Toksyczne przyjaźnie. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-05-26, 13:30   #1
aleks1aleks
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 25

Toksyczne przyjaźnie.


Czy doświadczyliście kiedyś toksycznej przyjaźni? Jak się zakończyły? Czy nadal trwają? Podzielcie się swoimi doświadczeniami
Ja przyjaźniłam się kiedyś z super dziewczyną, znamy się od gimnazjum. Niestety zauważyłam, że z czasem zaczęłam być jedynie ramieniem do wypłakiwania się, osobą, która wysłucha problemów, która przyjedzie zabrać na spacer, żeby pocieszyć i porozmawiać. Generalnie zaczęłam dostrzegać, że rozmawiamy tylko i wyłącznie na tematy jej chłopaków. Szkoda tylko, że to nie działało w drugą stronę, ponieważ kiedy miałam problem słyszałam/czytałam tylko "no co Ty?" Ja nienawidzę zostawiać nikogo w potrzebie, kiedy przyjaciółki dzwonią, piszą do mnie z problemem od razu próbuję doradzić, proponuję jakieś wyjście żeby się zrelaksować, wygadać, uspokoić. Niestety ta dziewczyna przez związki z coraz to nowymi chłopakami zostawiła w tyle wszystkie swoje przyjaźnie, sprowadzając je tylko do płytkich rozmów. Jakie to było denerwujące, kiedy dostawała ode mnie 10 wiadomości jaka jestem wkurzona, bo coś mi nie wyszło, a jej odpowiedź- " no nie gadaj", a za 3 dni "hej... wiesz co, mam problem, chłopak mnie wkurzył". W końcu przestałam się interesować w identyczny sposób i jest już spokojnie
aleks1aleks jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-26, 20:52   #2
robcia
Zakorzenienie
 
Avatar robcia
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 591
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

W podstawowce mialam przyjaciolke, ktora nikomu nie pozwolila mnie skrzywdzic chyba, ze....go do tego namowila. I tak dzieki niej doswiadczylam polrocznego wykluczenia, naprzemiennie przezwisk i wysmiewania. Potrafila dac w zeby w mojej obronie ale tez nastawic ludzi przeciw mnie. Ona typ przywodcy, ja introwertyczka. Przez lata nie zdawalam sobie sprawy jak to wygladalo, dopiero wspolna znajoma otworzyla mi oczy na wiele spraw. Zazdrosc . Chciala byc blisko mnie, zeby mnie kontrolowac . Przez nia odrzucilam przyjazn a moze i cos wiecej bardzo fajnego chlopaka. Zatrula mu zycie wiecznymi docinkami, insynuacjami o seksie ze mna. Mialam wtedy jakies 14- 16 lat. Mam z nia kontakt ale zaufania zero . Do dzis nie rozumiem jak moglam byc taka ślepa. W bonusie po niej mam nieufność do glebszych relacji przyjacielskich z innymi kobietami
robcia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-27, 10:06   #3
Canttouchthis
Raczkowanie
 
Avatar Canttouchthis
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 93
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

Tak, miałam "przyjaciółkę", którą znam 10 lat, zawsze była bardzo porównująca się do innych, z niskim poczuciem własnej wartości, neurotyczna, próbowała udowodnić innym, że jest lepsza (np. wcinając się w cudzą rozmowę na temat gotowania, żeby opowiedzieć, że ona i tak gotuje lepiej). Póki obie byłyśmy na studiach, jakoś się między nami układało. Co prawda jak miałam chłopaka, to przeżywała to strasznie, ale udawałam, że tego nie widzę plus starałam się nie afiszować związkiem. No i ostatnio się zaczęło, bo ona poszła do pracy, znalazła faceta i generalnie od tego czasu nie da się z nią porozmawiać. Cały czas mówi tylko o sobie i o sobie, nawet jak do niej nie piszę, to potrafi wpaść do mnie bez zapowiedzi, żeby się pochwalić się, co tam u siebie. Wszystkie rozmowy są jednostronne, nie zapyta co u mnie, jak ja coś napomknę co u mnie, to gasi temat. Nie poznaję jej totalnie. Myślę, że nie ma sensu ciągnąć dalej tej znajomości.

Wysłane z mojego EVA-L09 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez Canttouchthis
Czas edycji: 2018-05-27 o 10:07
Canttouchthis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-27, 11:42   #4
Gudgud
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 28
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

Tak, miałam kiedyś taką 'przyjaciółkę'. Zachowywała się podobnie jak któraś z dziewczyn wyżej napisała - miała bardzo niskie poczucie własnej wartości, afiszowała się pieniędzmi rodziców, wcinała się w moje randkowanie i ogólnie była okropnie zazdrosna jak mi coś wychodziło. Starałam się nie chwalić jej za bardzo, bo wiedziałam ja to się kończy, ale jak jej się udawało to musiałam wysłuchiwać peany na jej cześć. Po skończeniu liceum zaczęło mi to przeszkadzać, ale jeszcze ciągnęłam tę znajomość. Klamka zapadła jak podrywał mnie chłopak. Widziała to i w sumie nic sobie z tego nie robiła, ale jak już mieliśmy wymienić się numerami to nagle niemalże przybiegła, stanęła obok i zaczęła się lampić na gościa Speszył się chłopaczyna i na tym się skończyła moja znajomość z nim, tak samo jak moja znajomość z nią. Potem nagle wszystko zaczęło mi się lepiej układać i cieszę się z tej decyzji .
Gudgud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-27, 12:10   #5
Czarna2000
Inez
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 4 349
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

Niestety, doświadczyłam kiedyś czegoś w tym rodzaju.
Poszłam do dobrego liceum na trudny profil. W takich klasach bardzo ważne jest unikanie wyścigu szczurów. Poznałam tam dwie dziewczyny. Początkowo trzymałyśmy się w trójkę, ale szczególnie blisko byłam z X. Pod koniec pierwszej klasy bardzo sobie ufałyśmy i dużo rozmawiałyśmy. Ja uczyłam się bardzo dobrze, X również. Tylko ja po prostu to lubiłam i jakoś tak wychodziło, a ona koniecznie chciała być najlepsza. Gdzieś w okolicach półmetku X zaczęła kręcić z nowym chłopakiem. Ja nie byłam jego fanką, z resztą nie podobało mi się też jak potraktowała dotychczasowego partnera. Wtedy ona zaczęła oddalać się ode mnie i zbliżać do tej trzeciej dziewczyny. I się zaczęło. Niby dalej byłyśmy wszystkie koleżankami, ale X totalnie mnie olewała. Chciała mieć najlepszą średnią w klasie, a ja byłam w tym "przeszkodą". Potrafiła siedzieć po nocach i kuć, byle tylko lepiej niż ja. Miałam tego dość, nie chciałam się z nią porównywać. Często rzucała też jakieś niby śmieszne, zadziorne hasła w moim kierunku w towarzystwie, ale mi do śmiechu wcale nie było. Często mnie olewała. Potem ja zakumplowałam się z innymi dziewczynami i przestałam zwracać na nią uwagę. Wtedy X poczuła, że one zostały tylko we dwie i zaczęła być dla mnie normalnie miła. Przestała mnie olewać i było już normalnie. Chociaż ta rywalizacja o oceny utrzymywała się do końca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Czarna2000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-27, 13:20   #6
karolowanka
Rozeznanie
 
Avatar karolowanka
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 679
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

Miałam dwie takie "przyjaciółki"

Jedna była wampirem emocjonalnym, wiecznie nieszczęśliwa, wkurzona, z milionem wymówek. Nic ani nikt jej nie pasował, ale sama nie robiła nic, żeby cokolwiek poprawić. Niestety kumplowałyśmy się przez ponad dwa lata, bo poza tym dobrze się dogadywałyśmy i "zaiskrzyło" od pierwszego spotkania.

Druga dziewczyna to typ, który ciągle musi mieć milion spraw na sobie i dramaty (swoje lub innych), którymi się żywi. Oczywiscie strasznie na to narzeka, bo "tak naprawdę chciałaby mieć spokojne życie". Tjaa. Każde nasze spotkanie to były ciągłe rozmowy o niej. Non stop dzwoniła do mnie ze łzami, że znowu popełniła ten sam błąd i nie wie, co ma robić, "jest taka głupia". A ja mogłam jej dawać milion rad, a ona i tak ich nie słuchała.
Powiedziałam jej, że jak chce niszczyć sobie życie, to spoko, ale nie będę tracić na to swojego czasu.

No i oczywiście mój były


Ogólnie - uciekać od takich ludzi jak najdalej, marnują czas, energię i nie dają nic w zamian. Lepiej byc samemu niż z kimś toksycznym
karolowanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-05-27, 14:34   #7
Dziubka
Raczkowanie
 
Avatar Dziubka
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 308
Dot.: Toksyczne przyjaźnie.

Miałam taką przyjaciółkę w okresie gimnazjum/ liceum. Ja uległa, zero asertywności, ona dominująca i stanowcza. Owinęła mnie sobie wokół palca. Zawsze wszystko musiało być tak jak ona chce. Totalnie olewała naukę i denerwowała się na mnie kiedy nie chciałam wyjść, albo mówiłam, że muszę iść do domu bo mam jeszcze sporo nauki. Najlepiej dla niej by było jakbym miała to gdzieś i ledwo zdawała tak jak ona. Z imprezy wracałysmy wtedy kiedy ona chciała, w tyłku miała nakazy rodziców i to, że moi też wyznaczali mi jakąś godzinę powrotu do domu. Zawsze wracałam spóźniona. Jeśli nie miała humoru, wychodziłyśmy wcześniej, nieważne, że ja jeszcze nie chciałam. Zero kompromisów.



Kumplowałam się właściwie tylko z nią. Była zazdrosna o inne moje znajomości. Za to ona często umawiała się z innymi koleżankami czy chłopakiem.



W końcu ja też się z kimś związała. Nasi partnerzy się znali i wszystko było fajnie dopóki ona się ze swoim nie rozstała. Zaczął jej przeszkadzać mój związek. Kiedy wychodzilismy we trójkę, ona już nie była górą. Widziałam, że strasznie jej nie pasuje fakt, że wszystko już nie jest pod jej dyktando. W końcu postawiła mi ultimatum. Albo ona, albo on. Powiedziałam, że nie będę wybierać. Jeśli mój związek jej przeszkadza tak bardzo, że nie chce się ze mną dłużej przyjaźnić, to jej decyzja. I tak się to skończyło. Zaczęła się do mnie odzywać znowu kiedy mój chłopak poszedł na rok do wojska, ale był już między nami dystans.



Później wyjechała i kontakt się urwał. Po dosyć długim czasie napisał mi wiadomość, w której za wszystko mnie przeprosiła i przyznała, że to z zazdrości. Spotkałyśmy się później jeszcze kilka razy, kiedy była w mieście. Teraz nie mamy kontakty od lat.
Dziubka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-05-28, 00:12   #8
mysza_25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 89
Toksyczne przyjaźnie.

Przeklejam cześciowo ze starszego posta w innym temacie i dopisałam więcej szczegółów. Miałam taką toksyczną przyjaciółkę. Znałyśmy się z liceum, obie byłyśmy takimi szarymi myszkami, więc złapałyśmy wspólny język. Czasami pomagałam jej w lekcjach, bo była bardzo emocjonalna, często nie potrafiła się skupić. Od początku miała problemy z miłościami, by być bliżej faceta potrafiła na jakiś czas odstawiać znajomosci ze mną i innymi na bok, ale zrzucaliśmy to na karb jej emocjonalnego podejścia do związków.
Po liceum zostałyśmy w kontakcie mimo innych miast studiów. Pisała i dzwoniła do mnie z każdą drobnostką z uczelni, dorywczej pracy, z domu, a większość jej problemów można było dość szybko rozwiązać. Rad nie słuchała, chciała się chyba tylko wygadać. Narzekała na wykładowców, pracę (ciągle je zmieniała, doszukiwała się wszędzie złośliwości), rodzinę (potrafiła przy mnie warczeć na bardzo miłą mamę, która pytała tylko przez telefon o której wraca), brak pieniędzy i ogólnie pecha życiowego. Związki jej nie wychodziły, bo ciągle myślała o dawnej niespełnionej miłości i wymyślała co by mogło być, gdyby byli razem. Dzwoniła, że go wdziała i z innymi takimi rewelacjami. Chciała podróżować, udzielać wolontariacko, tańczyć, ale nic w życiu nie zmieniała. Żaliła się na wspólnych znajomych, nawet w sytuacjach, przy których ja sama byłam i nie wiedziałam potem o co jej chodzi (np. ktoś użył jakiegoś porzekadła wśród znajomych i ją coś ukłuło albo znajomy poświęcał więcej uwagi innej osobie niż jej). W ten sposób urwało się jej wiele wartościowych znajomosci. Telefony potrafiły trwać 3-4 godziny, gdy patrzyłam w komórkę po pracy smsy miałam na kilka stron przewijania, podobnie na messengerach - zazwyczaj gdy wracałam z pracy. Oznaczała mnie na fb przy smutnych obrazkach i smutnych piosenkach, wysyłała teksty w wiadomościach i linki do teledysków. Dochodziło do tego, że gdy dzwoniła zaczęłam wymyślać swoje problemy, bo wtedy jakoś szybko rozmowy się urywały. A gdy naprawdę miałam jakiś problem czy spięcie z moim chłopakiem, najczęściej proponowała nam rozstanie potem byliśmy z chłopakiem w bliższym związku, zamieszkaliśmy razem, oświadczyny... miała do mnie żal, że nie gadamy tyle co wcześniej, ale byłyśmy też po studiach, nie było tyle czasu przez pracę i dom. Mój tż nie podobał się jej od samego początku i wszelkie sprzeczki między nami wyolbrzymiała do braku szacunku i że zasługuję na kogoś lepszego. Koniec końców obraziła się na mnie, bo... wzięłam ślub. Podobno po cichu liczyła, że się z narzeczonym rozstaniemy, a wtedy zamieszkamy we dwie razem, kupimy kota i będzie fajnie (to nie żart!) Na ślub nie przyszła, na wesele nie chciała przyjść i tak zasłaniając się brakiem partnera, dostałam tylko pocztą chłodne życzenia dużo pózniej. Była też zła, że nie zauważyłam jej nieobecności i nie zadzwoniłam od razu żeby zapytać co się stało (bo w kościele powinnam liczyć gości i siedzieć na komórce). Po ślubie byłam dość zajęta: praca, studia zaoczne i jeszcze inne rzeczy, prawo jazdy, wymiana dokumentów, mały remont itd. Znów zaczęła się odzywać, sugerować jak jej jest niedobrze. O moim mężu nie pisała już z imienia, tylko jako „on” albo „ten”. Odpisywałam zdawkowo, nie odbierałam (nie miałam wtedy czasu na kilkugodzinne słuchanie i chyba zaczęłam już dojrzewać do weryfikowania niektórych znajomosci ). W końcu po jej długim mailu pełnym wyrzutów nie wytrzymałam i napisałam kilka szczerych słów o tym, że nie mam czasu, że moje rozmowy z nią przecież nic jej nie dają, że chce się tylko wygadać i i tak robi swoje itd. Podałam też parę dobrych rad, życzyłam szczęścia na przyszłość i prosiłam o kontakt gdy coś poważnego się stanie, a nie że jej dawna miłość zaparkowała samochód pod marketem. Dostałam w odpowiedzi dość mocne teksty o kiepskim wyborze partnera, słabej rodzinie (!), parciu na szkło, życiowym nieogarnięciu, słabym charakterze i ogólnie życzenia wszystkiego najgorszego. To trochę bolało bo wyciągnęła sprawy z których na przestrzeni lat się jej zwierzałam, a w końcu, jak sądziłam, byłyśmy przyjaciółkami. Już nie odpisałam, bo nie było sensu. Obraziła się na dobre, zaczęła wrzucać płaczliwe teksty na FB o zdradzie, zaufaniu, potem nawet oczerniające. Miałam wtedy wrażenie, że lubi takie dramy, w sumie nic z tym nie zrobiłam, nie miałam nawet czasu wszystkiego czytać. zaraz potem zablokowała mnie i kilku bliskich znajomych, do tego miałam porządnie obrobiony tyłek wśród reszty wspólnych kumpli - na szczęście znają mnie lepiej. Na początku było mi z tym bardzo źle, że zostawiam tak jakby słabszą osobę, niestabilną, w końcu kiedyś pisała coś o samobójstwie, czułam jakąś odpowiedzialność itd. Może to był rodzaj współuzależnienia? Ale nic nie zastąpi mi tego spokoju - już ponad rok mamy zero kontaktu i jestem na pewno spokojniejszym i szczęśliwszym człowiekiem dowiedziałam się też od znajomych, jak bardzo mnie podziwiali, że wytrzymałam aż tak długo. Podobno koleżanka żyje jak żyła wcześniej, bez żadnych zmian, tylko teraz wygaduje się innym. Teraz mieszkamy w innych miastach i nie widujemy się, nie mamy żadnego kontaktu, nawet przez wspólnych znajomych. Wytrzymałam ponad 8 lat i nic mi ta znajomość nie dała. Polecam zrywać lub wygaszać takie kontakty dużo wcześniej - szkoda nerwów, a Wasze słabe punkty mogą być potem wykorzystane przeciwko Wam.

Edytowane przez mysza_25
Czas edycji: 2018-05-28 o 06:21
mysza_25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-05-28 01:12:39


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:09.