Gadaj zdrów, czyli nic a nic nie wierzę!

[Pani_Mada]

Napisane przez mairi

Jeżuniu, mam takiego kolegę w pracy, Albańczyk. Zaczął pracę u nas jakoś pół roku temu, już mówi niemal płynnie po polsku (mimo, że nie potrzebuje bo firma angielskojęzyczna a za jakieś 3 lata przerzucą go gdzie indziej i nie będzie polskiego potrzebował). To jest jego 9 czy 10 język i mówi czyściutko, kompletnie bez akcentu. Pytałam go jak się uczy- powiedział, że nie lubi lania wody i uczenia przez odgrywanie scenek. On wkuwa na pamięć całą gramatykę i jak już umie gramatykę to potem jest z górki Ale talent ma niezaprzeczalnie fenomenalny, ja wkuwam niemiecki od czterech lat i piwo umiem zamówić...

znam 2 takie dziewczyny.
jedna z nich uczy się polskiego miesiąc(!) i była w stanie w miarę swobodnie uczestniczyć w rozmowie po polsku. wiadomo, nie odmienia jeszcze poprawnie przez przypadki, czasem trochę niegramatycznie, ale mimo to cały wieczór rozmawialiśmy po polsku, cały wieczór żywo uczestniczyła w rozmowach. po kurcze miesiącu intensywnej nauki! a od października (czyli po tym miesiącu nauki języka) zaczęła studia po polsku i sobie jakoś radzi.

[Lumimi]

Napisane przez brandie

Podobno nie ma ludzi, którzy nie są w czymś dobrzy i nie mają do czegoś talentu, ale mnie się wydaje, że to bujda, bo ja jestem żywym dowodem - beztalencie we wszystkim. I mi smutno, bo widzę ludzi którzy i ładnie rysują i ładnie śpiewają na przykład, a ja zero. Strasznie zazdroszczę.

Może jeszcze tego nie odkryłas

Ja się tak pocieszam Bo mam wrażenie ze wszystko co umiem to jest "wywalczone". Choć może się myle i dzieki odrobinie talentu przyszło mi to łatwiej niz innym

[brandie]

Napisane przez Lumimi

Może jeszcze tego nie odkryłas


Ja się tak pocieszam Bo mam wrażenie ze wszystko co umiem to jest "wywalczone". Choć może się myle i dzieki odrobinie talentu przyszło mi to łatwiej niz innym

Tak też wszyscy gadają, żeby pocieszyć właśnie znam to. Kiedyś też się tak podnosiłam na duchu
Manualnie jestem upośledzona wręcz. Do nauki języków nie mam cierpliwości, szybko się zniechęcam. Piasku na pustyni nie sprzedam. Kiepsko to wygląda, nie mam pomysłu czego mogłabym spróbować.

[chacaos]

Napisane przez kasztanka3

Zgadzam sie co do predyspozycji (czy ich braku) do nauki danej czynnosci/umiejetnosci. Widac to chocby na przykladzie dzieci z tej samej szkoly/klasy i tego, ze niektore z nich robia sporo bledow gramatycznych i ortograficznych, a inne nie robia ich wcale. A niby poswiecaja na nauke podobna ilosc wysilku i czasu.

Polemizowałabym, że trzeba mieć predyspozycje do ortografii i gramatyki. Jak dzieciak pochłania książkę za książką i/lub pisze hobbystycznie, będzie miał mniej problemów niż kolega, który nie czyta w ogóle i raz zerknie na regułki przed dyktandem. Na tej samej zasadzie, jak chodzisz na angielski dodatkowo i masz rodzinę w Niemczech, będziesz zapewne lepsza od kogoś, kto języki słyszy tylko w szkole.

Napisane przez WhiteCherry

ale nie oszukujmy się, nie każdy będzie wybitnym matematykiem, malarzem czy śpiewakiem, choćby poświęcił temu multum czasu jeśli ktoś ma predyspozycje, to dzięki ciężkiej pracy może dojść do perfekcji, jeśli ktoś ich nie ma, to pomimo ciężkiej pracy jego poziom może być co najwyżej "poprawny, wyuczony". Nie wierzę w stwierdzenie, że "chcieć to móc", nie wierzę w kołczów i mnie irytują

A kto mówi o byciu wybitnym? Do perfekcji to i osoby z talentem często nie dochodzą. Może wystarczy być poprawnym, żeby z takiego zajęcia czerpać przyjemność i korzyści dla siebie przydatne w innych dziedzinach życia?

Napisane przez Lumimi

le talent czy tam predyspozycję jednak pomagają Oczywiście ze to nie wszystko ale jednak jak ma się ten przysłowiowy talent to można np nauczyć się jezyka w rok gdy ta osoba co tego talentu nie ma będzie potrzebowała 3 lat. Brak talentu to nie wymówka ale jednak trzeba będzie włożyć w to więcej pracy

Imo tutaj ważniejsze będą inne czynniki niż sam talent. Samo określenie liczby lat nic nie mówi. Jedna osoba może uczyć się 6 razy w tygodniu, druga dwa. Jedna może władać już językiem z tej samej grupy i ma duużo łatwiejszy start, druga na początku nie będzie umiała wskazać czasownika w zdaniu. Jedna może być totalnie zanurzona w tym języku: słuchać muzyki, oglądać w nim seriale i youtuba, czytać książki, mieć przestawione sprzęty, pisać w nim pamiętnik, a druga oczekiwać cudów po samym kursie.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez brandie

Tak też wszyscy gadają, żeby pocieszyć właśnie znam to. Kiedyś też się tak podnosiłam na duchu
Manualnie jestem upośledzona wręcz. Do nauki języków nie mam cierpliwości, szybko się zniechęcam. Piasku na pustyni nie sprzedam. Kiepsko to wygląda, nie mam pomysłu czego mogłabym spróbować.

Ja to czego nie spróbuje, go się okazuje, że jestem jakaś nieogarnięta.
Weźmy squasha. Ja byłam pierwszy raz. Mój facet był pierwszy raz. On załapał w 3 sekundy, a ja za cholerę nie mogłam ogarnąc. Nie trafiałam w piłkę, odbijała się gdzie indziej. Generalnie bez sensu ze mną grać.
I tak jest że wszystkim. Co nie spróbuje, to jestem albo słaba albo do bólu przeciętna.

Teraz idziemy na kurs tańca użytkowego. Jestem pewna, że będę najgorsza w grupie. ;0

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[brandie]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;87281636]Ja to czego nie spróbuje, go się okazuje, że jestem jakaś nieogarnięta.
Weźmy squasha. Ja byłam pierwszy raz. Mój facet był pierwszy raz. On załapał w 3 sekundy, a ja za cholerę nie mogłam ogarnąc. Nie trafiałam w piłkę, odbijała się gdzie indziej. Generalnie bez sensu ze mną grać.
I tak jest że wszystkim. Co nie spróbuje, to jestem albo słaba albo do bólu przeciętna.

Teraz idziemy na kurs tańca użytkowego. Jestem pewna, że będę najgorsza w grupie. ;0

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Rozumiem Cię. Ja zawsze przed wszystkimi nowymi zajęciami na siłowni jestem potwornie zestresowana, że sie wygłupię, bo w nerwach robię głupoty. Z tego względu nie pójdę sama na te wszystkie urządzenia, tylko chodzę na grupowe i chowam się gdzieś w kącie. Piłką od squasha pewnie bym sobie przywaliła w zęby albo głowę
Ja tak miałam, że kroki w tańcu ogarniałam na zajęciach, ale nie miałam takiej gracji, żeby fajnie te ruchy wykończyć.

[natalia_t]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;87281636]
Weźmy squasha. Ja byłam pierwszy raz. Mój facet był pierwszy raz. On załapał w 3 sekundy, a ja za cholerę nie mogłam ogarnąc. Nie trafiałam w piłkę, odbijała się gdzie indziej. Generalnie bez sensu ze mną grać.
I tak jest że wszystkim. Co nie spróbuje, to jestem albo słaba albo do bólu przeciętna. [/QUOTE]
U mnie tak było z tenisem. Gram już ze 12 lat, w sezonie 1-3 razy w tygodniu, niby całkiem niezła w to jestem. W końcu zabrałam chłopa na kort kilka razy i za czwartym razem wygrał ze mną mecz. Teraz kompletnie nie mam z nim szans, jak uda mi się wyrwać gema albo dwa to jest nieźle.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez natalia_t

Pewnie prędzej czy później znajdziesz, np. na starość będziesz dziergać cudowne sweterki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też mi się tak wydaje, że chyba każdy ma jakiś talent

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[patiasym]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87281777]Też mi się tak wydaje, że chyba każdy ma jakiś talent[/QUOTE]Niewątpliwie

https://www.youtube.com/watch?v=ENvAmLuj5ko

[Lumimi]

Napisane przez chacaos

Imo tutaj ważniejsze będą inne czynniki niż sam talent. Samo określenie liczby lat nic nie mówi. Jedna osoba może uczyć się 6 razy w tygodniu, druga dwa. Jedna może władać już językiem z tej samej grupy i ma duużo łatwiejszy start, druga na początku nie będzie umiała wskazać czasownika w zdaniu. Jedna może być totalnie zanurzona w tym języku: słuchać muzyki, oglądać w nim seriale i youtuba, czytać książki, mieć przestawione sprzęty, pisać w nim pamiętnik, a druga oczekiwać cudów po samym kursie.

Oczywiście ze nic nie mówi. Ale nawet zakładając że obie te osoby są mają takie same warunki na start (np Polacy uczący sie francuskiego), uczą się tak samo i tyle samo, mają taki sam kontakt z językiem itp. Jednym słowem mają identyczne warunki to jedna osoba łapie lepiej ten język niż ta druga. To są właśnie te predyspozycję. To zreszta nie oznacza ze tamta druga osoba nie nauczy się tego języka. Po prostu zajmie jej to więcej czasu.

[mairi]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87281777]Też mi się tak wydaje, że chyba każdy ma jakiś talent

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


No to ja głównie mam talent do grania ludziom na nerwach i zbijania bąków


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chacaos]

Napisane przez Lumimi

Oczywiście ze nic nie mówi. Ale nawet zakładając że obie te osoby są mają takie same warunki na start (np Polacy uczący sie francuskiego), uczą się tak samo i tyle samo, mają taki sam kontakt z językiem itp. Jednym słowem mają identyczne warunki to jedna osoba łapie lepiej ten język niż ta druga. To są właśnie te predyspozycję.To zreszta nie oznacza ze tamta druga osoba nie nauczy się tego języka. Po prostu zajmie jej to więcej czasu.

Nie twierdzę, że komuś nie pójdzie szybciej, tylko że jeśli ktoś ma dostatecznie silną motywację i jakiś sensowny plan nauki, to się nauczy. Jak nie ma, niech powie ,,w sumie mam to w dupie'', a nie ,,bo ja to jestem beztalenciem''.
Nie zauważam też tego, żeby w obrębie jednej grupy jedna osoba wymiatała we wszystkim, pięknie mówiła, w mig łapała każde zagadnienie gramatyczne, miała ogromny zasób słownictwa i pisała bez błędów, a druga ani be ani me. Najlepiej wypadają osoby otwarte, których nie stresuje mówienie i te, które mają background w postaci innych języków. Jedno i drugie nie ma nic wspólnego z predyspozycjami językowymi.

[marza_mr]

Napisane przez natalia_t

Jakie ciernie? Rządła? To pszczoły, nie osy.

I osa i pszczoła ma żądło, tylko inaczej zbudowane, przez co osa może żądlić wielokrotnie a pszczoła tylko raz.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez patiasym

Niewątpliwie

https://www.youtube.com/watch?v=ENvAmLuj5ko

Oj tam trzeba szukać to się znajdzie coś w czym jest się dobrym, lepszym niż inni i w co wyróżnia się na tle innych naszych umiejętności, ktore w innych dziedzinach są mniejsze

Napisane przez mairi

No to ja głównie mam talent do grania ludziom na nerwach i zbijania bąków


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No widzisz ale ja tez mam podobny talent między innymi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[natalia_t]

Napisane przez marza_mr

I osa i pszczoła ma żądło, tylko inaczej zbudowane, przez co osa może żądlić wielokrotnie a pszczoła tylko raz.

O to mi chodziło, że jeśli ktoś wyjmował sobie żądła, to pszczoły zostawiają, osy nie.

[Lumimi]

Nie wierzę jak fryzjer mówi że rozjasnianie włosów nie zniszczy ani trochę włosów

Nie wierzę jak właściciel psa który warczy albo szarpie się mocno na smyczy w moja stronę twierdzi że spokojnie on nie ugryzie mnie na pewno.

Wysłane z mojego SM-A600FN przy użyciu Tapatalka

[martaakow]

Napisane przez chacaos

*żądła, jak już tak poprawiamy.

Nie wierzę w coś takiego jak ,,talent do języków'', którego brak uniemożliwiałby lepsze lub gorsze opanowanie innego języka. Wierzę, że niektóre mogą wchodzić komuś gorzej niż inne, wierzę, że można mieć jakieś predyspozycje lub problemy np. z odróżnianiem tonów czy pojmowaniem zawiłej gramatyki. Ale nie w to, że przy dobrych dla siebie metodach i poświęceniu temu czasu i zaangażowania jest to niewykonalne.
Uczę się kilku języków jednocześnie i śmieszy mnie gadanie ,,ale musisz mieć mózg do tego, ja to jestem beztalenciem'', bo po pierwsze, często ktoś twierdzi tak wyłącznie na podstawie tego, jak mu szło z anglika i niemca w szkole , po drugie, umniejsza to mojej pracy, bo nie widzę u siebie żadnego wielkiego talentu odwalającego większość roboty.

Istnieje, jak najbardziej.
Tylko nie jest tak, że bez niego nie da się nauczyć języka. Da się, po prostu trzeba w to włożyć znacznie więcej pracy.
Jednak umiejętność szybkiego przyswajania nowych języków to talent jak każdy inny. Mój chłopak ma tak, że w jakiś magiczny dla mnie sposób dużo rozumie w całkiem obcych dla siebie językach. Jak np. byliśmy w Czechach, on bez problemu się ze wszystkimi dogadywał i rozumiał ich, mimo że nigdy się czeskiego nie uczył. Ja prawie nic nie byłam w stanie zrozumieć. Wysilałam się, żeby wyłapać jakieś podobne słowa, coś zrozumieć z kontekstu czy sytuacji, ale niewiele mi to dawało. On bez problemu łapał prawie wszystko.

Podobnie w Chorwacji - lepiej rozumiał ich ojczysty język niż nasz, chociaż ja miałam z nim wcześniej styczność (tzn. byłam już w Chorwacji i się osłuchałam odrobinę), a on pierwszy raz.

Wiążę to też trochę z tym, że on ma dobry słuch muzyczny, wyczucie rytmu, itp., a mnie sloń na ucho nadepnął. O wiele ciężej mi wyodrębniać dźwięki z otoczenia, a on bez problemu. Proste sytuacji jak rozmowa w hałasie - ja nic nie zrozumiem, mimo że mówią po polsku, a on oddzieli mowę od hałasu i zrozumie.

