Czy w dzisiejszych czasach warto brać ślub ??

[nan]

Drogie Wizażanki, tak się zastanawiałam ostatnio razem z moją przyjaciółką, do czego właściwie potrzebne jest w dzisiejszych czasach małżeństwo. Zaznaczam, że żadna z nas nie jest przeciwniczką małżeństwa jako takiego. Jak wam się wydaje? Moja przyjaciółka stwierdziła, że małżeństwo zabezpiecza nas przed tym, że pewnego dnia ukochany nie odpowie na sms-a lub maila... Jest to nawiasem mówiąc szczęśliwa mężatka od lat 5.

[Pralinka]

Fajny wątek!

Faktycznie, chyba wiele kobiet świadomie lub podświadomie chce takiego zabezpieczenia właśnie na wypadek nie-odpowiadania-na-smsy. Ale ja dochodzę do wniosku, że jeśli Ukochany pewnego razu nie odpowie, to nie jest mnie wart i "krzyżyk mu na drogę" PO co takiego zatrzymywać na siłę? Jakimiś więzami małżeńskimi pętać? Aby zdradzał za plecami?
Poza tym - partnera życiowego trzeba wybrać tak, aby być go pewną i bez ślubu.

Jestem przeciwna małżeństwom bo wydają mi się sztucznym tworem. Ale nie mówię, że nigdy go nie "popełnię"... Może kiedyś... Choź raczej nie "z potrzeby serca"

Co jeszcze nas skłania do zawierania małżeństw?
--Idiotryczne prawo - udogodnienia podatkowe dla małżonków, brak innej formy legalizacji związku (mogą do szpitala do chorego "męża" nie wpuścić itp...)
--Tradycja- "wszyscy tak robią więc i ja muszę", "co ludzie powiedzą, w szczególności moja babcia.. " - jak dla mnie argumenty zupełnie obce
--Chęć przeżycia ślubu, wesela, z całym tym ambarasem wokół...

A co Was dziewczyny skłania/skłoniło?

[cheetah]

nan napisał(a):
> Jak wam się wydaje? Moja przyjaciółka stwierdziła, że małżeństwo zabezpiecza nas przed tym, że pewnego dnia ukochany nie odpowie na sms-a lub maila... Jest to nawiasem mówiąc szczęśliwa mężatka od lat 5.

To jakies dziwne podejscie. A ile jest na swiecie takich przypadkow, ze facet, czy kobieta wychodza z domu i juz nie wracaja. Malzenstwo to nie gwarancja. Gwarancje to sobie mozna wykupic/przedluzyc na lodowke, ale nie na druga osobe. Dla mnie malzenstwo z takiego powodu to farsa.

Cheetah

[manolita]

Małżeństwo to tylko formalność i zabezpieczenie daje tylko od strony prawnej. Chociaz moim zdaniem jesli partner jest czlowiekiem naprawde w porządku to nawet po rozstaniu bedzie potrafil zabezpieczyc ewentualne dzieci.
Dla mnie małżeństwo jest absolutnie niepotrzebnym tworem, zresztą bardzo kosztownym, zwlaszcza w takiej instytucji jaka jest kosciół, aczkolwiek dopoki nie bedzie jakiejs ustwwy normalizujacej i ulatwiajacej zycie rowniez zwiazkom nieformalnym, to niestety bede musiala wziac slub.

[nan]

Moja przyjaciółka powiedziała to ŻARTEM. To taki skrot myślowy, bo jest rzeczą oczywistą, że nic nie daje 100% gwarancji na to, że ktoś nie odejdzie (czego potwierdzeniem jest rosnąca liczba rozwodów). Chodziło jej raczej o to, że małżeństwo daje większe poczucie stabilizacji niż związek, szczególnie na dochodzone.

Co do mnie też uważam, że głowną korzyścią małżeństwa jako takiego jest unormowanie kwestii prawnych. Szczególnie w naszym kraju, gdzie konkubinat kojarzy się w dlaszym ciągu głównie z kroniką policyjną.

Spotkałam kiedyś parę, która twierdziła wszem i wobec, że pobrali się ze względów podatkowych... Szał romantyzmu.

[Ginger26]

Hej, a mi ise wydaje, że małżeństwo to super sprawa. Uwazam, że jak sie kogoś kocha i chce się z tą osobą spędzić resztę życie, to małżeństwo jest cudownym przypieczętowaniem miłości. gorzej, gdy w związku się nie uklada i pary pobierają się mając nadzieję, że to coś zmieni. Trzeba tylko trafić na odpowiedniego faceta.. Poza tym nie chciałabym zeby np. mając dziecko dalej żyć w wolnym związku. Pozdrawioam - jeszcze nie mężatka ani narzeczona Ginger

[paula78]

niestety w naszym kraju konkubinat to be ale pary homo maja prawa jak małżeństwa ,niedługo homoseksualisci beda adoptowac dzieci ale samotna kobieta i konkubinaty nie bedą mogly tego zrobic.

osobiscie małżeństwo nie jest do niczego potrzebne.
taka jest tradycja i tyle bo co babcia powie ,bo sukienka ,
bo dziecko w drodze itp

jesli komus daje to poczucie bezpieczeństwa i tego chce sam dla siebie to ok a jak ktoś nie chce to nikt nie powinien go zmuszac.
pzdr
paula -konkubina z dzieckiem

[sarenka]

"Do czego?" hmm.. z mojego punktu widzenia raczej "dlaczego" - ślub jest skutkiem "czegoś" a nie podstawą do osiągnięcia czegoś innego

Po pierwsze niczego nie gwarantuje. Taki związek tak samo jak "wolny związek" jest ogrodem, który należy pielęgnować.

Podeprę się tym co już kiedyś napisałam na tym forum. Pisałam to jeszcze przed ślubem stąd czas przyszły

Wiem, że po ślubie nic się nie zmieni. Będziemy razem mieszkać, kochać się, ale ja chcę "należeć" do niego [nie chodzi tu o stosunek pan i władca - jego niewolnica]. Tego nie da się wytłumaczyć osobie, która nie widzi sensu ślubu. Chcę, aby był moim mężem i już. Dla mnie to trochę jak pyszny tort na urodzinach , jak wielki bukiet kwiatów z okazji imienin, jak pięknie zapakowany prezent pod choinką. Bez nich i tak byśmy się cieszyli, starzeli, dobrze bawili, świętowali.. Ale to taka wisienka na torcie - na którą nie każdy musi mieć ochotę [...] Ślub to miła [lub niemiła - jak kto uważa] tradycja . Ja chcę uczcić i usankcjonować swój związek, jeść ryby na Wigilię, pić szampana w Sylwestra, jeździć na cmentarz w Święto Zmarych. W tych aspektach życia jestem tradycjonalistką - ktoś inny w innych. Chcę ślubu tak jak karpia na Wigilii [choć jestem z dala od kościoła, choć mogę zjeść karpia w inny dzień, choć są inne potrawy], jak objadania się pysznościami w dzień urodzin [choć mogłabym to robić innego dnia, choć nic tego dnia się nie zmienia - jestem o jeden dzień starsza niż wczoraj], jak życzeń w dzień imienin [choć tego samego po cichu wszyscy życzą mi cały rok], jak prezentu na Gwiazdkę [choć niby co za różnica, którego dnia dostanie się niespodziankę..]. I tak dalej...

[Pralinka]

Ginger26 napisał(a):
Poza tym nie chciałabym zeby np. mając dziecko dalej żyć w wolnym związku.

A coz to Ginger za różnica dla dziecka? Wszak ma mamusię i tatusia. Kochających. To wszystko czego mu potrzeba! (Oczywiscie zakładam, że rodzina mieszka razem - jestem przeciwniczką wszelkich rozstań i związkówna odległość )

[Pralinka]

Slicznie napisałaś Sarenko!

Według mnie Twoje pobudki do zawarcia związku małżeńskiego to JEDYNE SŁUSZNE.
I masz rację- nie zrozumie tego ten, kto nie czuje tak jak Ty.

[Tajusia]

Hej!
Jestem właśnie w trakcie przygotwań do ślubu i małżeństwa więc może też wypowiem się na ten temacik
Ja po prostu marzę o tym aby wziąć ślub i być małżeństwem z moim ukochanym
Być może dla wielu z Was wyda się to śmieszne ale ja bardzo się cieszę z tego powodu. Staram się cieszyć każdym szczegółem jaki się z tym wiąże, ale najbardziej cieszy mnie fakt, że od tego czasu będziemy tak na 100% razem- ja jego i on mój (-> proszę nie pojmować tego w kwestiach posiadania!). Nigdy nie twierdziłam że bycie razem bez ślubu w konkubinacie to coś złego czy "be" - jeżeli komuś sprawia to taką radość jak mi myśl o małżeństwie to fajniutko, jednak ja czułabym się chyba niespełniona.
I chciałam też obalić mit, że to w większości kobiety nalegają na małżeństwo a mężczyźni nie mają wyjścia i się godzą, bo znam wiele par (właściwie większość), w których to właśnie inicjatywa małżeństwa wychodzi od mężczyzny, u mnie też pierwszą poważną rozmowę o ślubie zaczął mój ukochany. Myślę że małżeństwo daje większe poczucie połączenia między dwojgiem ludzi, sprawia że czujemy się bardziej związani z tą ukochaną osobą. Oczywiście wiem, że mnóstwo małżeństw zawieranych jest z konieczności, jak to się brzydko nazywa (tak jakby dziecko było jakąś koniecznością, a przecież jest największym szczęściem!) i temu jestem przeciwna, tak samo jak pobieraniu się ze względu na opinię innych czy sprawy materialne. Jednak nie da się ukryć, że w takich układach państwowych, w których przyszło nam żyć -> małżeństwo znacznie ułatwia kwestie prawne i społeczne oraz funkcjonowanie razem jako rodzina.
Uważam, że pytanie : po co nam małżeństwo? jest równoznaczne z pytaniem : po co nam miłość? -> przecież też nie daje żadnych korzyści, nie ułatwia znalezienia pracy, czy zakupów w sklepie, nie ma się z jej powodu więcej pieniędzy ani innych materialnych dóbr a jednak jest potrzebna i pozwala nam istnieć i być szczęśliwym

Pozdrawiam serdecznie

[nenvena]

Postaram się być ostrożna. Tak na poczatek, małżeństwo nie zostało ustalone przez państwo, ani nikogo, tylko przez Boga.
Aż strach napisać, ale ja chodzę do Kościoła i mocno wierzę w Boga. (co nie znaczy, ze jestem dumna z naszych niektórych księzy, ani że jestem fanatyczką itd...)
Więc po co nam małżeństwo-no moim zdaniem to trochę wiąże się z wiara, jeśli ktoś nie jest przekonany co do swojej wiary, czy tam religii, czy czegoś innego, bez sensu jesli bierze ślub.
Ja chce wyjść za mąż-bardzo. I wcale nie po to,żeby miec wesele-bo własnie martwi mnie czasem ta okropna mzyka i już wiem, ze będzie wiele konfliktów związanych z tą imprezą
Ale jakoś po prostu chcę. Bo dla mnie to jest własnie przypieczętowanie miłości. Ale uważam, że lepsza kochająca się para bez slubu ("Kasia i Tomek"!!! )
Własnie tak się zastanawiam z kolei ja-co to się ostatnio podziało, ze tak wiele osób jest przeciwnych małzeństwom-bo mam wrażenie, że niektórzy z przekory, ale na pewno nie wszyscy...

[sarenka]

Miło mi

Oczywiście [dodam na wszelki wypadek] - chodziło mi o MENTALNY wymiar słowa TRADYCJA.

Nie chodziło mi o suknie, buty, fotografa - tylko o "potrzebę" uwarunkowaną kulturowo - jak inne przytoczone przeze mnie potrzeby . Wigilia - karp , urodziny - tort, życzenia, wielka miłość na zawsze - mąż

[Ines1985]

sarenka napisał(a):
> Miło mi
>
> Oczywiście [dodam na wszelki wypadek] - chodziło mi o MENTALNY wymiar słowa TRADYCJA.
>
> Nie chodziło mi o suknie, buty, fotografa - tylko o "potrzebę" uwarunkowaną kulturowo - jak inne przytoczone przeze mnie potrzeby . Wigilia - karp , urodziny - tort, życzenia, wielka miłość na zawsze - mąż

Kurcze Sarenko ty to masz talent do przekazywania tego co niektorzy (np. ja ) nie potrafia ladnie ubrac w slowa.
No genialne porownanie. To samo pomyslalam kiedy czytalam to za pierwszym razem przy okazji innego wątku i to samo mysle i teraz kiedy to czytam.
To tradycja. Nie obowiazek... Nie dlatego ze tak wypada... Ojjj tam, nie bede powtarzac po tobie bo i tak nie powiem lepiej.

[Ginger26]

Pralinko, może źle się wyraziłam. Mam kolezankę, która urodziła dziecko, nadal się spotykają z ojcem dziecka (tak jak para) i wydaje mi się, że robi krzywdę dziecku. Ten chłopxczyk jest oglupiały że tak powiem. Jesli para jest razem, razem zyją, mieszkają, spędzają wolny czas i i tylko nie chcą ślubu - proszę bardzo. Z drugiej strony jestem osobą wirzącą, i jakoś bardzo chcialabym wyjść za mąż (chcociaż jeszcze rok temu się zarzekałam że nigdy w życiu...) Generalnie każdy powinien znaleźć receptę na swoje szczęscie...

