Pieniądze i wydatki w związku, jak jest u Was?

[Franciskaa]

Napisane przez Nadiaa33

Ojoj, jak mąż by nie umiał sam zarobić nawet na swoje własne buty, to ja bym nie chciała takiego niezaradnego męża 😂 To trzeba być naprawdę nieźle leniwym albo nieogarniętym życiowo. Poza tym ty też możesz stracić pracę i wtedy ciekawe, kto będzie was utrzymywał, jak ty *przejściowo* będziesz mieć problemy finansowe - bo mąż nieudacznik, który się przyzwyczaił, że ty mu wszystko opłacasz, raczej nie 😅

Ja znam bardzo dużo par, które część urlopu spędzają osobno, tego urlopu jest minimum 26 dni w roku. A osobie, która potem cały dzień i tak ma siedzieć sama w hotelu, bo nie lubi golfa / nie jeździć na nartach wcale się nie chce tracić czasu i pieniędzy, żeby na taki wyjazd jechać. Jak chcesz znaleźć kogoś identycznego jak ty to możesz szukać latami i nie znaleźć, a poza tym ludzie też się z czasem zmieniają. Ja z kolei sobie nie wyobrażam, żebym nie mogła nigdzie pojechać bo partner by mnie terroryzował, że skoro on ma kiepską pracę to mi też nie wolno nigdzie jeździć, bo to "marnowanie pieniędzy"...

Sama kiedyś byłam totalną zwolenniczką dzielenia na pół wszystkich kosztów bo wydawało mi się to przecież sprawiedliwe.
Po czym stwierdziłam, że totalne 50%/50% działa tylko wtedy gdy rzeczywiście pary są na podobnym poziomie zarobkowym, albo są w świeżym związku.
Gdy jedna strona zaczyna intensywniej pracować i poświęca się bardziej zawodowo to owszem - zarabia więcej pieniędzy, no i jest to jej sukces. Ale na drugą stronę często za to spadają inne obowiązki - domowe, opieka nad dzieckiem. Nie widzę w tym momencie sprawiedliwości dzielenia się środkami po 50%. Zarabiasz więcej, ale kosztem tego, że na przykład ja teraz muszę głównie robić coś w domu. Można powiedzieć oczywiście - obowiązkami również mimo wszystko możemy podzielić się po pół. Jasne, takie gadanie, że obowiązkami się dzielimy po równo, ale w rzeczywistości jak przychodzi więcej pracy wcale tak nie jest. Na koniec jedna osoba ogarnia obowiązki, pracuje, a druga rozwija się zawodowo i zarabia więcej chowając swoje oszczędności po kątach.

Teraz wychodzę z założenia, że pieniędzmi powinno dzielić się proporcjonalnie do zarabianej kasy. Chcesz zarabiać więcej i poświęcasz więcej godzin w pracy? Okej, ale twój proporcjonalny wkład powinien być większy bo zaczyna brakować cię w innych aspektach życia. Związek to para dwóch ukochanych osób, a nie partnerów biznesowych, który to jeden będzie walczył o każdy swój więcej zarobiony grosz, a druga osoba będzie biedować i nie będzie mogła sobie pozwolić na coś na określonym poziomie i patrzeć na to jak ukochany sobie baluje za swoje oszczędności.
Nie wyobrażam sobie żeby druga połówka zrezygnowała z wyjazdu czy skróciła go, bo nie ma tyle pieniędzy co ja. To moja ukochana osoba czy biznes partner?
Poza tym pieniądze raz są, a raz ich nie ma. Za jakiś czas role się mogą odwrócić i osoba, która lepiej zarabiała w związku straci pracę/biznes upadnie i zostanie w gorszej pozycji niż ta zarabiająca mniej. 50% przy nierównych zarobkach brzmi fajnie - do czasu gdy zarabiasz więcej i chcesz swoje oszczędności chomikować przed drugą osobą.

[Hermiona83]

Napisane przez Nadiaa33

Ja z kolei sobie nie wyobrażam, żebym nie mogła nigdzie pojechać bo partner by mnie terroryzował, że skoro on ma kiepską pracę to mi też nie wolno nigdzie jeździć, bo to "marnowanie pieniędzy"...

Mam nadzieję, że nie jesteś w związku, bo masz bardzo marne pojęcie o tym, na czym to polega.