[Pani_Mada]

Napisane przez Lumimi

Nie wierzę jak fryzjer mówi że rozjasnianie włosów nie zniszczy ani trochę włosów

Nie wierzę jak właściciel psa który warczy albo szarpie się mocno na smyczy w moja stronę twierdzi że spokojnie on nie ugryzie mnie na pewno.

Wysłane z mojego SM-A600FN przy użyciu Tapatalka

nawiązując... nie wierzę zupełnie w gadanie "ja swojego psa znam na wylot i doskonale wiem co zrobi w każdej sytuacji, więc mogę sobie wyprowadzać go bez smyczy i kagańca miedzy ludźmi". no kurcze nie. nie znasz i nie wiesz. pies to zwierzę, a nie rozumny człowiek świadomy tego co robi
i analogicznie... nie wierzę, że prawo pozwalające na wyprowadzanie psów między ludźmi bez smyczy jest sensowne i w jakimkolwiek stopniu uzasadnione

[Linkle]

Nie wierzę w to, że współczesna technologia idzie w dobrym kierunku.

Nie jestem aż taka mloda i doskonale pamietam początki internetowego boomu w Polsce kiedy powszechnie uważano, że dzieki komunikacji bez barier i nieograniczonym dostepie do wiedzy ludzkosc wejdzie w naprawdę zaawansowaną fazę rozwoju i nic tylko czekać na mleko i miód z kranów.

Minęło 10-20 lat a my borykamy sie z inwazją antyszczepionkowców, płaskoziemców, patostreamerów, mapipulacji opinią publiczna przy pomcy fake newsów i marnowania zycia na oglądanie śmiesznych kotów. I paradoksalnie to wlasnie internet umozliwil rozlanie sie po społeczeństwie wyzej opisanych niczym raka po ciele. Nie wspominajac o powszechnej inwigilacji użytkowników.

[khloe]

Napisane przez Linkle

Nie wierzę w to, że współczesna technologia idzie w dobrym kierunku.

Nie jestem aż taka mloda i doskonale pamietam początki internetowego boomu w Polsce kiedy powszechnie uważano, że dzieki komunikacji bez barier i nieograniczonym dostepie do wiedzy ludzkosc wejdzie w naprawdę zaawansowaną fazę rozwoju i nic tylko czekać na mleko i miód z kranów.

Minęło 10-20 lat a my borykamy sie z inwazją antyszczepionkowców, płaskoziemców, patostreamerów, mapipulacji opinią publiczna przy pomcy fake newsów i marnowania zycia na oglądanie śmiesznych kotów. I paradoksalnie to wlasnie internet umozliwil rozlanie sie po społeczeństwie wyzej opisanych niczym raka po ciele. Nie wspominajac o powszechnej inwigilacji użytkowników.

Zgadzam się.

Dla mnie najgorsze co jest związane z nowoczesną technologią to cyberporzemoc. Wiecie, hejtowanie w internecie, kradzież i przerabianie zdjęć na memy. Ogólnie szykanowanie w necie.

'za moich czasów' co najwyżej kolezanki się posprzeczały i ze sobą nie gadały.

Teraz ktoś wrzuci hejterski mem i cała szkoła się z ciebie śmieje i jeszcze ci dopier.dalają w necie komentarzami.

Straszne to jest. Współczuję dzieciakom.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[de61b525ea9c27150559199fef5a08ffa7ef4799_5e45e32e63f12]

Napisane przez Linkle

Nie wierzę w to, że współczesna technologia idzie w dobrym kierunku.

Nie jestem aż taka mloda i doskonale pamietam początki internetowego boomu w Polsce kiedy powszechnie uważano, że dzieki komunikacji bez barier i nieograniczonym dostepie do wiedzy ludzkosc wejdzie w naprawdę zaawansowaną fazę rozwoju i nic tylko czekać na mleko i miód z kranów.

Minęło 10-20 lat a my borykamy sie z inwazją antyszczepionkowców, płaskoziemców, patostreamerów, mapipulacji opinią publiczna przy pomcy fake newsów i marnowania zycia na oglądanie śmiesznych kotów. I paradoksalnie to wlasnie internet umozliwil rozlanie sie po społeczeństwie wyzej opisanych niczym raka po ciele. Nie wspominajac o powszechnej inwigilacji użytkowników.

Ja pamiętam oglądanie filmów z kotami i z następywaniem na grabie z "Śmiechu warte" w telewizji. Ono też nie było pierwsze, przynajmniej nie w Polsce - nawet przed epoką internetu był na to popyt.

Każdy może decydować jak chce wykorzystywać internet i w jakich ilościach. Z internetem nawet łatwiej zweryfikować poglądy antyszczepionkowców, zasięgnąć różnych opinii, źródeł. Jak ktoś nie potrafi tego zrobić z internetem, to brak internetu niewiele by pomógł. Ten sam szkodliwy kontent mógłby być w gazetach, ulotkach, na bilbordach...

[patiasym]

Zastanawiam się tylko, czy zawsze tak nie było. Czy to tylko współczesny rozwój techniczny tak nam doskwiera? Teraz mówimy o przemocy w sieci, zagrożeniach związanych z internetem i cyberprzestępczością. Ale nikt chyba nie wątpi w to, że postęp w informatyce ułatwia życie, przyspiesza komunikację, umożliwia kontakty i udostępnia nam dane o których kiedyś nie marzyliśmy. Za pokolenia naszych rodziców narzekało się na wyścig zbrojeń jądrowych i awarie siłowni atomowych - ale jednak postęp w energetyce atomowej przyspieszył rozwój elektryfikacji na całym świecie. Jeszcze wcześniej narzekano na przemysł chemiczny - rosnące zanieczyszczenia środowiska, chemizację życia codziennego czy nawet gazy bojowe. Ale rozwój chemii dał nam także nowe leki, paliwa, środki higieny, nawozy które zwiększyły komfort życia, a niejednej osobie życie też uratowały. Trudno jest zważyć plusy dodatnie i ujemne (jak mawiał klasyk) technologii - każdy kij ma dwa końce.

[kasztanka3]

Napisane przez Linkle

Nie wierzę w to, że współczesna technologia idzie w dobrym kierunku.

Nie jestem aż taka mloda i doskonale pamietam początki internetowego boomu w Polsce kiedy powszechnie uważano, że dzieki komunikacji bez barier i nieograniczonym dostepie do wiedzy ludzkosc wejdzie w naprawdę zaawansowaną fazę rozwoju i nic tylko czekać na mleko i miód z kranów.

Minęło 10-20 lat a my borykamy sie z inwazją antyszczepionkowców, płaskoziemców, patostreamerów, mapipulacji opinią publiczna przy pomcy fake newsów i marnowania zycia na oglądanie śmiesznych kotów. I paradoksalnie to wlasnie internet umozliwil rozlanie sie po społeczeństwie wyzej opisanych niczym raka po ciele. Nie wspominajac o powszechnej inwigilacji użytkowników.

A ja nie do konca sie zgadzam. Ci ludzie bez internetu nadal by istnieli. Tak samo ludzie, ktorym nie chce sie pracowac i przegladaja smieszne filmiki czy memy - bez internetu ogladaliby telewizje.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez khloe

Zgadzam się.

Dla mnie najgorsze co jest związane z nowoczesną technologią to cyberporzemoc. Wiecie, hejtowanie w internecie, kradzież i przerabianie zdjęć na memy. Ogólnie szykanowanie w necie.

'za moich czasów' co najwyżej kolezanki się posprzeczały i ze sobą nie gadały.

Teraz ktoś wrzuci hejterski mem i cała szkoła się z ciebie śmieje i jeszcze ci dopier.dalają w necie komentarzami.

Straszne to jest. Współczuję dzieciakom.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie jestem przekonana, że to jest teraz bardziej, niż kiedyś.
Kiedyś po prostu do tego nie były potrzebne memy.
Taka Elżbieta Batory. Do dzisiaj jest wspominana jako morderczyni dziewic, co wcale nie jest prawdą. Wcale nie trzeba było internetu, żeby się na nią hejt wylał.

Dla mnie najgorsze jest chyba śledzenie i zagrożenie prywatności. Kiedyś np. pisało się listy, a o ich treści wiedział autor i adresat. Teraz pisze się mejle, które zawsze mogą wypłynąć.
Straszne to jest, jak bardzo można odtworzyć czyjeś życie na podstawie internetu.

Napisane przez patiasym

Za pokolenia naszych rodziców narzekało się na wyścig zbrojeń jądrowych i awarie siłowni atomowych - ale jednak postęp w energetyce atomowej przyspieszył rozwój elektryfikacji na całym świecie.

W jaki sposób?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[patiasym]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;87288968]W jaki sposób?[/QUOTE]O ile wiem to mniej więcej do połowy lat 1960. reaktory atomowe nie były bardzo popularne, a ich głównym zadaniem była produkcja wzbogaconego materiału do celów wojskowych. Rozwój nastąpił dopiero w czasie kiedy ceny energii z paliw kopalnych wzrosły, ale po awariach reaktorów (jeszcze przed Czernobylem, pod koniec lat 1970.) zaczęto się zastanawiać czy jest to do końca bezpieczne. Niemniej pewien przełom został dokonany i np. w Francji 3/4 energii pochodzi z elektrowni jądrowych i planowana jest budowa kolejnych reaktorów. Może przesadziłam z tym na całym świecie, ale w Afryce, w której poza RPA chyba nie ma reaktorów stopień elektryfikacji jest niewielki. W Europie, USA i wyżej rozwiniętych krajach Azji (Japonia, Chiny, Indie) energetyka atomowa istnieje i tak jak każdy z podanych przeze mnie przykładów rozwoju technicznego budzi zarówno nadzieje jak i obawy.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez patiasym

O ile wiem to mniej więcej do połowy lat 1960. reaktory atomowe nie były bardzo popularne, a ich głównym zadaniem była produkcja wzbogaconego materiału do celów wojskowych. Rozwój nastąpił dopiero w czasie kiedy ceny energii z paliw kopalnych wzrosły, ale po awariach reaktorów (jeszcze przed Czernobylem, pod koniec lat 1970.) zaczęto się zastanawiać czy jest to do końca bezpieczne. Niemniej pewien przełom został dokonany i np. w Francji 3/4 energii pochodzi z elektrowni jądrowych i planowana jest budowa kolejnych reaktorów. Może przesadziłam z tym na całym świecie, ale w Afryce, w której poza RPA chyba nie ma reaktorów stopień elektryfikacji jest niewielki. W Europie, USA i wyżej rozwiniętych krajach Azji (Japonia, Chiny, Indie) energetyka atomowa istnieje i tak jak każdy z podanych przeze mnie przykładów rozwoju technicznego budzi zarówno nadzieje jak i obawy.

A to nie jest tak, że te elektrownie atomowe po prostu wyparły wcześniejsze? Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przed nimi 3/4 Francji nie miało prądu.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[patiasym]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;87289063]A to nie jest tak, że te elektrownie atomowe po prostu wyparły wcześniejsze? Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przed nimi 3/4 Francji nie miało prądu.[/QUOTE]Ale też chyba przyczyniły się do wzrostu produkcji energii. Tańszy prąd, większa dostępność, więcej i większa różnorodność odbiorników.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez patiasym

Ale też chyba przyczyniły się do wzrostu produkcji energii. Tańszy prąd, większa dostępność, więcej i większa różnorodność odbiorników.

Może. Musiałabym o tym więcej poczytać.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk