Zrozumieć intencje kobiety :-)

[Marzyciel91]

Witam,

Jestem facetem, wiec może nietypowe to miejsce na takie zwierzenia, ale mam już taki mętlik w głowie, że po prostu jestem ciekawy opinii. Otóż mam 28 lat i przez wakacje nawiązałem kontakt ze swoją byłą nauczycielką historii, która była jednocześnie wychowawczynią. Dodajmy - ma lat 46, jest sama, jedno dziecko 9 lat bez ojca, który niestety prawie 8 lat temu zmarł.

Więc wcześniej parę razy na siebie wpadliśmy, a w wakacje po prostu napisałem do niej z ciekawości - co u niej. No i zaczęliśmy pisać, na początku normalnie "co tam, jak tam, co u Pani", potem kontakt był intensywniejszy a same tematy coraz bardziej intymne. Od początku też twierdziła, że nie mogłaby się związać z kimś tyle młodszym, choćby dlatego, że 2 lata temu juz coś podobnego przeżyła z byłym uczniem, który pozwolił się jej zakochać a potem upokorzył. Po tej historii stwierdziła "nigdy więcej", ale ja ciągle miałem wrażenie, że mi wysyła sprzeczne sygnały i prawdę mówiąc dalej tak jest.

W końcu spotkaliśmy się na placu zabaw, gdzie Ona zabrała syna a ja 2 letnią córkę. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, coś tam o dzieciach i życiu osobistym. Spotkanie się skończyło, kontakt się nie urwał a w planach były następne spotkania, a nawet wycieczka do których z różnych powodów nie doszło.

Koniec końców ja naprawdę się nią zainteresowałem i jej dzieckiem, poczułem coś więcej, a kwestie metryczne są dla mnie nie istotne. Ona zobaczyła, że coś jest nie tak, więc ustawiła mnie od razu w kategorii "friendzone", bo jestem facetem, którego bardzo lubi, bardziej niż innych, ale nie w jej typie i przyjaźń to maksymalne co ją interesuje. Dobrze by też było, gdybym nie spędzał z jej dzieckiem za dużo czasu i go nie widywał, bo nie chce by mnie uznał za stałą w życiu - obawia się jego cierpienia i ja te obawy podzielam, ale...

W końcu zaczęliśmy się spotykać. Raz tygodniu widujemy się u niej w mieszkaniu przy winie - syn idzie spać, a my pijemy, rozmawiamy, żalimy się. Jest trochę ironii, trochę przemyśleń, trochę humoru. Wychodzę o 2-3 w nocy i choć starałem się szanować jej "Friendzone" to raz zebrało mnie na pocałunek, który przez chwile nawet odwzajemniła, ale potem chyba naszła ją jakaś refleksja. Na moje pytanie odnośnie tego pocałunku w późniejszych wiadomościach stwierdziła, że to tęsknota za fizycznością i wino. Ok.

Obecnie dalej jest to kategoria friendzone, przynajmniej dla niej. Z drugiej strony - przestała już mieć problem z tym bym widywał jej syna, ba - mam wrażenie, że nawet tego chce. Nie ma problemu z tym, że zrobiłem mu prezent - a wcześniej miała. Upominki, które jej wręczam też przestały ja irytować, choć wcześniej stwierdzała, że nie ma faceta który coś daje i nie chce czegoś w zamian. I tak sie spotykamy, wypijamy butelkę a ostatnio nawet dwie wina, wychodzę coraz później i z jednej strony chciałbym jej wierzyć w tego przyjaciela, a z drugiej jest tak sprzeczna, że podświadomie ciągle robię sobie nadzieje.

A mi naprawdę zależy i to nie na tym by ją kolokwialnie mówiąc przelecieć. Obecnie jestem na etapie syndromu gotowanej żaby i patrzę czy się w końcu sama ugotuje w swoich przyjacielskich przekonaniach.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Marzyciel91

Witam,

Jestem facetem, wiec może nietypowe to miejsce na takie zwierzenia, ale mam już taki mętlik w głowie, że po prostu jestem ciekawy opinii. Otóż mam 28 lat i przez wakacje nawiązałem kontakt ze swoją byłą nauczycielką historii, która była jednocześnie wychowawczynią. Dodajmy - ma lat 46, jest sama, jedno dziecko 9 lat bez ojca, który niestety prawie 8 lat temu zmarł.

Więc wcześniej parę razy na siebie wpadliśmy, a w wakacje po prostu napisałem do niej z ciekawości - co u niej. No i zaczęliśmy pisać, na początku normalnie "co tam, jak tam, co u Pani", potem kontakt był intensywniejszy a same tematy coraz bardziej intymne. Od początku też twierdziła, że nie mogłaby się związać z kimś tyle młodszym, choćby dlatego, że 2 lata temu juz coś podobnego przeżyła z byłym uczniem, który pozwolił się jej zakochać a potem upokorzył. Po tej historii stwierdziła "nigdy więcej", ale ja ciągle miałem wrażenie, że mi wysyła sprzeczne sygnały i prawdę mówiąc dalej tak jest.

W końcu spotkaliśmy się na placu zabaw, gdzie Ona zabrała syna a ja 2 letnią córkę. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, coś tam o dzieciach i życiu osobistym. Spotkanie się skończyło, kontakt się nie urwał a w planach były następne spotkania, a nawet wycieczka do których z różnych powodów nie doszło.

Koniec końców ja naprawdę się nią zainteresowałem i jej dzieckiem, poczułem coś więcej, a kwestie metryczne są dla mnie nie istotne. Ona zobaczyła, że coś jest nie tak, więc ustawiła mnie od razu w kategorii "friendzone", bo jestem facetem, którego bardzo lubi, bardziej niż innych, ale nie w jej typie i przyjaźń to maksymalne co ją interesuje. Dobrze by też było, gdybym nie spędzał z jej dzieckiem za dużo czasu i go nie widywał, bo nie chce by mnie uznał za stałą w życiu - obawia się jego cierpienia i ja te obawy podzielam, ale...

W końcu zaczęliśmy się spotykać. Raz tygodniu widujemy się u niej w mieszkaniu przy winie - syn idzie spać, a my pijemy, rozmawiamy, żalimy się. Jest trochę ironii, trochę przemyśleń, trochę humoru. Wychodzę o 2-3 w nocy i choć starałem się szanować jej "Friendzone" to raz zebrało mnie na pocałunek, który przez chwile nawet odwzajemniła, ale potem chyba naszła ją jakaś refleksja. Na moje pytanie odnośnie tego pocałunku w późniejszych wiadomościach stwierdziła, że to tęsknota za fizycznością i wino. Ok.

Obecnie dalej jest to kategoria friendzone, przynajmniej dla niej. Z drugiej strony - przestała już mieć problem z tym bym widywał jej syna, ba - mam wrażenie, że nawet tego chce. Nie ma problemu z tym, że zrobiłem mu prezent - a wcześniej miała. Upominki, które jej wręczam też przestały ja irytować, choć wcześniej stwierdzała, że nie ma faceta który coś daje i nie chce czegoś w zamian. I tak sie spotykamy, wypijamy butelkę a ostatnio nawet dwie wina, wychodzę coraz później i z jednej strony chciałbym jej wierzyć w tego przyjaciela, a z drugiej jest tak sprzeczna, że podświadomie ciągle robię sobie nadzieje.

A mi naprawdę zależy i to nie na tym by ją kolokwialnie mówiąc przelecieć. Obecnie jestem na etapie syndromu gotowanej żaby i patrzę czy się w końcu sama ugotuje w swoich przyjacielskich przekonaniach.

Z tego, że już się tak nie krępuje przed Tobą nic nie wynika, póki Wasze spotkania to picie wina i siedzenie w 4 ścianach. Mniej picia, więcej "wyjdźmy gdzieś razem". Idźcie do teatru, czy kina. Może ją to ośmieli. Zapuść brodę, żeby wyglądać nieco poważniej.

[robcia]

Dziwna kobieta swoja droga ,ma obiekcje ,ze jestes mlodszy a to juz drugi raz kiedy angazuje sie w taki zwiazek.Na dodatek drugi raz z bylym uczniem. Jej czyny przecza slowom . Obawiam sie ,ze mozesz zostac wykorzystany jako odskocznia od dnia codziennego , czasoumilacz

[Mija62]

Moim zdaniem ona jasno powiedziała, że nie jesteś w jej typie. Jasne istnieje możliwość, że z czasem, poznając Ciebie bliżej, coś jej pyknie, ale to marne nadzieję. A po tekście(jeszcze raz) - nie jesteś w moim typie, ja bym dała sobie spokój. Aha nie wszystkim podobają się brody

[Marzyciel91]

Napisane przez Ellen_Ripley

Z tego, że już się tak nie krępuje przed Tobą nic nie wynika, póki Wasze spotkania to picie wina i siedzenie w 4 ścianach. Mniej picia, więcej "wyjdźmy gdzieś razem". Idźcie do teatru, czy kina. Może ją to ośmieli. Zapuść brodę, żeby wyglądać nieco poważniej.

Proponowałem, nie chce. Ale taki styl bycia - to jest domatorka do potęgi. Byliśmy z dziećmi raz na otwartym a raz zamkniętym placu zabaw i raz w kawiarni w Centrum Handlowym, gdzie jej syn bawił się w CH gdzie jest miejsce dla dzieci, a my wybraliśmy się na kawę i ciastko.

Poza tym - ciężko, bo Ona taka jest. Po 5 dniach szkole jedyne co ją interesuje to spokój i jak nie musi gdzieś iść to nie idzie. Więc głównie siedzi w domu i tak z tego co się zorientowałem było zawsze. Ja też jestem domatorem, ale bez przesady, a nie będę na siłę kogoś wyciągał, skoro nie ma ochoty.

[Mija62]

Napisane przez robcia

Dziwna kobieta swoja droga ,ma obiekcje ,ze jestes mlodszy a to juz drugi raz kiedy angazuje sie w taki zwiazek. Jej czyny przecza slowom.

Bo może chciała by, ale sie boi? Jednak jest znaczna różnica wieku. Jej zaraz suknie 50siątka i menopauza, a on będzie raptem kilka lat po 30stce.

[Marzyciel91]

Napisane przez Mija62

Moim zdaniem ona jasno powiedziała, że nie jesteś w jej typie. Jasne istnieje możliwość, że z czasem, poznając Ciebie bliżej, coś jej pyknie, ale to marne nadzieję. A po tekście(jeszcze raz) - nie jesteś w moim typie, ja bym dała sobie spokój. Aha nie wszystkim podobają się brody

I pewnie nie miałbym większego problemu by sobie dać spokój i być przyjacielem (jest tak niesamowita, że wolę mieć ją w takiej formie niż żadnej), ale jej niespójność w tym co robi nie pozwala mi na to. Po prostu - mam skłonności do nieinterpretowania tego co widzę i jak nie widzę spójności, to rozpatruje to na swoją korzyść

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Marzyciel91

Proponowałem, nie chce. Ale taki styl bycia - to jest domatorka do potęgi. Byliśmy z dziećmi raz na otwartym a raz zamkniętym placu zabaw i raz w kawiarni w Centrum Handlowym, gdzie jej syn bawił się w CH gdzie jest miejsce dla dzieci, a my wybraliśmy się na kawę i ciastko.

Poza tym - ciężko, bo Ona taka jest. Po 5 dniach szkole jedyne co ją interesuje to spokój i jak nie musi gdzieś iść to nie idzie. Więc głównie siedzi w domu i tak z tego co się zorientowałem było zawsze. Ja też jestem domatorem, ale bez przesady, a nie będę na siłę kogoś wyciągał, skoro nie ma ochoty.

Jakby chciała, to by wyszła z Tobą, na randkę. Nie chce. Próbując ją poderwać popadniesz w końcu w alkoholizm. Sytuacja jest dziwna. Potrzebne Ci coś takiego w życiu? Miej potem pretensje tylko i wyłącznie do siebie, jeżeli ona Cię wykorzysta jako łechtacza ego.

---------- Dopisano o 11:24 ---------- Poprzedni post napisano o 11:23 ----------

Napisane przez Marzyciel91

I pewnie nie miałbym większego problemu by sobie dać spokój i być przyjacielem (jest tak niesamowita, że wolę mieć ją w takiej formie niż żadnej), ale jej niespójność w tym co robi nie pozwala mi na to. Po prostu - mam skłonności do nieinterpretowania tego co widzę i jak nie widzę spójności, to rozpatruje to na swoją korzyść

Ale ona Cię kręci. Myśl o byciu z nią Cię kręci. Zbiera Ci się na marzenia o tym, co może być jeżeli... Nie, tu nie ma miejsca na czystą przyjaźń. Oszukujesz samego siebie.

[Mija62]

Wydaje mi się, że traktuje Cv ie jak przyjaciela. Może testuje.. To wie tylko ona. Ja bym stawiała, że zaufała Ci jako przyjacielowi, dlatego wpusciła Cię do swojego śwata.
Kurczę, no skóro byś się jej podobał jako mężczyzna, to spotykając się w sprzyjających warunkach, mając gdzie itp plus alkohol, no to hmm no wiesz

[a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b]

I to jest ironia losu i ironia relacji międzyludzkich.
Niby skąd się biorą te wszystkie przypadki ‚co ona ma na myśli’ ‚czy on coś do mnie czuje’ itd. Tutaj zawsze pojawiają się odpowiedzi typu - skoro nic nie mówi to nic nie czuje, skoro się nie odzywa to nie zależy... Ale widać, nie można się kierować takimi założeniami. Ba, nie można się niczym kierować, bo ludzie są tak dziwni, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, albo zinterpretować zachowań. Można mówić jedno i robić drugie, człowiek jest pełen sprzeczności i pełen obaw, jest zdolny do wszystkiego. Niestety. I przekonuje się o tym coraz częściej.
Takie popołudniowe, czwartkowe refleksje.

[Marzyciel91]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jakby chciała, to by wyszła z Tobą, na randkę. Nie chce. Próbując ją poderwać popadniesz w końcu w alkoholizm. Sytuacja jest dziwna. Potrzebne Ci coś takiego w życiu? Miej potem pretensje tylko i wyłącznie do siebie, jeżeli ona Cię wykorzysta jako łechtacza ego.

---------- Dopisano o 11:24 ---------- Poprzedni post napisano o 11:23 ----------



Ale ona Cię kręci. Myśl o byciu z nią Cię kręci. Zbiera Ci się na marzenia o tym, co może być jeżeli... Nie, tu nie ma miejsca na czystą przyjaźń. Oszukujesz samego siebie.

Tylko to nie ja ja spijam, a Ona mnie Kiedyś sama stwierdziła, że przy winie to odpada spotkanie, bo to zbyt romantyczne, a jak już się umówiliśmy pierwszy raz to sama to wino zaproponowała, to już tak siedzimy i je pijemy bo nam smakuje ;-)

Opowiadała mi o tamtym uczniaku, to nic o niej nie wiedział praktycznie, zaiskrzyło, poszli do łóżka - jeden, drugi, trzeci. On niby się zakochał, Ona w końcu po czasie też, po czym przypomniał sobie, że chciałby mieć rodzinę i z kobietą w tym wieku to może być ciężko....a na dodatek zdradzał z nią swoją dziewczynę. Żałosny typ. Jej syna widział dwa razy przez kilkanaście miesięcy, a spotykali się gdy ten zasnął totalnie i nie miał chyba nawet specjalnej świadomości, że się widują.

Może to faktycznie przyjaźń, a ja po prostu odczytuje wszystko źle, bo jej syn to akurat świetnie wie, że przychodzę i czasem nawet sobie pogadamy zanim zaśnie

To nic, dzięki za dyskusje

[Mija62]

alexalexis zgadzam się z tym całkowicie.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Marzyciel91

Tylko to nie ja ja spijam, a Ona mnie Kiedyś sama stwierdziła, że przy winie to odpada spotkanie, bo to zbyt romantyczne, a jak już się umówiliśmy pierwszy raz to sama to wino zaproponowała, to już tak siedzimy i je pijemy bo nam smakuje ;-)

Opowiadała mi o tamtym uczniaku, to nic o niej nie wiedział praktycznie, zaiskrzyło, poszli do łóżka - jeden, drugi, trzeci. On niby się zakochał, Ona w końcu po czasie też, po czym przypomniał sobie, że chciałby mieć rodzinę i z kobietą w tym wieku to może być ciężko....a na dodatek zdradzał z nią swoją dziewczynę. Żałosny typ. Jej syna widział dwa razy przez kilkanaście miesięcy, a spotykali się gdy ten zasnął totalnie i nie miał chyba nawet specjalnej świadomości, że się widują.

Może to faktycznie przyjaźń, a ja po prostu odczytuje wszystko źle, bo jej syn to akurat świetnie wie, że przychodzę i czasem nawet sobie pogadamy zanim zaśnie

To nic, dzięki za dyskusje

Imponuje Ci jej wiedza, doświadczenie - no ma go więcej od Ciebie siłą rzeczy, ale zastanów się, czy takie zachowanie u Twojej rówieśnicy by Ci się podobało i nie uznał byś jej na niepoukładaną i nie wiedzącą czego tak naprawdę chce.

Szczerość do granic otarcia się z intymności to nadal nie przyjaźń. Zwierzanie się po alko również nie.

[Marzyciel91]

Napisane przez Ellen_Ripley

Imponuje Ci jej wiedza, doświadczenie - no ma go więcej od Ciebie siłą rzeczy, ale zastanów się, czy takie zachowanie u Twojej rówieśnicy by Ci się podobało i nie uznał byś jej na niepoukładaną i nie wiedzącą czego tak naprawdę chce.

Szczerość do granic otarcia się z intymności to nadal nie przyjaźń. Zwierzanie się po alko również nie.

Tylko ona nie zwierza się tylko po alkoholu. W zasadzie o wszystkich tragizmach ze swojego życia opowiedziała mi na trzeźwo, a przy alkoholu to gadamy sobie na tematy trochę z pogranicza filozofii, światopoglądu itd.

We wtorek jechała do Centrum Handlowego po zakupy. Ma problem z dyskiem, więc zaproponowałem że urwę się z pracy i jej pomogę. Jej syna ze szkoły odebrała siostra. Najpierw była na "nie, nie trzeba" w końcu poszła na to. Pojechaliśmy do CH, zrobiliśmy zakupy i zaprosiłem ją na kolacje. Zgodziła się bez problemu. Na trzeźwo porozmawialiśmy o kilku sprawach z jej życia, które wyszły w rozmowie internetowej, a które chciałem że tak powiem rozwinąć w realu. Chodziło o tragedie jej pierwszego małżeństwa. No i jedliśmy, trochę o tym porozmawialiśmy, trochę na inne tematy - było miło. Więc to nie jest tak, że tylko nawalona się zwierza

I tak - widzę, że Ona sama nie wie czego chce. I tak - wkurza mnie to, ale cóż...jeszcze nie na tyle.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Marzyciel91

Tylko ona nie zwierza się tylko po alkoholu. W zasadzie o wszystkich tragizmach ze swojego życia opowiedziała mi na trzeźwo, a przy alkoholu to gadamy sobie na tematy trochę z pogranicza filozofii, światopoglądu itd.

We wtorek jechała do Centrum Handlowego po zakupy. Ma problem z dyskiem, więc zaproponowałem że urwę się z pracy i jej pomogę. Jej syna ze szkoły odebrała siostra. Najpierw była na "nie, nie trzeba" w końcu poszła na to. Pojechaliśmy do CH, zrobiliśmy zakupy i zaprosiłem ją na kolacje. Zgodziła się bez problemu. Na trzeźwo porozmawialiśmy o kilku sprawach z jej życia, które wyszły w rozmowie internetowej, a które chciałem że tak powiem rozwinąć w realu. Chodziło o tragedie jej pierwszego małżeństwa. No i jedliśmy, trochę o tym porozmawialiśmy, trochę na inne tematy - było miło. Więc to nie jest tak, że tylko nawalona się zwierza

I tak - widzę, że Ona sama nie wie czego chce. I tak - wkurza mnie to, ale cóż...jeszcze nie na tyle.

Nie napisałam, że tylko po alko, ale to nadal nie przyjaźń, że ktoś się komuś zwierza. Na razie to ma w Tobie świetny konfesjonał i pomocnika. Tylko czas pokaże co to warte, ale zastanów się sam czego chcesz - być dobrym kolegą, czy kim? Jeżeli Ty poznasz jakąś dziewczynę, to nadal będziesz się chciał z tą kolegować? Wątpliwe, czy to się utrzyma w tym momencie.

No i powiedziała Ci, że nie jesteś w jej typie. Uważasz, że jej się odmieniło? Że jest aż tak niepoważna, iż nie wie co mówi?

[Mija62]

Napisane przez Ellen_Ripley

No i powiedziała Ci, że nie jesteś w jej typie. Uważasz, że jej się odmieniło? Że jest aż tak niepoważna, iż nie wie co mówi?

Gdyby minęło z 10lat od takiego wyznania, to ok. Ale tak na bieżąco? Nie sądzę.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Mija62

Gdyby minęło z 10lat od takiego wyznania, to ok. Ale tak na bieżąco? Nie sądzę.

Również nie sądzę, chyba że to serio aż tak niepoukładana kobieta, że nie zna swoich uczuć (lub kłamie z premedytacją). Ale tym bardziej aż taki z niej smaczny kąsek dla Autora? - powinien to sobie poważnie przemyśleć. Nie wszystko da się obronić tym, że "boi się", "waha" itp. Jednak powinniśmy brać odpowiedzialność za nie robienie innym krzywdy, w tym uczuciowej, nawet jeżeli się boimy miłości i związku. Poza tym Autor jest na etapie łykania wszystkiego, co ona mówi i brania za prawdę. Wiadomo, że w jej wersji ex nr 1, 2 i 3 to będą złe wilki. Tylko, że często (nie mówię że zawsze) prawda leży mocno po środku.

[Marzyciel91]

Heh, zobaczymy jak to będzie, bez większej spiny

Póki co umówiliśmy się jutro na wieczorne oglądanie Gwiezdnych Wojen z jej synem przy pizzy i popcornie z mikrofalówki Mi to sprawia przyjemność, to nawet jak na końcu nic z tego faktycznie nie będzie, to nie będę jej robił wyrzutów - wszak stawiała sprawę jasno

[Mija62]

Napisane przez Marzyciel91

Heh, zobaczymy jak to będzie, bez większej spiny

Póki co umówiliśmy się jutro na wieczorne oglądanie Gwiezdnych Wojen z jej synem przy pizzy i popcornie z mikrofalówki Mi to sprawia przyjemność, to nawet jak na końcu nic z tego faktycznie nie będzie, to nie będę jej robił wyrzutów - wszak stawiała sprawę jasno

Prawdziwy marzyciel z Ciebie

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Marzyciel91

Heh, zobaczymy jak to będzie, bez większej spiny

Póki co umówiliśmy się jutro na wieczorne oglądanie Gwiezdnych Wojen z jej synem przy pizzy i popcornie z mikrofalówki Mi to sprawia przyjemność, to nawet jak na końcu nic z tego faktycznie nie będzie, to nie będę jej robił wyrzutów - wszak stawiała sprawę jasno

Bez większej spiny, to by było gdybyś nie założył o tym wątku. Twój cyrk... Wiadomo. Tylko, żeby potem nie było "buuu kobieta mnie wykorzystała, oszukała".

[Marzyciel91]

Napisane przez Ellen_Ripley

Również nie sądzę, chyba że to serio aż tak niepoukładana kobieta, że nie zna swoich uczuć (lub kłamie z premedytacją). Ale tym bardziej aż taki z niej smaczny kąsek dla Autora? - powinien to sobie poważnie przemyśleć. Nie wszystko da się obronić tym, że "boi się", "waha" itp. Jednak powinniśmy brać odpowiedzialność za nie robienie innym krzywdy, w tym uczuciowej, nawet jeżeli się boimy miłości i związku. Poza tym Autor jest na etapie łykania wszystkiego, co ona mówi i brania za prawdę. Wiadomo, że w jej wersji ex nr 1, 2 i 3 to będą złe wilki. Tylko, że często (nie mówię że zawsze) prawda leży mocno po środku.

Co do łykania wszystkiego, to akurat mam na to radar dość wyczulony i raczej łatwo bym się zorientował. Zresztą - pierwszego męża nie kochała - młoda i głupia. Lubiła go, był czarujący i w ogóle, po ślubie miał problem. Wyszedł za Panią magister i miał z tym duży problem. Robił wiele by zniszczyć jej poczucie wartości tak, by nie miała siły od niego odejść. Zdarzało się uderzyć w końcu - tętniak. Zmarł. Drugi mąż - przeciwieństwo, cudowny człowiek, który też zmarł - na raka. Do dziś to przeżywa i jak to mówi - dla wszystkich facetów tylko on jest konkurencja. Po mężu przez 6 lat właściwie się z nikim nie spotykała, potem był ten były uczeń gdzie jak mówi samotność pewnie zrobiła swoje. Później jakiś inny facet z którym też nic specjalnego nie było i gdy miała sobie już darować facetów na jakiś czas to pojawiłem się ja.

Ona jest bardzo zakompleksiona we wszystkich obszarach - swojej inteligencji i wyglądu. To niestety widać. Od początku mnie zniechęcała gadaniem, ze Ona to wredna zołza, egoistka...ale potem zorientowałem się, że to trochę maska i dałem sobie spokój z jej gadaniem.

A co do smacznego kąska, to owszem, ale przemyśle sobie co z tym fantem zrobić ;-)

---------- Dopisano o 12:31 ---------- Poprzedni post napisano o 12:29 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Bez większej spiny, to by było gdybyś nie założył o tym wątku. Twój cyrk... Wiadomo. Tylko, żeby potem nie było "buuu kobieta mnie wykorzystała, oszukała".

Wątek to założyć chciałem, bo ciekawił mnie kobiecy punkt widzenia na jej niespójność i go otrzymałem. A co do gadania, wiesz - gdyby obiecywała nie wiadomo co, a potem rzuciła "spadaj" to mógłbym mieć pretensje, ale skoro Ona stawiła sprawę jasno, a ja postanowiłem być idiotą, który próbuje zawrócić Wisłę kijem, to cóż - idiotów nie żal

Ja mam niestety ten problem, że wolę żałować tego co zrobiłem, niż żałować że nie zrobiłem - innymi słowy - wolę zobaczyć co za tymi drzwiami jest i się rozczarować, niż je pominąć i ciągle zastanawiać się co by było gdyby, a że jesteśmy sami to zobaczę jak to się potoczy.

[a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b]

Napisane przez Marzyciel91

Wątek to założyć chciałem, bo ciekawił mnie kobiecy punkt widzenia na jej niespójność i go otrzymałem. A co do gadania, wiesz - gdyby obiecywała nie wiadomo co, a potem rzuciła "spadaj" to mógłbym mieć pretensje, ale skoro Ona stawiła sprawę jasno, a ja postanowiłem być idiotą, który próbuje zawrócił Wisłę kijem, to cóż - idiotów nie żal

Ja nie mam niestety ten problem, że wolę żałować tego co zrobiłem, niż żałować że nie zrobiłem - innymi słowy - wolę zobaczyć co za tymi drzwiami jest i się rozczarować, niż je pominąć i ciągle zastanawiać się co by było gdyby, a że Ona jest sama, a ja też, to zobaczę jak to się potoczy.

Pytanie czy naprawdę tak czujesz w głębi duszy, czy mówisz sobie co czuć powinieneś i jak byłoby dobrze. Mamusie oszukasz, bozie oszukasz, ale psychiki nie oszukasz




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Marzyciel91]

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;87274342]Pytanie czy naprawdę tak czujesz w głębi duszy, czy mówisz sobie co czuć powinieneś i jak byłoby dobrze. Mamusie oszukasz, bozie oszukasz, ale psychiki nie oszukasz




Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk[/QUOTE]

Tak czuje i tak jest - znam siebie. Przerabiałem to na różnych przykładach. Ja nie mam nigdy do nikogo pretensji gdy stawia sprawy jasno, gorzej jak ich nie stawia. Tutaj wszystko jest w zasadzie jasne od początku i nawet jeśli mówi tak tylko by mnie zniechęcić lub przetestować, to zawsze może użyć tego argumentu jako decydujący i będzie miała rację.

Cała pozostała inicjatywa to moje ryzyko ;-)

PS: Ale ciesze się i jestem zaskoczony, że nie ma szydery z powodu różnicy wieku i 28latka ganiającego za starszą o 18 lat byłą nauczycielką. Byłem na to gotowy a tu miłe rozczarowanie ;-)

[Mija62]

Napisane przez Marzyciel91

[/COLOR]


Ja mam niestety ten problem, że wolę żałować tego co zrobiłem, niż żałować że nie zrobiłem - innymi słowy - wolę zobaczyć co za tymi drzwiami jest i się rozczarować, niż je pominąć i ciągle zastanawiać się co by było gdyby, a że jesteśmy sami to zobaczę jak to się potoczy.

No i brawo.

[korinax22]

Miałam kilka sytuacji, ze żałowałam, że czegoś nie zrobiłam.. Dlatego twoja decyzja jest najlepsza jaką można podjąć. Próbuj!

[elvegirl]

Napisane przez Marzyciel91

Więc to nie jest tak, że tylko nawalona się zwierza

Ale tylko nawalona odwzajemnia pocałunek?

[Marzyciel91]

Napisane przez elvegirl

Ale tylko nawalona odwzajemnia pocałunek?

To nie jest tak, że jest nawalona. My na tych spotkaniach się nie doprowadzamy do stanu odcięcia Po butelce wina (ostatnio zaproponowała też drugą) po prostu jest lekki rausz i tyle i na takim rauszu było miło, dała się przytulić i pocałować, przez chwile nawet odwzajemniła i jakby naszła ja refleksja.

Potem to generalnie dała się dotknąć, przytulić....ciągle jej chodzą dłonie i majstruje przy palcach.

W każdym razie wino to jest stała pozycja naszych spotkań i to bardziej z jej inicjatywy niż mojej. 2 tygodnie temu była chora, miała przypisany antybiotyk to dzień później zaczęła go brać z satysfakcja dodając, że będziemy mogli napić się wina

[elvegirl]

Ok, na rauszu. Ale rozumiem z tego, że na trzeźwo nie ma żadnej mowy o bliskości fizycznej, że wciąż są to owszem, intymne rozmowy, ale bez intymnej atmosfery? Nie ma w tym randek, są to po prostu miłe spotkania?
Bo wiesz, dla mnie to typowy friendzone niestety. Nie widzę po tym co piszesz niczego, co by świadczyło o jej zainteresowaniu Tobą jako partnerem.

[Igaruniek]

Po twoim opisie nie widze niczego wskazujacego na jej zainteresowanie tobą - ot, dosć chetnie wchodzisz w jej zycie a ona z kolei nie ma wystarczajaco jaj by postawic jasna granicę. Jak ktos zauwazyl - twoj cyrk i twoje małpy, ale jezeli ewentualny zwiazek jest budowany na takich podstawach to osobiscie nie widzialabym przed nim przyszlosci.

[I am Rock]

Autorze, jesteś czasoumilaczem.
Kobieta jest samotna, więc nic dziwnego, że nie odrzuciła cię bezwzględnie. Ona przebuduje mieć kogoś bliskiego - do pogadania, zwierzeń, bezkarnego przytulenia się. Kieruje nią potrzeba bliskości - takiej, jakiej zaznała będąc w związku, ale jednocześnie nie zmierzającej w kierunku romansu.
Ona już miała wspaniałego męża, któremu nikt nie dorówna włącznie z tobą, więc albo utrzymujesz status czasoumilacza, albo odchodzisz. Tertium non datur.