NETFLIX - seriale, filmy i programy warte polecenia, cz.2.

[rejczeI]

Napisane przez robcia

Szczerze dla mnie Pod Mocnym Aniołem byl nie tyle za mocny co obrzydliwy i nie obejrzałabym go drugi raz.
W polskim kinie brakuje filmow ,do ktorych chce sie wracać . Kazdy chyba ma takie filmy ,dla mnie to np Forest Gump , Gladiator ,Skazani na Show Shank . Dobre kino , z pozytywnym przesłaniem, ktore nie traci na aktualnosci po latach
Podobała mi sie Ida ( lekko przereklamowana) ,zachwyciła mnie Róża ale też nie ciągnie mnie znów tego obejrzeć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Napisane przez Ellen_Ripley

O to to. Chętnie wracam do kilku polskich filmów, ale niestety praktycznie wszystkie sprzed któregoś roku.

Stąd pytałam, który ma opinię ryjącego banię.
Mnie nie obrzydza. Ale alkoholizm w filmach często ma otoczkę wesołego imprezowania ze śmieszkowaniem z kaca (czasem, noo dobraa, trudniejszym kacem) co tylko potwierdza, że taki film jest potrzebny.

Całkiem ciekawa Awantura. Niemal do samego konca nie daje się lubić bohaterki. Ale ostatni odcinek nieco odczarowuje.

[squirrelqa]

Dziś premiera ostatniego już chyba sezonu Working moms. Czekam IMG_20230426_074016.jpg

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stotek]

Napisane przez squirrelqa

Dziś premiera ostatniego już chyba sezonu Working moms. Czekam Załącznik 7788735

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Weszłam tu napisać, że właśnie jest ofc odpalam

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

Napisane przez squirrelqa

Dziś premiera ostatniego już chyba sezonu Working moms. Czekam Załącznik 7788735

Jestem na 4 odcinku. Dużo lepszy, niż poprzedni. Wrócili na własciwe tory.

[pempek]

Czarne lustro wraca w czerwcu
Ciekawa jestem co to będzie, bo ostatni sezon był taki se


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez pempek

Czarne lustro wraca w czerwcu
Ciekawa jestem co to będzie, bo ostatni sezon był taki se

Bo przejęli to Amerykanie. Obawiam się, że jakość sprzed już nie wróci.

[squirrelqa]

Napisane przez stotek

Weszłam tu napisać, że właśnie jest ofc odpalam

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

Napisane przez Ellen_Ripley

Jestem na 4 odcinku. Dużo lepszy, niż poprzedni. Wrócili na własciwe tory.

Obejrzałam cały sezon. Bardzo fajne, sporo się posmialam Końcówka może trochę kulawa w paru miejscach, ale i tak zaliczam ten sezon na plus. Szkoda, że już więcej nie będzie i nic o podobnym charakterze nie majaczy na netfliksowym horyzoncie.
Oglądam też "1899" - to z kolei już trochę mocniejsze, poważniejsze i wchodzi wolniej, ale jestem bardzo ciekawa finału.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Workin' Moms obejrzane do końca. Świetny sezon pożegnalny. Szkoda, że poprzedni nie był tak dobry, ale całość serialu generalnie utrzymała bardzo dobry poziom.

Ps. Naszła mnie taka refleksja: czy w serialu kiedykolwiek była zła pogoda? Zima? Jesień? Mam wrażenie, że cała fabuła działa się w ciepłe, słoneczne dni. Może co najwyżej jakiś deszcz. Czy po prostu mnie pamięć zawodzi.

[squirrelqa]

Napisane przez Ellen_Ripley

Workin' Moms obejrzane do końca. Świetny sezon pożegnalny. Szkoda, że poprzedni nie był tak dobry, ale całość serialu generalnie utrzymała bardzo dobry poziom.

Ps. Naszła mnie taka refleksja: czy w serialu kiedykolwiek była zła pogoda? Zima? Jesień? Mam wrażenie, że cała fabuła działa się w ciepłe, słoneczne dni. Może co najwyżej jakiś deszcz. Czy po prostu mnie pamięć zawodzi.

Haha w sumie racja, pewnie nagrywali w okresie letnim. Była burza jak Kate natknęła się na Mean Nanny w swoim domu i ta jej wróżyła. Ale poza tym, to było słońce (choć mogło być dość chłodno, bo często ludzie w oddali były lepiej ubrani).
Mi też się podobało i pewnie będę do niego wracać na poprawę humoru. Podobnie jak do Bold Type. Też bardzo lubię.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez squirrelqa

Haha w sumie racja, pewnie nagrywali w okresie letnim. Była burza jak Kate natknęła się na Mean Nanny w swoim domu i ta jej wróżyła. Ale poza tym, to było słońce (choć mogło być dość chłodno, bo często ludzie w oddali były lepiej ubrani).
Mi też się podobało i pewnie będę do niego wracać na poprawę humoru. Podobnie jak do Bold Type. Też bardzo lubię.

Dlatego początkowo myślałam, że to australijski serial i rzecz się dzieje w Australii właśnie. Toronto to przecież takie trochę Sydney.

Również będę do niego wracać.

[stotek]

Jak dla mnie w Workin' Moms najlepszy odcinek to ten z głową zombie. Popłakałam się na końcówce, autentycznie, jeszcze ta genialna piosenka w tle

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

[squirrelqa]

Napisane przez stotek

Jak dla mnie w Workin' Moms najlepszy odcinek to ten z głową zombie. Popłakałam się na końcówce, autentycznie, jeszcze ta genialna piosenka w tle

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

Hahaha tak, ja tak samo

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PaulinciaKWC]

Napisane przez squirrelqa

Dziś premiera ostatniego już chyba sezonu Working moms. Czekam Załącznik 7788735

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oo wspaniale

[Ellen_Ripley]

Napisane przez stotek

Jak dla mnie w Workin' Moms najlepszy odcinek to ten z głową zombie. Popłakałam się na końcówce, autentycznie, jeszcze ta genialna piosenka w tle

Generalnie muzyka w tym sezonie świetnie dobrana. Na poprawę humoru: https://youtu.be/-tHyRQOdqf0

[sublips]

Zaczęłam oglądać kontynuację "Firefly lane" i porzuciłam oglądanie. Nie że serial był zły - ale uwaga, teraz same spoilery z książki i z filmu:


irytuje mnie, że w kolejnym serialu widzę wątek jednej z przyjaciółek umierającej na raka. To nie pierwszy serial tego typu - to już zaczyna być jakimś cliche. Nie zrozumcie mnie źle, bo choroby to część życia, ale dlaczego zawsze to musi być nieuleczalny, rzadki nowotwór? Gdyby pokazali walkę Kate z chorobą, ale by przeżyła na ten przykład i z takim domysłem, że może w przyszłości rak powrócić, to bardziej by mi się po prostu to podobało niż takie dramatyczne zakończenie serialu. Irytuje mnie, że tak mało seriali jest o przyjaźni kobiecej, a jak już są, to jest o trójkątach miłosnych albo chorobach.



W książce wiem, że tak było, ale tyle rzeczy pozmieniali, że moim zdaniem to też mogli załagodzić. Z uwagi na sytuację w otoczeniu nie obejrzałam, bo obecnie takie tematy nie są w ogóle dla mnie, ale też mam taką ogólną refleksję, że ogólnie mam dosyć, bo to kolejny serial, w którym widzę ten wątek.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Też obejrzałam ostatnio Firefly Lane (do końca, ale na przewijaniu) i muszę powiedzieć, że ciężko mi ocenić ten serial.


Jeżeli ktoś jeszcze nie obejrzał, to poniżej mogą być SPOILERY.



Z jednej strony doceniam, że pokazano rzeczywistość wielu śmiertelnie chorych osób, tzn. to, że ich otoczenie tak bardzo nie jest czasem w stanie pogodzić się z sytuacją, że nie pozwala im okazać strachu czy właśnie rozmawiać o tym, co będzie "potem". Smutna prawda jest taka, że nawet kiedy najbardziej na świecie chcemy komuś pomóc, to myślimy głównie o sobie.



Z drugiej strony, mamy wątek przyjaźni Kate i Tully. Nie lubię nadużywania słowa "toksyczny", ale myślę, że tutaj ono niestety pasuje, szczególnie po stronie Tully. Jej zachowanie wobec Matta, kiedy dowiedziała się o przerzutach, było moim zdaniem bardzo nie na miejscu. Obwinianie go, że nie chciał walczyć o życie Kate, kiedy tak naprawdę już nie było takiej możliwości, wymagałoby jednak w moim odczuciu późniejszej refleksji i przeprosin - tutaj tego nie było. W ogóle to, że Tully tak bardzo angażowała się w życie rodzinne Kate było niezdrowe i ja na miejscu Matta postawiłabym żonie ultimatum: wyznaczamy granice, albo bierzemy rozwód. No niestety.


Mimo wszystko, do Tully czuję większą sympatię. Jestem w stanie zrozumieć jej zaborczość wobec przyjaciółki i rozpacz, kiedy dowiedziała się o jej chorobie - bo Kate była tak naprawdę jej jedyną rodziną i pewną stałą w jej życiu. Cała reszta ją zawiodła. Tyle że poza krótką konwersacją między matką Tully a Marą, narracja była raczej prowadzona tak, że to super przyjaźń - a to przyjaźń, która po stronie Tully przerodziła się w dość toksyczne uzależnienie i warto było to jakkolwiek pokazać.


Kate nie jest w drugiej części tak rozmemłana i irytująca, ale wciąż nie budzi sympatii, przynajmniej u mnie. Jej zachowanie wobec Tully jest bardzo egoistyczne. Dziwi mnie oczekiwanie, że przyjaciółka, do której nawet nie zajrzała po wypadku i nie odezwała się przez rok, rzuci wszystko i będzie ją wspierać w chorobie. Ostatecznie Tully to właśnie robi, wbrew logice lecąc do niej prosto z Chile, zamiast zwyczajnie oddzwonić. W ogóle ich kłótnia jest bardzo słabo rozegrana - na potrzeby scenariusza całe otoczenie obwinia Tully o wypadek, którego nie spowodowała, a którego padła ofiarą ratując Marę. Wiem, że nie powinna pozwolić jej w ogóle wychodzić zgodnie z życzeniem Kate, ale kurczę - to się po prostu kupy nie trzyma. I dziwi mnie, że nikt z otoczenia Tully się do tego nie odniósł.


Ogólnie dałabym 6/10, bo oglądało się całkiem przyjemnie.

[leille]

Obejrzałam właśnie ,,Królowa Charlotta: opowieść ze świata Bridgertonów''. Lubię ten ich świat, więc przyjemnie się to oglądało. Czekam teraz na 3 sezon Bridgertonów, ale myślę, że taki prequel to był strzał w dziesiątkę.

[sublips]

Dołączam się do zachwytów nad "Working moms", rzadko jakiś serial mnie bawi tak, żebym w ogóle się głośno śmiała, a w tym sezonie było kilka takich momentów. Z jednej strony żałuję, że to ostatni sezon, a z drugiej - może i lepiej, bo wszystkie sezony mniej więcej trzymały poziom.



[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89573532]Też obejrzałam ostatnio Firefly Lane (do końca, ale na przewijaniu) i muszę powiedzieć, że ciężko mi ocenić ten serial.


Jeżeli ktoś jeszcze nie obejrzał, to poniżej mogą być SPOILERY.



Z jednej strony doceniam, że pokazano rzeczywistość wielu śmiertelnie chorych osób, tzn. to, że ich otoczenie tak bardzo nie jest czasem w stanie pogodzić się z sytuacją, że nie pozwala im okazać strachu czy właśnie rozmawiać o tym, co będzie "potem". Smutna prawda jest taka, że nawet kiedy najbardziej na świecie chcemy komuś pomóc, to myślimy głównie o sobie.



Z drugiej strony, mamy wątek przyjaźni Kate i Tully. Nie lubię nadużywania słowa "toksyczny", ale myślę, że tutaj ono niestety pasuje, szczególnie po stronie Tully. Jej zachowanie wobec Matta, kiedy dowiedziała się o przerzutach, było moim zdaniem bardzo nie na miejscu. Obwinianie go, że nie chciał walczyć o życie Kate, kiedy tak naprawdę już nie było takiej możliwości, wymagałoby jednak w moim odczuciu późniejszej refleksji i przeprosin - tutaj tego nie było. W ogóle to, że Tully tak bardzo angażowała się w życie rodzinne Kate było niezdrowe i ja na miejscu Matta postawiłabym żonie ultimatum: wyznaczamy granice, albo bierzemy rozwód. No niestety.


Mimo wszystko, do Tully czuję większą sympatię. Jestem w stanie zrozumieć jej zaborczość wobec przyjaciółki i rozpacz, kiedy dowiedziała się o jej chorobie - bo Kate była tak naprawdę jej jedyną rodziną i pewną stałą w jej życiu. Cała reszta ją zawiodła. Tyle że poza krótką konwersacją między matką Tully a Marą, narracja była raczej prowadzona tak, że to super przyjaźń - a to przyjaźń, która po stronie Tully przerodziła się w dość toksyczne uzależnienie i warto było to jakkolwiek pokazać.


Kate nie jest w drugiej części tak rozmemłana i irytująca, ale wciąż nie budzi sympatii, przynajmniej u mnie. Jej zachowanie wobec Tully jest bardzo egoistyczne. Dziwi mnie oczekiwanie, że przyjaciółka, do której nawet nie zajrzała po wypadku i nie odezwała się przez rok, rzuci wszystko i będzie ją wspierać w chorobie. Ostatecznie Tully to właśnie robi, wbrew logice lecąc do niej prosto z Chile, zamiast zwyczajnie oddzwonić. W ogóle ich kłótnia jest bardzo słabo rozegrana - na potrzeby scenariusza całe otoczenie obwinia Tully o wypadek, którego nie spowodowała, a którego padła ofiarą ratując Marę. Wiem, że nie powinna pozwolić jej w ogóle wychodzić zgodnie z życzeniem Kate, ale kurczę - to się po prostu kupy nie trzyma. I dziwi mnie, że nikt z otoczenia Tully się do tego nie odniósł.


Ogólnie dałabym 6/10, bo oglądało się całkiem przyjemnie.[/QUOTE]


Mnie się wydaje, że jednak ta rzeczywistość chorych osób była nieco spłycona w serialu. Do tego uważam, że dużo lepiej, gdyby Kate po prostu chorowała np. na raka piersi - częsta niestety choroba u kobiet - niż ultra agresywny, rzadki nowotwór. Ale tutaj no można mieć pretensje do autorki książki.



Ich przyjaźń też wydawała mi się toksyczna, ale mam takie same odczucia jak Ty co do bohaterek; wydaje mi się, że to może zasługa większej sympatii dla postaci Tully to fakt, że Katherine Heigl super wcieliła się w tę rolę i jest absolutnie urocza w tym. Sarah Chalke za to jak dla mnie przesadza z mimiką.



Wątek z wypadkiem uważam za najgorszy w całym serialu. Było to nielogiczne. Gdyby rzeczywiście Tully była nawalona i spowodowała wypadek, to byłoby to bardziej przekonujące - albo zrobiła coś innego. A tak - no zupełnie nielogiczne.



Do tego Katherine Heigl super wyglądała w tym sezonie, promienieje.

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

Napisane przez leille

Obejrzałam właśnie ,,Królowa Charlotta: opowieść ze świata Bridgertonów''. Lubię ten ich świat, więc przyjemnie się to oglądało. Czekam teraz na 3 sezon Bridgertonów, ale myślę, że taki prequel to był strzał w dziesiątkę.

Też mi się podobało. W sumie chyba najbardziej z dotychczasowych historii że świata Bridgertonów

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[robcia]

Obejrzałam jeden ,niecały sezon Bridgerton i dla mnie to historia na poziomie Zmierzchu. Czy jest taki gatunek filmowy jak historyczne fantasy ? Coraz więcej tego typu filmów wiec moze czas jasno to podpisać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

Napisane przez robcia

Obejrzałam jeden ,niecały sezon Bridgerton i dla mnie to historia na poziomie Zmierzchu. Czy jest taki gatunek filmowy jak historyczne fantasy ? Coraz więcej tego typu filmów wiec moze czas jasno to podpisać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Banalny serial, pierwszy sezon zmęczyłam ze względu na stroje i scenografię, bo lubię filmy kostiumowe.

[Organa]

Napisane przez brandie

Banalny serial, pierwszy sezon zmęczyłam ze względu na stroje i scenografię, bo lubię filmy kostiumowe.

To samo. Treści nie ma żadnej, ogląda się średnio. Wolę po raz setny obejrzeć Dumę i Uprzedzenie.

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

A ja za to nie trawię Jane Austen. Ani książek ani ekranizacji. Jedyna jaka mi się w miarę podobała to "Perswazje" z 2022, ale to pewnie dlatego, że ponoć niewiele ma wspólnego z powieścią

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez brandie

Banalny serial, pierwszy sezon zmęczyłam ze względu na stroje i scenografię, bo lubię filmy kostiumowe.

Jakby tam był chociaż strzęp dobrego dialogu, to może również bym zmęczyłam, ale nie dałam rady. I tak po obejrzeniu jakichś dwóch odcinków musiałam odreagować seansem "Perswazji" (mam na myśli starsze wersje, a nie to "cudo" z 2022) i "Dumy i uprzedzenia".

[KiLaNeCzKa]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;89575837]A ja za to nie trawię Jane Austen. Ani książek ani ekranizacji. Jedyna jaka mi się w miarę podobała to "Perswazje" z 2022, ale to pewnie dlatego, że ponoć niewiele ma wspólnego z powieścią

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Fakt, film i książka mocno się mijają. W filmie historia jest spłycona, banalna. Nie ma tych emocji, nostalgii. Ot, koljna netflixowa opowieść. Chociaż mnie bardziej przeszkadzał główny aktor, przez cały czas miał minę, która sprawiała, że chciałam mu powiedzieć gdzie jest toaleta, bo wyglądał jakby baaaardzo potrzebował.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

Napisane przez KiLaNeCzKa

Fakt, film i książka mocno się mijają. W filmie historia jest spłycona, banalna. Nie ma tych emocji, nostalgii. Ot, koljna netflixowa opowieść. Chociaż mnie bardziej przeszkadzał główny aktor, przez cały czas miał minę, która sprawiała, że chciałam mu powiedzieć gdzie jest toaleta, bo wyglądał jakby baaaardzo potrzebował.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Co do głównego aktora, to się zgadzam

No co ja mogę, czasem lubię obejrzeć kolorową, płytką historyjkę z gwarantowanym happy endem. Ale ja zawsze miałam słabość do głupiutkich stereotypowych romansów historycznych XD

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KiLaNeCzKa]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;89576027]Co do głównego aktora, to się zgadzam

No co ja mogę, czasem lubię obejrzeć kolorową, płytką historyjkę z gwarantowanym happy endem. Ale ja zawsze miałam słabość do głupiutkich stereotypowych romansów historycznych XD

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Nie oceniam. Bo też tak mam. Natomiast pierwszy sezon Bridgertonów był dla mnie męczący. Chyba przez główną bohaterkę. Jakoś nie jestem fanką tej aktorki. Drugi już był lepszy, ale nadal nadnawy. Moim zdaniem najlepsza jest Charlotta. Początkowo, niektóre sceny bardzo mnie bawiły. Potem już mniej, bo i sytuacja robiła się poważniejsza.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Na netflix w sumie nie chce mi się już nic oglądać.
Charlotty wrzuciłam 4 odc z 6. Niby fajne, bo w konwencji, ale jakoś takie nudne i przewidywalne i w sumie o niczym.
Czekam na ostatni sezon Umbrella.

[robcia]

Napisane przez rejczeI

Na netflix w sumie nie chce mi się już nic oglądać.
Charlotty wrzuciłam 4 odc z 6. Niby fajne, bo w konwencji, ale jakoś takie nudne i przewidywalne i w sumie o niczym.
Czekam na ostatni sezon Umbrella.

Mam to samo ,nic fajnego nie moge znaleźć.Za to seriale kryminalne na 13th i AXN wciagam namiętnie : Rysa ,Uklad ( na podstawie Brejdyganta) Klangor z nieco lżejszych Balthazar ,Genialna Margo( bardzo lubie francuskie produkcje) i Blanca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[milka_70]

Ja czekam na 7 sezon Outlandera

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka