Mąż zataił przede mną swój zakup

[I am Rock]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89084592]jesli stac go na to aby w pojedynke oplacac mieszkanie, kredyt i zarcie dla dwoch osob, to konsola za trzy tysiace nie wydaje sie wielkim wydatkiem przy jego zarobkach [/QUOTE]
Tym bardziej, że w ratach 0% to wydatek ok 160zł miesięcznie.
Nawiasem mówiąc, podoba mi się ta konsola.

[kennedy]

jak sie nie umie rozmawiac o pieniadzach to tak zwiazki wygladaja.

Niedopowiedzenia, chowanie i ukrywanie.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez wnerwionazona

Hej, postaram się streścić. Jestem mężatką z niewielkim stażem, poniżej 5 lat. Od jakiegoś czasu mam z mężem awantury, bo non stop gra na kompie. Jak nie gra, to ogląda serial. Jak ogląda serial, to jednocześnie coś pyka na tablecie. Jestem od dawna zmęczona sytuacją. W listopadzie w ramach naprawiania relacji namówiłam go na wyjazd na kilka dni, który zaowocował nowym życiem. Jestem więc we wczesnej ciąży i z uwagi na różne problemy, właściwie tylko wegetuję i próbuję jakoś realizować swoje obowiązki zawodowe/naukowe. Dodam, że nic się nie zmieniło, mąż gra nadal, ale przynajmniej przejął obowiązki domowe. Byłam więc dosyć zadowolona i nie miałam siły wkurzac się na granie. Od roku zarabiam znacznie mniej niż mąż, pracuję w niewielkim zakresie, bo zaczęłam szkolenie zawodowe, które w perspektywie kilku lat pozwoli mi dostać znacznie lepsze zatrudnienie. Mam też na głowie dodatkowe studia. Mąż zarabia dobrze i w zasadzie nas utrzymuje (kredyt, rachunki, jedzenie) a ja wydaję pieniądze na podnoszenie swoich kwalifikacji i lekarzy. Nie kupuję nic dla siebie, bo nie mam na to pieniędzy. Może krem za 14zl. Jest jak jest, zaszłam w ciążę, z której się cieszę, więc wychodziłam z założenia, że przewegetuję najbliższe dwa lata do ukończenia kursów i studiów i moja sytuacja się poprawi.



Ostatnio był u mnie brat, szukaliśmy czegoś w pokoju, w którym mąż trzyma elektronikę i zapytał mnie "w po co X pad do PS5?". Patrzę, rzeczywiscie, nie widziałam tego tu wcześniej. Zaczęłam grzebać po szafkach i znalazłam: karton od PS5 i nowe gry.

Przypomniałam sobie, że kilka dni wcześniej mąż zerwał się wieczorem, że musi iść do paczkomatu. Zapytałam, co zamówił, a on wymyślił coś głupiego. Od razu wiedziałam, że kłamie, ale pomyślałam, że pewnie odbiera prezent na moje urodziny 🤦



Od dwóch dni więc wiem, że mąż robi ze mnie idiotkę i za moimi plecami inwestuje NASZE pieniądze (tak, nasze, bo mamy wspólność majątkową) w kolejny sprzęt do grania. Pierwszą reakcją była furia, ale się opanowałam i chcę się z nim rozmówić na zimno. Jestem wściekła, bo mnie okłamał. Wściekła, bo widocznie jak ja będę pisać doktorat i bujać dzieciaka, on będzie grał na konsoli. Wściekła, bo tyle co poszło na konsolę, ja już wydałam na lekarzy, żeby to dziecko w ogóle miało szansę przyjść na świat. Wściekła, bo zapłacę za swoje kursy, znowu badania i nie kupię sobie w ciągu dwóch miesięcy nawet pary majtek.



Miałam dziś to załatwić, ale mam tylko gonitwę myśli i obawę, że ze stresu zaszkodzę dziecku. Proszę o jakąś radę, bez połajanek, że w słabej sytuacji zarobkowej zaszłam w ciążę, bo dziecko ma dwoje rodziców, w tym jedno świetnie zarabiające i dobre warunki mieszkaniowe. Sama ciąża jest miłym zaskoczeniem o tyle, że przy moich wynikach badań mialam słabe szansę na ciążę.

Dlaczego wydajesz swoje pieniadze na lekarzy?
Jak Ci kasy zabraknie to nie pojdziesz? Bo Cie nie stac?
Czemu maz nie wspolfinansuje wizyt u lekarzy?
Moze nie chce tego dziecka?

