Czy to normalne? Skąpy chłopak?

[Elfir]

Napisane przez Azhaar

Boże, ale ja jestem zła dziewczyna. Proponowałam facetowi wyjazd rowerowy na Bornholm, ale szkoda mu było kasy, wiec spakowałam manatki i pojechałam sama. SKANDAL
.

Szkoda mu było kasy czy jej nie miał?

A może po prostu zaproponowałaś wyjazd w kompletnie nie odpowiadającym mu stylu wypoczynku (bo woli leżeć plackiem na plaży czy zwierzać muzea?).

Bo widzę, że są problemy ze zrozumieniem prostego tekstu.
Nigdzie nie napisałam o tym, by chłopak miał fundować drugiej stronie kosztowne prezenty i wycieczki.

Biedniejszemu partnerowi nie proponuje się wspólnych kosztownych wyjazdów, tylko dopasowuje propozycję do jego możliwości finansowych. Po prostu kulturalny człowiek nie podkreśla w ten sposób różnic w zarobkach, zwłaszcza wobec kogoś, kogo rzekomo kocha.
Tak samo jak nie organizuje randek w drogich restauracjach, które zrujnują budżet partnera.

Ja rozumiem gdyby powiedział coś w stylu: "wiesz, znajomi organizują wyjazd do Maroka. Kosztuje 3 tysiące. Sporo, ale zawsze marzyłem żeby zobaczyć Maroko i chciałbym pojechać. "

Ale on powiedział jak rozumiem bardziej tak: Hej, wybierzesz się ze mną do Maroka? Do 5 maja musisz wpłacić 3 tysiące.

Jak dla mnie autorka nie jest partnerką tylko klakierem do przyklaskiwania i bycia skromnym tłem dla faceta.

[Rena]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;86791157]Bo? Równie dobrze jeden pokój to sypialnia, drugi to pokój dzienny, a trzeci to biuro/warsztat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Takie urzadzanie sie to raczej we wlasnym mieszkaniu, tymczasem on tylko wynajmuje.

Napisane przez Elfir

Jak dla mnie autorka nie jest partnerką tylko klakierem do przyklaskiwania i bycia skromnym tłem dla faceta.

Z opisu to nie wiadomo czy ona nawet tym tlem jest, facet jezdzi na wakacje bez niej, nie odprowadza/nie odwozi jej do domu po randce, ja bym zapytala czy w ogole uwaza ja za swoja dziewczyne i co oni w takim razie robia razem.

[Hanako]

Rena, to że żyjesz w kulcie mieszkania własnościowego nie oznacza, że każdy człowiek musi mieć mieszkanie własnościowe, bo ty tak chcesz i nie wolno mu wynajmować niczego większego od kawalerki. Jeśli nie planuje się zostać w jakim miejscu długo, to wynajem jest najwygodniejszą z możliwych opcji. A skoro go stać na wynajmowanie trzech pokoi, to nie wiem po co miałby się gnieść w mniejszym mieszkaniu - dla idei?

Co do samej sprawy - rozumiem podejście tego faceta do pieniędzy, ale jest ono tak dalekie od mojego, że nie byłabym w stanie tworzyć z nim związku. Jeśli ktoś nie jest w stanie poświęcić dla drugiej osoby nie tyle pieniędzy, co swojego czasu, swojego komfortu, swojego poczucia luksusu, po to żeby drugiej osobie było miło albo nie czuła się gorsza, to nie widzę sensu kontynuowania takiej znajomości. Inaczej to jest tylko suchy układ biznesowy a nie relacja.

[Zorzoli]

Napisane przez Hanako

Co do samej sprawy - rozumiem podejście tego faceta do pieniędzy, ale jest ono tak dalekie od mojego, że nie byłabym w stanie tworzyć z nim związku. Jeśli ktoś nie jest w stanie poświęcić dla drugiej osoby nie tyle pieniędzy, co swojego czasu, swojego komfortu, swojego poczucia luksusu, po to żeby drugiej osobie było miło albo nie czuła się gorsza, to nie widzę sensu kontynuowania takiej znajomości. Inaczej to jest tylko suchy układ biznesowy a nie relacja.

