Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.80.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez Limonka2738

Teraz to już w ogóle nie brałabym nic, tylko robiła zdjęcie konkretnej strony z zadaniami. Wtedy jednak nie było jeszcze takiej technologii, bo smartfony weszły późno, a i tak miały za słąbe aparaty.

Taa... i nauczyciele, którzy wstawiają 1 za brak podręczników. Podobno jest to nielegalne, ale życie życiem.



Pamiętam nauczycielkę amebę. Mieliśmy do przedmiotów zawodowych podręczniki w bibliotece. Było ich zbyt mało, by wystarczyło dla każdego ucznia. Babsztyl wstawała 1 i uwagi za brak podręcznika, bo powinniśmy się wymieniać z innymi klasami btw praktycznie z nich nie korzystaliśmy.


Plecak dziecka/nastolatka z definicji nie może być lekki. Sam ciężar zeszytów 60 kartkowych, plus jedzenie, picie, jakieś ćwiczenia... nawet bez podręczników.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez pempek

Plecak na kółkach jest dla dzieciaków a nie dla takich nastolatek jak moja córka


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

ja kojarze taka zaleznosc, ze im bylam starsza tym lzejszy mialam plecak
jakos te podreczniki dla malych byly grubsze i wszystkie zadania wymagaly cos zakreslic w ksiazce, w liceum mozna bylo zrobic zdj kilku zadan z ksiazki z matmy albo poprosic kogos o wyslanie i rozwiazac w zeszycie w domu
wsm przez limonke zdalam sobie sprawe, ze bylam debilem, bo ja rzadko tak robilam i te ksiazki i tak nosilam, mimo ze ludzie na fb prosili o zdj stron
nie wiem jak teraz

[bleuclair]

Ąż sobie przypomniałam, że miałam takiego kolegę z liceum co nosił wszystkie książki każdego przedmiotu każdego dnia Nie wypakowywał ich. Do tego jeszcze nosił różne opracowania lektur, którymi to ochoczo się chwalił na lekcjach polskiego nosił też jakieś Vedemecum, encyklopedię, jakieś arkusze do matury. No słowem chyba wszystkie książki jakie kiedykolwiek przydały mu się do szkoły (orłam nie był ) Jego plecak ważył tonę.

[meliandra]

Napisane przez Finlora

Plus jazda autobusen może być przydatna w nauce punktualności - spóźnisz się, masz problem

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Mnie dziwiły koleżanki w starej pracy, które dzwoniły do dzieci, żeby je obudzić albo zapytać czy wstały, zjadły śniadanie itd.

Mnie też to dziwi, a jeszcze bardziej mnie dziwią telefony do partnera. W weekend widziałam się z koleżankami i jedna cały czas była pod telefonem, bo mąż nie wiedział jak ubrać i czym nakaramić ich 2 letnie dziecko.

Napisane przez Silje_

W ogóle ta dyskusja mnie zadziwia. Na wizażu często spotykałam się z opinią, że samochodoza w miastach, auta nieekologiczne, miasta powinny być dla pieszych itd. A teraz spoko, komfort najważniejszy, a zbiorkom to syf.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Przecież nikt nie pisze, że jazda autem jest ekologiczna. Sama chciałabym wrócić do jazdy komunikacją miejską, ale auto to dla mnie mega oszczędność czasu i bez bicia przyznaję, że ciężko mi z tego zrezygnować.

Napisane przez Natalie_Alex

Też pamiętam ogromnie ciężkie placaki. Pamiętam też, że moja 'mądra' nauczycielka w podstawówce w 1 i 2 klasie, wymyśliła, że powinniśmy nosić wszystkie książki, jakie posiadamy codziennie, bo wtedy będzie mogła wybrać jakie lekcje mamy danego dnia
Mam nadzieję, że chociaż pod tym względem polska szkoła jest dziś lepiej zorganizowana.[COLOR="Silver"]

I rodzice nie protestowali?

Napisane przez lightangel

Obserwuję to samo zjawisko na podwórku u moich rodziców, mają tuż obok przedszkole. Przed blokiem jest wielki parking, można spokojnie stanąć i przejść kilkadziesiąt metrów. Mimo to wiele osób woli wjechać na podwórko, bo trzeba stanąć pod wejściem. Do tego nikt nie patrzy gdzie staje, rozjeżdżają trawniki, stają na chodniku że aż się zapada.

Wysłane z mojego RMX3311 przy użyciu Tapatalka

Ludzie jakby mogli, to by do budynku wjechali, bo nie można przejść kilku metrów.

Napisane przez lightangel

Dziwią mnie Wasze opisy ciężkich plecaków u najmłodszych dzieci. W szkołach do których chodziły lub chodzą dzieciaki mojej rodziny i znajomych zawsze były szafki w których można było zostawić podręczniki. I podręczników zazwyczaj nikt nie nosi, jak już trzeba zabrać coś do domu to zeszyty albo jakaś cienką książkę z ćwiczeniami. Oczywiście mam na myśli szkoły w Polsce, nie gdzieś za granicą.

Wysłane z mojego RMX3311 przy użyciu Tapatalka

U mnie nie było szafek. Takie rzeczy wtedy to były tylko w amerykańskich filmach Poza tym to nie do końca miałyby one rację bytu, bo podręczniki były potrzebne i w szkole i potem w domu żeby na ich podstawie zrobić zadanie albo powtórzyć materiał. W sumie, to częściej były potrzebne w domu, więc nie z każdego przedmiotu nosiło się podręczniki, a jak były potrzebn to też się dogadywaliśmi z osobami z ławki, że jedna osoba przynosi z jednego przedmiotu, a druga z drugiego. Podręczniki powinny być w formie jakiś skoroszytów gdzie można by wypinać kartki z poszczególnym tematem i zabierać je na lekację. Noszenie całych grubych książęk jest bezsensowne. Myślę, że niedługo i tak ten problem rozwiążą ebooki.

Napisane przez kwiaty_w_polu

mowisz o czyms zupelnie innym niz dyskusja, ktora rozpoczela sie od tego, ze dziecko ma jezdzic same, bo potrzebuje ruchu, bo inaczej otylosc
jak juz pisalam slacer na przystanek nie jest ruchem, ktory cokolwiek zmieni, ani wystarczajaca dawka ruchu sama w sobie, wiec ten argument nie ma sensu

Ma sens, bo akurat aktywność neat wbrew pozorom dużo daje. Taki ruch wynikający z codziennych aktywności jest ważny.

Napisane przez Harmonia_95

dotyczy braku szafek w szkole:
podręczniki można zawsze zostawiać w klasie. w domu przydają się tylko przed kartkówkami czy pracami klasowymi. myślę, że żaden nauczyciel tego nie zabroni, bo wszyscy są świadomi, ile ważą plecaki.

Uczniowe nie zawsze mają wszystkie lekcje w jednej klasie. U mnie tak było tylko klasach 1-3.

Napisane przez Finlora

A propos niedawnej dyskusji o pieszych i kierowcach - trafiłam dzisiaj na ten artykuł i mam zdziwko.
https://tvn24.pl/lublin/milkow-parcz...erowcy-7354630

Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że mężczyzna wszedł bezpośrednio przed jadący pojazd.
Kierowca usłyszał zarzuty, bo nie zachował zasad ostrożności, nie obserwował w należyty sposób drogi, nie rozpoznał zagrożenia, które wywołali piesi. Stąd też zbyt późno podjął manewr hamowania, skutkiem czego doszło do wypadku śmiertelnego.
Niby jak kierowca mógł przewidzić, że mu pieszy wtargnie bezpośrednio pod samochód? W jaki sposób miał "należycie obserwować drogę", żeby to przewidzieć i odpowiednio szybko zareagować?

Dla mnie to jest chore, bo piesi chodzą jak święte krowy. Też miałam ostatnio pisać apropo tej dyskusji. Byłam w centrum handlowym, jechałam parkingiem i szukałam miejsca. Środkiem szła jakaś kobieta pomimo, że z boku było sporo miejsca tak, że zmieściłaby się i ona i samochód. Trąbnęłam żeby zeszła na bok, bo chciałam przejechać to jeszcze do mnie zaczęła z pretensjami skakać, bo miałam okno otwarte Potem miałam sytaucję, że koleś wyszedł nagle na jezdnię i nawet nie popatrzył czy coś jedzie. Oczywiście nos w telefonie. Też trąbnęłam żeby ogarnął, że jest na środku ulicy i nabrał tempa, to tak samo zaczął coś tam na mnie pomstować

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez bleuclair

Ąż sobie przypomniałam, że miałam takiego kolegę z liceum co nosił wszystkie książki każdego przedmiotu każdego dnia Nie wypakowywał ich. Do tego jeszcze nosił różne opracowania lektur, którymi to ochoczo się chwalił na lekcjach polskiego nosił też jakieś Vedemecum, encyklopedię, jakieś arkusze do matury. No słowem chyba wszystkie książki jakie kiedykolwiek przydały mu się do szkoły (orłam nie był ) Jego plecak ważył tonę.

O rany

To ja odwrótnie. W podstawówce było mało lekcji i cienkie książki, więc nosiłam wszystko.

Ale już od gimnazjum nie zabierałam wszystkiego, zwykle zeszyty, ćwiczenia i wybrane podręczniki w zależności od liczby "ciężkoksiążkowych" przedmiotów w danym dniu.

Ale zeszytów używałam z dwóch stron do dwóch różnych przedmiotów, np. jeden zeszyt z przodu matma, z tyłu chemia

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez meliandra

Ma sens, bo akurat aktywność neat wbrew pozorom dużo daje. Taki ruch wynikający z codziennych aktywności jest ważny.

jesli wynosi 5 minut spaceru to nie daje duzo, nawet w perspektywie roku, przykro mi

[Finlora]

Napisane przez meliandra

Dla mnie to jest chore, bo piesi chodzą jak święte krowy. Też miałam ostatnio pisać apropo tej dyskusji. Byłam w centrum handlowym, jechałam parkingiem i szukałam miejsca. Środkiem szła jakaś kobieta pomimo, że z boku było sporo miejsca tak, że zmieściłaby się i ona i samochód. Trąbnęłam żeby zeszła na bok, bo chciałam przejechać to jeszcze do mnie zaczęła z pretensjami skakać, bo miałam okno otwarte Potem miałam sytaucję, że koleś wyszedł nagle na jezdnię i nawet nie popatrzył czy coś jedzie. Oczywiście nos w telefonie. Też trąbnęłam żeby ogarnął, że jest na środku ulicy i nabrał tempa, to tak samo zaczął coś tam na mnie pomstować

Takie łażenie po parkingu, bez spojrzenia za siebie czy coś przypadkiem nie jedzie, to standard.
Dzisiaj akurat w drugą stronę - jadę sobie środkowym pasem, widzę, że kierowca po mojej lewej zaczyna hamować przed pasami, nie mam pojęcia dlaczego, bo nie widzę żadnego pieszego, zatrzymałam się - i co? - babka szła chodnikiem w stronę pasów i jak się zatrzymaliśmy, to jeszcze miała kawałek i czekaliśmy aż do nich dotrze i przejdzie. Spokojnie mogliśmy przejechać zanim by zbliżyła się do tych pasów na tyle, żeby trzeba było się zatrzymać.
Albo jeszcze a propos zachowań kierowców - już któryś raz widzę zablokowane rondo, bo idioci muszą jak najszybciej wjechać na rondo bez spojrzenia czy będą mogli je opuścić. Ostatnio nawet jakiś idiota za mną trąbił, bo nie wyjeżdżałam na rondo - tylko że gdybym wjechała, to zablokowałabym całe i byśmy se tak stali. A tak to przynajmniej z jednej strony ludzie mogli przejechać.

[meliandra]

Każde 5 minut ruchu ma sens, 5 minut w jedną, 5 minut w drugą, tu wejście schodami, tam podejście do sklepu i się zbiera. Z resztą poczytaj o tej aktywności, bo widać, że upierasz się w ciemno.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez meliandra

Każde 5 minut ruchu ma sens, 5 minut w jedną, 5 minut w drugą, tu wejście schodami, tam podejście do sklepu i się zbiera. Z resztą poczytaj o tej aktywności, bo widać, że upierasz się w ciemno.

to moze inaczej
jablka sa zdrowe, jedzmy jablka - wszyscy sie zgadzamy
jedz jablka, bedziesz zdrowy, jak ktos nie je jablek nie dba o zdrowie
mniej wiecej tyle sensu ma usilne utrzymywanie, ze nie mozna wozic dziecka samochodem, bo co z ruchem jak mu odbierzemy spacerek na przystanek
no nie, ten argument po prostu nie ma sensu

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez kwiaty_w_polu

to moze inaczej
jablka sa zdrowe, jedzmy jablka - wszyscy sie zgadzamy
jedz jablka, bedziesz zdrowy, jak ktos nie je jablek nie dba o zdrowie
mniej wiecej tyle sensu ma usilne utrzymywanie, ze nie mozna wozic dziecka samochodem, bo co z ruchem jak mu odbierzemy spacerek na przystanek
no nie, ten argument po prostu nie ma sensu

Czy jedno jabłko coś zmieni? Nie. Jabłko codziennie, po roku - tak ( fajne źródło witamin itp). Jak pisze meliandra, nasze życie składa się z tych drobnych "5 minut". Atomowe nawyki, fajna lektora, wiele uświadamia odnośnie takich małych kroków, polecam.

[Limonka2738]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89677169]Taa... i nauczyciele, którzy wstawiają 1 za brak podręczników. Podobno jest to nielegalne, ale życie życiem.
[/QUOTE]

Ale ja zawsze podręczniki miałam w szafce w szkole.

Nie zabierałam ich do domu, zdjęcia bym robiła do domu tego, co mam zadane, nie zrozumiałaś mnie.

---------- Dopisano o 19:20 ---------- Poprzedni post napisano o 19:15 ----------

Napisane przez aliani

A nie ma teraz e-booków dla dzieci zapewnionych dodatkowo? Albo w formie PDF? Wtedy w domu można sobie znaleźć odpowiednią stronę i przeczytać, ewentualnie wydrukować. No bez przesady, żeby dzieci musiały dźwigać w te i wewte wszystkie książki. Myślałam, że się od tego odeszło wraz z zapewnieniem podręczników w szkołach.

To jest w ogóle bez sensu.

Ja miałam tak na niemieckim, miałam kod w książce i on mi dawał dostęp przez 3 lata do e-booka.

Więc miałam książkę w szafce, a jak już bardzo potrzebowałam na chacie, to sobie weszłam w Internecie i sprawdziłam.

Jak dla mnie to powinien być standard.

[kwiaty_w_polu]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89677322]Czy jedno jabłko coś zmieni? Nie. Jabłko codziennie, po roku - tak ( fajne źródło witamin itp). Jak pisze meliandra, nasze życie składa się z tych drobnych "5 minut". Atomowe nawyki, fajna lektora, wiele uświadamia odnośnie takich małych kroków, polecam.[/QUOTE]

tylko ze dyskusja tutaj nigdzie nie klocila sie z tym, ze ruch jest lepszy niz brak ruchu, tylko rodzicom wozacym dzieci zarzucalo sie, ze uniemozliwiaja dziecku ruch, bo zabieraja te 5 minut, jakby to ta jedna czynnosc skutkowala otyloscia u dziecka
no, ale po co odnosic sie do konkretnych zarzutow jak mozna tlumaczyc, ze ruch jest dobry, a W OGOLE to neat
te 5 minut spaceru rownie dobrze mozna zrobic jak rodzic wysadza nie tuz przed szkola albo na przerwie, nie musi byc koniecznie rano na przystanek, zeby bylo neat, naprawde
i jak juz pisalam 5 minut to kropla w morzu, ktora bez polaczenia z innym ruchem nic nie da, wiec traktowanie jej jako argumentu jest dziwne, to tak samo jakby ktos sie nie badal, jadl codziennie fast foody, ale codziennie jadl jablko i mowil, ze dba o zdrowie
dzieki za polecenie, wielu lifestyle’owych influ mowilo o tej ksiazce, ale jak ognia unikam kolczingu i popularnych poradnikow ksiazkowych ogolem

[meliandra]

Napisane przez kwiaty_w_polu

to moze inaczej
jablka sa zdrowe, jedzmy jablka - wszyscy sie zgadzamy
jedz jablka, bedziesz zdrowy, jak ktos nie je jablek nie dba o zdrowie
mniej wiecej tyle sensu ma usilne utrzymywanie, ze nie mozna wozic dziecka samochodem, bo co z ruchem jak mu odbierzemy spacerek na przystanek
no nie, ten argument po prostu nie ma sensu

Ale jeżdżenie autem nie oznacza, że ktoś nie prowadzi zdrowego trybu życia, tak samo jak niejeżdżenie autem nie oznacza, że ktoś prowadzi zdrowy tryb życia. To zupełnie nie o to w tym chodzi. To nie ma sensu, bo Ty tak twierdzisz czy masz jakieś argumenty poza tym, że dla Ciebie 5 minut to jest mało? U jednego będzie to 5 minut, u innego 15. Z resztą ja to widzę po sobie. Jak nie jeździałm autem nie miałam problemu żeby codziennie wyrobić 10k kroków, a teraz o ile nie idę specjalnie na spacer, to mam, a też mi się wydawało, że to tylko kawałek na przystanek, kawałek do sklepu. Tu rodzic zawiezie do szkoły, tu na terning, tam do kolegi i tak się zbiera. Auto rozleniwia i ogranicza codzienny ruch. Oczywiście, to nie jest tak, że jak ktoś przestanie jeździć autem to zaraz będzie super fit, ale nie o to w tym chodzi.

Napisane przez Limonka2738

Ale ja zawsze podręczniki miałam w szafce w szkole.

Nie zabierałam ich do domu, zdjęcia bym robiła do domu tego, co mam zadane, nie zrozumiałaś mnie.

---------- Dopisano o 19:20 ---------- Poprzedni post napisano o 19:15 ----------



To jest w ogóle bez sensu.

Ja miałam tak na niemieckim, miałam kod w książce i on mi dawał dostęp przez 3 lata do e-booka.

Więc miałam książkę w szafce, a jak już bardzo potrzebowałam na chacie, to sobie weszłam w Internecie i sprawdziłam.

Jak dla mnie to powinien być standard.

Ile masz lat? Jak ja chodziłam do szkoły to nie było ebooków, a internet raczkował nawet jak byłam w liceum, więc taka opcja nie wchodziła w grę Ale na ten moment owszem, ebooki, to powinien być standard.

[Natalie_Alex]

Napisane przez meliandra

Mnie też to dziwi, a jeszcze bardziej mnie dziwią telefony do partnera. W weekend widziałam się z koleżankami i jedna cały czas była pod telefonem, bo mąż nie wiedział jak ubrać i czym nakaramić ich 2 letnie dziecko.



Przecież nikt nie pisze, że jazda autem jest ekologiczna. Sama chciałabym wrócić do jazdy komunikacją miejską, ale auto to dla mnie mega oszczędność czasu i bez bicia przyznaję, że ciężko mi z tego zrezygnować.



I rodzice nie protestowali?



Ludzie jakby mogli, to by do budynku wjechali, bo nie można przejść kilku metrów.



U mnie nie było szafek. Takie rzeczy wtedy to były tylko w amerykańskich filmach Poza tym to nie do końca miałyby one rację bytu, bo podręczniki były potrzebne i w szkole i potem w domu żeby na ich podstawie zrobić zadanie albo powtórzyć materiał. W sumie, to częściej były potrzebne w domu, więc nie z każdego przedmiotu nosiło się podręczniki, a jak były potrzebn to też się dogadywaliśmi z osobami z ławki, że jedna osoba przynosi z jednego przedmiotu, a druga z drugiego. Podręczniki powinny być w formie jakiś skoroszytów gdzie można by wypinać kartki z poszczególnym tematem i zabierać je na lekację. Noszenie całych grubych książęk jest bezsensowne. Myślę, że niedługo i tak ten problem rozwiążą ebooki.



Ma sens, bo akurat aktywność neat wbrew pozorom dużo daje. Taki ruch wynikający z codziennych aktywności jest ważny.



Uczniowe nie zawsze mają wszystkie lekcje w jednej klasie. U mnie tak było tylko klasach 1-3.



Dla mnie to jest chore, bo piesi chodzą jak święte krowy. Też miałam ostatnio pisać apropo tej dyskusji. Byłam w centrum handlowym, jechałam parkingiem i szukałam miejsca. Środkiem szła jakaś kobieta pomimo, że z boku było sporo miejsca tak, że zmieściłaby się i ona i samochód. Trąbnęłam żeby zeszła na bok, bo chciałam przejechać to jeszcze do mnie zaczęła z pretensjami skakać, bo miałam okno otwarte Potem miałam sytaucję, że koleś wyszedł nagle na jezdnię i nawet nie popatrzył czy coś jedzie. Oczywiście nos w telefonie. Też trąbnęłam żeby ogarnął, że jest na środku ulicy i nabrał tempa, to tak samo zaczął coś tam na mnie pomstować

Co do rodziców - to może ktoś coś powiedział, ale raczej nikt nie chciał się narażać nauczycielce. Wtedy ciężkie plecaki dla dzieci były czymś normalnym.

[Limonka2738]

Napisane przez meliandra

Ile masz lat? Jak ja chodziłam do szkoły to nie było ebooków, a internet raczkował nawet jak byłam w liceum, więc taka opcja nie wchodziła w grę Ale na ten moment owszem, ebooki, to powinien być standard.

Gimnazjum 2005-2008
Liceum 2008 - 2011

E-booki to była nowa sprawa, ale już się powoli zaczynało jak byłam w liceum.

[aliani]

Napisane przez meliandra

Ale na ten moment owszem, ebooki, to powinien być standard.

Mogłyby się pojawić razem z tymi laptopami już wgrane w system.

[kwiaty_w_polu]

Napisane przez meliandra

Ale jeżdżenie autem nie oznacza, że ktoś nie prowadzi zdrowego trybu życia, tak samo jak niejeżdżenie autem nie oznacza, że ktoś prowadzi zdrowy tryb życia.

no, a taki byl wlasnie ton dyskusji, ktory te rzeczy zrownywal - jak mozna wozic dziecko autem, przeciez galopujaca otylosc, brak ruchu, uczenie olewnictwa, a wgl to przesada, zeby mamusia wozila synusia pod same drzwi szkoly
tak ze sorry, ale ja argumentu o ruchu nie kupuje

[staska_stasia]

Napisane przez meliandra

Każde 5 minut ruchu ma sens, 5 minut w jedną, 5 minut w drugą, tu wejście schodami, tam podejście do sklepu i się zbiera. Z resztą poczytaj o tej aktywności, bo widać, że upierasz się w ciemno.

Dodam tylko swoje spostrzeżenia.
Od kilku lat monitoruję swoją dzienną aktywność za pomocą zegarka Polar. Zegarek nakładam na rękę rano tuż przed wyjściem do pracy. Kiedy dojeżdżam samochodem, to po wejściu do biura mam nastukane 4-5% swojej dziennej minimalnej aktywności. Kiedy idę na autobus (dojście z domu na przystanek, dojście z przystanku do pracy)- po wejściu do biura mam 15-17% tej dziennej aktywności (dodam: aktywności na poziomie minimalnym).
Oznacza to, że jadąc autobusem w jedną stronę wyrabiam 10% swojego minimalnego dziennego zapotrzebowania na ruch. W obie strony to byłoby już 20%, czyli 1/5. Na ogół z powrotem wychodzi mi więcej, bo jak się nie spieszę to idę na dalej położony przystanek albo zahaczam o jakieś sklepy czy inne punkty.
Moim zdaniem to jest spora różnica, chociaż cudów nie sprawi.

[kasiunia788742]

Napisane przez staska_stasia

Dodam tylko swoje spostrzeżenia.

Od kilku lat monitoruję swoją dzienną aktywność za pomocą zegarka Polar. Zegarek nakładam na rękę rano tuż przed wyjściem do pracy. Kiedy dojeżdżam samochodem, to po wejściu do biura mam nastukane 4-5% swojej dziennej minimalnej aktywności. Kiedy idę na autobus (dojście z domu na przystanek, dojście z przystanku do pracy)- po wejściu do biura mam 15-17% tej dziennej aktywności (dodam: aktywności na poziomie minimalnym).

Oznacza to, że jadąc autobusem w jedną stronę wyrabiam 10% swojego minimalnego dziennego zapotrzebowania na ruch. W obie strony to byłoby już 20%, czyli 1/5. Na ogół z powrotem wychodzi mi więcej, bo jak się nie spieszę to idę na dalej położony przystanek albo zahaczam o jakieś sklepy czy inne punkty.

Moim zdaniem to jest spora różnica, chociaż cudów nie sprawi.

No jest i ja uważam, że taki ruch spontaniczny jest dobry i ja ogólnie staram się dużo chodzić bo wiem, że ja sportu nie lubię i gdyby nie chodzenie do pracy na piechotę to musiałabym coś dodać do aktywności. Jeśli jednak miałabym wrócić do jazdy autobusem to jednak wybieram auto. W moim mieście jest mało buspasow, moje osiedle kiedyś uważałam za świetnie skomunikowane, ale po zmianach to sporo się zmieniło i do wielu miejsc bez przesiadek się nie da dojechać. Dla mnie też dojazd zbiorkomem to zawsze było źródło stresu czy się nie spóźnię.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez kasiunia788742

No jest i ja uważam, że taki ruch spontaniczny jest dobry i ja ogólnie staram się dużo chodzić bo wiem, że ja sportu nie lubię i gdyby nie chodzenie do pracy na piechotę to musiałabym coś dodać do aktywności.

Ruch spontaniczny jest ważniejszy niż trening w ogólnym rozrachunku.

[staska_stasia]

Napisane przez kasiunia788742

No jest i ja uważam, że taki ruch spontaniczny jest dobry i ja ogólnie staram się dużo chodzić bo wiem, że ja sportu nie lubię i gdyby nie chodzenie do pracy na piechotę to musiałabym coś dodać do aktywności. Jeśli jednak miałabym wrócić do jazdy autobusem to jednak wybieram auto. W moim mieście jest mało buspasow, moje osiedle kiedyś uważałam za świetnie skomunikowane, ale po zmianach to sporo się zmieniło i do wielu miejsc bez przesiadek się nie da dojechać. Dla mnie też dojazd zbiorkomem to zawsze było źródło stresu czy się nie spóźnię.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Rozumiem sytuację.
U mnie z tą komunikacją jest z roku na rok gorzej. Na lato i wakacje obcinają połączenia, po czym przychodzi wrzesień i wprawdzie kursów jest więcej, ale coraz to mniej niż jednak przed wakacjami.
Mam ten komfort, że nikt mnie nie rozlicza czy jestem w biurze o 9 czy o 10, więc mogę jeździć zbiorkomem. Dodatkowo zajmuje mi to porównywalnie tyle samo czasu, co dojazd samochodem + znalezienie miejsca na jego zaparkowanie Czasem robię 3 kółka po centrum, bo kilka uliczek jest jednokierunkowych i nie da się zawrócić.
Ale jeśli mam gdzieś być punktualnie albo przewieźć coś ciężkiego lub nieporęcznego, to jednak wygrywa samochód. Jeśli pada to też na ogół łapię za kluczyki od samochodu, bo skoro tak czy tak płacę na OC i przeglądy, to niech nie stoi na marne

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez staska_stasia

Rozumiem sytuację.

U mnie z tą komunikacją jest z roku na rok gorzej. Na lato i wakacje obcinają połączenia, po czym przychodzi wrzesień i wprawdzie kursów jest więcej, ale coraz to mniej niż jednak przed wakacjami.

Mam ten komfort, że nikt mnie nie rozlicza czy jestem w biurze o 9 czy o 10, więc mogę jeździć zbiorkomem. Dodatkowo zajmuje mi to porównywalnie tyle samo czasu, co dojazd samochodem + znalezienie miejsca na jego zaparkowanie Czasem robię 3 kółka po centrum, bo kilka uliczek jest jednokierunkowych i nie da się zawrócić.

Ale jeśli mam gdzieś być punktualnie albo przewieźć coś ciężkiego lub nieporęcznego, to jednak wygrywa samochód. Jeśli pada to też na ogół łapię za kluczyki od samochodu, bo skoro tak czy tak płacę na OC i przeglądy, to niech nie stoi na marne

Wiadomo, trzeba znalezc zloty srodek. Jesli masz wazne spotkanie, ciezki bagaz albo po prostu danego dnia nie chce Ci sie uzerac ze zbiorkomem, to w koncu po cos te samochody wymyslili. Ale ja osobiscie znam ludzi, dla ktorych przejscie 1km do spozywczaka to jak wejscie na Mount Everest. Jedna z przyczyn otylosci i nadwagi jest to, ze po prostu nie musimy sie juz tyle ruszac - zmywarka pozmywa, pralka wypierze, a samochod zawiezie wszedzie pod same drzwi. No i super, nikt nie kaze ludziom dralowac 7km do pracy pieszo ani prac na kamieniu, ale na jakies ustepstwa trzeba pojsc, bo nam ta wygoda zaczyna wychodzic bokiem.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:49 ----------

Napisane przez kasiunia788742

No jest i ja uważam, że taki ruch spontaniczny jest dobry i ja ogólnie staram się dużo chodzić bo wiem, że ja sportu nie lubię i gdyby nie chodzenie do pracy na piechotę to musiałabym coś dodać do aktywności. Jeśli jednak miałabym wrócić do jazdy autobusem to jednak wybieram auto. W moim mieście jest mało buspasow, moje osiedle kiedyś uważałam za świetnie skomunikowane, ale po zmianach to sporo się zmieniło i do wielu miejsc bez przesiadek się nie da dojechać. Dla mnie też dojazd zbiorkomem to zawsze było źródło stresu czy się nie spóźnię.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Ja trase 6km, ktora planowo miala zajac pol godziny, pokonywalam w ciagu godziny albo dluzej. Nie mam prawka, ale gdybym miala, to pewnie przerzucilabym sie na samochod.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka

[olabambola]

dziwi mnie to, że w przyczynach niskiej dzietności w PL nie podaje się w mediach w ogóle katastrofy klimatycznej. Przecież in vitro na to nie pomoże, ba, nawet to niepotrzebne działanie w tak skażonym środowisku.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89677904]Wiadomo, trzeba znalezc zloty srodek. Jesli masz wazne spotkanie, ciezki bagaz albo po prostu danego dnia nie chce Ci sie uzerac ze zbiorkomem, to w koncu po cos te samochody wymyslili. Ale ja osobiscie znam ludzi, dla ktorych przejscie 1km do spozywczaka to jak wejscie na Mount Everest. Jedna z przyczyn otylosci i nadwagi jest to, ze po prostu nie musimy sie juz tyle ruszac - zmywarka pozmywa, pralka wypierze, a samochod zawiezie wszedzie pod same drzwi. No i super, nikt nie kaze ludziom dralowac 7km do pracy pieszo ani prac na kamieniu, ale na jakies ustepstwa trzeba pojsc, bo nam ta wygoda zaczyna wychodzic bokiem.

[/QUOTE]


Jak usłyszałam, że 60 % polaków ma nadwagę, 70 % polaków nie podejmuje aktywności fizycznej to byłam w szoku. Bokiem wychodzi to mało powiedziane.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89677904]Wiadomo, trzeba znalezc zloty srodek. Jesli masz wazne spotkanie, ciezki bagaz albo po prostu danego dnia nie chce Ci sie uzerac ze zbiorkomem, to w koncu po cos te samochody wymyslili. Ale ja osobiscie znam ludzi, dla ktorych przejscie 1km do spozywczaka to jak wejscie na Mount Everest. Jedna z przyczyn otylosci i nadwagi jest to, ze po prostu nie musimy sie juz tyle ruszac - zmywarka pozmywa, pralka wypierze, a samochod zawiezie wszedzie pod same drzwi. No i super, nikt nie kaze ludziom dralowac 7km do pracy pieszo ani prac na kamieniu, ale na jakies ustepstwa trzeba pojsc, bo nam ta wygoda zaczyna wychodzic bokiem.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 17:56 ---------- Poprzedni post napisano o 17:49 ----------

Ja trase 6km, ktora planowo miala zajac pol godziny, pokonywalam w ciagu godziny albo dluzej. Nie mam prawka, ale gdybym miala, to pewnie przerzucilabym sie na samochod.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
6km idealnie na rower jeśli są ku temu warunki

Sent from my SM-G973F using Tapatalk

[kasiunia788742]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89677955]6km idealnie na rower jeśli są ku temu warunki

Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]I ktoś lubi rower

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Finlora]

Napisane przez kasiunia788742

I ktoś lubi rower

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

I jest odpowiednia trasa/droga rowerowa.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez kasiunia788742

I ktoś lubi rower

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Dla mnie rower to doskonały środek transportu z punktu A do B. Czy lubie- nooo średnio, ale wygrywa z komunikacją miejską, jesli chodzi o dojazdy do/ z pracy.

Sent from my SM-G973F using Tapatalk

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89677955]6km idealnie na rower jeśli są ku temu warunki

Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]To nie dla mnie niestety. Moge jezdzic po lesie, ale ulica sie boje.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 19:32 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez olabambola

dziwi mnie to, że w przyczynach niskiej dzietności w PL nie podaje się w mediach w ogóle katastrofy klimatycznej. Przecież in vitro na to nie pomoże, ba, nawet to niepotrzebne działanie w tak skażonym środowisku.

Szczerze watpie, by klimat mial jakiekolwiek znaczenie, jesli ktos naprawde chce miec dzieci. Raczej wzgledy finansowe czy po prostu wygoda (w czym nie ma nic zlego). Moze jezeli ktos jest ciagle atakowany tekstami, ze nie ma dzieci przez egoizm, to mu sie zdarzy odparowac, ze egoizmem to jest skazywanie swoich potencjalnych dzieci na zycie w takim swiecie. Takie gadki ze oni nie chca dzieci, bo klimat, czy ogranicza sie do dwojki dzieci, bo klimat, to uskuteczniaja glownie celebryci. Bo wsrod znajomych to nigdy sie z tym nie spotkalam.

Wysłane z mojego LM-X540 przy użyciu Tapatalka

[Timon i Pumba]

Treść usunięta