Czy to już kryzys w związku?

[MalieNova]

Cześć, chciałabym podzielić się z wami moją historią i przy okazji wysłuchać co inni mają do powiedzenia na ten temat. Otóż, że swoim chłopakiem jestem już kilka lat w związku (ponad 2 lata) I w sumie nie wiem jak to określić, ale wdarło się do naszego związku coś co chyba można nazwać obojętnością. Brakuje u nas romantyzmu, jakichś spontanicznych spotkań czy czułych gestów. Gdy próbuję z nim o tym porozmawiać to "marudzi", że znowu gadam o tym samym. Jak się martwię o jego problemy, to mówi, że pytam się o rzeczy, o której nie powinnam (!) się pytać. I tak można dyskutować, jak na wszystko ma odpowiedź. Myślałam czy nie ignorować jego braku zainteresowania i działać w stylu " jeśli on się mną nie interesuje to ja nim też" czy jednak drążyć temat.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Za mało konkretów podajesz.

[MalieNova]

A co tu więcej podawać?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Wszystko?
Jak długo trwa cała sytuacja.
Czy romantyzmu/gestów/czegośtam nie ma od zawsze czy dopiero teraz i czy on go w ogóle kiedykolwiek potrzebował.
Czy macie jakieś problemy poza związkiem np. w pracy.
Jak często z nim o tym gadasz.
O jakie rzeczy konkretnie go pytasz gdy potem on komentuje, że nie powinnaś.

Bez odpowiedzi na takie pytania nie sposób stwierdzić czy to: kryzys, jego bucowatość, czy twoja upierdliwość. Po prostu napisałaś jakieś ogólniki, z których nic się nie da wywnioskować.

[MalieNova]

Sytuacja trwa od roku z przerwami tzn. kilka miesięcy było dobrze, tydzień źle itd. Mój chłopak był kiedyś bardziej uczuciowy, przytulał się częściej, kupował róże bez okazji od czasu do czasu itd. W pracy o ile wiem nie ma problemów, ja z resztą też

---------- Dopisano o 18:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:45 ----------

Pytam go czy ma jakieś problemy w domu, w pracy i właśnie w ten sposób odpowiada

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Nawet sposób, w jaki o tym piszesz, jest jałowy i pusty...

Ja rozumiem, przyzwyczajenie, stabilizacja, poczucie pewności, miłość zamiast zakochania itd.
Ale tu jest szaro, buro i ponuro.
Gdzie jest Wasz wspólny świat, czas razem, coś, co łączy, powoduje uśmiech, dodaje skrzydeł?
No jakbyście oboje umarli. Masakra.

Współczuję, nie wiem, co poradzić, poza próbami odkrycia siebie nawzajem na nowo, wyjazdem gdzieś razem, próbowaniem nowych rzeczy, szukaniem jakiś wspólnych zainteresowań, tematów do rozmów, mimo wszystko.

Sama wiem, jak to jest, kiedy się facet zamyka i nic nie mówi o sobie, uważa, że ma swój świat i wara od niego, kobieto. U mnie, niestety, jestem świadoma, że to dlatego, że w mojej relacji miłość się ze strony mężczyzny skończyła. Próbowałam jeszcze to odratować, ale nie znalazłam złotego klucza, i wszystko padło. Bo 2 osoby muszą chcieć...

Mam nadzieję i z całego serca życzę, żeby u Ciebie potoczyło się wszystko inaczej.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;87179591]Sama wiem, jak to jest, kiedy się facet zamyka i nic nie mówi o sobie, uważa, że ma swój świat i wara od niego, kobieto. U mnie, niestety, jestem świadoma, że to dlatego, że w mojej relacji miłość się ze strony mężczyzny skończyła. Próbowałam jeszcze to odratować, ale nie znalazłam złotego klucza, i wszystko padło. Bo 2 osoby muszą chcieć...[/QUOTE]

Dokładnie. Ich związek umarł, już się pojawia "agresja" na jakieś pytania co w pracy. Albo obydwoje usiądą i porozmawiają oraz zaczną naprawiać, albo lepiej zerwać, bo długo tak nie pociągną, tylko bardziej siebie znienawidzą. Niestety jedna osoba nawet na siłę tego nie uratuje.

[MalieNova]

Dziękuję wam za podzielenie się opinią i za wsparcie

[tiuteraz]

A może zakończył się już etap zakochania i zaczęła się proza życia? Ty być może oczekujesz, że będzie tak jak na początku gdzie byłaś rozpieszczana, hormony szalały, on Cię zdobywał, a teraz już to wszystko wyblakło, każde chodzi do pracy, ma swoje obowiązki i ta namiętność między wami zaczęła zanikać? Może to nie kryzys tylko czas pracy nad związkiem, trzeba coś zrobić aby znów zaczęło iskrzyć, gdzieś wyjechać, może jakieś urozmaicenie w sypialni?

Ja się naliczyłam 7 linijek, w którym piszesz o Twoim związku. To za mało abyśmy mieli pełny ogląd Waszego związku. Rady będą wprost proporcjonalne do ilości danych na jego temat.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez tiuteraz

Może to nie kryzys tylko czas pracy nad związkiem, trzeba coś zrobić aby znów zaczęło iskrzyć, gdzieś wyjechać, może jakieś urozmaicenie w sypialni?

Czyli kryzys, tylko w inne słowa ubrałaś

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez MalieNova

Sytuacja trwa od roku z przerwami tzn. kilka miesięcy było dobrze, tydzień źle itd.

Co to za kryzys, jak to trwa prawie połowę związku?

[la'Mbria]

Ja nie lubię być pytana o to co w pracy. Okropnie mnie takie pytanie irytuje. Od razu mam z tylu glowy odpowiedz " A co to przesłuchanie?" Nawet jak ktoś żąda to pytanie z uśmiechem i troską. No nie lubię gadać o pracy poza pracą. Co innego jak sama mam potrzebę wyrzucenia z siebie, ze cos tam się działo. Ale to musi wyjść ode mnie. Nie daj borze, żeby mąż pytał o pracę. Praca jest. Pensję dają na czas. Koniec tematu.
Ale rozmawiać z mężem lubię. Tylko ten temat jest jakiś drazliwy dla mnie (ale nie tylko gdy mąż pyta-ogólnie nie lubię mówić o pracy).
Może Autorki facet ma tak samo? A ta zamiast dać spokój tylko pyta i pyta...A moze ma w pracy "kolezankę" i dlatego tak się jeży na każde pytanie o to?

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka

[lidkovva]

A robicie coś razem? Macie jakieś wspólne zainteresowania?

[MalieNova]

Coś by się znalazło. Tak dla waszej informacji, mój chłopak nie denerwuje się na pytania o pracę, bo sam chętnie opowiada o niej

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez MalieNova

Coś by się znalazło. Tak dla waszej informacji, mój chłopak nie denerwuje się na pytania o pracę, bo sam chętnie opowiada o niej

To czemu pytasz go o problemy w pracy/domu? Masz jakieś podstawy do takich pytań?

[FALLinLOVE]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87179780]Co to za kryzys, jak to trwa prawie połowę związku? [/QUOTE]

No wlasnie... jestescie razem 'kilka lat' czyli 2 lata z czego od roku wam sie nie uklada. Moze po prostu to nie jest 'TO'?

Podalas tak malo szczegolow, ze ciezko stwierdzic jaki jest problem. Moim zdaniem jest kilka opcji:
ALBO;
1) Po prostu nie jestescie ze soba szczesliwi, zdarza sie, bywa... moze macie inne wyobrazenie tego jak powinien wygladac zwiazek - czas sie rozstac i isc do przodu.
2) Pojawila sie monotonia, a ty od razu odbierasz to jako kryzys (bo nie przynosi Ci kwiatow - przeanalizuj co tak naprawde jest nie tak, a co Ci sie wydaje, ze jest nie tak.
3) Twoj facet ma jakies problemy, z ktorymi sobie nie radzi i faktycznie ma to wplyw na wasz zwiazek.

Jedyne rozwiazenie to rozmowa.

[korinax22]

Może po prostu już sie soba znudziliście. Niestety, ale proza dnia codziennego robi swoje i później wychodzą takie nieporozumienia.

[Lukrovana]

Napisane przez tiuteraz

A może zakończył się już etap zakochania i zaczęła się proza życia? Ty być może oczekujesz, że będzie tak jak na początku gdzie byłaś rozpieszczana, hormony szalały, on Cię zdobywał, a teraz już to wszystko wyblakło, każde chodzi do pracy, ma swoje obowiązki i ta namiętność między wami zaczęła zanikać? Może to nie kryzys tylko czas pracy nad związkiem, trzeba coś zrobić aby znów zaczęło iskrzyć, gdzieś wyjechać, może jakieś urozmaicenie w sypialni?

Ja się naliczyłam 7 linijek, w którym piszesz o Twoim związku. To za mało abyśmy mieli pełny ogląd Waszego związku. Rady będą wprost proporcjonalne do ilości danych na jego temat.

To samo mi sie nasunelo czytajac slowa autorki. Wydaje mi sie, ze kazdy zwiazek w koncu popada w mniejsza lub wieksza rutyne i nigdy nie bedzie w stanie utrzymać takich samych ekscytacji co w jego pierwszych dniach. Istotne jest tutaj bardziej jakieś przewartościowanie, szukanie złotego środka niz usilna potrzeba powrotu do motylków w brzuchu, ktorych nie da sie powtorzyc.