[Magmag0194]

Ja powiem szczerze, że jestem zaskoczona waszą postawą.
Autorka i jej mąż są małżeństwem i mają wspólnotę - ona z nim uzgodniła wydatki związane z podnoszeniem kwalifikacji i jeśli dobrze rozumiem on się zgodził ogarniać ze swojej wypłaty dom w imię WSPÓLNEJ lepszej przyszłości. Bo tak, jeśli dziewczyna będzie zarabiała więcej, to im obydwojgu będzie lepiej za kilka lat.
Nie na hobby, nie na rzęsy i paznokcie. I nie w ukryciu za plecami faceta.

Ciąża była niespodzianką, ponieważ zdrowotnie nie było na nią za dużych szans, więc nie ma sensu tutaj wyrzygiwać że czemu teraz - jakby to odłożyła to mogłaby nie zajść w ogóle.

Idąc dalej - ona w obecnej sytuacji pilnuje każdego grosza i wydaje go rozsądnie, on ma to w doopie i kupuje drogie, wcale nie niezbędne rzeczy.

Autorko, jakim cudem nie zauważyłaś, że on to kupił? Nie masz wglądu na jego konto?

Dla mnie to jest tak, że albo w jedną, albo w drugą stronę - jeśli macie wspólnotę to uzgadniacie większe wydatki razem, macie wgląd na konta (wszystkie) i dysponujecie budżetem wspólnie. U was jest jakiś dziwny układ, że niby razem ,ale każde osobno - dzielenie co z czyjej wypłaty itd. I tutaj myślę, że mamy sedno problemu, o tym bym rozmawiała.

Dla mnie mąż totalnie nieodpowiedzialny - jeśli rozumiem to ciąża jest zagrożona i nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby w tej sytuacji zamiast odkładać na poczet ewentualnych komplikacji kupować sobie konsolę Nie wyobrażam sobie również, żeby w sytuacji, gdzie wiem, że budżet mamy na styk w ukryciu robić zakupy z ekstra kasy, zamiast uczciwie powiedzieć jak jest i zadecydować z partnerem.

[Finlora]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89084663]Dlaczego wydajesz swoje pieniadze na lekarzy?
Jak Ci kasy zabraknie to nie pojdziesz? Bo Cie nie stac?
Czemu maz nie wspolfinansuje wizyt u lekarzy?
Moze nie chce tego dziecka?[/QUOTE]
Bo mąż utrzymuje rodzinę, opłaca rachunki, kredyt, jedzenie?
Skoro dziecko "przydarzyło się" na wyjeździe mającym podratować związek, to wcale bym się nie zdziwiła, gdyby nie był zachwycony.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Magmag0194

Dla mnie mąż totalnie nieodpowiedzialny - jeśli rozumiem to ciąża jest zagrożona i nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby w tej sytuacji zamiast odkładać na poczet ewentualnych komplikacji kupować sobie konsolę Nie wyobrażam sobie również, żeby w sytuacji, gdzie wiem, że budżet mamy na styk w ukryciu robić zakupy z ekstra kasy, zamiast uczciwie powiedzieć jak jest i zadecydować z partnerem.

ale skad zalozenie, ze nie maja odlozonych oszczednosci? skad wniosek, ze maja budzet na styk? i gdzie padlo chociaz slowo o tym, ze umawiali sie na oszczedzanie?

[this_witch]

Napisane przez Magmag0194

Dla mnie mąż totalnie nieodpowiedzialny - jeśli rozumiem to ciąża jest zagrożona i nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby w tej sytuacji zamiast odkładać na poczet ewentualnych komplikacji kupować sobie konsolę Nie wyobrażam sobie również, żeby w sytuacji, gdzie wiem, że budżet mamy na styk w ukryciu robić zakupy z ekstra kasy, zamiast uczciwie powiedzieć jak jest i zadecydować z partnerem.

A skąd w sumie wiadomo, że budżet jest na styk? Wiemy tylko, że autorka nie chce korzystać z wypłaty męża na swoje potrzeby, ale nie wiemy zupełnie dlaczego, układ co najmniej dziwny jeżeli mają wspólnotę. Nadal, nawet przy wspólnocie, nie może być tak, że jedna strona dostaje całkowitego bana na wydawanie na swoje hobby czy zachciewajki (a jest na to kasa), bo drugiej stronie się nie podoba. Konsola to nie samochód, czy wycieczka na Malediwy, żeby tak przeżywać.
No i pytanie już na marginesie, czy on tej ciąży w ogóle chciał. Ale nawet jeśli chciał, ja tutaj nie widzę żadnej nieodpowiedzialności, pracuje, opłaca wszystkie rachunki, umożliwia autorce rozwój naukowy, do tego przejął obowiązki domowe kiedy pojawiła się taka potrzeba, serio, już nawet popykać w grę dla relaksu mu się nie należy?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[this_witch]

Wychodzi tutaj trochę takie myślenie, o którym niedawno była dyskusja na jakimś wątku - facet to wół roboczy, ma pracować na siebie, żonę, dziecko, przynosić kasę i grzecznie chodzić jak w zegarku, żeby mu czasem nie przyszło do głowy zrobić czegoś dla siebie w czasie wolnym

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[Hermiona83]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89084679]ale skad zalozenie, ze nie maja odlozonych oszczednosci? skad wniosek, ze maja budzet na styk? [/QUOTE]
Ja tak to rozumiem, skoro autorka nie ma na nowe majtki. I wtedy serio draka o to, że on lekką ręką wydaje trzy tysiące na swoją przyjemność, nie jest dziwna.

Mało jest ludzi, którzy mają aż takie zarobki, by z de facto jednej pensji, nawet dużej, utrzymywać dwie osoby, w tym jedną w zagrożonej ciąży, i żeby zostawały takie nadwyżki, że kilka tysięcy w tę czy we wtę nie robi różnicy.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez this_witch

Wychodzi tutaj trochę takie myślenie, o którym niedawno była dyskusja na jakimś wątku - facet to wół roboczy, ma pracować na siebie, żonę, dziecko, przynosić kasę i grzecznie chodzić jak w zegarku, żeby mu czasem nie przyszło do głowy zrobić czegoś dla siebie w czasie wolnym

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Dokładnie. Powtórzę się też, bo już to pisałam w innym wątku- nie dziwi mnie, że statystyki samobójstw wśród mężczyzn są jakie są- presja presja presja.
I tak - my takie wydatki omawiamy, chyba, że to prezent to nie - więc u mnie by to hylo tak, że pogadalibyśmy, w którym miesiącu można kupić taką konsolę. W życiu bym mu nie zabroniła, nie jestem jego mamą żeby dorosłemu człowiekowi zabraniać podstawowej rozrywki.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Sally1642]

Napisane przez Hermiona83

Ja tak to rozumiem, skoro autorka nie ma na nowe majtki. I wtedy serio draka o to, że on lekką ręką wydaje trzy tysiące na swoją przyjemność, nie jest dziwna.

Mało jest ludzi, którzy mają aż takie zarobki, by z de facto jednej pensji, nawet dużej, utrzymywać dwie osoby, w tym jedną w zagrożonej ciąży, i żeby zostawały takie nadwyżki, że kilka tysięcy w tę czy we wtę nie robi różnicy.

No ale skoro męża było stać na wydanie 3000 zł to chyba nie mają budżetu na styk? Chyba że wziął na raty lub pożyczył, inaczej nie można powiedzieć że brakuje im kasy bo SKĄDŚ musiał te pieniądze mieć...

[Miss_Suze]

Napisane przez Hermiona83

Ja tak to rozumiem, skoro autorka nie ma na nowe majtki. I wtedy serio draka o to, że on lekką ręką wydaje trzy tysiące na swoją przyjemność, nie jest dziwna.

Mało jest ludzi, którzy mają aż takie zarobki, by z de facto jednej pensji, nawet dużej, utrzymywać dwie osoby, w tym jedną w zagrożonej ciąży, i żeby zostawały takie nadwyżki, że kilka tysięcy w tę czy we wtę nie robi różnicy.

Ale tacy ludzie są. Nie każdy żyje od pierwszego do pierwszego. Zresztą trochę chamsko komuś w portfel zaglądać. Autorka nic nie wspomniała, że nie ma teraz kasy na jedzenie i podstawowe rzeczy, ba gdyby nie szperała po szafkach to o tej konsoli by się nawet nie dowiedziała. Jak dla mnie ta ich cała 'wspólnota' jest jakaś dziwna, dla mnie to kuriozum nie mieć paru złotych na gacie. Myślę, że autorka sama sobie żydzi na przyjemności, a jak facet ma inne podejście to ma pretensje do niego, bo sobie wyobrażała, że on też będzie żył jak pustelnik. Jak ja tak czytam o tym, że w małżeństwie ktoś może drugiej osobie dyktować jak ma spędzać wolny czas i na co wydawać pieniądze to mi się związków odechciewa.

[cava]

Napisane przez Hermiona83

Ja tak to rozumiem, skoro autorka nie ma na nowe majtki. I wtedy serio draka o to, że on lekką ręką wydaje trzy tysiące na swoją przyjemność, nie jest dziwna.

Mało jest ludzi, którzy mają aż takie zarobki, by z de facto jednej pensji, nawet dużej, utrzymywać dwie osoby, w tym jedną w zagrożonej ciąży, i żeby zostawały takie nadwyżki, że kilka tysięcy w tę czy we wtę nie robi różnicy.

Ludzie maja różne zarobki.
Do niedawna miałam sąsiadów. Pracował tylko mąż, utrzymując żonę z 3 dzieci + wynajmowali dom 160 m2 z ogródkiem w 3Mieście, a dzieci do szkół woziła i przywoziła taksówka. Biedy czy liczenia każdego grosza po nich nie było widać

Miałam tez znajomego, który w tajemnicy przed żona, kupił i utrzymywał 2 konie sportowe. To dopiero był As!

[kici88]

Napisane przez Hermiona83

Ja tak to rozumiem, skoro autorka nie ma na nowe majtki.

Jestem stuprocentowo pewna, że autorka ma i na majtki, i na droższe kremy, tylko zwyczajnie jest człowiekiem, który uwielbia kwękać, jak to jej źle i jaka ona biedna, współczujcie mi wszyscy - okropny typ ludzi...

[Magmag0194]

Napisane przez this_witch

A skąd w sumie wiadomo, że budżet jest na styk? Wiemy tylko, że autorka nie chce korzystać z wypłaty męża na swoje potrzeby, ale nie wiemy zupełnie dlaczego, układ co najmniej dziwny jeżeli mają wspólnotę.

No to też napisałam, że jakaś nie taka ta ich wspólnota, skoro i tak dzielą co z czyjej pensji idzie.

Napisane przez this_witch

Nadal, nawet przy wspólnocie, nie może być tak, że jedna strona dostaje całkowitego bana na wydawanie na swoje hobby czy zachciewajki (a jest na to kasa), bo drugiej stronie się nie podoba. Konsola to nie samochód, czy wycieczka na Malediwy, żeby tak przeżywać.

Ciąża zagrożona i związane z nią wydatki to dla wystarczający argument żeby mieć bana, mało tego, odpowiedzialny człowiek nałożyłby sobie tego bana sam z siebie.

Napisane przez this_witch

No i pytanie już na marginesie, czy on tej ciąży w ogóle chciał. Ale nawet jeśli chciał, ja tutaj nie widzę żadnej nieodpowiedzialności, pracuje, opłaca wszystkie rachunki, umożliwia autorce rozwój naukowy, do tego przejął obowiązki domowe kiedy pojawiła się taka potrzeba, serio, już nawet popykać w grę dla relaksu mu się nie należy?

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Ale nie widzisz pewniej dysproporcji? Ona nie ma na żadne przyjemności. A w tle dalej wydatki, bo wiadomo jak to z taką ciążą jest.
Ona rozwija się naukowo nie tylko dla siebie - jeśli będzie lepiej zarabiała to to raczej jest korzyść dla całej rodziny. Przynajmniej tak by było, gdyby ta wspólnota wyglądała tak, jak powinna
I o tym moim zdaniem autorka powinna pogadać z mężem, bo to jest źródło problemu.

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89084679]ale skad zalozenie, ze nie maja odlozonych oszczednosci? skad wniosek, ze maja budzet na styk? i gdzie padlo chociaz slowo o tym, ze umawiali sie na oszczedzanie?[/QUOTE]

No skoro jedna osoba nie ma na majtki, a druga ma na konsolę to albo konsola była z ekstra kasy, bo reszta budżetu "standardowego" idzie na bieżące potrzeby, albo ta wspólnota to tylko na papierze.

Gdyby mieli oszczędności to nie sądzę, żeby jakikolwiek człowiek dobrowolnie wegetował, jak autorka, bo ma taki kaprys. Po to one są, żeby je wyciągnąć ze skarpety jak jest potrzeba.

[kici88]

Napisane przez Magmag0194

Ciąża zagrożona i związane z nią wydatki to dla wystarczający argument żeby mieć bana, mało tego, odpowiedzialny człowiek nałożyłby sobie tego bana sam z siebie.

Ale z jakiej racji ma być ten ban, jeżeli ewidentnie ta kwota jest w ich budżecie tak nieznacząca, że autorka nawet nie zauważyła zniknięcia kliku tysięcy do momentu, w którym nie znalazła samej konsoli jako fizycznego przedmiotu?
Poza tym na doktoracie ma się pieniądze - jeśli nie normalną pensję, to przynajmniej stypendium doktoranckie i jeśli facet opłaca w zasadzie wszystko, to ja nie wiem, co ona robi z tymi pieniędzmi, że nie ma pięciu złotych na majtki.

[v-x-n]

Dla mnie przesadzasz. Ja też nie jestem fanką ciągłego grania, ale na Boga - pewnie wiedziałaś wcześniej, że mąż lubi pograć, nie? Weź zejdź z niego, bo facet pracuje, zarabia, dzięki niemu jesteś w stanie rozwijać się zawodowo, z tego co zrozumiałam to również wykonuje obowiązki domowe - a nawet pograć sobie nie może? Jakaś paranoja dla mnie, to jest człowiek, a nie pies, który ma szczekać tak jak tobie się zachce. A ty co robisz w wolnym czasie? Bo widzę, że gry nie, seriale nie, cóż jest zatem dopuszczalną rozrywką w twoim domu? Czy może mąż ma tylko trzepać kasę i zasuwać na szmacie, a rozrywki zabronione?

Sama napisałaś, że macie wspólnotę majątkową - rozumiem, że ty, zanim kupisz ten krem za 14zl, to też lecisz do męża i pytasz o pozwolenie? Czy może jest tak, że jego pieniądze są wasze, ale twoje to już tylko twoje (przecież twoje idą na CIEBIE i TWOJE kursy)?

Ok, ps5 to jest duży wydatek, fajnie, jakby cię zapytał wcześniej, ale patrząc na pierwszy post i to, jaka osobą się wydajesz być, wcale mnie nie dziwi, że wolał kupić w tajemnicy. Dla ciebie nawet granie jest be, czepiasz się o oglądanie seriali, mimo że facet pracuje oraz wywiązuje się z obowiązków domowych. Podejrzewam, że pytanie o kupno konsoli spotkałoby się z "chyba na głowę upadłeś" i musiałby błagać na kolanach, a przecież to on te pieniądze zarobił i chyba ma prawo raz na jakiś czas coś sobie kupić.

Brzmisz tak, jakby ten facet nie miał nawet prawa zrobić czegokolwiek przyjemnego w czasie wolnym, z kasą to samo - człowiek niby zarabia, a w rzeczywistości nie może nawet gry kupić bez jęczenia i pretensji z twojej strony (piszę to jako osoba niegrajaca, a posiadająca partnera grającego - tak, ps5 też już mamy). Trochę nie w porządku czepiać się, że on raz na jakiś czas wyda pieniądze na przyjemności dla siebie, a ty ładujesz swoją wypłatę w doszkalanie i kursy (czytaj: wydajesz na siebie).

[Magmag0194]

Napisane przez kici88

Ale z jakiej racji ma być ten ban, jeżeli ewidentnie ta kwota jest w ich budżecie tak nieznacząca, że autorka nawet nie zauważyła zniknięcia kliku tysięcy do momentu, w którym nie znalazła samej konsoli jako fizycznego przedmiotu?

Nie zauważyła czy nie widziała o jakiejś ekstra kasie? To raczej diametralna różnica.

Skoro nie ma na majtki, to raczej to drugie, prawda?

Plus dalej, wspólnota oznacza, że większe zakupy konsultujemy, a nie kupujemy na hurra, bo mamy taki kaprys.

[Miss_Suze]

Napisane przez Magmag0194

Nie zauważyła czy nie widziała o jakiejś ekstra kasie? To raczej diametralna różnica.

Skoro nie ma na majtki, to raczej to drugie, prawda?

Plus dalej, wspólnota oznacza, że większe zakupy konsultujemy, a nie kupujemy na hurra, bo mamy taki kaprys.

Czyli dochodzimy do wniosku, że małżeństwo to niewolnictwo i trzeba wnioskować o zgodę żonki na przepustkę na granie i pozwolenie na zakup konsoli za swoje zarobione pieniądze. Śmieszne.

[kici88]

Napisane przez Magmag0194

Plus dalej, wspólnota oznacza, że większe zakupy konsultujemy, a nie kupujemy na hurra, bo mamy taki kaprys.

Nie, dla mnie to oznacza, że jeśli są akurat wolne pieniądze i ich wydanie nie wpłynie na te bieżące i niezbędne wydatki i plan oszczędzania, to zwyczajnie kupuję to, na co mam ochotę (i działa to w obie strony).

[v-x-n]

Napisane przez Magmag0194

Nie zauważyła czy nie widziała o jakiejś ekstra kasie? To raczej diametralna różnica.

Skoro nie ma na majtki, to raczej to drugie, prawda?

Plus dalej, wspólnota oznacza, że większe zakupy konsultujemy, a nie kupujemy na hurra, bo mamy taki kaprys.

Jak nie ma na majtki, to niech przestanie wydawać na swoje kursy - co to, równi i równiejsi? Umówmy się - kursy to jest coś extra, robisz to, bo chcesz podnieść kwalifikacje, ale wcale nie musisz, czyli de facto ona robi to dla siebie / wydaje na siebie. Skoro on nie może sobie kupić konsoli, bo wydatki i blablabla, to dlaczego ona może wydawać całą swoją wypłatę na swoje zachcianki? (Tak, kurs jest zachcianką). I nie, nie ma różnicy, że jedno to praca, drugie to przyjemność. Jeżeli mąż wywiązuje się z pracy i obowiązków domowych, to tak samo ma prawo do przyjemności.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez this_witch

Wychodzi tutaj trochę takie myślenie, o którym niedawno była dyskusja na jakimś wątku - facet to wół roboczy, ma pracować na siebie, żonę, dziecko, przynosić kasę i grzecznie chodzić jak w zegarku, żeby mu czasem nie przyszło do głowy zrobić czegoś dla siebie w czasie wolnym

O to to. I zapewne w tym duchu "facet zły, powinien zakup gaci z tobą konsultować" odpowiedzi się tu ktoś spodziewał.

Nie wiadomo, czy facet kupił tą konsolę, za ile, czy nie na raty, czy nie za pieniądze, które grosik do grosika odkładał od miesięcy itd. Ale już podsumowanie, że nieodpowiedzialny, okropny, ciemiężyciel wręcz. Według mnie trollowy wątek obliczony na g... burzę.

[Magmag0194]

Napisane przez v-x-n

Jak nie ma na majtki, to niech przestanie wydawać na swoje kursy - co to, równi i równiejsi? Umówmy się - kursy to jest coś extra, robisz to, bo chcesz podnieść kwalifikacje, ale wcale nie musisz, czyli de facto ona robi to dla siebie / wydaje na siebie. Skoro on nie może sobie kupić konsoli, bo wydatki i blablabla, to dlaczego ona może wydawać całą swoją wypłatę na swoje zachcianki? (Tak, kurs jest zachcianką). I nie, nie ma różnicy, że jedno to praca, drugie to przyjemność. Jeżeli mąż wywiązuje się z pracy i obowiązków domowych, to tak samo ma prawo do przyjemności.

No wybacz, ale nauka jest przyszłościowa dla całej rodziny, skoro idzie za tym awans, co autorka tutaj jasno zasygnalizowała. Mają wspólnotę, tak? Więc w ich budżecie będzie więcej pieniędzy.
Plus ona podnoszenie kwalifikacji z nim ustaliła, on wiedział z czym to się wiąże. Nie zrobiła tego za jego plecami. Dla mnie ogromna różnica.

A co będzie z konsoli? No nic.

Napisane przez Miss_Suze

Czyli dochodzimy do wniosku, że małżeństwo to niewolnictwo i trzeba wnioskować o zgodę żonki na przepustkę na granie i pozwolenie na zakup konsoli za swoje zarobione pieniądze. Śmieszne.

Małżeństwo to wspólnota, więc wypada patrzeć poza czubek własnego nosa. Do głowy by mi nie przyszło kupować czegoś drogiego dla własnej przyjemności jeśli partner z jakiegokolwiek względu nie miałby na nic (tutaj te wspomniane już milion razy majtki).
Tym bardziej, że ona na nie nie ma bo płaci za badania ich wspólnego dziecka oraz opłaca kursy, na które on wyraził zgodę... no jakiś kuriozum dla mnie.

Dla mnie żeby ustalić jak to w końcu jest autorka musiałaby odpowiedzieć na kilka pytań:

- na jakich zasadach działa ta ich "wspólnota"
- czy partner wie że ona ma problem z gotówką i ledwo jej wystarcza na cokolwiek
- czy mają oszczędności i na jakich zasadach je wydają
- skąd w ogóle wzięła się kasa na konsolę

I wtedy można ewentualnie wylewać wiadro pomyj. Ale na wizażu jak zawsze się ulało zbyt wcześnie i już została mianowana jędzą roku

[Ellen_Ripley]

Napisane przez v-x-n

Jak nie ma na majtki, to niech przestanie wydawać na swoje kursy - co to, równi i równiejsi? Umówmy się - kursy to jest coś extra, robisz to, bo chcesz podnieść kwalifikacje, ale wcale nie musisz, czyli de facto ona robi to dla siebie / wydaje na siebie. Skoro on nie może sobie kupić konsoli, bo wydatki i blablabla, to dlaczego ona może wydawać całą swoją wypłatę na swoje zachcianki? (Tak, kurs jest zachcianką). I nie, nie ma różnicy, że jedno to praca, drugie to przyjemność. Jeżeli mąż wywiązuje się z pracy i obowiązków domowych, to tak samo ma prawo do przyjemności.

Amen.

---------- Dopisano o 16:34 ---------- Poprzedni post napisano o 16:31 ----------

Napisane przez Magmag0194

No wybacz, ale nauka jest przyszłościowa dla całej rodziny, skoro idzie za tym awans, co autorka tutaj jasno zasygnalizowała. Mają wspólnotę, tak? Więc w ich budżecie będzie więcej pieniędzy.
Plus ona podnoszenie kwalifikacji z nim ustaliła, on wiedział z czym to się wiąże. Nie zrobiła tego za jego plecami. Dla mnie ogromna różnica.

A co będzie z konsoli? No nic.
(...)

Jest lub nie jest. Mało to osób, które narobiły kursów, studiów podyplomowych i zarabiają niewiele więcej lub ogólnie wcale nie odczuły jakiegoś skoku zawodowego? To jest trochę jednak loteria.

Z konsoli będzie przyjemność dla męża. Nie został graczem z dnia na dzień. Jeżeli pani myślała, że zajście w ciążę sprawi, iż pan porzuci hobby i wszystko się zmieni, to się niestety przeliczyła.

[Magmag0194]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jest lub nie jest. Mało to osób, które narobiły kursów, studiów podyplomowych i zarabiają niewiele więcej lub ogólnie wcale nie odczuły jakiegoś skoku zawodowego? To jest trochę jednak loteria.

Z konsoli będzie przyjemność dla męża. Nie został graczem z dnia na dzień. Jeżeli pani myślała, że zajście w ciążę sprawi, iż pan porzuci hobby i wszystko się zmieni, to się niestety przeliczyła.

Fajnie, ale dalej ona z nim te kursy ustaliła. Nie opłaciła ich za plecami.

Napisane przez kici88

Nie, dla mnie to oznacza, że jeśli są akurat wolne pieniądze i ich wydanie nie wpłynie na te bieżące i niezbędne wydatki i plan oszczędzania, to zwyczajnie kupuję to, na co mam ochotę (i działa to w obie strony).

Kupujesz nawet wtedy, kiedy Twój facet nie ma na bieliznę i kosmetyki, tak? No to też fajnie macie

Ja tam najpierw pytam, bo może akurat TŻ zbiera na coś, co przyniesie korzyść dla nas obydwojga, typu sprzęt do firmy. Albo może zwleka z kupnem nowych opon czy innych rzeczy niezbędnych, których ja w standardowym budżecie nie mam - wtedy to jest priorytetem.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez v-x-n

Dla mnie przesadzasz. Ja też nie jestem fanką ciągłego grania, ale na Boga - pewnie wiedziałaś wcześniej, że mąż lubi pograć, nie? Weź zejdź z niego, bo facet pracuje, zarabia, dzięki niemu jesteś w stanie rozwijać się zawodowo, z tego co zrozumiałam to również wykonuje obowiązki domowe - a nawet pograć sobie nie może? Jakaś paranoja dla mnie, to jest człowiek, a nie pies, który ma szczekać tak jak tobie się zachce. A ty co robisz w wolnym czasie? Bo widzę, że gry nie, seriale nie, cóż jest zatem dopuszczalną rozrywką w twoim domu? Czy może mąż ma tylko trzepać kasę i zasuwać na szmacie, a rozrywki zabronione?

Sama napisałaś, że macie wspólnotę majątkową - rozumiem, że ty, zanim kupisz ten krem za 14zl, to też lecisz do męża i pytasz o pozwolenie? Czy może jest tak, że jego pieniądze są wasze, ale twoje to już tylko twoje (przecież twoje idą na CIEBIE i TWOJE kursy)?

Ok, ps5 to jest duży wydatek, fajnie, jakby cię zapytał wcześniej, ale patrząc na pierwszy post i to, jaka osobą się wydajesz być, wcale mnie nie dziwi, że wolał kupić w tajemnicy. Dla ciebie nawet granie jest be, czepiasz się o oglądanie seriali, mimo że facet pracuje oraz wywiązuje się z obowiązków domowych. Podejrzewam, że pytanie o kupno konsoli spotkałoby się z "chyba na głowę upadłeś" i musiałby błagać na kolanach, a przecież to on te pieniądze zarobił i chyba ma prawo raz na jakiś czas coś sobie kupić.

Brzmisz tak, jakby ten facet nie miał nawet prawa zrobić czegokolwiek przyjemnego w czasie wolnym, z kasą to samo - człowiek niby zarabia, a w rzeczywistości nie może nawet gry kupić bez jęczenia i pretensji z twojej strony (piszę to jako osoba niegrajaca, a posiadająca partnera grającego - tak, ps5 też już mamy). Trochę nie w porządku czepiać się, że on raz na jakiś czas wyda pieniądze na przyjemności dla siebie, a ty ładujesz swoją wypłatę w doszkalanie i kursy (czytaj: wydajesz na siebie).

Plus jeszcze to przypadkowe przetrzepanie mu rzeczy do spółki z bratem.

Co innego, gdyby sytuacja przedstawiała się tak, że ludzie są zadłużeni, życie na styk, jakieś "nie wydawaj kasy, bo nie mamy" ze strony męża, ciężka sytuacja życiowa. Ale nic o takim czymś nie zostało wspomniane, a na pewno by było.

[Finlora]

Napisane przez Magmag0194

Skoro nie ma na majtki, to raczej to drugie, prawda?

Ty serio wierzysz, że ją na majtki nie stać?

[Miss_Suze]

Napisane przez Ellen_Ripley

Amen.

---------- Dopisano o 16:34 ---------- Poprzedni post napisano o 16:31 ----------



Jest lub nie jest. Mało to osób, które narobiły kursów, studiów podyplomowych i zarabiają niewiele więcej lub ogólnie wcale nie odczuły jakiegoś skoku zawodowego? To jest trochę jednak loteria.

Z konsoli będzie przyjemność dla męża. Nie został graczem z dnia na dzień. Jeżeli pani myślała, że zajście w ciążę sprawi, iż pan porzuci hobby i wszystko się zmieni, to się niestety przeliczyła.

Do tego dla mnie to jest kuriozum, że autorka jest osoba, która tylko się uczy, a zdecydowali się na dziecko. Nie ma na majtki, a na dziecko będzie miała?

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Autorko, żeby cokolwiek w tym temacie powiedzieć, trzeba wiedzieć, jakie mieliście ustalenia finansowe, bez tego można sobie gdybać do woli.
Mąż złamał ustalenia - źle zrobił, pogadaj z nim. Nie złamał - nic złego nie zrobił, ale może warto pogadać o modyfikacji ustaleń. Nie macie ustaleń? No to najwyższy czas je zrobić.

[Magmag0194]

Napisane przez Finlora

Ty serio wierzysz, że ją na majtki nie stać?

Majtek używam tutaj jako metafory. Zakładam, że autorka nie ma na nic poza kompletnie podstawowymi potrzebami, bo tak sytuację opisała.
Natomiast wizaż wie lepiej jak widać po wątku

Napisane przez Ellen_Ripley

Plus jeszcze to przypadkowe przetrzepanie mu rzeczy do spółki z bratem.

Powinna odłożyć na miejsce i odwidzieć to, co zobaczyła, czy o co chodzi?