2008-08-25, 14:06 | #241 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 157
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
__________________
Nasze oczy wreszcie się spotkały, Jak odbicia zagubionych gwiazd. Byłeś blisko, wszystko zrozumiałam, Kto odejdzie, zawsze będzie sam. |
|
2008-08-25, 16:13 | #242 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
Moj chlopak nie mial lekko w zyciu. Wczesnie stracil ojca. Musial isc do pracy by utrzymac mame i siostre. Ale wiem, ze przy mnie byl szczesliwy chociaz to trwalo tak krótko. Malo sie klócilismy. Mialam czas by codziennie mu powtarzac, ze tak bardzo go kocham i jest mi z nim dobrze jak z nikim innym. Ciesze sie, ze odszedl wiedzac o tym.
A Maluszka22 powinna byc dla nas wzorem, ze trzeba wierzyc w to, ze uda sie pozbierac i ulozyc zycie |
2008-08-25, 19:05 | #243 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
__________________
|
|
2008-08-25, 21:41 | #244 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Wiadomości: 1 257
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
Naprawde nic sie nie dzieje bez przyczyny, ale duzo wody w rzece przeplynie zanim czlowiek upora sie ze smiercia najblizszych. Tak juz jest. Nigdy na smierc sie nie da przygotowac, nawet jesli sie o niej wie (np. choroba)- to zawsze boli tak samo. Ale nawet po wielkim deszczu wychodzi niesmiale zza chmur slonko !
__________________
Throw your sticks and stones Throw your bombs and your blows But you're not gonna break my soul... |
|
2008-08-25, 22:32 | #245 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-09
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 552
|
Dot.: On nie żyje...
Te wszystkie tragedie zmianiają nas bardzo, uczą ogromnej pokory i wewnętrznej siły. Czasami wydaje się nam,że jestesmy tak kruche i deliktane ale dajemy radę i idziemy do przodu a to jest najwazniejsze bo zycie toczy się dalej.
Ściskam Was mocno i wierzę,że dacie radę a szczęście zapuka napewno do waszych serc. |
2008-08-25, 23:21 | #246 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
wiesz, niby się słyszy nawet w tv różne smutne historie, ale jako ś tak jak to dotyczy kogoś konkretnego, to dopiero mija zobojętnienie..Dodatkowo, gdy się kogoś pozna tak jak Ciebie od takiej pozytywnej, pozornie bezproblemowej strony, (hm nie widziałam postu w którym byś narzekała...) to już nie jest taka "oczywista oczywistość" i daje wiele do myślenia .Dziękuje w swoim imieniu, że się z nami tym podzieliłaś i za tyle mądrych słów . Wszystko się chyba sprowadza do tego, że człowiek nie docenia tego co ma, za nim tego nie straci... A te teksty twoich znajomych są beznadziejne i niestety troche minie zanim to do nich dotrze, niestety też taka byłam jako nastolatka, wkurzało mnie np. kontrolowanie, nadopiekunczosc i nie widzialam w tym troski, a z ust ciut starszych osób zawsze słyszałam,że to jest b. cenne i teraz to wiem. Chociaż nie twierdze, że osoby którym przyszło wychowywać się bez mamy/taty czy obojga rodziców od razu stoczą się na dno, wręcz przeciwnie córka znajomych, która gdy była dzieckiem straciła mame w wyniku upadku ze schodów zdała mature w tym roku i dostała się na medycynę... Widac sprawdza sie powiedzenie, ze trudnosci spadaja na tych którzy sa wstanie je przetrwac. Jednak staram się zauważyć, że to "samo się" nie dzieje, mimo że ty Linko twardo trwasz przy tym, że nad pewnymi rzeczami trzeba po prostu postarać się przejść do porządku dziennego, zakaceptować je,itd.
