Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-12-05, 00:10   #1
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575

Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.


Wiem, że jestem dosyć kontrowersyjną osobą na forum, ale jestem również i człowiekiem, takim samym jak wiele z Was. Mimo, że pewnie będzie mi to wyciągane w innych wątkach, to potrzebuję się jednak wygadać. (Kilka spraw prywatnych może się nie zgadzać z tym co na co dzień piszę na forum, ale w imię prywatności trochę naginałam niektóre fakty tak jak sprawy finansowe itp. - teraz piszę jak jest serio żeby nie było wyciągania właśnie z innych wątków i wszystko było klarowne i nie obchodzi mnie prywatność).
Już raz pisałam ten wątek, ale go usunęłam z wyżej wymienionego powodu (obawy przed wycieczkami personalnymi). Pisałam go jakoś na początku listopada, bo wtedy TŻ powiedział mi jedno tak bolące mnie zdanie pt."boję się".
Właściwie nie wiem od czego zacząć, bo ciągle się chwalę tym moim TŻ-em, że jaki on nie jest super i tak dalej. No bo jest pod wieloma względami. Może na początku były zgrzyty i różne problemy, które może i ktoś mi tu wypomni, ale tak właściwie serio wszystko mamy obgadane, dotarte.
Te problemy wiązały się głównie z pieniędzmi i jego rodziną, z jego wizją gdzie będziemy mieszkać i że z jego matką. Wszystko mamy obgadane, wykompromisowane.
Z pieniędzmi się ogarnął a ja też trochę zluzowałam majty, że kredyty są dla ludzi. Nie pożycza po kątach, nawet udaje mu się coś odłożyć, rozsądniej wydaje pieniądze.
Co do mieszkania też się dogadaliśmy i uznaliśmy, że w żadnym wypadku nie będziemy mieszkać pod jednym dachem z jego matką. Będzie to parę kroków od niej, ale nie pod jednym dachem. I ja się na to zgodziłam pełna świadomości co może z tego wyniknąć, bo widzę, że to dla niego bardzo ważne (tak wiem, zaraz będzie, że maminsynek, że nieodcięta pępowina - ja to widzę - serio, nie musicie mi tego pisać bo ja to wiem, ale mamy serio różne scenariusze obgadane typu opieka nad nią, mieszkanie, nasze potencjalne dziecko itp. i na wszystko się godzimy, chociaż nie ukrywam, że nie jest to tak jak sobie wymarzyłam i on sobie z tego zdaje sprawę, że pod tym względem jest to z mojej strony powiedzmy, że poświęcenie w imię związku).
No i naszymi kolejnymi problemami pozostały: alkohol i no właśnie zaręczyny/ślub zwał jak zwał - dalszy krok.
Co do alkoholu, ja się staram, jestem DDA, ale serio staram się i pracuję nad sobą i nie stękam mu o każde piwo czy coś. On się stara i pije mniej niż to za kawalera - staramy się tu iść na jakieś kompromisy. Jak mi się "ulewa" to go proszę i nie pije. Oczywiście nie mówię tu o piciu-piciu a o wypiciu tego tak zwanego piwa po robocie co jakiś czas. Szczerze mówiąc to wódkę przestał pić w ogóle (umowa była, że wódka i inne większe procenty to na specjalne okazje typu urodziny, sylwester, wesele). W ogóle widzę, że się stara - nie widziałam go pijanego z rok czasu (ostatnio rok temu na sylwestra właśnie). Ale no "awanturki/foszki" bywają jak mi się "ulewa" i to z mojego powodu, bo tak właściwie to on nie wie kiedy mi się "uleje". Trzeźwo myśląc on nie pije dużo, ale myśląc jako DDA dla mnie każde piwo to jednak "coś".
No i tu pojawia się temat, który mnie osobiście najbardziej nurtuje i nie wiem co robić. Bo my serio pracowaliśmy nad tym związkiem i teraz jest serio okej. Nie chcę tego psuć, bo jest prawie idealnie. PRAWIE.
Jakoś rok temu po sylwestrze odbyliśmy poważną rozmowę, że ja oczekuję już jakiejś deklaracji bo koło czerwca-lipca stanę na życiowym rozdrożu. I albo w tą albo we wtą. Powiedział, żebym mu dała rok czasu i nie wspominała ciągle o tym temacie. No i po tym wszystkim mi się ulało właśnie w tym czerwcu-lipcu i znowu poruszyłam ten temat, że nie wiem co robić. Że jak znajdę pracę w moim mieście to przez najbliższe 2-3 lata nie zamieszkamy razem (zamieszkam z nim dopiero po zaręczynach i tak już nagięłam swoje widzimisię że po ślubie). I zaczęłam szukać. I znalazłam jedną. I mnie w niej chcieli. Ale ja nie chciałam bo mi kręgosłup pękał przy tej robocie. Ledwo się mogłam ruszać na kolejny dzień. A on dalej nic. Zero zaręczyn chociażby. Wyjechałam na wakacje, podświadomie nie chciałam chyba żadnej roboty, bo miałam nadzieję, że będę mogła zaraz szukać u niego w mieście. To znaczy w mieście bliżej jego domu. Bo mam urodziny w lipcu to może akurat. Bo lipiec to nasza rocznica to może akurat... No właśnie nie akurat. Minął lipiec, minął sierpień. Znowu znalazłam robotę jakoś specjalnie jej nie szukając, raczej tak od niechcenia wysyłając CV. No i ją dostałam, ale znowu zrezygnowałam po ponad miesiącu. Bo dojazd nie taki (3h dziennie), bo praca po pracy w domu do północy. Bo najniższa krajowa, bla bla bla. Obie prace były powiedzmy, że w zawodzie. Wydaje mi się, że gdyby nie on to mogłabym się jakoś przemęczyć w jednej albo drugiej, ale podświadomie ja nie chcę pracować w tym mieście nawet. Na bank nie z dziećmi, które się przyzwyczajają i nie chciałabym im fundować zmiany "pani" w połowie roku szkolnego na przykład (pomijam już jakieś umowy o pracę i okresy wypowiedzenia i inne takie moje dziwactwa lojalnościowe, że jak się na coś zdecyduję to dotrzymuję umowy i jestem ten rok czy 3 tak jak się umawiałam). Jakoś tak podświadomie nawet teraz nie szukam pracy bo do końca roku został niecały miesiąc.
Ja bym chciała pracować już w tym mieście bliżej jego domu. Już bym chciała tam mieszkać. Już bym chciała być narzeczoną. On o tym dobrze wie.
I tu jest pies pogrzebany.
Przychodzi listopad a on mi po kolejnym idealnym wieczorze ze świeczkami i winem wypala z tekstem, że on widzi, że nie naciskam, że się zmieniłam, że w jednym temacie się staram, w drugim i trzecim (ja też widzę, że on się stara pod każdym względem, jak mówię - jest idealnie, ja tak nie rozmyślam bo do końca roku jeszcze 2 miesiące i czuję, że to już niedługo, no bo w końcu jest wszystko okej) mówi, że wie, że zbliża się koniec roku i mi obiecał a tu nagle pada "ja bym chciał, ale się boję". Mówię mu, że ja też się boję, że też nigdy nie byłam zaręczona, nigdy nie mieszkałam razem z facetem, nigdy nie byłam w czymś tak poważnym i tak dalej, ale no kiedy jak nie teraz?
I teraz zostanę zjechana od góry do dołu przez Was - od roku staramy się o dziecko (z delegacjami to ciężko trafić w ten dzień, poszłam jakiś czas temu do gina, aby wszystko przebadać itd.). Dziecka się nie boi mieć a zaręczyć się boi I mi mówi, że jakby była ciąża/dziecko to by mu jakoś łatwiej było
(Tak staramy się, wiem, że jestem bez pracy, ale on pracę ma i dobrze zarabia a ja mam oszczędności i mi na pierwszy rok z dzieckiem starczy, nie szukam pracy byle jakiej bo czuję się bezpiecznie z moimi oszczędnościami i mogę sobie zwyczajnie w świecie na to pozwolić w chwili obecnej).
Koniec roku za 26 dni czyli tak zwany deadline, a ja nie wiem co robić. Męczy mnie to. Boję się końca roku bo jeżeli się nie zdeklaruje jakoś to to będzie oznaczało koniec, mimo, że jest tak dobrze ostatnio. Tak mu powiedziałam rok temu, tak uzgodniliśmy, że dajemy sobie rok i albo w tą albo we wtą. No i ja nie wiem. Jak się nie zdeklaruje to co ja mam robić jak teraz jest między nami cud miód i orzeszki?
Nie daję tego po sobie poznać, że mnie to męczy. Nie wyciągam tematu (bo sam o to prosił) a jak przychodzi ten temat w jakiejś rozmowie sytuacyjnej to proszę, aby go nie poruszał, bo on moje zdanie zna, ja jego też i nie psujmy sobie okresu świątecznego i sylwestrowego, bo ja nie chcę kolejnej "poważnej rozmowy o być albo nie być", nie chcę psuć tego co jest teraz. Sytuacyjna rozmowa dla ścisłości to coś w ten deseń:
On: Mogłabyś przyjechać i na mnie poczekać bo ja będę dopiero w nocy. Napaliłabyś nam w piecu i mielibyśmy już ciepło. A tak jak rano przyjedziesz to będzie ze 13 stopni i będzie Ci zimno. (TŻ wyłącza grzanie naszego lokum na czas delegacji, gdy ja jestem u siebie, bo wtedy bez sensu by były ogrzewane 2 domy)
Ja: Nie, nie mogłabym bo to nie mój dom (musiałabym najpierw zajść do jego mamy po klucz, no i do niej do domu, aby uruchomić całą tą aparaturę od grzania naszego lokum bla bla bla, nie mam z tym problemu jak on jest i przyjeżdżamy razem, czuję się wtedy jak u siebie, ale nie odważyłam się tam jeszcze pojechać jak go nie było, tak samo nie zostanę do rana sama jak on w nocy ma wyjazd do pracy).
I widzę, że mu to ciąży, on też chciałby żebym już tam z nim mieszkała, wiele nam by to ułatwiło tak ogólnie i logistycznie (mniej marnowania czasu, którego i tak z uwagi na jego delegacje i obowiązki mamy niewiele).
Któregoś razu jak mi wyjechał z taką propozycją to mu śmichem żartem napisałam, że chciał aktywować funkcję z pakietu żona a posiada jedynie pakiet startowy dziewczyna i aby aktywować funkcje z pakietu żona, proszę o włożenie złotej obrączki na palec serdeczny lewej dłoni. Śmiechom nie było końca, no ale mnie serio irytują już te prośby o to, żebym wcześniej przyjechała i już na niego czekała.