Dokładnie. Ja rozumiem podejście faceta i rozumiem, że ktoś tak się może zachowywać na początku znajomości.
Jeżeli jednak związek jest dłuższy (autorka nie napisała czy się spotykają kilka miesięcy czy kilka lat) to jednak oczekiwałabym aby facet dostosował się do partnerki ale nie myląc ze sponsorowaniem jej wszystkiego.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Jak długo jesteście razem?
Bo to kwestia kluczowa w tej sytuacji.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Jak dla mnie to on nie jest skąpy, tylko średnio (wręcz słabo) zaangażowany w związek.

[Kelecka]

Napisane przez boruzza

Od dłuższego czasu spotykam się z pewnym chłopakiem, ale dopiero zauważyłam pewną rzecz. Ale od początku. Ja jeszcze studiuję, utrzymują mnie rodzice + dorabiam w weekendy. Mój chłopak jest starszy o 4 lata i zarabia sporo (nie wiem dokładnie ile zarabia, ale mniej więcej wiem ile wydaje). Od początku naszego związku za wszystkie wyjścia każdy płacił za siebie, prezenty dostawałam zawsze podobnej wartości jakie sama kupiłam, raz nie pojechałam z nim i jego znajomymi na wakacje, bo mnie nie było na nie stać (on zaproponował mi wyjazd, ale dał do zrozumienia, że mam zapłacić za siebie). On wynajmuje trzypokojowe mieszkanie, ale mieszka sam (ja wynajmuję pokój, nie zaproponował mi przeprowadzki). Jak gdzieś się spotykamy to ja dojeżdżam komunikacją miejską, a on swoim samochodem, chociaż mieszkamy od siebie o ok. 5km i bez problemu mógłbym po mnie wpaść.

Czy to jest normalne?

Byc moze dla niego to jest normalne, ja bym jednak takiego traktowania nie zaakceptowala.

[januszpolak]

Napisane przez Hanako

Rena, to że żyjesz w kulcie mieszkania własnościowego nie oznacza, że każdy człowiek musi mieć mieszkanie własnościowe, bo ty tak chcesz i nie wolno mu wynajmować niczego większego od kawalerki. Jeśli nie planuje się zostać w jakim miejscu długo, to wynajem jest najwygodniejszą z możliwych opcji. A skoro go stać na wynajmowanie trzech pokoi, to nie wiem po co miałby się gnieść w mniejszym mieszkaniu - dla idei?

Nie wiem czemu mnie to tak rozbawiło, ale

[another_love]

w kwestii tego dojeżdżania 5km - odezwałaś się kiedyś, żeby po Ciebie podjechał i pojedziecie razem? Bo szczerze, to w takich sprawach trzeba prosto. Z tego co napisałaś odnoszę wrażenie, że facet ma się wszystkiego domyślić. Zacznij mówić wprost czego oczekujesz to może będzie to robił, wróżką nie jest

[AnnaVanDort]

Nyeh. Olałam podobnego za mniejsze przewinienia.

[paranormal_sun]

Napisane przez Elfir

Biedniejszemu partnerowi nie proponuje się wspólnych kosztownych wyjazdów, tylko dopasowuje propozycję do jego możliwości finansowych. Po prostu kulturalny człowiek nie podkreśla w ten sposób różnic w zarobkach, zwłaszcza wobec kogoś, kogo rzekomo kocha.
Tak samo jak nie organizuje randek w drogich restauracjach, które zrujnują budżet partnera.

Ja rozumiem gdyby powiedział coś w stylu: "wiesz, znajomi organizują wyjazd do Maroka. Kosztuje 3 tysiące. Sporo, ale zawsze marzyłem żeby zobaczyć Maroko i chciałbym pojechać. "

Ale on powiedział jak rozumiem bardziej tak: Hej, wybierzesz się ze mną do Maroka? Do 5 maja musisz wpłacić 3 tysiące.
.

A ska ty takie wnioski wyciągnełas??? Na jakiej podstawie?? Bo autorka napisała, że pojechał właśnie ze znajomymi, więc wydaje mi się, że raczej pierwsza opcja z tych dwóch wymienionych (po prostu miał zaplanowany wyjazd ze znajomymi i jej go zaproponował też). Nie chodziło o wyjazd we dwoje wiec nie rzucił, ze albo ona rzuci hajsem albo jedzie sam.

Dla mnie w ogóle wymaganie, zeby facet fundnął komuś wakacje, bo zarabia lepiej to jest po prostu szczyt bezczelności. I w ogóle to wyliczanie komuś ile zarabia pod takim kątem, że no przecież wynajmuje spore mieszkanie za swoje pieniadze, a powinien na mnie je wydawac. Obrzydliwe.

[MsN]

Napisane przez boruzza

Od dłuższego czasu spotykam się z pewnym chłopakiem, ale dopiero zauważyłam pewną rzecz. Ale od początku. Ja jeszcze studiuję, utrzymują mnie rodzice + dorabiam w weekendy. Mój chłopak jest starszy o 4 lata i zarabia sporo (nie wiem dokładnie ile zarabia, ale mniej więcej wiem ile wydaje). Od początku naszego związku za wszystkie wyjścia każdy płacił za siebie, prezenty dostawałam zawsze podobnej wartości jakie sama kupiłam, raz nie pojechałam z nim i jego znajomymi na wakacje, bo mnie nie było na nie stać (on zaproponował mi wyjazd, ale dał do zrozumienia, że mam zapłacić za siebie). On wynajmuje trzypokojowe mieszkanie, ale mieszka sam (ja wynajmuję pokój, nie zaproponował mi przeprowadzki). Jak gdzieś się spotykamy to ja dojeżdżam komunikacją miejską, a on swoim samochodem, chociaż mieszkamy od siebie o ok. 5km i bez problemu mógłbym po mnie wpaść.

Czy to jest normalne?

Powiem tak ''niby'' jest to normalne, ale z drugiej strony miałabym ''ale'' zarówno do Ciebie jak i do niego. Wg mnie nie trącisz księżniczką, chyba, że ta sytuacja z tym ''Jak gdzieś się spotykamy to ja dojeżdżam komunikacją miejską, a on swoim samochodem, chociaż mieszkamy od siebie o ok. 5km i bez problemu mógłbym po mnie wpaść.'' bo nie jest powiedziane, że on MUSI po Ciebie przyjechać. Może, przyjechać, może chcieć, ale NIE MUSI. Chyba, że się konkretnie umawiacie to wtedy myślę, że powinien przyjechać.

Jak się z nim umawiałaś, że ma po Ciebie przyjechać to spoko, jeśli natomiast jesteś roszczeniowa w tej kwestii, że ''księżniczka'' musi tupnąć nogą i rycerz musi przyjechać'' no to zachowujesz się nie tak jak trzeba.

Na początku porozmawiaj z nim szczerze jak widzi waszą znajomość bo mi się również przypomina mi to jakąś relację opartą na spędzaniu wspólnie wolnego czasu i czerpaniu pewnych korzyści z tego. Wygląda mi to na spędzanie wolnego czasu, ale jako kto, jako znajomi, przyjaciele czy coś więcej?

Bo ja tego ''czegoś więcej'' tu nie widzę. Czyli nie widzę tu poważnej relacji, która jak wiadomo zmierza ku związkowi. Póki co tego nie ma.

Któraś użytkowniczka wspominała o wakacjach w jej relacji albo ogólnie, nie wiem. Jeśli by Ci proponował wyjazdy typu wspólne wakacje, spędzanie razem weekendu na jakimś wyjeździe to wtedy on musi dostosować się do Twoich finansów bo wie, że Ty studiujesz, on pracuje nawet gdyby zarabiał miliony to musi się dostosować do Ciebie i proponować wyjazdy, na które Ciebie by ewentualnie było stać, no albo jak chce Ci fundnąć to Ci funduje i płaci za was oboje, a nie ''jutro jedziemy do ''x'', wyskakuj z kilku patyków, do jutra masz wpłacić bo kupiłem bilety i przepadną'' .


Myślę, że czasem można postąpić tak, że czasem każdy płaci za siebie, a czasem możecie płacić po połowie, albo coś któreś stawia tej drugiej osobie. Jednak uważam, że jest to kwestia dogadania. Powinno być sprawiedliwie.

Z jednej strony nie widzę aby facet był skąpy, może być co najwyżej wyrachowany, a to chyba gorsze niż bycie skąpym. Sama nie wiem czy jest to gorsze niż bycie skąpym. Chyba ''postawiłabym te cechy na tej samej półce''.

[ruda_beksa]

Napisane przez paranormal_sun

Dla mnie w ogóle wymaganie, zeby facet fundnął komuś wakacje, bo zarabia lepiej to jest po prostu szczyt bezczelności. I w ogóle to wyliczanie komuś ile zarabia pod takim kątem, że no przecież wynajmuje spore mieszkanie za swoje pieniadze, a powinien na mnie je wydawac. Obrzydliwe.

Oj, napij się meliski, bo jeszcze ci żyłka pęknie

Są ludzie którzy lubią się dzielić tym co mają z ukochanymi osobami. I są ludzie którzy... nie lubią tego robić. Tyle. Jak ktoś się nie dzieli, bo nie ma, to inna sprawa. Autorka pisała o jego mieszkaniu i kasie żeby naświetlić sytuację - on ma, tylko lubi te pieniądze mieć dla siebie. Wolno mu. A autorce wolno nie chcieć być z kimś takim. Sama bym nie chciała.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez ruda_beksa

Oj, napij się meliski, bo jeszcze ci żyłka pęknie

Są ludzie którzy lubią się dzielić tym co mają z ukochanymi osobami. I są ludzie którzy... nie lubią tego robić. Tyle. Jak ktoś się nie dzieli, bo nie ma, to inna sprawa. Autorka pisała o jego mieszkaniu i kasie żeby naświetlić sytuację - on ma, tylko lubi te pieniądze mieć dla siebie. Wolno mu. A autorce wolno nie chcieć być z kimś takim. Sama bym nie chciała.

Inaczej związki osób o skrajnie różnej sytuacji finansowej byłyby niemożliwe.

[ruda_beksa]

Napisane przez Ellen_Ripley

Inaczej związki osób o skrajnie różnej sytuacji finansowej byłyby niemożliwe.

No dokładnie. Bogata osoba leci prywatnym odrzutowcem a ich partner/ka leci RyanAirem z trzema przesiadkami? Wątpię. Wiadomo - przykład ekstremalny, ale chodzi o zasadę.

[MsN]

Napisane przez Rena

Facet, ktory wynajmuje 3 pokoje nie tyle jest bogaty, co rozrzutny.

To Twoje zdanie, każdy może mieć inne. Widocznie koleś jest zamożny, ''szasta hajsem na prawo i lewo'', ma kasy jak lodu więc wynajmuje tak duże mieszkanie, które ma aż 3 pokoje. Stać go, dlaczego ma sobie tego odmawiać? Nikomu się spowiadać z tego nie musi, dlaczego tak, a nie inaczej (chyba, że chce). Może ma takie potrzeby, że potrzebuje mieszkania z trzema pokojami.

Są ludzie, którzy widzą w tym zazdrość. Nie wiem czy takim człowiekiem jesteś, ale mówię, że są tacy. Kwestia podejścia, dla Ciebie to rozrzutność, dla mnie nie. Jeszcze inna kwestia ile facet zarabia, ale nie o tym wątek (nawet nie muszę wiedzieć ile zarabia bo co mnie to, nie moja brocha).

Podam tylko luźny przykład, jak ktoś zarabia milion rocznie to dla niego mieszkanie 3 pokojowe jest niczym tak naprawdę, wynajem takiego mieszkania. To tak jakby taki człowiek 100 zł dziennie na obiad wydawał w ekskluzywnej restauracji i to również różnicy mu żadnej nie robi.

[Elfir]

Napisane przez paranormal_sun

Dla mnie w ogóle wymaganie, zeby facet fundnął komuś wakacje, bo zarabia lepiej to jest po prostu szczyt bezczelności. .

A ktoś w tym wątku wymaga, czy tak sobie piszesz ogólnie?

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[White_Dove]

Wg mnie facetowi po prostu mało zależy, albo ma mniej empatii i nie ogarnął że ona będzie tłuc się w komunikacji miejskiej. To też kwestia ile się znają. Moze on nie chce jej przyzwyczajać że zawsze będzie podwoził.

Co do przeprowadzki to jego mieszkanie więc to on powinien to jej zaproponować a nie ona - jakby zależało jej na jego mieszkaniu.

Co do wycieczki. Nie musi brać autorki ale jeśli byłby zakochany chciałby spędzać z nią czas i np częściowo by opłacił, albo pojechaliby tam gdzie stać autorkę.

Moim zdaniem facet sprawdza czy autorka leci na kasę czy jest z nim bo chce.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez White_Dove

Wg mnie facetowi po prostu mało zależy, albo ma mniej empatii i nie ogarnął że ona będzie tłuc się w komunikacji miejskiej. To też kwestia ile się znają. Moze on nie chce jej przyzwyczajać że zawsze będzie podwoził.

Co do przeprowadzki to jego mieszkanie więc to on powinien to jej zaproponować a nie ona - jakby zależało jej na jego mieszkaniu.

Co do wycieczki. Nie musi brać autorki ale jeśli byłby zakochany chciałby spędzać z nią czas i np częściowo by opłacił, albo pojechaliby tam gdzie stać autorkę.

Moim zdaniem facet sprawdza czy autorka leci na kasę czy jest z nim bo chce.

Mam to samo zdanie. Może poza ostatnim. Nie wydaje mi się, że on ją sprawdza. On raczej taki jest i nie jest w niej zakochany. Zresztą ona w nim chyba również nie. Taki układ wygodny bardziej, niż związek.

[mariamalaria]

Napisane przez paranormal_sun

A ska ty takie wnioski wyciągnełas??? Na jakiej podstawie?? Bo autorka napisała, że pojechał właśnie ze znajomymi, więc wydaje mi się, że raczej pierwsza opcja z tych dwóch wymienionych (po prostu miał zaplanowany wyjazd ze znajomymi i jej go zaproponował też). Nie chodziło o wyjazd we dwoje wiec nie rzucił, ze albo ona rzuci hajsem albo jedzie sam.

Dla mnie w ogóle wymaganie, zeby facet fundnął komuś wakacje, bo zarabia lepiej to jest po prostu szczyt bezczelności. I w ogóle to wyliczanie komuś ile zarabia pod takim kątem, że no przecież wynajmuje spore mieszkanie za swoje pieniadze, a powinien na mnie je wydawac. Obrzydliwe.

A gdybym ja miała kasę na wakacje dla dwojga, a mój facet nie, to z radością bym się podzieliła, bo jestem hojna, nie skąpie kochanej osobie i to ja bym zyskała, bo wakacje by mi lepiej smakowały w jego towarzystwie. Wyrachowanie i wyliczanie jest mi obce i obrzydliwe. Mam, to daję. On ma, to daje.

[amillia]

Napisane przez Elfir

Ja rozumiem gdyby powiedział coś w stylu: "wiesz, znajomi organizują wyjazd do Maroka. Kosztuje 3 tysiące. Sporo, ale zawsze marzyłem żeby zobaczyć Maroko i chciałbym pojechać. "

Ale on powiedział jak rozumiem bardziej tak: Hej, wybierzesz się ze mną do Maroka? Do 5 maja musisz wpłacić 3 tysiące.

Ja to chyba jestem jakaś gruboskórna, bo obie opcje brzmią dla mnie ok. Nie wiem jak przewrażliwionym na swoim punkcie trzeba być żeby w opcji drugiej się obrazić zamiast spokojnie odpowiedzieć, że nie mam 3 tysięcy i tyle. A już w ogóle we własnym związku sobie nie wyobrażam takiego owijania w bawełnę, "wiesz, chciałbym, ale dla mnie to też drogo" kiedy dla mnie to nie jest wcale drogo, ale próbuję kogoś nie urazić, wtf

Nie wyobrażam sobie żadnej z tych sytuacji w moim związku, bo zawsze miałam z partnerami wspólne pieniądze, ewentualnie w trakcie kilku pierwszych miesięcy związku odpowiedziałabym, że mnie nie stać i tyle, na pewno bym nie oczekiwała na takim etapie założenia kasy za mnie (ani chodzenia dookoła mnie na paluszkach...). Jeżeli chodzi o całościowy opis to pewnie poruszyłabym ten temat z facetem czy nie podjechałby po mnie danego dnia, bo nie chce mi się tłuc tramwajem, no i wybadała co sądzi o wspólnym budżecie. Jeśli jest temu przeciwny to i tak nam nie po drodze, bo nie chciałabym utknąć w związku gdzie do końca życia dzielimy wszystko na pół, ale prawo każdego człowieka chcieć taki związek zbudować, kwestia dogadania się i tyle.