__________________
|
|
2008-08-26, 08:50 | #247 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Wiadomości: 1 257
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
Duzo jest racji w tym co napisalas. Staram sie cieszyc z kazdego dnia, bo zycie bywa kruche, do okola pelno ludzi z problemami, doskonale wiem, ze mnostwo ludzi ma gorzej, nie ma domu, jedzenia, szans na lepsza przyszlosc. Ignorancja pewnych hmm osrodkow urzedow na biede ludzi jest bardzo przykra. Ja do 18 roku zycia bylam biedna bo nie mialam wgladu w zadne pieniadze dopiero pozniej mialam wladze prawna, jestem na rencie rodzinnej, ucze sie, przede mna ost semestr turystyki w szkole policealnej wczoraj zapisalam sie tez na zarzadzanie u mnie w miescie (licencjat)-te studia kosztuja 330zl na m-c, nie stac mnie na nie ale nie wiem, cos musze wykombinowac, pracowac nie moge bo mi odbiora zasilek wiec tu jest problem nr 1, uczyc sie w innym miescie na dziennych nie moge bo nie stac mnie na oplacanie 2 domow. A wszedzie studia kosztuja. Zawsze bylam ambitna ale czasem trafiam w dolek i czuje ze nic nie osiagnelam do tej pory. Ale czasem ciesze sie z glupst jak zdana na 2100%matura z ang, pobyt w Anglii, gdzie po 2tyg znalazlam prace i mialam ja do konca czyli jakies 3,5m-ca. Nikt nie jest ze sklay, czasem slabostki nas dotykaja, tak musi byc, bo wrazliwosc tez jest potrzebna. Ale na codzien staram sie nie narzekac, jak ktos pyta, jak leci odpowiadam "po staremu, do przodu". Jestem skorpionem, wiec jestem nerwowa, dumna i ciezko mi poprosic o pomoc, ale nie mowie ze nigdy tego nie bylo. W kazdym razie duzo jest ludzi z przykrymi historiami, one ucza, tworza nasze charaktery, pokazuja co moe nas jeszcze zaskoczyc. Zycie nie jest latwe, nie jest sprawiedliwe, ale trzeba je przezyc najlepiej jak sie da. Wiele osob mi powtarza "Zobaczysz za te wszystkie cierpienia jeszcze zostaniesz wynagrodzona..."- brednie jakies, nie wierze w to. Moze i lepiej? niech zycie mnie zaskoczy a co madrosci, hmm ciezko przyjmuje jakiekolwiek komplementy, bo nigdy nie bylam nimi nagradzana i mam niska samoocene, chociazby fakt tego gdy dziewczyny chwala moje makijaze, czy urode, ale staram sie z tym walczyc i dziekuje za kazdy mily gest Cos za duzo sie rozpisuje
__________________
Throw your sticks and stones Throw your bombs and your blows But you're not gonna break my soul... |
|
2008-08-26, 08:51 | #248 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: pokoik na poddaszu :)
Wiadomości: 2 776
|
Dot.: On nie żyje...
straszne jest to co tutaj piszecie. Wasze historie...
Ja czasem gdy nie umiem zasnac drecze sie myslami o smierci, nie umiem zniesc i pozbyc sie samych mysli... Gdyby "odpukac" mi cos takiego sie przydarzylo... Nie wiem czy bym wytrzymala, mam strasznie slaba psychike. W kazdym razie trzymajcie sie dziewczyny... Jestem z wami calym sercem i myslami... Buziaki
__________________
Narysujesz mi coś? |
2008-08-26, 15:55 | #249 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
Ja po tym wszystkim napewno wiem jedno... Człowiek nawet nie jest w stanie sobie wyobrazic, ile bólu jest w stanie zniesc... To co przychodzi nagle, nigdy równie szybko nie odchodzi. Pozostawia swoje żniwo. A człowiek dostaje w zyciu tyle cierpienia, ile sam jest w stanie unieść. Moze to glupie tłumaczenie, ale moze takie przejscia sa dla nas, jako dla wybranych? Moze to cierpienie ma byc dla nas i dla innych przykładem? Dla nas, aby nie przywiazywac uwagi do błahostek. A dla innych, ze ich niewielkie problemy sa malo wazne wobec tragedii innych ludzi.
|
2008-08-26, 21:47 | #250 |
Raczkowanie
|
Dot.: On nie żyje...
Ryczę jak bóbr, to straszne co przeżyłaś. Twój chłopak zawsze będzie twoim aniołem stróżem, będzie cię strzegł od złego-bądź tego pewna... trzymaj się kochana *:
__________________
Moja fotograficzna galeria
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=296067 |
2008-08-26, 22:14 | #251 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 476
|
Dot.: On nie żyje...
|
2008-08-26, 22:23 | #252 |
Zadomowienie
|
Dot.: On nie żyje...
...czytam te historie i nie mogę...łzy mi z oczu płyną...
Są takie smutne...ale piękne Współczuję Wam, dziewczęta... życzę dużo wytrwałości i powodzenia.
__________________
|
2008-08-26, 22:26 | #253 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
Nie takie pustosłowie, czy litość tylko wiara w drugiego człowieka i empatia. Moze jestem okrutna i kazda smierc boli zawsze tak samo, ale rodzicow nie da sie jednak zastapic... nikt nawet sobie nie chce tego wyobrazac. Niska samoocena, nie bede Ci wykladac na sile, ze jest bezpodstawna, zreszta przeslanki ku temu, zeby myslec o sobie najlepiej jak mozna masz i tu na wizazu i u swoich najblizszych, na wizazu myśle,że mnóstwo osób Cię ceni za talent i podziwia urodę, makijażami już sobie wyrobiłaś pewną niepowatrzalną markę a przy tym jesteś skromna Ale nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nam się Linka w sobie zamkła i nie była taka dzielna... domniemywam, ze powodem niskiej samo oceny może być to, że Twoi rodzice odeszli gdy byłaś mała i zabrakło Ci tego poczucia bezpieczeństwa i takich zwykłych codziennych gestów, które budują wysoką samoocenę, (ale hm tego może zabraknąć nawet jak rodzicę żyją...) taka uroda naszej dziecięcej psychiki, że żyje tylko "tu i teraz". Ale wierze,że z czasem nabierzesz większego dystansu i zobaczysz siebie samą w mniej krytyczny sposób.
__________________
|
|
2008-08-27, 09:21 | #254 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Wiadomości: 1 257
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
bo tak to jest ze niewazne kogo tracimy-nikt nie chce wtedy litowsci i wspolczucia bo mamy to gdzies-my chcemy spowrotem te nasza ukochana osobe.. Tak to juz jest, kazdy musi w sobie to przetrawic.. Stracilam ich szybko ale pozniej brata albo nie bylo a jak byl to zawsze bylo: Jestem byle jaka, albo glupia, albo gruba, albo na nic nie zasluguje.. Nie mam z nim dobrych kontaktow nie chce sie tu rozpisywac dlaczego, ale niestety to bardzo na mnie wplynelo no i nawet teraz gdy jestem w zwiazku nie wierze w komplementy, nie wierze w siebie, ehh mam tyle historii ze mozna by ksiazke napisac moze i sa smutne ale pouczajace i chyba jednak troche pozytywne bo nie wszystko co zle-zle sie musi skonczyc Poki co zapisalam sie na studia, musze poszukac jakiegos zajecia na boku i sie odchudzam, od 5 dni, zmienilam diete, biore tabletki, ruszam sie i juz 3,5kg w dol jeszcze jakies 15;p i moze spojrze na siebie lepszym wzrokiem. Gdy jestem zdeterminowana- to jestem nie do zniesienia Dziekuje Ci za te slowa- nie musisz nic pisac, jednak piszesz- jestes obca, a jednak doceniasz mimo ze nie musisz, to bardzo mile Zreszta nie raz sie przekonalam o tym, ze obce osoby chetniej wyciagna pomocna dlon niz najblizsza rodzina/znajomi
__________________
Throw your sticks and stones Throw your bombs and your blows But you're not gonna break my soul... |
|
2008-08-27, 11:06 | #255 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Najbliższa okolica
Wiadomości: 2 501
|
Dot.: On nie żyje...
Dziewczyny współczuje i łączę się w ból ze wszystkimi, którzy stracili bliskie osoby. Wiem, że to wielki ból, gdy odchodzi ktoś na kim nam bardzo zależy, kogo kochamy. Serce rozrywa tęsknota, a bezsilność wprowadza w depresję. Dlatego tęż podziwiam i szanuję osoby, które dają radę żyć dalej, starają się mimo przeciwności losu zrobić coś ze swoim życiem, jak w przypadku dzieci, którzy tracą rodziców i muszą sobie radzić same, lub maja na zastępstwo starsze rodzeństwo, ciocie, babcie, które im rodziców nigdy nie zastąpią
Wiem z doświadczenia, że z bólem po stracie bliskich każdy walczy jak tylko umie. I tak powinno być, nie wolno się poddawać, pogrążać w smutku. Ale trzeba mieć przy sobie kogoś kto pocieszy, potrzyma za rękę. Samotność to wróg pocieszenia. Pierwsza historia dotyczy sióstr ciotecznych mego TŻ i ich całej rodziny. Ich najstarszy brat popełnił samobójstwo. W rok później w wypadku, zginął ich ojciec, potrącony przez samochód spadł z roweru i uderzył głową w krawężnik, nie odniósł poważnych obrażeń. Zmarł od tego uderzenia, bo lekarze to zlekceważyli, nie dostrzegli na prześwietleniach, nie wiem, to nie ważne, bo i tak zmarł dwa lata później, dziewczyny wracając z przysięgi brata miały wypadek, inny kierowca zlekceważył znak pierwszeństwa. Zginął w nim ich cioteczny brat. One same całe połamane długo leżały w szpitalu, potem na rehabilitacji. Wiem, że cierpiały, nadal cierpią, ale dają radę, trzymają się mimo tych wszystkich strat i tragedii w najbliższej rodzinie. Obie studiują, osiągają dobre wyniki, pracują. Podziwiam ja za upór i wytrwałość, bo wiem ile przeszły i się nie poddały Jak mnie nie było jeszcze na świecie, zmarł mój brat. Miał rok. Moi rodzice, to było dla nich straszne i jest takie do dziś, ale też się nie poddali, wychowali resztę dzieci. I jeszcze mój TŻ... żyje, ale to co przeszedł doprowadza do łez . Nie dam rady tego opisać Trzymam kciuki za Was kochane, trzymajcie się
__________________
|
2008-08-27, 22:38 | #256 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
Kazdego spotykają nieszczescia. Mowi sie i pisze o tragediach, ale tak naprawde troszke to po nas spływa. Wspolczujemy, pocieszamy, bo tak trzeba, bo tak wypada. Jest tak dopóki takie cos nie dotknie bezpośrednio nas. Wtedy dopiero sie nad tym zastanawiamy. Ja przyznam sie szczerze nigdy nie myslalam o smierci, o przemijaniu. Fakt, ze pochowalam dziadka, jakies ciocie, wujkow. Bo byli starsi, bo byli chorzy na raka. Szybko sie z tym godzilam. Teraz to dotknelo mnie. Stracilam kogos z kim wiazalam moja przyszlosc. Kto mowil mi: "Nie matrw sie, bo ja zawsze bede przy Tobie. Nigdy Cię nie zostawie, bo tak bardzo Cię kocham... Jakis Małolat sprawil, ze moj Ukochany odszedł. Odszedł na zawsze. To bardzo boli...
|
2008-09-11, 11:45 | #257 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: z pogranicza warmi i mazur:)
Wiadomości: 1 318
|
Dot.: On nie żyje...
dzis zmarła moja babcia nie zdazylam sie z nia pozegnac wiec juz niestety wiem co czujecie
__________________
mów mi Suri.. Zgniję czy nie zgniję..oto jest pytanie nie pyskuj stary (czyt. mężu) bo zrobię Ci z d.. surimimimidu |
2008-09-11, 13:14 | #258 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 8 516
|
Dot.: On nie żyje...
|
2008-09-11, 19:44 | #259 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 573
|
Dot.: On nie żyje...
No fajnie ze jej wypominasz w takim momencie, ale nawet autorka watku napisala, ze ona juz sie wygadala i reszta tez moze opisywac swoje trudne historie, o smierci... Nota bene nie chce byc brutalna, ale babci to juz nikt dziewczynie nie zastapi, a czesto jest tak,ze gdy minie zaloba dana dziewczyna spotyka nastepna milosc, zostaje zona itd...
__________________
|
2008-09-11, 20:03 | #260 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 8 516
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
|
|
2008-09-11, 20:40 | #261 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: WrocLove
Wiadomości: 459
|
Dot.: On nie żyje...
...mamy sie wspierac i trzymac razem... nie sprzeczajcie sie.......
__________________
Zawsze nadzieja. Zawsze ta k**wa w zielonej sukience. Edytowane przez miss no nick Czas edycji: 2008-09-11 o 20:41 Powód: ort. |
2008-09-11, 21:30 | #262 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 159
|
Dot.: On nie żyje...
przykro mi dobrze wiem, jak taka strata boli, na szczescie czas leczy rany 3maj sie
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
2008-09-11, 23:27 | #263 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: my city ;)
Wiadomości: 187
|
Dot.: On nie żyje...
przeczytałam wątek od samego początku i nie mogłam opanować łez...
dziewczyny trzymajcie się, musicie być silne
__________________
Muszę pogodzić się z tym, że są kobiety ode mnie lepsze. Nigdy nie będę miała pięknych włosów, a białą bluzkę zawsze poplamię. Taka już jestem. |
2008-09-12, 07:51 | #264 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: z pogranicza warmi i mazur:)
Wiadomości: 1 318
|
Dot.: On nie żyje...
dzieki dziewczynki juz mi lepiej nie ma sie co spierac i wogole bo zycie jest za krotkie na *******y..musimy kochac i cieszyc sie nawet z najmniejszych glupot..a co do babci to mialam tylko 1 bardzo ja kochalam ale ostatnio zaniedbalam ja bo nie moglam patrzec jak cierpi i przez to mam wyrzutu sumienia ze nie zdarzylam sie z nia pozegnac...ale coz jutro pogrzeb,pocieszam sie tym ze juz teraz bedzie mogla byc ze swoja coreczka i bliskimi ale tam..w kazdym zyciu nastepuje ta chwila szkoda tylko ze nikt nas nie uprzedza...
__________________
mów mi Suri.. Zgniję czy nie zgniję..oto jest pytanie nie pyskuj stary (czyt. mężu) bo zrobię Ci z d.. surimimimidu |
2008-09-12, 10:33 | #265 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 159
|
Dot.: On nie żyje...
aż mi łzy płynęły jak czytałam wasze historię... Współczuje wam tego co niektóre z was przeżyły i podziwiam za ogromną siłę... sama myśl o utracie kogoś bliskiego sprawia,że moje oczy napełniają się łzami a co dopiero przeżycie tego na prawdę...
|
2008-09-12, 14:23 | #266 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 47
|
Dot.: On nie żyje...
Czytajac ten watek pierwszy raz sie tak wzruszylam probowalam sobie wyobrazic co mogla czuc autorka ale gdy zaczelam poplakalam sie jeszcze bardziej. 10 minut przed przeczytaniem tego klocilam sie ze swoim tz, odrazu napisalam jak bardzo go kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Dzieki Tobie przemyslalam sobie pewne rzeczy i wiem ze nalezy cieszyc sie drobnostkami, kazda chwila spedzana razem bo za chwile moze juz tego nie byc ...
|
2008-09-12, 16:00 | #267 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 7
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
Bardzo mi przykro. Czy możesz podać adres twojego bloga ? |
|
2008-09-12, 19:45 | #268 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 9
|
Dot.: On nie żyje...
WeroniQuue zdecydowałam się napisać ponieważ przeżyłam dokładnie to co TY.No może z tą różnicą ,że byłam przy nim kiedy umierał...
Jeden skok do wody i koniec życia,koniec naszej historii...Bolało jak diabli.Nosz kurka przez wiele miesiecy snułam się po tym świecie wiecznie zadając sobie pytanie"dlaczego"?.Pierws zy rok po jego śmierci to był koszmar ,w dzień prosiłam go żeby zabral mnie do siebie,a w nocy żeby do mnie przyszedł...jeszcze ten jeden raz...D zginął 7 lat temu na miesiąc przed swoimi 25 urodzinami ja miałam wtedy zaledwie 16 lat.Mało jeszcze wiedziałam o życiu,a tu przyszło zmierzyć mi się z taką tragedią...i wiesz co??Dałam radę.Ty tez sobie poradzisz.Nie wyrzucisz go ze swojego serca,nie zapomnisz bo tego poprostu nie da się zrobić i wątpię żebyś tego chciała.Ja dzisiaj jestem mężatką ,mam prawie 3-letnią córeczkę,a ale wciąż pamietam o D.I tak jakoś łatwiej idzie mi się przez zycie kiedy wiem,że on gdzieś tam jest i czuwa nad moją rodziną.Masz prawo płakać,pielegnować Wasze wspólne wspomnienia,szukać jego zapachu bo to wbrew pozorom pomaga ,a nie szkodzi.No przynajmniej mnie pomogło.Z czasem uznałam,że już tego nie potrzebuję,że on przecież nadal tu gdzieś jest chociaż nie mogę go dotknąć...podniosłam wysoko głowę i ruszyłam przed siebie.Wiedziałam,że D nigdy nie wybaczyłby sobie gdybym była przez niego nieszcześliwa ,znalazlam w sobie siłe by cieszyć się pamięcią o nim i tym,że wogóle dane mi było spotkać go na swoje drodze.Jesteś silna,dasz sobie rade.Walcz o siebie dla siebie i dla niego! |
2008-09-12, 21:01 | #269 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 255
|
Dot.: On nie żyje...
Weroniko szczerze Ci wspolczuje , moja siostra cioteczna miala podobna tragedie
miala ona wtedy 26lat i planowali slub, jej wtedy chlopak pojechal sluzbowo samochodem do innego wojewodztwa, wracal w nocy jechal bardzo szybko bo na drugi dzien zamierzal jej sie oswiadczyc, przysnal, samochod (dosyc nowy z wszelka iloscia popduszek powietrznych itd) dachowal, niestety zmarl. Bol jej byl wielki, ale czas goi rany, napewno o nim pamieta i zastanawia sie jakby to bylo gdyby zyl. czas wyleczyl rany. bylo to 5 lat temu w tej chwili od 2 lat jest mezatka i ma rocznego synka. nie jestem w stanie ci powiedziec ze wszystko bedzie dobrze bo to takie banalne , ale wiedz ze sa na swiecie osoby ktore bardzo ciebie kochaja (twoi rodzice, rodzina) i nie jestes sama , mozesz liczyc na ich pomoc
__________________
,,Żyj tak jakby jutra nie było, tańcz tak, jakby nikt nie patrzył"
Dietujemy: 64 - 63 - 62 - 61 - 60 - 59 - 58 - 57 |
2008-09-14, 09:51 | #270 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Wrocław / Sopot
Wiadomości: 226
|
Dot.: On nie żyje...
__________________
I'm in love and always will be... |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:56.