Drugi kierunek a języki obce.

[Maguda_]

Napisane przez Nineveh03

Fakt, rzadko kiedy na zwykłych kursach pojawia się takie słownictwo, nawet jeśli to jest C, to prędzej skupia się na finansach, prawie, trochę na fizyce et cetera. Informatyka? Bardzo rzadko, a jak już, to same podstawy podstaw.

Dlatego nie ma co liczyć na kursy, tylko trzeba korzystać ze specjalistycznych książek, poszukać, dowiedzieć się i zgłębiać wiedzę samemu, jeśli ktoś uważa, że coś jest dla niego niewystarczające.
I tak jak słusznie zauważyłaś w poprzednim poście - starać się czytać dużo branżowych różnorodnych materiałów Pierwszy lepszy przykład w załączniku.

[pffe]

Napisane przez sublime

Widać pffe, że nie masz pojęcia o studiach zaocznych i opierasz swoje sądy na kilku znajomych.

Napisz mi proszę, że jestem gorszym informatykiem, bo skończyłam studia zaocznie.

Napisz mi, że pracowałam 7 lat w zawodzie, bo jestem sierotką, która niczego się nie nauczyła.

Studia zaoczne nie polegają na 2 dniach nauki. Inne pytanie - czy do nauki programowania potrzebuję 5h dziennie wykładowcy nad głową, czy wystarczy nauka po nocach i 2h 2 razy w tygodniu z wykładowcą, za to intensywne?

P.S.
Skończyłam matematykę (na Cambridge) i informatykę.

---------- Dopisano o 21:15 ---------- Poprzedni post napisano o 21:04 ----------

Szwedzki przy informatyce ma sens, aczkolwiek oczywiście prym wiedzie obecnie angielski i.. rosyjski. Zgadzam się z Pigeons, dla samej nauki języka lepiej zrobić kurs niż iść na dodatkowy kierunek, gdzie będziesz też uczyła się o literaturze i kulturze oraz historii danego kraju.

W Twoim wieku lepiej szukać pracy niż "robić" drugie studia tylko dlatego, że są darmowe (w uproszczeniu); słownictwa "do pracy" Cię nie nauczą, chyba, że wybierzesz drogi i intensywny kurs, ale konwersacji i owszem.

Tak, dla mnie studenci zaoczni są mniej nauczeni, mniej rozchwytywani i tak, nie zmienię ta ten temat zdania bo dla mnie student zaoczne to taki co się nie dostał na dzienne tam gdzie chciał i płaci żeby studiować ten kierunek, który chciał.
Koniec offtopu, dziękuję.

---------- Dopisano o 08:50 ---------- Poprzedni post napisano o 08:47 ----------

Nie wiem jakim cudem pod specjalistyczne słownictwo podpadają podstawowe słowa typu router
Serio, tylko takich Was uczą? Bo ja już dawno uczelniany angielski mam w nosie i się uczę dla siebie. Poza tym masa książek na studiach jest po angielsku i trzeba sobie jakoś radzić, nie widzę problemu.

Co do pracy, to już zaznaczyłam, że przy 400 godzinach w semestrze nie mam czego szukać bo nawet w weekendy nie mam czasu. Jeszcze teraz jak będę w azs i będę chciała kurs języka robić to chyba bym musiała w nocy pracować a raczej sortowacz/pakowaczka mnie nie interesuje jako praca. To nie licencjat, że mam 3 dni zajęć w tygodniu(można tak sobie dopasować mając ledwie 250 godzin na semestr i kończąc połowę przedmiotów w połowie semestru).

[_Ade]

Napisane przez pffe

Tak, dla mnie studenci zaoczni są mniej nauczeni, mniej rozchwytywani i tak, nie zmienię ta ten temat zdania bo dla mnie student zaoczne to taki co się nie dostał na dzienne tam gdzie chciał i płaci żeby studiować ten kierunek, który chciał.

haha a student dzienny to ten co imprezuje, ściąga i przedłuża sobie młodość? Mój TŻ studiuje zaocznie i to na uczelni prywatnej(!), 95% osób pracuje w zawodzie kilka\naście lat, studenci wieku 27-35 lat. Świetni specjaliści, samoucy, którzy zechcieli\ ich przełożeni, zrobić dyplom. Zajęcia na bardzo wysokim poziomie, bo inaczej studenci by zlinczowali prowadzących, nie mają czasu na podstawy i bzdury, przyszli tam po konkrety. Mój TŻ jest przekonany, że zanudziłby się na dziennych gdzie jest więcej zapychaczy i więcej obijania. On ma 160 h programowania w pracy plus zajęcia w weekendy - żaden student dzienny (chyba, że pracuje w zawodzie) tyle nie ma. Pracę w IT znalazł po 1 roku studiów i jest wyjątkiem na roku bo większość i bez studiów pracowało - pasjonaci - ale przecież to debile co nie dostali się na dzienne? haha

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:07 ----------

W temacie: Nie ma sensu studiować dodatkowy kierunek, w IT pracę znajduje każdy kto chociaż trochę się wysilił na studiach Ewentualnie na późniejszym etapie może zarządzanie projektami się przydać, ale to najlepiej jak jakaś firma Cię wyśle i zapłaci Angielski C1, pomaga niemiecki i francuski komunikatywny.