[Gonia1]

Jeśli mam wyrazić WŁASNĄ opinię, to wg mnie małżeństwo jest tylko kwestią formalną.... tzn. zostają ustalone kwestie co do rozliczania się z podatków itp. Na pewno małżeństwo nie służy temu, aby zatrzymać faceta przy sobie za wszelką cenę.

[nenvena]

Nic nie daje gwarancji, że nie zostawi nas ktoś( bo przeciez kobiety też odchodzą).
Strasznie mnie ostatnio zdenerwowała moja katechetka-bo własnie ostatnio włakuje temat slubów. Nic z tych rzeczy mi se nie podoba co ona mówi-po pierwsze, na zycie bez ślubu powiedziała "leasing" i że podczas przysięgi ksiądz podobno pyta "czy przyjmujecie potomstwo, którym was Bóg obdarzy" i przy okazji zapytam-czy cos o tym wiecie zamężne wizażanki? Bo moja mam nic takiego sobie nie przypomina, a katecheka ise upiera, że tak się mówi.

[paula78]

czym różni sie para ze ślubem od pary bez ślubu?

paula

[nenvena]

Ach, ta skleroza- chciałam jeszcze tylko wypowiedziec się na temat slubów z "konieczności"-uważam, ze w obecnych czasach, to szczyt głupoty- brać ślub, bo dziecko-krzywda dla dziecka i rodziców, tylko po to, żeby stwarzać pozory. Dziwię się tym, którzy nadal tak robia, przeciez-tak,w iem ludzie gadają nadal-ale to już nie jest straszna ha ńba jak dziewczyna zajdzie w ciążę. Mój kolega właśnie się ożenił ma 18 lat-to chore moim zdaniem-on kompletnie nie jest na to gotowy i już teraz jego "żona" siedziw domu z dzieckiem, a on ucieka z kolegami i szaleje na dyskotekach.

[nenvena]

Para "Ze" chciała wziąć ślub a para "Bez" nie chciała
Nie widzę innej różnicy, mam wrażenie, ze Prowokujesz

[paula78]

dla mnie rózni sie tylko papierkiem .
a czym jest papierek ?

niczym .

zawieranie małżeństwa to nasze chciec lub nie chciec ,to nasze subiektywne odczucia a o tym trudno dyskutowac.

zadna z tych par nie powinna być dyskryminowana bo tak samo pracuje ,wychowuje dzieci i placi podatki.

pzdr
paula

[bzyku]

Czy ktoś może mi powiedzieć jak brzmią słowa formuły małżeńskiej w ślubie cywilnym??

A a propos wątku:

Czym różni się małżeństwo od wolnego związku? Z pewnością nie tym wymienionym przez Paulę78 papierkiem. Bo papierek dla mnie też jest niczym - leży sobie gdzieś, chyba na dnie szafy, nawet nie wiem gdzie dokładnie . Papierek nie ma tu żadnego znaczenia . W małżeństwie najważniejsza jest dana przysięga. Nie wiem jak wygląda ceremonia cywilna, więc pozwolę sobie mówić tylko o ślubie kościelnym. No właśnie - tu nikt nie zawiera związku dla papierka, tu na pierwszym miejscu jest Bóg i złożenie przed Jego obliczem przysięgi, że będziemy się kochać, będziemy sobie wierni, będziemy się szanować, wytrwamy ze sobą w chwilach dobrych i złych, aż do śmierci, "przyjmiemy potomstwo jakim nas Bóg obdarzy" i wychowamy go w wierze katolickiej. Małżeństwo to nie tylko ułatwienie w urzędach, to deklaracja wobec Boga i społeczeństwa, że od tej chwili dwoje ludzi stało sie jednością, i bedzie ze sobą bez względu na wszystko.
Czy małżeństwo daje gwarancję na to, że związek się nie rozpadnie?? Hmmm... nie w przypadku, kiedy złożona przysięga nie ma dla nas znaczenia...


„Miłość rodzi się w ukryciu, ale małżeństwo w świetle reflektorów”.

[nenvena]

bzyku napisał(a):

>
> "przyjmiemy potomstwo jakim nas Bóg obdarzy" i wychowamy go w wierze katolickiej.
>
> Bzyku no właśnie, dlaczego nikt w mojej rodzinie nie przypomina sobie tego fragmentu??? Małżeństwo zostało ustanowione przez Kościół, więc pytanie dzo czego ono jest nie ma sensu jesli ktos nie myśli o Bogu.
A co do potomstwa-jak np nie chciałabym miec dzieci, to co nie moge wyjść za mąż??????????????

[Pralinka]

bzyku napisał(a):
> W małżeństwie najważniejsza jest dana przysięga. Nie wiem jak wygląda ceremonia cywilna, więc pozwolę sobie mówić tylko o ślubie kościelnym. No właśnie - tu nikt nie zawiera związku dla papierka, tu na pierwszym miejscu jest Bóg i złożenie przed Jego obliczem przysięgi, że będziemy się kochać, będziemy sobie wierni, będziemy się szanować, wytrwamy ze sobą w chwilach dobrych i złych, aż do śmierci, "przyjmiemy potomstwo jakim nas Bóg obdarzy" i wychowamy go w wierze katolickiej. Małżeństwo to nie tylko ułatwienie w urzędach, to deklaracja wobec Boga i społeczeństwa, że od tej chwili dwoje ludzi stało sie jednością, i bedzie ze sobą bez względu na wszystko.
> Czy małżeństwo daje gwarancję na to, że związek się nie rozpadnie?? Hmmm... nie w przypadku, kiedy złożona przysięga nie ma dla nas znaczenia...
>
>
> „Miłość rodzi się w ukryciu, ale małżeństwo w świetle reflektorów”.

Czy taka przysięga złożona w świetle reflektorów ma prawdziwe znaczenie? Czy nie po stokroć wazniejsza jest ta wypowiedziana szeptem do ucha kochanej osoby? Dla mnie tylko ta ostatnia MA znaczenie.
Wreszcie- czy przysięgać można tylko zawierając małżeństwo? Z pewnościa nie.

Dla mnie osobiście małżeństwo to instytucja.

Oczywiście ROZUMIEM dziewczyny, które biorą ślub ze wzgledu na wiarę.

[manolita]

Otóż to!!! Jeśli mam składać świadectwo wierności , itp. przed Bogiem to mogę - moim zdaniem / i wcale nie oczekuje aprobaty/- to zrobić w domu tylko w obecności mojego wybranka, bo przecież Bóg jest wszędzie

[nenvena]

No ale nikt nie mówi, że trzeba od razu zapraszać 5 tys osób i rozstawiac kwiaty-to już jest tylko dla chętnych

[svenja]

Dla mnie malzenstwo jako formalnosc nie ma znaczenia. Nie zamierzam brac slubu koscielnego bo nie jestem najgrzeczniejsza owieczka Pana Boga i chce byc konsekwentna Nie chodze do kosciola, wiec kiecki i calego cyrku nie bedzie. Ale jesli juz wyjde za maz, to impreza bedzie trwac 3 dni
I jesli bedzie to moj B. to pewnie zrobie to, zeby ulatwic sobie zycie, jesli bedziemy razem zyc w jego kraju.

Nie wiem sama. W zasadzie wszystko mi jedno czy bedziemy malzenstwem czy nie. Nic sie miedzy nami nie zmieni, bo uczucie to jedno, a papier drugie.

[svenja]

Ale przeciez jest slub cywilny, to tez bez sensu jest? Przeciez to swietnia opcja np. dla ludzi niewierzacych, ktorzy chca przypieczetowac swoj zwiazek. I co, to sie nie liczy?

[svenja]

No coz, Ula, widocznie tak jest w przysiedze koscielnej. Co tez duzo mowi o kosciele katolickim, ale to inny temat juz (przyznam, ze jeden z moich ulubionych )

Jesli bierze sie slub koscielny, powinno tez sie zastosowac do wszystkich nauk plynacych z kosciola, prawda? Jak ksiadz powie, ze dzieci maja byc to tak ma byc i koniec.

[Pralinka]

svenja napisał(a):
kiecki i calego cyrku nie bedzie

Hihihi!
Svenja przypomniala mi o czyms. Wiecie dziewczyny, dlaczego do ślubu idzie się w białej sukni? Czego symbolem jest ta biel?
A teraz pytanie (niech każda mężatka sobie w duszy odpowie ) Czy przywdziałyście ten symbol? I czy ten symbol nie był pewnym ... hmm.. przekłamaniem?

Dla mnie to cyrk i farsa również od tej strony. Jeśli się akceptuje ślub kościelny i cała jego symblikę to chyba tylko co 1000 panna młoda miałaby prawo do białej sukni!