Niemożność rozeznania uczuć-pomocy ! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-01-17, 11:34   #1
panna_emilia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4
Unhappy

Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !


Dzień dobry, Drodzy Forumowicze Wizażu,

Jestem nową użytkowniczką, choć wizażowe fora przeglądam od dawna. Postanowiłam dziś specjalnie założyć sobie tu konto, bo bardzo potrzebuję pomocy-rady, opinii innych osób, mających doświadczenie w związkach i w małżeństwie. Mam świadomość, że każdy sam podejmuje decyzje, ale opinie innych ludzi zawsze były dla mnie ważne-pomagają spojrzeć na problem z innego punktu widzenia. Naświetlają niewidoczne dla nas aspekty...dlatego bardzo proszę o komentarze. Każdy będzie dla mnie cenny !
panna_emilia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 11:38   #2
stewardesa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Ale o co chodzi?
stewardesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 11:50   #3
panna_emilia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Postaram się opisać moją sytuację najzwięznej, jak się da.

Otóż siedem lat temu poznałam chłopaka. Bardzo mi na nim zależało, choć gdy teraz na to patrzę, mam wrażenie, że jemu na mnie mniej. Jednak, po skończeniu studiów za granicą, zdecydowałam się na przeniesienie się do Warszawy, skąd pochodzi-by być bliżej niego. Byłam pewna, że jeśli tego nie zrobię, nasza relacje nie przetrwa próby czasu.
Mijały lata, a ja coraz bardziej zaczęłam pragnąć zaręczyn i ślubu. Po jakichś dwóch-trzech latach bycia razem, zaczęłam delikatnie o tym przebąkiwać. Nie chciałam naciskać, pragnęłam żeby to była też jego decyzja i żeby chciał tego tak, jak ja. Gdy poruszaliśmy ten temat, odpowiadał zwykle-że "to oczywiste", że chce ze mną być i mam się nie obawiać-w "odpowiednim momencie" się zaręczymy. Tymczasem minęły ponad cztery lata związku. W głębi serca czułam do niego coraz większy żal, rozczarowanie, gorycz. Dwa razy była taka sytuacja, że dawał mi znaki jakby miał się już oświadczyć, ale nie działo się nic. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy jeszcze tego chcę. I właśnie wtedy...gdy sama zaczęłam mieć wątpliwości-dał mi pierścionek. Z przerażeniem zorientowałam się, że nie wiem czy jeszcze tego pragnę. Poprosiłam o czas do namysłu-zgodził się. Czas mijał, a ja wciąż nie byłam pewna decyzji. Przez te lata i na skutek rozczarowania, wygasło we mnie wiele uczuć. Namiętność wygasła w zasadzie wcale. Jednocześnie czułam zobowiązanie i nie miałam odwagi na przekreślenie tych wspólnych lat. Trwaliśmy w zawieszeniu. I wtedy pojawił się on (tandetna historia, jak z romansu dla kucherek)-szarmancki, romantyczny i bardzo we mnie zakochany. Miałam wątpliwości, co robić ale ostatecznie pod wpływem emocji zakończyłam "stary" związek i weszłam w nowy. Była to krótka, pełna emocji i burzliwa relacja, która pozostawiła we mnie głębokie rany. Po kilku miesiącach, zdecydowałam się ją zakończyć. Ponieważ mój były przez cały ten czas bardzo o mnie zabiegał (ocierało się to o stalking) i prosił o drugą szansę, zdecydowałam się do niego wrócić. Byłam głęboko poraniona, pragnęłam spokoju i miałam nadzieję, że uda się odbudować mój kilkuletni związek. Mój chłopak zaczął po jakimś czasie dopytywać i nalegać, żebym zaczęła nosić pierścionek zaręczynowy, który kiedyś mi dał. Zrobiłam to, choć wewnętrznie nie czułam do końca przekonania. Ale starałam się myśleć racjonalnie-on jest spokojny, odpowiedzialny, przywiązany do mnie. chcę założyć rodzinę, nie chcę odwlekać tego w nieskończoność. Ale nie potrafię podjąć jednoznacznej decyzji o ślubie. Ta sytuacja trwa już rok. Mam poczucie, że nęczę nas oboje. On wciąż dopytuje o daty. Znalazłam się w pułapce-po doświadczeniach przeszłości nie czuję się na siłach, żeby odejść. Jednocześnie, nie czuję już do niego pociągu, namiętności. Ale wiem, że to dobry człowiek i nie chcę go krzywdzić. Zastanawiam się, czy większą krzywdą jest dla niego moje odejście, czy wyjście za niego z rozsądku. Drodzy Forumowicze, proszę o komentarz-co robić ? Nadmienię, że przekroczyłam już trzydziestkę i cała ta kotłowanina trwa już parę ładnych lat.
Z nim znam się od 2011 r., a od 2012 jesteśmy (t półroczną przerwą) w związku. Nie jestem szczęśliwa i nie widzę wyjścia z sytuacji. Czuję się, jak w pułapce, a jednocześnie boję się jego reakcji i jego cierpienia na wieść o ewentualnym rozstaniu. Pomocy !

---------- Dopisano o 12:50 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------

Podzieliłam to na dwa posty, żeby łatwiej się czytało. A i tak wyszło strasznie długie. Przepraszam i z góry dziękuję za komentarze.
panna_emilia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 12:45   #4
IgnisDivine
Wtajemniczenie
 
Avatar IgnisDivine
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Centralna Polska
Wiadomości: 2 142
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Jesli nie jestes szczesliwa w tym zwiazku to co Cie w nim trzyma?

O ile milosc w zwiazku nie jest niezbedna, o tyle partnera wypadaloby przynajmniej lubic, a Ty go wcale nie lubisz.

Jesli sie ma z kims podobne plany, marzenia, hobby I chce sie z kims byc, to mozna wiele razem wypracowac, wyciagnac wnioski z rzeczy, ktore sie w miedzyczasie spartolilo ( burzliwy romans z innym) i isc dalej - razem.

On, wnioskujac z opisu, dojrzal do tego zeby byc mezem, zalozyc rodzine. Ty natomiast stwierdzilas, ze mozesz bez tego zyc I to tez jest okej. Po prostu przewartosciowaliscie priorytety, zdarza sie.

Krzywdzace bedzie dla niego, jesli sie pobierzecie a nie bedziesz chciala inwestowac w ten zwiazek. Zapewne skonczy sie to, predzej czy pozniej, rozwodem.

Mysle, ze nie masz problemu z rozeznaniem uczuc I dokladnie wiesz co trzeba zrobic w tej sytuacji, tylko boisz sie do tego przyznac sama przed soba.

Wygoda w zyciu jest fajna, ale nie cudzym kosztem.
__________________
Keep Calm and Pracuj Pracą


Wymiankowo wielkie!
IgnisDivine jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 12:47   #5
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Wez slub z byłym bo czas leci a on taki dobry człowiek i sie męcz albo poznaj innego. Lepsza ta druga opcja.
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 13:16   #6
ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 7 327
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Lepiej sie rozstac. Zycie ma sie tylko jedno a Ty robisz z siebie meczennice bo on taki dobry.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 13:21   #7
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

nie masz problemu z rozeznaniem uczuc
piszesz ze sie meczysz w tym ukladzie czyli znasz swoje uczucia
bez sensu w tym tkwisz marnujesz swoj i jego czas do nastepnego razu kiedy znow pojawi sie ktos szarmancki ....
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-01-17, 14:50   #8
panna_emilia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 4
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

O ile milosc w zwiazku nie jest niezbedna, o tyle partnera wypadaloby przynajmniej lubic, a Ty go wcale nie lubisz.

Ignis Divine-otóż tak nie jest. Gdybym nic so niego nie czuła i nawet, jak to ujęłaś "nie lubiła", nie miałabym skrupułów z zakończeniem tego związku. jest na odwrót-martwię się o niego-jak by zareagował (raz już miałam tego próbkę), czy ułożyłby sobie życie, na ile to by w niego uderzyło. Tak chyba nie myśli się o kimś, kogo się "nie lubi."

Co do inwestowania w związek, przez lata zainwestowałam w niego wiele (wyjazd do obcego miasta, czas i inne sprawy). Tak, jak pisałam.znamy się 7 lat. Czekałam przez długi czas na jakiś krok i deklarację z jego strony. Czekałam, aż wypaliły się namiętność, radość, pragnienia i inn e rzeczy, które do miłości nie są niezbędne ale niektórym jednak ciężko bez nich żyć.

Właśnie o to się rozchodzi, że ja go lubię, cenię, szanuję i mam o nim jak najlepsze zdanie. Ale nie ma już żadnej iskierki, nie pociąga mnie nawet fizycznie. Myślę, że na swój sposób go kocham (bo wspóąlne lata zawsze sprawiają, że ludzie w jakiś sposób się do siebie przywiązują i kochają), ale...czy to ten rodzaj miłości, który prowadzi do małżeństwa ? Czy byłabym w stanie obdarzyć go jeszcze taką miłością, jaką powinno się obdarzyć męża ?

Co do tego burzliwego związku, o którym pisałam-to nie bała zdrada. Odeszłam, zanim związałam się z kimś innym. I nie miałam zamiaru wracać. Gdyby nie jego usilne zabiegi, namowy, błagania, pewnie już od dawna nie bylibyśmy razem. Z mojej perspektywy to wygląda tak, że on "obudził się" jeśli chodzi o pewne sprawy dopiero gdy odeszłam Mój błąd polegał na zbytniej skrytości, nie mówieniu o pewnych sprawach wprost...ale przez lata byłam z nim, stuprocentowo lojalna i znosiłam jego brak zdecydowania. Mimo, że znał moje pragnienia.

---------- Dopisano o 15:39 ---------- Poprzedni post napisano o 15:38 ----------

Przepraszam za literówki. To od pospiesznego pisania. Temat jest dla mnie emocjonujący.

---------- Dopisano o 15:43 ---------- Poprzedni post napisano o 15:39 ----------

Chciałam jeszcze dodać, w odniesieniu do stwierdzenia o wygodzie-wcale nie jest mi w tej sytuacji wygodnie. Wręcz przeciwnie.

Czy odbywa się to jego kosztem ? Może. Ale raz już odeszłam i wtedy on się z tym nie pogodził. Więc pytam się siebie: co dla niego jest wygodniejsze ? Czy moja obecność, nawet jeśli naznaczona niepewnością, czy rozejście się ?

I jeszcze na koniec: kiedyś to jemu było wygodnie przez lata nie składać deklaracji, przekładać oświadczyny (przekładał je kilka razy). Więc jeśli już mówimy o wygodzie, dotyczy to dwóch stron.

---------- Dopisano o 15:50 ---------- Poprzedni post napisano o 15:43 ----------

Ale ogólnie macie dużo racji. Być może faktycznie, sama siebie w jakimś stopniu oszukuję Z różnych powodów.
panna_emilia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-01-17, 15:09   #9
stewardesa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
Dot.: Niemożność rozeznania uczuć-pomocy !

Cytat:
Napisane przez panna_emilia Pokaż wiadomość
O ile milosc w zwiazku nie jest niezbedna, o tyle partnera wypadaloby przynajmniej lubic, a Ty go wcale nie lubisz.

Ignis Divine-otóż tak nie jest. Gdybym nic so niego nie czuła i nawet, jak to ujęłaś "nie lubiła", nie miałabym skrupułów z zakończeniem tego związku. jest na odwrót-martwię się o niego-jak by zareagował (raz już miałam tego próbkę), czy ułożyłby sobie życie, na ile to by w niego uderzyło. Tak chyba nie myśli się o kimś, kogo się "nie lubi."
Dokładnie tak traktuje się kogoś, kogo się nie lubi Wolisz mu spieprzyć życie i odebrać szansę na znalezienie kogoś, kto go pokocha niż zmierzyć się z jego reakcją.
stewardesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-01-17 16:09:53


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:59.