Czy jecie zdrowo?

[Dobranka]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;82977341]Mimo, że jem zdrowe produkty, to uważam, że nie jem zbyt zdrowo.
Taki paradoks.
Jem owoce, ale jem ich za dużo. Nie powinnam jeść tyle owoców, bo to w większości sam cukier. Co z tego, że zdrowy? Nic, jeśli się go przyjmuje w takich ilościach jak ja. Potrafię zjeść w ciągu dnia ze 2-3 banany, ze 3 kiwi, do tego poprawić połową kiści winogron czy wsypać do jogurtu naturalnego jeszcze z garść truskawek, drugą garść borówek i trzecią garść malin. [/QUOTE]

To nie jest jeszcze dużo. Taki witarianin zjadłby chyba nie dwa banany a z kilo bananów na dzień , dwa kilo marchewek itd. Ale nie powinnaś moim zdaniem rezygnować z owoców, bo mają dużo witamin, bardziej ze słodyczy.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez khloe

Obejrzyj sobie film dokumentalny "cały ten cukier" (ang. That sugar movie-na cda jest chyba), to uwierzysz.

Koleś,który na co dzień je bardzo zdrowo przerzuca się na dietę o dokładnie tej samej ilości kalorii,tyle ze pochodzących z fast foodow. Ćwiczy tyle samo i to samo,co przed eksperymentem. Po miesiącu (albo dwóch) jest kilka kilo ciezszy, jego wątroba jest otłuszczona, i ma problem z wejściem po schodach.

Przytył,a wg twojej teorii nie powinien.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jest tak jak mowisz. Co do owocow jeszcze to trawienie ich trwa ok. godzine (dlatego nie powinno jesc sie razem owocow i np. chleba, bo owoce sfermentuja) wiec osoby bedace na diecie wylacznie owocowej sila rzeczy musza wiecej mielic jezykiem.

[skazana_na_bluesa]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;82991411]Od zawsze lubiłam słodkie a mniej słone.
Od zawsze wolałam owoce od warzyw.
Zawsze na widok czegoś słodkiego mam na to ochotę, chyba, że już wyjątkowo przesłodzona jestem i organizm domaga się kanapki z szynką, pomidorem i szczyptą soli

Ostatnio przeginam. I to mocno. W lutym pani ginekolog kazała mi schudnąć 10kg. Dzisiaj byłam na wizycie i co? +3kg
Już serio nie wiem co mam robić. Jak chodzę to się męczę okrutnie. Łydki mi o mało nie wybuchną od zwykłego spaceru.
Chociaż w weekend byłam z TŻ-em na długim spacerze po polach i nic mnie nie bolało, a dzisiaj ledwo do przychodni doszłam.
Waga mi ciągle rośnie. Ważę już ponad 100kg.
Może nie wyglądam, ale czuję.
TŻ mówi, że wyglądam na 75-80kg. Nie wierzy mi, że mam ponad 100kg. Ale to dlatego, że wysoka jestem. A ja ledwo chodzę. Muszę przystopować, jakiś post sobie zrobić. Ale nie potrafię. Kiedyś miałam zaparcie w dietowanie a teraz nie potrafię sobie powiedzieć "stop". Już mi się wszystkiego odechciewa, a tu jeszcze w UP każą iść do pracy. Z dziećmi. Przy których trzeba chodzić, skakać, biegać, schylać się, kucać. A mnie wszystko boli od zwykłego przejścia się do przychodni 300m dalej.

Sorry, musiałam się wyżalić, bo mnie dzisiaj ginka tak zniszczyła wzrokiem, że mi się tam płakać chciało [/QUOTE]
zmień lekarza. zrób koniecznie badania. polecam zestaw, który ja zrobiłam - morfologia, hormony tarczycowe (tsh, ft3, ft4 + można anty-tpo, anty-tp), krzywa cukrowa z insulinową (koniecznie z insulinową, 3 punktowa). do tego hormony płciowe + usg dopochwowe, żeby sprawdzić, czy nie masz PCOS.

cóż, ważymy podobnie, ja jestem dosyć niska i codziennie chodzę przynajmniej przez godzinę z psami. zdarza się, że po pagórkowatym terenie i nie umieram ze zmęczenia.

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8299199 1]Ale na śniadanie nie trzeba jeść koniecznie albo owsianki, albo chleba

Na przykład jajka są bardzo sycące.[/QUOTE]
osobiście zbiera mi się na pawia po porannych jajkach. chyba mam taki spadek cukru.

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;82992521]Ja nie wiem co mam. Dopiero wzięłam się za siebie. Poszłam pierwszy raz od wielu lat do ginekologa. Moja ginka jest beznadziejna. Dzisiaj z okazji kolejnej wizyty miałam mieć cytologię - nawet mnie na samolot nie zaprosiła. Póki co mam przepisaną od lutego luteinę na wywoływanie @. Okresu nie miałam 90 dni a ona się nawet nie zapytała czy czasem w ciąży nie jestem - musiałam jej sama powiedzieć, że nie jestem
Żadnych badań krwi nie przepisała, żadnego usg, żadnej cytologi. No nic, zero, null. Wszystko zwala na wagę. Bez badań, bez niczego. Każe mi schudnąć a ja tyję a ona dalej swoje, że mam schudnąć i odstawić makaron pełnoziarnisty. Aha no na bank mi to coś da jak odstawię makaron. Najlepiej to jakbym wszystko odstawiła, bo mi nic nie służy.
Ale mam do niej najbliżej. Chodzenie mnie strasznie męczy. Nawet podjechanie miejskim mnie męczy, bo trzeba dojść na przystanek itd. Niedługo będę jak te z TLC z programów o tych chorobliwie otyłych, co ich trzeba dźwigiem wyciągać z domu do szpitala. Nawet zakupy spożywcze już robię on-line i mi pan przynosi z tesco. Staram się wychodzić ile mam siły, po siostrzenicę do przedszkola, po coś drobnego do osiedlowego sklepu. Do UP jak muszę. U TŻ-a też zaczęłam w końcu wychodzić (aż się zdziwił jak go poprosiłam o spacer na nogach a nie samochodem).

Musze się jeszcze wybrać do rodzinnego, skoro ta ginka mi nie dała skierowania na żadne badania, ale to może za kilka dni. Staram się rozplanowywać sobie aktywności fizyczne (t.j. chodzenie) na kilka dni. Jutro mam rozmowę o pracę na drugim końcu miasta Nie dam rady jutro załatwić jeszcze przychodni, bo mi nogi wybuchną.

Czas na wzięcie się za siebie. Pierwsze kroki poczynione typu lekarze, więcej ruchu. Ale z dietą jest średnio. [/QUOTE]
jeśli masz ochotę to możemy założyć wątek wsparcia na dietetycznym :P powinnaś zacząć się ruszać - wtedy organizm lepiej reaguje na cukier i insulinę. krótkie spacery dookoła bloku, później coraz dalsze. ew. możesz chodzić z kijkami. a najlepszą alternatywą jest chodzenie na basen, bo tak nie obciąża stawów.
co do makaronu - jeśli nie jest jedzony codziennie po kilogramie to wcale nie jest to wielka zbrodnia.



co do głodówki dla mnie - nie jestem przekonana, czy to dobra droga w moim przypadku. jak zbyt długo nie jem to wpadam w hipoglikemię. ba, raz mam tak, że cukier na czczo mam zbyt wysoki, bo powyżej 100, a innym razem mam mdłości z głodu.

[Pia_Gizela]

Ja kocham świeże pieczywo Czasami zjadam świeża bułkę z masłem, odrobina soli, pomidorem i natka pietruszki

Ogólnie jem dość regularnie, zwłaszcza w tygodniu. Pije dużo wody, 2 kawy z ekspresu, soki wyciskam sama. Słodycze sama robie (zdrowe batony, muffinki, ciasta piekę, lody tez robie sama ). Jemy mięso zarówno gotowane jak i smażone czy pieczone. Jak mnie najdzie ochota na chipsy słone, to piekę jarmuż z solą i chilli do każdego posiłku, który nie jest na słodko, jemy warzywa (np do kanapek z wedlina i serem musi być sałata, i np. ze 2 ogórki kiszone plus z 5 pomidorów koktajlowych, ewentualnie jeden zwykły, generalnie nie jest to plasterek czy dwa warzywa ), do obiadu muszą być również jakieś surówki czy sałatki.

Do pracy zawsze biorę jedzenie z domu (jogurt naturalny i dorzucam owoce oraz nasiona i orzechy /twarozek z warzywami/placuszki z owocami. A lunch to zazwyczaj sałatka z warzywami i mięsem, na przekąskę zabieram 2 czasem 3 rodzaje owoców). Tak, nosze do pracy torbe z jedzeniem moj maz tak samo ale juz od dawna nikt sie nie smieje Jem śniadanie przed wyjściem - mała owsianka albo kanapka z okładem plus do tego jajo na miękko. Na kolacje jakas zupa krem/zapiekanka/normalny obiad - w zależności od potrzeb i czasu

Jedyne z czym się pilnuje, to żeby pić odpowiednią ilość płynów (czasem w wirze pracy zapomnę ) i rzadko jadAmy maczka chociaż frytki od nich kocham nad życie

Jak jestem głodna, to robie się nerwowa
Regularnie chodzimy na basen, jestem w ciazy to zawiesilam zajecia z boksu, maz za to na scianke chodzi,córka dodatkowo jeszcze na piłkę chodzi (no dobra, to zajęcia dla 3latków a nie jakis wielki trening ale ruchu zażywamy regularnie )


Dla mnie odpowiednie jedzenie i ruch = dobre samopoczucie. Kiedyś nie dbałam o to co jem, wolny czas spędzałam na kanapie i czułam się źle, wiecznie zmęczona i mega wkurzona na wszystkich i wszystko

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[wordila]

Jem bardzo zdrowo. Codziennie kaszę bulgur i jaglaną. Rybę, polędwicę. Z miesą tylko chudą wedlinę - filet z kurczaka z Bobrownik, kilka plastrów. Chleb pumpernikiel o świetnym składzie,Oskroba. Czasem piekę też sama bułki grahamki. Codziennie jogurt naturalny, bez dodatku mleka w proszku. Codziennie jeden mały owoc, gruszka, grejpfrut. Latem truskawki, czereśnie.
Warzywa codziennie, zarówno mrożone z Biedry jak i niemrożone-papryka, ogórek kiszony, kiszona kapusta, rzodkiewka, rukola.Czasem wyciskam sok burak/marchew ewent.jabłko. Woda mineralna, zielona herbata.
Piję kawy z mlekiem, ale słabe.Jeden grzech, który czasem występuję to czekolada, czekoladowe cukierki, ale potrafię długi czas nie tykać.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pia_Gizela]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

U mnie dużo osób ma dość sporo jedzenia ze sobą. Zauważyłam że młode laski które się chyba wstydzą jeść w pracy, np podczas lunchu mają malutko jedzenia typu sałatka z roszponki i kilku pomidorķów, objadaja się potem przy biurku słodyczami i to w ilościach typu tabliczka czekolady plus 2 batony. Dziwne to dla mnie zjawisko.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

No to nie wiem, moze teraz je wiecej, potrafi na samo sniadanie zjesc kilka calych sztuk mango albo smoothie z kilku bananow i sporej ilosci mango. Mowie o jej vlogach na youtube.
To zerknij teraz na Freelee dla porownania.

[Wolha wRedna]

Ja w sumie nie wiem czy jem dużo w pracy. Ogólnie jem bardzo dużo od zawsze. Taki apetyt, inni najedzeni, często osoby dużo "większe" ode mnie, a ja nadal głodna...

Ostatnio nie chce mi się robić sałatek więc standardem jest: 2 kanapki, czyli 4 kromki chleba (chleb razowy foremkowy), 2 owoce, serek wiejski. Kiedy mam fazę na robienie sałatek to biorę wielki pojemnik, z którego wręcz się ta zielenina wylewa, do tego jeszcze ukornowaniem są 1-2 jajka i znowu 2 kanapki osobno. O tym, że odwiedzam czasami piekarnię po drugiej stronie ulicy to nawet nie wspomnę

W pracy spędzam 8 h, a mam do niej 15 min piechotą.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[wordila]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;82995516]Zdałam sobie z tego sprawę godzinę temu, dlatego przestałam odpisywać Sorki [/QUOTE]
Mnie się wydaje, że wcale nie jesz mało. Przez tydzień zapisuje wszystko co zjadłaś, zważ to i na podstawie tabel w necie zobacz ile kcal zjadłaś. Może masz rozciągnięty żołądek, ale po tygodniu diety już poczujesz, że nie potrzebujesz tyle jeść.
Masz teraz czas żeby się tym zająć. Samych owoców jesz straszne ilości. Ja na diecie to miałam jeden owoc i to o jakiejś tam niewielkiej wadze, i żeby to nie był banan, ani winogrona.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Co jest nie tak z makaronem? Włosi go jedzą na potęgę a jakoś nie zauważyłam żeby byłi grubym społeczeństwem.
Ja kocham kuchnie włoska wiec makaronu dużo jem, prawie zawsze w weekend i często na kolacje.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[skazana_na_bluesa]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;82999661]Co jest nie tak z makaronem? Włosi go jedzą na potęgę a jakoś nie zauważyłam żeby byłi grubym społeczeństwem.
Ja kocham kuchnie włoska wiec makaronu dużo jem, prawie zawsze w weekend i często na kolacje.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Bo duzo zalezy od tego, jak jest gotowany. Najlepiej gotowac al dente. A jeszcze lepiej gotowac makaron dzien wczesniej i następnego dnia zjesc. Wtedy ma najmniej kalorii i nie powoduje duzych skokow cukru.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez skazana_na_bluesa

Bo duzo zalezy od tego, jak jest gotowany. Najlepiej gotowac al dente. A jeszcze lepiej gotowac makaron dzien wczesniej i następnego dnia zjesc. Wtedy ma najmniej kalorii i nie powoduje duzych skokow cukru.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie no, jedzenie dnia następnego to profanacja makaronu ( chyba że się je rosol gdzie makaron jest zapyczem a nie sensem dania ).
Ale jem tylko al dente więc przynajmniej w połowie zdrowo.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[samotny_t]

Napisane przez skazana_na_bluesa

A jeszcze lepiej gotowac makaron dzien wczesniej i następnego dnia zjesc. Wtedy ma najmniej kalorii i nie powoduje duzych skokow cukru.

Cóż takiego dzieje się z nim przez ten jeden dzień, że staje się mniej energetyczny, innymi słowy, gdzie podziewają się te węglowodany?

[wordila]

Napisane przez samotny_t

Cóż takiego dzieje się z nim przez ten jeden dzień, że staje się mniej energetyczny, innymi słowy, gdzie podziewają się te węglowodany?

ja też nie słyszałam o takich cudach
czy coś jeszcze można tak odłożyć, choćby czekoladę

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez samotny_t

Cóż takiego dzieje się z nim przez ten jeden dzień, że staje się mniej energetyczny, innymi słowy, gdzie podziewają się te węglowodany?

Warto doczytać zanim się wyśmieje.

[samotny_t]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8300057 6]Warto doczytać zanim się wyśmieje.[/QUOTE]
Doczytałem, i w żaden sposób trzymanie jeden dzień nie zmniejsza ilości energii (bo na Boga, ona nie ma dokąd uciec, innymi słowy, w trakcie tego dnia trzymania makaron musiałby wytworzyć ciepło, dźwięk, światło, cokolwiek w tym guście, żeby stracić energię, to jest najprostsza fizyka).
https://www.sciencealert.com/heating...better-for-you

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez wordila

ja też nie słyszałam o takich cudach
czy coś jeszcze można tak odłożyć, choćby czekoladę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Chodzi o absorpcję kalorii: https://www.medicaldaily.com/healthy...ies-fat-307300

[samotny_t]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8300112 6]Chodzi o absorpcję kalorii: https://www.medicaldaily.com/healthy...ies-fat-307300[/QUOTE]
Raz, że chodzi o absorbcję, a nie zawartość, a dwa, że nadal, nawet w tym artykule, mowa jest tylko o ponownym ogrzaniu makaronu, a nie , na litość, o trzymaniu go jeden dzień

A na marginesie, wszystko co wiadomo w popularnych linkach o zdrowotności odgrzewanego makaronu, wygląda mi na rezultat eksperymentu przeprowadzonego w programie telewizyjnym pt. "Trust me, I'm a doctor" , ale jeśli ktoś ma coś bardziej wiarygodnego, to chętnie się zapoznam, bo temat jest ciekawy.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez samotny_t

Raz, że chodzi o absorbcję, a nie zawartość, a dwa, że nadal, nawet w tym artykule, mowa jest tylko o ponownym ogrzaniu makaronu, a nie , na litość, o trzymaniu go jeden dzień

A na marginesie, wszystko co wiadomo w popularnych linkach o zdrowotności odgrzewanego makaronu, wygląda mi na rezultat eksperymentu przeprowadzonego w programie telewizyjnym pt. "Trust me, I'm a doctor" , ale jeśli ktoś ma coś bardziej wiarygodnego, to chętnie się zapoznam, bo temat jest ciekawy.

Moja babcia ma cukrzyce, jak mierzy sobie cukier po zjedzeniu zwyklego makaronu to ma wyzszy niz po zjedzeniu takiego odgrzewanego.
To samo ziemniaki. Porownywala na identycznych ilosciach identycznych potraw.
Mozesz sobie zrobic taki eksperyment.

[cavvythecat]

Napisane przez lusia032

Nie mylisz oleju kokosowego z palmowym?

Kokosowy: https://www.damianparol.com/olej-kokosowy/

Generalnie nie ma badań mówiących "żywcie się słońcem, bo nawet powietrze jest niezdrowe". Jest za to sporo internetowych dietetyków, którzy co jakiś czas będą promować nowy cudowny środek na zdrowe życie typu jagody goji czy olej kokosowy i opowiadać o tym jakie to X jest niezdrowe.

Zgadzam się z cavą, że zróżnicowana dieta, w której zachowuje się umiar jest kluczowa.
Moim głównym problemem jest motywacja żeby tą dietę zróżnicować, gotować częściej w domu zamiast jeść przetworzone rzeczy, piec zamiast kupować słodyczy itd. Najpierw muszę jednak uporządkować głowę, żeby jeść dobrze i dobrze się z tym jedzeniem czuć. Mogłabym na przykład przestać jeść w odpowiedzi na każdą silniejszą emocję
Dla mnie takie drobne zmiany działają lepiej niż eliminacja z diety wszystkiego, co nie jest super ekstra organiczne i zdrowe. Niestety, zakazane kusi najbardziej i jedząc te nasiona mam mokre fantazje o chlebie z pasztetem

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez syklamen

Samym jajkiem się nie najem. Jak mam zjeść jajecznicę czy jajko na miękko bez chleba? Nie wyobrażam sobie tego. Jedyne, co mnie bardzo syci to gdy dodam majonez, a tego się staram unikać.

Jedz to, co Ci pasuje i z czym się najlepiej czujesz. Ja nie jestem z tych, którzy uważają, że istnieje jeden jedyniesłuszny model zawsze prawdziwy dla wszystkich (z wyjątkiem złotej zasady 80/20).

ja akurat bardzo lubię 2-3 jajka na twardo na śniadanie, z pieprzem i do tego jakieś warzywa. Na miękko nie chce mi się rano babrać i fakt, te na ogół jadam z chlebem. Jajecznicę rzadko, ale bez chleba, zagryzam jakimś warzywem.

W demonizowanie pieczywa też nie wierzę. Jeśli ktoś ma nietolerancje, alergie, to inna sprawa. Ale jeśli ktoś lubi i je z umiarem to nie utyje "od chleba". (inna sprawa, że mam wrażenie, że trochę lubimy chlebowi odejmować kalorii - ja bardzo długo nie zdawałam sobie sprawy, że ma tyle ile ma.)

[natalia_t]

Czasami mi się wydaje, że jem bardzo niezdrowo, ale w kolejkach w hipermarkecie się trochę "dowartościowuję" pod tym względem. Zresztą wystarczy popatrzeć na półki w supermarketach co się dobrze sprzedaje. Pamiętam, że kiedyś był jogurt naturalny w półlitrowym kartoniku - idealny, żeby wziąć ze sobą do szkoły czy do pracy. Długo go nie kupowałam, bo szybko zniknął z półek. Ciekawe dlaczego... Słodzone jogurty tej samej firmy dalej można kupić w każdym sklepie.

Niezdrowo, bo:
Słodzę herbatę i kawę sporą ilością cukru. Jem zdecydowanie za mało warzyw. Staram się codziennie zjadać przynajmniej ze dwa owoce, surówkę do obiadu i jeszcze jakieś warzywo i o ile z owocami daję radę, to z warzywami tak sobie mi wychodzi. Kocham ziemniaki w każdej formie i jem je praktycznie co drugi dzień (najczęściej pieczone, ale gotowane w mundurkach z solą i masłem też często wjeżdżają na stół). Kocham majonez - do jajek, do gotowanych warzyw, do ziemniaków, do kanapek - chyba tylko do ciasta nie daję ale też staram się ograniczać, czyli do kanapki dać musztardy zamiast majonezu, ziemniaka zjeść też bez "nawilżacza", ale i tak zjadam duży słoik majonezu w 3 tygodnie. Co jakiś czas "piwo & chipsy party", co kilka dni jakaś czekoladka, batonik, żelki czy ciastko się zdarza. W awaryjnych sytuacjach jakieś kiełbaski, wędliny czy parówki też, ale staram się tego unikać jak tylko mogę.

Dość zdrowo, bo:
Kolorowe napoje piję tylko przy okazji jakiejś imprezy, więc tak 1x na miesiąc albo dwa, na co dzień piję tylko wodę, czasami herbatę, kawę czy babciny kompot. Od kilku lat nie jadłam żadnych słodkich jogurtów, serków i innych produktów mlecznych, gdzie jest czysty cukier - dawno, dawno temu, jeszcze w gimnazjum nauczyłam się jeść tylko jogurty naturalne, twarogi, ew. serki wiejskie i tak mi zostało do dzisiaj.

Ogólnie to staram się ograniczać śmieciowe żarcie, ale łakomczuch ze mnie okropny, po prostu uwielbiam jeść. I jakoś lepiej się czuję, jak od czasu do czasu pozwolę sobie na jakiś grzeszek, niż gdy jem tylko zdrowe jedzenie. Wiem, że zdrowe jedzenie też może być pyszne, idealnie przyprawione, nie suche, jedzonko cudo, ale mam ulubione rzeczy, bez których... no, życie nie ma smaku.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Jakby coś, to jest przepis na babkę z majonezem

Ja z majonezu zrezygnowałam, gdy przeczytałam, ile ma kalorii..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz