On chce czekać do końca studiów

[Nancy_M]

Napisane przez kefir23

to co mam zrobić, skoro utknęliśmy w błędnym kole?....

A chcesz w ogóle ratować ten związek? Bo jeśli tak, to przestań w końcu okłamywać samego siebie i wciskać innym kit, że związek dorosłych ludzi może obejść się bez seksu nawet wtedy, kiedy jedna osoba go pragnie, ale druga wie lepiej, że nie trzeba.

Dowiedz się, jak używać antykoncepcji we właściwy sposób, zamiast usilnie bronić swojej tezy, że ryzyko zajścia w ciąże jest ogromne nawet przy użyciu prezerwatywy oraz tabletek.

I przede wszystkim zacznij się przejmować uczuciami dziewczyny, zamiast bagatelizować jej problemy i skupiać się tylko na swoich.

---------- Dopisano o 20:40 ---------- Poprzedni post napisano o 20:34 ----------

Napisane przez tinkerver2

Hm, ale z drugiej strony, skoro i tak się wszystko chyli ku końcowi, to po co rozdziewiczac pannę?
W sensie, jakbym wiedziala, że facet się ze mną przespał, bo to była ostatnia deska ratunku przed rozstaniem, to byłoby mi przykro. W takim wypadku wolałabym, żeby mnie rozdzirwiczyl ktoś inny, kto mnie kocha, a nie "bzykne, i jak będzie wujowo to przynajmniej wiem, że to nie to"

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

No tak, dziwnie byłoby usłyszeć, że chłopak był tak zdesperowany, że aż zgodził się na seks, którego tak bardzo nie chciał uprawiać. Ale z drugiej strony, może ten seks diametralnie zmieniłby ich związek? Dziewczyna mogłaby poczuć się w końcu pożądana i kochana, powstałby miedzy nimi nowy rodzaj bliskości.

Chociaż jeśli Kefir ma takie blokady, to ja nie sądzę, żeby wszystko u nich w łożku grało już od pierwszego seksu. Może obydwoje jeszcze większej traumy się nabawią, jeśli to wszystko będzie się odbywało w spiętej atmosferze, wywołanej zgrzytami w ich związku.

[tinkerver2]

Napisane przez Nancy_M

A chcesz w ogóle ratować ten związek? Bo jeśli tak, to przestań w końcu okłamywać samego siebie i wciskać innym kit, że związek dorosłych ludzi może obejść się bez seksu nawet wtedy, kiedy jedna osoba go pragnie, ale druga wie lepiej, że nie trzeba.

Dowiedz się, jak używać antykoncepcji we właściwy sposób, zamiast usilnie bronić swojej tezy, że ryzyko zajścia w ciąże jest ogromne nawet przy użyciu prezerwatywy oraz tabletek.

I przede wszystkim zacznij się przejmować uczuciami dziewczyny, zamiast bagatelizować jej problemy i skupiać się tylko na swoich.

---------- Dopisano o 20:40 ---------- Poprzedni post napisano o 20:34 ----------





No tak, dziwnie byłoby usłyszeć, że chłopak był tak zdesperowany, że aż zgodził się na seks, którego tak bardzo nie chciał uprawiać. Ale z drugiej strony, może ten seks diametralnie zmieniłby ich związek? Dziewczyna mogłaby poczuć się w końcu pożądana i kochana, powstałby miedzy nimi nowy rodzaj bliskości.

Chociaż jeśli Kefir ma takie blokady, to ja nie sądzę, żeby wszystko u nich w łożku grało już od pierwszego seksu. Może obydwoje jeszcze większej traumy się nabawią, jeśli to wszystko będzie się odbywało w spiętej atmosferze, wywołanej zgrzytami w ich związku.

Myślę, że seks to tylko góra lodowa ich problemów. I uprawianie go nie sprawi raczej, że wszystko magicznie się poukłada.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[Nancy_M]

Napisane przez tinkerver2

Myślę, że seks to tylko góra lodowa ich problemów. I uprawianie go nie sprawi raczej, że wszystko magicznie się poukłada.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Sam seks oczywiście wszystkiego magicznie nie naprawi. Nie sprawi na przykład, ze Kefir przestanie udawać, że nie słyszy dziewczyny, kiedy ona mówi mu o problemach. Albo że przestanie podejmować decyzje nie tylko za samego siebie, ale rownież za jego dziewczynę.

Ale jeżeli mieliby ratować związek, to wydaje mi się, że bez seksu długo i tak nie pociągną. W końcu jest to jeden z ich największych problemów.

[Nancy_M]

Kefir, tak w ogóle, to co dokładnie miałeś na myśli, co Cię przerasta? Seks? Brak seksu? Wasz związek?

[kefir23]

nikt nie chce od siebie odchodzić, tak sądzę.

Co przerasta? Ciągłe pretensje, doszukiwanie się tylko co zrobiłem źle. Czasami pytam sam siebie, a może życie singla nie jest złe? I tak rozkminiam, jak ona mówi, że ona była jak moja współlokatorka, a nie dziewczyna. Ja rozumiem związek jako emocjonalne związanie... a nie tylko mieszkanie ze sobą i seks.

[Nancy_M]

Napisane przez kefir23

nikt nie chce od siebie odchodzić, tak sądzę.



Co przerasta? Ciągłe pretensje, doszukiwanie się tylko co zrobiłem źle. Czasami pytam sam siebie, a może życie singla nie jest złe? I tak rozkminiam, jak ona mówi, że ona była jak moja współlokatorka, a nie dziewczyna. Ja rozumiem związek jako emocjonalne związanie... a nie tylko mieszkanie ze sobą i seks.

A jednak większość ludzi, z którymi miałam okazje na tematy związkowe rozmawiać, rozumie związek jako emocjonalne związanie PLUS seks. Jedno nie wyklucza drugiego.

Jak masz takie specyficzne poglądy, to powinieneś być z kimś, kto je rozumie i akceptuje. W przeciwnym razie Twoja dziewczyna bedzie uprzykrzać Ci zycie ciągłymi pretensjami, a Ty będziesz uprzykrzać jej zycie, nie spełniając tak ważnych potrzeb.

Rozumiem, dlaczego Twoja dziewczyna czuje się jak Twoja współlokatorka. Być emocjonalnie przywiązanym i razem mieszkać, to można nawet z przyjacielem/przyjaciółką. Związek od przyjaźni różni się głównie tym, że jest w nim jeszcze pożądanie, zmysłowość, romantyzm.

[_Wendy_]

"Ja rozumiem związek jako emocjonalne związanie... a nie tylko mieszkanie ze sobą i seks."

A kto powiedział, że tylko? Jedno nie wyklucza drugiego. Można zarówno wspólnie mieszkać, uprawiać seks oraz mieć 'emocjonalne związanie' jak to określiłeś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

No a jak ma się nie czuć jak współlokatorka, jak ze sobą nie sypiacie xd

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[Aureya]

Napisane przez kefir23

nikt nie chce od siebie odchodzić, tak sądzę.

Co przerasta? Ciągłe pretensje, doszukiwanie się tylko co zrobiłem źle. Czasami pytam sam siebie, a może życie singla nie jest złe? I tak rozkminiam, jak ona mówi, że ona była jak moja współlokatorka, a nie dziewczyna. Ja rozumiem związek jako emocjonalne związanie... a nie tylko mieszkanie ze sobą i seks.

Frustracja seksualna sprawia, że dziewczyna chce wybuchnąć. Dlatego o wszystko się czepia. Wie, że z tego nic nie będzie i szuka dziury w całym. (Przechodziłam to samo w związku z aseksualnym facetem, na początku para idealna, im dalej w las, tym bardziej mnie drażnił, byliśmy kumplami od Netflixa, planszówek, wypadów do restauracji i wyjazdów za miasto).
Rozstańcie się, nie dziękuj nam za rady. Tak po prostu będzie lepiej. Daj jej wkroczyć w życie seksualne z kimś bez takiego podejścia jak Ty, bo skończy się u niej na psychoterapii (minimum).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zilia]

Napisane przez kefir23

a nie tylko mieszkanie ze sobą i seks.

To czy u Was nie ma niczego innego? Tylko mieszkacie razem i jeszcze tylko seksu nie ma, ale jak będzie to już przestanie to być związkiem? Nie rozumiem Twojej logiki i żadna kobieta w tym wątku też Nie wiem właściwie dlaczego tutaj piszesz, nie sądzę że Ty szukasz u nas porady dotyczącej Twojego problemu tylko chcesz aby każdy przyznał Ci rację, że zachowujesz się wspaniale, trzymając dziewczynę bez seksu mimo że ona tego chce. Ja Cię nie pochwalam.

[Aureya]

A w ogóle to śpicie w jednym łóżku? Czy każde w osobnym?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mauve_lips]

Ja nie wierzę, że Wy tak poważnie podchodzicie do tematu, przecież dla mnie to jest troll i to tak oczywisty, że czuć go nawet przez ekran komputera.
Najpierw pisał, że mają super związek, że inne pary mogłyby się od nich uczyć, a teraz nagle wyszło, że jednak wszystko się sypie, frustracja narasta, pojawiła się zazdrość i w ogóle jest do bani? Dla mnie to zwykle podtrzymywanie zainteresowania wątkiem, który i tak był absurdalny - przyszły lekarz, który boi się uprawiać seks, nie potrafi korzystać z antykoncepcji, no kosmos.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nancy_M]

Napisane przez mauve_lips

Ja nie wierzę, że Wy tak poważnie podchodzicie do tematu, przecież dla mnie to jest troll i to tak oczywisty, że czuć go nawet przez ekran komputera.
Najpierw pisał, że mają super związek, że inne pary mogłyby się od nich uczyć, a teraz nagle wyszło, że jednak wszystko się sypie, frustracja narasta, pojawiła się zazdrość i w ogóle jest do bani? Dla mnie to zwykle podtrzymywanie zainteresowania wątkiem, który i tak był absurdalny - przyszły lekarz, który boi się uprawiać seks, nie potrafi korzystać z antykoncepcji, no kosmos.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może troll, a może osoba z zaburzeniami. Gdybym nie poznała w życiu takich osób, to może też trudno byłoby mi wierzyć w istnienie Kefira.

O ile dobrze pamietam, to ten lekarz to dopowiedzenia wizażanek, a sam autor wspomniał tylko o ,,prestiżowych studiach”? Chyba, że coś ominęłam.

[kefir23]

Wraca wszystko w miarę do normy, myślę, że wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy i oby było tylko lepiej.

W każdym razie sesja nie pozwala nam na jakieś większe rzeczy, z racji, że po prostu jesteśmy teraz zajęci.

Śpimy w osobnych łóżkach, ze względu na układ kawalerki. Po prostu gdyby ustawić je obok siebie, to byłoby to nie praktyczne. Tak jest z resztą wygodniej. Staramy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu np. gotując.

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

[4eb44714e364cc1ff9389dbba04b7aef6c7662a4_5f35c5f27daee]

O matko, znowu to gotowanie!
Związek to dwie osoby połączone uczuciem i wspólnym gotowaniem...


Jeśli chodzi o sesję, to Wam by się przydało parę sesji terapii. I nawet nie chcę słyszeć, że nie macie czasu, bo studia itp. Zdrowie (psychiczne, zdrowie związku itp.) jest ważniejsze.

Tymczasem wszystko zmierza do przepięknej katastrofy...

[NocnaWiedma]

Napisane przez kefir23

Wraca wszystko w miarę do normy, myślę, że wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy i oby było tylko lepiej.

W każdym razie sesja nie pozwala nam na jakieś większe rzeczy, z racji, że po prostu jesteśmy teraz zajęci.

Śpimy w osobnych łóżkach, ze względu na układ kawalerki. Po prostu gdyby ustawić je obok siebie, to byłoby to nie praktyczne. Tak jest z resztą wygodniej. Staramy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu np. gotując.

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

W czasie sesji mało kto ma czas na większe rzeczy np. daleką podróż, zmianę całego swojego życia itp. Skoro znajdujecie czas na gotowanie to i na takie jak seks byście znaleźli.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nancy_M]

Napisane przez kefir23

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

Seks to bardzo ważna część związku. Związek bez seksu ma sens tylko wtedy, kiedy obie strony tego seksu nie chcą i nie potrzebują. W przeciwnym razie jedna storna cierpi.

Ty naprawdę nie wiesz, co czuje Twoja dziewczyna. Nie wiesz, co to pociąg seksualny. To coś dużo silniejszego, niż ,,chcę cukierka i będę smutny, jeśli go nie dostanę".

[Screen]

Napisane przez kefir23

Wraca wszystko w miarę do normy, myślę, że wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy i oby było tylko lepiej.

W każdym razie sesja nie pozwala nam na jakieś większe rzeczy, z racji, że po prostu jesteśmy teraz zajęci.

Śpimy w osobnych łóżkach, ze względu na układ kawalerki. Po prostu gdyby ustawić je obok siebie, to byłoby to nie praktyczne. Tak jest z resztą wygodniej. Staramy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu np. gotując.

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

Jak dla mnie to jesteście po prostu współlokatorami. Gdzie ta bliskość jak nawet nie śpicie razem? Nie mówię, że trzeba się tulić cała noc, ja na przykład tego nie lubię bo żeby się wyspać muszę mieć swoją przestrzeń.
Ale lubię się wieczorem poprzytulać, obejrzeć coś razem i zasnąć wtulona, mimo że potem i tak się przekręcam na drugi bok 🤪 jest między Wami jakakolwiek bliskość?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Napisane przez Screen

Jak dla mnie to jesteście po prostu współlokatorami. Gdzie ta bliskość jak nawet nie śpicie razem? Nie mówię, że trzeba się tulić cała noc, ja na przykład tego nie lubię bo żeby się wyspać muszę mieć swoją przestrzeń.
Ale lubię się wieczorem poprzytulać, obejrzeć coś razem i zasnąć wtulona, mimo że potem i tak się przekręcam na drugi bok jest między Wami jakakolwiek bliskość?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No gotują razem, helou xd

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[mairi]

Napisane przez kefir23

Wraca wszystko w miarę do normy, myślę, że wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy i oby było tylko lepiej.

W każdym razie sesja nie pozwala nam na jakieś większe rzeczy, z racji, że po prostu jesteśmy teraz zajęci.

Śpimy w osobnych łóżkach, ze względu na układ kawalerki. Po prostu gdyby ustawić je obok siebie, to byłoby to nie praktyczne. Tak jest z resztą wygodniej. Staramy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu np. gotując.

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

„Wszystko wraca do normy” odebrałam jako „ufff... przestała się laska czepiać o seks to problem zniknął”. Łóżka rozdzielone (oczywiście, że tylko dla wygody a nie po to aby dziewczyna nie miała niezdrowych zachcianek), nie rozmawiamy o tym (bo przecież sesja to inne tematy zakazane) temat zamknięty.

Nie zdziwię się jak dziewczyna zmęczona brakiem reakcji z Twojej strony i gmatwaniem prostego tematu po prostu znajdzie sobie kogoś do bzykania


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Owcza]

Napisane przez kefir23

Wraca wszystko w miarę do normy, myślę, że wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy i oby było tylko lepiej.

W każdym razie sesja nie pozwala nam na jakieś większe rzeczy, z racji, że po prostu jesteśmy teraz zajęci.

Śpimy w osobnych łóżkach, ze względu na układ kawalerki. Po prostu gdyby ustawić je obok siebie, to byłoby to nie praktyczne. Tak jest z resztą wygodniej. Staramy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu np. gotując.

Nigdy nie powiedziałem, że rozpoczęcie współżycia to koniec związku. Uważam tylko, że związek to dwie osoby, które są ze soba związane emocjonoalnie nawet bez seksu.

Jeżeli taka duperela jak sesja nie pozwala wam na znalezenie chwili na seks to jestem przekonana, że w dorosłym życiu zaczną się wymówki ze zmeczeniem po pracy, sprzątaniem domu i całą resztą.

Miej chłopcze chociaż krztę honoru i pozwól tej dziewczynie znaleźć sobie kogoś lepszego.

[kefir23]

może nikt tego wątku nie śledzi, ale chyba warto go trochę uaktualnić.

Obecnie u nas wszystko ok. Powiedziałbym, że po staremu. Jest dobrze, miło spędzamy czas, bez kłótni. To chyba wszystko wróciło na dobre tory.

Co z życiem intymnym? Jest, staramy się. Powiedziałbym, że petting (nam) wystarcza, ale tego powiedzieć nie mogę. Ona chce więcej a raczej o tym wspomina. Totalnie nie wiem jak to powstrzymać... Chce być dla niej najlepszym chłopakiem i mężczyzną. Jednak strach przed ciążą zupełnie mnie paraliżuje.

Niedługo będzie leciał nam 6 rok razem, może faktycznie dać sobie na luz i przyzwyczaić się do tego? W sumie chyba klasyczny stosunek jakby wyrzuciłem z głowy. Kiedy przez pierwsze dwa lata (byliśmy młodzi) ona nie była gotowa, to ja raz na jakiś czas rzuciłem, że a może to zrobimy? Ale w sumie nie wiem czy z chęci, czy też z tego, że "to facet powinien rzucać takimi aluzjami"? Kiedy ona rok później powiedziała, że chce, ni stąd ni z owąd, zamurowało mnie.

A teraz, tak jakby było po prostu okej. Jest związek, jesteśmy my, czujemy się w tym dobrze, ale człowiek nie myśli o stosunku klasycznym jak za "gówniarza", kiedy każda podnieta była "interesująca".

Może to petting jest przepisem na szczęście? Czuje pożądanie do dziewczyny, jest piękna, jest moja, jest cudowną osobą. Tylko no właśnie... strach? Niepewność? A może myśli nakładzone w rodzinnym domu z domieszką tego co na przestrzeni lat wymyśliłem ja. Bo przecież "jesteśmy za młodzi, nie zarabiamy jeszcze, może nie jestem zbyt dojrzały, musimy skończyć studia".

Tylko co dalej?

[MsN]

Napisane przez kefir23

Cześć,
jestem w związku z dziewczyną już przeszło 4 rok. Obecnie jestem na 2 roku studiów a dziewczyna na 4 (poprawa matury). Oboje studiujemy bardzo prestiżowe kierunki. Mieszkamy od półtorej roku razem.

Piszę to ponieważ, nie wiem czy dziewczyna do końca akceptuje nasze wspólne postanowienie. Ogólnie uznaliśmy, że na seks jest za wcześnie (a raczej obawa przed ciążą). Dlatego też pozostajemy szlachetni i nie od foliowani z czego jestem bardzo dumny. Jednak jedna sprawa nie daje mi spokoju. Ostatnio przy nocnym przytulaniu, dziewczyna zaproponowała byśmy przeszli do "rzeczy". Nie powiem, zaskoczyło mnie to więc za pierwszym razem udawałem, że nie słyszę, a za drugim powiedziałem, że musimy jutro wcześnie wstać.

To mnie zbiło z tropu, ponieważ ustaliliśmy, że będziemy czekać na mój 6 rok studiów i weźmiemy się "za to" - kiedy będziemy mogli udźwignąć gdyby ktoś się "pojawił ten trzeci".

Raz było mi przykro, kiedy ostatnio powiedziała, że "stoimy w miejscu" - choć zabieram ją często gdzieś, a co najlepsze w mieszkaniu naprawdę się uzupełniamy, inne pary pod względem porządku i gotowania mogłyby się od nas uczyć.

Zwracam się jednak do was z prośbą, pisząc to pod osłoną nocy, jak do końca przekonać dziewczynę do poczekania z tym do co najmniej 5/6 roku studiów tak byśmy byli pewni siebie i pewni, że tego chcemy (nie jesteśmy wierzący).

Jeszcze jedno nie daje mi spokoju, to to, że często myślę, co na to może powiedzieć jej przyszły mąż (którym mogę nie być ja) na to, że ona straciła dziewictwo ze mną, a on wtedy zapyta: dlaczego straciłaś dziewictwo z nim a nie ze mną? (przez co może traktować ją gorzej). Kocham ją, nie chce do tego dopuścić ani ją wykorzystać, stąd te myśli. Jednak czy to już nie przesada?

Co ja czytam

Napisane przez kefir23

Oboje studiujemy bardzo prestiżowe kierunki.

Studiujecie medycynę, oboje w przyszłości będziecie lekarzami, a boisz się uprawiać seks? Masakra. Jeśli byłbyś (lub Twoja dziewczyna byłaby) ginekologiem dla przykładu to nigdy w życiu nie poszłabym do takiego ginekologa. To straszne.

Napisane przez kefir23

To mnie zbiło z tropu, ponieważ ustaliliśmy, że będziemy czekać na mój 6 rok studiów i weźmiemy się "za to" - kiedy będziemy mogli udźwignąć gdyby ktoś się "pojawił ten trzeci".

Yyy, masz świadomość, że dobrze dobrane zebezpieczenie (mam na myśli ze strony faceta i kobiety) daje gwarancję, że w niechcianą ciążę się nie zajdzie? Rozumiem, że wpadki się zdarzają, ale trzeba być bardzo nieodpowiedzialnym aby to się stało, albo mega głupim. Wybacz za wyrażenie (nie mam na celu Cię obrazić więc nie chce abyś został urażony czy coś w tym stylu), ale taka prawda.

Skoro masz takie podejście i takie myślenie to do głowy przychodzi mi tylko jedno, pochodzisz może z jakieś bardzo katolickiej rodziny? Jesteś fanatykiem, albo Twoi rodzice są? No bo dla mnie to jest dziwne szczerze powiedziawszy. Twoje podejście i Twoje myślenie dla mnie jest dziwne.

Wg mnie w Waszym związku prędzej czy później pojawi się zdrada, bo Twoja dziewczyna chce już uprawiać z Tobą seks, a Ty nie chcesz, bronisz się przed tym ("bo co jak będzie wpadka", "nie jesteśmy na to gotowi" itd.) bo obawiasz się konsekwencji. Nie wiem jakie poglądy w tej kwestii ma Twoja dziewczyna, ale gdybym ja osobiście była z takim facetem jak Ty (a mam zupełnie odmienne od Twojego podejście do seksu i do cielesności) to rozstałabym się z takim właśnie facetem podobnym do Ciebie, jeśli nie chciałabym zdradzić.

Powinieneś pozwolić jej odejść jeśli nie chcesz aby Cię zdradziła. Nie twierdzę, że to zrobi, ale może to zrobić. Jest takie prawdopodobieństwo. Miej jaja, ten honor, a przede wszystkim szacunek do niej i pozwól jej odejść. Wybacz za to "chamstwo" i dwuznaczność, ale Ty sam nie weźmiesz i pewnie też nikomu nie dasz (czyt. nie będziesz pewnie chciał aby od Ciebie odeszła) no bo się boisz itepe itede. Masz mnóstwo wymówek tylko.

[NocnaWiedma]

Napisane przez kefir23

może nikt tego wątku nie śledzi, ale chyba warto go trochę uaktualnić.

Obecnie u nas wszystko ok. Powiedziałbym, że po staremu. Jest dobrze, miło spędzamy czas, bez kłótni. To chyba wszystko wróciło na dobre tory.

Co z życiem intymnym? Jest, staramy się. Powiedziałbym, że petting (nam) wystarcza, ale tego powiedzieć nie mogę. Ona chce więcej a raczej o tym wspomina. Totalnie nie wiem jak to powstrzymać... Chce być dla niej najlepszym chłopakiem i mężczyzną. Jednak strach przed ciążą zupełnie mnie paraliżuje.

Niedługo będzie leciał nam 6 rok razem, może faktycznie dać sobie na luz i przyzwyczaić się do tego? W sumie chyba klasyczny stosunek jakby wyrzuciłem z głowy. Kiedy przez pierwsze dwa lata (byliśmy młodzi) ona nie była gotowa, to ja raz na jakiś czas rzuciłem, że a może to zrobimy? Ale w sumie nie wiem czy z chęci, czy też z tego, że "to facet powinien rzucać takimi aluzjami"? Kiedy ona rok później powiedziała, że chce, ni stąd ni z owąd, zamurowało mnie.

A teraz, tak jakby było po prostu okej. Jest związek, jesteśmy my, czujemy się w tym dobrze, ale człowiek nie myśli o stosunku klasycznym jak za "gówniarza", kiedy każda podnieta była "interesująca".

Może to petting jest przepisem na szczęście? Czuje pożądanie do dziewczyny, jest piękna, jest moja, jest cudowną osobą. Tylko no właśnie... strach? Niepewność? A może myśli nakładzone w rodzinnym domu z domieszką tego co na przestrzeni lat wymyśliłem ja. Bo przecież "jesteśmy za młodzi, nie zarabiamy jeszcze, może nie jestem zbyt dojrzały, musimy skończyć studia".

Tylko co dalej?

Ty stosunek wyrzuciłeś z głowy. Ona komunikuje jego potrzebę. Jej nie jest dość dobrze i dla niej petting nie będzie "przepisem na szczęście" . Sam piszesz "ona chce więcej". Skoro wiesz że od Ciebie nie dostanie tego co potrzebuje to po co to ciagniesz 6 rok?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[4eb44714e364cc1ff9389dbba04b7aef6c7662a4_5f35c5f27daee]

Och, ten wątek nadal nas fascynuje...
Mnie np. interesuje, czy nasze diagnozy się potwierdziły. Czy w końcu przyznasz, autorze, że jesteś aseksualny, że dziewczyna ma prawo chcieć seksu od swojego chłopaka, że taki związek jak wasz jest jednak zaburzony itp.



Jeśli nie jesteś gotowy tego przyznać, to w sumie nie ma co międlić tego wszystkiego jeszcze raz od początku...


PS Podobnie byłoby ciekawie się dowiedzieć, co słychać u Punainen. Pamiętacie Punainen? Też ciężki przypadek był i w kółko to samo powtarzał, aż zniknął. Kefir nie znika i chałwa mu za to, ale postępów żadnych też nie widzę.

[tinkerver2]

Czy gdyby twoja dziewczyna chciała jeść, pić czy spać, to też byś jej odmówił?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[Liliom]

Napisane przez kefir23

A teraz, tak jakby było po prostu okej. Jest związek, jesteśmy my, czujemy się w tym dobrze, ale człowiek nie myśli o stosunku klasycznym jak za "gówniarza", kiedy każda podnieta była "interesująca".

No i jak dla mnie przegapiliście pewien istotny i ekscytujący etap. I już tego nie odzyskacie, bo trwanie tyle lat w chorobliwej obawie przed stosunkiem nie pozwoli wam w przyszłości czerpać z tego tyle przyjemności i satysfakcji. Współczuję dziewczynie, bo z tego co widzę, ty w ogóle seksu nie potrzebujesz.

[jarzyniuchna]

Mam za☠☠☠iste rozwiazanie. Wezcie ślub i sie kochajcie z gumą. Amen

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

Napisane przez jarzyniuchna

Mam zaiste rozwiazanie. Wezcie ślub i sie kochajcie z gumą. Amen

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

ALES BŁYSLA

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[4eb44714e364cc1ff9389dbba04b7aef6c7662a4_5f35c5f27daee]

No błysła, błysła. A mogła posypać się brokatem
Ale coś w tym jest. Mianowicie to, że autor niepotrzebnie komplikuje rzeczy, które w gruncie rzeczy są proste.
Kochać się. Zabezpieczyć się i się kochać, a nie rozkminiać sprawę przez wiele lat.

Tylko że to proste rozwiązanie już jest niedostępne. Lata zwlekania, demonizowania, uchylania się od pozamałżeńskich obowiązków zrobiły swoje.