Tż-tówki 2017 cz. 2

[panna_felicjanna]

Napisane przez aszin

Mój tż ma za troche ponad tydzień egzaminy, potem w połowie listopada kolejne i wtedy okaże się, czy wyjedzie mi na pół roku

Ciężkie musi być życie z żołnierzem.

[klatka]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;85950573]Dziękuję za wszystkie miłe słowa

Gdyby nasz kot po prostu spał w jednym miejscu, to nie byłoby żadnego problemu, ale niestety ona chwilę poleży na mnie, za chwilę udeptuje TŻta, później się wdziera pod kołdrę, idzie coś przekąsić, próbuję wcisnąć się między nas i tak w kółko. Mi to zupełnie nie przeszkadza, ale TŻ nie był w stanie przywyknąć.
Przepraszam, że raz piszę on a raz ona w kontekście kota, ale dla mnie to taki trochę bezpłciowy byt.

Cuddy, jaki intensywny czas u Ciebie! Ja gości liczyłam już rok temu XD

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Haha a jaka jest jego rzeczywista plec?
Nasz tez sie moze czasem pogubic w tozsamosci.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aszin]

Napisane przez klatka

Pol roku bez przepustek? Im lepiej zda tym pewniejsze, ze wyjedzie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie, nie, będzie wracał co weekend, jeśli służby nie będzie miał. Przynajmniej przez pierwsze 3 miesiące, później będzie gorzej, bo będzie dalej, ale i tak będziemy się co jakiś czas spotykać. Tak, im lepiej, tym pewniejsze, że wyjedzie.

Felcia, niby ciężkie, ale to kwestia przyzwyczajenia chyba. Na pierwszym poligonie nie mogłam sobie znaleźć miejsca, ale też wtedy nie pracowałam, a teraz jak mam pracę i swoje zajęcia po pracy, to jakoś ten czas leci. Tęsknię, ale bez płaczu i dołów.

[Higurashi]

Aszin, no to pierwsze 3 miesiące będą okej, a potem niby troszkę mniej, ale to już będzie tylko połowa czasu, więc zleci. Na pewno teraz wydaje się dużo, ale nawet jeśli Tż wyjedzie, to dacie sobie radę Choć nie powiem, ja podziwiam, trudno by mi tak było. Ale jakbym się związała z żołnierzem, to też bym pewnie przywykła. Serce nie sługa

[zuzka0]

Aszin, dasz radę. Wiem coś o tym i wcale nie sadze ze jest to ‚kwestia przyzwyczajenia’, bo nie rozumiem jak można się przyzwyczaić do czyjejś nieobecności, ale jest to do przeżycia. I tak jak mówisz - jest łatwiej kiedy masz prace i swoje zajęcia, bo to zajmuje Twoje myśli.
Pamiętacie ze od września zaczęłam nową pracę? No to już powoli szukam innej smutno mi, bo myślałam ze to będzie coś na dłużej, no ale w takich warunkach ciężko wytrzymać psychicznie. Tak wiec dziś jestem w domu a weekend poświęcam na napisanie CV i przejrzenia ofert pracy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Zuzka A co się tam takiego dzieje?
Jeśli jest nieciekawie, to faktycznie nie ma się co męczyć...

[klatka]

Napisane przez zuzka0

Aszin, dasz radę. Wiem coś o tym i wcale nie sadze ze jest to ‚kwestia przyzwyczajenia’, bo nie rozumiem jak można się przyzwyczaić do czyjejś nieobecności, ale jest to do przeżycia. I tak jak mówisz - jest łatwiej kiedy masz prace i swoje zajęcia, bo to zajmuje Twoje myśli.
Pamiętacie ze od września zaczęłam nową pracę? No to już powoli szukam innej smutno mi, bo myślałam ze to będzie coś na dłużej, no ale w takich warunkach ciężko wytrzymać psychicznie. Tak wiec dziś jestem w domu a weekend poświęcam na napisanie CV i przejrzenia ofert pracy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Pamietamy, jasne. Nie wspominalas wlasnie jeszcze jak Ci sie tam pracuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zuzka0]

Higu, pracuje 4 dni w tygodniu, płacą mi za godziny. Wiec logiczne jest, ze chciałabym pracować jak najdłużej. W tym tygodniu byłam w pracy jeden dzień. Z dnia na dzień dostaje smsa „jutro nie przychodź, bo... (coś tam)”. Poza tym dostaję sprzeczne informacje na temat tego co mam robić i nie wiem kogo słuchać, zawsze coś jest złe, bo nie zrobiłam/zrobilam coś inaczej.
Po wrześniowej wypłacie myślałam ze sobie w łep strzelę, co z tego że mam lepszą stawkę niż w poprzedniej pracy, jeśli godzin ponad o połowę mniej... kupiłam sobie kurtkę na zimę, byłam u lekarza, wykupiłam tabsy, zatankowałem auto i już po wypłacie. A jest dopiero 5.10 :/


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Kurczę, to nieciekawie. Brzmi jak moje biuro pracy w Holandii w tamtym roku, pod koniec sezonu. Ale biura zawsze tak robią, a tutaj to nie wiem o co chodzi właściwie. Jaką masz umowę? Nie masz określonej ilości godzin, które masz wyrobić w tygodniu/miesiącu?

[aszin]

Napisane przez zuzka0

Aszin, dasz radę. Wiem coś o tym i wcale nie sadze ze jest to ‚kwestia przyzwyczajenia’, bo nie rozumiem jak można się przyzwyczaić do czyjejś nieobecności, ale jest to do przeżycia. I tak jak mówisz - jest łatwiej kiedy masz prace i swoje zajęcia, bo to zajmuje Twoje myśli.
Pamiętacie ze od września zaczęłam nową pracę? No to już powoli szukam innej smutno mi, bo myślałam ze to będzie coś na dłużej, no ale w takich warunkach ciężko wytrzymać psychicznie. Tak wiec dziś jestem w domu a weekend poświęcam na napisanie CV i przejrzenia ofert pracy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

A moim zdaniem, to właśnie jest przyzwyczajenie. Przywykasz do tego, że co jakiś czas facet wyjeżdża. I jasne, nie jest to przyjemne, ale z czasem robi się to "normalne", wiesz ze tak trzeba i wiesz, że to nastąpi. Tak samo jak facet zmienia pracę i robi na nocki. Też się przyzwyczajasz, że śpisz sama, nie jest to miłe, ale jest tak od jakiegoś czasu. I to i to jest dla mnie przyzwyczajeniem

A co się dzieje z pracą?

[zuzka0]

Aszin, okej, może i tak. Chodziło mi o to, ze JA osobiście nie rozumiem ze można się do tego przyzwyczaić, a nie, ze to w ogole nie możliwe
Higu, nie mam poki co żadnej umowy pisanej, tylko taką „na gębę”. No i oczywiście, ze umawialiśmy się na inny wymiar godzin, miałam pracować X godzin tygodniowo, a widzisz jak jest. Dodam jeszcze, ze to taka praca po znajomosci. No nic, muszę się ogarnąć i spadać stamtąd, tylko chcę mieć coś nowego żeby zrezygnować, wolę zarobić cokolwiek niż nic, a mam przynajmniej czas roznosić cv i pójść na ewentualną rozmowę kwalifikacyjną.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Zuzka, no wiadomo, że lepiej najpierw coś znaleźć. Lepsze to niż nic... Ale ogólnie słabo, od począku wiedziałaś, że umowy nie będzie?

A co do kwestii przyzwyczajenia, to u mnie co prawda wyglądało trochę inaczej, bo przeskok ze spotykania się codziennie (z eks) na co tydzień (z Tż przed zamieszkaniem razem), ale też jakoś wpadłam w rytm i mimo, że na początku przeszkadzało, to potem stało się normalką. Wiem, że tydzień to nic, ale sam fakt, że faktycznie da się według mnie stopniowo przywyknąć. Ale każdy jest inny

[Mamba00]

Zuzka, a nie możesz pogadać, że umowa była inna? A pracy nowej i tak szukać, ale chociaż na czas szukania miałabyś może więcej godzin? W sumie i tak nie masz nic do stracenia skoro chcesz odejść

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zuzka0]

Tak, wiedziałam od początku o braku umowy, tzn wiesz, to było na zasadzie „zobaczymy jak nam się będzie współpracować, jeśli i Tobie i Nam będzie pasowało to dostaniesz umowę”. Mamba tak, poruszę temat gdy tylko pójdę do pracy
Kurczę, powiem Wam szczerze, ze dla mnie to chyba nie sama odległość jest problemem. Bardziej chyba to, że nie mogę w każdej chwili zadzwonić i pogadać bo wiem,że będąc tam w pracy i tak nie odbierze. Czasem mam tak, ze jak coś się wydarzy to chciałabym Mu o tym powiedzieć już teraz, a nie mogę. I nawet jeśli rozmawiamy później, wieczorem albo na drugi dzień, to już nie ma to takiego znaczenia, nie jest już tak ważne, albo po prostu musiałam już sama podjąć decyzję, bez możliwości skontaktowania się i skonsultowania tego. I to mnie chyba dobija.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847]

Klatka, kot to dziewczę, acz wykastrowałam ją jeszcze jako kociaka, więc raczej nie zdążyła sobie wytworzyć tożsamości płciowej a określeń, jakimi się do niej zwracamy ma więcej niż Daenerys Targaryen - w tym męskie, żeńskie i nijakie.

Zuzka, bardzo nieciekawa sytuacja, pamiętam, że się cieszyłaś na nową pracę i myślałaś o wyprowadzce. Powodzenia w szukaniu kolejnej - na uczciwych warunkach. Nie cierpię takiego rozdźwięku między tym co mówią na rozmowie a tym co jest w rzeczywistości. A z pracami po znajomości mam złe doświadczenie, choć podejrzewam, że to nie jest reguła.

Zuzka, Aszin - wytrwałości w związkach na odległość. Mój TŻ raz na kwartał wyjeżdża na tydzień albo dwa i to chyba max, jaki jest dla mnie akceptowalny. Najgorszy był dla mnie jego pierwszy wyjazd, a teraz jakoś szczególnie nie rozmyślam, nie tęsknię, choć dziwnie mi się śpi bez niego. Też uważam, że po części to kwestia przyzwyczajenia, ale wiem, że ja na dłuższą metę tak przywykłabym do życia samej, że on w sumie nie byłby mi już potrzebny. Brakowałoby mi takiej codziennej bliskości i choć brzmi to okropnie, to bardzo prawdopodobne, że zainteresowałabym się kimś na miejscu. Dlatego już na wstępie ustaliłam z TŻtem, że jeśli mielibyśmy gdzieś wyjechać na dłużej to tylko razem. Nie twierdzę oczywiście, że takie związki nie mogą być udane, ale wiem, że ja się w nich nie odnajduję (to doświadczenie, a nie moje domysły)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aszin]

U mnie na szczęście jest mało tej odległości, ale jak mówiłam - pierwsza rozłąka była trudna, później było coraz lepiej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[handzia600]

Zuzka pewnie, że szukaj innej pracy, co oni sobie myślą W ogóle zaproponowali coś więcej? Jak tak potrafią napisać z dnia an dzień 'nie przychodź' to ciekawe... Znajdziesz na pewno coś lepszego

Ja nie mogę sobie wyobrazić siebie w związku na odległość. Ale ostatnio dowiedziałam się że koleżanka, która była w takim związku na odległość 500km przez ponad rok, w końcu jest z nim w tym samym mieście ^^ Przeprowadził się dla niej

Jutro o 15.30 proszę trzymać kciuki za moją rozmowę o pracę

[Higurashi]

Handzia, będą kciuki!

Chłopak mojej przyjaciółki mieszka w Stanach. Poznali się przez Internet, widują 2 razy w roku. Są ze sobą ponad 2 lata. I żadne z nich w sumie nie wie, co dalej. To jest dopiero dramat - albo jedno z nich będzie musiało diametralnie zmienić otoczenie i dotychczasowe życie... albo zrobią to oboje i spotkają się gdzieś "pośrodku".

[aszin]

Ja to w sumie nie jestem w związku na odległość, bo poligon dwa razy do roku to jeszcze nie jest zno a że teraz prawdopodobnie pół roku tak będzie, to na szczęście tylko tymczasowe.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[640153e4df0157aa7c295487ff8c20c42fd57238_65c176d09c1ac]

Chłopak mojej przyjaciółki mieszka w Stanach. Poznali się przez Internet, widują 2 razy w roku. Są ze sobą ponad 2 lata. I żadne z nich w sumie nie wie, co dalej. To jest dopiero dramat - albo jedno z nich będzie musiało diametralnie zmienić otoczenie i dotychczasowe życie... albo zrobią to oboje i spotkają się gdzieś "pośrodku".

Znam duzo takich (teraz juz ex) zwiazkow z erasmusa - po semestrze czy dwoch kazdy wrocil do swojego kraju/pojechal na kolejna wymiane, utrzymujac zwiazek na odleglosc i zakladajac, ze tak to bedzie wygladac do konca studiow - a co potem, tego nikt chyba nie planowal Ogolnie w sumie przetrwaly 3 erasmusowe zwiazki (z jakichs 12-15), ale we wszystkich trzech przypadkach ludzie byli z tego samego miasta, tylko sie wczesniej nie znali (mialam w akademiku 30 kilka osob z Brna )

[zuzka0]

Handzia, będą kciuki!
A ja w sumie jestem w zno, ale tez wiem ze to tymczasowe, chociaż na pewno dużo mniej tymczasowe niż u Aszin


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Zuzka, czyli są jakieś perspektywy na to? Ustaliliście coś mniej-więcej?

[zuzka0]

Higu tak, jeszcze jeden lub dwa projekty za granicą - w zależności gdzie go wyślą... teraz bedzie miał dwie opcje wyjazdu, ale nie od niego zależy gdzie pojedzie.
Powiedział, ze chce zarobić na dom i wtedy już zostanie w PL, a pracując tutaj nie odłoży takiej kasy w takim czasie, jak przy zagranicznych kontraktach. Rozumiem to i chcialabym go w tym wspierać. Jest jednak wiele „szczegółów”, które czasem nie dają mi spokoju. Ale o tym to już ewentualnie na priv


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Zuzka, rozumiem Jakby coś to klub zawsze stoi otworem. Ewentualnie po porostu pw, gdybyś chciała pogadać lub podzielić się wątpliwościami

My z T. dopuszczamy do siebie opcję wspólnego wyjechania za granice na jakiś czas, ale to raczej tak teoretycznie i dopiero za parę lat, po studiach. No i ja się trochę obawiam, że wcale nie chciałabym tu wracać

[handzia600]

propo odległości, to w czwartek przyjeżdża w delegację ten koleś z instagrama co pisze z nim już z 2,5 miesiąca jestem w sumie ciekawa czy to będzie kolejny młotek czy nie

ten tydzień to chyba najgorętszy tydzień ostatnich miesięcy jak wszystko się uda to potem zostanie już tylko przeprowadzka

Wymyśliłam na imprezę pożegnalną escape room, papu na mieście kończąc na domówce u mnie Coś byście dodały od siebie? Chętnie przyjmę inspirację

[zuzka0]

Dzięki higu, będę o tym pamiętać :róża:
Tez się tego obawiałam kiedy wyjeżdżałam do Londynu z ex i muszę przyznać, ze faktycznie ciężko było mi się tu później odnaleźć na nowo
Handzia, może gokarty?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Higurashi]

Handzia, woah, sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie Inspiracji szukasz względem domówki czy jeszcze jakichś atrakcji? Bo escape, jedzenie i domówka to już sporo

Zuzka, no własnie ja się trochę tego boję, bo jedyne chyba za czym mogę tęsknić to rodzina i przyjaciele Ale to nie temat na najbliższe kilka lat, więc nie rozmyslam chwilowo nad tym jakoś mocno.

[Mamba00]

Handzia, wino!!!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[640153e4df0157aa7c295487ff8c20c42fd57238_65c176d09c1ac]

Nie wiem jakim cudem się przeziębilam Jak tylko zrobiło się zimno to zaczęłam zakładać płaszcz, beret, apaszke, ale nic to, dziś obudziłam się z zapchanyn nosem i zjechanym gardłem... A miałam siee przejechac so Ikei

Handzia, daj znać jak poszła rozmowa

Sent from my LLD-L31 using Tapatalk

[Higurashi]

Cuddy, właśnie wracam z Ikei zdrówka!