Niewybaczalne zachowania gości

[MajsterkaANB]

Napisane przez lipstick89

jest zatrudniona na przygotowania, ślub i wesele. a wybrana akurat ona, bo synek ją zna. i opiekunka będzie jadła jak inni goście, ale jej głównym zajęciem będzie opieka nad Fi. trochę lepiej znam sytuację Majsterki

wszystko się zgadza, ale nie będzie "zatrudniona" :P dostanie normalnie zaproszenie jak pozostali goście, z osobą towarzyszącą

[Mirianka]

Napisane przez MajsterkaANB

wszystko się zgadza, ale nie będzie "zatrudniona" :P dostanie normalnie zaproszenie jak pozostali goście, z osobą towarzyszącą

Wybacz, dla mnie coś takiego jest hmm... niedopuszczalne Ale jeśli Twoja znajoma się na to zgodziła to oki. Jej osoba towarzysząca mam nadzieję będzie przygotowana na taką zabawę

[vretka]

My też planujemy zatrudnić kogoś do opieki nad naszym rocznym synem, przede wszystkim na czas jego snu. Nie wyobrażam sobie, żeby sam spał w pokoju (zwłaszcza, że się dość często budzi), a nie chciałabym też fundować komukolwiek z gości rozrywek w postaci siedzenia z dzieckiem, kiedy zabawa trwa na całego. Jeśli chodzi o czas, kiedy syn nie będzie jeszcze spał, rodzina sama podjęła się zaopiekowania się nim. Bo też nie widzi mi się wykluczenie własnego dziecka z rodzinnej uroczystości

Dlatego też nieco dziwi mnie "wykorzystanie" w ten sposób koleżanki. Jak dla mnie albo jest się gościem (który oczywiście w czymś tam może pomóc), albo pełnoetatową opiekunką, za co należy się normalne wynagrodzenie. Koleżanka nie dość, że się w ogóle nie pobawi, pewnie jeszcze wykosztuje się na prezent, czując się zobowiązana jako "gość".

[MajsterkaANB]

Napisane przez Mirianka

Wybacz, dla mnie coś takiego jest hmm... niedopuszczalne Ale jeśli Twoja znajoma się na to zgodziła to oki. Jej osoba towarzysząca mam nadzieję będzie przygotowana na taką zabawę

nie mam czego wybaczać, bo wyciągasz pochopne wnioski ze sprawy, której nie znasz

Napisane przez vretka

My też planujemy zatrudnić kogoś do opieki nad naszym rocznym synem, przede wszystkim na czas jego snu. Nie wyobrażam sobie, żeby sam spał w pokoju (zwłaszcza, że się dość często budzi), a nie chciałabym też fundować komukolwiek z gości rozrywek w postaci siedzenia z dzieckiem, kiedy zabawa trwa na całego. Jeśli chodzi o czas, kiedy syn nie będzie jeszcze spał, rodzina sama podjęła się zaopiekowania się nim. Bo też nie widzi mi się wykluczenie własnego dziecka z rodzinnej uroczystości

Dlatego też nieco dziwi mnie "wykorzystanie" w ten sposób koleżanki. Jak dla mnie albo jest się gościem (który oczywiście w czymś tam może pomóc), albo pełnoetatową opiekunką, za co należy się normalne wynagrodzenie. Koleżanka nie dość, że się w ogóle nie pobawi, pewnie jeszcze wykosztuje się na prezent, czując się zobowiązana jako "gość".

jeśli komentarz dotyczył mojej sytuacji to sobie wypraszam takiego bezczelnego nad interpretowania.


widzę, że bez dokładnego wyjaśnienia się nie da, bo zostanę zaraz zjedzona w tym wątku...;]

otóż drogie panie, mój syn w dniu ślubu będzie miał 6 i pół roku i jest chory (ma autyzm).
co się z tym wiąże, nie mogę "zatrudnić" żaden opiekunki z "zewnątrz", bo po prostu sobie z nim nie poradzi.

dana bliska koleżanka po pierwsze, przez rok przychodziła do mojego syna (badanie do pracy licencjackiej), po drugie, miała praktyki w jego przedszkolu, po trzecie, ma wykształcenie, czyli ogólną widzę co i jak z jego zaburzeniem.

za swoją "pracę" dostanie wynagrodzenie, niekoniecznie w formie określonej wcześniej ilości banknotów.

