czy wy tez tak przeżywacie sesje????

[TsaiNu]

Jestem na 2 roku, powinnam juz byc na 4 ale bylam za granica i czuje sie...zostawiona w tyle. W dodatku zle wybralam uczelnie, bo trafilam na kierunek gdzie sa TYLKO i wylacznie ustne egzaminy...a dla mnie to katorga, niesamowwicie to przezywam, denerwuje sie, nie spie po nocach, wczoraj nie zmruzylam oka a tej sesji mialam juz dwa egz. - pierwszy oblalam, a do drugiego mnie nie dopuscili bo nie mialam wpisu z cwiczen pech bo tego dnia naprawde nie moglam byc na uczelnie, a nie wiedzialam ze bedzie wpiis strasznie mi zle bo czulam sie przygotowana do tego egz. a nawet nie mialam szansy przyplacam to wszystko swoim zdrowiem
, chyba nabawilam sie jakiejs nerwicy i w dodatku mam zespol jelita drazliwego, a wiadomo stres bardzo zle na to wplywa moj kierunek jest tylko na tej uczeli w moim miescie i na jeszcze jednej ale tam jest od tego roku a to oznacza ze gdybym chciala zmienic uczelnie to znow zaczynalabym drugi rok od początku od wrzesnia co ja mam robic? pisemne egz. to dla mnie calkiem inna bajka - zdaje na 5, albo 4 a ustne oblewam....co ja mam zrobic??
poza tym okolo 300 osób w zeszłym roku "wylecialo" z mojego kierunku, wiec jest naprawde ciezko, a letnia sesja jest jeszcze ciezsza...a to sa studia dosc drogie i juz sama nie wiem co robic

[fiolusiek]

wiesz kazdy studnet tak ma nie myslalas o tym zeby wziasc jakis lek uspokajajacy lub wypic meliske?

[evcoooook]

ja jestem na pierwszym roku, każdy mnie straszył, co to się nie będzie działo na pierwszym roku, selekcja, itd
uczyć się uczyłam tylko do angielskiego, bo mam dość wysoki poziom a resztę tylko poczytałam i napisałam swoimi słowami, więc jak widać się da stres ? będzie w piątek, 13go lutego dwa ustne mam, najgorsze przedmioty

o wiele bardziej maturę przeżywałam pozdrawiam panie studentki



ps. co do twojego stresu itd, moim zdaniem powinno do Ciebie to dojść, że jesteś osobą dorosłą, wziąć trochę na looz, współczuję tych ustnych... :/ dla mnie koszmar cokolwiek się wypowiadać, jeszcze na temat z którego mało co wiem..

Może wrzuć na luz, spotkaj się z facetem, przyjaciółmi, mały spacerek, odreagowanie przed nauką ?

[Dagusiac]

Współczuję z tymi ustnymi! Też zdecydowanie wolę pisemne, zawsze się można zastanowić, nikt Ci na ręce nie patrzy - przysłowiowo mówiąc
Ja okropnie przeżywałam moją pierwszą sesję, denerwowałam się, nie spałam po nocach, wkuwałam z kiepskim efektem, byłam biała jak kartka i miałam podkrążone oczy, a do tego nabawiłam się depresji i wiecznie płakałam
Ale to na szczęście za mną...letnią przeżyłam o wiele lepiej, a aktualna też mnie jakoś specjalnie nie przeraża.
Kwestia nastawienia naprawdę!!!

[sectumsempra]

A co takiego studiujesz, że masz tyle ustnych egzaminów?
Myślę, że każdy denerwuje sie ustnym egzaminem, ale trzeba pomyśleć, że to dopiero trening przed tym, co czeka nas w przyszłości. Szukając pracy niejednokrotnie będziesz proszona na rozmowę kwalifikacyjną i co wtedy? Pracodawca napewno wyczuje niepewność, obawę, a kto takiego pracownika będzie chciał? Mając do czynienia częściej z takimi sytuacjami zdobywasaz doświadczenie w tym jak się zachowywać w określonych sytuacjach, co odpowiadać, jak mówić o sobie pozytywnie mową ciała. Co więcej poznajesz własny organizm - to jak reaguje w sytuacji stresowej i czego wówczas unikać.
Ze swojej strony mogę polecić persen. Jeżeli tak bardzo się stresujesz, to wyciszy Cię, uspokoisz się i podejdziesz "z rozsądkiem" do egzaminu.
A przede wszystkim nie przejmuj się tak bardzo tym jaką ocenę uzyskasz, czy zdasz dany egzamin. W tym momencie to "tylko" niezdany egzamin w 1 terminie, a potem to będzie nerwowe szukanie godnej pracy.
Wiem, że to o czym mówię nie jest łatwe. Samej jest mi ciężko wyluzować przed egzaminem... Aczkolwiek stres ma bardzo pozytywny wpływ na nasz organizm, jednakże w określonych ilościach :P

[Barbarita1986]

ja tez przez 3 lata miałam ustne egzaminy tylko i wyłącznie, zaliczenia pisemne. Przezywałam je okropnie, czasami szłam na egzamin po nie przespanej nocy ;/ leżałam czekałam do rana= katorga. Teraz z górki mam dystans, ogólnie rzecz biorąc najgorsze lata za mną, nie przejmuje sie juz.

[TsaiNu]

Studiuje administracje, ale mam ciezkie egzaminy - prawo administracyjne, karne i cywilne oraz logika W tym semestrze mam czesc ogolna, kazda ksiazka to okolo 200 str. i niestety trzeba ją umiec!! Na ten egzamin ktorego nie zdalam uczylam sie wlasnie z ksiazki Nie ma mowy o nauczeniu sie z notatek i zdaniu A w semestrze letnim bede miala egzaminy z czesci szczegołowych - to dopiero bedzie hardcore Persen biore w czasie sesji Moze ja jestem za bardzo ambitna- niezdany egzamin to dla mnie trauma
A co do rozmow kwalifikacyjnych - noe denerwuje sie ani trcohe Pracowalam juz, rowniez za granica- wiec rozmowy byly po ang. - ale to dla mnie zaden stres.
Cala trudnosc polega na tym ze na egz. ustnym dostajesz na dzien dobry pytanie, nie masz czasu na zastanowienie, przypomnienie sobie i musisz odpowiadac...a naprawde ciezko jest miec cala gruba ksiazke albo kodeks w glowie na pamiec Wszystko sie w tym stresie miesza, naprawde

Mam do Was pytanie - jaki srednio zakres materialu musicie przygotowac do kazdego egzaminu?
Bo jak widze znajmych z innych uczelni, ucza sie kilku - kilkunastu kartek i zdają pisemne egz.

[~Veronique]

a ja miałam kilka ustnych egzaminów i uważam że są o niebo lepsze od pisemnych. ma się kontakt bezpośredni z wykładowcą i dużo łatwiej jest się zorientować o co mu chodzi.

a co do ilości materiału to sądzę, że to kwestia kierunku, przedmiotów. na niektóre trzeba znać całe książki na inne wystarczy przeczytać kilka kartek...

nie łam się.

[Dagusiac]

Napisane przez TsaiNu

Studiuje administracje, ale mam ciezkie egzaminy - prawo administracyjne, karne i cywilne oraz logika W tym semestrze mam czesc ogolna, kazda ksiazka to okolo 200 str. i niestety trzeba ją umiec!! Na ten egzamin ktorego nie zdalam uczylam sie wlasnie z ksiazki Nie ma mowy o nauczeniu sie z notatek i zdaniu A w semestrze letnim bede miala egzaminy z czesci szczegołowych - to dopiero bedzie hardcore Persen biore w czasie sesji Moze ja jestem za bardzo ambitna- niezdany egzamin to dla mnie trauma
A co do rozmow kwalifikacyjnych - noe denerwuje sie ani trcohe Pracowalam juz, rowniez za granica- wiec rozmowy byly po ang. - ale to dla mnie zaden stres.
Cala trudnosc polega na tym ze na egz. ustnym dostajesz na dzien dobry pytanie, nie masz czasu na zastanowienie, przypomnienie sobie i musisz odpowiadac...a naprawde ciezko jest miec cala gruba ksiazke albo kodeks w glowie na pamiec Wszystko sie w tym stresie miesza, naprawde

Mam do Was pytanie - jaki srednio zakres materialu musicie przygotowac do kazdego egzaminu?

Też studiuję administrację na UMK i pamiętam, że w 1 semestrze miałam 10 egzaminów, na szczęście nie ustnych. Wiem coś na temat "kobył" najlepsza była chyba z prawa konstytucyjnego - ponad 500 stron
Aha i na mojej uczelni nie wystarczy "kilka kartek" by zdać egzamin.

[cochonnetta]

Napisane przez ~Veronique

a ja miałam kilka ustnych egzaminów i uważam że są o niebo lepsze od pisemnych. ma się kontakt bezpośredni z wykładowcą i dużo łatwiej jest się zorientować o co mu chodzi.

a co do ilości materiału to sądzę, że to kwestia kierunku, przedmiotów. na niektóre trzeba znać całe książki na inne wystarczy przeczytać kilka kartek...

nie łam się.

. Też wolę ustne egzaminy, wtedy czuję się jak prawdziwa studentka. Wiadomo, że lekki stresik chyba każdy ma, ale nie warto panikować. Niestety w tym semestrze ustne nie byly mi dane..

Co do ogólnego przeżywania to ja raczej w ogóle mało czym się przejmuję, a sesją to już kompletnie. Może bardziej bym przezywała jakby mogli mnie wyrzucić, ale u nas raczej takich metod nie stosują

[sectumsempra]

Napisane przez TsaiNu

Mam do Was pytanie - jaki srednio zakres materialu musicie przygotowac do kazdego egzaminu?
Bo jak widze znajmych z innych uczelni, ucza sie kilku - kilkunastu kartek i zdają pisemne egz.

Ja mam w poniedziałek egzamin, na który muszę nauczyć się 800 stronicowej książki i gruby segregator notatek z wykładów, seminariów i ćwiczen. I nie jest to jedyny egzamin, bo już 2 mam za sobą.

[AGNIESZKA 20]

Hej współczuję Ci ustny, co Ci mogę poradzić to z ćwiczeń jak Ci wykładowca nie chcę dać zaliczenia to chyba w ciągu trzech dni możesz złożyć o komisa jak umiesz to zdasz,bo raczej nie oblewają albo się dogadać jakoś z facetem od ćwiczeń, jak tam miałam w zeszłym roku. Pozdrawiam i oby sesja choć porawkowa zakończyła się pozytywnie. Trzymam kciuki i nie martw się studia to już są studia.

[TsaiNu]

Nie, nie Wpis z cwiczen z tego przedmiotu dostaje kazdy student akurat tutaj nie bylo zaliczenia ani spr. obecnosci, problem jest w tym ze wykladowcy nie ma na uczelni bo wyklada w warszawie i tylko tam mozna go zlapac- dlatego nie mialam wpisu bo przegapilam termin kiedy byl on na uczelni

[bertha233]

Więcej nie przegap terminu, piluj się bardziej to nie będziesz się tak denerwować.
Ja ogólnie na ćwiczenia prawie zawsze czytałam zadany materiał, na 80% wykładów byłam. Bałam się strasznie 1 kolokwium ale napisałam na 26 na 30. Wtedy stres minął. Spokojnie, regularnie, pomalutku - do przodu.
Teraz sesja ale zbytnio się nie stresuje. Mam tylko jedną 4. Nie to żebym sie chwaliła ale poprostu to jest potwirdzenie ze regularna praca nawet w niewielkich ilościach (po 40min dziennie) daje efekty. Nie denerwujcie się ! Są poprawki w najgorszym wypadku. A egzamin ustny - kto wie czy nie jest lepszym wyjściam. Zawsze możesz powiedzieć to co akurat wiesz na dany temat. Chyba ze nic się nie wie to faktycznie kiepsko. W teście mozna strzelić..
Powodzenia !

[Camarilla]

Ciezko coś poradzić. Studia wymagają dużej ilości pracy samodzielnej. Nie możesz porównywać swoich materiałów do innych uczelni, kierunków- tak się nie da. Ktos, kto studiuje kierunek ścisły może mieć matriału na 20 stron ale tyle samo pracy co Ty na administracji ze swoimi "kobyłami". Ja studiuje socjologię i ta sesja jest też dla mnie wielkim przeżyciem. Mam dwa ustne resztę pisemnych, a jeśli chodzi o materiał to widzisz.. na jeden egzamin mam 15 ksiązek plus podręcznik wybrany plus wykłady i materiał z ćwiczeń, na które co zajęcia czytaliśmy po około 100 stron ze złożonych fragmentów..

Musisz troszkę wyluzować. Ja mam podobne podejście do Ciebie- muszę zaliczyć, niezaliczenie wiąże się z załamką. Ale nie można tak. To wykańcza człowieka. Jestem wykończona fizycznie przez brak snu, odpoczynku i psychicznie przez swoje ambicje, nastawienie.. Troszkę musisz się uspokoić i po prostu iść do przodu.

A jeśli miałabym coś ejszcze radzić to jednak trzeba pamiętać o takich rzeczach jak wpisy w terminie, więksozść wykłądowców tego przestrzega. W Twoim interesie leży to, żeby zdobyć wpis nawet jesli nie było Cię na ogólnym terminie ich uzyskiwania. IStnieją maila do wykładowców, maja oni swoje konsultacje- nikt nie przyniesie niczego pod nos.

Na egzaminy ustne postaraj się spojrzeć tak jakby miały dać Ci szansę- na pisemnym nie wiesz i nie napiszesz. na ustnym może CIę nakierować egzaminator.. coś pomóc, wyciągnać jeśli widzi, że jesteś względnie przygotowana. Poza tym jesli zadaje CI pytania zastanów się chwilę, masz do teog prawo- nie jesteś maszyną, że wciśnie guzik a Ty mu sypiesz definicjami, myślę, że egzaminatorzy takie rzeczy w więksozśći rozumieją.

Twoje studia są drogie- to uczelnia prywtana cyz masz na mysli włożone pieniądze w jakieś książki i tak dalej?

Na studiach nie konczy sie zycie. Moze to nie są studia dla Ciebie jeśli uczenie się nie sprawia Ci przyjemności. Nie mówię, że masz zmieniać kierunek bo tu tyle materiału ale zazwyczaj jeśli są wymarzone studia to i motywacja jest większa i chęć do nauki.. wiem czasami i zamiłowanie do przemdiotów nie wystarcza gdy dopada zmęczenie, ale przy regularnej pracy da się z nim wygrać.

[nafie]

najlepiej uczyc sie tyle ile nam na to organizm i checi pozwalaja, a potem isc z przekonaniem ze zrobilo sie wszystko co w swojej mocy :P

inaczej zawsze jest stres :P

[KawaMarcepanowa]

Też na pierwszym roku miałam strasznie wygórowane ambicje by zdać egzaminy na 5, niestety mimo nauki życie zweryfikowało moje plany i.. od tamtego czasu już się tak nie stresuję. Bo wiem, że stopnie niestety nie zawsze zależą od nauki, ale zdarza się, że od humoru egzaminatora, czy też po prostu od zwykłego "farta". Moim zdaniem trzeba po prostu dać z siebie wszystko, uczyć się dużo, ale nie aż tak żeby nie spać po nocach, i iść potem na egzamin ze świadomością, że są jednak te drugie szanse, poprawki. Z mniej stresowym podejściem wiedza lepiej trzyma się w głowie.

[dobra_wróżka]

Ja natomiast nie lubię egzaminów pisemnych, nie umiem wody lać. Za to na egzaminach ustnych nie jest tak źle.
Też studiuje administrację, ale kodeksów nikt na pamięć nie kazał nam się uczyć, może moja uczelnia jest mało prestiżowa?

[-agniesia-]

Rozumiem co czujesz, właśnie jestem w trakcie mojej 11 już w życiu sesji...też nie cierpię ustnych egzaminów, bardzo się przed nimi stresuję, tym bardziej, że dotyczą największych przedmiotów z całych studiów, do których trzeba mieć perfekcyjnie nauczone parę tysięcy stron, żeby iść na nie swobodnie A że jest to fizycznie nie do wykonania to zawsze idzie się na nie licząc na szczęście i dobry humor egzaminatora, co potęguje stres.
Nie ma innego wyjścia, jak podejść do tego wszystkiego z dystansem. Uświadomić sobie, że świat na studiach się nie kończy i że są ważniejsze rzeczy, jak choćby własne zdrowie psychiczne Przecież świat się nie zawali, nawet jak będę musiała powtarzać jakiś przedmiot..
I jeszcze jedna techniczna sprawa- warto sobie rozplanować czas do nauki, nie zapominać o racjonalnych przerwach i odpoczynku, starać się w miarę wysypiać, szczególnie w noc przed egzaminem, wtedy się lepiej myśli no i przed wyjściem z domu nie zapomnieć o śniadaniu

[ballbinna]

A ja to mam wręcz odwrotny problem. Sesja wogole mnie nie stresuje i co za tym idzie, kompletnie nie mobilizuje... Na ustne wchodzę z poczuciem, ze co by nie było, to coś się z siebie wydusi... Z pisemnymi gorzej, bo trzeba się konkretów wyuczyc...

Ale czy istnieje jakaś złota rada na stres... ?
no i na lenistwo rzecz jasna... :P

[Ruffian]

Mam wrażenie, że egzaminy stresują o wiele mniej, gdy człowiek się do nich po prostu przygotuje.

[dziuba85]

E tam wcale nie uważam, że jak człowiek się przygotuje, to mniej stresu.
Otóż, z tego co zauważyłam po 5 latach, to to, że nie trzeba mieć wiedzy a farta. No cóż takie to życie.
Niestety ile razy to ja miałam, że wykuta byłam, rozumiałam temat a losowanie było ... i niestety, ludzie którzy ściągnęli zaliczyli.

Ale sprawiedliwości nie ma


A co do tematu, to z każdą sesją jestem wręcz kłębkiem nerwów i drażni mnie wszystko. Mam ochotę po prostu zabić

[wdowa_po_leninie]

Napisane przez Ruffian

Mam wrażenie, że egzaminy stresują o wiele mniej, gdy człowiek się do nich po prostu przygotuje.

ja mam właśnie na odwrót. jak się dobrze przygotuję to mam stresa- bo wiem, że przecież umiem i muszę dać z siebie wszystko- taka presja :P
a jak się nie nauczę - to mam lekko mówiąc wszystko w pupie bo co ma być to będzie- i tak nie umiem


a co do sesji.. ja jestem na pierwszym roku, tak mnie straszyli... ale powiem, że nie jest źle może dlatego, że nie mam ustnych egzaminów dzięki Bogu- wtedy na pewno byłoby gorzej bo nie lubię takiej formy odpowiedzi
stres był tylko na jednym egzaminie- bo wykładowca to kosa- a poza tym luz, gorzej było przed maturą

[dziuba85]

A może to też zależy od kierunku? Czy sesja będzie łatwiejsza czy trudniejsza. Ale co tam przede mną jeszcze 2 sesje... ;/

[Ruffian]

Napisane przez dziuba85

Otóż, z tego co zauważyłam po 5 latach, to to, że nie trzeba mieć wiedzy a farta. No cóż takie to życie.

No to jest bardzo niesprawiedliwa sytuacja, ale zalezy od uczelni. Może na Twojej jest właśnie tak, natomiast na mojej, jesli sie nie umie, to się po prostu nie zda, i nie ma w ogóle innej opcji. Jeśli się przygotujesz, to zdasz, no chyba że Cię trema zeżre i nie wejdziesz do sali egzaminacyjnej, ale umówmy się - to jest sytuacja ekstremalna.

Ale chyba właśnie o to chodzi - dobre studia słuzą zdobywaniu umiejętności i wiedzy, a nie prześlizgiwaniu się na egzaminach, bo się miało farta. Stres stresem, ale studiować człowiek powinien iść z chęcią owej wiedzy zdobycia (pomijam "uczelnie" typu Kup Sobie Wykształcenie).

[dziuba85]

No wiesz Ruffian,ja jestem na drugiej uczelni. I widzę, że na PWr jak i na PW trzeba mięć farta. Może uważasz, to za bzdurę, ale jednak jest jak jest. (wiedza oczywiście też jest mile widziana... i bardzo ważna, ale mówię, że jak farta nie masz, to i jak ją masz, to g... może Ci to dać).
Trzeba umieć zagadać do prowadzącego...i takie tam bla, bla, bla.

No tak, bo będąc na 4 roku to zapewne pamięta się doskonale co się miało na 1 (materiał i inne duperele).

I szkoły humanistyczne trochę różnią się od tych technicznych.

Ot tyle mam do powiedzenia na ten temat.

[Ruffian]

W takim razie współczuję, bo uważam, że taka sytuacja jest niedopuszczalna. Ale dalej jestem zdania, że to zależy od uczelni.
A czym konkretnie różnią się studia humanistyczne od technicznych, biorąc pod uwagę poruszany przez nas temat?

[dziuba85]

Ja też jesteś wściekła na to, że trzeba mieć szczęście.

Na technicznych ludzie bardziej ściągają. Bo jednak na humanistycznych można wykuć.

[Camarilla]

Wydaje mi sie, ze cos w tym jest ze im lepiej ejst się przygotowanym tym stres mniejszy, ale mimo wszystko to, że potrzebne jest szczęście czasem mimo duzej wiedzy strasznie mnie irytuje. Jutro egzamin z 15 pozycji opracowąłam z 12.. i co trafie na ktoras z tych trzech a pewnie ktos kto nie przecyztal zadnej moze trafic na najlatwiejsza ktorej przecyztal opracownaie. Wiadomo, ze egzmainator moze sie skapnac bo to ustny.. ale mimo wszystko. CZesto tak mam ze jestem bardzo dobrze przygotowana, ale egzamin jest taks zczegolowy ze wszyscy strzelają.. Ostatnio tka miałam kilka nocy zarwanych, a pytania dotyczyly autorów ksiazek o których inny wpsomnial raz w tekstach, których była ogromna ilosc

[Afra86]

Napisane przez dziuba85

Na technicznych ludzie bardziej ściągają. Bo jednak na humanistycznych można wykuć.

a co takiego trzeba sciagnac, czego nie mozna wykuc? ;p