[Hiromi_Ise]

Napisane przez Hermiona83

Mam nadzieję, że nie jesteś w związku, bo masz bardzo marne pojęcie o tym, na czym to polega.

Zgadzam się, to wszystko brzmi po prostu paskudnie.

[PumpkinEyes]

Napisane przez Hermiona83

Mam nadzieję, że nie jesteś w związku, bo masz bardzo marne pojęcie o tym, na czym to polega.

Nie jest i w sumie nie trudno zrozumieć dlaczego.

[wlosomaniaczkaaa]

I jak autorko po rozmowie, dogadaliscie się?

Wysłane z mojego M2006C3LG przy użyciu Tapatalka

[Nadiaa33]

Śmiać mi się chce jak to czytam xD Jakie z niektórych złośliwe, bezmyślne osoby 🤣 za dużo się przyzwyczaiłyście laseczki szukać sponsora i stąd takie durnowate odpowiedzi, a prawdziwe życie tak nie działa, że ktoś cię będzie ciągle utrzymywał, fundował mieszkanko, drogie wczasy i drogie kosmetyki 🤣 Widać PumpkinEyes że sama nie jesteś w związku, tylko żyjesz jakimiś rojeniami o szukaniu sponsora, który będzie ci płacił za drogie wczasy lol

Btw, "Gdy jedna strona zaczyna intensywniej pracować i poświęca się bardziej zawodowo to owszem - zarabia więcej pieniędzy, no i jest to jej sukces. Ale na drugą stronę często za to spadają inne obowiązki - domowe, opieka nad dzieckiem" ==> Oni nie są w ogóle po ślubie i nie mają dziecka, wiec kolejne argumenty z dupy. Oj bardzo zle to brzmi...

[Franciskaa]

Napisane przez Nadiaa33

Śmiać mi się chce jak to czytam xD Jakie z niektórych złośliwe, bezmyślne osoby �� za dużo się przyzwyczaiłyście laseczki szukać sponsora i stąd takie durnowate odpowiedzi, a prawdziwe życie tak nie działa, że ktoś cię będzie ciągle utrzymywał, fundował mieszkanko, drogie wczasy i drogie kosmetyki �� Widać PumpkinEyes że sama nie jesteś w związku, tylko żyjesz jakimiś rojeniami o szukaniu sponsora, który będzie ci płacił za drogie wczasy lol

Btw, "Gdy jedna strona zaczyna intensywniej pracować i poświęca się bardziej zawodowo to owszem - zarabia więcej pieniędzy, no i jest to jej sukces. Ale na drugą stronę często za to spadają inne obowiązki - domowe, opieka nad dzieckiem" ==> Oni nie są w ogóle po ślubie i nie mają dziecka, wiec kolejne argumenty z dupy. Oj bardzo zle to brzmi...

Odpowiedź dotyczyła stricte podziału 50%/50% bo temat zszedł trochę na boczny tor, a nie dokładnie sytuacji autorki wątku.

Każdy ma prawo do swojego zdania.
Mnie na przykład śmieszy, jak laska chce być taka niezależna i w ogóle bo to takie nowoczesne (bo nikt mnie nie będzie utrzymywać, nie potrzebuję SpOnSoRa), a na koniec to ona zajmuje się domem i jeszcze do tego zarabia - czasem gorzej od partnera dzieląc się z nim 50%/50% bo "sprawiedliwie". A on swoje oszczędności chowa do skarbonki i sobie organizuje tak jak podałaś przykład - wyjazdy bez niej bo jej nie stać więc pojedzie sam i nikt go blokować nie będzie - to mnie rozwaliło na łopatki. (sytuacja oczywiście może być na odwrót między mężczyzną a kobietą). A później nic dziwnego, że drugą stronę nie stać nawet by dać do związku "bare minimum" - w końcu kwiatki czy cokolwiek miłego możesz kupić sobie sama - albo wiem, zapłaci ci połowę, a pół mu oddasz za to, że zrobi ci dobry gest. Tylko czemu zazwyczaj jest tak, że te "silne i niezależne kobiety" co dzielą wszystko na pół nawet przy nierównych zarobkach później płaczą, że misiaczek się nie postarał z jakiejś okazji - bo przecież jestem kobietą i wtedy mi się akurat należy haha.

Wracając do wątku autorki to w tym przypadku właśnie ona zarabia mniej, on więcej i chce swoje pieniądze trzymać, a z jej żyć, więc sytuacja deczko podobna.

[Hermiona83]

Napisane przez Nadiaa33

Śmiać mi się chce jak to czytam xD Jakie z niektórych złośliwe, bezmyślne osoby 🤣 za dużo się przyzwyczaiłyście laseczki szukać sponsora i stąd takie durnowate odpowiedzi, a prawdziwe życie tak nie działa, że ktoś cię będzie ciągle utrzymywał, fundował mieszkanko, drogie wczasy i drogie kosmetyki

Jesteś głupia ponad normę. Nasze komentarze wynikają właśnie z tego, że nie potrzebujemy sponsora, żyjemy w sensownych związkach z sensownymi ludźmi, z którymi chcemy jeździć na wakacje.

[Kajix22]

Nadiaa33 ty masz chyba jakieś wyparcie. Pewnie sama byś chciała żeby Cię facet zabierał do restauracji, kina i płacił za ciebie. A tego nie masz, bo masz jakiegoś możliwe skąpe co dzielicie się WSZYSTKIM na pół. A to fajne uczucie jak facet cię gdzieś zaprosi i zapłaci i to nie jest sponsoring żaden. Dziwne masz rozumowanie. To może być oznacza szacunku do kobiety, dbania o nią i zdobywania jej. Ale oczywiście feministki są przeciwne, bo wszystko musi być na pół. Śmiać to mi się chce z ciebie, że nigdy nie byłaś z prawdziwym mezyczyna który cię gdzieś zabrał i fundnął aby cię rozpieszczać. Tylko jak dzieci rodem z podstawówki ty masz swoje ja mam swoje i się dzielimy WSZYSTKIM na pół.

Oczywiście, że to nie sponsoring jak facet zapłaci za wakacje aby zrobić swojej kobiecie, narzeczonej czy żonie zwyczajna przyjemność. Mi się to kojarzy dbaniem o kobietę. Nie jest tak, że facet musi PLACIC ZA WSZYSTKO, ale jak gdzieś czasem zaprosi, zabierze to jest to po prostu miłe a nie sponsoring.

Mi np chłopak na walentynki kupił kolczyki, kwiaty i co też to sponsoring bo chciał mi zrobić przyjemność i miło spędzić czas w walentynki oglądając komedie romantyczne i wspólną kąpiel? To jest właśnie bardzo miłe doświadczenie i tego ci życzę. Ja mu kupiłam tylko słodycze, bo nie mam teraz dobrej sytuacji materialnej on ma lepszą i nie wylicza mi że dostał tylko tyle a mi dal więcej bo zrobił to aby mi było miło.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Kajix22

(...)
Ale oczywiście feministki są przeciwne, bo wszystko musi być na pół.
(...)

To nie ma nic wspólnego z feminizmem. Weź nie pisz takich bzdurek.

[Kajix22]

Napisane przez Ellen_Ripley

To nie ma nic wspólnego z feminizmem. Weź nie pisz takich bzdurek.

ok.

[Monia284]

Napisane przez Miss_Suze

Na część urlopu mogą pojechać osobno… Lol, bez jaj. Gdyby mi facet powiedział, że zaprasza mnie na wakacje, ale mam sobie wrócić tydzień wcześniej, bo mnie nie stać to… xD


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Chore. Czasem pojechać bez faceta czy z koleżankami jak ma się potrzebę zupełnie normalna sprawa i całkowicie rozumiem. Nie trzeba wszędzie być razem. Jednak nie jechać razem lub być krocej tylko dlatego ze ma się mniej pieniędzy to jest dla mnie słaba opcja. No i tak samo uważam gdybym ja tylko chwilowo zarabiała lub zarabiała więcej. Wolałabym zabrać faceta dołożyć lub opłacić cały wyjazd niż jechać sama jeżeli np wolę z nim bo on nie ma tylu pieniedzy. Dla mnie ważne jest mile spędzanie czasu we dwoje, a nie dokładne rozliczenia. Nie działa to w jedną stronę że on ma mi dokładać, ale ja też umiem. Nie rozliczam się co do grosza, nie żałuję pieniedzy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 05:19 ---------- Poprzedni post napisano o 05:13 ----------

Napisane przez Kajix22

Nadiaa33 ty masz chyba jakieś wyparcie. Pewnie sama byś chciała żeby Cię facet zabierał do restauracji, kina i płacił za ciebie. A tego nie masz, bo masz jakiegoś możliwe skąpe co dzielicie się WSZYSTKIM na pół. A to fajne uczucie jak facet cię gdzieś zaprosi i zapłaci i to nie jest sponsoring żaden. Dziwne masz rozumowanie. To może być oznacza szacunku do kobiety, dbania o nią i zdobywania jej. Ale oczywiście feministki są przeciwne, bo wszystko musi być na pół. Śmiać to mi się chce z ciebie, że nigdy nie byłaś z prawdziwym mezyczyna który cię gdzieś zabrał i fundnął aby cię rozpieszczać. Tylko jak dzieci rodem z podstawówki ty masz swoje ja mam swoje i się dzielimy WSZYSTKIM na pół.

Oczywiście, że to nie sponsoring jak facet zapłaci za wakacje aby zrobić swojej kobiecie, narzeczonej czy żonie zwyczajna przyjemność. Mi się to kojarzy dbaniem o kobietę. Nie jest tak, że facet musi PLACIC ZA WSZYSTKO, ale jak gdzieś czasem zaprosi, zabierze to jest to po prostu miłe a nie sponsoring.

Mi np chłopak na walentynki kupił kolczyki, kwiaty i co też to sponsoring bo chciał mi zrobić przyjemność i miło spędzić czas w walentynki oglądając komedie romantyczne i wspólną kąpiel? To jest właśnie bardzo miłe doświadczenie i tego ci życzę. Ja mu kupiłam tylko słodycze, bo nie mam teraz dobrej sytuacji materialnej on ma lepszą i nie wylicza mi że dostał tylko tyle a mi dal więcej bo zrobił to aby mi było miło.

Zgadzam się. Też lubię jak chłopak mnie czasem gdzieś zabierze zapłaci. Innym razem ja go zabiorę. Nie muszą być drogie restauracje. Zresztą jakoś bardzo takich nie lubię. Zwykle wyjście. Liczy się gest. To ze ktoś chce z Tobą miło spędzić czas i nie wylicza co do grosza wyjścia i nie musi być zawsze wszystko 50 na 50.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[pseudofeministka]

Napisane przez Lirii

Hej dziewczyny. Mój narzeczony chcę żebyśmy mieli wspólny budżet i razem odłożyli na samochód, ślub i potem mieszkanie.
Mamy żyć z całej mojej wypłaty, a jego całą wypłatę odkładać na te cele. (Ja zarabiam 4tysiące na rękę, on 7tysięcy).

Ten plan brzmi dobrze, ale nie mam totalnie doświadczenia w podobnych kwestiach. To mój pierwszy poważny związek i dodatkowo dopiero od niedawna mogę zarządzać własnymi pieniędzmi.

Ten pomysł wydaje mi się racjonalny, a równocześnie mnie przeraża. Ponieważ w tym planie mamy przez jakieś 2-3 lata totalnie zrezygnować z wszelkich wyjazdów, urlopów, wakacji itp.
Nie wspominając o wydatkach na siebie z wyjątkiem tych koniecznych. Mam 27 lat i czuje, że przez to najlepsze lata życia spędzę na zarabianiu i oszczędzaniu, a nie życiu.

Zaraz po szkole wyjechałam do pracy za granicą żeby pomóc rodzicom. Pochodzę z biednej rodziny i gdy tata zachorował nie było nas stać dosłownie na nic. Leczenie było drogie.
Praktycznie całą wypłatę wysyłałam do domu. Udało się nam wyjść na prostą i wróciłam do Polski.

Pracowałam kilka lat za najniższą krajową jednocześnie ucząc się i inwestując w kursy/szkolenia itp. Wtedy poznałam mojego faceta.
W końcu otworzyłam własną firmę, którą dopiero rozkręcam. Poszły na to wszystkie oszczędności i pieniądze.
Można powiedzieć, że gdzieś tak od roku dopiero mogę wydawać i zarządzać pieniędzmi jak chcę i na co chcę.
W końcu wyjechaliśmy na wakacje, urlop, mogłam sobie kupić wymarzone ubrania, kosmetyki, pierwszy samochód. Wiecie.. Odbić sobie te lata pracy bez żadnej nagrody i odpoczynku.

A teraz znowu pojawiła się perspektywa kilku lat pracy bez żadnych wyjazdów, wakacji, odpoczynku i korzystania z uroków życia.
Próbowałam przekonać mojego, żebyśmy pozwolili sobie na jedne wakacje roku, że można bez dużych pieniędzy jechać i spędzać czas za darmo, na łonie natury itp.
Jednak on jest bardzo nastawiony na nasze cele i był niechętny na takie ustępstwa.
Mamy o tym porozmawiać w środę po pracy, a ja cały czas zastanawiam się jak to rozwiązać.

Chcę ułozyć sobie z nim życie, pasują mi te cele, ale przeraża perspektywa powrotu do podobnego trybu życia jak kiedyś w tak młodym wieku. Przez ten wspomniany rok przeżyłam więcej przyjemnych rzeczy niż przez całe moje życie i przykro mi się z tym rozstawać, ale rozsądek podpowiada mi inaczej.
Niestety oboje nie możemy liczyć na pomoc rodziny w tej kwestii i sami musimy się wszystkiego dorobić.

Plusem jest to, że moja firma się rozwija i jest szansa, że w przyszłości będę więcej zarabiała. Więc możliwe, że uda nam się szybciej spełnić te cele.
(Ślub skromny, samochód kilkuletni, mieszkanie pewnie z pomocą kredytu już po ślubie).

Zastanawiam się co robić i co zaproponować, nie mam pojęcia czy to co on proponuje jest okej i powinnam się na wszystko zgodzić.
Jak wygląda u was zarządzanie budżetem w związkach? Każdy daje po pół, macie razem czy się dzielicie?

Będe wdzięczna za rady i pozdrawiam.

Jedyną racjonalną przesłanką żeby mieć jakikolwiek wspólny budzet to dzielenie sie kosztami miszkania/ jedzenia po polowie i tyle. Reszt sobie odkladac. Nie jestescie malzenstwem, wiec pozniej jego oszczednosci bys w ogole nie odzyskala. Jak bedziecie chociaz malzenstwem (bez rodzielnosci majatkowej) to mozecie wtedy miec wspolne cele. A teraz skupcie sie na poznawaniu i docieraniu do siebie.

Jezeli tak sie upiera , to moze odwroc monete i zaproponuj, ze z jgo srodkow bedziecie zyc, a Ty swoje bedziesz oszczedzac. Ciekawe czy bedzie sie az tak upieral przy swoim.

[CiemnookaTajemnica1]

Napisane przez Kajix22

Mi np chłopak na walentynki kupił kolczyki, kwiaty i co też to sponsoring bo chciał mi zrobić przyjemność i miło spędzić czas w walentynki oglądając komedie romantyczne i wspólną kąpiel? To jest właśnie bardzo miłe doświadczenie i tego ci życzę. Ja mu kupiłam tylko słodycze, bo nie mam teraz dobrej sytuacji materialnej on ma lepszą i nie wylicza mi że dostał tylko tyle a mi dal więcej bo zrobił to aby mi było miło.

Tak; bo ona nie dostała nic od fsceta to Ty tez nie możesz


A co do wątku. Oni są tylko chłopakiem i dziewczyna. Zanim gostek zacznie rozporządzać pieniędzmi autorki niech pomyśli o zmianie stanu cywilnego. Dla mnie on jest poprostu bezczelny.

W ogóle co to za debilny pomysł odkładać latami na samochód ktiry błyskawicznie straci na wartości? Nie dość ze ma tupet to jeszcze zerowa wiedze o zarządzaniu pieniędzmi.

[Rogatka_Ozdobna]

I po raz kolejny mamy sytuację, gdzie nowe konto w swoim pierwszym poście zakłada jakiś "chodliwy" temat, ale nie bierze udziału w dyskusji, mimo że ta ładnie się rozkręca, a nawet padają pytania do autorki. Wniosek wiadomy.

[czystespojrzenie]

Ja od początku relacji poczuwałam się do płacenia za siebie bo wychodziłam z założenia, że skoro nie jesteśmy parą i dopiero się poznajemy to uczciwie będzie jak każdy zapłaci za siebie. Z czasem płaciliśmy raz ja raz on i w sumie do dziś tak zostało. Mój facet zarabia więcej ode mnie i po wielu rozmowach na temat pieniędzy doszliśmy do etapu w którym mój mąż płaci za wakacje, ponosi większe wydatki typu zakup nowego odkurzacza itp. Do dziś dyskutujemy ze sobą na temat pieniędzy i wydatków. Dodam, że jesteśmy ze sobą od 8 lat. Nie mamy wspólnego konta.