Wesele czy obiad?

[tinkerver2]

Z góry proszę o nie przenoszenie tego wątku na ślubny przez jakiś czas, bo tam praktycznie nie uzyskam odpowiedzi.

W sierpniu rezerwowaliśmy salę na obiad po ślubie. Ogólnie - 37 osób, z czego 27 to bliska rodzina i my. 10 osób to nasi przyjaciele. Zaprosiliśmy większość osób bez osób towarzyszących z prostego powodu - obiad miał trwać max 3 h, jedno danie, kawa, ciasto, tort i do domu. Wychodzę z założenia, że kuzyn tz nie potrzebuje swojej ukochanej żeby zjeść kotleta, zwłaszcza, że większość naszych młodszych gości nie ma stałych partnerów, a ja czułam lekki dyskomfort, gdy pomyślałam, że 11 osób będzie mi kompletnie obcych, przy takiej małej liczbie gości. No i wiecie, to nie miała być impreza, tylko posiadówa, zjedzenie obiadu, wypicie kawy, zjedzenie tortu. No max 3 h.
Ale ostatnio naszła mnie myśl - a może jednak zrobić przyjęcie? Nie - wesele do rana, ale takie przyjęcie do północy.
Ogólnie cena obiadu to 65 zł od osoby (w tym obiad, 2 kawałki ciasta na osobę, zimna płyta, kawa i napoje). Cena "przyjęcia" to 140 zł za osobę (obiad + 2 ciepłe dania, sałatki, wędliny, ciasta, owoce, napoje i kawa bez limitu).
Koszty jakie poniesiemy w związku z kiecką, garniakiem, ślubem itd to około 9 tys. Łącznie z tym obiadem na 37 osób zamknęlibyśmy się w 12 tys MAX.
W opcji z większą impreza koszty oscylują w granicy 17 tys, + DJ czyli tak w 20 tys byśmy się zamknęli.
No i teraz, ja wiem, że w weselach nie patrzy się czy się zwróci czy nie, ale wiem, że w przypadku opcji nr 1 nam się zwróci, i jeszcze zostanie, w przypadku opcji nr 2 w najlepszym wypadku wyjdziemy na 0.
Moja rodzina twierdzi, żeby zostać przy obiedzie. Rodzina tz jest za opcją z przyjęciem "bo to pierworodny, pierwszy w rodzinie". Za całe przedsięwzięcie płacimy w 100% sami.
A mi jest zwyczajnie żal kasy, na którą tyram za granicą. Zbieramy na mieszkanie, a tu nagle 20 tysięcy na jedną noc, z czego kupa hajsu tak naprawdę na nakarmienie obcych mi ludzi, których prawdopodobne widzę pierwszy i ostatni raz na oczy. Z drugiej strony - okropnie się boję, że będę żałować. Ze będę chodzić na wesela znajomych, czy właśnie kuzynostwa tz i tam rodzice urządzą imprezy na 150 osób (niedawno najmłodszy miał 18... W lokalu, z wodzirejem, DJ, tańcami na 50 osób), a ja będę sobie pluła w brodę, że ja miałam tylko obiad, a tu taka impreza.
No i nie wiem, czy ja jestem cebula, czy co... Tz twierdzi, że między obiadem a przyjęciem z tańcami jest tak naprawdę 8 tys różnicy i że to nie są wielkie pieniądze. Ze to tak naprawdę 2 tys euro, czyli miesiąc, max 2 oszczędzania.
I z jednej strony marzy mi się pierwszy taniec, takie niewielkie przyjęcie do północy, bo mam piękną suknię, i chciałabym w niej pobyć, a nie ślub, 2 h i zdejmuj, i nigdy więcej jej nie założę.
Nie możemy liczyć na żadna pomoc rodziny "bo mieszkamy i pracujemy za granicą to nas stać" .
Jak myślicie?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

Po moim skromnym "przyjęciu weselnym" (był obiad, zimna płyta, kolacja, tort, trwało to do może 22:00) jedynie czego żałowałam, to właśnie tego, że nie było muzyki i nie potańczyliśmy. Więc, skoro masz ładną suknię, czujesz, że chciałabyś abyście się bardziej pobawili, przede wszystkim narzeczony jest ZA, to szła bym w to.

[j_fly]

My początkowo mieliśmy mieć tylko obiad i do domu, ale stanęło na przyjęciu na ok. 25 osób, był pierwszy taniec, DJ, impreza trwała do 2 w nocy. Wszyscy pojedli, wybawili się i zdążyli wyspać, żeby przyjść na poprawiny do naszego domu (zostało dużo jedzenia i alkoholu). Nigdy nie żałowałam, że zrezygnowaliśmy z samego obiadu. Za wszystko zapłaciliśmy ok. 12 tys. Płaciliśmy sami i o dziwo nam się zwróciło i to z nawiązką, a nie liczyliśmy na to.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kaledonia]

Napisane przez tinkerver2

Z góry proszę o nie przenoszenie tego wątku na ślubny przez jakiś czas, bo tam praktycznie nie uzyskam odpowiedzi.

W sierpniu rezerwowaliśmy salę na obiad po ślubie. Ogólnie - 37 osób, z czego 27 to bliska rodzina i my. 10 osób to nasi przyjaciele. Zaprosiliśmy większość osób bez osób towarzyszących z prostego powodu - obiad miał trwać max 3 h, jedno danie, kawa, ciasto, tort i do domu. Wychodzę z założenia, że kuzyn tz nie potrzebuje swojej ukochanej żeby zjeść kotleta, zwłaszcza, że większość naszych młodszych gości nie ma stałych partnerów, a ja czułam lekki dyskomfort, gdy pomyślałam, że 11 osób będzie mi kompletnie obcych, przy takiej małej liczbie gości. No i wiecie, to nie miała być impreza, tylko posiadówa, zjedzenie obiadu, wypicie kawy, zjedzenie tortu. No max 3 h.
Ale ostatnio naszła mnie myśl - a może jednak zrobić przyjęcie? Nie - wesele do rana, ale takie przyjęcie do północy.
Ogólnie cena obiadu to 65 zł od osoby (w tym obiad, 2 kawałki ciasta na osobę, zimna płyta, kawa i napoje). Cena "przyjęcia" to 140 zł za osobę (obiad + 2 ciepłe dania, sałatki, wędliny, ciasta, owoce, napoje i kawa bez limitu).
Koszty jakie poniesiemy w związku z kiecką, garniakiem, ślubem itd to około 9 tys. Łącznie z tym obiadem na 37 osób zamknęlibyśmy się w 12 tys MAX.
W opcji z większą impreza koszty oscylują w granicy 17 tys, + DJ czyli tak w 20 tys byśmy się zamknęli.
No i teraz, ja wiem, że w weselach nie patrzy się czy się zwróci czy nie, ale wiem, że w przypadku opcji nr 1 nam się zwróci, i jeszcze zostanie, w przypadku opcji nr 2 w najlepszym wypadku wyjdziemy na 0.
Moja rodzina twierdzi, żeby zostać przy obiedzie. Rodzina tz jest za opcją z przyjęciem "bo to pierworodny, pierwszy w rodzinie". Za całe przedsięwzięcie płacimy w 100% sami.
A mi jest zwyczajnie żal kasy, na którą tyram za granicą. Zbieramy na mieszkanie, a tu nagle 20 tysięcy na jedną noc, z czego kupa hajsu tak naprawdę na nakarmienie obcych mi ludzi, których prawdopodobne widzę pierwszy i ostatni raz na oczy. Z drugiej strony - okropnie się boję, że będę żałować. Ze będę chodzić na wesela znajomych, czy właśnie kuzynostwa tz i tam rodzice urządzą imprezy na 150 osób (niedawno najmłodszy miał 18... W lokalu, z wodzirejem, DJ, tańcami na 50 osób), a ja będę sobie pluła w brodę, że ja miałam tylko obiad, a tu taka impreza.
No i nie wiem, czy ja jestem cebula, czy co... Tz twierdzi, że między obiadem a przyjęciem z tańcami jest tak naprawdę 8 tys różnicy i że to nie są wielkie pieniądze. Ze to tak naprawdę 2 tys euro, czyli miesiąc, max 2 oszczędzania.
I z jednej strony marzy mi się pierwszy taniec, takie niewielkie przyjęcie do północy, bo mam piękną suknię, i chciałabym w niej pobyć, a nie ślub, 2 h i zdejmuj, i nigdy więcej jej nie założę.
Nie możemy liczyć na żadna pomoc rodziny "bo mieszkamy i pracujemy za granicą to nas stać" .
Jak myślicie?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Nie pytaj rodziny co oni chcą, bo to Wasz ślub !
Jeśli lubicie tańczyć i chcecie trochę dłużej nacieszyć się tą chwilą, to byłabym za przyjęciem z tańcami.
12 tys to też nie małe pieniądze przecież, a na obiad to wręcz dużo.

[nie_powiem]

Jeśli to jest tak mała różnica jak piszesz tu, to ja bym brała tę drugą opcję. Zaciśniecie zęby te dwa miesiące, ale będziesz miała pewność, że nie będziesz żałować przez całe życie, że "a jednak mogłaś zrobić przyjęcie".

No i nie wiem, czy ja jestem cebula, czy co... Tz twierdzi, że między obiadem a przyjęciem z tańcami jest tak naprawdę 8 tys różnicy i że to nie są wielkie pieniądze. Ze to tak naprawdę 2 tys euro, czyli miesiąc, max 2 oszczędzania.
I z jednej strony marzy mi się pierwszy taniec, takie niewielkie przyjęcie do północy, bo mam piękną suknię, i chciałabym w niej pobyć, a nie ślub, 2 h i zdejmuj, i nigdy więcej jej nie założę.
Nie możemy liczyć na żadna pomoc rodziny "bo mieszkamy i pracujemy za granicą to nas stać" .
Jak myślicie?

[kasiunia788742]

Też chyba byłabym za przyjęciem, skoro masz fajną kiecke to się nią naciesz tylko co wtedy - zapraszasz z OT czy dalej nie?

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[tinkerver2]

Nie pytam rodziny, co wolą, raczej co by na moim miejscu wybrali, wiadomo, że decyzja należy do mnie i tż.

Wtedy zaprosiłabym osoby towarzyszące również.

[Hultaj]

Tych 20 tyś liczysz z partnerami? Bo inaczej to nie wiem czy tańce mają wiekszy sens jeśli goście byliby bez pertnerów.

[tinkerver2]

Napisane przez Hultaj

Tych 20 tyś liczysz z partnerami? Bo inaczej to nie wiem czy tańce mają wiekszy sens jeśli goście byliby bez pertnerów.

Tak, gdybym robiła przyjęcie, to zaprosiłabym dodadkowo osoby towarzyszące.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[natalia_t]

Jeśli podoba ci się wizja takiego trochę dłuższego przyjęcia i jego zorganizowanie nie wiąże się z żadnym kredytem, pożyczką, wyzerowaniem konta i jedzeniem ryżu z kaszą przez kolejne trzy miesiące, to rób przyjęcie. Nie chcę tu pisać tych idiotyzmów, że jedyna taka noc itp. no ale jednak ślub to jest jakaś tam okazja do poświętowania, więc czemu by nie posiedzieć dłużej, potańczyć...

[Motylineczka]

Zrobiłabym coś więcej niż obiad, bo wiem, że gdybym nie miała przyjęcia/wesela, to bym żałowała.
Ale Ty chyba już za bardzo kombinujesz

Skąd wiesz, że przy opcji z obiadem kasa wam się zwróci?
Ludzie na "obiedzie" raczej nie dają takiej samej kasy w prezencie, jak na weselach.

[żurawinka]

Zakładając że bierzesz ślub raz w życiu to wolałabym wesele Po co się zastanawiać " co by było gdyby", w końcu nie robicie wesela za pożyczone, jeśli was stać i czujesz że byś chciała - rób to dziewczyno

[tinkerver2]

Zastanawiam się, bo na codzień jestem raczej oszczędną i niezbyt lubującą się w imprezach osoba. Na czyimś weselu czuje się spoko, potańczę, zjem, pogadam. Natomiast co będzie, jeśli ludzie się będą źle bawić? Będą narzekać? To im nie posmakuje, tamto nudne?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[nie_powiem]

Napisane przez tinkerver2

Zastanawiam się, bo na codzień jestem raczej oszczędną i niezbyt lubującą się w imprezach osoba. Na czyimś weselu czuje się spoko, potańczę, zjem, pogadam. Natomiast co będzie, jeśli ludzie się będą źle bawić? Będą narzekać? To im nie posmakuje, tamto nudne?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Na to w ogóle nie masz wpływu, bo ludzie są różni i nikomu nie dogodzisz w 100 procentach. Tym się akurat nie przejmuj, zawsze jakiś narzekacz się znajdzie Rób tak, byście Wy byli zadowoleni!

[Wizazanka1988rok]

Moja znajoma miała tylko kolacje weselna która skoczyła się przed północą na około 20 osób zamknęli się w 10 tys.podobno nigdy nie mówiła,że żałuję tego,że nie robili imprezy do rana.
Jednak ja bym wolała trochę więcej dołożyć i zrobić tą imprezę niż później żałować więc warto dołożyć no ale decyzja należy do was

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

Napisane przez tinkerver2

(...)
No i nie wiem, czy ja jestem cebula, czy co... Tz twierdzi, że między obiadem a przyjęciem z tańcami jest tak naprawdę 8 tys różnicy i że to nie są wielkie pieniądze. Ze to tak naprawdę 2 tys euro, czyli miesiąc, max 2 oszczędzania.
I z jednej strony marzy mi się pierwszy taniec, takie niewielkie przyjęcie do północy, bo mam piękną suknię, i chciałabym w niej pobyć, a nie ślub, 2 h i zdejmuj, i nigdy więcej jej nie założę.
Nie możemy liczyć na żadna pomoc rodziny "bo mieszkamy i pracujemy za granicą to nas stać" .
Jak myślicie?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

biorąc pod uwagę powyższe 2 akapity - rób dłuższą imprezę z tańcami. różnica w kwocie nie jest duża, a jak zdecydujesz się na obiad, to będziesz się potem zastanawiać czy nie lepiej byłoby jednak dołożyć i mieć mini-wesele.

Napisane przez tinkerver2

Zastanawiam się, bo na codzień jestem raczej oszczędną i niezbyt lubującą się w imprezach osoba. Na czyimś weselu czuje się spoko, potańczę, zjem, pogadam. Natomiast co będzie, jeśli ludzie się będą źle bawić? Będą narzekać? To im nie posmakuje, tamto nudne?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

nigdy wszystkim nie dogodzisz. równie dobrze mogą narzekać, że był obiad i tyle i sobie nawet potańczyć nie mogli. nie przejmuj się tym w ogóle.
no i nikt nie będzie narzekał do panny młodej co najwyżej gdzieś między sobą, po imprezie. ważne abyście wy dobrze się bawili

[skazana_na_bluesa]

Ja bym zrobiła imprezkę do północy. Jeśli to dla was kwestia oszczędzania miesiąc czy dwa to bym się nawet nie zastanawiała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Sprawa jest prosta - skoro stać cię, żeby dopłacić do czegoś lepszego, to kupuj to lepsze.


To zasada, którą kieruję się ogólnie w życiu, więc w tym przypadku również takie podejście ci polecam.

[eibhlin87]

ja w osttaniej chwili zdecydowałam, że zmaiast obiadu+kolacji będzie jednak dj i kawałek miejsca do tańczenia i uważam, że dobrze zrobiłam, przy czym u nas różnica cenowa była niewielka (wzięliśmy więcej przystawek, a dj wziął chyba 600zł za 6 godzin)
według mnie warto dopłacić te 5-7 tysięcy i zrobić przyjęcie

[januszpolak]

"Tylko" 8 tysięcy więcej, ale jednak 20 tysięcy na jedną imprezę? Dla mnie dużo. Ja bym odpuściła imprezę, wzięła ślub przy świadkach i odłożyła te 20 tys.

[Limonka2738]

Napisane przez januszpolak

"Tylko" 8 tysięcy więcej, ale jednak 20 tysięcy na jedną imprezę? Dla mnie dużo. Ja bym odpuściła imprezę, wzięła ślub przy świadkach i odłożyła te 20 tys.

Ziomuś, zdradź, co bierzesz, że 2 tysie na ubrania to mało i sobie wydajesz na miesiąc lekką ręką, a 8 tysi na ślub to dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Trudno radzić. Ja bym zrobiła tak, żeby mi i facetowi było wygodnie i przyjemnie. Może banalnie brzmi, ale taka prawda. Akurat my zdecydowaliśmy się na obiad weselny dla nabliższej rodziny i przyjaciół (pomimo pewnej presji ze strony mojej rodziny, dlatego ślub przełożyliśmy na grudzień i braliśmy go w UK i już od razu tam zostałam) , bo oboje nie lubimy wesel i nie żałuję teraz, że nie miałam wesela. Ale jeśli Ty czujesz, że chcesz wesele- nie wahaj się. Ale Ty, a nie rodzina.

To jest taki dzień, który wiele lat się pamięta i wspomina, więc te wspomnienia maja być przyjemne. Ja wspominam przyjemnie (osobliwie sukienkę własnego projektu).

[kasztanka3]

Widac po Twoim poscie, ze wolalabys miec to przyjecie i chcialabys bardziej sie tym slubem nacieszyc. I to normalne, masz do tego prawo. Dodatkowo jesli zorganizujesz przyjecie, to nie bedziecie przez to przymierac glodem, spokojnie nadrobicie ten wydatek w 2-3 miesiace pracy, a wspomnienia beda bezcenne.

[tinkerver2]

Napisane przez januszpolak

"Tylko" 8 tysięcy więcej, ale jednak 20 tysięcy na jedną imprezę? Dla mnie dużo. Ja bym odpuściła imprezę, wzięła ślub przy świadkach i odłożyła te 20 tys.

ślub przy świadkach nie wchodził w grę - no chyba, że gdzieś w Grecji. Więc nie rozumiem tej odpowiedzi.

A nawet jeśli, to koszty wcale nie byłyby dużo mniejsze, niż w przypadku tegoż obiadu. Suknię, dodatki, garnitur, obrączki, opłatę za plener, fotografa - i tak bym musiała ponieść, niezależnie od tego, czy wesele by było, czy nie. a to są koszty ok 9 tys, jak pisałam. Pewnie, że mogłabym równie dobrze wziąć ślub w paskudnej sali USC, w sukience, którą miałam w szafie, bez obrączek... ale nie jest to mój gust.

[Pani_Mada]

Napisane przez kasztanka3

Widac po Twoim poscie, ze wolalabys miec to przyjecie i chcialabys bardziej sie tym slubem nacieszyc. I to normalne, masz do tego prawo. Dodatkowo jesli zorganizujesz przyjecie, to nie bedziecie przez to przymierac glodem, spokojnie nadrobicie ten wydatek w 2-3 miesiace pracy, a wspomnienia beda bezcenne.

zgadzam się. najpierw jest wyliczanka finansów, potem zdanie rodziny... czyli rzeczy totalnie nieistotne, a dopiero na końcu nieśmiało jeden akapit o tym, że tinkerver jednak chciałaby chwilę ponosić tą sukienkę i potańczyć.

gdyby koszty były jakieś znacząco wyższe, poza zasięgiem itd to można by się zastanawiać. w ich sytuacji - głodem przymierać nie będą, oszczędności życia nie przepuszczą. robiłabym dłuższą - a już zwłaszcza, jeśli facet też jednak chciałby przyjęcie

od kiedy wyznaję zasadę, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż nie zrobiło (w granicach rozsądku oczywiście), to żyje mi się znacznie lepiej. polecam

[Ellen_Ripley]

Napisane przez tinkerver2

ślub przy świadkach nie wchodził w grę - no chyba, że gdzieś w Grecji. Więc nie rozumiem tej odpowiedzi.
(...)

Nie tłumacz się trollowi. Przecież ten użytkownik przeczy sobie w co którymś poście. Masz chęć zrobić coś więcej, niż tylko obiad, TŻ przyklaskuje temu. Idźcie w to zatem. Nie wszystko należy przeliczać na pieniądze np. wspomnień.

A myśleniem, czy zadowolisz każdego, czy nikt nie będzie narzekać na to, czy tamto, to szybko można dojść do wniosku, że lepiej nic nie robić. Więc w ogóle nie fiksuj się na tym.

[Hultaj]

Ziomuś, zdradź, co bierzesz, że 2 tysie na ubrania to mało i sobie wydajesz na miesiąc lekką ręką, a 8 tysi na ślub to dużo.

2 tyś na własną kieckę ok ale w kopertę od pary na weselu 100-200 zł góra.

Tak, gdybym robiła przyjęcie, to zaprosiłabym dodatkowo osoby towarzyszące.

Jeśli nie masz ciśnienia że już natychmiast musisz się wyprowadzić to faktycznie miesiąc czy 2 później brzmi przecież pozytywnie i nie zniechęcająco.
Nie licz na imprezę 20 tyś tylko 11 bo 9 tyś wydajesz na własne związane z weselem przyjemności. Sukienka, garniak, obrączki.
Tak naprawdę to w dotychczasowym podejściu wydałaś 9 tyś na oprawę faceta i twoją do przyjęcia za 3 tyś (przycinając jeszcze na maksa listę gości ).

W opcji z większą impreza koszty oscylują w granicy 17 tys, + DJ czyli tak w 20 tys byśmy się zamknęli.

No i ile płacisz za DJ, wyliczyłaś 3 tyś - może masz jakiegoś kolegę/koleżankę który by wam zwyczajnie zajął się muzyką, playlisty możecie z narzeczonym ułożyć sami, sprzęt pożyczyć.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hultaj

(...)
No i ile płacisz za DJ, wyliczyłaś 3 tyś - może masz jakiegoś kolegę/koleżankę który by wam zwyczajnie zajął się muzyką, playlisty możecie z narzeczonym ułożyć sami, sprzęt pożyczyć.

Poza tym 3 tysiące wydaje się dosyć dużą kwotą za jeden wieczór. Może jacyś lepsi tyle biorą lub przy większych weselach. Stawka raczej mocno zawyżona.

[Czarna2000]

Ja również uważam, że po Twoim poście widać, że chciałabyś przyjęcie. Twój facet też tego chce. To wasz ślub, wasze zdanie jest najważniejsze. Rodziną się nie przejmuj.
Małe przyjęcie to jeszcze nie wielkie wesele z obciachowymi oczepinami.
Chcesz ponosić sukienkę, zatańczyć, masz do tego prawo.
Różnica w cenie nie jest jakaś ogromna, nie bierzesz kredytu, nie zapożyczasz się u nikogo, nie będziecie przez to jeść przed miesiąc ryżu z keczupem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

Miałam podobny dylemat i zrobiłam wesele, nie żałuję. Znam siebie i wiem, że na każdym innym weselu by mnie ściskało, że nie miałam swojego i że mogłoby być fajnie, wolałam sobie oszczędzić takich rozkmin. Po Twoim wpisie też widać, że wolałabyś przyjęcie. Jak zrobisz sam obiad to za 20 lat i tak nie będziesz pamiętała na co wydałaś te oszczędzone 2 tysiące euro, a wesele jednak pamięta się całe życie.