Minimalistyczne Wyzwanie decluttering 2021

[lwia paszcza]

Napisane przez Michalina83

Jeśli chodzi o Januszy biznesu to nie lubię takich wciskaczy ubraniowych. Mój mąż miał takiego kumpla który mu wciskał jakieś swoje ciuchy i chciał za to nie małą kasę. A mój mąż oczywiście kupował. Mój mąz kupił raz od niego dres mimo że nie chodzi w dresach i to jeszcze w zielonym kolorze którego też nie lubi. Potem znowu cos kupił od niego. Za 3 razem przyniósł bluzę która dosłownie wyglądała jak szmata i widać było że z ciuchlandu i też zapłacił za to parę dyszek. Kazałam mu to oddać, bo ja tego nawet nie chcę widzieć jako ścierki do podłogi a już na pewno na nim. Okazało się, że nie oddał ale przynajmniej już więcej nic nie przyniósł od tamtej pory.

Moja mama też miała w pracy taką koleżankę, ale nie kupowała od niej nic, tylko pewnego razu widziała jak kupowała w ciuchlandzie za złotówkę coś co potem próbowała sprzedać koleżankom w pracy za dużo więcej kasy i mówiąc że kupiła to w jakiejś galerii czy innym sklepie. W sumie niech sobie sprzedają ale takie kłamanie, że jest to prawie nie używana rzecz i żądanie za to kilka razy więcej to już przegięcie.

odnosząc się do całości, na wszystkim się trzeba znać gdybym kupiła dobrą rzecz za złotówkę, i sprzedała ją potem za 200, to nie uważałabym siebie za Janusza. Wszystko ma swoją cenę. Tylko oczywiście sprzedałabym to komuś, kogo nie znam, bez narzucania się koleżankom; klient musi chcieć tej rzeczy. Załóżmy, że ktoś kto umie tak sprzedawać, znajdzie łyżwy do hokeja, warte 2000 i nie do kupienia w Polsce. Jeśli zdaje sobie sprawę, ile są warte, to nie ma obowiązku sprzedawania ich za grosze, tylko może sobie za nie zażądać np. 220 złotych. To, że stan musi być uczciwie opisany, to oczywistość. W tym, co napisałaś, najbardziej oburza mnie to natręctwo, spod znaku "kup pani". Nie znoszę takich ludzi.

[Michalina83]

Napisane przez lwia paszcza

odnosząc się do całości, na wszystkim się trzeba znać gdybym kupiła dobrą rzecz za złotówkę, i sprzedała ją potem za 200, to nie uważałabym siebie za Janusza. Wszystko ma swoją cenę. Tylko oczywiście sprzedałabym to komuś, kogo nie znam, bez narzucania się koleżankom; klient musi chcieć tej rzeczy. Załóżmy, że ktoś kto umie tak sprzedawać, znajdzie łyżwy do hokeja, warte 2000 i nie do kupienia w Polsce. Jeśli zdaje sobie sprawę, ile są warte, to nie ma obowiązku sprzedawania ich za grosze, tylko może sobie za nie zażądać np. 220 złotych. To, że stan musi być uczciwie opisany, to oczywistość. W tym, co napisałaś, najbardziej oburza mnie to natręctwo, spod znaku "kup pani". Nie znoszę takich ludzi.

Właśnie o to mi chodzi. To natręctwo i wciskanie kitu, że to prawie nie używane. Też nie mam nic przeciwko jak ktoś kupi za 1 zł i sprzeda za 200, jeśli coś jest dobrej jakości. Sama kupiłam za 1 zł kurtkę za którą siostra mi chciała dać 50 zł. Powiem szczerze że tutaj to trochę wina mojego męża że to kupował od kolegi, ale ten jego kolega kiedyś mu załatwił pracę i on trochę odkupił od niego te rzeczy chyba bo czuł jakieś zobowiązanie. Dresik był ładny i widać, że nowy ale zupełnie nie w guście mojego męża, kolor to bardziej w moim guście, ale ta bluza o której pisałam była w takim stanie że moje szmaty do podłogi wyglądają lepiej.

[j_fly]

Napisane przez Michalina83

Właśnie o to mi chodzi. To natręctwo i wciskanie kitu, że to prawie nie używane. Też nie mam nic przeciwko jak ktoś kupi za 1 zł i sprzeda za 200, jeśli coś jest dobrej jakości. Sama kupiłam za 1 zł kurtkę za którą siostra mi chciała dać 50 zł. Powiem szczerze że tutaj to trochę wina mojego męża że to kupował od kolegi, ale ten jego kolega kiedyś mu załatwił pracę i on trochę odkupił od niego te rzeczy chyba bo czuł jakieś zobowiązanie. Dresik był ładny i widać, że nowy ale zupełnie nie w guście mojego męża, kolor to bardziej w moim guście, ale ta bluza o której pisałam była w takim stanie że moje szmaty do podłogi wyglądają lepiej.

Bardzo dziwi mnie zachowanie twojego męża. Nie mieści mi się w głowie, że można od kogoś kupić coś kompletnie nie w swoim guście (i bez znaczenia jest to, że ten ktoś załatwił pracę)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lwia paszcza]

Napisane przez j_fly

Bardzo dziwi mnie zachowanie twojego męża. Nie mieści mi się w głowie, że można od kogoś kupić coś kompletnie nie w swoim guście (i bez znaczenia jest to, że ten ktoś załatwił pracę)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

oj, zdziwiłabyś się jeśli ktoś ma tak zwane gadane, potrafi tak zakręcić drugą osobą, że wciśnie jej wszystko. To są ludzie z gatunku "sprzedam nawet lód Eskimosom", tacy typowi, namolni przedstawiciele handlowi. Być może rzeczony mąż nie grzeszy, bądź wtedy nie grzeszył asertywnością, i tamten natręt po prostu trafił na podatny grunt. Trzeba się nauczyć tego stanowczego NIE DZIĘKUJĘ i ucinać takie rozmowy, w przeciwnym razie, natręt będzie się tylko narzucał i wykorzystywał ten brak stanowczości i asertywności.

[Michalina83]

Napisane przez j_fly

Bardzo dziwi mnie zachowanie twojego męża. Nie mieści mi się w głowie, że można od kogoś kupić coś kompletnie nie w swoim guście (i bez znaczenia jest to, że ten ktoś załatwił pracę)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No cóż. Mąż chyba ćwiczy tą asertywność na mnie . Więcej już nie przynosił ciuchów kupowanych od kogoś po tym jak kupił tą bluzę. To było parę lat temu.

[Marigold19]

Napisane przez lwia paszcza

oj, zdziwiłabyś się jeśli ktoś ma tak zwane gadane, potrafi tak zakręcić drugą osobą, że wciśnie jej wszystko. To są ludzie z gatunku "sprzedam nawet lód Eskimosom", tacy typowi, namolni przedstawiciele handlowi. Być może rzeczony mąż nie grzeszy, bądź wtedy nie grzeszył asertywnością, i tamten natręt po prostu trafił na podatny grunt. Trzeba się nauczyć tego stanowczego NIE DZIĘKUJĘ i ucinać takie rozmowy, w przeciwnym razie, natręt będzie się tylko narzucał i wykorzystywał ten brak stanowczości i asertywności.

Poza tym bardzo trudno mówić o asertywności jak jedna drugiej osobie "wisi" przysługę albo czuje, że jest jej coś "winna".

[j_fly]

Napisane przez Marigold19

Poza tym bardzo trudno mówić o asertywności jak jedna drugiej osobie "wisi" przysługę albo czuje, że jest jej coś "winna".

I to znaczy, że ma kupić od tej osoby coś, czego nie potrzebuje?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Marigold19]

Napisane przez j_fly

I to znaczy, że ma kupić od tej osoby coś, czego nie potrzebuje?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oczywiście, że nie. Ale trudniej się odmawia, szczególnie jak ktoś nie ma daru asertywności.

[kaledonia]

4 pary butów mam do wyrzucenia, 2 kolejne jeszcze ponoszę wiosną. Kończę z kupowaniem butów z podeszwą tego typu jak na zdjęciu ( gotowe spody, bez fleków czy możliwości naprawy ), bo mi się ciągle te podeszwy przecierają pod piętą, robią się dziury i wilgoć mi się "zasysa" do buta.
Zimowe mi do tego popękały na wierzchu, w tym miejscu gdzie się nogę zgina ( eko skóra ).

[Pani_Robot]

Słyszałyście o wyzwaniach typu #1000rzeczymniejw2022/2021/2020 ?
Oczywiście traktowałabym je nieco symbolicznie, bo można popaść w kompulsywne wyrzucanie, a to nie o to chodzi.

Jeśli założyć, że mój 2022 zaczął się od grudnia, to ok 130 ubrań poszło w drugi obieg (OLX, Zalando Pre Owned), a kolejne 50 do kontenera (zniszczone, z dziurkami) - trafią do SH, recyklingu lub na czyściowo (szmaty dla mechaników). Udało mi się odsprzedać z 10 nietrafionych (nowych) kosmetyków. Nie wyrzuciłam zbyt dużo rzeczy, co mnie cieszy, bo staram się minimalizować skutki konsumpcjonizmu. Pozbyłam się robota myjącego do podłóg oraz poprzedniego telefonu. Został laptop i robot odkurzający.

Z ubrań to ponad połowa tego, co zalega. Kosmetyków sprzedała się 1/3. Poszły też 2 z 5 markowych torebek. Nie sądzę, że w krócej niż rok pozbędę sie reszty, bo zeszło to, czego było łatwo się pozbyć. Został... detal, ale w mieszkaniu się przejaśnia.

[Michalina83]

Napisane przez Pani_Robot

Słyszałyście o wyzwaniach typu #1000rzeczymniejw2022/2021/2020 ?
Oczywiście traktowałabym je nieco symbolicznie, bo można popaść w kompulsywne wyrzucanie, a to nie o to chodzi.

Jeśli założyć, że mój 2022 zaczął się od grudnia, to ok 130 ubrań poszło w drugi obieg (OLX, Zalando Pre Owned), a kolejne 50 do kontenera (zniszczone, z dziurkami) - trafią do SH, recyklingu lub na czyściowo (szmaty dla mechaników). Udało mi się odsprzedać z 10 nietrafionych (nowych) kosmetyków. Nie wyrzuciłam zbyt dużo rzeczy, co mnie cieszy, bo staram się minimalizować skutki konsumpcjonizmu. Pozbyłam się robota myjącego do podłóg oraz poprzedniego telefonu. Został laptop i robot odkurzający.

Z ubrań to ponad połowa tego, co zalega. Kosmetyków sprzedała się 1/3. Poszły też 2 z 5 markowych torebek. Nie sądzę, że w krócej niż rok pozbędę sie reszty, bo zeszło to, czego było łatwo się pozbyć. Został... detal, ale w mieszkaniu się przejaśnia.

kiedyś dałam sobie wyzwanie że wyrzucę 100 rzeczy miesięcznie, nawet drobiazgów i miałam na to reklamówkę. Tylko że zaczęły tam wpadać tez jakieś totalne śmieci typu woreczek po czymś, albo pudełko niepotrzebne i pomysł podupadł.

[Pani_Robot]

Ja kiedyś pozbyłam sie prawie wszystkiego, co mialam
No i siłą rzeczy musiałam odkupić.

[Pani_Robot]

Czy ktoś jeszcze walczy?

U mnie kolejne podejście. Strasznie zainspirowałam się tymi harmonijnymi wnętrzami z Instagrama i chciałabym się do nich choć trochę zbliżyć.

Po 2 mcach zimy przyglądam się, czego nie chciałam na siebie za nic założyć, mimo, że zostało wyciągnięte na sezon. Mam emocjonalne podejście do ubrań i jeśli coś "znielubię", to mogę już szukać mu drugiego domu. Nie założę choćby skały sr... Muszę też uczciwie zajrzeć na "wysokie półki "w garderobie, czyli do wszystkich "przyda się, ale w sumie od 6 lat przekładam z kąta w kąt". Mam teraz pospolite ruszenie, bo i tak kibluję w domu do wiosny.

[chimay]

Napisane przez Pani_Robot

Czy ktoś jeszcze walczy?

Cały czas u mnie to po prostu stan permanentny. Regularnie robię przetasowania, kupuję i sprzedaję.

Mój największy problem to po prostu brak wystarczającej ilości miejsca na ciuchy. Mam malutką szafę, komodę i stojak i tam muszą się pomieścić ciuchy moje i mojego faceta. Idealna przestrzeń do uprawiania minimalizmu i szafy kapsułowej - problem polega na tym, że mnie one nie interesują

Przymierzam się do skorzystania z oferty wypożyczania ciuchów - nie żadnych balowych, tylko normalnych, casualowych. Znalazłam u mnie dwa takie projekty i chyba wykupię na próbę członkostwo.

[Marigold19]

Ja zamierzam walczyć w przyszłym tygodniu, bo mam home office i nie będę tracić czasu na drogę do pracy oraz wybieranie się, więc ten czas pewnie przeznaczę na odgracanie cz. n-ta

[Michalina83]

Ja bym chętnie znowu powalczyła bo znów mi sie mieszkanie zagraciło. W dodatku schudłam i trzeba przebrać ciuchy, kupić nowe na nowy rozmiar. Tylko że kompletnie nie mam czasu na to. Próbuje codziennie przeznaczyć godzinkę na jakieś segregacje ale zwykle mnie dzieci rozpraszają, albo coś wypada w tym czasie i potem nie mam czasu. A jak dzieci nie ma to przeważnie chce zrobić coś dla przyjemności a nie porządki.

[Marigold19]

Napisane przez Michalina83

Ja bym chętnie znowu powalczyła bo znów mi sie mieszkanie zagraciło. W dodatku schudłam i trzeba przebrać ciuchy, kupić nowe na nowy rozmiar. Tylko że kompletnie nie mam czasu na to. Próbuje codziennie przeznaczyć godzinkę na jakieś segregacje ale zwykle mnie dzieci rozpraszają, albo coś wypada w tym czasie i potem nie mam czasu. A jak dzieci nie ma to przeważnie chce zrobić coś dla przyjemności a nie porządki.

Godzina to dużo- ja bym sobie wyznaczyła 15 minut I zazdroszczę spadku wagi

[Pani_Robot]

Wyhaczyłam właśnie Remixshop. Wczesniej wypchnęłam rzeczy do Zalando Pre Owned, ale oba miejsca biorą różne marki, więc mogę spróbować pozbyć się stert z H&M. Spakowałam 50 sztuk dla kuriera i jestem pełna nadziei, że do mnie nie wrócą, bo wyszły dwa sklejone ze sobą duże kartony Co by mogło subtelnie sugerować, że zbliżam się do połowy.

U mnie problem jest taki, że muszę mieć w Narnii (jedynym miejscu przechowywania), luźno, bo inaczej odkładam wszystko na wyciągnięcie ręki tu gdzie akurat stoję/siedzę. A później wygląda jak w pokoju 5-latki. Narnia natomiast zamienia się szybko w piwnicę po tsunami. A teraz, przy kocie muszę wiele rzeczy przeorganizować Ubrania na dolnych półkach = legowisko do ostrzenia pazurów. Wolno stojące przedmioty = fruwajki. Koszyczek z nićmi = plac zabaw. Buty, pojemniczki, wszystko na podłodze = odpowiednie miejsca gdy kota zemdli

Zdecydowanie preferuję maratony - oswoić się, zrobic wiekszy balagan, prawie spaść ze stołka, stracić zainteresowanie i zacząć bawić się znalezionymi przedmiotami...

[Michalina83]

Napisane przez Marigold19

Godzina to dużo- ja bym sobie wyznaczyła 15 minut I zazdroszczę spadku wagi

Niby tak ale próbowałam tego. W 15 min to ogarniam to co na wierzchu żeby mieszkanie jakoś wyglądało. Przebieranie np ciuchów na raty to dla mnie trochę syzyfowa praca bo zrobię coś, mam ładnie poukładane a po paru dniach znajduję przykładowo jeszcze kilka bluzek które mi się już nie mieszczą i po prostu kładę to gdzieś.

[Marigold19]

Popróbowałam z tym Zalando Pre-Owned, ale strasznie słabo wycenia

[Pani_Robot]

Niestety wiele rzeczy wyceniaja okropnie tanio, ja po prostu miałam tego tyle, że sprzedawałabym na OLX i Vinted latami - mieszkając w szafie. Za to spódniczki z Vinted Zary, które kupowałam po 20zł, na Remix teoretycznie wezmą za ok 15zł. Zobaczymy. W ogóle jak sie kupuje coś nie na głebokiej wyprzedaży, to odsprzedaż dalej jest zazwyczaj bólem upy tak leci wartość ubrań

Udało mi się obrobić cały "pawlacz", "górną półkę", dwie ubraniowe z trzech i długą, dolną półkę na buty, które sobie ustawiłam już "na ładnie" kolorami. Wieszaki były zrobione, więc została komoda i regał gospodarczy. I eee to co leży w okolicy tegoż... stosem.

[Marigold19]

Napisane przez Pani_Robot

Niestety wiele rzeczy wyceniaja okropnie tanio, ja po prostu miałam tego tyle, że sprzedawałabym na OLX i Vinted latami - mieszkając w szafie. Za to spódniczki z Vinted Zary, które kupowałam po 20zł, na Remix teoretycznie wezmą za ok 15zł. Zobaczymy. W ogóle jak sie kupuje coś nie na głebokiej wyprzedaży, to odsprzedaż dalej jest zazwyczaj bólem upy tak leci wartość ubrań

Udało mi się obrobić cały "pawlacz", "górną półkę", dwie ubraniowe z trzech i długą, dolną półkę na buty, które sobie ustawiłam już "na ładnie" kolorami. Wieszaki były zrobione, więc została komoda i regał gospodarczy. I eee to co leży w okolicy tegoż... stosem.

Ja wzięłam na próbę sandałki-szpilki z Zary, które miałam ze dwa razy na nogach i skórzane spodenki Stradivariusa- odpowiednio 18 zł i 5 zł. Muszę "wycenić" swój czas i przemyśleć, czy bardziej opłacać mi się to wystawiać czy walnąć w kosz.

[Gonia]

Napisane przez Marigold19

Ja wzięłam na próbę sandałki-szpilki z Zary, które miałam ze dwa razy na nogach i skórzane spodenki Stradivariusa- odpowiednio 18 zł i 5 zł. Muszę "wycenić" swój czas i przemyśleć, czy bardziej opłacać mi się to wystawiać czy walnąć w kosz.

Jakie spodenki ?

[chimay]

Napisane przez Pani_Robot

W ogóle jak sie kupuje coś nie na głebokiej wyprzedaży, to odsprzedaż dalej jest zazwyczaj bólem upy tak leci wartość ubrań

Niestety tak jest. Ja nawet nie liczę na jakiś konkretny zarobek, tylko przede wszystko na to, żeby ciuch trafił do kogoś innego, a zarobiona suma jest na dalszym miejscu. Wrzucenie do kontenera czy kosza to dla mnie ostateczność.

[Pani_Robot]

Napisane przez Marigold19

Ja wzięłam na próbę sandałki-szpilki z Zary, które miałam ze dwa razy na nogach i skórzane spodenki Stradivariusa- odpowiednio 18 zł i 5 zł. Muszę "wycenić" swój czas i przemyśleć, czy bardziej opłacać mi się to wystawiać czy walnąć w kosz.

Tak mi wycenili nowe, zamszowe ramoneski, bo jest wspolna kategoria "kurtka". Wolałam je puścic na OLX.

Napisane przez chimay

Niestety tak jest. Ja nawet nie liczę na jakiś konkretny zarobek, tylko przede wszystko na to, żeby ciuch trafił do kogoś innego, a zarobiona suma jest na dalszym miejscu. Wrzucenie do kontenera czy kosza to dla mnie ostateczność.

U mnie kontener to pojedyncze skarpetki, ale one chyba i tak lecą na sortowni do śmieci I ubrania mocno zniszczone, dziurawe, poplamione.

[Marigold19]

Napisane przez Gonia

Jakie spodenki ?

A takie: https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...2&postcount=17

Napisane przez chimay

Niestety tak jest. Ja nawet nie liczę na jakiś konkretny zarobek, tylko przede wszystko na to, żeby ciuch trafił do kogoś innego, a zarobiona suma jest na dalszym miejscu. Wrzucenie do kontenera czy kosza to dla mnie ostateczność.

Ja też na to nie liczę na zarobek, ale ciężko oddać mi coś, co kosztowało powiedzmy 100 zł za 5 zł

Nie mam znowu tego aż tak megaaaaa dużo, od roku praktycznie nie kupuję ubrań, noszę to, co mam... Z tym, że już wkrada się nuda. Mam dość tych samych ubrań na okrągło.