studia w USA - plan

[Dusiia]

Moim celem zyciowym sa studia w USA. Ale mam pewien problem

Wiem ze zeby pojsc na jakie kolwiek studia tam musze umiec b.dobrze angielski i musze zdac dobrze TOEFL, SAT I oraz SAT II.
I tak sie zastanawiam - moj angielski nie jest jakis super ale jestem dopiero w 1 kl LO. Chodze na dodatkowy angielski, i bede chodzic az do konca LO. Potem zamierzam wyjechac do USA jako au pair by miec codziennie stycznosc z tym jezykiem, ogolnie zeby go podszkolic I oczywiscie tam uczeszczac na kursy angielskiego i tam bede sie juz przygotowywac do tych wszystkich egzaminow
I tak sie zastanawiam, czy w 4 lata mozna sie nauczyc perfekt angielksiego?
To by bylo tyle na temat TOEFL i SAT I.

Teraz SAT II - czyli musze sobie wybrac 2 przedmioty ktore bym chciala zdawac z : literatura, historia USA, historia powszechna, matematyka – poziom 1 i poziom 2, niemiecki. (tylko te rozwazam). oczywiscie one sa calkowicie po angielsku. Wiadomo matematyka na 100% chce ale ktore 2 jeszcze wybrac


trzecia sprawa - na uniwersytetach typu Harvard czy Yale - nie szukaja kujonow tylko osob bardzo wszechstronnych, cytuje:
" nie jest to szansa wyłącznie dla geniuszy. Najlepsze amerykańskie uczelnie, w tym Harvard, interesuje bowiem nie tylko wiedza kandydata, ale również to kim jest, jaką ma motywację, co osiągnął i co osiągnąć zamierza. A taki życiorys buduje się kilka lat, a nie po ostatnich licealnych wakacjach. Najlepszym amerykańskim uczelniom nie chodzi bowiem o studentów najlepszych według kryteriów akademickich. (...)Bo równie ważna jak oceny jest pasja odkrywania świata i nadzieja, że absolwent swoimi działaniami będzie świadczył jak najlepiej o uczelni, którą ukończył."
to ze co ja mam niby zrobic? zapisac sie na milion roznych zajec dodatkowych czy co? zeby uznali ze jestem wszechstronna

[rnm]

Napisane przez Dusiia

Moim celem zyciowym sa studia w USA. Ale mam pewien problem

Wiem ze zeby pojsc na jakie kolwiek studia tam musze umiec b.dobrze angielski i musze zdac dobrze TOEFL, SAT I oraz SAT II.
I tak sie zastanawiam - moj angielski nie jest jakis super ale jestem dopiero w 1 kl LO. Chodze na dodatkowy angielski, i bede chodzic az do konca LO. Potem zamierzam wyjechac do USA jako au pair by miec codziennie stycznosc z tym jezykiem, ogolnie zeby go podszkolic I oczywiscie tam uczeszczac na kursy angielskiego i tam bede sie juz przygotowywac do tych wszystkich egzaminow
I tak sie zastanawiam, czy w 4 lata mozna sie nauczyc perfekt angielksiego?
To by bylo tyle na temat TOEFL i SAT I.

Teraz SAT II - czyli musze sobie wybrac 3 przedmioty ktore bym chciala zdawac z : literatura, historia USA, historia powszechna, matematyka – poziom 1 i poziom 2, niemiecki. (tylko te rozwazam). oczywiscie one sa calkowicie po angielsku. Wiadomo matematyka na 100% chce ale ktore 2 jeszcze wybrac


trzecia sprawa - na uniwersytetach typu Harvard czy Yale - szukaja kujonow tylko osob bardzo wszechstronnych, cytuje:
" nie jest to szansa wyłącznie dla geniuszy. Najlepsze amerykańskie uczelnie, w tym Harvard, interesuje bowiem nie tylko wiedza kandydata, ale również to kim jest, jaką ma motywację, co osiągnął i co osiągnąć zamierza. A taki życiorys buduje się kilka lat, a nie po ostatnich licealnych wakacjach. Najlepszym amerykańskim uczelniom nie chodzi bowiem o studentów najlepszych według kryteriów akademickich. (...)Bo równie ważna jak oceny jest pasja odkrywania świata i nadzieja, że absolwent swoimi działaniami będzie świadczył jak najlepiej o uczelni, którą ukończył."
to ze co ja mam niby zrobic? zapisac sie na milion roznych zajec dodatkowych czy co? zeby uznali ze jestem wszechstronna

1. można się w tym czasie nauczyć perfekt języka, ale wszystko zalezy od indywidualnych zdolności. Nikt nie zagwarantuje Ci sukcesu
2. nie wiem o co chodzi w wymaganiach (poszukaj w internecie, zapytaj ludzi którzy studiują), ale chyba nie o zajęcia dodatkowe może jakieś wymiany międzynarodowe, wolontariat, zaangażowanie w działalność pozarządową, praca? Trudno mi powiedzieć.

ps. dlaczego USA? Masz tam kogoś, albo chociaz odwiedziłaś ten kraj?

[Dusiia]

Nie nie mam nikogo ani nie odwiedzilam. Ale Stany mnie fascynuja odkad pamietam, zawsze bylo moim marzeniem tam poleciec. Teraz dalej jest, ale bardziej poprostu studiowanie tam Bo wiem ze warto. Chce tam zostac na stałe. Nie widze siebie w Polsce. Wogole nie dopuszczam do siebie mysli ze mialabym zostac w tym kraju.

[20160901857]

Napisane przez Dusiia

trzecia sprawa - na uniwersytetach typu Harvard czy Yale - szukaja kujonow tylko osob bardzo wszechstronnych, cytuje:
" nie jest to szansa wyłącznie dla geniuszy. Najlepsze amerykańskie uczelnie, w tym Harvard, interesuje bowiem nie tylko wiedza kandydata, ale również to kim jest, jaką ma motywację, co osiągnął i co osiągnąć zamierza. A taki życiorys buduje się kilka lat, a nie po ostatnich licealnych wakacjach. Najlepszym amerykańskim uczelniom nie chodzi bowiem o studentów najlepszych według kryteriów akademickich. (...)Bo równie ważna jak oceny jest pasja odkrywania świata i nadzieja, że absolwent swoimi działaniami będzie świadczył jak najlepiej o uczelni, którą ukończył."
to ze co ja mam niby zrobic? zapisac sie na milion roznych zajec dodatkowych czy co? zeby uznali ze jestem wszechstronna

Ja tam nie widzę nic o wszechstronności, raczej wymaganie żeby student umiał coś więcej niż tylko siedzieć w książkach. Ważna jest pasja, chęć rozwijania siebie, jakieś ciekawe zainteresowanie (wolontariat, jakaś ochrona goryli na Borneo itd). Moja sąsiadka studiowałam biologię i chemię na UW, bardzo interesowała się genetyką, jeszcze studiując w Polsce robiła jakieś tam projekty na ten temat, poszerzała swoją wiedzę i z czymś takim bez problemu dostała się potem na Yale. W USA jest dokładnie odwrotnie niż w Polsce- u nas pokutuje myślenie, że człowiek wykształcony ma wiedzieć wszystko o wszystkim, dlatego teraz jest moda na posyłanie dzieciaków na wszelkie możliwe zajęcia dodatkowe. Niestety potem często wychodzi stara prawda, że jak się jest dobrym we wszystkim to nie jest się dobrym w niczym. W USA inaczej- tam raczej stawiają na wiedzę specjalistyczną, stąd nie wydaje mi się żeby zapisanie się na milion dodatkowych zajęć zrobiło na kimś jakiekolwiek wrażenie. Znajdź coś co bardzo lubisz, w czym jesteś lepsza od rówieśników i spróbuj w tym kierunku coś działać

[skazana_na_bluesa]

nie widzie, zebys o tym pisala, ale mas swiadomosc, ile kosztuja studia w USA? ile kosztuje tam "zycie"?

[Dusiia]

Hmm uwielbiam angielski, bardzo interesuje sie Stanami, i bardzo fascynuje mnie geomorfologia - czyli cos o czym slucham z najwiekszym zaciekawieniem na lekcjach moze cos z tym zrobic? tylko co

Napisane przez skazana_na_bluesa

nie widzie, zebys o tym pisala, ale mas swiadomosc, ile kosztuja studia w USA? ile kosztuje tam "zycie"?

mam swiadomosc tego ze przyjmując kandydatów lepsze uniwersytety kieruja się polityką need-blind czyli jeżeli kogoś nie stać na pokrycie kosztów studiów, a zostanie przyjęty, uczelnia zapewnia pomoc w sfinansowaniu czesnego i utrzymania.

[rnm]

Napisane przez Dusiia

Nie nie mam nikogo ani nie odwiedzilam. Ale Stany mnie fascynuja odkad pamietam, zawsze bylo moim marzeniem tam poleciec. Teraz dalej jest, ale bardziej poprostu studiowanie tam Bo wiem ze warto. Chce tam zostac na stałe. Nie widze siebie w Polsce. Wogole nie dopuszczam do siebie mysli ze mialabym zostac w tym kraju.

najpierw pojedź, pomieszkaj, zobacz jak tam jest ... poza tym akurat stany nie sa zbyt przyjazne imigrantom z polski. bierzesz to wszystko pod uwagę?

nie myślałaś o szkołach prywatnych?

Napisane przez skazana_na_bluesa

nie widzie, zebys o tym pisala, ale mas swiadomosc, ile kosztuja studia w USA? ile kosztuje tam "zycie"?

o to to...

jeśli to jest Twoja pasja i marzenie, to siadaj, studiuj wszystko na ten temat: fora internetowe (to żaden argument, że nikogo nie znasz ), organizacje zajmujące się pomocą studentom, przepisy . czeka Cię bardzo dużo pracy (nie tylko język do opanowania). Przebrnięcie przez ocean formalności, przeszkód natury administracyjno-formalnej...

Mimo wszystko życzę spełnienia marzenia!

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Dusiia

Hmm uwielbiam angielski, bardzo interesuje sie Stanami, i bardzo fascynuje mnie geomorfologia - czyli cos o czym slucham z najwiekszym zaciekawieniem na lekcjach moze cos z tym zrobic? tylko co


mam swiadomosc tego ze przyjmując kandydatów lepsze uniwersytety kieruja się polityką need-blind czyli jeżeli kogoś nie stać na pokrycie kosztów studiów, a zostanie przyjęty, uczelnia zapewnia pomoc w sfinansowaniu czesnego i utrzymania.

tjaa... nie wiem jak wybitnia mialabys byc, zeby sie na to zalapac. jakos nie chce mi sie wierzyc, ze uczelnie w czasie kryzysu chetnie finansuja obcokrajowcow. po prostu zorientuj sie, ile taki studia kosztuja. tam bardzo duzo osob bierze kredyty na studia. mloda jestes, wiec powiem ci jedno, NIGDY nie zakladaj tej najbardziej optymistycznej wersji. co, jezeli sie dostaniesz, ale nie bedziesz miala tego wsparcia finansowego od uczelni?

[Dusiia]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tjaa... nie wiem jak wybitnia mialabys byc, zeby sie na to zalapac. jakos nie chce mi sie wierzyc, ze uczelnie w czasie kryzysu chetnie finansuja obcokrajowcow. po prostu zorientuj sie, ile taki studia kosztuja. tam bardzo duzo osob bierze kredyty na studia. mloda jestes, wiec powiem ci jedno, NIGDY nie zakladaj tej najbardziej optymistycznej wersji. co, jezeli sie dostaniesz, ale nie bedziesz miala tego wsparcia finansowego od uczelni?

jezeli sie diostane, a rodzice zarabiaja mniej niz bodajze $60 000 to nie musze nic placic. Oczywiscie mowa o tych lepszych uniwersytetach. Jesli przeliczyc na dolary to moja matka zarabia rocznie $6 000 , tak wiec zaliczam sie
Zgadzam sie z Toba ze nie moge byc tak optymistyczna, ale to moje jedyne marzenie i bede robic wszystko co w mojej mocy by sie spelnilo. Wiec prosze nie myslec ze wydaje mi sie ze to takie proste - wrecz przeciwnie, wiem ze to ciezkie do zrealizowania marzenie ale bede sie starac. Jakis cel trzeba miec w zyciu, prawda?

[skazana_na_bluesa]

wez pod uwage, ze przez te 3 lata moze sie troche zmienic. plus wez pod uwage kryzys. uczelnie moga zmniejszyc/zlikwidowac stypendia.

[neia]

Napisane przez skazana_na_bluesa

wez pod uwage, ze przez te 3 lata moze sie troche zmienic. plus wez pod uwage kryzys. uczelnie moga zmniejszyc/zlikwidowac stypendia.

Oj, dajze dziewczynie pomarzyc. Moze jej sie faktycznie zmieni, moze sie nie dostanie na studia, ale tym sie bedzie martwila za dwa lata. Teraz nie ma sensu do tego az tak powaznie podchodzic i jej odradzac. Za dwa lata dojrzeje i bedzie pewnie nieco inaczej na te sprawe patrzyla. Pamietam jak sama tez planowalam w 1kl. liceum studiowac za granica, bo mialam chlopaka pod Londynem i mialabym do niego blisko Na szczescie szybko mi przeszlo(i chlopak i studia).

[Dusiia]

To moze wogole odrazu zrezygnuje ze wysztskiego, bo przeciez jest tyle zlych "mozliwosci" i pojde pracowac do mcdonalda po liceum? za te 3 lata moge juz nie zyc, i co ztego?
Uwierz mi zdaje sobie z tego wszystkiego sprawe, ale chce juz teraz myslec co robic z moim zyciem, a nie obudzic sie miesiac przed maturą. Ale Ty masz swoje zdanie ja swoje. Nic na tym nie strace ze bede sie starac tak wczesnie. moge jedynie zyskac. Zreszta nie wazne, zadalam konkretne pytania i czekam na odpowiedzi na nie, a nie na zniechecanie mnie gdybaniem.

---------- Dopisano o 12:08 ---------- Poprzedni post napisano o 12:07 ----------

Napisane przez neia

Oj, dajze dziewczynie pomarzyc. Moze jej sie faktycznie zmieni, moze sie nie dostanie na studia, ale tym sie bedzie martwila za dwa lata. Teraz nie ma sensu do tego az tak powaznie podchodzic i jej odradzac. Za dwa lata dojrzeje i bedzie pewnie nieco inaczej na te sprawe patrzyla. Pamietam jak sama tez planowalam w 1kl. liceum studiowac za granica, bo mialam chlopaka pod Londynem i mialabym do niego blisko Na szczescie szybko mi przeszlo(i chlopak i studia).

widzisz, tym sie roznimy. Ja w zyciu nie robilabym czegos z powodu chlopaka

[neia]

Napisane przez Dusiia

widzisz, tym sie roznimy. Ja w zyciu nie robilabym czegos z powodu chlopaka

Poczekaj tylko, jeszcze wszystko przed Toba ;]

[Dusiia]

Tak jak napisalam wyzej. Najlepiej teraz olac, a w ostatniej klasie na szybko myslec co robic po liceum, po czym pojsc na wybrane na szybko studia i pracowac do konca zycia za lada

bez odbioru.
nie odpisujcie.

czekam na odpowiedzi na moje pytania z pierwszego postu.

[skazana_na_bluesa]

no tak, mala dziewczynka tupnela noga i puscila focha.
nikt ci nie mowi, zebys szla do pracy po liceum. o kosztach studiowania napisalam ci po to, zebys sie nad tym zastanowila. co zrobisz, jezeli sie dostaniesz, a uczelnia nie bedzie ci fundowac tej przyjemnosci.
jezyka da sie nauczyc w 3 lata. mozesz sporo sama robic w domu - chociazby uczuc sie slowek. na wakacje mozesz jezdzic do anglii-zawsze to dodatkowy kontakt z jezykiem. poza tym sa tez kursy intensywnej nauki w wakacje, moga dac wiecej niz nauka w roku szkolnym.

[Dreamy Girl]

Napisane przez Dusiia

jezeli sie diostane, a rodzice zarabiaja mniej niz bodajze $60 000 to nie musze nic placic. Oczywiscie mowa o tych lepszych uniwersytetach. Jesli przeliczyc na dolary to moja matka zarabia rocznie $6 000 , tak wiec zaliczam sie
Zgadzam sie z Toba ze nie moge byc tak optymistyczna, ale to moje jedyne marzenie i bede robic wszystko co w mojej mocy by sie spelnilo. Wiec prosze nie myslec ze wydaje mi sie ze to takie proste - wrecz przeciwnie, wiem ze to ciezkie do zrealizowania marzenie ale bede sie starac. Jakis cel trzeba miec w zyciu, prawda?

Wiesz, wydaje mi się,ze taki sytem stypendiów uzależniony od dochodów dotyczy jedynie obywateli USA. Z tego co słyszałam to obcokrajowcy też moga stypendia uzyskać,ale są to zupełnie inne stypendia uzależnione od wybitnych osiągnięć. Zarobki w rodzinie raczej nie bedą miały znaczenia.

[neia]

Napisane przez Dreamy Girl

Wiesz, wydaje mi się,ze taki sytem stypendiów uzależniony od dochodów dotyczy jedynie obywateli USA. Z tego co słyszałam to obcokrajowcy też moga stypendia uzyskać,ale są to zupełnie inne stypendia uzależnione od wybitnych osiągnięć. Zarobki w rodzinie raczej nie bedą miały znaczenia.

Nie, rekrutacja w systemie need-blind nie dotyczy tylko obywateli USA. Z tym ze ten system stypendiow obowiazuje przede wszystkim na uczelniach Ivy League(czyli uczelniach pokroju Harvard czy Yale).

[basiek0109]

Autorko zejdź na ziemię ...
Ja jestem przekonana, że jak będziesz w 3 klasie to Twoje plany się diametralnie zmienią. Marzenia marzeniami i nikt nie zabroni Ci ich mieć zwłaszcza że masz 16 lat Ale znając życie to za jakiś czas ten "pomysł" Ci się odwidzi i będziesz się z niego być może śmiała.
I nikt tu nie pisze, że masz na razie nie myśleć o maturze (tak jak to odebrałaś), wręcz przeciwnie! Ale może troszkę "urealnij" te swoje plany i postanowienia - tak jak dziewczyny wyżej pisały życie w USA wiąże się z ogromnymi kosztami, biorąc pod uwagę to że nie znasz tam nikogo, nigdy tam nawet nie byłaś (a mimo to z góry zakładasz że Ci się tam spodoba!) - wiesz na filmach i serialach amerykańskich wszystko fajnie i pięknie wygląda, ale w rzeczywistości nie musi tak wcale być

Może najpierw w któreś wakacje poleć, zobacz, wtedy jeszcze raz przemyśl

Mimo wszystko powodzenia życia... i bardziej realnego spojrzenia na pewne rzeczy

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez basiek0109

Autorko zejdź na ziemię ...
Ja jestem przekonana, że jak będziesz w 3 klasie to Twoje plany się diametralnie zmienią. Marzenia marzeniami i nikt nie zabroni Ci ich mieć zwłaszcza że masz 16 lat Ale znając życie to za jakiś czas ten "pomysł" Ci się odwidzi i będziesz się z niego być może śmiała.
I nikt tu nie pisze, że masz na razie nie myśleć o maturze (tak jak to odebrałaś), wręcz przeciwnie! Ale może troszkę "urealnij" te swoje plany i postanowienia - tak jak dziewczyny wyżej pisały życie w USA wiąże się z ogromnymi kosztami, biorąc pod uwagę to że nie znasz tam nikogo, nigdy tam nawet nie byłaś (a mimo to z góry zakładasz że Ci się tam spodoba!) - wiesz na filmach i serialach amerykańskich wszystko fajnie i pięknie wygląda, ale w rzeczywistości nie musi tak wcale być

Może najpierw w któreś wakacje poleć, zobacz, wtedy jeszcze raz przemyśl

Mimo wszystko powodzenia życia... i bardziej realnego spojrzenia na pewne rzeczy

a ja do tego jeszcze dodam, ze "american dream" to utopia.

[rnm]

Napisane przez basiek0109

Może najpierw w któreś wakacje poleć, zobacz, wtedy jeszcze raz przemyśl

to podstawowa sprawa

wyobrażenie to jedno, a realia okazują się później bardzo różne.

Napisane przez skazana_na_bluesa

a ja do tego jeszcze dodam, ze "american dream" to utopia.

niekoniecznie i nie do końca. Wiadomo - nie wszystkim się udaje, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Dolar nie stoi najlepiej, pracy tez w zasadzie nie ma... Ale mimo wszystko są tacy, którzy coś tam zwojują.

[skazana_na_bluesa]

ale zastanow sie - taka sytuacja jest teraz w kazdym kraju. cos na zasadzie JEST SZANSA, zeby sie dorobic, ale nie potrzebujesz do tego wyjazdu za ocean.

[rnm]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ale zastanow sie - taka sytuacja jest teraz w kazdym kraju. cos na zasadzie JEST SZANSA, zeby sie dorobic, ale nie potrzebujesz do tego wyjazdu za ocean.

no ale jeśli o tym się własnie marzy, to czemu nie?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez rnm

no ale jeśli o tym się własnie marzy, to czemu nie?

marzenia marzeniami, ale trzeba sobie zdawac sprawe z kilku rzeczy. przez kryzys ameryka nie jest wysnionym krajem nawet dla autochtonow. filmy filmami, ale kto sie interesuje prawdziwym zyciem? autorka mowi,ze sobie nie wyobraza zycia w polsce - dlaczego?
slyszy sie slowa o zlej sluzbie zdrowia - w ameryce za wszystko trzeba wylozyc z wlasnej kieszeni. ludzie nie maja mieszkan, mieszkaja w przyczepach. platna opieka zdrowotna, brak ubezpieczenia=masakryczne koszty przy hospitalizacji. wprawienie zebow = majatek.
przyklady mozna mnozyc, a trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie plota. american dream sie skonczyl. to, ze zamieszkasz w USA nie znacyz, ze automatycznie jestes skazana na sukces. a tak kiedys (podkreslam-kiedys) bylo.

[rnm]

Całkowicie się zgadzam. Sama jestem sceptycznie nastawiona, głównie dlatego, że marzenie o czymś, o czym się nie ma pojęcia jest wg mnie nierozsądne. Warto najpierw pojechać i zobaczyć na własne oczy...

Zdaję sobie jednak sprawę, że uporem i dużym wysiłkiem można wiele zdziałać, a marzenia warto mieć Oby tylko w nich wytrwać.

[trats]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tjaa... nie wiem jak wybitnia mialabys byc, zeby sie na to zalapac. jakos nie chce mi sie wierzyc, ze uczelnie w czasie kryzysu chetnie finansuja obcokrajowcow.

czy wierzysz, czy nie, i tak są uczelnie, które pomagają obcokrajowcom.

Napisane przez skazana_na_bluesa

po prostu zorientuj sie, ile taki studia kosztuja.

skoro wie, że może załapać się na stypendium, to chyba logiczne, że już wie ile studia kosztują. te dwie informacje są ze sobą tak ściśle powiązane, że szukając jednego ciężko nie zauważyć drugiego.

Napisane przez skazana_na_bluesa

NIGDY nie zakladaj tej najbardziej optymistycznej wersji. co, jezeli sie dostaniesz, ale nie bedziesz miala tego wsparcia finansowego od uczelni?

to może ty nie zakładaj, że będziesz żyć za miesiąc, bo to przecież optymistyczna wersja. a jak będziesz żyć, to uważaj, możesz nie mieć pieniędzy na przeżycie. wiesz, zawsze możesz stracić pracę, oszczędności etc.

Napisane przez skazana_na_bluesa

wez pod uwage, ze przez te 3 lata moze sie troche zmienic. plus wez pod uwage kryzys. uczelnie moga zmniejszyc/zlikwidowac stypendia.

idąc twoim tokiem myślenia, człowiek nie powinien planować swojej przyszłości, bo przecież w każdej chwili coś może się stać.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez trats

czy wierzysz, czy nie, i tak są uczelnie, które pomagają obcokrajowcom.


skoro wie, że może załapać się na stypendium, to chyba logiczne, że już wie ile studia kosztują. te dwie informacje są ze sobą tak ściśle powiązane, że szukając jednego ciężko nie zauważyć drugiego.


to może ty nie zakładaj, że będziesz żyć za miesiąc, bo to przecież optymistyczna wersja. a jak będziesz żyć, to uważaj, możesz nie mieć pieniędzy na przeżycie. wiesz, zawsze możesz stracić pracę, oszczędności etc.


idąc twoim tokiem myślenia, człowiek nie powinien planować swojej przyszłości, bo przecież w każdej chwili coś może się stać.

gratuluje blednej nadinterpretacji moich wypowiedzi.
nigdzie nie napisalam, ze nie nalezy planowac. trzeba miec tez plan B, gdyby plan A spalil na panewce. przeciez przez 3 lata moze sie zmienic chociazby system stypendialny. w polsce sie to zmienia co roku, wiec sadzisz,ze w USA jest to bez zmian od xx lat? i wiem, ze uczelnie wspieraja swoich studentow, ale jedynie 20% tych studentow ma wsparcie finansowe.

[trats]

Napisane przez rnm

najpierw pojedź, pomieszkaj, zobacz jak tam jest ... poza tym akurat stany nie sa zbyt przyjazne imigrantom z polski. bierzesz to wszystko pod uwagę?

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. według mnie polska jest mniej przyjaznym krajem dla polaków niż usa. znam masę ludzi, którzy tam wyemigrowali. nikt nie narzeka, nikt nie ma zamiaru wracać, mnie też lepiej było w stanach

według mnie lepiej być ambitnym i mierzyć wysoko, jeśli się nie uda to trudno, przynajmniej się próbowało. no ale według niektórych chyba lepiej siedzieć na tyłku, narzekać, że ciężko cokolwiek osiągnąć i jeszcze ciągnąć w dół tych, którzy chcą się wybić.

---------- Dopisano o 17:11 ---------- Poprzedni post napisano o 17:06 ----------

Napisane przez skazana_na_bluesa

gratuluje blednej nadinterpretacji moich wypowiedzi.
nigdzie nie napisalam, ze nie nalezy planowac. trzeba miec tez plan B, gdyby plan A spalil na panewce. przeciez przez 3 lata moze sie zmienic chociazby system stypendialny. w polsce sie to zmienia co roku, wiec sadzisz,ze w USA jest to bez zmian od xx lat? i wiem, ze uczelnie wspieraja swoich studentow, ale jedynie 20% tych studentow ma wsparcie finansowe.

ale czy ty rozumiesz, że jeśli spełnia się kryteria stawiane przez uczelnie to stypendium się dostaje? 20% ale na uczelniach need-blind? jeśli tak, to znaczy, że pozostałe 80 nie spełnia kryteriów, a nie że tylko 20% potrzebujących wsparcia je dostanie.

no jasne, że może się zmienić, ale co z tego? ponownie spytam, czy to oznacza, że mamy nie planować przyszłości?

i w mojej wypowiedzi nie było, żadnej nadinterpretacji. bo niby gdzie?

[rnm]

Napisane przez trats

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. według mnie polska jest mniej przyjaznym krajem dla polaków niż usa. znam masę ludzi, którzy tam wyemigrowali. nikt nie narzeka, nikt nie ma zamiaru wracać, mnie też lepiej było w stanach

dlaczego odnosisz swoją wypowiedź do mnie? Ja nie neguję jakości życia w Stanach. Mówię tylko, że to trzeba najpierw poznać. To poważne przedsięwzięcie, drogie, pracochłonne. Szkoda tych wszystkich wysiłków, żeby polecieć tam i przekonać się, że jest inaczej niż w wyobrażeniach

[trats]

Napisane przez rnm

dlaczego odnosisz swoją wypowiedź do mnie? Ja nie neguję jakości życia w Stanach. Mówię tylko, że to trzeba najpierw poznać. To poważne przedsięwzięcie, drogie, pracochłonne. Szkoda tych wszystkich wysiłków, żeby polecieć tam i przekonać się, że jest inaczej niż w wyobrażeniach

bo napisałaś, że stany nie są przyjazne imigrantom z polski, więc jedynie wyraziłam moją opinię . według mnie stany nie są dla nas nieprzyjazne, wręcz przeciwnie, wszystkim których znam, dobrze tam.

[rnm]

Napisane przez trats

bo napisałaś, że stany nie są przyjazne imigrantom z polski, więc jedynie wyraziłam moją opinię . według mnie stany nie są dla nas nieprzyjazne, wręcz przeciwnie, wszystkim których znam, dobrze tam.

nie są? konieczność zdobycia wizy, imigracja tylko na podstawie zielonej karty, konieczność rejestracji (SSN)... to dla mnie wyjątkowa nieprzychylność...