Jak zarobić dużo, szybko i żyć w dostatku

[edan84]

Napisane przez Ariada

IMO lepsze są wideokursy chociażby na udemy (da się tam kupić kurs za ~40zł).

Jak już zaczniesz ogarniać i rozsyłać CV to poucz się chociaż z najczęściej zadawanych pytań na rozmowach rekrutacyjnych (pełno tego w google).

A trzecia rada to jeśli uznasz, że chcesz to robić to nie poddawaj się w szukaniu pracy

Co do pytania odnośnie języka nie mam na to odpowiedzi. Ja jestem backend developerem, bo totalnie nie jara mnie frontend. Wybrałam język najbardziej popularny w moim regionie, żeby zwiększyć sobie szansę na zatrudnienie (Java)

Udemy to żart. No chyba, że ktoś kompletnie zielony chce się czegoś dowiedzieć. To można.
Zresztą za udemy nigdy ani grosza nie zapłaciłem, bo milion firm które b chętnie zapłacą za ciebie.

Nie tylko aplikujący czytają te pytania. Rekrutujący też je znaja, więc wsadzasz ludzi na konia bo ja co jakiś czas prowadzę techniczne rozmowy z aplikantami. Tak, oni zawsze liczą że zadam pytania, które są najczęściej maglowane. A nawet niektórzy nie rozumiejąc pytania odpowiadają na właśnie te slawne pytania, które podpowiadają w sieci.

Z doświadczenia widzę, że coraz więcej jest dzieciarni po głębokim gimnazjum, które roją sobie dziwne stawki tylko za to, że ich życiowym wyczynem było znalezienie tej oferty.

Nie dziwi więc mnie też to, że na rynku jest też wysyp aplikacji z Ukrainy. Chłopaki są lepiej wykształceni i mniej roszczeniowi niż banany z Wawy.

Dla kogoś kto chciałby wejść w świat programisty nie będę polecał ani frontu ani backendu, tym bardziej kursów online, video i książek.
Niech ten ktoś wymyśli sobie prosty projekt i go napisze. Stackoverflow jest cały czas dostępny i chętnie służy radami.
Jeśli się samemu napisze cokolwiek, bez kursów itp innych głupot, to już jest się programistą.
Bo praca programisty polega w największym stopniu na szukaniu rozwiązań. Ciągle.
Po to na studiach jest wałkowana matma. Po to aż tyle się nam płaci. Dla setek najlepszych rozwiązań.
Reszty, czy to specjalizacji na backendzie, froncie, języka nauczy się nawet małpa.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[motyla]

Napisane przez skara

To ma być dużo? jak na tyle języków i w dodatku takich egzotycznych kwota wydaje się śmiesznie niska. Dobry tłumacz w parze polski - angielski jest w stanie bez dużej spiny mieć 10k miesięcznie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

ta, chyba brutto. i to też nie każdy. zwykły pisemniak tyle nie zarobi "bez dużej spiny".

[edan84]

Napisane przez motyla

ta, chyba brutto. i to też nie każdy. zwykły pisemniak tyle nie zarobi "bez dużej spiny".

Zwykłej, przeciętnej, szeregowej tłumaczce ang-pol na reke w Wawie zostaje zwykle ok 4k.
Ja to wiem, a nie że powielam mity o korpo-tlumaczkach które ponoć zarabiają bajońskie sumy jak na branżę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:17 ---------- Poprzedni post napisano o 15:09 ----------

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87519824]Ja sama ogarnęłam mniej więcej HTML i CSS (to front end, czyli najprościej mówiąc szata graficzna strony internetowej/aplikacji). Ale potem mi się znudziło i zabrakło mi motywacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE][1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87519834]HTMLa ogarnęłam lata temu, potrzebowałam na zaliczenie na studiach, a potem dłubałam sobie strony do pracy ale już nic nie pamiętam kompletnie.[/QUOTE]Tak dla informacji. Jeśli chodzi o pisanie wlasnego projektu którym człowiek miałby się chwalić, to w jakiś nowoczesnych technologiach i za pomocą nowoczesnych narzędzi. Nie w notatniku pisząc znaczniki HTML. Programów w Pascalu też nie polecam.
Klepanie z palca CSSów to też nie to.

Jeśli mowa o froncie to może React? Stawialbym na to. JS pojawia się nawet na backendzie i coraz szybciej rozwija.
Gdybym ja miał zaczynać dzisiaj, to właśnie JS/TS i React.




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:21 ---------- Poprzedni post napisano o 15:17 ----------

Java to dinozaur. Wielki, ciężki, rozgadany. Osiagnela swój szczyt i nie wróżę dalszej ewolucji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:22 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

Normalni ludzie piszą backend w pythonie albo w golangu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[megamag]

Napisane przez edan84

Zwykłej, przeciętnej, szeregowej tłumaczce ang-pol na reke w Wawie zostaje zwykle ok 4k.
Ja to wiem, a nie że powielam mity o korpo-tlumaczkach które ponoć zarabiają bajońskie sumy jak na branżę.

Potwierdzam jako szeregowa tłumaczka polsko-angielska z Warszawy.

[SofiaPrunikos]

Golang to jest nisza póki co jeszcze, szczególnie w Polsce i Europie, na razie się nie wybije tak jak .NET czy Java. Już Scala miała zastąpić Jave kilka lat temu, ni widu i slychu o niej oprócz Big Data . Java to najbezpieczniejsze rozwiązanie, bo jest najczęściej stosowanym językiem programowania w aplikacjach, które będą istnieć do końca świata i jeden dzień dłużej Mogę się zgodzić do Pythona, bo to przyszłość w ML i AI. Ewentualną przyszłością to języki mobilne - Kotlin i Swift, bo branża gier i aplikacji mobilnych rozwija się wręcz logarytmicznie, każda firma ma teraz aplikację mobilne, ciągle rozwijane.
Poza tym ML I AI, Internet of Things, Big Data, Dynamics 365, szeroko pojęty DevOps. A i jeszcze bym zapomniała- JavaScript, najpopularniejszy język na świecie A największą przyszłością są ludzie wszechstronni, ktorzy sobie skonfiguruja sami środowiska, zaimplementuja od A do Z (Full-stack) A jeszcze jak będą potrafili postawić swój własny framework lub plugin do testowania to miodzio
Programowanie to przyszłość , ale trzeba poczytać co teraz w trawie piszczy, jakie firmy się najszybciej rozwijaja. Ja z testera i programisty przeszłam na ścieżkę managerska - znudziło mnie klepanie kodu, za to praca z ludźmi przynosi satysfakcję. I dużo pieniędzy, dużo więcej niż programowanie - ot, umiejętności interpersonalne i inteligencja emocjonalna w cenie będzie zawsze, bo w tym nikt człowieka nie zastąpi

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

[skara]

Napisane przez motyla

ta, chyba brutto. i to też nie każdy. zwykły pisemniak tyle nie zarobi "bez dużej spiny".

Dobry tłumacz z porządną specjalizacją i uprawnieniami przysięgłymi spokojnie w Warszawie wyciągnie koło 8-10k na rękę na czysto bez zarzynania się. Mówię o osobie na działalności, z doświadczeniem, a nie dziewczynie rok po filologii, która nie ma jeszcze o robocie pojęcia. Przy takich językach jakie zna Limonka to z same ustne możne kosić tak piękną kasę, że poezja. Ale fakt, do tego trzeba mieć predyspozycje, odporność na stres i być twardym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Traszanka]

Gdyby istnial taki zarobek to ludzie nie byliby biedni Tzn. na pewno zdarzaja sie takie sytucje (vide wejscie na rynek bitcoinów w momencie gdy kosztowaly grosze a potem giełda wykupywała je za setki tysiecy), ale do tego trzeba miec glowe a nie pytac ludzi na necie

[Limonka2738]

Napisane przez skara

Dobry tłumacz z porządną specjalizacją i uprawnieniami przysięgłymi spokojnie w Warszawie wyciągnie koło 8-10k na rękę na czysto bez zarzynania się. Mówię o osobie na działalności, z doświadczeniem, a nie dziewczynie rok po filologii, która nie ma jeszcze o robocie pojęcia. Przy takich językach jakie zna Limonka to z same ustne możne kosić tak piękną kasę, że poezja. Ale fakt, do tego trzeba mieć predyspozycje, odporność na stres i być twardym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie mogę tłumaczyć symultanicznie, bo się do tego kompletnie nie nadaję.

Mój mózg łapie języki bardzo szybko, ale nie łączy ich między sobą.

Czyli potrafię mówić płynnie po angielsku, ale potrzebuję chwili, ze by przetłumaczyć na polski nawet najprostsze zdanie.

Sytuacja z przedwczoraj, znajoma mnie zapytała co znaczy "regret", a ja jej na to że "no ten, jak to no, 后悔... znaczy że ktoś coś zrobił i teraz mu przykro... no ten tego... feel repenant..."

Wiem bardzo dobrze, co to jest apple. Ale żeby połączyć to ze słowem jabłko, to trochę minie.

Zresztą nigdy się w roli tłumacza się widziałam, nawet żeby płacili milion dolarów miesięcznie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[motyla]

Napisane przez skara

Dobry tłumacz z porządną specjalizacją i uprawnieniami przysięgłymi spokojnie w Warszawie wyciągnie koło 8-10k na rękę na czysto bez zarzynania się. Mówię o osobie na działalności, z doświadczeniem, a nie dziewczynie rok po filologii, która nie ma jeszcze o robocie pojęcia. Przy takich językach jakie zna Limonka to z same ustne możne kosić tak piękną kasę, że poezja. Ale fakt, do tego trzeba mieć predyspozycje, odporność na stres i być twardym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

no ale najpierw napisałaś: "Dobry tłumacz w parze polski - angielski", prawda? teraz precyzujesz i słusznie. owszem, porządna specjalizacja i uprawnienia przysięgłego dają szanse na zarabianie takich pieniędzy. ale zauważ, że to samo zrobiłam ja moją wypowiedzą - doprecyzowałam. moim zdaniem zasugerowałaś wcześniejszą wypowiedzią, że bycie samym porządnym tłumaczem z EN-PL wystarczy, by wyciągać 10k miesięcznie, a to nieprawda, bo trzeba mieć właśnie co najmniej dobrą i najlepiej rzadką specjalizację.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Limonka2738

Nie mogę tłumaczyć symultanicznie, bo się do tego kompletnie nie nadaję.

Mój mózg łapie języki bardzo szybko, ale nie łączy ich między sobą.

Czyli potrafię mówić płynnie po angielsku, ale potrzebuję chwili, ze by przetłumaczyć na polski nawet najprostsze zdanie.

Sytuacja z przedwczoraj, znajoma mnie zapytała co znaczy "regret", a ja jej na to że "no ten, jak to no, 后悔... znaczy że ktoś coś zrobił i teraz mu przykro... no ten tego... feel repenant..."

Wiem bardzo dobrze, co to jest apple. Ale żeby połączyć to ze słowem jabłko, to trochę minie.

Zresztą nigdy się w roli tłumacza się widziałam, nawet żeby płacili milion dolarów miesięcznie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też tak mam, musi minąć chwila, żeby mój mózg przestawil się z jednego języka na drugi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Dobranka]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;87514140]Studia w branży technologicznej + życie w regionie, gdzie ta technologia jest.
Np. kończąc wydobytnictwo ropy mieszkam w Norwegii, na Półwyspie Arabskim lub na Syberii, a nie w Warszawie czy w Berlinie.
Jak jestem specjalistą od węgla to jadę na Śląsk a nie Mazury.
Branża samochodowa to Bawaria i Stuttgart.
Farmaceutyka to Szwajcaria.
A jak finanse, marketing, zarządzanie i tym podobne usługi to duże miasto typu Warszawa, Wrocław, a poza Polską stolice, a nie miasta 200k mieszkańców.
[/URL][/QUOTE]

A gdzie można przeczytać/zobaczyć, która branża w jakim regionie/mieście najlepiej się rozwija? Np. Warszawa.

[megamag]

Moje dwa ukochane mity. Pierwszy to oczywiście ten, że każdy kto zna dobrze język obcy będzie dobrym tłumaczem. Bo przekład to nie jest żadna osobna umiejętność, nie? Że o takich szczegółach jak znajomość dziedziny nie wspomnę. To jest w sumie też ciekawe, że w kontekście tłumaczenia zawsze ludzie myślą tylko o języku obcym, a nie o ojczystym, jakby tłumacz nie pracował z dwoma.

A drugi to ten o tłumaczach przysięgłych pływających w pieniądzach. Kij, że w Warszawie jest ponad pięciuset przysięgłych z angielskiego, a Ministerstwo Sprawiedliwości po dekadzie bez waloryzowania stawek podwyższyło stawki urzędowe do zawrotnych 34,50 zł za stronę na polski i 45 zł za stronę na angielski.

Żeby zarobić 10 k, to trzeba by robić techniczne z niemieckiego albo w ogóle technical writing.

[skara]

Jeśli masz stawki dla klientów rynkowych takie same jak dla OWS-ów, to oczywiście, że 10k jest marzeń. Stawki rynkowe dobrzy tłumacze ustalają sami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[melkmeisje]

Bycie przysięgłym już dawno się nie opłaca, szkoda zachodu.

I jeszcze jeden mit w tym temacie: przekonanie, że jak ktoś tłumaczy pisemnie, to ustnie też będzie potrafił, co za różnica Może jeszcze symultanicznie

---------- Dopisano o 17:28 ---------- Poprzedni post napisano o 17:25 ----------

Napisane przez skara

Jeśli masz stawki dla klientów rynkowych takie same jak dla OWS-ów, to oczywiście, że 10k jest marzeń. Stawki rynkowe dobrzy tłumacze ustalają sami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mowa o stawkach urzędowych dla tłumaczy przysięgłych, którzy to rzekomo na luzie 10k netto wyciągają. Jeśli tak, to na pewno nie dlatego, że są przysięgłymi...

[megamag]

Napisane przez skara

Jeśli masz stawki dla klientów rynkowych takie same jak dla OWS-ów, to oczywiście, że 10k jest marzeń. Stawki rynkowe dobrzy tłumacze ustalają sami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No, tylko że nikt o zdrowych zmysłach nie zamawia tłumaczenia przysięgłego dla sportu, tylko robi to wtedy, kiedy jakiś urząd tego od niego wymaga. Dlatego przysięgłe to głównie obsługa instytucji publicznych i osób fizycznych, które akurat jakieś urzędowe pismo mają do przetłumaczenia. Firmy relatywnie rzadko potrzebują tłumaczeń przysięgłych. A no i należy przypomnieć, że tłumacz przysięgły nie może bez podpartego najlepiej jakimś zaświadczeniem lekarskim powodu odmówić tłumaczenia na rzecz instytucji publicznych, więc możliwość wyboru klientów też masz ograniczoną.

Oczywiście, że zawsze można powiedzieć, że jak bierzesz stawki rynkowe, a nie dwa razy wyższe, to jesteś po prostu beznadziejny. Tylko trzeba wziąć pod uwagę, że zarobki tłumaczy w dużej mierze zależą od branży, dla której pracują. Dlatego nawet najlepsi tłumacze literaccy zarabiają kijowo, bo po prostu cała branża wydawnicza marnie płaci. Tłumacz zarządu banku zarobi o wiele więcej, bo po prostu cała branża bankowa lepiej płaci. Obecnie najlepsze stawki mają techniczni, bo przemysł lepiej płaci. Nie wyciągniesz takiej stawki od człowieczka, który przyszedł przetłumaczyć przysięgłe zaświadczenie o dochodach co od firmy naftowej za dokumentację techniczną. Możesz próbować, ale obawiam się, że pójdzie gdzie indziej.

Zresztą jak chcesz tu wszystkich przekonać, że to takie kokosy lekką ręką, to może sama zostań przysięgłą i podrzuć nam potem zaświadczenie o dochodach?

---------- Dopisano o 17:41 ---------- Poprzedni post napisano o 17:40 ----------

Napisane przez melkmeisje

I jeszcze jeden mit w tym temacie: przekonanie, że jak ktoś tłumaczy pisemnie, to ustnie też będzie potrafił, co za różnica Może jeszcze symultanicznie

Dziękuję zapomniałam o tym. Powinnyśmy jeszcze dodać, że tłumaczenia to świetny i lekki sposób na dorobienie dla wszystkich na bezrobociu i macierzyńskim, którzy w miarę znają angielski.

[Ariada]

Napisane przez edan84

Udemy to żart. No chyba, że ktoś kompletnie zielony chce się czegoś dowiedzieć. To można.
Zresztą za udemy nigdy ani grosza nie zapłaciłem, bo milion firm które b chętnie zapłacą za ciebie.

Przecież poleciłam to totalnie zielonej osobie. Gdzieś trzeba czerpać informację chociaż o tym jak zacząć, jakie są narzędzia, jakie są dobre praktyki.



Wg mnie takie kursy są dobre na start. Po jakimś czasie stają się bezużyteczne, ale można przynajmniej coś zacząć kodzić. Zgadzam się z tym, że robiąc tylko takie kursy nie nauczysz się programować, ale będzie to dobry krok w tym kierunku. Własny projekt to pozycja obowiązkowa, bo często robiąc kursy bezmyślnie się przepisuje.

Napisane przez edan84

Nie tylko aplikujący czytają te pytania. Rekrutujący też je znaja, więc wsadzasz ludzi na konia bo ja co jakiś czas prowadzę techniczne rozmowy z aplikantami. Tak, oni zawsze liczą że zadam pytania, które są najczęściej maglowane. A nawet niektórzy nie rozumiejąc pytania odpowiadają na właśnie te slawne pytania, które podpowiadają w sieci.

Ale co to ma do tego, że warto je znać od strony aplikującego? Przecież nie chodzi o to, że jak usłyszysz pytanie i nie znasz odpowiedzi to masz odpowiedzieć byle co z tej listy.

Ja też rekrutuję osoby do naszej firmy i tragedią wg mnie jest jak ktoś nie potrafi odpowiedzieć na podstawowe pytania. Dlatego oprócz czegoś bardziej skomplikowanego zawsze można trafić na pytanie z tego wachlarza.



Język jak język- Java, JS, Python, #C, itp. mają się dobrze i będą się miały przez najbliższe lata, więc każdy z tych wyborów będzie ok projektów i pracy w każdym z nich w naszym kraju jest dostatek.



Sama mimo, że głównie kodzę w Javie to jak była potrzeba to kodziłam w JS (React, Angular), Pythonie, Groovym czy Kotlinie, oprócz tego muszę robić konfiguracyjne tematy, więc dochodzą kolejne narzędzia devopsowe. Dlatego uważam, że nie jest ważne to jaki język się wybierze na start lecz ważne jest, żeby zacząć i dostać pracę.

[megamag]

Jeszcze jeden błąd w myśleniu, który jest dość częsty, mi się przypomniał. Kiedyś Wyborcza puściła taki artykuł, że jak nauczyciel chce, to zarobi 10 tysięcy. Myślący inaczej autor wziął znalezioną w internecie stawkę za godzinę korków i sobie przeliczył. Wyszło mu, że przecież nauczyciel może prowadzić korki we wszystkie godziny, w których nie jest w szkole albo nie śpi, pomnożył przez liczbę dni w miesiącu i wyszło mu dziesięć patyków.

Z tłumaczami ludzie robią podobnie. Zakłada się, że przez 8 godzin pracy tłumacz tłumaczy. Nie musi dojeżdżać, rozmawiać przez telefon, odpisywać na maile, załatwiać spraw urzędowych, czekać na przesłanie tekstu i nie ma w ogóle godzin na pusto. Do tego ludzie zakładają też, że tłumaczenie robi się niemal samo i przetłumaczenie strony zajmuje z 10 minut. Po przyjęciu takich założeń, rzeczywiście może wyjść, że zarabiamy po 10 tysięcy.

[motyla]

Napisane przez skara

Jeśli masz stawki dla klientów rynkowych takie same jak dla OWS-ów, to oczywiście, że 10k jest marzeń. Stawki rynkowe dobrzy tłumacze ustalają sami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

tylko trzeba dodać, że ci dobrzy tłumacze to osoby, do których klienci walą drzwiami i oknami sami z siebie. ale to są już specjaliści w swoich dziedzinach. bo z tego co ja zauważyłam - jak tłumacz sam szuka pracy, to o 10k może pomarzyć, chyba że ma coś, czego nie mają inni tłumacze.



tak naprawdę to wystarczy posiedzieć na większych forach tłumaczy na FB tak z tydzień, żeby przekonać się, jak to jest z tym "sama sobie ustalam stawki". i to jeszcze przy najpospolitszej parze językowej EN-PL.

[skara]

Megmag, ja to piszę z doświadczenia własnego i kolegów po fachu. OWS to tylko znikoma część naszej pracy i zarobków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez megamag

Jeszcze jeden błąd w myśleniu, który jest dość częsty, mi się przypomniał. Kiedyś Wyborcza puściła taki artykuł, że jak nauczyciel chce, to zarobi 10 tysięcy. Myślący inaczej autor wziął znalezioną w internecie stawkę za godzinę korków i sobie przeliczył. Wyszło mu, że przecież nauczyciel może prowadzić korki we wszystkie godziny, w których nie jest w szkole albo nie śpi, pomnożył przez liczbę dni w miesiącu i wyszło mu dziesięć patyków.

Z tłumaczami ludzie robią podobnie. Zakłada się, że przez 8 godzin pracy tłumacz tłumaczy. Nie musi dojeżdżać, rozmawiać przez telefon, odpisywać na maile, załatwiać spraw urzędowych, czekać na przesłanie tekstu i nie ma w ogóle godzin na pusto. Do tego ludzie zakładają też, że tłumaczenie robi się niemal samo i przetłumaczenie strony zajmuje z 10 minut. Po przyjęciu takich założeń, rzeczywiście może wyjść, że zarabiamy po 10 tysięcy.

I w drugą stronę - zakłada się, że jak ktoś ma działalność, która przynosi dochody, to się patrzy zazdrośnie i myśli "kurczę, ja tyle na etacie nie mam". No tak, jak się podzieli zarobek właściciela firmy przez 160 godzin miesięcznie, to rzeczywiście wychodzi fajna stawka za godzinę.

Tylko to tak nie działa, człowiek często pracuje w sumie 24/7 i jeszcze rodzina mu pomaga często. To też zależy od branży - wiadomo.

Jak mam prywatnego lekarza, to on pracuje cały czas. Bo w każdej chwili dosyłam wyniki mailem, on mi odpowiada, pisze co sprawdzić jeszcze, jak mam pytania to zawsze mogę napisać i dostaje odpowiedź w przeciągu godziny.

Więc no wizyta w gabinecie trwa pół godziny i niby taki lekarz się obłowi. Ale gdzieś musi mnie przyjąć, kupić sprzęt, niektóre rzeczy wymienić po każdym pacjencie, inne wysterylizować, opłacić prąd, ogrzewanie, opłacić wywóz odpadów medycznych itd.

Czy taki lekarz na czysto ma jakiś szał po takiej wizycie? Szczerze wątpię.

Korki są bardziej na czysto, ale są też tańsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez Limonka2738

I w drugą stronę - zakłada się, że jak ktoś ma działalność, która przynosi dochody, to się patrzy zazdrośnie i myśli "kurczę, ja tyle na etacie nie mam". No tak, jak się podzieli zarobek właściciela firmy przez 160 godzin miesięcznie, to rzeczywiście wychodzi fajna stawka za godzinę.

Tylko to tak nie działa, człowiek często pracuje w sumie 24/7 i jeszcze rodzina mu pomaga często. To też zależy od branży - wiadomo.

Jak mam prywatnego lekarza, to on pracuje cały czas. Bo w każdej chwili dosyłam wyniki mailem, on mi odpowiada, pisze co sprawdzić jeszcze, jak mam pytania to zawsze mogę napisać i dostaje odpowiedź w przeciągu godziny.

Więc no wizyta w gabinecie trwa pół godziny i niby taki lekarz się obłowi. Ale gdzieś musi mnie przyjąć, kupić sprzęt, niektóre rzeczy wymienić po każdym pacjencie, inne wysterylizować, opłacić prąd, ogrzewanie, opłacić wywóz odpadów medycznych itd.

Czy taki lekarz na czysto ma jakiś szał po takiej wizycie? Szczerze wątpię.

Korki są bardziej na czysto, ale są też tańsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie wyobrażam sobie odpisywać pacjentom po godzinach pracy. Nie ogarniam troszkę takich osób. Można spokojnie wziąć te 150 zł za wizytę i mieć z głowy. Jak komuś się biznes zgadza w ten sposób to najwyraźniej ma sens, ale ja takiego sensu nie widzę. Gdyby ktoś do mnie pisał po pracy to natychmiast zostałby zablokowany. Wyobrażam sobie jak psychiatra by funkcjonował, sms o 5 nad ranem idę się rzucić z okna, a potem prokuratura że pani doktor wiedziała a nie zainteresowała się losem pacjenta Luudzie przecież to jest wielka odpowiedzialność, jak ktoś się źle czuje nocą niech idzie do NPL a nie smsy smaruje albo co gorsza szuka na fb

I nie wiem do kogo chodzisz ale większość lekarzy specjalistów ma bardzo duży zysk z godziny, są na kontrakcie a firma dostarcza cały sprzęt, nie znam kogoś kto sam by to kupował opłacał itd. Robić to a potem odbierać smsy wieczorami to jest taka głupota że nic tylko zapłakać nad tą osobą która tak czyni. 120 zł za godzinę to już i bez specki się dostaje, oczywiście brutto ale za gabinet nie płacisz, ani za sprzęt WTF.

[megamag]

Napisane przez skara

Megmag, ja to piszę z doświadczenia własnego i kolegów po fachu. OWS to tylko znikoma część naszej pracy i zarobków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Możemy zatem przyjąć, że Ty i Twoi znajomi jesteście jedynymi profesjonalnymi tłumaczami w tym kraju, a ja i większość przedstawicieli tego zawodu (patrząc na średnie zarobki tłumaczy) po prostu odwalamy fuszerkę i w ogóle fujka, moglibyśmy przestać być biedni, bo to siara.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Limonka2738

I w drugą stronę - zakłada się, że jak ktoś ma działalność, która przynosi dochody, to się patrzy zazdrośnie i myśli "kurczę, ja tyle na etacie nie mam". No tak, jak się podzieli zarobek właściciela firmy przez 160 godzin miesięcznie, to rzeczywiście wychodzi fajna stawka za godzinę.

Tylko to tak nie działa, człowiek często pracuje w sumie 24/7 i jeszcze rodzina mu pomaga często. To też zależy od branży - wiadomo.

Jak mam prywatnego lekarza, to on pracuje cały czas. Bo w każdej chwili dosyłam wyniki mailem, on mi odpowiada, pisze co sprawdzić jeszcze, jak mam pytania to zawsze mogę napisać i dostaje odpowiedź w przeciągu godziny.

Więc no wizyta w gabinecie trwa pół godziny i niby taki lekarz się obłowi. Ale gdzieś musi mnie przyjąć, kupić sprzęt, niektóre rzeczy wymienić po każdym pacjencie, inne wysterylizować, opłacić prąd, ogrzewanie, opłacić wywóz odpadów medycznych itd.

Czy taki lekarz na czysto ma jakiś szał po takiej wizycie? Szczerze wątpię.

Korki są bardziej na czysto, ale są też tańsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Moim zdaniem sporo zarabiają na czysto. Dużo zależy od samej specjalizacji, ale są takie, że nie trzeba za dużo myć czy sterylizować. Część specjalistów ma 3-4 osoby na godzinę, kasują po 150 zł i więcej, więc hajs się zgadza.

Napisane przez januszpolak

Nie wyobrażam sobie odpisywać pacjentom po godzinach pracy. Nie ogarniam troszkę takich osób. Można spokojnie wziąć te 150 zł za wizytę i mieć z głowy. Jak komuś się biznes zgadza w ten sposób to najwyraźniej ma sens, ale ja takiego sensu nie widzę. Gdyby ktoś do mnie pisał po pracy to natychmiast zostałby zablokowany. Wyobrażam sobie jak psychiatra by funkcjonował, sms o 5 nad ranem idę się rzucić z okna, a potem prokuratura że pani doktor wiedziała a nie zainteresowała się losem pacjenta Luudzie przecież to jest wielka odpowiedzialność, jak ktoś się źle czuje nocą niech idzie do NPL a nie smsy smaruje albo co gorsza szuka na fb

I nie wiem do kogo chodzisz ale większość lekarzy specjalistów ma bardzo duży zysk z godziny, są na kontrakcie a firma dostarcza cały sprzęt, nie znam kogoś kto sam by to kupował opłacał itd. Robić to a potem odbierać smsy wieczorami to jest taka głupota że nic tylko zapłakać nad tą osobą która tak czyni. 120 zł za godzinę to już i bez specki się dostaje, oczywiście brutto ale za gabinet nie płacisz, ani za sprzęt WTF.

Ja znam osoby, które kupowały usg i dodatkowe głowice do prywatnego gabinetu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[1110060bd2fa2752dc539504bcb5246e1c314d18_5eaf4d11e849a]

Napisane przez januszpolak

Nie wyobrażam sobie odpisywać pacjentom po godzinach pracy.

Bo też lekarze, którzy coś takiego robią są absolutnymi wyjątkami. Lekarze zarabiają bardzo dobrze i bez tego. W życiu żaden lekarz nie dał mi prywatnego maila albo telefonu.

Akurat zarobki lekarzy pracujących na własny rachunek są nieporównywalne z zarobkami tłumaczy czy nauczycieli już choćby z powodu stawek godzinowych. Jasne, gabinet trzeba wyposażyć, ale stawka godzinowa jest kilkakrotnie większa od stawki godzinowej lekarza/ tłumacza to i sprzęt się zwraca. Pomijając, że to, jaki sprzęt jest wymagany zależy od specjalności i najdroższy sprzęt znajduje się i tak tylko w szpitalach.

No jasne, lekarze najbiedniejszą grupą zawodową w Polsce. Come on

[januszpolak]

Napisane przez skazana_na_bluesa

Moim zdaniem sporo zarabiają na czysto. Dużo zależy od samej specjalizacji, ale są takie, że nie trzeba za dużo myć czy sterylizować. Część specjalistów ma 3-4 osoby na godzinę, kasują po 150 zł i więcej, więc hajs się zgadza.Ja znam osoby, które kupowały usg i dodatkowe głowice do prywatnego gabinetu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To prawda ludzie inwestują w sprzęt ale zapewne musi im się to opłacać i jakoś zwracać, z pewnością nie jest to kosztem typowej stawki dla danej specjalizacji. Firma bez problemu udostępni sprzęt w zamian za %% od wizyt.

---------- Dopisano o 19:28 ---------- Poprzedni post napisano o 19:26 ----------

[1=1110060bd2fa2752dc53950 4bcb5246e1c314d18_5eaf4d1 1e849a;87521153]Bo też lekarze, którzy coś takiego robią są absolutnymi wyjątkami. Lekarze zarabiają bardzo dobrze i bez tego.

Akurat zarobki lekarzy pracujących na własny rachunek są nieporównywalne z zarobkami tłumaczy czy nauczycieli już choćby z powodu stawek godzinowych. Jasne, gabinet trzeba wyposażyć, ale stawka godzinowa jest kilkakrotnie większa od stawki godzinowej lekarza/ tłumacza to i sprzęt się zwraca. Pomijając, że to, jaki sprzęt jest wymagany zależy od specjalności i najdroższy sprzęt znajduje się i tak tylko w szpitalach.

No jasne, lekarze najbiedniejszą grupą zawodową w Polsce. Come on [/QUOTE]

Będąc lekarzem można zarobić bardzo dobrze, ale system jest tak skopany że się odechciewa.

[Talullah]

[1=1110060bd2fa2752dc53950 4bcb5246e1c314d18_5eaf4d1 1e849a;87521153]Pomijając, że to, jaki sprzęt jest wymagany zależy od specjalności i najdroższy sprzęt znajduje się i tak tylko w szpitalach.
[/QUOTE]

Nie zgodzę się z tym że najdroższy sprzęt tylko w szpitalu. W mojej specjalności jest taki sam sprzęt w prywatnym gabinecie jak i w sali badań na oddziale.
Jest też pewien aparat który praktycznie nigdy się nie zwraca ale bardzo bardzo przydatny.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[1110060bd2fa2752dc539504bcb5246e1c314d18_5eaf4d11e849a]

Napisane przez Talullah

Nie zgodzę się z tym że najdroższy sprzęt tylko w szpitalu. W mojej specjalności jest taki sam sprzęt w prywatnym gabinecie jak i w sali badań na oddziale.
Jest też pewien aparat który praktycznie nigdy się nie zwraca ale bardzo bardzo przydatny.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Co to znaczy, że aparat się nie zwraca?

Tracisz pieniądze?

Wychodzisz na minus miesiąc w miesiąc?

Bo to by oznaczało, że sprzęty ci się nie zwracają.

Ale chyba tak nie jest, bo w tym przypadku musiałabyś przerwać działalność.

A przeciwnym wypadku, jeśli zarabiasz na gabinecie oznacza to, że zarabiasz na sprzęcie - że sprzęt ci się zwraca.

A z tym, że "w twojej specjalności" sprzęt jest taki sam w gabinecie i szpitalu ciężko dyskutować. Ja napisałam, że najdroższy sprzęt medyczny jest tylko w szpitalach. I jak najbardziej, jako reguła jest to prawdą.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Wszystkiego mozna sie nauczyc, to tak jak z potrojna calka: wyglada na trudna, a tak naprawde bywa o wiele latwiejsza niz zwykla calka Ja nie programuje, bo nie lubie, ale na studiach ogarnialam C++ i Jave i to nie byla tragedia zadna. Wole to niz uczyc sie wszelkich pamieciowek, wiec serio zawsze podziwiam ludzi, ktorzy skonczyli historie, biologie i inne kierunki, gdzie trzeba wbic do glowy setki ksiazek.

Zreszta takie programowanie stron jest i tak sto razy latwiejsze imo niz programowanie elektroniki imo.

[edan84]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;87521248]Wszystkiego mozna sie nauczyc, to tak jak z potrojna calka: wyglada na trudna, a tak naprawde bywa o wiele latwiejsza niz zwykla calka Ja nie programuje, bo nie lubie, ale na studiach ogarnialam C++ i Jave i to nie byla tragedia zadna. Wole to niz uczyc sie wszelkich pamieciowek, wiec serio zawsze podziwiam ludzi, ktorzy skonczyli historie, biologie i inne kierunki, gdzie trzeba wbic do glowy setki ksiazek.

Zreszta takie programowanie stron jest i tak sto razy latwiejsze imo niz programowanie elektroniki imo.[/QUOTE]Buehehehe.

LOL.

Porównywanie ćwiczeń z C do komercyjnego programowania w zespołach projektowych.

Ja tu sobie cupnę, poczytam i się posmieje. Piszcie dalej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz