nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-06-24, 06:42   #1
Promyczek001
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 17

nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu


Witam. Proszę o jakieś wsparcie , bo już nie daję sobie rady sama ze sobą.

Ponad 2 miesiące temu zakończył się mój roczny związek. Był to dla mnie związek w którym pokładałam ogromne nadzieje, pokochałam go całą sobą, myślałam, że on mnie też - przez cały związek o mnie zabiegał, zapewniał jak wiele znaczę, był wobec mnie spokojny, cierpliwy, nigdy mnie nie skrzywdził i nie doprowadził do płaczu. Nie powiem, miałam swoje za uszami. Jestem osobą wybuchową i dosyć zaborczą. Głównie to ja powodowałam kłótnie w tym związku, ale zawsze jakoś się dogadywaliśmy i wszystko wracało do normy.

W dniu zerwania to ja wyciągnęłam od niego informacje, że „coś się z nim dzieje”, że od jakiegoś czasu tak naprawdę mnie oszukiwał, zmuszał się do spotkań, czułości, że przestaje mu zależeć. Myślałam, że to jakiś żart, ale jak kilka razy powtórzył mi to samo, byłam w szoku, wyłam i błagałam, żeby mnie nie zostawiał. Ale on już i tak wewnątrz siebie podjął decyzję jakiś czas temu, tylko nie wiedział jak mi ją przekazać, bo bal się, że mnie skrzywdzi. Świat mi sie załamał. Przez pierwsze 2 tygodnie nie umiałam funkcjonować, nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, spałam po 2/3h i płakałam. Próbowałam z nim jeszcze porozmawiać, bo wszystko było dla mnie niezrozumiałe, jak mogło dojść do czegoś takiego. On na początku przepraszał, mówił, że wie, że mnie skrzywdził, aż w końcu moje próby kontaktu zaczęły go irytować. Poprosiłam go o zablokowanie, bo zrozumiałam, że to koniec, a nie chciałam oglądać jego aktywności w mediach społecznościowych. Od 7 maja kontaktu brak.

Od tamtego momentu, mimo, że minęło już trochę czasu, czuję się coraz gorzej. Wychodzę do ludzi, robię wiele rzeczy, ale wszystko robię z przymusu, nic nie sprawia mi radości, myśli o nim i o tym jak było nam dobrze mnie po prostu dręczą. Doszłam do momentu, gdzie wiem, że już nigdy nie będzie dobrze. Że nic się nie zmieni, nawet za 5, czy 10 lat. Boję się własnych myśli, bo ten ból jest tak ciężki, że nam wrażenie, że nie wytrzymam długo. Jedyne co mnie trzyma przy życiu, to rodzina. Nic więcej. Moje plany pójścia na studia biologiczne, podróżowania - legły w gruzach. Nie mam żadnych celów i pragnień. Zamiast żyć, ja po prostu staram się przeżyć z dnia na dzień. Budzę się codziennie ok. 6 rano, nawet jak pójdę późno spać. Razem z nim, wszystko odeszło. Poszłam na psychoterapię. Ale dopiero 3 spotkania za mną i szczerze, nic póki co nie dają. Żadne wygadanie się komuś nie daje mi upustu emocji.

On się ani razu nie odezwał. Ja napisałam do niego (nr telefonu nie był zablokowany) kilka dni temu, bo miał urodziny. Próbowałam z nim ostatni raz porozmawiać, bo myślałam, że przez czas, gdy nie mieliśmy kontaktu coś sobie uświadomił. Nie miał nawet ochoty ze mną rozmawiać. Napisał, że już nic a nic do mnie nie czuje, nie myśli o mnie i idzie do przodu. Odnawia znajomosci, żyje pełnia życia.. nawet nie zapytał jak ja się trzymam. W pewnym momencie przestał odpisywać.

Dodatkowo męczą mnie myśli, że mnie się po prostu nie da kochać. To było moje 3 zerwanie z praktycznie tego samego powodu. Pierwsze - chłopak po 2 miesiącach powiedział, że nie potrafi się zakochać, drugie - chłopak po miesiącu powiedział, że nie umie mnie pokochać, choć bardzo chce i teraz 3 - po roku słyszę, że uczucie gaśnie. No halo. Co jest ze mną nie tak? Jakieś rady?
Promyczek001 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 08:12   #2
karola11
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Stumilowy Las
Wiadomości: 2 853
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez Promyczek001 Pokaż wiadomość
Witam. Proszę o jakieś wsparcie , bo już nie daję sobie rady sama ze sobą.

Ponad 2 miesiące temu zakończył się mój roczny związek. Był to dla mnie związek w którym pokładałam ogromne nadzieje, pokochałam go całą sobą, myślałam, że on mnie też - przez cały związek o mnie zabiegał, zapewniał jak wiele znaczę, był wobec mnie spokojny, cierpliwy, nigdy mnie nie skrzywdził i nie doprowadził do płaczu. Nie powiem, miałam swoje za uszami. Jestem osobą wybuchową i dosyć zaborczą. Głównie to ja powodowałam kłótnie w tym związku, ale zawsze jakoś się dogadywaliśmy i wszystko wracało do normy.

W dniu zerwania to ja wyciągnęłam od niego informacje, że „coś się z nim dzieje”, że od jakiegoś czasu tak naprawdę mnie oszukiwał, zmuszał się do spotkań, czułości, że przestaje mu zależeć. Myślałam, że to jakiś żart, ale jak kilka razy powtórzył mi to samo, byłam w szoku, wyłam i błagałam, żeby mnie nie zostawiał. Ale on już i tak wewnątrz siebie podjął decyzję jakiś czas temu, tylko nie wiedział jak mi ją przekazać, bo bal się, że mnie skrzywdzi. Świat mi sie załamał. Przez pierwsze 2 tygodnie nie umiałam funkcjonować, nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, spałam po 2/3h i płakałam. Próbowałam z nim jeszcze porozmawiać, bo wszystko było dla mnie niezrozumiałe, jak mogło dojść do czegoś takiego. On na początku przepraszał, mówił, że wie, że mnie skrzywdził, aż w końcu moje próby kontaktu zaczęły go irytować. Poprosiłam go o zablokowanie, bo zrozumiałam, że to koniec, a nie chciałam oglądać jego aktywności w mediach społecznościowych. Od 7 maja kontaktu brak.

Od tamtego momentu, mimo, że minęło już trochę czasu, czuję się coraz gorzej. Wychodzę do ludzi, robię wiele rzeczy, ale wszystko robię z przymusu, nic nie sprawia mi radości, myśli o nim i o tym jak było nam dobrze mnie po prostu dręczą. Doszłam do momentu, gdzie wiem, że już nigdy nie będzie dobrze. Że nic się nie zmieni, nawet za 5, czy 10 lat. Boję się własnych myśli, bo ten ból jest tak ciężki, że nam wrażenie, że nie wytrzymam długo. Jedyne co mnie trzyma przy życiu, to rodzina. Nic więcej. Moje plany pójścia na studia biologiczne, podróżowania - legły w gruzach. Nie mam żadnych celów i pragnień. Zamiast żyć, ja po prostu staram się przeżyć z dnia na dzień. Budzę się codziennie ok. 6 rano, nawet jak pójdę późno spać. Razem z nim, wszystko odeszło. Poszłam na psychoterapię. Ale dopiero 3 spotkania za mną i szczerze, nic póki co nie dają. Żadne wygadanie się komuś nie daje mi upustu emocji.

On się ani razu nie odezwał. Ja napisałam do niego (nr telefonu nie był zablokowany) kilka dni temu, bo miał urodziny. Próbowałam z nim ostatni raz porozmawiać, bo myślałam, że przez czas, gdy nie mieliśmy kontaktu coś sobie uświadomił. Nie miał nawet ochoty ze mną rozmawiać. Napisał, że już nic a nic do mnie nie czuje, nie myśli o mnie i idzie do przodu. Odnawia znajomosci, żyje pełnia życia.. nawet nie zapytał jak ja się trzymam. W pewnym momencie przestał odpisywać.

Dodatkowo męczą mnie myśli, że mnie się po prostu nie da kochać. To było moje 3 zerwanie z praktycznie tego samego powodu. Pierwsze - chłopak po 2 miesiącach powiedział, że nie potrafi się zakochać, drugie - chłopak po miesiącu powiedział, że nie umie mnie pokochać, choć bardzo chce i teraz 3 - po roku słyszę, że uczucie gaśnie. No halo. Co jest ze mną nie tak? Jakieś rady?
Napisałaś, że chciałaś iśc na studia biologiczne, więc zakładam, że jesteś jeszcze bardzo młoda. Ile masz lat, 19? Pewnie coś koło tego.
Zakładam też, że spotykałaś się z chłopakami mniej więcej w Twoim wieku. Nie zdarza się często aby w tym wieku związki trwały latami czy też do grobowej deski. Oczywiście zdarzają sie i takie - pierwsze zakochanie, związek, ślub i happy end. Myślę, że chłopacy, z którymi się spotykałaś mogli nie być dojrzali emocjonalnie, w tym wieku zakochanie przychodzi i przechodzi ot tak, często tak się zdarza. Poza tym, pomyśl, jeśli masz taki "czepialski" charakterek i prowokujesz kłótnie, to może warto troszeczkę odpuścić? Takie sytuacje mogą nieco zrażać do drugiej osoby i zniechęcać a w efekcie tego uczucia mogą się wypalać.
Przed Tobą jeszcze pewnie niejeden związek i rozstanie - aż trafisz na tego jedynego
__________________
karola11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 10:02   #3
LhunLai
Eternal rebel
 
Avatar LhunLai
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 1 054
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Powtarzasz jakiś schemat, masz za zadanie to właśnie na terapii przepracować i dojść do tego, czemu sytuacja się powtarza. Dobrze zrobiłaś, kontynuuj ją. Aczkolwiek jeśli jesteś na psychodynamicznej to bardziej polecam poznawczo-behawioralną/ terapię schematów, o wiele szybsze efekty.

Jakby było tak dobrze, jak mówisz, to by nie było rozstania, niech ta oczywista i do bólu logiczna prawda do Ciebie dotrze. Przyznaj się, co tam odwalałaś w tym związku, że doprowadzało to do kłótni? Pewnie już się tym zmęczył.

Strasznie egzaltowanie to przeżywasz, przynajmniej tak to opisujesz. Rozstanie to nie koniec świata, życie toczy się dalej, daj sobie czas na żałobę ale też spróbuj zająć się powoli innymi rzeczami, takie pogrążanie się w negatywnych emocjach nic dobrego nie przyniesie.
LhunLai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 11:09   #4
Promyczek001
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 17
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Co odwalałam? Nie umiem przytoczyć teraz konkretnych kłótni, ale jestem po prostu osobą wybuchową, jedna drobnostka potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, zaczynam krzyczeć albo płakać. Za chwilę przeważnie się uspokajam. Wiem, że to mój problem, ale on zawsze mnie akceptował jaka byłam. W pewnym momencie też zaczęliśmy sobie grać strasznie na nerwach, bo mnie irytowało jego podejście do życia, a jego moje. Ja jestem osobą, która często się stresuje i wszystkim przejmuję, a on patrzy na świat przez różowe okulary i życie jest usłane różami. Poza tym, często występowały kłótnie o jego rodzinę. Jego siostra bardzo mnie zwyzywała, słyszała jakieś plotki na mój temat (o których on wiedział ode mnie, wiedział co jest prawdą, a co nie) i wyjechała na mnie ze szma*tami itp. Okazało się też potem, że przez pół roku naszego związku na mnie nagadywała całej jego rodzinie. On niby się za mną wstawił, ale na drugi dzień się pogodzili i znów byli „idealnym rodzeństwem”. Od tamtego momentu nie chciałam do nich przyjeżdżać, a jak mi coś o niej mówił to wybuchałam i zdarzało mi się ją wyzywać. Nie miałam kompletnie do niej szacunku, robiła wszystko, żeby ten związek zburzyć. W końcu za jego namową zdecydowałam się, że pora zakończyć wojnę. Nigdy mnie nie przeprosiła, ja jej również, to wszystko się rozmyło i zaczęłyśmy normalnie rozmawiać. A po rozstaniu dowiedziałam się, że „dobrze, że mnie zostawił”.

---------- Dopisano o 11:09 ---------- Poprzedni post napisano o 11:03 ----------

Mam dokładnie 19 lat. Owszem, wiem, że w takim wieku trudno o związek, który będzie trwał i zakończy się ślubem. Ale on był naprawdę inny. To nie typ imprezowicza, który całuje się z co drugą dziewczyną, pisze z kilkoma naraz. Zawsze powtarzał, że nie spotkaliśmy się przez przypadek, że to coś musi znaczyć, że w klubie gdzie było kilkaset osób, wpadliśmy akurat na siebie. Był troskliwy, wrażliwy, byłam bardziej pewna jego uczuć niż swoich. A tu zonk.
Promyczek001 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 11:27   #5
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Krzyczenie i płakanie z byle powodu nie jest normalne, powinnaś popracować nad sobą i terapia to może być dobra okazja.
Poza tym masz dopiero 19 lat i już 3 związki na koncie, czyli przynajmniej nie masz problemu z wchodzeniem w związki. Ja pierwszy i jedyny związek miałam dopiero w wieku 23 lat. Jednak pamiętam, jak niedojrzali byli ludzie w liceum i nie dziwię się, że twoje związki nie przetrwały. Na studiach ludzie są już trochę poważniejsi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 11:49   #6
Dwight_Schrute
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 2 226
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Nie słuchaj, że to przez niedojrzałość innych.
Świat się nie skończył i masz przed sobą całe życie. Znaczy to, że sporo czasu jest na pracowanie NAD SOBĄ. Panowanie nad emocjami to coś czego się uczymy z wiekiem. Tobie będzie trudniej, bo sama stwierdziłaś, że obecnie nie jest dobrze. Znaczy to, że jesteś grubo "poza skalą". Weź odpowiedzialność za siebie, za swoje emocje i swoje zachowania. Twoje wybuchy nie są spowodowane światem zewnętrznym, ale tym co w Tobie. Dlatego to od siebie zaczynaj zmiany.
Dwight_Schrute jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 11:59   #7
karola11
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Stumilowy Las
Wiadomości: 2 853
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Te zmiany nastroju nie są normalne. Ok, czasami może się zdarzyć, ale u Ciebi to już norma z tego co piszesz. Chłopak mógł to akceptować na początku, ale z czasem mogło go to zmęczyć. W tym temacie powinnaś naprawdę nad sobą popracować. Co do jego siostry to nie dziw się, że się pogodzili, to wkońcu jego siostra. Coś usłyszała na Twoj temat i porozmawiała ze swoim bratem na ten temat, nic dziwnego, pewnie chciała go chronić.
Masz dopiero 19 lat. Przed Tobą kolejne znajomości, relacje, związki. Rozumiem, że ten chłopak był dla Ciebie wyjątkowy, ale zobaczysz, że każdy w jakimś stopniu taki będzie. Piszesz, że działaliście sobie na nerwy, więc na dłuższą metę byście się pewnie zamęczyli.
__________________
karola11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-06-24, 12:07   #8
LhunLai
Eternal rebel
 
Avatar LhunLai
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 1 054
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez Promyczek001 Pokaż wiadomość
Co odwalałam? Nie umiem przytoczyć teraz konkretnych kłótni, ale jestem po prostu osobą wybuchową, jedna drobnostka potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, zaczynam krzyczeć albo płakać. Za chwilę przeważnie się uspokajam. Wiem, że to mój problem, ale on zawsze mnie akceptował jaka byłam. W pewnym momencie też zaczęliśmy sobie grać strasznie na nerwach, bo mnie irytowało jego podejście do życia, a jego moje. Ja jestem osobą, która często się stresuje i wszystkim przejmuję, a on patrzy na świat przez różowe okulary i życie jest usłane różami. Poza tym, często występowały kłótnie o jego rodzinę. Jego siostra bardzo mnie zwyzywała, słyszała jakieś plotki na mój temat (o których on wiedział ode mnie, wiedział co jest prawdą, a co nie) i wyjechała na mnie ze szma*tami itp. Okazało się też potem, że przez pół roku naszego związku na mnie nagadywała całej jego rodzinie. On niby się za mną wstawił, ale na drugi dzień się pogodzili i znów byli „idealnym rodzeństwem”. Od tamtego momentu nie chciałam do nich przyjeżdżać, a jak mi coś o niej mówił to wybuchałam i zdarzało mi się ją wyzywać. Nie miałam kompletnie do niej szacunku, robiła wszystko, żeby ten związek zburzyć. W końcu za jego namową zdecydowałam się, że pora zakończyć wojnę. Nigdy mnie nie przeprosiła, ja jej również, to wszystko się rozmyło i zaczęłyśmy normalnie rozmawiać. A po rozstaniu dowiedziałam się, że „dobrze, że mnie zostawił”.

---------- Dopisano o 11:09 ---------- Poprzedni post napisano o 11:03 ----------

Mam dokładnie 19 lat. Owszem, wiem, że w takim wieku trudno o związek, który będzie trwał i zakończy się ślubem. Ale on był naprawdę inny. To nie typ imprezowicza, który całuje się z co drugą dziewczyną, pisze z kilkoma naraz. Zawsze powtarzał, że nie spotkaliśmy się przez przypadek, że to coś musi znaczyć, że w klubie gdzie było kilkaset osób, wpadliśmy akurat na siebie. Był troskliwy, wrażliwy, byłam bardziej pewna jego uczuć niż swoich. A tu zonk.
Mhm, czyli tu więcej rzeczy nie zagrało. No nic nie dzieje się przez przypadek moim zdaniem, ale związki się przytrafiają głównie po to, żeby czegoś dzięki nim się nauczyć - czy to o sobie, czy to o tym, czego Ty oczekujesz od potencjalnego mężczyzny, a czego na pewno nie będziesz już tolerowała, etc. Niekoniecznie po to, żeby to już był "ten ostatni" związek. Traktuj związki jako cenne życiowe lekcje, ot co. Powinnaś popracować nad regulowaniem swoich emocji, ale tu właśnie terapia Ci się idealnie przysłuży i podpowie jak to robić. Nie wiem czy Cię to pocieszy, ale byliście po prostu niedobrani, na dłuższą metę ciężko mi, jako optymistycznej osobie, byłoby wytrzymać z kimś, kto się wszystkim przejmuje, więc to rozumiem. Pod pewnymi względami trzeba jednak być podobnym do siebie nawzajem.
LhunLai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 12:09   #9
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Robiłaś mu jakieś notoryczne jazdy i dziwisz się, że w końcu tego nie wytrzymał i odszedł? Sorry, ale nawet i niewolnik w końcu potrafi się zbuntować przeciwko swojemu panu
Nie ma co rozpamiętywać i co najważniejsze próbować nawiązać z nim kontakt, bo tego, jaką Cię widział przez cały okres trwania związku już nie zmienisz. Radziłabym raczej popracować nad sobą i nerwami, terapia bardzo może Ci w tym pomóc..
evonla jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 12:33   #10
Promyczek001
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 17
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Ale to nie tylko ja robiłam „jazdy”. On nie był bez skazy. Było kilka sytuacji, gdzie bardzo nadszarpnął moje zaufanie. Np. pisał z jakąś dziewczyną ze szkoły, za moimi plecami, która do niego podchodziła, pytała czy pójdą do sklepu i prosiła, żeby nie pokazywał jej zdjęć ze mną. Dowiedziałam się przypadkiem, że piszą, bo napisała akurat w momencie, gdy byliśmy razem. Przeprosił, zablokował. Za kilka dni znów pisała, bo jak się okazało, odblokował ją.

Poza tym był chorobliwie zazdrosny, był zły, gdy w 30 stopniowym upale wyszłam w koszulce na ramiączkach, bo „tylko on powinien widzieć mój dekolt” i kazał mi przykrywać się bluzą. Albo obraził się kiedyś, bo kolega z którym jeżdżę autobusem ze szkoły, zaproponował mi, gdy spóźniliśmy się na autobus, że jego mama podjedzie i czy nie chciałabym się z nimi zabrać, to mnie podrzuci.

Gdy zaczęło się naprawdę bardzo dobrze układać, gdy zrozumiałam pewne kwestie, zapisałam się na psychoterapię i zaczęłam być bardziej opanowana, kupiłam mu prezent bez okazji, robiłam jakieś niespodzianki, emanowała ode mnie radość - on zaczął się odsuwać i oszukiwać mnie. Przez miesiąc czułam, że coś jest nie tak, a gdy o to pytałam mówił „głupiutka, przecież Cię kocham i chcę z Tobą być”, a w głowie planował zerwanie. Dodatkowo sypiając ze mną przez ten czas i mówiąc mi podczas tego jak bardzo mnie kocha.

Nie chcę się teraz wybielić, wiem co robiłam źle. Ale dlaczego, gdy zauważył, że się naprawdę staram dać z siebie 100%, chcę się zmienić, jemu się wypaliło uczucie? To chyba nie kochał nigdy? Wszystko akceptował i nagle, gdy widział, że zmierzam w dobrym kierunku - bum. To jest nielogiczne. Sam przyznał, że widział jak się starałam przez ostatni czas, ale w nim zaczęło się coś wypalać. Dzień po zerwaniu napisał do swojej przyjaciółki „o którą nie musiałam się martwić” czy się spotkają.. I z tego co wiem mają bardzo dobre relacje na ten moment, eh.
Promyczek001 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 12:44   #11
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez Promyczek001 Pokaż wiadomość
Ale to nie tylko ja robiłam „jazdy”. On nie był bez skazy. Było kilka sytuacji, gdzie bardzo nadszarpnął moje zaufanie. Np. pisał z jakąś dziewczyną ze szkoły, za moimi plecami, która do niego podchodziła, pytała czy pójdą do sklepu i prosiła, żeby nie pokazywał jej zdjęć ze mną. Dowiedziałam się przypadkiem, że piszą, bo napisała akurat w momencie, gdy byliśmy razem. Przeprosił, zablokował. Za kilka dni znów pisała, bo jak się okazało, odblokował ją.

Poza tym był chorobliwie zazdrosny, był zły, gdy w 30 stopniowym upale wyszłam w koszulce na ramiączkach, bo „tylko on powinien widzieć mój dekolt” i kazał mi przykrywać się bluzą. Albo obraził się kiedyś, bo kolega z którym jeżdżę autobusem ze szkoły, zaproponował mi, gdy spóźniliśmy się na autobus, że jego mama podjedzie i czy nie chciałabym się z nimi zabrać, to mnie podrzuci.

Gdy zaczęło się naprawdę bardzo dobrze układać, gdy zrozumiałam pewne kwestie, zapisałam się na psychoterapię i zaczęłam być bardziej opanowana, kupiłam mu prezent bez okazji, robiłam jakieś niespodzianki, emanowała ode mnie radość - on zaczął się odsuwać i oszukiwać mnie. Przez miesiąc czułam, że coś jest nie tak, a gdy o to pytałam mówił „głupiutka, przecież Cię kocham i chcę z Tobą być”, a w głowie planował zerwanie. Dodatkowo sypiając ze mną przez ten czas i mówiąc mi podczas tego jak bardzo mnie kocha.

Nie chcę się teraz wybielić, wiem co robiłam źle. Ale dlaczego, gdy zauważył, że się naprawdę staram dać z siebie 100%, chcę się zmienić, jemu się wypaliło uczucie? To chyba nie kochał nigdy? Wszystko akceptował i nagle, gdy widział, że zmierzam w dobrym kierunku - bum. To jest nielogiczne. Sam przyznał, że widział jak się starałam przez ostatni czas, ale w nim zaczęło się coś wypalać. Dzień po zerwaniu napisał do swojej przyjaciółki „o którą nie musiałam się martwić” czy się spotkają.. I z tego co wiem mają bardzo dobre relacje na ten moment, eh.
Dopiero co był ideałem, który nie oglądał się za innymi dziewczynami, a teraz w swojej obronie wyciągasz jakieś flirty za twoimi plecami

Oboje jesteście niedojrzali, nie rozpamiętuj, tylko popracuj nad tym co możesz. On już podjął decyzję, nic w tej kwestii nie zmienisz, a i tak świetnego związku nie tworzyliście z tego co piszesz.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-24, 12:47   #12
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Po co wcześniej przedstawiałas go jako ideal, skoro teraz wychodzi typowy buc? Po prostu następnym razem miej większe wymagania. Kłamstwa i chęć kontrolowania ubioru to nie jest "troskliwy partner".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 12:55   #13
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez Promyczek001 Pokaż wiadomość
Ale to nie tylko ja robiłam „jazdy”. On nie był bez skazy. Było kilka sytuacji, gdzie bardzo nadszarpnął moje zaufanie. Np. pisał z jakąś dziewczyną ze szkoły, za moimi plecami, która do niego podchodziła, pytała czy pójdą do sklepu i prosiła, żeby nie pokazywał jej zdjęć ze mną. Dowiedziałam się przypadkiem, że piszą, bo napisała akurat w momencie, gdy byliśmy razem. Przeprosił, zablokował. Za kilka dni znów pisała, bo jak się okazało, odblokował ją.

Poza tym był chorobliwie zazdrosny, był zły, gdy w 30 stopniowym upale wyszłam w koszulce na ramiączkach, bo „tylko on powinien widzieć mój dekolt” i kazał mi przykrywać się bluzą. Albo obraził się kiedyś, bo kolega z którym jeżdżę autobusem ze szkoły, zaproponował mi, gdy spóźniliśmy się na autobus, że jego mama podjedzie i czy nie chciałabym się z nimi zabrać, to mnie podrzuci.

Gdy zaczęło się naprawdę bardzo dobrze układać, gdy zrozumiałam pewne kwestie, zapisałam się na psychoterapię i zaczęłam być bardziej opanowana, kupiłam mu prezent bez okazji, robiłam jakieś niespodzianki, emanowała ode mnie radość - on zaczął się odsuwać i oszukiwać mnie. Przez miesiąc czułam, że coś jest nie tak, a gdy o to pytałam mówił „głupiutka, przecież Cię kocham i chcę z Tobą być”, a w głowie planował zerwanie. Dodatkowo sypiając ze mną przez ten czas i mówiąc mi podczas tego jak bardzo mnie kocha.

Nie chcę się teraz wybielić, wiem co robiłam źle. Ale dlaczego, gdy zauważył, że się naprawdę staram dać z siebie 100%, chcę się zmienić, jemu się wypaliło uczucie? To chyba nie kochał nigdy? Wszystko akceptował i nagle, gdy widział, że zmierzam w dobrym kierunku - bum. To jest nielogiczne. Sam przyznał, że widział jak się starałam przez ostatni czas, ale w nim zaczęło się coś wypalać. Dzień po zerwaniu napisał do swojej przyjaciółki „o którą nie musiałam się martwić” czy się spotkają.. I z tego co wiem mają bardzo dobre relacje na ten moment, eh.
Przecież sama napisałaś, że to głównie przez Ciebie były kłótnie, a partner był spokojny, troskliwy, itp, itd..
Jak dla mnie to ten Wasz związek to jakaś dziecinada, robić sceny o jakieś nieznaczące pierdoły. Idź na tą terapię, napraw to, co siedzi w Twojej głowie, z wiekiem nabierzesz dojrzałości i wtedy pomyśl o jakimś związku na serio.
evonla jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 13:39   #14
karola11
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Stumilowy Las
Wiadomości: 2 853
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Czyli jednak nie był ideałem. Za kim/czym Ty tęsknisz? Popracuj nad sobą i miej większe wymagania wobec siebie i przyszłego partnera i nie daj się robić na szaro tak jak temu chłopakowi, o którym piszesz.
__________________
karola11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 13:41   #15
kazleto
Raczkowanie
 
Avatar kazleto
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 373
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Sorry, ale fakt ze ktos rozumie "ze juz tak masz" to nie znaczy ze
a) nie musisz nad soba pracowac i możesz odwalac akcje
b) ten ktos nie moze poczuc sie tym zmeczony po dluzszym czasie

I o ile chorobliwej zazdrosci z jego strony nie bede komentowac, bo to słabe, to z tego co piszesz wynika ze nie tylko on mial ten problem.

No i czego oczekiwalas w przypadku z siostra? Ze sie wypnie na rodzine? Typ ma 19 lat, podejrzewam ze utrzymuja go w wiekszoaci rodzice. Jak mial w takim przypadku isc na wojne z rodzina?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
kazleto jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 14:17   #16
myweakness118
Raczkowanie
 
Avatar myweakness118
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 319
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Czyli ani ty, ani on ideałem nie byliście. Generalnie po zerwaniu (jak minie trochę czasu) to człowiek ma tendencję idealizować tę drugą osobę, i "wybielać" ten związek we wspomnieniach. Warto sobie wtedy przypominać, co z wami nie grało, zamiast myśleć że "było tak pięknie". No gdyby było to byście nie zerwali.

Ogólnie to co opisywałaś nie brzmi jak przesadzanie, tylko depresja. To, jak się czujesz, że straciłaś chęci na wszystko. Ale diagnozę może postawić tylko specjalista, więc specjalnie się bym moim komentarzem nie sugerowała, to tylko takie spostrzeżenie.

Świetnie, że zapisałaś się na terapię. Po 3 spotkaniach nie ma co oczekiwać cudów, ludzie widzą efekty niekiedy nawet po roku.

Tak jak osoby powyżej pisały - nie można się usprawiedliwiać "ale ja tak mam", tylko pracować nad tym, z czym masz problem - ty piszesz, że jesteś wybuchowa. To nie tak, że musisz być idealna - nikt nie jest - i każdy ma prawo mieć gorszy dzień, ale jeśli to było nagminne, to już trzeba to wziąć na poważnie.

Potraktuj tę relację jako lekcję. Nie idealizuj go w głowie - potem z resztą napisałaś, że ideałem to on nie był - i skoro ci powiedział, że już nic do ciebie nie czuje, to nic z tego nie będzie.

Skoro masz tylko 19 lat i już 3 związki za sobą, to na moje masz duże szanse na kolejne znajomości - całe życie przed tobą To nie tak, że byłaś z jedną osobą 10 lat i teraz cię rzuciła, a ty nie wiesz, jak znowu wyjść do ludzi i kogoś poznać.

Jeśli jeszcze nie jest za późno, to na studia idź - tam poznaje się wielu fajnych ludzi. Jak za późno, to zrób rok przerwy i znajdź pracę - w pracy też znajdziesz znajomych Przed tobą dużo możliwości, głowa do góry

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
myweakness118 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 14:53   #17
Promyczek001
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 17
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Przedstawiłam go jako ideał, bo patrząc na zachowanie poprzednich chłopaków, to tym ideałem był. Jeden chłopak traktował mnie jak swoją własność, a jak mu się nudziłam, to ucinał kontakt, zdarzało się, że wyzywał, po jakimś czasie wracał z bukietem w dłoni i prosił o wybaczenie. Ja wybaczałam i tak w kółko przez rok. Byliśmy małolatami, bo to było, gdy ja miałam 15 lat, a on 16. Wiecie, pierwsze zauroczenia i bawienie się w coś, co nazywałam związkiem, a wcale to związkiem nie było. Potem był chłopak za którym strasznie latałam przez 2 miesiące, bo był baaardzo przystojny, a on zlewał mnie ciepłym moczem, ja myślałam, że bycie nachalną podziała. A następnie chłopak, który brał narkotyki, miał bardzo ciężką depresję, próbę samobójczą za sobą itp. Teraz jak patrzę na te znajomości to dziękuję Bogu, że się skończyły.

No i potem, jak miałam 17 lat, gdy nawet nie myślałam o kimkolwiek i dużo imprezowałam, całkowicie przypadkiem spotkałam chłopaka z wątku. A ponoć miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. On o mnie zabiegał, ja nic nie chciałam. Walczył, walczył, aż w końcu weszłam w ten związek bez głębszych uczuć. I myślałam, że ta walka mi się „należy”. A po czasie, gdy go pokochałam, całkowicie szczerze, gdy zrozumiałam, że pierwszy raz kocham, on uciekł. Dlatego tak go przedstawiłam. Może to fakt, że moje ego przestało być dowartościowywane, tak bardzo mnie boli. Że kopnął mnie w dupę i już więcej nie spotkam kogoś, kto będzie tak się starał. Nie wiem.

Czytając wasze rady (mimo, że niektóre były brutalne) trochę się nad tym zastanowiłam i faktycznie, ten związek nie byłby na dłuższą metę aż tak udany, jak może mi się teraz wydawać. Idealizuję go w głowie, a wiem, że miał niektóre cechy tak nieznośne, że z trudem by mi je było zaakceptować. Aktualnie przeżywam stan obwiniania się, że gdybym nie była taka okropna, to by mnie nie oszukiwał i nie zerwał, a za chwilę mam zmianę o 180 stopni i czuję do niego okropną nienawiść, że nie potrafił ze mną porozmawiać, gdy jeszcze była jakaś iskierka nadziei na naprawę tego wszystkiego. Albo chociaż, że nie potrafił zakończyć tego z klasą, tylko sypiać ze mną, kłamiąc, zapewniając, że kocha, a potem wypalić z tekstem, że już nic nie czuje i nie zainteresować się ani razu. Wiem, że to na nic, że nic mi to nie da, ale nie da się odrzucać każdej myśli z głowy.

Teraz czeka praca nade mną, powiem szczerze na następnej wizycie mojej pani psycholog jak się czuję. Bo póki co nie umiałam się przed nią w 100% otworzyć, raczej mówiłam dużo, ale to nie było wszystko, to co chciałabym, żeby wiedziała. Bałam się, że jak jej powiem o myślach samobójczych, to mnie zamknie w psychiatryku, a co wtedy inni pomyślą? Teraz wiem, że muszę postawić na siebie, wyeliminować pewne cechy charakteru (np ta wybuchowość czy zaborczość), a właściwie sprawić, żebym umiała nad nimi panować, bo z nikim nie stworzę szczęśliwego związku, jak tak dalej pójdzie. A całe życie przede mną i nie wiem co mnie jeszcze spotka.

Mam nadzieję, że te pozytywne myśli nie są chwilowe, a będą się coraz częściej pojawiać i wyjdę z tej rozpaczy. Dziękuję wszystkim za rady.
Promyczek001 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 15:20   #18
LhunLai
Eternal rebel
 
Avatar LhunLai
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 1 054
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Nie bój się jej mówić o niczym, o myślach samobójczych również. Nikt Cię nigdzie nie zamknie, nie Ty pierwsza i nie ostatnia masz takie myśli. Im więcej jej będziesz mówiła o sobie, tym lepiej dla Ciebie.

A na przyszłość nie dawaj się więcej tak traktować, jak we wszystkich swoich poprzednich związkach, bo to wszystko co opisujesz, to jakaś patologia. Nikt nie ma prawa Ci narzucać, co masz nosić czy robić, możesz mieć tyle kolegów ile wlezie, a Twój były sobie jakąś Arabię Saudyjską tu urządzał, no ludzie, 30st upał i jeszcze coś narzucać Możesz nawet z gołymi cyckami po ulicy chodzić jeśli miałabyś ochotę i kij mu do tego. To jest Twoje ciało i nikt nie ma prawa nim sobie rozporządzać. Nie daj się tak więcej.
LhunLai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-24, 15:55   #19
PinkyBinky
Raczkowanie
 
Avatar PinkyBinky
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 67
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Ja byłam w podobnej sytuacji w twoim wieku, też przed studiami. Nie wiem dlaczego myślisz że wszystkie twoje plany nagle legły w gruzach. Na studiach poznasz pełno nowych osób, to jest najlepszy okres w twoim życiu, przynajmniej z mojego doświadczenia. Poznajesz różnych ludzi, możesz chodzić na imprezy, nawet lepiej kiedy jesteś sama. Zacznij robić coś dla siebie, nie dlatego żeby o nim zapomnieć ale dlatego że jesteś dla siebie priorytetem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
PinkyBinky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-25, 06:39   #20
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

Czy nikt nie zauważył, że to już 3 wątek na ten sam temat tej samej autorki? Można by było połączyć to raz, a dwa takie mielenie tematu nic Ci nie pomoże, bo rady będą w każdym wątku takie same.
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-25, 09:49   #21
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
Dot.: nie daję sobie rady sama ze sobą po rozstaniu

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;87954465]Czy nikt nie zauważył, że to już 3 wątek na ten sam temat tej samej autorki? Można by było połączyć to raz, a dwa takie mielenie tematu nic Ci nie pomoże, bo rady będą w każdym wątku takie same.[/QUOTE]
A, faktycznie.
Bedzie zakładała wątki, aż dostanie odpowiedzi, które będą jej pasowały.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-06-25 10:49:38


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:27.