No i nie wiem, czy jakby jednak nie doszło do zaręczyn do końca roku to co ja mam robić jak jest wszystko okej poza tą jedną jedyną kwestią? Mam to zakończyć w imię szacunku do samej siebie?
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 00:17   #2
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 812
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79425981]Wiem, że jestem dosyć kontrowersyjną osobą na forum, ale jestem również i człowiekiem, takim samym jak wiele z Was. Mimo, że pewnie będzie mi to wyciągane w innych wątkach, to potrzebuję się jednak wygadać. (Kilka spraw prywatnych może się nie zgadzać z tym co na co dzień piszę na forum, ale w imię prywatności trochę naginałam niektóre fakty tak jak sprawy finansowe itp. - teraz piszę jak jest serio żeby nie było wyciągania właśnie z innych wątków i wszystko było klarowne i nie obchodzi mnie prywatność).
Już raz pisałam ten wątek, ale go usunęłam z wyżej wymienionego powodu (obawy przed wycieczkami personalnymi). Pisałam go jakoś na początku listopada, bo wtedy TŻ powiedział mi jedno tak bolące mnie zdanie pt."boję się".
Właściwie nie wiem od czego zacząć, bo ciągle się chwalę tym moim TŻ-em, że jaki on nie jest super i tak dalej. No bo jest pod wieloma względami. Może na początku były zgrzyty i różne problemy, które może i ktoś mi tu wypomni, ale tak właściwie serio wszystko mamy obgadane, dotarte.
Te problemy wiązały się głównie z pieniędzmi i jego rodziną, z jego wizją gdzie będziemy mieszkać i że z jego matką. Wszystko mamy obgadane, wykompromisowane.
Z pieniędzmi się ogarnął a ja też trochę zluzowałam majty, że kredyty są dla ludzi. Nie pożycza po kątach, nawet udaje mu się coś odłożyć, rozsądniej wydaje pieniądze.
Co do mieszkania też się dogadaliśmy i uznaliśmy, że w żadnym wypadku nie będziemy mieszkać pod jednym dachem z jego matką. Będzie to parę kroków od niej, ale nie pod jednym dachem. I ja się na to zgodziłam pełna świadomości co może z tego wyniknąć, bo widzę, że to dla niego bardzo ważne (tak wiem, zaraz będzie, że maminsynek, że nieodcięta pępowina - ja to widzę - serio, nie musicie mi tego pisać bo ja to wiem, ale mamy serio różne scenariusze obgadane typu opieka nad nią, mieszkanie, nasze potencjalne dziecko itp. i na wszystko się godzimy, chociaż nie ukrywam, że nie jest to tak jak sobie wymarzyłam i on sobie z tego zdaje sprawę, że pod tym względem jest to z mojej strony powiedzmy, że poświęcenie w imię związku).
No i naszymi kolejnymi problemami pozostały: alkohol i no właśnie zaręczyny/ślub zwał jak zwał - dalszy krok.
Co do alkoholu, ja się staram, jestem DDA, ale serio staram się i pracuję nad sobą i nie stękam mu o każde piwo czy coś. On się stara i pije mniej niż to za kawalera - staramy się tu iść na jakieś kompromisy. Jak mi się "ulewa" to go proszę i nie pije. Oczywiście nie mówię tu o piciu-piciu a o wypiciu tego tak zwanego piwa po robocie co jakiś czas. Szczerze mówiąc to wódkę przestał pić w ogóle (umowa była, że wódka i inne większe procenty to na specjalne okazje typu urodziny, sylwester, wesele). W ogóle widzę, że się stara - nie widziałam go pijanego z rok czasu (ostatnio rok temu na sylwestra właśnie). Ale no "awanturki/foszki" bywają jak mi się "ulewa" i to z mojego powodu, bo tak właściwie to on nie wie kiedy mi się "uleje". Trzeźwo myśląc on nie pije dużo, ale myśląc jako DDA dla mnie każde piwo to jednak "coś".
No i tu pojawia się temat, który mnie osobiście najbardziej nurtuje i nie wiem co robić. Bo my serio pracowaliśmy nad tym związkiem i teraz jest serio okej. Nie chcę tego psuć, bo jest prawie idealnie. PRAWIE.
Jakoś rok temu po sylwestrze odbyliśmy poważną rozmowę, że ja oczekuję już jakiejś deklaracji bo koło czerwca-lipca stanę na życiowym rozdrożu. I albo w tą albo we wtą. Powiedział, żebym mu dała rok czasu i nie wspominała ciągle o tym temacie. No i po tym wszystkim mi się ulało właśnie w tym czerwcu-lipcu i znowu poruszyłam ten temat, że nie wiem co robić. Że jak znajdę pracę w moim mieście to przez najbliższe 2-3 lata nie zamieszkamy razem (zamieszkam z nim dopiero po zaręczynach i tak już nagięłam swoje widzimisię że po ślubie). I zaczęłam szukać. I znalazłam jedną. I mnie w niej chcieli. Ale ja nie chciałam bo mi kręgosłup pękał przy tej robocie. Ledwo się mogłam ruszać na kolejny dzień. A on dalej nic. Zero zaręczyn chociażby. Wyjechałam na wakacje, podświadomie nie chciałam chyba żadnej roboty, bo miałam nadzieję, że będę mogła zaraz szukać u niego w mieście. To znaczy w mieście bliżej jego domu. Bo mam urodziny w lipcu to może akurat. Bo lipiec to nasza rocznica to może akurat... No właśnie nie akurat. Minął lipiec, minął sierpień. Znowu znalazłam robotę jakoś specjalnie jej nie szukając, raczej tak od niechcenia wysyłając CV. No i ją dostałam, ale znowu zrezygnowałam po ponad miesiącu. Bo dojazd nie taki (3h dziennie), bo praca po pracy w domu do północy. Bo najniższa krajowa, bla bla bla. Obie prace były powiedzmy, że w zawodzie. Wydaje mi się, że gdyby nie on to mogłabym się jakoś przemęczyć w jednej albo drugiej, ale podświadomie ja nie chcę pracować w tym mieście nawet. Na bank nie z dziećmi, które się przyzwyczajają i nie chciałabym im fundować zmiany "pani" w połowie roku szkolnego na przykład (pomijam już jakieś umowy o pracę i okresy wypowiedzenia i inne takie moje dziwactwa lojalnościowe, że jak się na coś zdecyduję to dotrzymuję umowy i jestem ten rok czy 3 tak jak się umawiałam). Jakoś tak podświadomie nawet teraz nie szukam pracy bo do końca roku został niecały miesiąc.
Ja bym chciała pracować już w tym mieście bliżej jego domu. Już bym chciała tam mieszkać. Już bym chciała być narzeczoną. On o tym dobrze wie.
I tu jest pies pogrzebany.
Przychodzi listopad a on mi po kolejnym idealnym wieczorze ze świeczkami i winem wypala z tekstem, że on widzi, że nie naciskam, że się zmieniłam, że w jednym temacie się staram, w drugim i trzecim (ja też widzę, że on się stara pod każdym względem, jak mówię - jest idealnie, ja tak nie rozmyślam bo do końca roku jeszcze 2 miesiące i czuję, że to już niedługo, no bo w końcu jest wszystko okej) mówi, że wie, że zbliża się koniec roku i mi obiecał a tu nagle pada "ja bym chciał, ale się boję". Mówię mu, że ja też się boję, że też nigdy nie byłam zaręczona, nigdy nie mieszkałam razem z facetem, nigdy nie byłam w czymś tak poważnym i tak dalej, ale no kiedy jak nie teraz?
I teraz zostanę zjechana od góry do dołu przez Was - od roku staramy się o dziecko (z delegacjami to ciężko trafić w ten dzień, poszłam jakiś czas temu do gina, aby wszystko przebadać itd.). Dziecka się nie boi mieć a zaręczyć się boi I mi mówi, że jakby była ciąża/dziecko to by mu jakoś łatwiej było
(Tak staramy się, wiem, że jestem bez pracy, ale on pracę ma i dobrze zarabia a ja mam oszczędności i mi na pierwszy rok z dzieckiem starczy, nie szukam pracy byle jakiej bo czuję się bezpiecznie z moimi oszczędnościami i mogę sobie zwyczajnie w świecie na to pozwolić w chwili obecnej).
Koniec roku za 26 dni czyli tak zwany deadline, a ja nie wiem co robić. Męczy mnie to. Boję się końca roku bo jeżeli się nie zdeklaruje jakoś to to będzie oznaczało koniec, mimo, że jest tak dobrze ostatnio. Tak mu powiedziałam rok temu, tak uzgodniliśmy, że dajemy sobie rok i albo w tą albo we wtą. No i ja nie wiem. Jak się nie zdeklaruje to co ja mam robić jak teraz jest między nami cud miód i orzeszki?
Nie daję tego po sobie poznać, że mnie to męczy. Nie wyciągam tematu (bo sam o to prosił) a jak przychodzi ten temat w jakiejś rozmowie sytuacyjnej to proszę, aby go nie poruszał, bo on moje zdanie zna, ja jego też i nie psujmy sobie okresu świątecznego i sylwestrowego, bo ja nie chcę kolejnej "poważnej rozmowy o być albo nie być", nie chcę psuć tego co jest teraz. Sytuacyjna rozmowa dla ścisłości to coś w ten deseń:
On: Mogłabyś przyjechać i na mnie poczekać bo ja będę dopiero w nocy. Napaliłabyś nam w piecu i mielibyśmy już ciepło. A tak jak rano przyjedziesz to będzie ze 13 stopni i będzie Ci zimno. (TŻ wyłącza grzanie naszego lokum na czas delegacji, gdy ja jestem u siebie, bo wtedy bez sensu by były ogrzewane 2 domy)
Ja: Nie, nie mogłabym bo to nie mój dom (musiałabym najpierw zajść do jego mamy po klucz, no i do niej do domu, aby uruchomić całą tą aparaturę od grzania naszego lokum bla bla bla, nie mam z tym problemu jak on jest i przyjeżdżamy razem, czuję się wtedy jak u siebie, ale nie odważyłam się tam jeszcze pojechać jak go nie było, tak samo nie zostanę do rana sama jak on w nocy ma wyjazd do pracy).
I widzę, że mu to ciąży, on też chciałby żebym już tam z nim mieszkała, wiele nam by to ułatwiło tak ogólnie i logistycznie (mniej marnowania czasu, którego i tak z uwagi na jego delegacje i obowiązki mamy niewiele).
Któregoś razu jak mi wyjechał z taką propozycją to mu śmichem żartem napisałam, że chciał aktywować funkcję z pakietu żona a posiada jedynie pakiet startowy dziewczyna i aby aktywować funkcje z pakietu żona, proszę o włożenie złotej obrączki na palec serdeczny lewej dłoni. Śmiechom nie było końca, no ale mnie serio irytują już te prośby o to, żebym wcześniej przyjechała i już na niego czekała.

No i nie wiem, czy jakby jednak nie doszło do zaręczyn do końca roku to co ja mam robić jak jest wszystko okej poza tą jedną jedyną kwestią? Mam to zakończyć w imię szacunku do samej siebie?[/QUOTE]
Kopnienta podchodzisz do tego od tylka strony, staracie sie o dziecko, a nawet nie chcialas z nim zamieszkac przed slubem i bez zadnych powazniejszych deklaracji? Po pierwsze przerwij stadania, bo moze sie okazac, ze jestes w ciazy, a pan dalej nie chce slubu
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 00:31   #3
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=7cd1d0bf3fc279e4e45587f 61c3d7242fa9c0a30;7942600 1]Kopnienta podchodzisz do tego od tylka strony, staracie sie o dziecko, a nawet nie chcialas z nim zamieszkac przed slubem i bez zadnych powazniejszych deklaracji? Po pierwsze przerwij stadania, bo moze sie okazac, ze jestes w ciazy, a pan dalej nie chce slubu[/QUOTE]
Ja chcę, chcę z nim zamieszkać. BARDZO CHCĘ. On też chce. Ale najlepiej jakby tak bez zaręczyn i zaręczyć się dopiero jak zajdę w ciążę bo będzie mu łatwiej
Serio jedynym rozwiązaniem jest przestać się starać? Ja mam 26 lat, on 31, czas, że tak powiem leci. Zresztą został tylko miesiąc do tego tak zwanego deadlinu.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 00:53   #4
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Ok, czas na niepopularną opinię. kopnienta, nie wiem, czy to ci pomoże... ale ja bałabym się zaręczyć z kimś, z kim nie mieszkałam. Wiem, że wspólne mieszkanie nie gwarantuje, że małżeństwo się uda. Ale tak mam i już, więc rozumiem, że ktoś może cię kochać, ale bać się kolejnego kroku bez poznania tej intymności. To po pierwsze.

A z tym deadlinem to, niestety, niepotrzebnie dołożyłaś sobie stresu i jemu też zamiast pozwolić związkowi rozwijać się naturalnie. Nie wiem, jak zareagowałabym na takie.. właściwie ultimatum, ale sam pomysł dla mnie brzmi źle. Nie zrywałabym natomiast z kimś, kogo kochasz na tyle, żeby mieć z nim dziecko, tylko dlatego że zegar uderzył w magiczną godzinę.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 00:58   #5
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez ruda_beksa Pokaż wiadomość
Ok, czas na niepopularną opinię. kopnienta, nie wiem, czy to ci pomoże... ale ja bałabym się zaręczyć z kimś, z kim nie mieszkałam. Wiem, że wspólne mieszkanie nie gwarantuje, że małżeństwo się uda. Ale tak mam i już, więc rozumiem, że ktoś może cię kochać, ale bać się kolejnego kroku bez poznania tej intymności. To po pierwsze.

A z tym deadlinem to, niestety, niepotrzebnie dołożyłaś sobie stresu i jemu też zamiast pozwolić związkowi rozwijać się naturalnie. Nie wiem, jak zareagowałabym na takie.. właściwie ultimatum, ale sam pomysł dla mnie brzmi źle. Nie zrywałabym natomiast z kimś, kogo kochasz na tyle, żeby mieć z nim dziecko, tylko dlatego że zegar uderzył w magiczną godzinę.
My i tak spędzamy ze sobą tyle czasu ile byśmy spędzali będąc małżeństwem. Właściwie żyjemy prawie jak małżeństwo a jedyne co by się zmieniło to to, że ja tam bym była nawet gdy on jest w pracy. On jeździ w delegacje i jak zjeżdża to zajeżdża po mnie (czasem >baaaaardzo rzadkie wyjątki< zdarza się właśnie tak jak opisałam, że np. będzie późno w nocy np. 4:00 i wtedy prosi mnie, abym przyjechała wcześniej i na niego poczekała, bo będzie zmęczony, ale wtedy ja odmawiam i przyjeżdżam z rana).

Ale to on mi rok temu powiedział "daj mi rok".

Jesteśmy ze sobą 4,5 roku jak to coś zmienia.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:06   #6
motyla
Zakorzenienie
 
Avatar motyla
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 5 934
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426046]Ja chcę, chcę z nim zamieszkać. BARDZO CHCĘ. On też chce. Ale najlepiej jakby tak bez zaręczyn i zaręczyć się dopiero jak zajdę w ciążę bo będzie mu łatwiej
Serio jedynym rozwiązaniem jest przestać się starać? Ja mam 26 lat, on 31, czas, że tak powiem leci. Zresztą został tylko miesiąc do tego tak zwanego deadlinu.[/QUOTE]

dlaczego właściwie ze sobą nie zamieszkacie już teraz?
motyla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:16   #7
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez motyla Pokaż wiadomość
dlaczego właściwie ze sobą nie zamieszkacie już teraz?
Bo ja chcę po zaręczynach (i tak już nagięłam swoje chcenie, bo wcześniej mówiłam, że dopiero po ślubie). A tak serio, to dla mnie zaręczyny mają tą "magiczną moc". Wiem, że dla niektórych to bez znaczenia i mogą po tygodniu z facetem zamieszkać, ale ja nie. Dla mnie wspólne mieszkanie=deklaracja/kolejny krok bardzo poważny. On mi próbuje tłumaczyć, że dziecko to coś więcej niż zaręczyny. Że gdyby mnie nie traktował poważnie to by się nie decydował na starania o dziecko. Ja to wszystko rozumiem. Wiem, że mnie kocha. Ale ja, aby zamieszkać z nim w jego domu, gdzie działkę dzielilibyśmy z jego matką potrzebuję zaręczyn i już. Nie będę się tam pchała jako dziewczyna bo mi "głupio" przed jego matką jak i samą sobą.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-12-05, 01:27   #8
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

A to przypadkiem nie ty pisałaś kiedyś na plotkowym, że kobiety są zbyt głupie żeby z nimi rozmawiać i traktować je poważnie?
Wydaje mi się, że ty.

To twoja autorska teoria czy super tż taki mądry?
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:32   #9
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez taylorswiftforever Pokaż wiadomość
A to przypadkiem nie ty pisałaś kiedyś na plotkowym, że kobiety są zbyt głupie żeby z nimi rozmawiać i traktować je poważnie?
Wydaje mi się, że ty.

To twoja autorska teoria czy super tż taki mądry?
Pozwolisz, że przemilczę, bo nie tego dotyczy wątek. Polecam cofnąć się do tamtego wątku i przeczytać od nowa co pisałam W realnym życiu w życiu nie poradziłabym się "koleżanki" w takim temacie. Co w realnym życiu a co w necie to wiesz - dwie różne sprawy i właśnie dzięki takim jak Ty mam takie zdanie o kobietach. "Aby dosrać". Dzięki i serio, nie potrzebuję Twoich rad jak czujesz się tak urażona.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:36   #10
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Nie chcę ci w tym momencie dopiec, ale to jedna z niewielu rzeczy, które mnie tu tak bardzo uderzyły.

Jeśli to nie ty, albo jeśli to była nieznacząca pisanina to nieważne, ale z tego co tu piszesz wyłania się nieodpowiedzialny facet, dla którego nie jesteś najważniejsza.
I sorry, ale nigdy nie jest tak, że kuleje wszystko, każdy jest dla kogoś super pod jakimiś względami. Co to za cud, miód i orzeszki skoro milczysz na tak ważny dla ciebie temat i jak sama piszesz w kolejnym zdaniu bardzo cię to męczy?
Nawet jeśli pod pewnymi względami jest dobrze, to gdybyś faktycznie miała cud, miód i orzeszki, to tylko to byś czuła, nie strach, niepewność i zmęczenie.
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:44   #11
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez taylorswiftforever Pokaż wiadomość
Nie chcę ci w tym momencie dopiec, ale to jedna z niewielu rzeczy, które mnie tu tak bardzo uderzyły.

Jeśli to nie ty, albo jeśli to była nieznacząca pisanina to nieważne, ale z tego co tu piszesz wyłania się nieodpowiedzialny facet, dla którego nie jesteś najważniejsza.
I sorry, ale nigdy nie jest tak, że kuleje wszystko, każdy jest dla kogoś super pod jakimiś względami. Co to za cud, miód i orzeszki skoro milczysz na tak ważny dla ciebie temat i jak sama piszesz w kolejnym zdaniu bardzo cię to męczy?
Nawet jeśli pod pewnymi względami jest dobrze, to gdybyś faktycznie miała cud, miód i orzeszki, to tylko to byś czuła, nie strach, niepewność i zmęczenie.
Ja z nim już rozmawiałam na ten temat milion razy. Prosił, abym nie ciągnęła bo co to za niespodzianka. Prosił o rok bez wyciągania tematu, bo chciałby przemyśleć i mnie zaskoczyć. On się chciał oświadczać na samym początku. Jeszcze roku nasz związek nie miał. Już szukał pierścionka. Ale wszystko się wydało i mieliśmy drobne kryzysy po roku właśnie, które już są przepracowane i skompromisowane. Ponadto ja mu na samiuśkim początku powiedziałam, że nie chcę zaręczyn szybciej niż po roku. Z jednej strony głupia ja, a z drugiej uważam, że przez pierwszy rok to gówno się znaliśmy a ile jeszcze przed nami rozmów poważnych było i tych właśnie kryzysów po spadnięciu klapek z oczu. Teraz się znamy jak łyse konie, a szansa na zaręczyny jakaś taka nijaka i niepewna. Trzeba było nie pleść ozorem i dać się zaobrączkować w najgorszym etapie poznawania się i konfrontowania swoich poglądów, aby na koniec rzucić pierścionkiem.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-12-05, 01:45   #12
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Wiele nie pomogę, bo naprawdę nie wiem, co bym zrobiła.
Cytat:
Przychodzi listopad a on mi po kolejnym idealnym wieczorze ze świeczkami i winem wypala z tekstem, że on widzi, że nie naciskam, że się zmieniłam, że w jednym temacie się staram, w drugim i trzecim (ja też widzę, że on się stara pod każdym względem, jak mówię - jest idealnie, ja tak nie rozmyślam bo do końca roku jeszcze 2 miesiące i czuję, że to już niedługo, no bo w końcu jest wszystko okej) mówi, że wie, że zbliża się koniec roku i mi obiecał a tu nagle pada "ja bym chciał, ale się boję". Mówię mu, że ja też się boję, że też nigdy nie byłam zaręczona, nigdy nie mieszkałam razem z facetem, nigdy nie byłam w czymś tak poważnym i tak dalej, ale no kiedy jak nie teraz?
Po tym czułabym się strasznie. Nie wiem, czy bym to skończyła czy nie, bo boleć będzie i tak. Pewnie próbowałabym to skończyć, ale tylko ty wiesz jak to czujesz.
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:47   #13
motyla
Zakorzenienie
 
Avatar motyla
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 5 934
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426131]Bo ja chcę po zaręczynach (i tak już nagięłam swoje chcenie, bo wcześniej mówiłam, że dopiero po ślubie). A tak serio, to dla mnie zaręczyny mają tą "magiczną moc". Wiem, że dla niektórych to bez znaczenia i mogą po tygodniu z facetem zamieszkać, ale ja nie. Dla mnie wspólne mieszkanie=deklaracja/kolejny krok bardzo poważny. On mi próbuje tłumaczyć, że dziecko to coś więcej niż zaręczyny. Że gdyby mnie nie traktował poważnie to by się nie decydował na starania o dziecko. Ja to wszystko rozumiem. Wiem, że mnie kocha. Ale ja, aby zamieszkać z nim w jego domu, gdzie działkę dzielilibyśmy z jego matką potrzebuję zaręczyn i już. Nie będę się tam pchała jako dziewczyna bo mi "głupio" przed jego matką jak i samą sobą.[/QUOTE]

z jednej strony rozumiem, ale z drugiej nie. rozumiałabym bardziej, gdyby chodziło o ślub, ale Ty chcesz pierścionek, który w praktyce nic nie zmieni. zmieni Twoje nastawienie, poprawi Ci humor, ale praktycznie wszystko będzie po staremu. więc skoro chcecie ze sobą zamieszkać, a w dodatku ułatwiłoby Wam to tak wiele spraw, to po co czekać na kawałek metalu?

może problemem tutaj bardziej jest Twoja niepewność dotycząca powodów, dla których Twój TŻ boi się przejść na dalszy etap? czy Twój TŻ podał Ci jakieś konkretne powody, dlaczego się boi, dlaczego potrzebuje roku? może jesteś perfekcjonistką + masz w głowie wymyślony obraz Waszego idealnego związku i chciałabyś, żeby tak właśnie wyglądał, a ponieważ nie wygląda, to szukasz przyczyn, znajdując czasem dziurę w całym?

jesteś niepewna jutra i ja to rozumiem. chcesz, aby Twój TŻ dał Ci zapewnienie, że dla niego to jest to, związek na całe życie. trochę dziwi mnie jednakże, że takie zapewnienie widzisz w pierścionku, ale w chęci posiadania z Tobą dziecka już nie. chyba że go podejrzewasz, że stara się o to dziecko na niby.

zazwyczaj jest tak, że to nie pierścionka kobieta tak naprawdę chce. pierścionek jest tylko przykrywką, a problem leży gdzie indziej. może nie czujesz się w 100% kochana. może nie czujesz się w 100% nieodłączną częścią życia Tż-ta. może czujesz się olana, bo Twój TŻ nie podał Ci żadnego solidnego powodu, dla którego chciał odłożyć zaręczyny. a może sama jesteś niepewna tego związku i próbujesz sobie wmówić, że zaręczyny są doskonałym lekarstwem na Twoje wątpliwości.
motyla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:51   #14
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez taylorswiftforever Pokaż wiadomość
Wiele nie pomogę, bo naprawdę nie wiem, co bym zrobiła.

Po tym czułabym się strasznie. Nie wiem, czy bym to skończyła czy nie, bo boleć będzie i tak. Pewnie próbowałabym to skończyć, ale tylko ty wiesz jak to czujesz.
Też się czuję i od kilku tygodni mnie nachodzą właśnie myśli "a co jeśli się nie oświadczy?" Mimo wszystko staram się w ciągu dnia żyć chwilą i cieszyć z mile spędzonego czasu. Takie myśli nachodzą mnie wieczorami.
Zapomniałam dodać... pytał mnie co bym chciała na Mikołaja i Święta ale dodał, że oprócz pierścionka Po tym to się zdołowałam i jakoś tak ostatnio nawet zauważył, że jakaś smutna i zawieszona jestem w pewnych momentach.
Nie wiem co będzie...
Sama nie wiem co zrobić.
Mam 2 scenariusze.
1. Bawić się świetnie w święta i sylwestra a po sylwestrze wrócić jak zwykle do domu i zwyczajnie przestać się odzywać. Po jakimś tygodniu męczących telefonów, odebrać i powiedzieć, że no przecież podjął decyzję.
2. Rzeczywiście skoro jest tak dobrze to tego nie kończyć, ale się zamulić totalnie, zawiesić starania o dziecko i być ciągle przymuloną.

Mi się serio już nie chce KOLEJNEJ rozmowy o tym samym.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 01:53   #15
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426161]Ja z nim już rozmawiałam na ten temat milion razy. Prosił, abym nie ciągnęła bo co to za niespodzianka. Prosił o rok bez wyciągania tematu, bo chciałby przemyśleć i mnie zaskoczyć. On się chciał oświadczać na samym początku. Jeszcze roku nasz związek nie miał. Już szukał pierścionka. Ale wszystko się wydało i mieliśmy drobne kryzysy po roku właśnie, które już są przepracowane i skompromisowane. Ponadto ja mu na samiuśkim początku powiedziałam, że nie chcę zaręczyn szybciej niż po roku. Z jednej strony głupia ja, a z drugiej uważam, że przez pierwszy rok to gówno się znaliśmy a ile jeszcze przed nami rozmów poważnych było i tych właśnie kryzysów po spadnięciu klapek z oczu. Teraz się znamy jak łyse konie, a szansa na zaręczyny jakaś taka nijaka i niepewna. Trzeba było nie pleść ozorem i dać się zaobrączkować w najgorszym etapie poznawania się i konfrontowania swoich poglądów, aby na koniec rzucić pierścionkiem.[/QUOTE]
Skoro staracie się o dziecko i żyjecie jak dojeżdżające małżeństwo, to raczej trudno będzie o niespodziankę. Zwłaszcza, jeśli wie jak bardzo na to czekasz.

Może planuje cię zaskoczyć jak już kompletnie stracisz nadzieję?

Czemu od razu głupia. Nie mów tak. Nie chciałaś, czułaś że jest za wcześnie, nie byłaś pewna, a skoro taka była sytuacja to te zaręczyny i tak nie byłyby żadnym spełnieniem marzeń wtedy. Może wszystko potoczyłoby się inaczej i było gorzej?
Nie wiesz tego i już się nie dowiesz, więc nie ma co żałować, że zachowałaś się tak, jak czułaś. To był rozsądek, nie żadna głupota.
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:03   #16
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez motyla Pokaż wiadomość
z jednej strony rozumiem, ale z drugiej nie. rozumiałabym bardziej, gdyby chodziło o ślub, ale Ty chcesz pierścionek, który w praktyce nic nie zmieni. zmieni Twoje nastawienie, poprawi Ci humor, ale praktycznie wszystko będzie po staremu. więc skoro chcecie ze sobą zamieszkać, a w dodatku ułatwiłoby Wam to tak wiele spraw, to po co czekać na kawałek metalu?

może problemem tutaj bardziej jest Twoja niepewność dotycząca powodów, dla których Twój TŻ boi się przejść na dalszy etap? czy Twój TŻ podał Ci jakieś konkretne powody, dlaczego się boi, dlaczego potrzebuje roku? może jesteś perfekcjonistką + masz w głowie wymyślony obraz Waszego idealnego związku i chciałabyś, żeby tak właśnie wyglądał, a ponieważ nie wygląda, to szukasz przyczyn, znajdując czasem dziurę w całym?

jesteś niepewna jutra i ja to rozumiem. chcesz, aby Twój TŻ dał Ci zapewnienie, że dla niego to jest to, związek na całe życie. trochę dziwi mnie jednakże, że takie zapewnienie widzisz w pierścionku, ale w chęci posiadania z Tobą dziecka już nie. chyba że go podejrzewasz, że stara się o to dziecko na niby.

zazwyczaj jest tak, że to nie pierścionka kobieta tak naprawdę chce. pierścionek jest tylko przykrywką, a problem leży gdzie indziej. może nie czujesz się w 100% kochana. może nie czujesz się w 100% nieodłączną częścią życia Tż-ta. może czujesz się olana, bo Twój TŻ nie podał Ci żadnego solidnego powodu, dla którego chciał odłożyć zaręczyny. a może sama jesteś niepewna tego związku i próbujesz sobie wmówić, że zaręczyny są doskonałym lekarstwem na Twoje wątpliwości.
Nie, pierścionki mnie nie kręcą, w ogóle biżuterię zakładam tylko od święta. Nie mam zamiaru latać po znajomych z wywieszonym palcem i żeby podziwiali jakie cudo mam na nim. Ja oczekuję formalnej deklaracji. To może być ten pierścionek choćby za 100zł - bardziej mi zależy na słowach "czy zostaniesz moją żoną?" czy coś w ten deseń. Chce wiedzieć, że on chce ze mną ślubu. Że ten ślub kiedyś nastąpi. Bo mi zależy na ślubie. Nie chcę być konkubiną. Chcę w szpitalu móc dowiedzieć się o jego stanie zdrowia itd. Chcę żeby to on decydował o tym czy ratować mnie czy dziecko w razie komplikacji porodowych itd.

Dawno temu mi powiedział o jednym powodzie - boi się, że go zostawię tak jak moja matka mojego ojca. Ale ja nie wiem jak mam go zapewnić, że nie ucieknę, że nie jestem moją matką.
Nie wiem czy ten powód jest dalej aktualny.

Rozumiem, że chęć posiadania ze mną dziecka i starania o nie to też jakaś deklaracja. W końcu dziecko wiąże na całe życie a ślub to wiesz, zawsze można wziąć rozwód. Akurat to rozumiem, ale chcę tych zaręczyn. Serio, jest to dla mnie ważne.
Oczywiście jakbym jednak zaszła w ciążę to pewnie bym się tam przeprowadziła i bez zaręczyn, ale już dalej nie jako dziewczyna a matka jego dziecka. To już znowu level wyżej. Nie byłoby mi tak głupio przed jego matką jak i sobą samą.
Czuję się kochana, ale rzeczywiście czuję się niepewnie jeżeli chodzi o te zaręczyny i ślub.

---------- Dopisano o 03:03 ---------- Poprzedni post napisano o 03:01 ----------

Cytat:
Napisane przez taylorswiftforever Pokaż wiadomość
Skoro staracie się o dziecko i żyjecie jak dojeżdżające małżeństwo, to raczej trudno będzie o niespodziankę. Zwłaszcza, jeśli wie jak bardzo na to czekasz.

Może planuje cię zaskoczyć jak już kompletnie stracisz nadzieję?

Czemu od razu głupia. Nie mów tak. Nie chciałaś, czułaś że jest za wcześnie, nie byłaś pewna, a skoro taka była sytuacja to te zaręczyny i tak nie byłyby żadnym spełnieniem marzeń wtedy. Może wszystko potoczyłoby się inaczej i było gorzej?
Nie wiesz tego i już się nie dowiesz, więc nie ma co żałować, że zachowałaś się tak, jak czułaś. To był rozsądek, nie żadna głupota.
Ja mu właśnie w listopadzie powiedziałam, że niespodzianki to już i tak nie będzie. Wystarczy, że będzie miło.

Już mam w nosie tą niespodziankę, on tak z tą niespodzianką bo jak się poznawaliśmy to tak mu powiedziałam, że mój ojciec to się matce w basenie oświadczył i też bym chciała taką niespodziewajkę. A on dalej drąży, że niespodzianka, niespodzianka.
Co to za niespodzianka po 4,5 roku związku i tylu rozmowach?
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:08   #17
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426176]Też się czuję i od kilku tygodni mnie nachodzą właśnie myśli "a co jeśli się nie oświadczy?" Mimo wszystko staram się w ciągu dnia żyć chwilą i cieszyć z mile spędzonego czasu. Takie myśli nachodzą mnie wieczorami.
Zapomniałam dodać... pytał mnie co bym chciała na Mikołaja i Święta ale dodał, że oprócz pierścionka Po tym to się zdołowałam i jakoś tak ostatnio nawet zauważył, że jakaś smutna i zawieszona jestem w pewnych momentach.
Nie wiem co będzie...
Sama nie wiem co zrobić.
Mam 2 scenariusze.
1. Bawić się świetnie w święta i sylwestra a po sylwestrze wrócić jak zwykle do domu i zwyczajnie przestać się odzywać. Po jakimś tygodniu męczących telefonów, odebrać i powiedzieć, że no przecież podjął decyzję.
2. Rzeczywiście skoro jest tak dobrze to tego nie kończyć, ale się zamulić totalnie, zawiesić starania o dziecko i być ciągle przymuloną.

Mi się serio już nie chce KOLEJNEJ rozmowy o tym samym.[/QUOTE]
A to taki zgrywus w odniesieniu do wszystkiego, czy tylko z pierścionka żartuje?
Trochę nie fair, że z tobą ustalił milczenie, a sam zahacza o temat.

Trochę dziwne są też te starania o ciążę z jego strony. Pomijając to, jak wygląda sytuacja, to przecież stres nie wpływa dobrze ani na płodność ani na ewentualną ciążę. Skoro widzi z tobą przyszłość, to po co dokładać stresu?

Skoro rozmawiałaś z nim o tym milion razy to chyba można spokojnie założyć, że wie co czujesz. Poza tym na pewno coś widzi niezależnie od tego jak mocno zaciskasz zęby.
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:13   #18
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez taylorswiftforever Pokaż wiadomość
A to taki zgrywus w odniesieniu do wszystkiego, czy tylko z pierścionka żartuje?
Trochę nie fair, że z tobą ustalił milczenie, a sam zahacza o temat.

Trochę dziwne są też te starania o ciążę z jego strony. Pomijając to, jak wygląda sytuacja, to przecież stres nie wpływa dobrze ani na płodność ani na ewentualną ciążę. Skoro widzi z tobą przyszłość, to po co dokładać stresu?

Skoro rozmawiałaś z nim o tym milion razy to chyba można spokojnie założyć, że wie co czujesz. Poza tym na pewno coś widzi niezależnie od tego jak mocno zaciskasz zęby.
Nie wiem no. Z tym prezentem to było tak:
On: Co chcesz na Mikołaja i Święta bo nie mam pomysłu na prezent?
Ja: Wiesz co bym chciała.
Mija parę dni:
On: Co byś chciała na Mikołaja i Święta...? Oprócz pierścionka?
Ja: wysłałam mu listę prezentów od myślników jakieś 50 pozycji w przedziale 5-10000zł (ma już chyba na całe życie pomysłów).

I na tym się skończyło.

On wie czego ja chcę. Proszę, aby nie poruszał tego tematu a i tak bywają właśnie sytuacje, że ten temat mimo wszystko wypływa w rozmowach codziennych tzw. sytuacyjnych.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:14   #19
Melanchton
Zakorzenienie
 
Avatar Melanchton
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Facet ma ewidentnie jedną nogę za drzwiami, a Ty nie mieszkając z nim nawet, chcesz zajść z nim w ciążę.

Moim zdaniem nie myślisz racjonalnie tylko uczepiłaś się swoich schematów i wizji i traktujesz je jako przepis na sukces na zasadzie: "jeśli włączę teraz telewizor i w bloku reklamowym będzie proszek Ariel to wygram w środę w losowaniu totolotka".
Tymczasem:
- To, że "ustąpiłaś", "poszłaś na kompromis", "przegadaliście" i "znacie się jak łyse konie" nie gwarantuje, że będziecie razem i będziecie szczęśliwi.
- To, że zajdziesz z nim w ciążę też nie gwarantuje, że będziecie razem i będziecie szczęśliwi.
- To, że zamieszkasz z nim dopiero po zaręczynach nie gwarantuje, że będziecie razem i będziecie szczęśliwi. Nie gwarantuje też, że w ogóle weźmiecie ślub.

Ponadto:
- To, że jesteście razem "już 4,5 roku" nie oznacza, że musisz koniecznie brnąć w to dalej, bo teraz już nie ma odwrotu.
- To, że Ty w czymś ustąpisz i "poświęcisz się" nie oznacza, że partner zrobi to samo.

Ja widzę ten związek tak: kroczek po kroczku rezygnujesz z siebie i idziesz na kompromisy w przekonaniu, że spotkacie się wpół drogi, a on nie ustępuje w niczym, albo w drobnych sprawach. Równocześnie trzymasz się jakichś magicznych "zasad" jakby miały być jedynym przepisem na szczęście, podczas gdy Wasz związek wydaje się być (jak ktoś tu kiedyś pięknie na Wizażu powiedział) "wspólnym męczeniem dupy".

1. Pchanie się w mieszkanie na jednej działce z jego matką, mimo, że nie chcesz takiego scenariusza jest nieracjonalne.
2. Ciśnięcie o ślub faceta, który chce mieć dziecko, ale "nie dojrzał" do sformalizowania związku jest nieracjonalne.
3. Zachodzenie w ciążę z facetem, z którym nawet nie mieszkasz jest zwyczajnie głupie!!
4. Podobnie całkowite podporządkowywanie swojego życia mężczyźnie, a zwłaszcza takiemu, który ewidentnie nie chce formalizować z Tobą związku.

Gdybym była na Twoim miejscu wyjechałabym do miasta, w którym chcę pracować, znalazłabym tam pracę, która mnie interesuje i szłabym do przodu ze swoim życiem, bo póki ciekasz uwieszona na panu niezdecydowanym, marnujesz tylko czas.

W swojej wypowiedzi pominęłam całkowicie jego bagatelizowaną przez Ciebie skłonność do alkoholu czy zaciągania kredytów... Naprawdę, tego kwiatu jest pół światu, jesteś młoda, zastanów się dobrze, co Cię przy tym gościu trzyma...

Powodzenia!
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on

Edytowane przez Melanchton
Czas edycji: 2017-12-05 o 02:18
Melanchton jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-12-05, 02:21   #20
motyla
Zakorzenienie
 
Avatar motyla
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 5 934
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426191]Nie, pierścionki mnie nie kręcą, w ogóle biżuterię zakładam tylko od święta. Nie mam zamiaru latać po znajomych z wywieszonym palcem i żeby podziwiali jakie cudo mam na nim. Ja oczekuję formalnej deklaracji. To może być ten pierścionek choćby za 100zł - bardziej mi zależy na słowach "czy zostaniesz moją żoną?" czy coś w ten deseń. Chce wiedzieć, że on chce ze mną ślubu. Że ten ślub kiedyś nastąpi. Bo mi zależy na ślubie. Nie chcę być konkubiną. Chcę w szpitalu móc dowiedzieć się o jego stanie zdrowia itd. Chcę żeby to on decydował o tym czy ratować mnie czy dziecko w razie komplikacji porodowych itd.

Dawno temu mi powiedział o jednym powodzie - boi się, że go zostawię tak jak moja matka mojego ojca. Ale ja nie wiem jak mam go zapewnić, że nie ucieknę, że nie jestem moją matką.
Nie wiem czy ten powód jest dalej aktualny.[/QUOTE]

szczerze - ja bym tego powodu nie łyknęła. tzn. łyknęła to może złe słowo - nie zaakceptowałabym go. od razu bym pomyślała, że chodzi o coś innego, a takim "powodem" mydli mi oczy. przecież tak samo i Ty nie masz pewności, czy on nie zostawi Ciebie. nikt nie ma takiej pewności. wcale się nie dziwię, że Cię to stresuje, bo nie wiesz, na czym stoisz, a w dodatku dostałaś argument z tyłka i masz się nim zadowolić.

Cytat:
Rozumiem, że chęć posiadania ze mną dziecka i starania o nie to też jakaś deklaracja. W końcu dziecko wiąże na całe życie a ślub to wiesz, zawsze można wziąć rozwód. Akurat to rozumiem, ale chcę tych zaręczyn. Serio, jest to dla mnie ważne.
Oczywiście jakbym jednak zaszła w ciążę to pewnie bym się tam przeprowadziła i bez zaręczyn, ale już dalej nie jako dziewczyna a matka jego dziecka. To już znowu level wyżej. Nie byłoby mi tak głupio przed jego matką jak i sobą samą.
Czuję się kochana, ale rzeczywiście czuję się niepewnie jeżeli chodzi o te zaręczyny i ślub.
podobne rozkminy miałam sama kilka lat temu. ja już czułam, że chce wejść w kolejny etap, ale partner "dojrzewał" wolniej. u mnie moje chcenie przyspieszył fakt, że czułam zbytnią monotonię w związku i chciałam go trochę podkręcić. przy pierwszej pogadance o zaręczynach jakoś strasznie mi na nich nie zależało. ale jak zobaczyłam, że partnerowi kompletnie nie spieszy się do klękania, i usłyszałam argumenty, które moim zdaniem były lipne, to nakręciłam się i zaręczyny zaczęły być dla mnie czymś zupełnie innym - partner nie chce się zaręczyć już teraz zaraz? aha, czyli mnie jednak nie kocha choć tak twierdzi. nie jest mnie pewien. mijały okazja za okazją, rocznica, urodziny, różne święta i nic, za każdym razem czekałam, aż on udowodni mi swoją miłość pierścionkiem. do czego jednak zmierzam...

zastanów się, czy nie masz już dość tego, że oddałaś kierownicę do swojego życia partnerowi. czy warto czekać na magiczne zaręczyny rodem z amerykańskiego romansidła. bo może lepiej byłoby dla Ciebie, gdybyś usiadła z partnerem i powiedziała, słuchaj, to mnie niszczy, niszczy moje uczucie do Ciebie, chcę, aby nasz związek wszedł na kolejny etap, a przez tę sytuację boję się, że coś się między nami zepsuje i nie da się już tego naprawić. ustalcie wspólnie datę ślubu. bez klękania, nawet bez pierścionka. Ty chcesz ślubu, nie pierścionka, więc ten pierścionek nic Ci nie da oprócz chwilowej ulgi, ale to nadal nie będzie to, czego potrzebujesz.
motyla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:24   #21
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

W straszne bagno się pchasz. Doskonale wiesz, że jest jeden powód, dla którego Twój partner nie chce sformalizować związku - bo nie jest przekonany, że to wypali długoterminowo, nie chce podpisywać dożywotniej umowy. A jednocześnie starasz się o dziecko z kimś takim. Wiesz, czemu mu jest łatwiej starać się o dziecko niż oświadczyć? Bo jak mu się odwidzi to się wykpi z sytuacji trzema stówkami i odejdzie w swoją stronę. A Ty zostaniesz bezrobotna, samotna, z dzieckiem na głowie.

Nie mówiąc już o tym, że absolutnie nic w tym związku nie rokuje. Po co w ogóle ciągnąć relację, która składa się z samych problemów i "kompromisów"? Związek ma dawać szczęście, ma sprawiać, że człowiekowi lżej i bezpieczniej, a nie dokładać problemu za problemem. Zastanów się mocno nad waszą relacją, bo naprawdę wielkimi krokami zmierzasz w stronę bez odwrotu, zmarnowania najlepszych lat u boku kogoś, kto nie jest w stanie się zadeklarować, czy chce z tobą spędzić życie. Świetny przepis na zostanie samotną matką bez środków do życia. Tego chcesz w tak młodym wieku?
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:28   #22
taylorswiftforever
Raczkowanie
 
Avatar taylorswiftforever
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Rozumiem, że chęć posiadania ze mną dziecka i starania o nie to też jakaś deklaracja. W końcu dziecko wiąże na całe życie a ślub to wiesz, zawsze można wziąć rozwód. Akurat to rozumiem, ale chcę tych zaręczyn. Serio, jest to dla mnie ważne.
Oczywiście jakbym jednak zaszła w ciążę to pewnie bym się tam przeprowadziła i bez zaręczyn, ale już dalej nie jako dziewczyna a matka jego dziecka. To już znowu level wyżej. Nie byłoby mi tak głupio przed jego matką jak i sobą samą.
Czuję się kochana, ale rzeczywiście czuję się niepewnie jeżeli chodzi o te zaręczyny i ślub.
Wielu ludzi ma dzieci i nie łączy ich nic poza tym, to żadna wielka deklaracja. Dziecko wiąże na całe życie... matkę z dzieckiem i ojca z dzieckiem, niekoniecznie matkę i ojca.
Raczej nie szukaj sobie nadziei na siłę, bo on może jej tam wcale nie dawać. Skoro dobrze zarabia i ma lekkie podejście do pieniędzy, to może myśleć nawet, że w najgorszym wypadku odpali ci te 500zł miesięcznie na dziecko jeśli się urodzi, a jak jednak nie zajdziesz w ciążę to zyska więcej czasu na trwanie w sytuacji, która pasuje jemu, a ty jesteś szczęśliwa przez zaciśnięte zęby.
taylorswiftforever jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 02:45   #23
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez motyla Pokaż wiadomość
szczerze - ja bym tego powodu nie łyknęła. tzn. łyknęła to może złe słowo - nie zaakceptowałabym go. od razu bym pomyślała, że chodzi o coś innego, a takim "powodem" mydli mi oczy. przecież tak samo i Ty nie masz pewności, czy on nie zostawi Ciebie. nikt nie ma takiej pewności. wcale się nie dziwię, że Cię to stresuje, bo nie wiesz, na czym stoisz, a w dodatku dostałaś argument z tyłka i masz się nim zadowolić.



podobne rozkminy miałam sama kilka lat temu. ja już czułam, że chce wejść w kolejny etap, ale partner "dojrzewał" wolniej. u mnie moje chcenie przyspieszył fakt, że czułam zbytnią monotonię w związku i chciałam go trochę podkręcić. przy pierwszej pogadance o zaręczynach jakoś strasznie mi na nich nie zależało. ale jak zobaczyłam, że partnerowi kompletnie nie spieszy się do klękania, i usłyszałam argumenty, które moim zdaniem były lipne, to nakręciłam się i zaręczyny zaczęły być dla mnie czymś zupełnie innym - partner nie chce się zaręczyć już teraz zaraz? aha, czyli mnie jednak nie kocha choć tak twierdzi. nie jest mnie pewien. mijały okazja za okazją, rocznica, urodziny, różne święta i nic, za każdym razem czekałam, aż on udowodni mi swoją miłość pierścionkiem. do czego jednak zmierzam...

zastanów się, czy nie masz już dość tego, że oddałaś kierownicę do swojego życia partnerowi. czy warto czekać na magiczne zaręczyny rodem z amerykańskiego romansidła. bo może lepiej byłoby dla Ciebie, gdybyś usiadła z partnerem i powiedziała, słuchaj, to mnie niszczy, niszczy moje uczucie do Ciebie, chcę, aby nasz związek wszedł na kolejny etap, a przez tę sytuację boję się, że coś się między nami zepsuje i nie da się już tego naprawić. ustalcie wspólnie datę ślubu. bez klękania, nawet bez pierścionka. Ty chcesz ślubu, nie pierścionka, więc ten pierścionek nic Ci nie da oprócz chwilowej ulgi, ale to nadal nie będzie to, czego potrzebujesz.
I tak chyba zrobię po tym sylwestrze jak do niczego nie dojdzie. Przez jakiś tydzień nie będę się odzywać, po czym odbiorę telefon i powiem, że podjął decyzję. Na bank będzie chciał rozmawiać w 4 oczy, bo go znam. Powiem mu wtedy, że to niszczy nasz związek. Moją miłość do niego. Chociaż nie, może nie miłość, ale jakieś zaufanie, poczucie bezpieczeństwa a bez tego związek się sypie i lepiej nie będzie.
Dzięki za te słowa, lepiej bym swoich uczuć nie ubrała.

---------- Dopisano o 03:45 ---------- Poprzedni post napisano o 03:31 ----------

Dziewczyny, ale on chce tego dziecka, chce być rodzicem, chce razem za mną żyć i chce żebyśmy byli rodziną. Rozmawiamy o tym jak będziemy je wychowywać, jakie obowiązki do kogo będą należały odnośnie dziecka itd. To jest mega dziwne, ale on chce. My dużo o tym gadamy. On chce, ale się BOI No kurdę, ja też się boję. To są poważne decyzje. To nie tak, że on sobie myśli, że najwyżej 300-500zł sypnie i będzie miał z głowy. On chce mieć rodzinę. Tylko jakoś te zaręczyny... Ja sama nie wiem

Aha, i tak wypominacie te kompromisy itd. że to męczenie dupy. Ja tam nie czuję męczenia dupy (może kiedyś tak, ale teraz to już jest wszystko codziennością i nikt się nie męczy) - to raczej jest na zasadzie poznajemy się i chcemy, aby było nam jak najlepiej ze sobą. Ja mogę coś nagiąć, ty też możesz... to już jest dawno przepracowane wszystko: alkohol, sprzątanie, religia, kościoły, mieszkania, wycieczki, spotkania ze znajomymi, bal bla bla codzienne sprawy bo wiadomo, że każde z nas ma inne nawyki, przyzwyczajenia, które musiały się ze sobą skonfrontować. Nie ma dwóch identycznych ludzi co to by mieli identyczne podejście do porządku w szafce czy do spotkań ze znajomymi czy do tego nieszczęsnego picia alkoholu i kredytów. Ja z własną rodziną do tej pory się "kłócę" o pierdoły typu gary w zlewie z resztkami jedzenia bo się z nimi nie da dogadać. Z nim już nie ma żadnych problemów bo się odrobinę ponaginaliśmy i jest nam ze sobą zwyczajnie dobrze.
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 03:36   #24
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426176]
Nie wiem co będzie...
Sama nie wiem co zrobić.
Mam 2 scenariusze.
1. Bawić się świetnie w święta i sylwestra a po sylwestrze wrócić jak zwykle do domu i zwyczajnie przestać się odzywać. Po jakimś tygodniu męczących telefonów, odebrać i powiedzieć, że no przecież podjął decyzję.

[/QUOTE]

Nie jestem w stanie ci wiele doradzić, bo mamy zbyt duże różnice poglądów na całą sprawę, ale poradzę ci jedno - nie rób tego. Jeśli twierdzisz że go kochasz, że chciałabyś założyć z nim rodzinę, po tych prawie pięciu latach powinnaś przynajmniej zerwać z nim w cztery oczy, a nie zniknąć na tydzień podczas gdy on nie wie czy żyjesz, czy coś ci się stało. To wydaje mi się okrutne.

I przerwij starania o dziecko już od zaraz.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 04:13   #25
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426256]I tak chyba zrobię po tym sylwestrze jak do niczego nie dojdzie. Przez jakiś tydzień nie będę się odzywać, po czym odbiorę telefon i powiem, że podjął decyzję. Na bank będzie chciał rozmawiać w 4 oczy, bo go znam. Powiem mu wtedy, że to niszczy nasz związek. Moją miłość do niego. Chociaż nie, może nie miłość, ale jakieś zaufanie, poczucie bezpieczeństwa a bez tego związek się sypie i lepiej nie będzie.
Dzięki za te słowa, lepiej bym swoich uczuć nie ubrała.[COLOR="Silver"][/quote]

No bardzo dojrzałe, faktycznie potraficie rozmawiać i się ze sobą komunikować. Jak już zajdziesz w ciąże to też przy dziecku będziesz z tatą przez telefon zrywać i go emocjonalnie szantażować?

Cytat:
Dziewczyny, ale on chce tego dziecka, chce być rodzicem, chce razem za mną żyć i chce żebyśmy byli rodziną. Rozmawiamy o tym jak będziemy je wychowywać, jakie obowiązki do kogo będą należały odnośnie dziecka itd. To jest mega dziwne, ale on chce. My dużo o tym gadamy. On chce, ale się BOI No kurdę, ja też się boję. To są poważne decyzje. To nie tak, że on sobie myśli, że najwyżej 300-500zł sypnie i będzie miał z głowy. On chce mieć rodzinę. Tylko jakoś te zaręczyny... Ja sama nie wiem

Aha, i tak wypominacie te kompromisy itd. że to męczenie dupy. Ja tam nie czuję męczenia dupy (może kiedyś tak, ale teraz to już jest wszystko codziennością i nikt się nie męczy) - to raczej jest na zasadzie poznajemy się i chcemy, aby było nam jak najlepiej ze sobą. Ja mogę coś nagiąć, ty też możesz... to już jest dawno przepracowane wszystko: alkohol, sprzątanie, religia, kościoły, mieszkania, wycieczki, spotkania ze znajomymi, bal bla bla codzienne sprawy bo wiadomo, że każde z nas ma inne nawyki, przyzwyczajenia, które musiały się ze sobą skonfrontować. Nie ma dwóch identycznych ludzi co to by mieli identyczne podejście do porządku w szafce czy do spotkań ze znajomymi czy do tego nieszczęsnego picia alkoholu i kredytów. Ja z własną rodziną do tej pory się "kłócę" o pierdoły typu gary w zlewie z resztkami jedzenia bo się z nimi nie da dogadać. Z nim już nie ma żadnych problemów bo się odrobinę ponaginaliśmy i jest nam ze sobą zwyczajnie dobrze.
Słuchaj, słowa są tanie. Rozmawiać możecie o wszystkim, możecie robić plany, to nic nie znaczy, wycofanie się z nich to dla mężczyzny kwestia ot zmiany zdania. To Ty utkniesz w ciąży, z wszystkimi jej konsekwencjami, to Ty zostaniesz samotną, bezrobotną matką. Jesteś aż tak pewna tego człowieka, żeby to ryzykować? Po 5 latach wiszenia na sobie, wiecznych problemów, długów, alkoholu, mamusi w tle... Naprawdę obce osoby Ci muszą mówić jak to wygląda?
Nie, takie "docieranie się" nie jest normalne. Nie jest normalne wieczne sapanie do siebie o alkohol, długi, nie jest normalna nieumiejętność szczerej rozmowy, a tego i Tobie i jemu brakuje. On się nie zobowiąże do życia z Tobą "bo nie", "bo się boi", no świetna komunikacja, Ty wymyślasz w odwecie jakieś zrywanie przez telefon, niczym urażona nastolatka. Większość dorosłego życia spędziłaś u boku tego człowieka, więc może dlatego ciężko Ci zrozumieć, że to nie jest normalna relacja, nie tak powinien wyglądać zdrowy związek, a już na pewno nie jest to dobry moment na zachodzenie w ciążę.

Zamiast szczerze porozmawiać z człowiekiem, z którym niby nie masz problemów komunikacyjnych to Ty planujesz jakieś podchody za miesiąc, cały czas próbując zajść z nim w ciążę, no kosmos jakiś. I oczywiście jesteś gotowa faktycznie z nim wtedy zerwać, nawet jak już będziesz w ciąży? Czy tak sobie po prostu chcesz go poszantażować, licząc na to, że wtedy się złamie i Ci da na odpie*dol ten pierścionek? Świetne życie sobie szykujesz.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 04:44   #26
201803071148
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-06
Wiadomości: 1 468
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Cytat:
Napisane przez ruda_beksa Pokaż wiadomość
Ok, czas na niepopularną opinię. kopnienta, nie wiem, czy to ci pomoże... ale ja bałabym się zaręczyć z kimś, z kim nie mieszkałam. Wiem, że wspólne mieszkanie nie gwarantuje, że małżeństwo się uda. Ale tak mam i już, więc rozumiem, że ktoś może cię kochać, ale bać się kolejnego kroku bez poznania tej intymności. To po pierwsze.

A z tym deadlinem to, niestety, niepotrzebnie dołożyłaś sobie stresu i jemu też zamiast pozwolić związkowi rozwijać się naturalnie. Nie wiem, jak zareagowałabym na takie.. właściwie ultimatum, ale sam pomysł dla mnie brzmi źle. Nie zrywałabym natomiast z kimś, kogo kochasz na tyle, żeby mieć z nim dziecko, tylko dlatego że zegar uderzył w magiczną godzinę.
Pal licho mieszkanie, bo umowe mozna zerwac, spakowac manatki i wrocic do siebie, ale planowanie dziecka z facetem, ktory nie potrafi sie zdeklarowac?

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;79426256]I tak chyba zrobię po tym sylwestrze jak do niczego nie dojdzie. Przez jakiś tydzień nie będę się odzywać, po czym odbiorę telefon i powiem, że podjął decyzję. Na bank będzie chciał rozmawiać w 4 oczy, bo go znam. Powiem mu wtedy, że to niszczy nasz związek. Moją miłość do niego. Chociaż nie, może nie miłość, ale jakieś zaufanie, poczucie bezpieczeństwa a bez tego związek się sypie i lepiej nie będzie.
Dzięki za te słowa, lepiej bym swoich uczuć nie ubrała.

---------- Dopisano o 03:45 ---------- Poprzedni post napisano o 03:31 ----------

Dziewczyny, ale on chce tego dziecka, chce być rodzicem, chce razem za mną żyć i chce żebyśmy byli rodziną. Rozmawiamy o tym jak będziemy je wychowywać, jakie obowiązki do kogo będą należały odnośnie dziecka itd. To jest mega dziwne, ale on chce. My dużo o tym gadamy. On chce, ale się BOI No kurdę, ja też się boję. To są poważne decyzje. To nie tak, że on sobie myśli, że najwyżej 300-500zł sypnie i będzie miał z głowy. On chce mieć rodzinę. Tylko jakoś te zaręczyny... Ja sama nie wiem

[/QUOTE]

No chce, bo bylby weekendowym tatusiem a w razie niewypalu placilby alimenty. Serio, facet nie jest gotowy na deklaracje, bo skoro CHCE, to co do cholery stoi na przeszkodzie?
Facet mydli Ci oczy,tak mu jest wygodnie, a w razie gdy zajdziesz w ciaze to owszem, moglby sie nim zajac, ale w waszym zwiazku nic by sie nie zmienilo.

Btw. Mieszkanie dopiero po slubie, ale seks i dziecko juz przed - tak bardzo katolickie i logiczne.

Wysłano z ☎
201803071148 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 04:58   #27
khloe
Strzelaj lub emigruj!
 
Avatar khloe
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Medellin!
Wiadomości: 27 440
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Ja się Tobie dziwię,ze chcesz na siłę mieć dziecko z kimś kto nie chce z Tobą być. Bo dla mnie to tak wyglada. On potrzebuje palaczki w piecu i sprzątaczki.

Czekam aż ty mu kupisz pierścionek,który byś chciała dostać i sama sobie wciśniesz na palec. Nie wiem skąd u ciebie taka desperacja.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________

Przejechane na rowerze w 2019: 2 762
km



mój INSTA
(napisz pw kim jesteś wizażanko
khloe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 04:59   #28
Nymerth
Rozeznanie
 
Avatar Nymerth
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 597
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Mogłaś zamiast tego roku na przemyślenia dać mu rok/pół roku mieszkania razem i wtedy czas na decyzję. Ja nie dziwię się, że on nie chce deklaracji z osobą, z którą jest tyle czasu a ona nawet nie czuje się swobodnie w jego domu, kiedy go nie ma. Brak tutaj jest podstaw, zaczęłaś totalnie nie od tej strony. Jak będzie dziecko to on i tak będzie już skazany na kontakty z Tobą całe życie, może dlatego myśli, że ułatwiłoby mu to sprawę. Jednak wtedy te zaręczyny nie będą z powodów, o których Ty marzysz. On nie jest do Ciebie przekonany teraz. Być może nigdy nie będzie. Ale mieszkając razem mielibyście okazję się przekonać, czy taki stan odpowiada Wam na całe życie. Tutaj jest zgadywanka - co za tym idzie, ja też bym nie chciała się na jego miejscu zaręczać.
Nymerth jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 05:05   #29
QueenOfHearts
Rozeznanie
 
Avatar QueenOfHearts
 
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 864
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

kopnienta

W chwili obecnej ciąża to nie jest dobry pomysł.
On mówi,że chce dziecka. Jednak popatrz na to logicznie. Jego ciagle nie ma, mówi Ci wprost,że boi się z Tobą związać na poważniej(zareczyny). Serio on już teraz wręcz krzyczy do Ciebie,że na zobowiązania z jego strony na ten moment liczyć nie możesz (pisząc zobowiązania mam na myśli ślub, wspólne wychowywanie dziecka itp NIE PISZĘ, że Wasz związek jest otwarty).
Rozumiem chęć zaręczyn, też ostatnio zaczęłam myśleć,że bym chciała aby TŻ mi się oświadczył.
Jednak serio musisz zacząć chłodno myśleć. Nie mówię,że masz zrywać, tylko jeśli ultimatum dałaś i teraz sobie przysłowiową "cholewę z gęby zrobisz", to ostatecznie tylko na tym stracisz. Twój Tż zobaczy,że rzucasz groźbami na wiatr, ale summa summarum dalej z nim jesteś, chcąca, czekająca, naginająca swoje zasady itp.
__________________
"NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI. JESTEM TYLKO JA." T.Pratchett

Edytowane przez QueenOfHearts
Czas edycji: 2017-12-05 o 05:06 Powód: literówka
QueenOfHearts jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-05, 05:09   #30
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
Dot.: Zbliża się deadline a ja nie wiem co robić.

Moim zdaniem zachowanie Twojego faceta jest nie w porządku i nie dziwię się, że czujesz się niekomfortowo. Można dłużej czekać na zaręczyny, można nie być gotowym, np ja z moim facetem jesteśmy razem 8 lat, ale najpierw zamieszkamy razem (dążymy do tego, niedługo już będzie nas stać), potem zaręczyny. Potem dziecko ewentualnie przed ślubem, by nie zwlekać aż tak bardzo długo. Jednak faktycznie warto wcześniej ze sobą zamieszkać, bo co innego spotykanie się wiadomo, a co innego mieszkanie razem. No i to jest kolejny poważniejszy etap i można myśleć o byciu ze sobą przyszłościowo. Nie wyobrażam sobie za bardzo starać się o dziecko nie mieszkając razem. To większe ryzyko. Twój facet nieładnie postępuje z tym, że boi się ślubu, bo Twoja mama zostawiła tatę. Bardzo niefajnie, że przenosi na Ciebie takie obawy, że w ogóle tak o Tobie myśli zamiast po prostu ufać. W końcu jesteście razem długo i widzi jaka jesteś, może porównać, że na pewno nie jesteś kopią mamy, nikt praktycznie nie jest, więc powód dla mnie kiepski. Poza tym słabo u niego z empatią, skoro nawet nie pomyśli jak czujesz się po takim wyznaniu. Do tego niby chęć oświadczania się po roku, szukanie pierścionków, a potem nagle zmiana i brak chęci. Wiesz skoro tak bardzo tego chciał, to to że się dowiedziałaś nie zmienia faktu, że doprowadziłby to do końca i np oświadczyłby się za rok lub dwa. Miał dużo czasu. No a tak zachował się dziwnie i dał Ci niejasne sygnały. Ja bym jednak spróbowała z nim zamieszkać, bo wtedy poznasz jego jeszcze lepiej. No a staranie się o dziecko to jeszcze większe zobowiązanie niż mieszkanie razem. Zobacz jak będziecie funkcjonować na co dzień mieszkając razem czy to będzie dla niego z wygody czy będziesz jednak widzieć, że on chce robić dalsze kroki. Powiedz mu jak się czujesz z tym co powiedział o Twojej mamie, że boli Ciebie taki brak zaufania i czy to oznacza, że nigdy się nie oświadcza czy zamierza chociaż nad tym lękiem popracować? No a może jest inny powód o którym Ci nie mówi? Jesteście razem długo i powinien Ci powiedzieć czemu zwleka. Bałabym się w takiej sytuacji starać o dziecko też dlatego, że skoro on nie jest Ciebie pewny, nie ufa Ci i patrzy na Ciebie przez pryzmat Twojej mamy co jest dla mnie okropne z jego strony to bałabym się, że może zajdę w ciąże, a on powie nagle, że to nie to i sobie pójdzie. Ty zostaniesz sama z dzieckiem. No a jemu będzie łatwo odejść, nawet z Tobą nie mieszka, dziecko to zobowiązanie, ale może uzna, że zapłaci alimenty i już. To nie jest dobry moment na dziecko jeżeli sytuacja jest taka niepewna.

Ja mam ogólnie wrażenie, że najgorsze właśnie jest to, że myśli, że postąpisz jak Twoja mama albo to wymówka, ale że są jeszcze powody, o których Ci nie mowa. Warto zamieszkać razem i przekonać się jak będzie. Jak piszą osoby wyżej dać nawet te pół roku lub rok mieszkania i potem decydować. No i jasno wtedy powiedzieć, że poznał Cię w różnych sytuacjach i już musi być decyzja. Trudno mu już będzie znaleźć wymówkę, a Ty będziesz wiedzieć czy ten związek ma sens. Naprawdę inaczej patrzę na kogoś kto mówi, że nie jest jeszcze gotowy, bo ludzie naprawdę czasem żenią się po wielu latach, a i tak się kochają, to nie jest wyznacznik, a inaczej na kogoś kto kręci i chyba za bardzo Ci nie ufa z przyczyn niezależnych od Ciebie, bo nie masz wpływu na to co robi Twoja mama, ale po prawie 5 lat związku on powinien Ci ufać i być pewnym Ciebie, a nie podejrzewać takie rzeczy... Co do wychowania dziecka i planów, to skoro on tak się zachowuje i ciągle się niby boi, a raczej kręci, to nie przywiązywałabym się do jego słów. Wielu tak mówiło, a potem zostawiało kobietę w ciąży, a to ona zostaje z wszystkimi konsekwencjami czasem nie mając wsparcia rodziny i mając ciężką sytuację jakby nie patrzeć. On może się odciąć na ile może, płacić alimenty i podrywać dziewczyny i nawet nie mówić im o dziecku, nie odczuwa tak bardzo tego zobowiązania. Nie wierzyłabym we wszystko, bo to życie może zweryfikować, a dziecko na tym ucierpieć.

Edytowane przez Candy_lips
Czas edycji: 2017-12-05 o 05:18
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-11-27 14:41:08


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:03.