Ludzkie zachowania i poglądy które dziwią cz.4

[Andriejewna]

Napisane przez Impersona

(...)

Mnie też wkurza strasznie, jak ktoś się obściskuje w miejscach publicznych. Bardzo dziwi mnie też ekshibicjonizm ludzi w tramwajach. Chodzi mi o głośnie rozmowy- tak, że słyszy cały tramwaj. Chodzi mi zarówno o rozmowy telefoniczne ("Ja Ciebie też...ja bardziej... a właśnie, że ja Ciebie bardziej" czy "nie kupiłam wołowiny, bo była za droga, nie straczylo mi, bo kupiłam coś tam i dałam Marianowi stówę"- ni kurka, czuję się jak intruz, gdy jestem zmuszona tego słuchać). Albo jak znajomi w tramwaju usiądą koło siebie i już im się wydaje,że nikt obok ich nie slyszy. Ostatnio musiałam wysłuchiwac jakichś bzdur o ostatniej dyskotece. Albo dziwią mnie studenci, którzy relacjonują sobie jakieś zaliczenia, rzucając nazwiskami prowadzących i przechwalając się np., że ktoś ściągał, albo, że wykładowca jest "poje***"- nie boją się, że gdzies tam siedzi np. jego żona albo znajomi?

Oo, to ja bym Cię denerwowała mam taki głos, że wszędzie mnie słychać nie raz ludzie mówią mi "toć nie krzycz!" JA krzyczę?
A co do innych to akurat lubię słuchać takich rozmów, interesuje mnie co ktoś ma na obiad i kto kogo bardziej kocha

[passion80]

Napisane przez Niambie

Natchnal mnie nowy watek na plotkowym. Dziwi mnie, jak mozna wziac cos z polki w supermarkecie, zjesc/wypic i zaniesc papierek do kasy, zeby zaplacic. (Oczywiscie kradziez dziwi mnie bardziej ;-))
Przeciez nie jestesmy zwierzetami, naprawde nie mozna sie powstrzymac te 10, 15 minut? (ekstremalnie dlugie kolejki)
Dziwi mnie to, bardzo :-D

ja tak robie czasem jak mi sie bardzo pic chce co za róznica czy jestem w sklepie 5 minut czy pół godziny

[natalkaa7522]

Napisane przez Niambie

Natchnal mnie nowy watek na plotkowym. Dziwi mnie, jak mozna wziac cos z polki w supermarkecie, zjesc/wypic i zaniesc papierek do kasy, zeby zaplacic. (Oczywiscie kradziez dziwi mnie bardziej ;-))
Przeciez nie jestesmy zwierzetami, naprawde nie mozna sie powstrzymac te 10, 15 minut? (ekstremalnie dlugie kolejki)
Dziwi mnie to, bardzo :-D

To chyba tylko dzieci tak robią, małe. Moja mam czasami gdy mojemu małemu bratu chce się bardzo pić, to daje mu soczek a później za niego płaci.

---------- Dopisano o 13:20 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

Napisane przez Andriejewna

Oo, to ja bym Cię denerwowała mam taki głos, że wszędzie mnie słychać nie raz ludzie mówią mi "toć nie krzycz!" JA krzyczę?
A co do innych to akurat lubię słuchać takich rozmów, interesuje mnie co ktoś ma na obiad i kto kogo bardziej kocha

Mi tez ludzie mówią, że krzycze, a wg. mnie mówię normalnie.

[Chatul]

Napisane przez Niambie

Natchnal mnie nowy watek na plotkowym. Dziwi mnie, jak mozna wziac cos z polki w supermarkecie, zjesc/wypic i zaniesc papierek do kasy, zeby zaplacic.

Może i dziwne to, ale niczego złego w tym nie widzę. Dopóki ktoś płaci za ten produkt, to problemu nie ma

Przeciez nie jestesmy zwierzetami, naprawde nie mozna sie powstrzymac te 10, 15 minut? (ekstremalnie dlugie kolejki)

1. Tylko... PO CO się powstrzymywać, jeśli można zjeść na miejscu, a potem pokazać tylko pudełko i zapłacić za produkt? Kradzież to nie jest przecież.
2. Teraz są takie upały, że gdyby mi się chciało pić, to bym piła od razu. W ciągu tych 10-15 minut, o których piszesz, już bym mogła zemdleć. Nie widzi mi się takie ryzykowanie.
3. W ekstremalnie długich kolejkach stoi się dłużej niż 15 minut

[pannaleksandra]

Ludzie to mają problemy, naprawdę...Nie sądziłam, że kogoś może taka rzecz dziwić, jakby mi się bardzo chciało pić to nie rozumiem co w tym dziwnego/strasznego, że napiję się i potem zapłacę, a nie odwrotnie? Co w tym zachowaniu jest zwierzęcego?

[201604181004]

Napisane przez Niambie

Natchnal mnie nowy watek na plotkowym. Dziwi mnie, jak mozna wziac cos z polki w supermarkecie, zjesc/wypic i zaniesc papierek do kasy, zeby zaplacic. (Oczywiscie kradziez dziwi mnie bardziej ;-))
Przeciez nie jestesmy zwierzetami, naprawde nie mozna sie powstrzymac te 10, 15 minut? (ekstremalnie dlugie kolejki)
Dziwi mnie to, bardzo :-D

Ja tak robię :P bez przesady jak chce mi się bardzo pić to po kiego wała mam czekać 20 minut jak i tak zamierzam to kupić za to zapłacić i wziąć do domu.

---------- Dopisano o 13:23 ---------- Poprzedni post napisano o 13:23 ----------

O widzę że nie jestem sama

[Impersona]

Ja tak nigdy nie robiłam, ale czesto widzę, jak ludzie wykładają na taśmę przy kasie puste opakowania. Zakupy w hipermarkecie często trwają bardzo dlugo, można zglodnieć. Nie mówiąc o tym, że niektórym np. szybko spada cukier i musza natychmiast zjeść np. batonika (ja tak miałam w ciąży, zawsze musiałam mieć pod ręką krówki).

[natalkaa7522]

Zresztą co to za różnica czy napijemy się w sklepie czy jak z niego wyjdziemy? Jeżeli za to płacimy to nic widzę w tym nic złego.

[Niambie]

No to widze, ze tylko mnie to dziwi :-D Wedlug mnie skoro jeszcze za to nie zaplacilismy, to jeszcze nie jest nasze :-P To tylko moje wlasne zdanie.
Za to nie obrzydzaja mnie stopy, nawet lekko zaniedbane jak :-D Nie mowie o zoltych paznokciach szorujacych po chodniku oczywiscie :-D

[Andriejewna]

Napisane przez natalkaa7522

(...)
Mi tez ludzie mówią, że krzycze, a wg. mnie mówię normalnie.

I haj fajf

Co do picia/ jedzenia w sklepie, to picie mnie absolutnie nie dziwi, też by mi się nie chciało mdleć czy po prostu suszyć w kolejce ale jedzenie... Snu z powiek mi to nie spędza może faktycznie lekko dziwić, że ktoś nie wytrzyma bez batonika nawet tych 30 minut, bo nie wierzę, że wszyscy, którzy tak robią mają problemy z cukrem ale w sumie fakt, ich brocha, jak płacą to co mi do tego

[cetiax]

Śmieszne jest to, że często ludzie jak już spróbują tego otwartego przedmiotu (czy to batonik, picie, czekolada) to jak im nie smakuje to odkladają jak by nigdy nic :P

[201604200942]

Dziwią mnie (a może bardziej denerwują) pytania w stylu: "Dlaczego się nie odzywasz?" Kiedy odpowiadam, że nie mam do powiedzenia na dany temat, to słyszę: "oj, a co Ty taka obrażona?" no mamo

Nie zapomnę jak kiedyś z eksem spotkaliśmy kobietę, która z nim pracowała. Przywitaliśmy się i oni sobie rozmawiali na temat pracy. W pewnym momencie kobieta mówi do mnie: "a Ty dlaczego się nie odzywasz?" Ja odpowiedziałam, że nie chcę się wtrącać do rozmowy (powiedziałam to miłym tonem, uśmiechnęłam się, nie byłam zła) a ona do byłego: "ona zawsze jest taka nieśmiała?"
Nosz, kurde, miałam im wejść w słowo, zmienić temat, czy co?

[Darkoz]

Napisane przez SamaraMorganx

Nie zapomnę jak kiedyś z eksem spotkaliśmy kobietę, która z nim pracowała. Przywitaliśmy się i oni sobie rozmawiali na temat pracy. W pewnym momencie kobieta mówi do mnie: "a Ty dlaczego się nie odzywasz?" Ja odpowiedziałam, że nie chcę się wtrącać do rozmowy (powiedziałam to miłym tonem, uśmiechnęłam się, nie byłam zła) a ona do byłego: "ona zawsze jest taka nieśmiała?"
Nosz, kurde, miałam im wejść w słowo, zmienić temat, czy co?

Dokładnie. W ogóle wydaje mi się, że w towarzystwie powinno się poruszać tematy, na które każdy może się wypowiedzieć, a nie ignorować trzecią osobę. Przecież to nie problem powiedzieć ,,wiecie'' zamiast ,,wiesz'' albo wytłumaczyć, o kim właściwie się nawija, tak, żeby można się było włączyć do rozmowy albo zrozumieć żart na jej temat.

[megamag]

Napisane przez SamaraMorganx

Dziwią mnie (a może bardziej denerwują) pytania w stylu: "Dlaczego się nie odzywasz?" Kiedy odpowiadam, że nie mam do powiedzenia na dany temat, to słyszę: "oj, a co Ty taka obrażona?" no mamo

Nie zapomnę jak kiedyś z eksem spotkaliśmy kobietę, która z nim pracowała. Przywitaliśmy się i oni sobie rozmawiali na temat pracy. W pewnym momencie kobieta mówi do mnie: "a Ty dlaczego się nie odzywasz?" Ja odpowiedziałam, że nie chcę się wtrącać do rozmowy (powiedziałam to miłym tonem, uśmiechnęłam się, nie byłam zła) a ona do byłego: "ona zawsze jest taka nieśmiała?"
Nosz, kurde, miałam im wejść w słowo, zmienić temat, czy co?

To choroba naszych czasów, ludzie cały czas gadają, nawet jeśli nie mają kompletnie nic do powiedzenia i dziwią się, jeśli inni tego nie robią.

[201604200942]

Napisane przez Darkoz

Dokładnie. W ogóle wydaje mi się, że w towarzystwie powinno się poruszać tematy, na które każdy może się wypowiedzieć, a nie ignorować trzecią osobę. Przecież to nie problem powiedzieć ,,wiecie'' zamiast ,,wiesz'' albo wytłumaczyć, o kim właściwie się nawija, tak, żeby można się było włączyć do rozmowy albo zrozumieć żart na jej temat.

Napisane przez megamag

To choroba naszych czasów, ludzie cały czas gadają, nawet jeśli nie mają kompletnie nic do powiedzenia i dziwią się, jeśli inni tego nie robią.

mnie to nie przeszkadza, jeśli jest jakiś temat i widzę, że mnie inni słuchaja. Jeśli znajdą wspólny temat, o którym wiem niewiele, albo na który nie chcę się wypowiadać, to się nie wypowiadam, ale nie czuję się ignorowana.

ale wkurzają mnie pytania "co tak milczysz?" Nosz kurde, mam ochotę to sobie milczę. Nie chcę gadać to nie gadam, proste

[mary_poppins]

Napisane przez SamaraMorganx

ale wkurzają mnie pytania "co tak milczysz?" Nosz kurde, mam ochotę to sobie milczę. Nie chcę gadać to nie gadam, proste

O rany, mnie też Siedzę ze znajomymi, rozmawiają między sobą o jakimś tam wspólnym koledze którego ja nie znam, i pytanie: "Czemu nic nie mówisz?" - a co mam mówić do cholery? Przy czym oczywiście nie przeszkadza mi to, że sobie rozmawiają - chętnie słucham, co inni mają do powiedzenia.

Swoją drogą nie cierpię też w towarzystwie pytania: "A co Ty taka smutna?" - nie zliczę ile razy tłumaczyłam, że taki mam wyraz twarzy

[ville]

Napisane przez mary_poppins

Swoją drogą nie cierpię też w towarzystwie pytania: "A co Ty taka smutna?" - nie zliczę ile razy tłumaczyłam, że taki mam wyraz twarzy

Rozumiem Cię doskonale
Jestem typem osoby, która nie jest świergotliwym skowronkiem w towarzystwie obcych lub mniej znanych osób. Chętnie i otwarcie rozmawiam w najbliższym towarzystwie, a w kręgach typu "znajomi znajomych" częściej milczę niż mówię. Nie oznacza to, że się źle bawię; w takich sytuacjach wolę posłuchać, co inni mają do powiedzenia, niż sama mówić.
W takich sytuacjach większość interpretacji mojego zachowania kręci się wokół zdań, iż jestem cicha, smutna, nieśmiała, itp. A ja po prostu nie mówię, gdy nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Po prostu. Niektórzy tego nie rozumieją

[reverse]

Trafiłyście z tym gadaniem... Strasznie mnie irytuje, gdy ktoś ode mnie wymaga nawijania bez przerwy. A ja uwielbiam milczeć, wolę słuchać innych. Na dodatek moja mama jest największą gadułą jaką znam... Nawet jak siedzi sama, to gada do siebie - nie potrafi zamilknąć nawet na chwilę. I nie potrafi zrozumieć, że jak wracam z pracy, to chcę sobie posiedzieć w ciszy i coś porobić - od razu twierdzi, że jestem obrażona.

[mary_poppins]

Napisane przez ville

Rozumiem Cię doskonale
Jestem typem osoby, która nie jest świergotliwym skowronkiem w towarzystwie obcych lub mniej znanych osób. Chętnie i otwarcie rozmawiam w najbliższym towarzystwie, a w kręgach typu "znajomi znajomych" częściej milczę niż mówię. Nie oznacza to, że się źle bawię; w takich sytuacjach wolę posłuchać, co inni mają do powiedzenia, niż sama mówić.
W takich sytuacjach większość interpretacji mojego zachowania kręci się wokół zdań, iż jestem cicha, smutna, nieśmiała, itp. A ja po prostu nie mówię, gdy nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Po prostu. Niektórzy tego nie rozumieją

Mam tak samo jak Ty...
Ja zresztą nie jestem świergotliwym skowronkiem w ŻADNYM towarzystwie, częściej mam neutralny (czyli według niektórych smutny) wyraz twarzy niż się uśmiecham, co nie oznacza, że nie bawię się świetnie albo nie zafascynowała mnie rozmowa pomiędzy innymi Bo jak wpadam w taki stan to znaczy, że naprawdę słucham, co inni mówią. I wybija mnie z rytmu, jak nagle rozmowa milknie i ktoś pyta, dlaczego jestem smutna. I muszę się dłuuugo tłumaczyć że nie, wcale nie jestem, że tak mam, że się zasłuchałam itd. Doceniam, że ktoś się martwi o moje samopoczucie, ale to też można załatwić inaczej - poprosić kogoś na bok, spytać, czy wszystko w porządku... Gdyby ktoś NAPRAWDĘ był smutny, to wątpię, że powiedziałby to, gdy wszyscy patrzą na niego i oczekują odpowiedzi...

[201604200942]

Napisane przez mary_poppins

Swoją drogą nie cierpię też w towarzystwie pytania: "A co Ty taka smutna?" - nie zliczę ile razy tłumaczyłam, że taki mam wyraz twarzy

też tego nie lubię. Często idąc ulicy, zamyślę się i znajomi którzy mnie mijają myslą, że jestem zła lub smutna. I powtarzaj tu po raz któryś, że wszystko jest ok

[ciri15]

Napisane przez Kasieńka_666

Dziwi mnie jak można trzymać Nutellę w lodówce

Ja nie rozumiem trzymania czekolad, cukierków czekoladowych, krówek i czego tam popadnie w lodówce. Nienawidzę twardej i zimnej czekolady.
Olej trzymam, ale nie uważam, żeby to była konieczność.

---------- Dopisano o 17:38 ---------- Poprzedni post napisano o 17:26 ----------

Napisane przez Chatul

Może i dziwne to, ale niczego złego w tym nie widzę. Dopóki ktoś płaci za ten produkt, to problemu nie ma



1. Tylko... PO CO się powstrzymywać, jeśli można zjeść na miejscu, a potem pokazać tylko pudełko i zapłacić za produkt? Kradzież to nie jest przecież.
2. Teraz są takie upały, że gdyby mi się chciało pić, to bym piła od razu. W ciągu tych 10-15 minut, o których piszesz, już bym mogła zemdleć. Nie widzi mi się takie ryzykowanie.
3. W ekstremalnie długich kolejkach stoi się dłużej niż 15 minut

Również nie widzę w tym nic złego ani dziwnego.

[Krystaliczne szczescie]

Napisane przez reverse

Trafiłyście z tym gadaniem... Strasznie mnie irytuje, gdy ktoś ode mnie wymaga nawijania bez przerwy. A ja uwielbiam milczeć, wolę słuchać innych. Na dodatek moja mama jest największą gadułą jaką znam... Nawet jak siedzi sama, to gada do siebie - nie potrafi zamilknąć nawet na chwilę. I nie potrafi zrozumieć, że jak wracam z pracy, to chcę sobie posiedzieć w ciszy i coś porobić - od razu twierdzi, że jestem obrażona.

Mnie znowu irytuje "gadka" mojej znajomej. Jest bardzo sympatyczną i miłą osobą,ale ona zawsze ma więcej do powiedzenia i nie przyjmuje do siebie moich spostrzeżeń itp. Przykład:

1.Ona: " Nie... jednak nie ubiorę tych wysokich zielonych szpilek jutro na te imieniny..." (wcześniej narzekała,że będą ją boleć w nich nogi)

Ja:" Wiesz... jeśli mają Cię boleć nogi lub masz się czuć niekomfortowo,to można je zamienić na inne,fajne buty"

Ona:" Ale wiesz, nie chodzi też nawet o to, po prostu nie czuję jakoś takiej potrzeby zakładania szpilek..."

2. Ja: " (... ...) i wiesz, jak ma ten uczeń później się czegokolwiek nauczyć,skoro cały czas na lekcji je kanapki i gra w karty.

Ona:" Ale wieeeeesz... nawet nie o to chooodziiiii... Jak on ma cokolwiek wynieść z lekcji skoro on miał braki już w gimnazjum? "

Te przykłady są banalne,nie potrafię sobie przypomnieć prawdziwych sytuacji. I wiem,że każdy może zaprzeczać i wyrażać własne zdanie,ale ona to robi notorycznie. Neguje każde moje zdanie

[linka_12]

Napisane przez ewka1987

Zadziwiają mnie Panie z dziekanatu - własnie dostałam telefon, że jutro się bronię i jeszcze śmiejąc się do słuchawki pyta czy siedzę bo informację, którą ma dla mnie może mnie zwalić z nóg.
to nic, że od dwóch tygodni cały czas do nich dzwonie z pytaniem czy już coś wiadomo, a za każdym razem dostawałam odpowiedź proszę dzwonić jutro, wtedy może będzie coś ustalone. No i co? Dobę przed terminem dowiaduje się o tym, że mam się bronić!!! Nienawidzę mojej uczelni i strasznie się cieszę że od jutra nie będę miała z nią nic wspólnego! Jedyna korzyść z tego wszystkiego!

Napisane przez Mileva_

O taaak! Uwielbiam tę kultywację PRL na uczelniach! Zwłaszcza państwowych.

Ja, załatwiając pewną sprawę w takim przybytku, dowiedziałam się że 26. maja to nie jest koniec maja i proszę przyjść za trzy dni Parę tygodni wcześniej usłyszałam, że mam przyjść pod koniec miesiąca...

Mnie też rozwala biurokracja na mojej uczelni. W ramach praktyk tłumaczę teksty dla warszawskiego muzeum. Do września muszę na uczelnię oddać porozumienie podpisane z jednej str przez dziekana, a z drugiej przez muzeum. Samo muzeum też chce kopię. Żeby było szybciej poprosiłam najpierw o podpis w dziekanacie, ale NIE, bo najpierw podpisać musi to muzeum. Spytałam się dlaczego i dowiedziałam się, "bo TAK". I teraz porozumienie musi przebyć drogę ja-muzeum-dziekanat-ja-muzeum. I to trwaaaa.

[ciri15]

Ja z praktykami też miałam nieźle pokręcone.
Na stronie uczelni na pisali, że chcą porozumienie, skierowanie, albo oba te dokumenty - zależnie od tego, czego wymaga instytucja, w której robię praktyki. No to wydrukowałam to porozumienie, choć tam,gdzie miałam mieć praktyki niby tego nie wymagają, ale większość i tak podpisuje,no i żeby mieć jakiś dokument.
No dobrze, wydrukowałam, zaniosłam do podpisu, a baba, która jest pełnomocnikiem ds. praktyk na mnie z ryjem, że ona tego nie podpisze, bo nie mam skierowania! Ja jej mówię jak jest napisane na stronie, a ona mi przerywa w pół zdania, że jej to nie obchodzi, że mam przynieść skierowanie. Chciałam o coś jeszcze zapytać a ona do mnie, że ona nie ma czasu mi odpowiadać i zajęła się kolejną osobą.
A następny dyżur miała dopiero za tydzień.
Więc znów poszłam, był zamiast niej facet, który powiedział mi, że oni to w sumie żadnego dokumentu nie wymagają.

[4ac7eae5f92dfa622d89f024e559f952d8de277a_657b9774600aa]

Dzisiaj wkurzyła mnie sytuacja na takim małym targu z warzywami:
Stoję sobie w kolejce, upał niemiłosierny, za mną dość długa kolejka, głównie starszych pań. Nadchodzi moja kolej a tu nagle jakaś kobieta (ok. 60 lat) w te pędy z końca kolejki wpycha się przede mnie. Zamurowało mnie i mówię, ze teraz moja kolej, bo pani to chyba raczej na końcu stała...
Ona mi mówi, ze słodyczą w głosie oczywiscie, oj kochanieńka, pitu pitu, ty jesteś taka młoda to na słońcu mozesz stać cały dzień () i nic ci nie będzie. Zagotowało się we mnie,już miałam zripostować, dobrze że sprzedawczyni była w porzadku i powiedziała tamtej, że ja byłam pierwsza i to mnie teraz obsłuży a nie ją. ta sie zabrała ze złością na koniec kolejki.

I wkurza mnie właśnie takie generalizowanie - młody to moze stać, nic mu nie jest, nie jest chory, a starszego trzeba zawsze i wszędzie przepuszczać. Jasne, gdyby ona do mnie podeszła i zapytała się (osób w kolejce także) czy może kupić pierwsza bo źle sie czuje itd. to nie byłoby problemu. Ale ona zrobiła to z taką przebiegłoscią, że pomyślałam, o bez przesady.

[faria]

Napisane przez ewka1987

Zadziwiają mnie Panie z dziekanatu - własnie dostałam telefon, że jutro się bronię i jeszcze śmiejąc się do słuchawki pyta czy siedzę bo informację, którą ma dla mnie może mnie zwalić z nóg.
to nic, że od dwóch tygodni cały czas do nich dzwonie z pytaniem czy już coś wiadomo, a za każdym razem dostawałam odpowiedź proszę dzwonić jutro, wtedy może będzie coś ustalone. No i co? Dobę przed terminem dowiaduje się o tym, że mam się bronić!!! Nienawidzę mojej uczelni i strasznie się cieszę że od jutra nie będę miała z nią nic wspólnego! Jedyna korzyść z tego wszystkiego!

Mogę wiedzieć jaka to uczelnia ? :

[201604200942]

Napisane przez ciri15

Ja z praktykami też miałam nieźle pokręcone.
Na stronie uczelni na pisali, że chcą porozumienie, skierowanie, albo oba te dokumenty - zależnie od tego, czego wymaga instytucja, w której robię praktyki. No to wydrukowałam to porozumienie, choć tam,gdzie miałam mieć praktyki niby tego nie wymagają, ale większość i tak podpisuje,no i żeby mieć jakiś dokument.
No dobrze, wydrukowałam, zaniosłam do podpisu, a baba, która jest pełnomocnikiem ds. praktyk na mnie z ryjem, że ona tego nie podpisze, bo nie mam skierowania! Ja jej mówię jak jest napisane na stronie, a ona mi przerywa w pół zdania, że jej to nie obchodzi, że mam przynieść skierowanie. Chciałam o coś jeszcze zapytać a ona do mnie, że ona nie ma czasu mi odpowiadać i zajęła się kolejną osobą.
A następny dyżur miała dopiero za tydzień.
Więc znów poszłam, był zamiast niej facet, który powiedział mi, że oni to w sumie żadnego dokumentu nie wymagają.

U mnie na uczelni jest tak samo. dziekanat co innego, studenci co innego a kobieta, która wystawi mi ocenę z praktyk- jeszcze co innego. I kogo tu słuchać?

[natalkaa7522]

Napisane przez Krystaliczne szczescie

Mnie znowu irytuje "gadka" mojej znajomej. Jest bardzo sympatyczną i miłą osobą,ale ona zawsze ma więcej do powiedzenia i nie przyjmuje do siebie moich spostrzeżeń itp. Przykład:

1.Ona: " Nie... jednak nie ubiorę tych wysokich zielonych szpilek jutro na te imieniny..." (wcześniej narzekała,że będą ją boleć w nich nogi)

Ja:" Wiesz... jeśli mają Cię boleć nogi lub masz się czuć niekomfortowo,to można je zamienić na inne,fajne buty"

Ona:" Ale wiesz, nie chodzi też nawet o to, po prostu nie czuję jakoś takiej potrzeby zakładania szpilek..."

2. Ja: " (... ...) i wiesz, jak ma ten uczeń później się czegokolwiek nauczyć,skoro cały czas na lekcji je kanapki i gra w karty.

Ona:" Ale wieeeeesz... nawet nie o to chooodziiiii... Jak on ma cokolwiek wynieść z lekcji skoro on miał braki już w gimnazjum? "

Te przykłady są banalne,nie potrafię sobie przypomnieć prawdziwych sytuacji. I wiem,że każdy może zaprzeczać i wyrażać własne zdanie,ale ona to robi notorycznie. Neguje każde moje zdanie

Też by mnie to wkurzało.

[1=4ac7eae5f92dfa622d89f02 4e559f952d8de277a_657b977 4600aa;35128102]Dzisiaj wkurzyła mnie sytuacja na takim małym targu z warzywami:
Stoję sobie w kolejce, upał niemiłosierny, za mną dość długa kolejka, głównie starszych pań. Nadchodzi moja kolej a tu nagle jakaś kobieta (ok. 60 lat) w te pędy z końca kolejki wpycha się przede mnie. Zamurowało mnie i mówię, ze teraz moja kolej, bo pani to chyba raczej na końcu stała...
Ona mi mówi, ze słodyczą w głosie oczywiscie, oj kochanieńka, pitu pitu, ty jesteś taka młoda to na słońcu mozesz stać cały dzień () i nic ci nie będzie. Zagotowało się we mnie,już miałam zripostować, dobrze że sprzedawczyni była w porzadku i powiedziała tamtej, że ja byłam pierwsza i to mnie teraz obsłuży a nie ją. ta sie zabrała ze złością na koniec kolejki.

I wkurza mnie właśnie takie generalizowanie - młody to moze stać, nic mu nie jest, nie jest chory, a starszego trzeba zawsze i wszędzie przepuszczać. Jasne, gdyby ona do mnie podeszła i zapytała się (osób w kolejce także) czy może kupić pierwsza bo źle sie czuje itd. to nie byłoby problemu. Ale ona zrobiła to z taką przebiegłoscią, że pomyślałam, o bez przesady.[/QUOTE]

Dobrze, że normalna sprzedawczyni była.

[Brangien]

Napisane przez Chatul

Ja trzymam w lodówce. A czekoladki do kawy trzymam w zamrażalniku Nie lubię ciepłej albo chociaż letniej czekolady

Napisane przez truskawkowawiosna

polecam trzymac ciastka typu Delicje w lodowce, czekolada robi sie przyjemnie krucha, mniam mniam

O, ja też uwielbiam chrupiącą czekoladę, taką z zamrażalnika najlepiej. A do tego jak jest jeszcze cienka, taka jak np. Lindt, to już w ogóle niebo w gębie, om nom nom om nom.

[el_vestido_rojo]

Napisane przez reverse

Trafiłyście z tym gadaniem... Strasznie mnie irytuje, gdy ktoś ode mnie wymaga nawijania bez przerwy. A ja uwielbiam milczeć,wolę słuchać innych.

No jakbym o sobie czytała !!
Dziwi mnie podejście niektórych osób,ze jeśli ktoś się "mało udziela" to znaczy że ma mało do powiedzenia

Dziwią mnie osoby, które potrafią codziennie wyprodukować kilkadziesiąt postów (często o niczym) tylko po to,żeby nabić sobie licznik