Zagroda babuszki

[lenifa]

Dokładnie to mam na myśli Emmi co podałas w linku i dokładnie - idzie to szerzej. Idzie o przypuszczenie, że jest takie coś, taki zmysł ludzki, który pozwala nam ocenic stan emocjonalny drugiego czlowieka. Jak to rozeznajesz, wiesz, czy ktoś jest smutny, radosnym czy inne stany emocjonalne. Potrafisz to "odczuć" i nie tylko po mimice. Każde spotkanie, każda interakcja z drugim człwoiekiem, to najpierw błyskawiczna ocena sytuacji. Dzieje się to czesto poza naszą świadomością i mysleniem, chociaż oczywiście czasem wymaga trochę myślenia, czasem duzo myslenia Problem oczywiście jest - tylko ja przypuszczam, że na tle źle funkcjonującego coś, tylko jeszcze nie wiem gdzie to może być. Nie jestem specjalistą w żadnym względzie, a juz psychologia to tylko hobby. Ja się bardzo dużo uczę ale ponieważ jest to radosna twórczość w głowie haha, na pewno brakuje mi wiele wiedzy. Na tyle na ile wiem umieściłabym problem w ciałku migdałkowatym.

No więc ja przypuszczam, że wszystko to może wynikać z braków na linii odczuwania stanu emocjonalnego, zamiarów drugiej osoby. I wtedy następuje wyrafinowana samoobrona na wszelki wypadek, zależna od cech charakteru danej osoby. Bo mogą być to osoby także całkowicie wycofane, nie tylko agresywne. n jedna z osób z kórą o tym rozmawiałam i powiedziąła jak jest - jest flegmatykiem. Malomówna, cicha. spokojna a w środku piekło przerażenia. Druga jest ewidentnym perfekcyjnym melancholikiem z odrobina sangwinika, to wyglada na zewnatrz inaczej. Obie te osoby porozmawiały ze mną szczerze, mówiąc o swoich problemach wewnątrz. Przpuszczam, że to jest ukrywane bardzo skrupulatnie, aby nie być zaliczonym, podsumowanym, zakwalifikowanym do osób chorych psychicznie. My jako społeczeństwo ogólnie, mamy złe podejście i bardzo źle traktujemy osoby z problemami psychicznymi i niepełnosprawne. Może z własnego strachu.. Niezozumienia co się dzieje i dlaczego. Nie wiem. Ja też jeszcze nie mam dokładnego zrozumienia co za tym stoi i dlaczego.
Może i z tego powodu następuje ukrywanie swoich problemów. Według mojego myślenia, intelekualnie osoby te nie mają żadnych braków, moga być nawet wybitnie inteligentne. Nikt we wszystkim nie jest dobry, każdy ma jakieś swoje braki. Słabe oczy, kiepskie uszy. Beethoven był głuchy co nie przeszkodziło mu być najwybitniejszym kompozytorem... Wydaje mi się, że to o czym mówie, jest bardzo ważne w relacjach społecznych, ale oczywiście mogę się mylić, bo na czymś się jeszcze nie znam. Na dzień dzisiejszy widzę to właśnie tak. Muszę już iść do obowiazków a jeszcze o jednej rzeczy chciałam napisać koniecznie, więc zapisze sobie tylko hasło tu aby wiedziec do czego mam wrócić "Choroby i zmoroby"

[annorl1]

Witam ❤

Pobieżnie tylko czytam. Bo nie mam czasu. Na weekendzie może na spokojnie poczytam. A dzisiaj wszystkim miłego dnia życzę ❤❤

Lulka, dobrych wyników życzę ❤

Toksyczni ludzie... Tak, znam. I też wyeliminowałam.

[Imegan]

Toksyk i narcyz to nie choroba i lek,to pragnienie dominacji i podporządkowanie sobie świata.Ich nic nie boli,nie mają żadnych wątpliwości czy uczuć,to bezuczuciowe potwory ,które dla własnego ego niszczą co mogą.Oni nie mają czegoś takiego jak sumienie.Wiem co pisze,żadnej litości bo albo ty przeżyjesz,albo staniesz się zdeptana ofiarą.Odviecie się od takich potworów to najlżejszy sposób,tych to powinni w więzieniach siedzieć i tyle.Wszyscy najwięksi zbrodniarze to byli toksycy i narcyzi i tak jest nadal.Litosc i współczucie dla takich,nigdy w życiu.Trzeba dbać o swoje życie i najbliższych tych ,co nie są się w.dtanie bronić przed takim indywiduum.Oni są wysłannikami diabła,żadnej litości.Im nie przeszkadza niszczenie innych a ja mam się nad kimś takim litowac,niedoczekanie.To są bestie w ludzkiej skórze.To nie jest żadna choroba,to osobowość.Lenifo myślę,że z prawdziwym toksykiem,narcyzem jednak nie miałaś do czynienia i dlatego tak łatwo ci o współczuciu i miłosierdziu wobec takich osób mówić,Ja i moja De i Mała doświadczamy tego obecnie.Pomysl czy gdyby ktoś krzywdził twoje dziecko czy wnuki też byś tak łaskawie na takiego kogoś spoglądała,i nie bierz tego jako atak na siebie.Przedstawiam ci tylko jak to wygląda z bliska,jak moje dziecko ma przez takiego toksyka przerąbane.Jak mi się serce kraje,gdy mówi że do śmierci chce być samotna bo faceci to potwory,jak rezygnuje z poznawania i ot zwyczajnego zaznajamiania się z jakimkolwiek chłopakiem.To przez tego toksyka narcyza ojca Zuzi.Tak jak Emmi napisała oni uważają że są super i to oni mają we wszystkim rację,a reszta ma ich słuchać, poniżają,niszczą psychicznie,degradują ofiarę psychikę.To nie jest żadna wysublimowana obrona to jest drapieżnik polujący na ofiarę bez żadnych skrupułów.Sory nie umiem inaczej i mniej dobitnie uświadomić jak niebezpieczni da toksycy,że nie można tłumaczyć ich zachowań,bo się dokłada kolejna cegłę bólu ofiarom tych bestii.Sa takimi bo chcą.

[Lanolinkaaa]

Imegan, współczuję Wam bardzo takiego człowieka obok.

[lenifa]

No widzę Imegan, że jesteśmy na przeciwstawnych ocenach. Spoko. Tak jest często, że ludzie mają odrębne opinie, które z czegoś wynikają. Rozumiem, że masz doświadczenia. Ale nie neguj moich bo nie wiesz jakie mam. Ja też nie znam twoich dlatego rozumiem, że masz taką a nie inną postawę wobec tego. Ja równiez bardzo dobrze orientuję się w poważnych sprawach, ale o tym nie piszę. Kilka lat w grupach poszukiwania zaginionych i wiele z tych spraw mialo tragiczny koniec. Rozumiem, że poruszam się po trudnym temacie.

No więc odrobina luzu. Wyrobiłam się z porannymi obowiązkami cd za pół godziny. Wróce do tego tematu choroby i zmoroby. Nomen omen napisałam wczoraj co napisałam i na fb wyskoczył mi post na grupie co to dziewczyny pokazują co same robią, takie coś właśnie "choroby i zmoroby" Takie stworki dziewczyna robi i poszłam jej sladem po sieci. Dziewczyna okazała się być psycholożką. I mam wrażenie, że jest bliska mojemu spojrzeniu na temat. Ot tyle. Temat jest trudny, zdaję sobie sprawę.

[Imegan]

Lenifo właśnie dlatego uważam,że mam prawo zabrać głos i to dość donośny w tym temacie,bo przez takiego osobnika cierpi moja córka i wnuczka i za Chiny ludowe nie rozumiem tej twojej litości i próby tłumaczenia takich osobników.Dlatego napisałam ,że nie masz bezpośrednio do czynienia z takim indywiduum.Nie można katów tłumaczyć,kat jest katem i basta.No a ty chciałaś chyba troszkę podkręcić temperature w Zagrodzie,bo wielokrotnie pisałam z czym się borykamy.I ta twoja obrona toksykowi uderzyła bezpośrednio we mnie.Zeyczajnie,jakbyś powiedziała że to moja De i ja ponosimy odpowiedzialność za zachowanie ojca Małej.Tu w tym temacie jesteś w ogromnym błędzie.Toksycy niszczą ludzi bo to energia,paliwo ich jestestwa.Niestety nie wszyscy ludzie są dobrzy,część rodzi się po prostu zła.

[lulka19]

Napisane przez Lanolinkaaa

Lulka, trzymamy za rękę i obiecujemy, że nic nie będzie bolało

Amitka lepiej dmuchać na zimne. Z tymi kleszcxami różnie bywa.

---------- Dopisano o 06:48 ---------- Poprzedni post napisano o 06:26 ----------

Dziewczynki, przeważnie z rabarbarem pieke kruchy placek, podsmażam rabarbarem, daje na kruche ciasto, na to ubite z cukrem białka i znowu kruche. Ale znalazłam przepisy, żeby dać surowy rabarbar i na niego ugotowany gesty budyń. Pieklyscie tak kiedyś? Trochę się obawiam, że jak rabarbar puści sok to mi ciasto zaleje. I nigdy nie piekłam budyniu,zawsze masę budyniową na gotowe ciasto.

Dziękuję, ale proszę jeszcze trzymać do jutra. Syn mi wpadł w histerię, i stwierdziłam, że sama nie dam rady. Muszę zabrać TŻ ze sobą.

Co do ciasta z rabarbarem jak bym poddusila. Surowy trochę ryzyko chyba.

U nas też dziś upał. Wróciłam z zakupów.
Za dwie piersi z kurczaka zwykle dałam 18 zł. Śmiać się czy płakać? Ech.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lenifa]

Nie nie pisałam tego Imegan pod Ciebie. Naprawdę nawet taka myśl mi nie błysneła w głowie ani w postaci promila. Interesuję sie tym od bardzo wielu wielu lat. Sama musiałam się zmierzyć z bądź czym. I mam pełną świadomośc, że jest cięzko, ba , bardzo ciężko. W sumie nie musimy o tym rozmawiać. Możemy zmienić temat jeżeli ci przykro z tego powodu.

Przyleciało Jaje Tak postanowiłam go nazwać. Czyli mloda synogarliczka. Albo młody synogarlic. Nie umiem odróżnic co jest onym a co oną. Nic się nie boi. Stare synogarliczki trzymają do mnie dystans. Nie zbliż sie więcej jak na metra. A toto biedne 20 cm ode mnie i je , nic się nie boi. Ale fakt ja też się staram nie poruszac jak jest.

Ja właśnie nastwiłam kompot z rabarbaru.

[Imegan]

Lenifo nie tylko ja tu na Zagrodzie mam problem z toksykiem w mojej rodzinie,u mnie ten osobnik w sumie jest obcym,ale są też dziewczyny co toksykami są ich rodzice i to one mają dużo więcej do powiedzenia.Ja jestem twarda i bezkompromisowa baba jak trzeba i nie ma zmiłuj jeśli ktoś krzywdzi mi bliskich.Ten osobnik też poniesie karę i bardzo się zdziwi,bo ma nas za frajerów,których można zastraszyć.Moja i De zemsta wymaga cierpliwości,ale jak De dopnie wszystko to gość zniknie z ich życia.A ja czasem tylko myślę,że lepiej by im było gdyby gdzieś wsadził głowę,jeździ po pijaku,lubi się bić,lubi półświatek.Dla Małej lepszy byłby tata w zaświatach niż taki jak jest teraz.Sorry za takie myślenie,ale to samo nachodzi.Nastawilam trzeci słoik z kwiatkami lilaka,bo Szanowny znów nazrywał i nawet wyskubal,a maceratu jeszcze nie nastawiłam.Dzis zerwę kilka kisci i w końcu nastawie.Jeszcze idę pozrywać czubki pokrzyw i ususzyc,tata złożył zamówienie na suszoną.Tak więc mus wykonać🙂Lenifo nie gniewaj się na mnie za te impulsywne wypowiedzi.Na obronę mam to że wczoraj obaj i ojciec Zuzi i dziadek po raz kolejny rozstroili nam nerwy wieczorem i jeszcze nie do końca opadły u mnie emocje.

[Lanolinkaaa]

Napisane przez lenifa

Stare synogarliczki trzymają do mnie dystans. .

Żeby tak do mnie chciały trzymać dystans.

[lenifa]

Lanolinko siadają ci na głowie? U mnie nie ma ich duzo. Ja mam tylko dwie plus młody teraz. Za to dużo jest gołębi one naprawdę są niemozliwe heh.

[Lanolinkaaa]

No weź, jeszcze mi tego brakuje, żeby mi gołąb na głowę siadał. Po prostu ciągle są. Gniazdo maja na drzewie przy oknie, biją się w tym gnieździe, jajkami rzucają, ciągle siedza u kur i jedzą z nimi. Gołąb jest wszędzie i zawsze

[lenifa]

Moje są calkiem inne. Boja się gołębi. Jak gołąb przylatuje to one od razu uciekają.

[Emmi123]

Uuuupał! Ale o nim za chwilę...
Imegan Nie mogę znaleźć na kompie twojego zdania, które znalazłam czytając na komórce, więc będzie bez cytatu. Napisałaś, że nie rozumiesz Lenify, to ja spróbuję Ci wyjaśnić.
Ty patrzysz na to przez pryzmat traumatycznych doświadczeń, Lenifa wierzy w człowieka. Mój tata był taki jak Lenifa. Może być trudność z pisaniem, bo jest akurat rocznica, ale spróbuję. Mój tata tak jak Lenifa wierzył w człowieka, zawsze znajduje pozytyw, zarys choćby czegoś dobrego. Z wiekiem to się pogłębiło do tego stopnia, że wyorbitował z realiów życia współczesnego i na pewno miał swojego Anioła Stróża bo przez całe życie chronił go przed różnymi sytuacjami jakie mogły się pojawić w jego autruiźmie, filantropii i bezgranicznej empatii, którą i ja musiałam odziedziczyć, bo było jej tak dużo. Mój tato przeżył spotkania z toksycznymi ludźmi, z bandziorami a mimo to zawsze starał się ich zrozumieć, jeśli nie ich to ich sytuację w jakiej są, w jakiej się znaleźli, jakie mięli życie, jakie oni mieli doświaczenia życiowe itd itd. Lenifa jest jak mój tata, pełna nieskończonej wiary w drugiego człowieka i to po prostu urodziło się razem z nią. Lenifa jak i mój tato należą do przeciwległej strony zła, toksyczności, brutalności itd. Nie idealizuję ich, też mają swoje emocje i też zdenerwowali się, zareagowali, ale prędzej czy później zaczynają tłumaczyć daną osobę. Mój tata też ponosił różnego rodzaju straty i przeżywał życiowe dramaty ale starał się w chodzić w skórę tej drugiej osoby i ją tłumaczyć. Pół życia zajęło mi rozumienie tego, kilka lat nawet podjęłam próbę wpłynięcia na taką postawę - bezowocnie. Ja po części taka jestem, chociaż od kilku lat staram się to zmienić, może mi się uda? W każdym razie droga Imegan, Ty i Lenifa znajdujecie się na odległych od siebie galaktykach. To tak trochę jak z gniewaniem się, to przykład, są ludzie, którzy gniewają się latami, albo i na całe życie a są ludzie, którzy nie potrafią żyć w kłótni z kimś i za chwilę, czy po chwili starają się godzić. To jest coś takiego. - Wieczne tłumaczenie drugiego człowieka.

---------- Dopisano o 15:04 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------

Uuuupał...
Amitka kupiłam MM jogurciki naturalne, te polecane przez Ciebie Actiivia - czy jakoś tam, z tymi bakteriami. Dzięki wielkie, mają bardzo pro-zdrowotne działanie na MM.
Dziś w ten upał posiłkujemy się nabiałem. Ja na obiad właśnie wypiłam jogurt truskawkowy. Zaopatrzyłam lodówkę w kefiry i jogurty, mleko na stałym wyposażeniu i pomyślałam o koktajlach mleczno - owocowych i krowie. Podpuszczam Annorl na krowę, a sama pomyślałam, że by mi się przydała. Na szczęście natychmiast myśl storpedował rozsądek, że ta krowa i koktajle to tylko przez kilkanaście tygodni a potem co? Więc krowy nie będzie

---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:04 ----------

Napisane przez lulka19

Zbieram siły, bo jutro jade na pobieranie krwi. Z 4 lata nie byłam

Kurcze, a ile to lat temu ja byłam...? hymmm... w ciąży ? W ciąży kłuli mnie co miesiąc, nie sądzę aby to było takie pozytywne przy ciąży zagrożonej Kochana! Duchowo byłam z Tobą

[Lanolinkaaa]

Emmi, wszystko to ładnie co napisałaś, ale jest też inna podstawowa różnica między Inegan a Lenifą, przynajmniej ja tak to rozumiem. Chodzi o to, że Lenifa sama spotkała złą osobę. A u Imegan krzywda dotyczy jej dziecka. To sie mierzy inna miarą, każda z nas jest mamą i wie, że to co sama zniesie tojest jedno, ale patrzeć na krzywdę dziecka i tłumaczyć krzywdziciela - znasz takiego rodzica? Ja nie.

[Emmi123]

[1=d1b06f3951e378bb3fdc337 11a759ec9373c9f74_6556ad7 364f3f;89226563]A tymczasem przed pracą śmigam do Lidla pooglądać sukienki, bo na koniec lipca mamy wesele i trzeba się ubrać, a akurat mają jakieś ładne z koronkami teraz to zobaczę. Zawsze lepsza sukienka za 40zł niż za 240zł
[/QUOTE]
Kochana! Jak to mawia nasza sąsiadka Cyferka - ,,zrobiłaś mi dzień" tym wpisem. Przeczytałam go sobie w pociągu rano i aż się szczerze uśmiechnęłam ( na plus). I tak właśnie powinno być. Wesele to uczczenie ,,nowej drogi życia" jaką wybrali małżonkowie, celebrowanie tej radości z nimi a nie lansowanie się samemu. Jestem całym sercem z Tobą!

---------- Dopisano o 15:14 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------

Napisane przez Lanolinkaaa

Emmi, wszystko to ładnie co napisałaś, ale jest też inna podstawowa różnica między Inegan a Lenifą, przynajmniej ja tak to rozumiem. Chodzi o to, że Lenifa sama spotkała złą osobę. A u Imegan krzywda dotyczy jej dziecka. To sie mierzy inna miarą, każda z nas jest mamą i wie, że to co sama zniesie tojest jedno, ale patrzeć na krzywdę dziecka i tłumaczyć krzywdziciela - znasz takiego rodzica? Ja nie.

A dlaczego zakładasz, że mojego tatę to nie spotkało? To, że się o czymś nie pisze to nie znaczy, że tego nie ma. Czy ja znam takiego rodzica? Znam. Lenifa też tu i ówdzie napomknęła, że znane jej są różne toksyczne zdarzenia.

[Lanolinkaaa]

Zakładam tak, bo Lenifa pisze ze ja spotkało, Imegan, że jej córkę.

---------- Dopisano o 14:21 ---------- Poprzedni post napisano o 14:19 ----------

Skoro znasz takiego rodzicami, to racja jest po Twojej stronie.

[Emmi123]

Napisane przez Imegan

Moze to kolano wróci do normy.Stwierdzam,że smarowanie czystym olejem rycynowym sprawdza się.Owijam na ciepło jeszcze to kolano jak zalecała Lenifa i jest z każdym rankiem lepiej.

A co Ci się stało z kolanem? Olejek rycynowy, dowiedziałam się ostatnio, że polecają go na wzmocnienie brwi i rzęs. Ale jeszcze nie próbowałam.

---------- Dopisano o 15:29 ---------- Poprzedni post napisano o 15:24 ----------

Napisane przez lenifa

Dokładnie to mam na myśli Emmi co podałas w linku i dokładnie - idzie to szerzej. Idzie o przypuszczenie, że jest takie coś, taki zmysł ludzki, który pozwala nam ocenic stan emocjonalny drugiego czlowieka. Jak to rozeznajesz, wiesz, czy ktoś jest smutny, radosnym czy inne stany emocjonalne. Potrafisz to "odczuć" i nie tylko po mimice.

Lenifo może właśnie dlatego jesteś tak bliska memu sercu. Szkoda, ogromna szkoda, że nie poznałaś mojego taty. Dzień trwał by wiecznie i padlibyście ze zmęczenia dzieląc się myślą. Aż się wzruszyłam...

---------- Dopisano o 15:34 ---------- Poprzedni post napisano o 15:29 ----------

Lenifo Ja bym osób niepełnosprawnych nie wrzucała do jednego worka z ludźmi toksycznymi. Wiem... że nie przebiję się Rozumiem. Piszesz o nieizolowaniu ludzi ,,innych" - tak masz rację. Jeśli tylko dana osoba, nie niszczy naszej psychiki to jak najbardziej warta jest poznania.

---------- Dopisano o 15:40 ---------- Poprzedni post napisano o 15:34 ----------

Napisane przez lulka19

Za dwie piersi z kurczaka zwykle dałam 18 zł. Śmiać się czy płakać? Ech.
[/URL]

Zacząć hodować kury

---------- Dopisano o 15:42 ---------- Poprzedni post napisano o 15:40 ----------

Napisane przez Lanolinkaaa

No weź, jeszcze mi tego brakuje, żeby mi gołąb na głowę siadał. Po prostu ciągle są. Gniazdo maja na drzewie przy oknie, biją się w tym gnieździe, jajkami rzucają, ciągle siedza u kur i jedzą z nimi. Gołąb jest wszędzie i zawsze

Jak to jajkami rzucają? Co tam się dzieje?

---------- Dopisano o 15:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:42 ----------

Imegan nieustająco. A jak tam twój Junior? Nic ostatnio o nim nie piszesz.

[lulka19]

Emmi dziękuję za kciuki ! Co do kur na mięso to moje marzenie. Mamy tylko na jaja. Wiele razy podchodziliśmy do tego tematu, ale u nas nie ma kto skubać i zabijać. Teściowa tym się zajmowała ,ale ona nie żyje. Ja się nie czuje na siłach by to robić, moja mama także. Więc nadal pozostaje to w strefie marzeń.

Gdzie u Was ten upał? U nas rześko przez wiatr. Da się żyć.

Zrobiłam dobre ciasto na weekend. Skontrolowałam ogródek. Wyrwałam rzodkiewkę, bo nawet nie zwróciła mi się w tym roku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:54 ---------- Poprzedni post napisano o 14:50 ----------

Słuchajcie założyłam te konto na garnek. Pl. Mój login to lulka19

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Emmi123]

Gryzelda A sąsiadki jakiejś fajnej nie macie co by Wam chociaż zabiła? No bo dobrą duszę co Wam oskubie za free to raczej nie znajdziecie.
Upał? Jest u mnie, 28 stopni w cieniu, odczuwalne nawet nie pytaj, nie da się wysiedzieć.
Jak piszesz ,, zrobiłam dobre ciasto" to mało Co za ciasto i pewnie przepis też by był dobry Tu dziewczyny pichcą. A może i fotkę?

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:55 ----------

Dobra Nagadałam się, na wymądrzałam... spadam...

[Imegan]

Emmi skoro to dalej omawiamy to powiem ci tylko tyle,żebyś nie musiała patrzeć na krzywdę swojego dziecka,jak jakiś porąbany toksyk będzie próbował dzień po dniu,miesiąc po miesiącu zniszczyć twoje dziecko.Chwilowe kontakty z toksykami to pikuś przy stałym,wymuszonym kontakcie,gdzie są wyzwiska,poniżanie,obelgi ,bo kłamstwa,wykręcanie kota ogonem to jest normą.W żaden sposób mnie nie przekonasz ,żeby się nad kimś takim litowac,dać się robić w jajo i (jak w przypadku De) mieć przyprawiane rogi.A gdy De wymiksowala się z tego układu,to są obelgi,wyzwiska,życzenia, śmierci i to wszystko przy dziecku bo niby dzwoni do dziecka na mesengerze.Jak De nie odbiera to hasło że utrudnia kontakty,ostatni raz na żywo widział dziecko 6grudnia,bo mu honor nie pozwala przyjechać,to De ma mu zawieźć Mała do niego,gdzie dzień wcześniej mówi że najchętniej to by ją zabił,gdzie mała z histeria przybiega do mnie,że tata tak do mamy mówi.Ogolnie całe weekendy pije i to ostro,wdaje się w bójki bo jak sam opowiadał lubi przeklepac komuś maskę,wizyty w burdelu itp.O tabunach lasek na noc nawet nie wspominam.I co ja mam takie indywiduum tłumaczyć,współczuć mu?....NIE NiGDY.Tylko ten kto był w długotrwałej niszczącej relacji z toksykiem może się wypowiadac,a nie takie teoretyzowanie co ofiarą powinna czuć,bo to oprawca jest ,,biedny,,.

Z kolanem mam problemy od dość długiego czasu,zwyrodnienie,zniszc zone torebki maziowe w kolanach,biodra już też i gdy jest dużo więcej działań,niż to co stawy na co dzień wytrzymują tak się dzieje.Do tej pory to był ortopeda i leki typu diklofenak i coś jeszcze żeby rozgonić ból.Objaw bukowy to sztywność kolana ,nie możność rozprostowania go i raz na jakiś jakby odcięcie,stajesz i nie masz nogi i lecisz na glebę.Tak mi to wyszło w sobotę ,bo robota była za gruba do możliwości mojego kolana i teraz działam ale po malutki,drobiac kroki,uważając na nierówności,spanie z twardą poduszeczka pod chorym stawem,bo wszelkie skrzywienia,przekręcenia nogi sprawiały ból.No ale jest poprawa,bo noc przesypiam bez specjalnych sensacji.No.smieje się że to SKS-starosc,kurna, starość.

Dziś dalszy ciąg pilnowania wnusi,De po 2godzinnym odpoczynku dalej pojechała zbierać truskawki.Cos tam jeszcze podziałam w ziołach.Ptzynioslam trochę pokrzywy,troszkę lilaka i coś ze stałego repertuaru domowego.zdzialam.Jutro jak pogoda pozwoli to będę siać dalej te fasolki.

[Lanolinkaaa]

A ja placka dziś nie upiekę bo nie była rabarbaru w sklepie. Chciałam ten z budyniem, bo skoro piszecie ze można toznaczy, że można

---------- Dopisano o 15:23 ---------- Poprzedni post napisano o 15:22 ----------

Co upieklas Gryzeldo ?

---------- Dopisano o 15:24 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------

Kurę zabić to już takie proste. U nas wszystkie mają dożywocie, cóż rosół po podwórku chodzi w my w sklepie kupujemy.

[lulka19]

Napisane przez Emmi123

Gryzelda A sąsiadki jakiejś fajnej nie macie co by Wam chociaż zabiła? No bo dobrą duszę co Wam oskubie za free to raczej nie znajdziecie.
Upał? Jest u mnie, 28 stopni w cieniu, odczuwalne nawet nie pytaj, nie da się wysiedzieć.
Jak piszesz ,, zrobiłam dobre ciasto" to mało Co za ciasto i pewnie przepis też by był dobry Tu dziewczyny pichcą. A może i fotkę?

---------- Dopisano o 15:57 ---------- Poprzedni post napisano o 15:55 ----------

Dobra Nagadałam się, na wymądrzałam... spadam...

Haha wiem. Zdjęcie dam potem, bo już zjedliśmy co mieliśmy zjeść, a uwierz, że jak ja kocham robić zdjęcia, tak zdjęć jedzenia nie nawidzę. Ciasto nazywa się " Ibiza ". Na necie jest tylko jedna strona z przepisem. Generalnie to biszkopt, budyń na soku pomarańczowym, herbatniki, muszę brzoskwiniowy z galaretką, i masa jogurtowa z gakaretkami. Na górze tarta czekolada. Tyle

No właśnie płacić komuś za oskubanie to marny interes. Zabić, to może by mój brat sie podjął. Trzeba też policzyć czy w tych czasach to się w ogóle opłaca

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Lanolinkaaa]

Gołąbki chyba się nie mogą pogodzić w tym gnuezdzue, bo wyrzucały jajka. Czasem się rozbiły, czasem nie, ale przecież nue wejdę na święta żeby im włożyć z powrotem do gniazda.

Szpaków pełno, a przecież czereśnie jeszcze zielone.

Cis straszą zła pogodą, a ja się wybierałam w góry. Chyba jednak odpuszczę ten weekend.

Może im się nue sprawdzą prognozy. Deszcz potrzebny, ale żeby tak spokojnie w nocy polało i tyle.

[Emmi123]

Mamy z MM ogrodowe zmęczenie i nastąpiła pauza.
Imegan ujmę to tak - zostawiam pewne spojrzenie i tyle.
Co do kur i ubijania to przypomnę, że my też, głównie trzymamy dla jaj. Pierwsze nasze stado miało dożywocie, z kolejnymi byliśmy już coraz mniej związani emocjonalnie. Nadal są głównie dla jaj, ale MM umie zabić, oskubać i umiemy zjeść. Ja też umiem skubać, gorzej z ubiciem.

---------- Dopisano o 17:37 ---------- Poprzedni post napisano o 17:35 ----------

Piszecie o rabarbarze a u mnie nie chce rosnąć. Któraś pisała, że posadziła go w doniczce, dobrze pamiętam? Ale gdybym go miała to nie wiem co bym z niego robiła. Ciast nie piekę.

---------- Dopisano o 17:41 ---------- Poprzedni post napisano o 17:37 ----------

Lanolinko Bardzo ciekawa sprawa z tymi gołębiami. Nie wiem na ile to prawda, ale domowe szpaki nie zjadają mi owoców, idą do sąsiadów. Obserwuję to od lat, ale pewności takiej całkowitej nie mam. Zjadają mu winogrona, u nas są, ale nasze są puszczone samopas i dość mocno zarośnięte, tyle o ile co się im wpuści światła. Ogólnie kiście są i takie co to może ptak dojrzeć i złapać ale nie ruszają. Być może czereśnie my jakoś wcześnie zbieramy, ale zbieramy dojrzałe a od znajomych słyszę, że szpaki potrafią zjeść takie prawie dojrzałe. Więc... Ogrodowa zagadka

---------- Dopisano o 17:47 ---------- Poprzedni post napisano o 17:41 ----------

Napisane przez lulka19

Ciasto nazywa się " Ibiza ". Na necie jest tylko jedna strona z przepisem. Generalnie to biszkopt, budyń na soku pomarańczowym, herbatniki, muszę brzoskwiniowy z galaretką, i masa jogurtowa z gakaretkami. Na górze tarta czekolada. Tyle

Być może go znalazłam, taki przekładaniec, wygląda świetnie. Ale ma cukru od groma i odpada. Ciekawe czy smakowałby też bez cukru? Macie jakieś proste - bardzo proste przepisy na ciasto bez cukru/słodzików.

---------- Dopisano o 17:58 ---------- Poprzedni post napisano o 17:47 ----------

Lulka pomyliłam Cię z Gryzeldą w temacie żywotności kurzej... prawda? Tyle tych przeróżnych wpisów na różniaste tematy i

---------- Dopisano o 18:00 ---------- Poprzedni post napisano o 17:58 ----------

Napisane przez lulka19

Dziękuję, ale proszę jeszcze trzymać do jutra. Syn mi wpadł w histerię, i stwierdziłam, że sama nie dam rady. Muszę zabrać TŻ ze sobą.

kto ma mieć to pobranie krwi - Ty czy synek?

[lulka19]

Emmi ja i synek. Oboje. Nie chwaliłam się, ale mam zamiar zacząć starać się o dziecko od wakacji. I chce Porobić wszystkie badania

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lenifa]

Ech Emmi ciasto... Nie jadlam od roku i 77 dni... Właściwie założyłam dietę na rok, ale jakoś boję się wrócić do poprzedniego jedzenia. Na pewno czuję się dużo lepiej i dużo młodziej. Odzyskałam kondycję, chociaż na pewno duże znaczenie miała i gimnastyka i zioła też. Moja mama mnie traktuje jak smarkulę Oj tam... niech będzie
Nawet to zapalenie cuś tam miedzyżebrowego dało się wytrzymać. Już po. Od 3 dni spokój, ale chodzę jeszcze w pasie i poubierana w 3 podkoszulki, aby za szybko nie popuścic tej zmory. Wczoraj poszła pierwsza gminastyka, chociaż starałam sie nie przesadzać. Teskniłam z nią.
Ponoć idzie jakiś front i ma dojść do nas późnym wieczorkiem? Albo w nocy? Na jedno dobre na drugie nie. Dobre po podleje ogródek, Niiedobre bo może połamać roslinki jak za duży wiaterek będzie, albo stłuc gradem. O trąbie nie będę wspominać, niech będzie beztrąbowo.

Do tematu problematycznego już wracać nie będę. Czasem jest tak, że temat potrzebuje czasu. Ulegnie sie jak ulęgałka i będzie w sam raz A może mi coś więcej przyjdzie do glowy, na obronę mojej koncepcji. Emmi mój tata był podobny. Bardzo mi go brakuje.

Zapomniałabym dodać. Kwitną 3 pierwsze białe róże na pnącej! Urwałam jedna dla mamy aby jej pokazać bo nie wierzyła.

[Emmi123]

Czy widać, że wypoczywam? Byle nie mylić z obijaniem się
Lenifo Mnie mojego taty też bardzo brakuje. Nie zmieniaj się droga, kochana moja Lenifo. Nie do końca zgadzałam się z moim tatą i jego ideą życiową, ale powiem Ci, że dzięki niej był szczęśliwszy. Cieszę się, że powracasz do zdrowia i że wróciłaś do gimnastyki. To bardzo zdrowy objaw. Cisną mi się różne myśli filozoficzne o ludzkiej egzystencji i nagle widzę pająka na ścianie. Taki mały, tego roczny. Jego egzystencja też jest ważna. Muszę go wyeksmitować na balkon.

---------- Dopisano o 19:45 ---------- Poprzedni post napisano o 19:41 ----------

Tak czytam o kwitnących różach... u mnie dopiero wypuszczają liście. Czytam o zbieraniu truskawek, o dojrzewających czereśniach... kurcze, gdzie ja mieszkam? U mnie czereśnia dopiero skończyła kwitnienie.

Wyrzucony pajączek nie jest zadowolony. Chyba w pokoju syna balkon jest otwarty i takim sprintem pognał w ich stronę. Nie chce być na dwórzu.

---------- Dopisano o 19:51 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------

Napisane przez lulka19

Emmi ja i synek. Oboje. Nie chwaliłam się, ale mam zamiar zacząć starać się o dziecko od wakacji. I chce Porobić wszystkie badania

Och! To cudownie

Mój synuś 1, kiedy miał mieć kontakt ze strzykawką w duecie z igłą, to ja go trzymałam, dwie osoby z personelu i lekarka kolanem przytrzymywała. Junior też miał pewne problemy ale chyba dużo mniej spektakularne, bo nie pamiętam.

[Imegan]

Dzieci i strzykawki...Pamiętam jedno zajście jak dziewczyny Ka i De miały po 5lat,a Em 4to pojechały z Szanownym do przychodni,Starsze miały szczepienie,a młodsza bilans.Wychodzą po wszystkim z ośrodka a Em płacze.Szanowny się dopytuje o co chodzi,a ona we łzach że dziewczyny to miały zastrzyk a jej pani nie zrobiła.Ogolnie dziewczyny przy zabiegach medycznych raczej były odważne i nie sprawiały kłopotów.Za to Maks jak przyszło do zastrzyków w chorobie to była masakra,co ja nie wyczynialam,obiecywałam kupienie ulubionych smakołyków i nic.Jak spiął mięśnie to żadna igła nie chciała się wbić.Musialam stosować specjalny uchwyt by go unieruchomić i żeby nie mógł napiąć pupy.Jaki on był zawsze po tym klucia wściekły na mnie...a jaki ja stres przez to miałam,a jak bolały mnie potem ręce od blokowania go.Jak była tylko możliwość to był syrop albo tabletki potem.A jak De miała zrobić Zuzi testy z krwi na alergeny to dopiero była jazda.Yrzymali ja De,Ka,Eł i jeszcze jakiś pielęgniarz.Teraz ostatnio miała szczepienie i bezproblemowo poszło.Duzo zależy od pielęgniarki,od jej umiejętności wbijania igły.

De chora ,wróciła z tych truskawek boli ją głową,mocno gardło i ma prawie 38*C i dreszcze.Raczej będzie leżenie w łóżku,a jak do poniedziałku nie będzie lepiej to odwiedziny u rodzinnej.

Kurę i kaczkę potrafię zabić,ale nie lubię tego robić.Oskubac i wypatroszyć też.Umiem poporcjowac mięso ze świniaka i muszę robić to sama,bo Szanowny tnie bez pomyślunku po tuszy.No ale od jakiegoś czasu odpuściłam sobie i drób i świniaki.Zawsze były jakieś mamrotania,narzekania a i lis trzebil mi niemiłosiernie.Kiedys gdzieś pojechaliśmy i urwał się pies i mi ponad 10 kaczek udusił i kilka jeszcze poranił.Teraz drób i jaja ze sklepu,wieprzowina też ,a Szanowny zadowolony ,bo nie wydeptuje w guano,a gnojem nie zajeżdża.A ja mam mniej roboty i mamrania nad uchem.Teraz sobie lata z kosiarką po podwórku i jest heppy.

Coś się chmurzy,alerty na telefony poprzychodzily.Na apce w tel. pokazuje ,że koło 02.00 w nocy może padać.Lepiej żeby za ostro nie wiało i żadnych dodatkowych zjawisk nie było.No ale będzie,co będzie.

[lulka19]

Mój syn zawsze nie sprawiał problemów i nie panikował podczas pobierania krwi, ale miał ją pobieraną tydzień temu w szpitalu, i tam mu się włączyła jakaś trauma. Nie wiem jak to będzie, ale nie jestem zwolenniczką trzymania dziecka na siłę. No chyba, że to bardzo ważne wyniki. Pamiętam jak syn miał silne zapalenie krtani, miał rok o nie chciał dać się za nic inhalować. Musielismy go trzymać. No ale tam nie było wyboru niestety.
Ech ciężkie te dzieciaczków przeżycia.

U nas susza! Miało dziś padać. I nic. Codzienne podlewanie męczy. Chyba nic już nie zasadzę. I tak dużo wszystkiego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz