Czysta micha cz. 11

[Wolha wRedna]

Imp to jak ja wczorsj. Tylko ja na kanapie z braku ogrodka. Chlip jak ja bym chciala balkon

Umre jutro. Mam joge i rure planowo, ale sie umowilam z jedna z dziewczyn z kolka ze pojdziemy jeszcze razem pocwiczyc przed poludniem.




Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[Dorasek]

Napisane przez Wolha wRedna

Gryzia, ale wiesz ze teraz bede Cie od czasu do czasu meczyc o zdjecia tej kociej pieknosci?

Magbeth moze masz racje po prostu mialam zdziwko roku.

Co do slodkiego, wlasnie wciagam kawe mrozona z baylisem. Domowa produkcja oczywiscie. Zima mialam tradycje ze do ksiazki i najczesciej w piatki wieczorem sobie taka kawe z wkladka pochlanialam, a teraz wersja letnia. Tutaj dzisiaj goraco, ale ze od jutra ma padac to wszyscy wypelzli na plaze.

Jeszcze co do dzieci. Wiem, jestem bezdzietna lambadziara. Wiem, juz to kiedys pisalam ale sie powtorze. Urlop krotszy, wszystkie dzieci zaliczaja zlobki itp. A wiecie co? Na plazy najglosniej slychac ukrainskie dzieci, dunskich tez bylo w cholere i ciut ciut. Tylko sa wychowane. Potrafia sie bawic ale jednoczesnie nie wrzeszczec non stop. I nie wygladaja na nieszczesliwe. Ich rodzice tez nie. Wiec jaki jest sens w tym zamykaniu sie na kilka lat z potomkiem?

Jestem mega uszczypliwa, ale co raz bardziej dochodze do wniosku ze gdybym dorastala ogladajac dunski model matkowania to chcialabym miec dzieci. Polski mnie po prostu odpycha. Zaczynajac od smutnych zmeczonych madek polek w wyciagnietych dresach majacych jedyny kontakt z doroslym czlowiekem jak maz wroci z pracy, konczac na polskim rzadzie i opiece zdrowotnej ktore tylko potwierdzaja ze po akcie zaplodnienia stajesz sie najpierw chodzacym inkubatorem, a pozniej robotem do hodowli potomka. I to w tym lepszym wypadku, bo jak masz pecha to jeszcze Cie poswieca na oltarzu swojej chorej "wiary". I co lepsze, kobiety jeszcze innym kobietom dowalaja w tym wszystkim.


Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

Witam po przerwie i zacznę od uwagi Wolha, naprawdę nie wiem, dlaczego tak widzisz kobiety zostające ze swoimi dziećmi dłużej niż niezbędne minimum. Wiem, że może zaraz na mnie nakrzyczycie i wyjdę na głupią madkę wpatrzoną w swojego bombelka, ale uwierzcie mi, to nie ja, choć ze swoim dzieckiem po porodzie zostałam w domu trzy lata, aż potomek nie poszedł do przedszkola. I uwierzcie mi, to było najlepsze, co mogłam zrobić dla siebie. Przed odejściem na zwolnienie pod koniec ciąży miałam strasznie dość swojej pracy (pracy, nie ludzi). Przez te trzy lata głowa trochę odpoczęła i gdy wracałam po urlopie wychowawczym, to nawet się cieszyłam nigdy nie zdarzyło mi się siedzieć cały dzień nieumyta, nieuczesana i w rozciągnietym dresie. Cały czas byłam w kontakcie (telefonicznym i osobistym) z koleżankami z pracy, ze znajomymi, z kuzynkami. Cały czas byłam na bieżąco z kosmetyczką i fryzjerką, biblioteką i kinem. A przy okazji mogłam nacieszyć się byciem mamą, byciem w domu, niemyśleniem co tam w pracy, spokojnymi wieczorami i porankami. Wiem, że brzmię banalnie, ale dla mnie to naprawdę był fajny czas. Oczywiście było mi łatwiej, bo miałam zdrowe dziecko, bardzo wspierającego męża i pewny powrót do pracy po wychowawczym. Wiadomo, były trudne momenty, ale one mijały, jak wszystko. Tak że naprawdę czas w domu z dzieckiem może być fajny i rozwijający. I przykro mi się zrobiło, bo wyczułam chyba kpinę w Twoim Wolha opisie takich kobiet jak ja. Rozumiem, że możesz mieć swoje zdanie, rozumiem że ja mogę mieć swoje i nie musimy się zgadzać. To jasne. Chciałam tak tylko się wypowiedzieć, jak sytuacja może wyglądać z punktu widzenia mamy. Dodam jeszcze tylko, że ten mój "przedszkolaczek" w ubiegłym tygodniu skończył 18 lat
A tak poza tym - trzymam michę. I cały czas chodzi mi po głowie, żeby na dobre zerwać z cukrem i słodyczami, ale jakoś nie mogę się zebrać.

---------- Dopisano o 07:20 ---------- Poprzedni post napisano o 06:25 ----------

Nie mogę już edytować, więc będzie post pod postem.
Gryzelda, takie rude kotki to w 99% są kocurki jakoś ten kolor genetycznie jest przypisany samcom, czy coś w ten deseń.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Dorasek nikt tu nie mówił o Tobie, za bardzo bierzesz do siebie . Są mamy, które się spełniają itp Ale są i takie o których pisze Wolha.

Zresztą nie muszę szukać daleko. Mama przeprowadziła się z miasta na wieś, trójka dzieci, pracy w okolicy brak, w domu i na podwórku praca od rana do wieczora. Odżyła trochę w moich nastoletnich latach jak zrobiła prawo jazdy i wyszła do ludzi.

Ja np bym była bardzo nieszczęśliwa zostając lata z dzieckiem. Ale to sobie gdybam teraz, bo nie wiadomo jakbym zdecydowała jakbym je miała.

[Wolha wRedna]

Dorasek jesli czujesz sie dotknieta to przepraszam.

Moze uscisle.

Ja nie neguje siedzenia z dzieckiem kilka lat jesli mialas taka potrzebei pomysl. Ja neguje to siedzenie dla idei. Bo trzeba. Bo wypada. Bo nasze babcie/matki/ciotki/ srotki tak siedzialy. Bo przestawaly byc soba, byly MATKAMI. I to ze w wielu przypadkach nie mialo to zadnego sensu: sfrustrowana matka + dziecko, ktore ciekawe czy cokolwiek z tego wynioslo.

Ty przedstawiasz dokladnie taki model, ktory jest produktywny zarowno dla matki jak i dziecka, bo sie w nim realizowalas, bylas szczesliwa i jednoczesnie oprocz "matkowania" robilas duzo dla siebie wiec pewnie i Twoje dziecko przy tym zyskiwalo. Ponoc dzieci "czuja" szczesliwych rodzicow.

Do mnie teraz do grupy z rury wrocila po przerwie dziewczyna, ktora urodzila dziecko. Na joge (i inne zajecia na ktore ja juz nie uczeszczam) chodzi laska ktora ma kolo 30tki i 3 dzieci. I ja autentycznie jestem zazdrosna o jej figure. Zajrzalam sobie na jej insta i wiem ze to jest miejsce gdzie pokazujemy to co chcemy, a nie cale swoje zycie. Niemniej no... tak to mozna zyc- to co ona tam wrzuca.

Wiem, ze w duzych miastach Polski sytuacja sie zmienia na lepsze. Kobiety pozostaja soba, pomijajac wzgledy finansowe postepuja tak jak one chca, a nie jak ktos im sugeruje, niemniej reszta kraju nadal ma pod gorke.

Dodaktowo z tak wielu postow na insta/ fb z komentarzy pod nimi widze nadal kulture posiwecania sie, chwalenia jak sie to mialo gorzej i dalo rade i naskakwiania na kazdego, kto smial miec inne zdanie. Jak sie nie zameczyles prawie na smierc, twoje dziecko - nie mialo tysiaca roznych problemow zdrowotnych to "nie wiesz co to pawdziwe rodzicielstwo". Panie boze w kgorego nie wierze, chwala ci za to ze niektorzy rodzice nie musza sie tego dowiadywac!

Nawet dzisiaj rano trafilam na taka wyliczanke.




Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[d1b06f3951e378bb3fdc33711a759ec9373c9f74_6556ad7364f3f]

Napisane przez Dorasek

Witam po przerwie i zacznę od uwagi Wolha, naprawdę nie wiem, dlaczego tak widzisz kobiety zostające ze swoimi dziećmi dłużej niż niezbędne minimum. Wiem, że może zaraz na mnie nakrzyczycie i wyjdę na głupią madkę wpatrzoną w swojego bombelka, ale uwierzcie mi, to nie ja, choć ze swoim dzieckiem po porodzie zostałam w domu trzy lata, aż potomek nie poszedł do przedszkola. I uwierzcie mi, to było najlepsze, co mogłam zrobić dla siebie. Przed odejściem na zwolnienie pod koniec ciąży miałam strasznie dość swojej pracy (pracy, nie ludzi). Przez te trzy lata głowa trochę odpoczęła i gdy wracałam po urlopie wychowawczym, to nawet się cieszyłam nigdy nie zdarzyło mi się siedzieć cały dzień nieumyta, nieuczesana i w rozciągnietym dresie. Cały czas byłam w kontakcie (telefonicznym i osobistym) z koleżankami z pracy, ze znajomymi, z kuzynkami. Cały czas byłam na bieżąco z kosmetyczką i fryzjerką, biblioteką i kinem. A przy okazji mogłam nacieszyć się byciem mamą, byciem w domu, niemyśleniem co tam w pracy, spokojnymi wieczorami i porankami. Wiem, że brzmię banalnie, ale dla mnie to naprawdę był fajny czas. Oczywiście było mi łatwiej, bo miałam zdrowe dziecko, bardzo wspierającego męża i pewny powrót do pracy po wychowawczym. Wiadomo, były trudne momenty, ale one mijały, jak wszystko. Tak że naprawdę czas w domu z dzieckiem może być fajny i rozwijający. I przykro mi się zrobiło, bo wyczułam chyba kpinę w Twoim Wolha opisie takich kobiet jak ja. Rozumiem, że możesz mieć swoje zdanie, rozumiem że ja mogę mieć swoje i nie musimy się zgadzać. To jasne. Chciałam tak tylko się wypowiedzieć, jak sytuacja może wyglądać z punktu widzenia mamy. Dodam jeszcze tylko, że ten mój "przedszkolaczek" w ubiegłym tygodniu skończył 18 lat

A tak poza tym - trzymam michę. I cały czas chodzi mi po głowie, żeby na dobre zerwać z cukrem i słodyczami, ale jakoś nie mogę się zebrać.

---------- Dopisano o 07:20 ---------- Poprzedni post napisano o 06:25 ----------

Nie mogę już edytować, więc będzie post pod postem.

Gryzelda, takie rude kotki to w 99% są kocurki jakoś ten kolor genetycznie jest przypisany samcom, czy coś w ten deseń.

Tak, wiem, ale 20% może być kotkami i moje kocię wygląda na kotkę. Na wsi, z której ją brałam jest przewaga rudych kotów i być może złączyły się 2 rudzielce jak będzie kocurek to też dobrze

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

[Dorasek]

Napisane przez Wolha wRedna

Dorasek jesli czujesz sie dotknieta to przepraszam.




Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

Absolutnie nie czuję się dotknięta, no coś Ty dyskutujemy. Po prostu pomyślałam po Twoim pierwszym wpisie, że wszystkie siedzące z dzieckiem mamy wrzucasz do jednego worka. A okazuje się, że nie. No i fajnie

Gryzeldo, u nas w domu zawsze były kociczki i nie wyobrażałam sobie mieć w domu kocurka. Po śmierci w ubiegłym roku dwóch kociczek wzięliśmy w styczniu nowe kociątko, a właściciel na 200% gwarantował, że to samiczka. W samochodzie dostała imię Blanka, bo ma biały pyszczek i różowy nosek. U weterynarza Blanka okazała się być chłopcem no i powiem Ci, że teraz nie wyobrażam sobie nie mieć w domu kocurka. Jest przesłodki, śmieszny i wołamy do niego: Julek pierdoło! Bo jest taki nieporadny, a różowy nosek dodaje mu uroku

[Dorasek]

Tak to mniej więcej wygląda

[Dorasek]

Nie wiem dlaczego ustawiło się bokiem.

[d1b06f3951e378bb3fdc33711a759ec9373c9f74_6556ad7364f3f]

Napisane przez Dorasek

Tak to mniej więcej wygląda

Ale słodycz

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

[Laief]

Nawet jak rudasek okaże się wyjątkowy i jest kotką, a te zazwyczaj są niepłodne, to i tak ważne jest aby wykonać sterylizacje ze względów zdrowotnych. Oczywiście w przypadku kocurka tak samo sterylka. Jedynie chciałam zaznaczyć co w momencie gdy jest niepłodna, bo czasami ludzie są przez to w błędzie i odpuszczają zabieg.

[SanaPL]

Napisane przez Laief

Nawet jak rudasek okaże się wyjątkowy i jest kotką, a te zazwyczaj są niepłodne, to i tak ważne jest aby wykonać sterylizacje ze względów zdrowotnych. Oczywiście w przypadku kocurka tak samo sterylka. Jedynie chciałam zaznaczyć co w momencie gdy jest niepłodna, bo czasami ludzie są przez to w błędzie i odpuszczają zabieg.

Podbijam!

Tak czy inaczej warto iść w sterylkę/kastrację. Przede wszystkim dużo chorób można uniknąć.

[d1b06f3951e378bb3fdc33711a759ec9373c9f74_6556ad7364f3f]

Dziękuję bardzo za info wszystkie moje koty są po sterylce/kastracji, także ten "czymkolwiek" się nie okaże też będzie

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Dorasek jaki misio.

Ja lubię kotki, ale na chwilę. Na wyjazd bym musiała szukać opieki, stres dla zwierzaka. No i trzeba sprzątać i coś może zostać podrapane.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Laief]

[1=d1b06f3951e378bb3fdc337 11a759ec9373c9f74_6556ad7 364f3f;89623982]Dziękuję bardzo za info wszystkie moje koty są po sterylce/kastracji, także ten "czymkolwiek" się nie okaże też będzie

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Niesamowicie przyjemnie widziec jak rośnie swiadomosc i coraz więcej osób wie o tym, że sterylizacja = dobro futrzaka A ile masz kiciusiow? W jakim są wieku?[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89624025]Dorasek jaki misio.

Ja lubię kotki, ale na chwilę. Na wyjazd bym musiała szukać opieki, stres dla zwierzaka. No i trzeba sprzątać i coś może zostać podrapane.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk[/QUOTE]Z psiakami podobnie ludzie zostawiają pod opieka, chociaż faktycznie częściej lepiej znoszą podróże. Zniszczenia też mogą się zdarzyć. Do tego spacery, sprzątanie, po prostu opieka w każdym aspekcie. Jednak ich słodkie mordki podczas snu oraz szczera miłość oddają wszystko z nawiązką.
Ja nigdy nie umiałam przemoc się, żeby wziąć petsittera i dać psy/koty pod opiekę obcej osobie. Wolę mieć oko na zwierzaki. A dać klucze nieznajomemu też odpada.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Byłam na ostatnich przed wakacjami zajęciach stretchingu. Jeszcze poszło mi oczko w legginsach - sygnał, że trzeba zakończyć te codzienne jedzenie lodów. Szkoda, lubiłam te legginsy, aż dziwne, że takie ciasne zaczęły się robić

Kryzys budowlany zażegnany. Dzisiaj weszła ekipa, byliśmy tam 5 minut. Wszystko wygląda mega profesjonalnie, a kierownik budowy był już tam dzisiaj kilka razy.
Jeszcze wczoraj miałam spięcie z jedną znajomą. Na żartach się nie zna, no nic mogła powiedzieć żeby nie żartować, ale tak się odpaliła, że jakby to nie byli bliscy znajomi Tżta, to bym do końca życia się nie odezwała już. No normalnie nie mogę sobie przypomnieć kto takich słów do mnie w życiu użył

Pochwaliłam się mamie, że w środę idę do notariusza. A mama na to tylko tyle, że bardziej by się ucieszyła ze ślubu itp itp. No ja nie wiem, ja na jej miejscu bym się bardziej cieszyła - w tych czasach wcale nie jest tak łatwo coś kupić. No przez chwilę się poczułam jakbym z trochę obcą osobą rozmawiała. I jeszcze powiedziała, że małe

[Dorasek]

[1=8f44be8657be3d2a3733d9c 7d3db3d2234bdc5f1_6583833 2e9b82;89624180]
Pochwaliłam się mamie, że w środę idę do notariusza. A mama na to tylko tyle, że bardziej by się ucieszyła ze ślubu itp itp. No ja nie wiem, ja na jej miejscu bym się bardziej cieszyła - w tych czasach wcale nie jest tak łatwo coś kupić. No przez chwilę się poczułam jakbym z trochę obcą osobą rozmawiała. I jeszcze powiedziała, że małe [/QUOTE]

Ja na swoją też zawsze mogę liczyć w takich sytuacjach

Ze zwierzaków to z nami mieszka jeszcze siostra naszego Julka, bura Frunia i od roku mamy kundelka Gajkę, ze schroniska.

[Wolha wRedna]

Dorasek - rozpuszczam sie ze slodyczy i chlipie w poduszke ze nigdy nie bede miala futra.

My w Warszawie czesto karmilismy koty znajomych. Jak ktos wyjezdzal to podrzucal klucze i tam po prostu chodzilismy. Jedni znajomi karmili miesem wiec trzeba bylo codzinnie, inni karma wiec co 2 dzien. A. czesto siedzial np. pol h bo jeszcze sie z futrami bawil. Ja tylko karmilam, ogarnialam kuwete i uciekalam.

Teraz tez mamy tutaj znojomego z siersciem i juz 2 razy byl przez nas ogarniany w ciagu roku jak tu jestesmy.

Kqq - priorytety, priorytety moja bylaby szczesliwa i z mieszkania i z obraczki, ale nie komentuje nigdy.

Powodzenia z ta budowlana akcja!

Bylam dzisiaj w klubie lacznie 4 h. Kolko, joga i rura. Rura kiedy jest tak goraco to jakies nieporozumienie. Nic mi nie idzie. Splywam sobie po rurze w dol, wszystko co na podlodze to odwrtotnie, przuklejam sie. Mam obtarcie na plecach po dzis.





Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[d1b06f3951e378bb3fdc33711a759ec9373c9f74_6556ad7364f3f]

Napisane przez Laief

Niesamowicie przyjemnie widziec jak rośnie swiadomosc i coraz więcej osób wie o tym, że sterylizacja = dobro futrzaka A ile masz kiciusiow? W jakim są wieku?Z psiakami podobnie ludzie zostawiają pod opieka, chociaż faktycznie częściej lepiej znoszą podróże. Zniszczenia też mogą się zdarzyć. Do tego spacery, sprzątanie, po prostu opieka w każdym aspekcie. Jednak ich słodkie mordki podczas snu oraz szczera miłość oddają wszystko z nawiązką.
Ja nigdy nie umiałam przemoc się, żeby wziąć petsittera i dać psy/koty pod opiekę obcej osobie. Wolę mieć oko na zwierzaki. A dać klucze nieznajomemu też odpada.

Teraz mam 2 koty, roczny kocurek Rambo, cały czarny, ma tylko gdzieniegdzie białe kłaczki i wąsy i to małe rude wcześniej była jeszcze bura kotka Mruczka i czarno-biała Lusia, ale obydwie gdzieś przepadły. Moje koty są domowo-wychodzące, mieszkamy wśród pól i myszy u nas zatrzęsienie a tak to przynajmniej od czasu do czasu coś złapią i nie buszują mi po domu (w sensie myszy, nie koty ) chociaż wiem, że wypuszczanie kotów na dwór też jest kontrowersyjne

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka

[Laief]

[1=d1b06f3951e378bb3fdc337 11a759ec9373c9f74_6556ad7 364f3f;89624310]Teraz mam 2 koty, roczny kocurek Rambo, cały czarny, ma tylko gdzieniegdzie białe kłaczki i wąsy i to małe rude wcześniej była jeszcze bura kotka Mruczka i czarno-biała Lusia, ale obydwie gdzieś przepadły. Moje koty są domowo-wychodzące, mieszkamy wśród pól i myszy u nas zatrzęsienie a tak to przynajmniej od czasu do czasu coś złapią i nie buszują mi po domu (w sensie myszy, nie koty ) chociaż wiem, że wypuszczanie kotów na dwór też jest kontrowersyjne

Wysłane z mojego M2101K6G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Oj ja tak nawet nie potrafię - jak czasami kot mi przemknął pod nogami i wyleciał na klatkę to momentalnie było mi niedobrze. A akurat jeden potrafi to zrobić na takim przyspieszeniu, że łatwo przeoczyć. Podejrzewam, że kiedyś musiała komuś uciec, ale pomimo ogłoszeń nikt się po nią nie zgłosił i wylądowała na tymczasie, a później przez jakiś czas u mnie.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Hejka. Co taka cisza.
Melduję trening z trenerem. Nawet martwy ciąg nauczyłam się już robić. Całe 18 kg. Jednak jakoś nie jest to ćwiczenie, które często chcę robić, bo wydaje mi się, że wystarczy puścić brzuch i już ból dolnych pleców gwarantowany.
Powinnam mieć bana na lody. Wieczorem zaczynam produkcję tortu dla Tżta mamy. Niestety mój mikser musi mieć dużo składników, bo inaczej dziwnie ubija.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Wolha wRedna]

U mnie cisza bo sie lenię



Zaliczyłam wczoraj niezły numer w pewnej sprawie.



Dzisiaj dopięłam wizyte do speca od fal i loczków w Wawie, Wpisali mnie w grafik zanim go otworzyli, bo poprosiłam i napisałam, że jesli mi sie nie uda wbić kiedy otworzą zapisy to nastepny raz w Polsce będe za rok.



Dentyste tez juz mam ogarniętego.


Jeszcze tylko masaż z koleżanką umawiamy i na bank pójdziemy na Barbie do kina Aaaaa i zerkam na program burleskowy zeby szybko kupować bilety jak tylko będa udostepnione.


Za miesiąc o tej porze będe sie pakować.


Za to za tydzień jedziemy na moto w okolice Magbeth, a później do nas przylatuje rodzina A. Modlimy się o pogodę, bo jak nie będzie to jego siositrzeńcy nam chyba mieszaknie rozniosą. Ja w ogóle się modlę, jak żyje nie przebywałam 24 h przez 5 dni z żadnymi dziećmi.

[Imperfecta]

A u mnie cisza, bo nuda
Trzymam michę, ćwiczę, biegam a coś waga od tygodnia stoi, a czekam mocno bo to dwudziesty kilogram no ale już nieraz tak było, że waga stała, stała a a nagle bum, kilogram nie przejmuję się, jest gorąco, może woda.

Z ciekawych rzeczy to w poniedziałek kupiłam suknię ślubną już właściwie mam wszystko, została tylko biżuteria, ale już mam upatrzoną. Teraz tylko ubrać TŻta a że nie miał umiaru we wzroście to może być problem

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Ja się lenię już miesiącami.

Imp to już z wagą za bardzo ani na plus ani na minus nie zejdziesz, bo do przeróbki będzie A ubrania na wyższego faceta myślę, że da się znaleźć. Tż ma 190 cm, spodnie bez problemu, można sobie wybrać pas i długość. Kilka koszul kiedyś się trafiło z za krótkimi rękawami, ale da się coś znaleźć

Wolha fajnie, że udało się zaklepać wszystko Powodzenia z przebywaniem z dziećmi przez 5 dni.
Ja jestem "złośliwą" ciocią. Przy okazji zabawy w sklep wymyślam trudne działania
W ogóle obserwuję ostatnio dużo dzieci dookoła. I dużo zależy na jakich rodziców te dzieci trafią, do jakiego otoczenia w przedszkolu itp.

[Imperfecta]

Kqq, sukienka jest i tak do przeróbki, bo jest za ciasna w biuście (jak 90% ubrań, które kupuję), muszę przerobić suwak na wiązanie gorsetowe, więc na minus by nie zaszkodziło
Oddaję ją do krawcowej we wrześniu, więc mam jeszcze trochę czasu może się okazać, że nie trzeba będzie przerabiać
O, mój TŻ ma tyle samo wzrostu co Twój

[Wolha wRedna]

Imp masz dokładnie odwrotny problem z sukienkami niż ja Ale tak jak kqq pisze, uważaj teraz z chudnięciem I tak odwaliłaś kawał mega roboty!


kqq - to będzie 5 dni, ale np. pierwszy cały w Legolandzie, bo to jest najwieksza atrakcja całego przyjazdu. Później mamy już posprawdzanie info na miescie gdzie ich zabrać, peniw wypożyczymy samochód i będzie wyjazd nad morze. Jakoś im to zorganizujemy. A. regularnie z nimi ostatni online gra w mincrafta, ja pewnie pogram w talizman.


Jutro ide na piknik aerialowy. Będę spamować fotami z kółku w dziczy, a dokładniej w parku.


Zamówiłam sobie prawidzywy gorset Korespondowałam ze sklepem zeby mi doradzili krój i rozmiar, bo z moja gruchą to troche słabo. Powinien dojść do rodzicielki jak już będe w Polsce.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Trochę przesadziłam ze śmietaną
Załącznik 7791734
Ciężko było ukroić w całym kawałku. Następnym razem dam mniej Owoców do środka też nie szkodowałam
Z tyłu sernik.

Ja może mam tylko jedną bluzkę co wisi mi w biuście. Jakoś wybieram zwykle inne kroje, sukienki bez wyciętych dekoltów itp. A ubrania zamawiam tylko jak mam możliwość zwrotu. Chyba że na 100% wiem, że będzie pasować, bo mam coś podobnego.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Wolha wRedna]

aaaaa! Nie byłam głodna, ale juz jestem



U mnie jest ruletka. Z wiekszościa ubrań trafiam. Jedyne czego nie kupuje przez net to: spodnie z materiałów, ktore sie nie rociagają oraz buty takie gdzie wiem, że ich szerokość ma znaczenie, czyli adidasy zamówię, szpilek nie.

[Imperfecta]

Wolha, tak odnośnie dzieci to ja mam rodzeństwo sporo młodsze - siostra ma 16 lat, brat 9. Oni mieszkają daleko ode mnie i od zawsze siostrę brałam na wakacje, na tydzień, nigdy nie było z nią większego problemu, w zeszłym roku przyszedł czas na brata. Myślałam, że go uduszę a może bardziej rodziców, że go tak rozpieścili, że się nie da z nim wytrzymać. Zła byłam jak cholera, bo też właśnie starałam się zapewnić atrakcje, tu wesołe Miasteczko, tu ZOO a ten nic nie docenił i jescze robił takie akcje, że ani mi się myśleć nie chce szkoda było tylko nerwów.

A z sukienką tak jak pisałam, jeszcze ciut na minus nie zaszkodzi

Kqq, ale tort! Piękny lubię takie rustykalne jadłabym!

Ja rzadko zamawiam ubrania przez internet, ale jak już zamówię to zwykle pasują, dla mnie najważniejszy jest wymiar w biuście i w biodrach, bo jak to wejdzie to będzie git. Jestem wydaje mi się klepsydrą.

[Wolha wRedna]

Imp wow jaka roznica wiekowa! To Ty bardziej jak ciocia dla nich.

U nas te dzieciaki maja po 9 i 7 lat. Wychowane sa dobrze, bo siostra A. przez problemy starszego to sie doksztalcila tak ze teraz ma wiedze i pedagoga i psychologa i terapeuty - generalnie specow od rozwoju dzieci. No i ona pracuje z domu bo ma wlasna firme. Nomen omen zabawki edukacyjne dla dzieci projektuje i produkuje. Chlopaki sa fajne, ale charakterki maja, zwlaszcza mlodszy, bo jest mega niecierpliwy i wszystko na wariata. Oni akurat maja fiola na punkcie zoo Pewnie tez pojdziemy. W domu maja teraz faze na jezdzenie na rowerach z mama po okolicy (ah, Mazury), z tata latajana ryby.

Aaaa mamy plan wypozyczyc christiania bike. Wygooglajcie. Sie ich wsadzi tam i A. bedzie robil za szofera.



Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka

[Imperfecta]

Wygooglałam sobie i kojarzę takie rowery w pewnie dzieciaki będą miały radochę.

No to całe szczęście, że dobrze wychowane. Dzieci bardzo lubię, ale rozpieszczone bachory działają mi na nerwy jak mało co mój brat na szczęście w tym roku zaczyna z tego wyrastać i da się z nim nawet porozmawiać, bo w zeszłym roku (bo o zeszły rok mi chodziło, nie zeszły tydzień ) było naprawdę ciężko
No ale wiem, że to głównie wina mojego ojca, bo jak mu się syn urodził to dostał jobla na jego punkcie