dalej, nie ma tutaj mowy, o żadnym "wykosztowaniu się" z jej strony, bo mamy buzie, mówić i rozmawiać potrafimy, dogadywać się również.

osoba towarzysząca (czyli jej chłopak) będzie zaproszony właśnie dla jej komfortu.
zaproszenie imienne również im wręczymy, nie widzę powodu, dla którego mieli by nie dostać.

kiedy z nią o tym rozmawiałam (ponad rok przed ślubem), zapytałam, czy by mogła zaopiekować się moim synem w tym dniu. nie miała nic przeciwko, mało tego, była bardzo szczęśliwa

nie ma tu mowy o "zatrudnieniu" z wielu powodów, ani też o "wykorzystywaniu", również z wielu powodów.

więc możecie być spokojne, nikomu krzywda się nie stanie, o nikogo się martwić nie musicie

[Mirianka]

Napisane przez MajsterkaANB

nie mam czego wybaczać, bo wyciągasz pochopne wnioski ze sprawy, której nie znasz

---------- Dopisano o 16:36 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------


jeśli komentarz dotyczył mojej sytuacji to sobie wypraszam takiego bezczelnego nad interpretowania.

Cóż to jest ogólne forum i każdy ma prawo wypowiedzieć własne zdanie czy skomentować jak uważa - pisząc trzeba być na to przygotowanym Trudno byśmy znały "całą" sytuację - co opisujesz to jest komentowane. I tyle w temacie. EOT
PS w komentarzu Vretki nie zauważyłam nic niestosownego.

[kennedy]

Kolezanka miala na weselu nianie elektroniczna dla dziecka.

[ciri15]

Napisane przez vretka

Dlatego też nieco dziwi mnie "wykorzystanie" w ten sposób koleżanki. Jak dla mnie albo jest się gościem (który oczywiście w czymś tam może pomóc), albo pełnoetatową opiekunką, za co należy się normalne wynagrodzenie. Koleżanka nie dość, że się w ogóle nie pobawi, pewnie jeszcze wykosztuje się na prezent, czując się zobowiązana jako "gość".

Uważam tak samo.

[valaquenta]

Napisane przez kennedy

Kolezanka miala na weselu nianie elektroniczna dla dziecka.

Średnio wygodne chyba Wyobraziłam sobie rzut podczas oczepin - w jednej ręce bukiet/welon/podwiązka, w drugiej niania Chyba jednak lepiej człowieka zatrudnić do tego...

A pozostając w temacie - byłam w minioną niedzielę na weselu, na którym była również samozwańcza "seniorka" naszego rodu. Samozwańcza, bo to żona brata mojej babci, więc zupełnie niespokrewniona.

Niewybaczalne było to, że od samego początku próbowała grać pierwsze skrzypce. Zaczęło się od stwierdzenia, że nie przyjdzie na ślub, bo młodzi nie przyjechali do niej osobiście z zaproszeniem. (Zaproszenia były wysyłane pocztą, bo para młoda mieszka i pracuje za granicą, zwyczajnie nie mieliby jak rozwieźć ich osobiście.)

Ale jednak przyszła, stara gropa. Po przysiędze młodzi idą za ołtarz - ta wstaje i leci za nimi. Jeszcze się wdzięczy do kamerzysty. Stoimy na schodach i robimy wspólne zdjęcie - ona rozkłada parasol nie bacząc na ludzi dookoła, po czym pokrzykuje do fotografa, żeby się pospieszył, bo my tu mokniemy. Młodzi wchodzą do sali, witamy ich, klaszczemy - a ona żąda, żeby natychmiast świadkowa zaprowadziła ją do toalety. I tak przez całą imprezę, póki nie ściągnęła swojej synowej z parkietu i nie zażądała, żeby w tej chwili odwieźć ją do domu, bo ona się źle czuje.

Na moim ślubie jej na szczęście nie będzie. W końcu to nie jest MOJA krewna

[lipstick89]

Napisane przez valaquenta

Średnio wygodne chyba Wyobraziłam sobie rzut podczas oczepin - w jednej ręce bukiet/welon/podwiązka, w drugiej niania Chyba jednak lepiej człowieka zatrudnić do tego...

A pozostając w temacie - byłam w minioną niedzielę na weselu, na którym była również samozwańcza "seniorka" naszego rodu. Samozwańcza, bo to żona brata mojej babci, więc zupełnie niespokrewniona.

Niewybaczalne było to, że od samego początku próbowała grać pierwsze skrzypce. Zaczęło się od stwierdzenia, że nie przyjdzie na ślub, bo młodzi nie przyjechali do niej osobiście z zaproszeniem. (Zaproszenia były wysyłane pocztą, bo para młoda mieszka i pracuje za granicą, zwyczajnie nie mieliby jak rozwieźć ich osobiście.)

Ale jednak przyszła, stara gropa. Po przysiędze młodzi idą za ołtarz - ta wstaje i leci za nimi. Jeszcze się wdzięczy do kamerzysty. Stoimy na schodach i robimy wspólne zdjęcie - ona rozkłada parasol nie bacząc na ludzi dookoła, po czym pokrzykuje do fotografa, żeby się pospieszył, bo my tu mokniemy. Młodzi wchodzą do sali, witamy ich, klaszczemy - a ona żąda, żeby natychmiast świadkowa zaprowadziła ją do toalety. I tak przez całą imprezę, póki nie ściągnęła swojej synowej z parkietu i nie zażądała, żeby w tej chwili odwieźć ją do domu, bo ona się źle czuje.

Na moim ślubie jej na szczęście nie będzie. W końcu to nie jest MOJA krewna

tyle w temacie

[valaquenta]

Najlepsza była, kiedy zobaczyła mnie i moje rodzeństwo - tonem "a co to za paskudztwo?" zawołała: "to przecież są dzieci Nowaków!". Pół wsi się odwróciło, tak się darła Słowo daję, miałam ochotę odpowiedzieć "tak, a pani to kto?"

[lipstick89]

Napisane przez valaquenta

Najlepsza była, kiedy zobaczyła mnie i moje rodzeństwo - tonem "a co to za paskudztwo?" zawołała: "to przecież są dzieci Nowaków!". Pół wsi się odwróciło, tak się darła Słowo daję, miałam ochotę odpowiedzieć "tak, a pani to kto?"

co za baba!

mi kiedyś ciotka wyskoczyła, na pogrzebie mojego kuzyna, z tekstem: ale się roztyłaś!!! takie osoby nie mają za grosz taktu i wyczucia...

[45326ef568a8cdb5ffa32c642ee06bebadb9e802_60456925b2241]

Napisane przez valaquenta

Średnio wygodne chyba Wyobraziłam sobie rzut podczas oczepin - w jednej ręce bukiet/welon/podwiązka, w drugiej niania Chyba jednak lepiej człowieka zatrudnić do tego...





A pozostając w temacie - byłam w minioną niedzielę na weselu, na którym była również samozwańcza "seniorka" naszego rodu. Samozwańcza, bo to żona brata mojej babci, więc zupełnie niespokrewniona.





Niewybaczalne było to, że od samego początku próbowała grać pierwsze skrzypce. Zaczęło się od stwierdzenia, że nie przyjdzie na ślub, bo młodzi nie przyjechali do niej osobiście z zaproszeniem. (Zaproszenia były wysyłane pocztą, bo para młoda mieszka i pracuje za granicą, zwyczajnie nie mieliby jak rozwieźć ich osobiście.)





Ale jednak przyszła, stara gropa. Po przysiędze młodzi idą za ołtarz - ta wstaje i leci za nimi. Jeszcze się wdzięczy do kamerzysty. Stoimy na schodach i robimy wspólne zdjęcie - ona rozkłada parasol nie bacząc na ludzi dookoła, po czym pokrzykuje do fotografa, żeby się pospieszył, bo my tu mokniemy. Młodzi wchodzą do sali, witamy ich, klaszczemy - a ona żąda, żeby natychmiast świadkowa zaprowadziła ją do toalety. I tak przez całą imprezę, póki nie ściągnęła swojej synowej z parkietu i nie zażądała, żeby w tej chwili odwieźć ją do domu, bo ona się źle czuje.





Na moim ślubie jej na szczęście nie będzie. W końcu to nie jest MOJA krewna

Bylam na takim przyjęci, gdzie bylo przynajmniej 5par z elektroniczna nianią, także para młoa. Bylo to dosyć zabawne

[_Schmetterling]

Ale jak... elektroniczna niania polega na tym że jeden "nadajnik" jest przy łóżeczku dziecka a drugi ma rodzic.
I co, na weselu gdzie jest głośno to działa? Czy mimo wszystko trzeba wyjść z sali?
Ja bym tak dziecka nigdy nie zostawiła...
No i raczej ta niania jest dla niemowlaków leżących w łożeczku a takiego tym bardziej bym nie zostawiła... Chociaż nie, jak maluch to z łóżeczka nie wyjdzie a taki 3 latek może wpaść na rozne pomysły, np. wyjście z pokoju.

Tak czy inaczej albo się dziecko na wesele bierze i zajmuje się nim rodzic albo żywa opiekunka albo w ogóle się dziecka nie bierze i zostawia z kimś zaufanym w domu.

[valaquenta]

Napisane przez _Schmetterling

Tak czy inaczej albo się dziecko na wesele bierze i zajmuje się nim rodzic albo żywa opiekunka albo w ogóle się dziecka nie bierze i zostawia z kimś zaufanym w domu.

Też tak sądzę. Elektroniczna niania nie zastąpi człowieka.

[Atomoowka]

A ja myślę, że elektroniczna niania nie jest wcale złym pomysłem ( zakładając, że to dla małego niechodzącego dziecka). W pewnym momencie rodzic już na tyle zna swoje dziecko, że wie czy ono się budzi w nocy i o której, wie czy potrzebuje mleka czy tylko wody popić. A może bez problemu przesypia całą noc? Zakładając, że kładziemy takiego malucha do pokoju, do odpowiedniego łóżeczka to tak samo jakby spał normalnie u siebie w drugim pokoju.
Serio niania nie jest zła. Rodzic od razu usłyszy czy dziecko nie zaczyna się kręcić, patrzy na zegarek i myśli " oho 1 w nocy zaczyna się kręcić, idę mu zrobić mleko"/.

Napisane przez Glodomorek

O opiekunce nie myślałam. Jak to u was wyglądało? Co dokładnie robiła?

My mieliśmy całonocne wesele.
Była to osoba z polecenie tj za czasów dzieciaków nawet się z nią znałam.
Przed weselem pojechałam do niej dwa razy z Alkiem aby się zapoznali ( raz został u niej sam tzn ja na chwilę wyszłam celowo). Potem umówiłam się, z nią pod kościołem ( do kościoła maluch pojechał z moimi rodzicami). I tam ona przejęła stery. Tj w kościele siedziała razem z Nim ale blisko moich rodziców ( aby mały nie czuł się nieswojo i obco). Potem ktoś po mszy ( nie wiem nawet kto i czy po mszy czy przed) zamontowali jej fotelik do auta Aleksa i po ślubie pojechała z Nim na salę. Tam w sumie w większości ona się Nim zajmowała tj bawiła się, tańczyła, karmiła. Ale oczywiście miała chwilę spokoju bo np ciocie czy babcie go brały na zabawę na jakiś czas. Ponadto miała wykupiony talerzyk i miała miejsce przy gościach.
Około hym 24 jak mały był śpiący, zabrała go do siebie do domu na noc( tak zostało ustalone). My odebraliśmy go z rana tj około 14-stej jak wracałam z mężem z sali weselnej.

Napisane przez Glodomorek

Ja nie robię wesela, tylko obiad, więc ten problem ze snem mi odpada. Córka pójdzie spać sporo po powrocie do domu. Zachowaniem przy stole, aż tak bardzo się nie martwię, myślę że babcia spokojnie ją ogarnie. Tylko ten kościół mi spędza sen z powiek.

EE to szczerze, w takim przypadku chyba nie ma sensu brać opiekunki. No chyba, że znaleźć kogoś na dosłownie godzinkę, żeby z mała siedział gdzieś w kąciku w kościele, a jak ewentualnie będzie krzyczała czy szalała to wyjdzie przed kościół.

[valaquenta]

Napisane przez Atomoowka

Serio niania nie jest zła. Rodzic od razu usłyszy czy dziecko nie zaczyna się kręcić, patrzy na zegarek i myśli " oho 1 w nocy zaczyna się kręcić, idę mu zrobić mleko"/.

Pod warunkiem, że usłyszy, że dziecko się kręci, siedząc na weselu, wśród muzyki, rozmów, mnóstwa ludzi

[_Schmetterling]

Napisane przez valaquenta

Pod warunkiem, że usłyszy, że dziecko się kręci, siedząc na weselu, wśród muzyki, rozmów, mnóstwa ludzi

no właśnie, o to mi chodziło

bo co innego w domu a co innego w hałasie.

[Atomoowka]

Napisane przez valaquenta

Pod warunkiem, że usłyszy, że dziecko się kręci, siedząc na weselu, wśród muzyki, rozmów, mnóstwa ludzi

Usłyszy, usłyszy. Wbrew pozorom te nianie głośne są

[your Angel]

Nianie na ogół się podświetlają kiedy pojawia się dźwięk. Więc prędzej polegałabym na tym niż na nasłuchiwaniu Ale nie wiem co z zasięgiem - jak duży musiałaby mieć ta niania żeby sięgać od dziecięcego łóżeczka w pokoju hotelowym do stołu biesiadnego. To służy raczej do użytku w mieszkaniu.

Jestem mamą roczniaka i powiem Wam, że ja osobiście kompletnie sobie tego nie wyobrażam, dla mnie to absurdalny pomysł.

A w temacie, to mogę dodać historyjkę z ostatniego wesela, na którym byłam. Młodzi bardzo mocno oszczędzili na orkiestrze, chłopaki nie ogarniali tematu, ani razu nie podchwycili nawet żeby zaintonować "sto lat" młodym kiedy goście przy stołach już sami zaczynali śpiewać itd. Więc ojciec młodego chyba poczuł, że imprezie brak wodzireja Co chwilę chwytał mikrofon, będąc w stanie coraz bardziej zalkoholizowanym W końcu po około 3 minutach bełkotliwym głosem zaczął opowieść zaczynającą się od słów: "Wiele lat temu Robert zapytał mnie ile stosunków seksualnych można odbyć w noc poślubną...". Było to okropnie niesmaczne, świadkowa czym prędzej wyrwała mu mikrofon i facet już na szczęście dał spokój.

[valaquenta]

Napisane przez your Angel

A w temacie, to mogę dodać historyjkę z ostatniego wesela, na którym byłam. Młodzi bardzo mocno oszczędzili na orkiestrze, chłopaki nie ogarniali tematu, ani razu nie podchwycili nawet żeby zaintonować "sto lat" młodym kiedy goście przy stołach już sami zaczynali śpiewać itd. Więc ojciec młodego chyba poczuł, że imprezie brak wodzireja Co chwilę chwytał mikrofon, będąc w stanie coraz bardziej zalkoholizowanym W końcu po około 3 minutach bełkotliwym głosem zaczął opowieść zaczynającą się od słów: "Wiele lat temu Robert zapytał mnie ile stosunków seksualnych można odbyć w noc poślubną...". Było to okropnie niesmaczne, świadkowa czym prędzej wyrwała mu mikrofon i facet już na szczęście dał spokój.

O rany... Jak to dobrze, że u mnie nie będzie wódki...

[Fantasmagori]

Napisane przez your Angel

Więc ojciec młodego chyba poczuł, że imprezie brak wodzireja Co chwilę chwytał mikrofon, będąc w stanie coraz bardziej zalkoholizowanym W końcu po około 3 minutach bełkotliwym głosem zaczął opowieść zaczynającą się od słów: "Wiele lat temu Robert zapytał mnie ile stosunków seksualnych można odbyć w noc poślubną...". Było to okropnie niesmaczne, świadkowa czym prędzej wyrwała mu mikrofon i facet już na szczęście dał spokój.

Oj współczuję młodym :/

[magnusia]

Napisane przez your Angel

A w temacie, to mogę dodać historyjkę z ostatniego wesela, na którym byłam. Młodzi bardzo mocno oszczędzili na orkiestrze, chłopaki nie ogarniali tematu, ani razu nie podchwycili nawet żeby zaintonować "sto lat" młodym kiedy goście przy stołach już sami zaczynali śpiewać itd. Więc ojciec młodego chyba poczuł, że imprezie brak wodzireja Co chwilę chwytał mikrofon, będąc w stanie coraz bardziej zalkoholizowanym W końcu po około 3 minutach bełkotliwym głosem zaczął opowieść zaczynającą się od słów: "Wiele lat temu Robert zapytał mnie ile stosunków seksualnych można odbyć w noc poślubną...". Było to okropnie niesmaczne, świadkowa czym prędzej wyrwała mu mikrofon i facet już na szczęście dał spokój.

porażka totalna współczuję bo to żenujące strasznie

[moskit30]

Napisane przez magnusia

porażka totalna współczuję bo to żenujące strasznie

o jakas masakraaa

[kisielova]

z sobotniego wesela

dzieci w liczbie około 10. Wiek 1-12 lat. Rodzice totalnie niezainteresowani tym, co dzieci robią. W końcu któreś z młodszych dzieciaków pociągnęło/ zahaczyło o obrus w trakcie gonitwy po sali i zrzuciło z niego kilka rzeczy. Reakcja rodziców: "gdyby PM zorganizowali jakoś czas dzieciom to by się nic nie stało". Po tym głośnym komentarzu opuścili lokal.

[valaquenta]

Napisane przez kisielova

z sobotniego wesela

dzieci w liczbie około 10. Wiek 1-12 lat. Rodzice totalnie niezainteresowani tym, co dzieci robią. W końcu któreś z młodszych dzieciaków pociągnęło/ zahaczyło o obrus w trakcie gonitwy po sali i zrzuciło z niego kilka rzeczy. Reakcja rodziców: "gdyby PM zorganizowali jakoś czas dzieciom to by się nic nie stało". Po tym głośnym komentarzu opuścili lokal.

No pięknie A za szkody oczywiście zapłacili młodzi

Nie bardzo rozumiem tych ludzi, którzy oczekują atrakcji jak kinderbalu... Ciekawe, czy idą też do klubu nocnego i mają pretensje, że obok rurki do pole dance i baru z whisky nie ma huśtawek dla ich pociech i mleka modyfikowanego

[lipstick89]

Napisane przez valaquenta

No pięknie A za szkody oczywiście zapłacili młodzi

Nie bardzo rozumiem tych ludzi, którzy oczekują atrakcji jak kinderbalu... Ciekawe, czy idą też do klubu nocnego i mają pretensje, że obok rurki do pole dance i baru z whisky nie ma huśtawek dla ich pociech i mleka modyfikowanego

[orion_lady]

Napisane przez kisielova

Reakcja rodziców: "gdyby PM zorganizowali jakoś czas dzieciom to by się nic nie stało". Po tym głośnym komentarzu opuścili lokal.

Niektórzy ludzie uważają chyba PM za studnie bez dna i mają jakieś roszczenia, dlaczego tego tamtego nie było, bo niestety wszystko kosztuje... a chodzi chyba o to żeby cieszyc się szczęściem gospodarzy, a nie wymagać cudów na kiju.

[valaquenta]

Napisane przez orion_lady

Niektórzy ludzie uważają chyba PM za studnie bez dna i mają jakieś roszczenia, dlaczego tego tamtego nie było, bo niestety wszystko kosztuje... a chodzi chyba o to żeby cieszyc się szczęściem gospodarzy, a nie wymagać cudów na kiju.

No dokładnie...
Standardowo wesele wygląda tak, że młodzi zapewniają miejsce do siedzenia, miejsce do tańczenia, jedzenie, picie i muzykę. Wszystko ponad to ich dobra wola i nie można oczekiwać na pewno, że będzie animatorka z zabawami dziecięcymi "bo u Zośki od Nowaków była"

Ostatnio byłam na weselu, gdzie była niewidoma dziewczyna, która, rzecz oczywista, wymagała opieki w obcym miejscu. I tę opiekę zapewniali jej ojciec i chłopak, a odbywało się to tak dyskretnie, że dopiero jak ją spotkałam samą w toalecie, to zajarzyłam, że nie widzi. (Była jedyną osobą, która nie spojrzała w lustro, żeby skontrolować makijaż i fryzurę.) I dokładnie w taki sam sposób powinna przebiegać opieka nad własnym dzieckiem: przyprowadzasz - pilnuj

[magnusia]

Napisane przez kisielova

z sobotniego wesela

dzieci w liczbie około 10. Wiek 1-12 lat. Rodzice totalnie niezainteresowani tym, co dzieci robią. W końcu któreś z młodszych dzieciaków pociągnęło/ zahaczyło o obrus w trakcie gonitwy po sali i zrzuciło z niego kilka rzeczy. Reakcja rodziców: "gdyby PM zorganizowali jakoś czas dzieciom to by się nic nie stało". Po tym głośnym komentarzu opuścili lokal.

brak słów!

[smerfetk_a]

Napisane przez kisielova

z sobotniego wesela

dzieci w liczbie około 10. Wiek 1-12 lat. Rodzice totalnie niezainteresowani tym, co dzieci robią. W końcu któreś z młodszych dzieciaków pociągnęło/ zahaczyło o obrus w trakcie gonitwy po sali i zrzuciło z niego kilka rzeczy. Reakcja rodziców: "gdyby PM zorganizowali jakoś czas dzieciom to by się nic nie stało". Po tym głośnym komentarzu opuścili lokal.

to jest po prostu bezczelność