tylko pytanie: po co? Można kupić tańszy albo wymieniać rzadziej.[/QUOTE]


po prostu mam wrażenie, patrząc na znajomych, że te nowsze samochody szybciej się psują, to samo ze sprzętem, przez to, ze jest w tym dużo elektroniki, wszystko jest też robione gorzej. Po prostu tak słyszałam, że teraz samochód to nie jeździ tyle co kiedyś. Mój facet patrzy na ogłoszenia samochodów i tak szczerze za te 60 tys. to żadne wybitne samochody, bardzo średnia półka, wszystko mocno podrożało

[rejczeI]

A musisz mieć auto za 60-80 koła ? Nie da się nic znaleźć z 2 ręki i z niższej półki? No i często przydaje się drugi samochód na parę/rodzinę, żeby nie być zależnym od tego co robi małżonek.

[kennedy]

zalezy jakie sie ma priorytety.
Auta miec nie trzeba. Ajesli musisz to moze byc stare. Nie musisz zmieniac auta bo sie starzeje tylko to jest twoj wybor.

Urzadzanie mieszkani: mozna robic minimum: co jest wam potrzebne a co jest dodatkiem?
Potrzebna jest kuchnia ale kuchnia nie musi byc droga, mozna kui09c tansze meble.
Potrzbna jest syp-ialnia ale nie musisz miec tapet, lamp i dekoracji.
Rozumiesz, wszystko jest wyborem.

[pseudofeministka]

Napisane przez kennedy

zalezy jakie sie ma priorytety.
Auta miec nie trzeba. Ajesli musisz to moze byc stare. Nie musisz zmieniac auta bo sie starzeje tylko to jest twoj wybor.

Urzadzanie mieszkani: mozna robic minimum: co jest wam potrzebne a co jest dodatkiem?
Potrzebna jest kuchnia ale kuchnia nie musi byc droga, mozna kui09c tansze meble.
Potrzbna jest syp-ialnia ale nie musisz miec tapet, lamp i dekoracji.
Rozumiesz, wszystko jest wyborem.

Kwestia wyboru, wlasnie Aczkolwiek jezeli chodzi o mieszkanie to ja odradzam prowizorki. Lepiej zainwestowac w cos lepszego.Przy prowizorkach jest duze ryzyko, ze trzeba bedzie jeszcze raz te remonty przeprowadzac.

[chwast]

Za mało zarabiam żeby odkładać, więc niestety nie robię tak, chociaż mam to z tylu głowy

[skara]

My cały czas odkładamy, choć z reguły nie na coś konkretnego. Po prostu żyjemy stosunkowo skromnie, bo nie wyobrażamy sobie po prostu wydać wszystkiego co zarabiamy. To i tak skończy w sedesie lub w śmietniku, bez sensu.
Wydaje mi się, że wszyscy pracujący za zwykłe pensje muszą oszczędzać, nikt nie jest w stanie kupić samochodu za jedną pensję czy wyremontować mieszkania - ten pułap to u jakichś prezesów spółek giełdowych czy super gwiazd estrady.
Natomiast uważam, że równowaga jest potrzebna, przyjemności też nam się należą, trzeba raz czy dwa razy do roku pojechać na urlop - choćby pod namiot na Mazury bądź gdzieś na jakiś weekend, od czasu do czasu pójść do kina, na fajny obiad, niekoniecznie w drogim miejscu, czy na dobre lody i kawę. Ot, drobne przyjemności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez skara

My cały czas odkładamy, choć z reguły nie na coś konkretnego. Po prostu żyjemy stosunkowo skromnie, bo nie wyobrażamy sobie po prostu wydać wszystkiego co zarabiamy. To i tak skończy w sedesie lub w śmietniku, bez sensu.
Wydaje mi się, że wszyscy pracujący za zwykłe pensje muszą oszczędzać, nikt nie jest w stanie kupić samochodu za jedną pensję czy wyremontować mieszkania - ten pułap to u jakichś prezesów spółek giełdowych czy super gwiazd estrady.
Natomiast uważam, że równowaga jest potrzebna, przyjemności też nam się należą, trzeba raz czy dwa razy do roku pojechać na urlop - choćby pod namiot na Mazury bądź gdzieś na jakiś weekend, od czasu do czasu pójść do kina, na fajny obiad, niekoniecznie w drogim miejscu, czy na dobre lody i kawę. Ot, drobne przyjemności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Zgadzam się. Generalnie wszystko co kupujemy poza domem/mieszkaniem i jedzeniem jest tak naprawdę zbędne. W sensie można z czegoś zrezygnować i tu od nas zależy z czego.
My wyszliśmy z założenia, że aktualnie wolimy kupić nowe auto i pojeździć nim od nowości jakieś 10-15 lat niż pakować kasę w używane, które niestety mega podrożały. Kwestia tego na co kogo stać, jakie ma priorytety i ile jeździ.
Podobnie jest ze wszystkim- ktoś będzie potrzebował top sprzętów, a ktoś będzie szczęśliwy lata ze swoją Ikeą.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[c6b6756720a205d307becdde1d052a7f45362f96_64ed273165c68]

Ciesz się, że przynajmniej kupiłaś mieszkanie, ja wiecznie odkładam na mieszkanie i co odłożę to ceny idą w górę o 10%, zarobki stoją w miejscu i co raz mniej odkładam. Ale tak, mam dosyć takiego życia na odkładaniu... Zazdroszczę ludziom co dostali jakieś mieszkania po dziadkach itp. Ja nic nie dostanę... Jak wezmę kredyt to dalej będę na odkładaniu. Nie stać mnie na realizację pasji. Ogólnie kicha.

[wiki977]

Niestety takie jest życie, ludzie dzielą się na tych co maja gdzies odkładanie i żyją z dnia na dzień i na takich co się martwią o przyszłość i chcą do czegoś dojść.
Ja Ci powiem że na swoim przykładzie, jak byłam sama to odkładałam, ale nie żałowałam sobie na ubrania czy wakacje, odkąd założyłam rodzine to główny nasz cel to dom, odkładaliśmy dość dużo, wszystkie przyjemności zeszły na daleki tor, kupiliśmy ten dom a przy obecnych cenach wykończenie to jest masakra, ja każdą złotówkę ogladam dziesięć razy, gniezdzimy się na kupie w rodzinnym domu a i tak nie mam pewności kiedy ten dom wgl wykończymy i kiedy tam zamieszkamy. Staram się nie narzekać i myśleć pozytywnie a przede wszystkim cieszyć z małych rzecz, ale to jest chora sytuacja w moim odczuciu.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Laief]

Napisane przez wiki977

Niestety takie jest życie, ludzie dzielą się na tych co maja gdzies odkładanie i żyją z dnia na dzień i na takich co się martwią o przyszłość i chcą do czegoś dojść.

Nie ma nic pomiędzy?