[pffe]

Napisane przez _Ade

haha a student dzienny to ten co imprezuje, ściąga i przedłuża sobie młodość? Mój TŻ studiuje zaocznie i to na uczelni prywatnej(!), 95% osób pracuje w zawodzie kilka\naście lat, studenci wieku 27-35 lat. Świetni specjaliści, samoucy, którzy zechcieli\ ich przełożeni, zrobić dyplom. Zajęcia na bardzo wysokim poziomie, bo inaczej studenci by zlinczowali prowadzących, nie mają czasu na podstawy i bzdury, przyszli tam po konkrety. Mój TŻ jest przekonany, że zanudziłby się na dziennych gdzie jest więcej zapychaczy i więcej obijania. On ma 160 h programowania w pracy plus zajęcia w weekendy - żaden student dzienny (chyba, że pracuje w zawodzie) tyle nie ma. Pracę w IT znalazł po 1 roku studiów i jest wyjątkiem na roku bo większość i bez studiów pracowało - pasjonaci - ale przecież to debile co nie dostali się na dzienne? haha

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:07 ----------

W temacie: Nie ma sensu studiować dodatkowy kierunek, w IT pracę znajduje każdy kto chociaż trochę się wysilił na studiach Ewentualnie na późniejszym etapie może zarządzanie projektami się przydać, ale to najlepiej jak jakaś firma Cię wyśle i zapłaci Angielski C1, pomaga niemiecki i francuski komunikatywny.

Francuski? Pierwsze słyszę. Nawet w niektórych szkołach językowych nie otwierają bo za mało chętnych.
Widziałabym w nim sens jak miałabym wyjechać do Francji.

Uczelnie prywatne to jeszcze inna para kaloszy i to, że pracodawcy zachciało się dyplomu...mówi wszystko. I tak, dziękuję Ci, że się poprzechwalałaś jaki to Twój TŻ jest cudowny a teraz wróć do tematu wątku bo jak powiedziałam, zdania nie zmienię.

[201605100]

Napisane przez pffe

Tak, dla mnie studenci zaoczni są mniej nauczeni, mniej rozchwytywani i tak, nie zmienię ta ten temat zdania bo dla mnie student zaoczne to taki co się nie dostał na dzienne tam gdzie chciał i płaci żeby studiować ten kierunek, który chciał.
Koniec offtopu, dziękuję.

Współczuję Ci podejścia. Student zaoczny mający doświadczenie w zawodzie jest bardziej pożądany przez pracodawcę niż student dzienny bez doświadczenia. U mnie na uczelni zaocznych obowiązuje taki sam materiał jak dziennych, egzaminy mamy takie same. I wyobraź sobie, że nie wszyscy w ogóle chcą iść na dzienne. Ja nie chciałam. W zamian za to kończę studia i mam cztery lata doświadczenia w zawodzie.
A studia czy dzienne czy zaoczne - w większości to tylko teoria, której nigdy nigdzie nie wykorzystamy

Co do drugiego kierunku - dla mnie nie ma sensu. Postaw na zdobywanie doświadczenia i języki. Angielki C1, niemiecki i jakiś jeszcze

[pffe]

Napisane przez alucior

Współczuję Ci podejścia. Student zaoczny mający doświadczenie w zawodzie jest bardziej pożądany przez pracodawcę niż student dzienny bez doświadczenia. U mnie na uczelni zaocznych obowiązuje taki sam materiał jak dziennych, egzaminy mamy takie same. I wyobraź sobie, że nie wszyscy w ogóle chcą iść na dzienne. Ja nie chciałam. W zamian za to kończę studia i mam cztery lata doświadczenia w zawodzie.
A studia czy dzienne czy zaoczne - w większości to tylko teoria, której nigdy nigdzie nie wykorzystamy

Co do drugiego kierunku - dla mnie nie ma sensu. Postaw na zdobywanie doświadczenia i języki. Angielki C1, niemiecki i jakiś jeszcze

Magisterkę robić zaocznie, owszem, bo to się w zasadzie robi jak pracodawca by chciał żeby zrobić.
I współczuję Ci jak miałaś samą teorię, serio. Ja mam w tej chwili na drugim roku więcej laboratoriów niż wykładów a na wykładach mówią nam otwarcie, że nie musimy na nie chodzić bo ważniejsza jest wiedza praktyczna, którą nabywamy na laborkach.
I student dzienny może mieć spokojnie tyle samo doświadczenia co zaoczny. Ja nie chcę iść na pełen etat do pracy bo nie chcę zawalić studiów a większość zajęć mam obowiązkowych.
Także doświadczenie to żaden argument.

Jak bym robiła licencjat to już dawno bym pracowała. Jak bym chciała płacić za dyplom to już dawno bym pracowała na pełen etat i bym się przeniosła na zaoczne. Dla mnie zaoczni tak właśnie robią dyplom, płacąc. I te egzaminy Z reguły zaoczni mają po 100 terminów bo a to muszą być w pracy a to bo pracują w zawodzie to mogła im się noga podwinąć.
Owszem, specjalistą można zostać pracując w zawodzie ale wtedy te studia to tylko dyplomik i tak jest i w Twoim przypadku. Nauczyłaś się w pracy wiele(sama tak mówisz) a więc te studia w zasadzie są Ci niepotrzebne skoro już dawno pracujesz w zawodzie. Płacisz=masz dyplom. Nic poza tym.
I możesz mi współczuć takiego podejścia ale wielu pracodawców też takie ma. A i ja i TŻ myślimy o założeniu firmy i w życiu nie wzięłabym studenta zaocznego, bo on taki cudowny bo już pracuje, to po co mu te studia skoro już pracuje? Otóż to, po nic, po papierek.

I zaznaczę po raz n-ty. Niemieckiego nie trawię, nie będę się za żadne skarby go uczyć bo uczyłam się z przymusu 8 lat i nic z tego nie wynikło, nawet się nie dogadam. Bo ten język jest taki toporny. A drugi język chcę robić dla przyjemności, nie dlatego, ze muszę.

[_Ade]

Napisane przez pffe

Francuski? Pierwsze słyszę. Nawet w niektórych szkołach językowych nie otwierają bo za mało chętnych.
Widziałabym w nim sens jak miałabym wyjechać do Francji.

Uczelnie prywatne to jeszcze inna para kaloszy i to, że pracodawcy zachciało się dyplomu...mówi wszystko. I tak, dziękuję Ci, że się poprzechwalałaś jaki to Twój TŻ jest cudowny a teraz wróć do tematu wątku bo jak powiedziałam, zdania nie zmienię.

We Wrocławiu jest kilka firm, w których nasi znajomi za znajomość właśnie fr mają wyższą pensje. Pracodawca opłaca studia pracownikowi nie dlatego, że jest kiepski (po co miałby inwestować w niego?) tylko w korpach często są sztywne reguły, tego kto może np. awansować. Pan od 5 lat programuje i żeby zostać kierownikiem projektu musi iść na studia. Oczywiście mój TŻ jest wspaniały :P ale wypowiadam się dlatego że przebywam w gronie ludzi z branży IT, ludzie pracują od wielu lat i widzę jak sobie radzą. Nikt nie ma 2 kierunków, większość ma tylko inż.- pracują, zarabiają świetnie, liczy się angielski, wiedza specjalistyczna i doświadczenie- jak to masz jesteś ustawiona.

[Maguda_]

Napisane przez pffe

Francuski? Pierwsze słyszę. Nawet w niektórych szkołach językowych nie otwierają bo za mało chętnych.
Widziałabym w nim sens jak miałabym wyjechać do Francji.

Angielski, francuski i niemiecki - te 3 języki zawsze będą potrzebne, jeśli mieszka się w Europie Plus jakiś konkretny już do danego kraju. To, że ludzie nie chcą się u Ciebie w mieście uczyć nie znaczy, że coś z nim jest nie tak, u mnie np. jest zatrzęsienie szkół z francuskim

Dziewczyny, nie ma co próbować przekonywać na siłę pffe, że studenci zaoczni mogą też być dobrymi specjalistami - ma takie zdanie i wiadomo, że go nie zmieni, nawet jakbyś łopatą nakładały. Nie to, nie, trzeba uszanować inne zdanie, nawet jak uważamy je za błędne Wszystko i tak zależy od osoby, jej wiedzy i umiejętności a nie jej trybu studiowania.

[pffe]

Napisane przez _Ade

We Wrocławiu jest kilka firm, w których nasi znajomi za znajomość właśnie fr mają wyższą pensje. Pracodawca opłaca studia pracownikowi nie dlatego, że jest kiepski (po co miałby inwestować w niego?) tylko w korpach często są sztywne reguły, tego kto może np. awansować. Pan od 5 lat programuje i żeby zostać kierownikiem projektu musi iść na studia. Oczywiście mój TŻ jest wspaniały :P ale wypowiadam się dlatego że przebywam w gronie ludzi z branży IT, ludzie pracują od wielu lat i widzę jak sobie radzą. Nikt nie ma 2 kierunków, większość ma tylko inż.- pracują, zarabiają świetnie, liczy się angielski, wiedza specjalistyczna i doświadczenie- jak to masz jesteś ustawiona.

No więc o to chodzi. Ja też się obracam w takim towarzystwie. I też większość na inżyniera, dlatego nie poszłam na licencjat tylko na inżyniera(pomijając miłość do informatyki), nie chciałam uczyć się samej teorii jak to na licencjacie jest.

Drugi kierunek czy język obcy, to przyszło z ambicji niż ze strachu przed brakiem pracy.

Widzisz, francuski a w wielu firmach szukają też z innymi językami Dlatego teraz w sumie w językach można przebierać, bo wiele, nawet tych mniej znanych, mniej używanych, jest rozchwytywanych.

---------- Dopisano o 09:55 ---------- Poprzedni post napisano o 09:53 ----------

Napisane przez Maguda_

Angielski, francuski i niemiecki - te 3 języki zawsze będą potrzebne, jeśli mieszka się w Europie Plus jakiś konkretny już do danego kraju. To, że ludzie nie chcą się u Ciebie w mieście uczyć nie znaczy, że coś z nim jest nie tak, u mnie np. jest zatrzęsienie szkół z francuskim

Dziewczyny, nie ma co próbować przekonywać na siłę pffe, że studenci zaoczni mogą też być dobrymi specjalistami - ma takie zdanie i wiadomo, że go nie zmieni, nawet jakbyś łopatą nakładały. Nie to, nie, trzeba uszanować inne zdanie, nawet jak uważamy je za błędne Wszystko i tak zależy od osoby, jej wiedzy i umiejętności a nie jej trybu studiowania.

A ja właśnie obserwuję zatrzęsienie na chiński Niemiecki odpada na samym początku, po prostu nie trawię tego języka. Może faktycznie francuski. Hiszpański w sumie też jest często używany. Teraz jak się patrzy na ogłoszenia o pracę to też mają różne wymysły.

[Maguda_]

Napisane przez pffe

A ja właśnie obserwuję zatrzęsienie na chiński Niemiecki odpada na samym początku, po prostu nie trawię tego języka. Może faktycznie francuski. Hiszpański w sumie też jest często używany. Teraz jak się patrzy na ogłoszenia o pracę to też mają różne wymysły.

Rozumiem i wcale nie mam zamiaru namawiać Cię na niemiecki, bo niczego to dobrego nie przyniesie, jeśli ma się nastawienie na "nie" Byłabyś w stanie nauczyć się chińskiego? Pytanie czysto hipotetyczne, bo dla niektórych języki inne niż europejskie nie wchodzą w grę, bo za dużo z nimi roboty, szczególnie patrząc na wschód czy południe od Polski.
Podałam te przykłady, bo to największe gospodarki w Europie, to też ma znaczenie. Rosyjski na naszym rynku też zaczyna się odradzać. Ogłoszenia ogłoszeniami, ale skoro mówisz, że drugi język ma być dla Twojej przyjemności, to zastanów się nad tym dobrze. Nie ma też co szukać na siłę wśród ogłoszeń, bo tym sposobem człowiek zawsze będzie niezadowolony, że nie zna na już danego języka

[pffe]

Napisane przez Maguda_

Rozumiem i wcale nie mam zamiaru namawiać Cię na niemiecki, bo niczego to dobrego nie przyniesie, jeśli ma się nastawienie na "nie" Byłabyś w stanie nauczyć się chińskiego? Pytanie czysto hipotetyczne, bo dla niektórych języki inne niż europejskie nie wchodzą w grę, bo za dużo z nimi roboty, szczególnie patrząc na wschód czy południe od Polski.
Podałam te przykłady, bo to największe gospodarki w Europie, to też ma znaczenie. Rosyjski na naszym rynku też zaczyna się odradzać. Ogłoszenia ogłoszeniami, ale skoro mówisz, że drugi język ma być dla Twojej przyjemności, to zastanów się nad tym dobrze. Nie ma też co szukać na siłę wśród ogłoszeń, bo tym sposobem człowiek zawsze będzie niezadowolony, że nie zna na już danego języka

Byłabym wstanie się nauczyć chińskiego. Niemieckiego pewnie też jak bym musiała.

[sublime]

Napisane przez Maguda_

Dziewczyny, nie ma co próbować przekonywać na siłę pffe, że studenci zaoczni mogą też być dobrymi specjalistami - ma takie zdanie i wiadomo, że go nie zmieni, nawet jakbyś łopatą nakładały. Nie to, nie, trzeba uszanować inne zdanie, nawet jak uważamy je za błędne Wszystko i tak zależy od osoby, jej wiedzy i umiejętności a nie jej trybu studiowania.

Masz rację Madziu, stratą czasu jest polemika z osobą, która ma niestety bardzo niski poziom wiedzy na dany temat, ale czuje się ekspertem.

Wydawało mi się, że forum polega na tym, że można pogadać, podyskutować, poradzić się. Widzę jednak, że niektórzy są totalnie zamknięci na jakiekolwiek argumenty i ich racja jest "ichsza".

Nie mam ochoty wypowiadać się już w temacie, skoro przykład "routera" jako słowa z działu informatyki dla pffe jest żenujący.

Bez ad personam, dlatego napiszę tylko, że za parę lat pffe skończy studia i zobaczy jakie są realia pracy w Polsce i za granicą. Bo w teorii.. to wszystko wygląda czarno-biało, a serio - życie ma więcej kolorów.

[pffe]

Napisane przez sublime

Masz rację Madziu, stratą czasu jest polemika z osobą, która ma niestety bardzo niski poziom wiedzy na dany temat, ale czuje się ekspertem.

Wydawało mi się, że forum polega na tym, że można pogadać, podyskutować, poradzić się. Widzę jednak, że niektórzy są totalnie zamknięci na jakiekolwiek argumenty i ich racja jest "ichsza".

Nie mam ochoty wypowiadać się już w temacie, skoro przykład "routera" jako słowa z działu informatyki dla pffe jest żenujący.

Bez ad personam, dlatego napiszę tylko, że za parę lat pffe skończy studia i zobaczy jakie są realia pracy w Polsce i za granicą. Bo w teorii.. to wszystko wygląda czarno-biało, a serio - życie ma więcej kolorów.

Tak, dla mnie router jest słowem podstawowym a nie jakimś specjalistycznym.

I tak, już wiem jak wygląda nasz rynek pracy mimo, że pracuję dorywczo a nie na stałe.

[Maguda_]

Napisane przez pffe

Byłabym wstanie się nauczyć chińskiego. Niemieckiego pewnie też jak bym musiała.

Ale wtedy nie byłaby to już nauka dla przyjemności No ale dobrze rozumiem, bo też jest język, którego nie lubię, a jednak w przyszłości powinnam wg mnie zacząć się go uczyć ... jakby co, to zapraszam do swojego językowego działu

[_Ade]

Drugi kierunek z ambicji lub pasji? super jestem na tak... ale później, jak już zawodowo się ogarniesz. Nie wystarczy Ci czasu na zdobywanie sensownego doświadczenia na 2 kierunkach a doświadczenie jest zdecydowanie najważniejsze. Oczywiście 2 język jest dodatkowy, jako atut i wybierasz go pod siebie. Ja zauważyłam, że najbardziej korzystny jest niemiecki i francuski wśród firm we Wrosławiu. Przydatne też do emigracji (Austria, Holandia, Niemcy, Kanada, Szwajcaria).

[Loyd]

Skoro orientujesz się w rynku pracy to wiesz że ..dwa języki nie wystarczą jeśli są przypadkowe prawda...? Drugi to raczej konieczność A niemiecki jest b.łatwy , można się szybko nauczyć.

[201605100]

Rozwalił mnie komentarz o 100 terminach egzaminów na zaocznych.

Ty nie zatrudniłabyś absolwenta studiów zaocznych, ja natomiast nie chciałabym mieć pracownika, który wie wszystko najlepiej i kompletnie nie dopuszcza do siebie innych argumentów.
Z mojej strony EOT

[MsLizard]

Z tego co mi mówił znajomy programista to często programują osoby bez żadnej szkoły albo robią studia w między czasie. On miał jeden taki przypadek w pracy, że chłopak nie miał nawet liceum - zawalał szkołę bo bez przerwy programował. Oczywiście to są już przypadki wyjątkowe ale nie oszukujmy się, niezależnie czy studiuje się dziennie czy zaocznie i tak to co jest na studiach to kropla w morzu podług tego co się robi w pracy.

Edit. Znajomy studiował dziennie, na 4 roku znalazł pracę i studiów nie ukończył (tzn nie pisał pracy i chyba się nie zanosi na to, że szybko się obroni).

[sublime]

Alucior Pięknie powiedziane!

[pffe]

Napisane przez MsLizard

Z tego co mi mówił znajomy programista to często programują osoby bez żadnej szkoły albo robią studia w między czasie. On miał jeden taki przypadek w pracy, że chłopak nie miał nawet liceum - zawalał szkołę bo bez przerwy programował. Oczywiście to są już przypadki wyjątkowe ale nie oszukujmy się, niezależnie czy studiuje się dziennie czy zaocznie i tak to co jest na studiach to kropla w morzu podług tego co się robi w pracy.

Edit. Znajomy studiował dziennie, na 4 roku znalazł pracę i studiów nie ukończył (tzn nie pisał pracy i chyba się nie zanosi na to, że szybko się obroni).

Z programistami tak już jest Jednak nie wybieram tej specjalizacji, nie jestem do tego stworzona, choć mogłabym programować to nie lubię.

[MsLizard]

Napisane przez pffe

Z programistami tak już jest Jednak nie wybieram tej specjalizacji, nie jestem do tego stworzona, choć mogłabym programować to nie lubię.

Mam tak samo

[Madii411]

Napisane przez pffe

Tak, dla mnie studenci zaoczni są mniej nauczeni, mniej rozchwytywani i tak, nie zmienię ta ten temat zdania bo dla mnie student zaoczne to taki co się nie dostał na dzienne tam gdzie chciał i płaci żeby studiować ten kierunek, który chciał.
Koniec offtopu, dziękuję.

Rozumiem, że pewnie pochodzisz z rodziny, w której nigdy nie brakowało pieniędzy i podczas studiów dziennych (skoro nie masz czasu na pracę) możesz liczyć na dosyć sporą pomoc rodziców w kwestii finansowej. A co z osobami, które są w innej sytuacji? Aktualnie jestem w liceum, pracuję weekendami, żeby mieć pieniądze na dojazdy do liceum. Nie mogę liczyć na żadne stypendium (szukałam bardzo długo), bo wszędzie przekraczam maksymalną kwotę dochodu. Jedynie stypendium rektora mogłabym dostać, ale to dopiero po 1 roku i nie wiadomo, czy uda mi się akurat być jednym z najlepszych. Nawet jeśli - połowę tej sumy wydawałabym na dojazdy do najbliższego miasta uniwersyteckiego.
Jestem osobą ambitną, zawsze byłam. Bardzo chciałabym pójść na studia. Mojego wymarzonego kierunku nie ma na studiach zaocznych, mogłabym je zrobić tylko dziennie. Ale wiem, że jest to nierealne ze względów finansowych i jedyną możliwość studiowania dają mi studia zaoczne = inny kierunek + pójście do pracy. Równie dobrze mogłabym to wszystko olać, pójść do zawodówki, bo po co mi matura skoro nie mogę iść na studia? Przynajmniej miałabym sensowny zawód i stosunkowo dobre dochody - porządni fachowcy są w cenie.
Ale postanowiłam zawalczyć o swoje ambicje, marzenia. Nawet jeśli muszę je trochę zmodyfikować. Zaczęłam się uczyć trzeciego języka, z dwóch będę zdawała maturę rozszerzoną, chociaż nie jestem w liceum językowym tylko na profilu biologiczno-chemicznym. Uważam, że nie poszłam na łatwiznę.
No ale taki człowiek jak Ty i tak powie mi, że jestem do niczego, moje studia to tylko papierek, a ja poszłam na nie tylko i wyłącznie dlatego, że byłam zbyt głupia aby dostać się na dzienne.
Zastanów się trochę nad swoim podejściem, bo może czasami jednak warto zajrzeć głębiej, a nie oceniać wszystko po pozorach i patrzeć na innych z góry.
Swoją drogą - zobaczymy, czy jak skończysz studia to będziesz lepszym i bardziej cenionym pracownikiem niż ten kto zrobił studia zaocznie i przez ten czas nabywał praktykę.
Życzę powodzenia i pozdrawiam.

[MsLizard]

Napisane przez Madii411

Rozumiem, że pewnie pochodzisz z rodziny, w której nigdy nie brakowało pieniędzy i podczas studiów dziennych (skoro nie masz czasu na pracę) możesz liczyć na dosyć sporą pomoc rodziców w kwestii finansowej. A co z osobami, które są w innej sytuacji? Aktualnie jestem w liceum, pracuję weekendami, żeby mieć pieniądze na dojazdy do liceum. Nie mogę liczyć na żadne stypendium (szukałam bardzo długo), bo wszędzie przekraczam maksymalną kwotę dochodu. Jedynie stypendium rektora mogłabym dostać, ale to dopiero po 1 roku i nie wiadomo, czy uda mi się akurat być jednym z najlepszych. Nawet jeśli - połowę tej sumy wydawałabym na dojazdy do najbliższego miasta uniwersyteckiego.
Jestem osobą ambitną, zawsze byłam. Bardzo chciałabym pójść na studia. Mojego wymarzonego kierunku nie ma na studiach zaocznych, mogłabym je zrobić tylko dziennie. Ale wiem, że jest to nierealne ze względów finansowych i jedyną możliwość studiowania dają mi studia zaoczne = inny kierunek + pójście do pracy. Równie dobrze mogłabym to wszystko olać, pójść do zawodówki, bo po co mi matura skoro nie mogę iść na studia? Przynajmniej miałabym sensowny zawód i stosunkowo dobre dochody - porządni fachowcy są w cenie.
Ale postanowiłam zawalczyć o swoje ambicje, marzenia. Nawet jeśli muszę je trochę zmodyfikować. Zaczęłam się uczyć trzeciego języka, z dwóch będę zdawała maturę rozszerzoną, chociaż nie jestem w liceum językowym tylko na profilu biologiczno-chemicznym. Uważam, że nie poszłam na łatwiznę.
No ale taki człowiek jak Ty i tak powie mi, że jestem do niczego, moje studia to tylko papierek, a ja poszłam na nie tylko i wyłącznie dlatego, że byłam zbyt głupia aby dostać się na dzienne.
Zastanów się trochę nad swoim podejściem, bo może czasami jednak warto zajrzeć głębiej, a nie oceniać wszystko po pozorach i patrzeć na innych z góry.
Swoją drogą - zobaczymy, czy jak skończysz studia to będziesz lepszym i bardziej cenionym pracownikiem niż ten kto zrobił studia zaocznie i przez ten czas nabywał praktykę.
Życzę powodzenia i pozdrawiam.

Wiadomo, że stypendia socjalne może nie zawsze są przyznawane w zależności od potrzeby (niektórzy pracują na czarno itp.) ale uważam, że jeśli ktoś przekracza ten wymagany dochód to nie jest w jakiejś tragicznej sytuacji. Ludzie ode mnie z roku stypendium dostają dopiero w grudniu a wcześniej za coś trzeba opłacić mieszkanie, akademik i życie.

[sublime]

MsLizard - a co z rodzinami patchworkowymi - wiedziałaś, że na US nawet jak dziecko żyje z matką i ojczymem - liczą dochód biologicznego ojca i matki ?

(Tak było w 2006/2007)

P.S.
Minimum do życia w Polsce to nie jest tragiczna sytuacja? ja podziwiam ludzi, którzy są w stanie wyżyć za te ileśset zł/mc w mieście, samodzielnie.

[201604130936]

Napisane przez pffe

Byłabym wstanie się nauczyć chińskiego. Niemieckiego pewnie też jak bym musiała.

Pffe. Obecnie w tym kraju znajomość chińskiego na poziomie swobidnej komunikacji gwarantuje tylko sinologia. Żaden kurs czy szkola. Po pierwszym roku obowiazuje nas ok 1500 znakow. Wedlug ich standardow, Chińczyk ktory tyle umie to analfabeta. 6h PNJ KURS PODSTAWOWY. 4H PISMO 2H FONETYKA 2H KONWERSACJE. Oczywuscue zegarowych.

Tak wyglada moj plan zajęć w tym semestrze, a i tak chinski analfabetyzm. Ktory kurs oferuje coś takiego? Dlatego chcąc sie uczyć de facto musialam to wziąć jako drugi kierunek i wypruwac sobie żyly.

Dlatego mimo calego boonu i coraz to nowych szkol i kursow konkurencji w przyszlisci niezbyt sue boje bo to po prostu pic na wode i pieniądze w błoto.

No chyba, zw mowimy o wieloletniej nauce, ale to tez mija sie z celem, bo do tego czasu coraz wiecej bedzie ludzi po sino.

Bierz C1 ang i ruski.

[Loyd]

Nooo i samo porównanie chinskiego i niemieckiego dość ryzykowne. Nie znam chińskiego ale chyba nie ma co porównywać. Niemieckiego na przyzwoitym poziomie można nauczyć się w rok, jeśli solidnie pracujemy

Niemiecki jest łatwy chiński to totalna egzotyka, no i trudniej wybrać się do chin żeby pogadać i sprawdzić swoje umiejętności

Harleyka - podziwiam

[pffe]

Napisane przez Madii411

Rozumiem, że pewnie pochodzisz z rodziny, w której nigdy nie brakowało pieniędzy i podczas studiów dziennych (skoro nie masz czasu na pracę) możesz liczyć na dosyć sporą pomoc rodziców w kwestii finansowej. A co z osobami, które są w innej sytuacji? Aktualnie jestem w liceum, pracuję weekendami, żeby mieć pieniądze na dojazdy do liceum. Nie mogę liczyć na żadne stypendium (szukałam bardzo długo), bo wszędzie przekraczam maksymalną kwotę dochodu. Jedynie stypendium rektora mogłabym dostać, ale to dopiero po 1 roku i nie wiadomo, czy uda mi się akurat być jednym z najlepszych. Nawet jeśli - połowę tej sumy wydawałabym na dojazdy do najbliższego miasta uniwersyteckiego.
Jestem osobą ambitną, zawsze byłam. Bardzo chciałabym pójść na studia. Mojego wymarzonego kierunku nie ma na studiach zaocznych, mogłabym je zrobić tylko dziennie. Ale wiem, że jest to nierealne ze względów finansowych i jedyną możliwość studiowania dają mi studia zaoczne = inny kierunek + pójście do pracy. Równie dobrze mogłabym to wszystko olać, pójść do zawodówki, bo po co mi matura skoro nie mogę iść na studia? Przynajmniej miałabym sensowny zawód i stosunkowo dobre dochody - porządni fachowcy są w cenie.
Ale postanowiłam zawalczyć o swoje ambicje, marzenia. Nawet jeśli muszę je trochę zmodyfikować. Zaczęłam się uczyć trzeciego języka, z dwóch będę zdawała maturę rozszerzoną, chociaż nie jestem w liceum językowym tylko na profilu biologiczno-chemicznym. Uważam, że nie poszłam na łatwiznę.
No ale taki człowiek jak Ty i tak powie mi, że jestem do niczego, moje studia to tylko papierek, a ja poszłam na nie tylko i wyłącznie dlatego, że byłam zbyt głupia aby dostać się na dzienne.
Zastanów się trochę nad swoim podejściem, bo może czasami jednak warto zajrzeć głębiej, a nie oceniać wszystko po pozorach i patrzeć na innych z góry.
Swoją drogą - zobaczymy, czy jak skończysz studia to będziesz lepszym i bardziej cenionym pracownikiem niż ten kto zrobił studia zaocznie i przez ten czas nabywał praktykę.
Życzę powodzenia i pozdrawiam.

Madii, no to chyba popłynęłaś z tymi dochodami bo ja studiuję dziennie i mam stypendium socjalne. Więc sobie policz ile masz w rodzinie więcej pieniędzy. A praca na dziennych nie jest niemożliwa to po pierwsze, po drugie nie biorą nawet grosza od mamy! Jak mnie widzi raz na miesiąc, czasem raz na dwa to tyle co mi zakupy zrobi czy jak przyjadę to czeka na mnie pare drobiazgów, paczuszka karmy dla papugi albo odsypuje mi trochę proszku do prania.
I nabywam praktykę na praktykach, stażach, kursach, spotkaniach na wydziale z firmami z miasta, w którym studiuję. Oni mnie już znają z widzenia, nazwiska, bo się udzielam.
Także tak sobie dalej wmawiaj.

---------- Dopisano o 14:11 ---------- Poprzedni post napisano o 14:11 ----------

Napisane przez MsLizard

Wiadomo, że stypendia socjalne może nie zawsze są przyznawane w zależności od potrzeby (niektórzy pracują na czarno itp.) ale uważam, że jeśli ktoś przekracza ten wymagany dochód to nie jest w jakiejś tragicznej sytuacji. Ludzie ode mnie z roku stypendium dostają dopiero w grudniu a wcześniej za coś trzeba opłacić mieszkanie, akademik i życie.

Ja też dostanę pierwszą wypłatę stypendium bodajże 28 listopada.

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:11 ----------

Napisane przez harleyka

Pffe. Obecnie w tym kraju znajomość chińskiego na poziomie swobidnej komunikacji gwarantuje tylko sinologia. Żaden kurs czy szkola. Po pierwszym roku obowiazuje nas ok 1500 znakow. Wedlug ich standardow, Chińczyk ktory tyle umie to analfabeta. 6h PNJ KURS PODSTAWOWY. 4H PISMO 2H FONETYKA 2H KONWERSACJE. Oczywuscue zegarowych.

Tak wyglada moj plan zajęć w tym semestrze, a i tak chinski analfabetyzm. Ktory kurs oferuje coś takiego? Dlatego chcąc sie uczyć de facto musialam to wziąć jako drugi kierunek i wypruwac sobie żyly.

Dlatego mimo calego boonu i coraz to nowych szkol i kursow konkurencji w przyszlisci niezbyt sue boje bo to po prostu pic na wode i pieniądze w błoto.

No chyba, zw mowimy o wieloletniej nauce, ale to tez mija sie z celem, bo do tego czasu coraz wiecej bedzie ludzi po sino.

Bierz C1 ang i ruski.

Rosyjski? A czemu akurat ten?

I dziękuję za wyjaśnienie jak to jest z tym chińskim

[201604130936]

Porownywanie nienieckiego i chińskiego jest wrecz glupie. Zero podobnych do angielskiego wyrażen. Skrajnie inna gramatyka. Alfabet i sposoby zapisow i co najgorsze TONY, których Europejczyk na początku po prostu nie odroznia, a idpowiedni akcebt zmienia znaczenie całego wyrazu.
Pffe. Nie dalabys rady nauczyc sie chińskiego do konca swoich studiow (mysle juz o ich kontynuacji na magisterce).

[pffe]

Napisane przez Loyd

Nooo i samo porównanie chinskiego i niemieckiego dość ryzykowne. Nie znam chińskiego ale chyba nie ma co porównywać. Niemieckiego na przyzwoitym poziomie można nauczyć się w rok, jeśli solidnie pracujemy

Niemiecki jest łatwy chiński to totalna egzotyka, no i trudniej wybrać się do chin żeby pogadać i sprawdzić swoje umiejętności

Harleyka - podziwiam

Uważam, że niemiecki jest o niebo łatwiejszy zarówno w mowie jak i piśmie niż chiński a z drugiej strony jest wielkie bum teraz i dlatego też się tak zastanawiałam.
Tak, jak mówię. Chcę zacząć w przyszłym roku kurs, więc mam te parę miesięcy na zastanowienie się, który język będzie najlepszym wyborem. A im więcej opinii tym lepiej, łatwiej się ustosunkować do konkretnych języków.

---------- Dopisano o 14:15 ---------- Poprzedni post napisano o 14:14 ----------

Napisane przez harleyka

Porownywanie nienieckiego i chińskiego jest wrecz glupie. Zero podobnych do angielskiego wyrażen. Skrajnie inna gramatyka. Alfabet i sposoby zapisow i co najgorsze TONY, których Europejczyk na początku po prostu nie odroznia, a idpowiedni akcebt zmienia znaczenie całego wyrazu.
Pffe. Nie dalabys rady nauczyc sie chińskiego do konca swoich studiow (mysle juz o ich kontynuacji na magisterce).

A co z tym rosyjskim? Taki popularny się robi lub już jest?

[201604130936]

Sie robi sie i to bardzo dynamicznie powraca do łask. Jesli nie myślisz o emigracji to przyda sue mysle bardziej nuz hiszpanski.