Heheszkowe prezenty - lubicie takie dostawać?

[cavvythecat]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;88143886]Ja bym chciała coś takiego, tylko niestety jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, żeby mi kupić [/QUOTE]

Też bym chętnie skorzystała z jakiegos bonu na spa czy cos, nie znam nikogo kto takie rzeczy kupuje xd

[Nette]

Ja dostaję takie gifty, raz-dwa na rok, ale nie polecam. Bardzo nie polecam.
Jeszcze jakieś bony do spa, przynajmniej niektóre, wykorzystałam. Niektóre nie, bo np. Spa było w niedogodnym dla mnie miejscu albo było na zabieg, którego nie chciałam robić (masaż czekoladowy, nie lubię), a salon nie był skłonny na zmianę na inny zabieg, to odpuszczałam.
Za to tzw. "przeżycia", to był za każdym razem dramat. Może w Warszawie jest to częściej organizowane, ale w moim - niemałym - mieście umówić się na to, to był jakiś koszmar. Braki terminów, listy kolejkowe, długie czekanie, sprzeczne informacje od konsultantów, wpisanie na listę a na miejscu brak na liście. Zgroza!
Wiecie co jest najśmieszniejsze? Darczyńcy o tym nie wiedzą. Anonimowo na jakimś opineo nie dało się dodać opinii (niezweryfikowany zakup, czy coś), a na fejsie nigdy złych ocen nie wystawiałam, żeby przypadkiem mój darczyńca nie przeczytał i nie było mu przykro, że mi taki ujowy prezent sprawił.
W ogóle mam wrażenie, że ten model biznesowy na tym polega, że część obdarowanych się zniechęci (a część nie zdąży w terminie), więc kasa dla firmy "przeżyciowej" już zapłacona, a na kontrahenta-podwykonawcę nie trzeba wydawać ani złotówki.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Nette

Ja dostaję takie gifty, raz-dwa na rok, ale nie polecam. Bardzo nie polecam.
Jeszcze jakieś bony do spa, przynajmniej niektóre, wykorzystałam. Niektóre nie, bo np. Spa było w niedogodnym dla mnie miejscu albo było na zabieg, którego nie chciałam robić (masaż czekoladowy, nie lubię), a salon nie był skłonny na zmianę na inny zabieg, to odpuszczałam.
(...)

Bon do SPA to nie jest "heheszkowy" prezent. Możesz taki bon komuś regiftować lub sprzedać. To dosyć konkretny prezent. No chyba, że jest Ci dawany przez znajomych rzeczywiście na zasadzie "Nette nie lubi spa, więc kupmy jej dla jaj bon", ale zapewne tak nie jest (?).

Prawdziwie "heheszkowe" podarki? Ode mnie wielkie nie. Nie lubię takich dostawać, dawać również - zawsze przy okazji jakiegoś "składamy się na..." stawiam weto wydawaniu kasy na coś takiego. Generalnie nie lubię dostawać pierdołek, z którymi nie wiadomo co zrobić. Jeżeli już mnie najdzie na coś takiego, to wolę to sobie kupić sama (ceramiczny kaktusik chociażby).

[Sabrinasab]

Napisane przez Nette

Ja dostaję takie gifty, raz-dwa na rok, ale nie polecam. Bardzo nie polecam.
Jeszcze jakieś bony do spa, przynajmniej niektóre, wykorzystałam. Niektóre nie, bo np. Spa było w niedogodnym dla mnie miejscu albo było na zabieg, którego nie chciałam robić (masaż czekoladowy, nie lubię), a salon nie był skłonny na zmianę na inny zabieg, to odpuszczałam.
Za to tzw. "przeżycia", to był za każdym razem dramat. Może w Warszawie jest to częściej organizowane, ale w moim - niemałym - mieście umówić się na to, to był jakiś koszmar. Braki terminów, listy kolejkowe, długie czekanie, sprzeczne informacje od konsultantów, wpisanie na listę a na miejscu brak na liście. Zgroza!
Wiecie co jest najśmieszniejsze? Darczyńcy o tym nie wiedzą. Anonimowo na jakimś opineo nie dało się dodać opinii (niezweryfikowany zakup, czy coś), a na fejsie nigdy złych ocen nie wystawiałam, żeby przypadkiem mój darczyńca nie przeczytał i nie było mu przykro, że mi taki ujowy prezent sprawił.
W ogóle mam wrażenie, że ten model biznesowy na tym polega, że część obdarowanych się zniechęci (a część nie zdąży w terminie), więc kasa dla firmy "przeżyciowej" już zapłacona, a na kontrahenta-podwykonawcę nie trzeba wydawać ani złotówki.

Zgadzam się. Dostałam w zeszłym roku dwa takie przeżyciowe prezenty i obydwa nie doszły do skutku. Jeden wymieniliśmy ostatecznie na coś innego. Wiecznie nie było terminów, niemiły pan instruktor, problemu z *upy. Po kilku tygodniach użerania się z nimi miałam dość. Pewnie niektóre są super i my trafiliśmy na akurat ciężkich podwykonawców, no ale to zazwyczaj problem. Raz też dostałam skok ze spadochronu, gdzie ja mam lęk wysokości, ale darczyńca był tak zajarany tym prezentem, że nie miałam serca mu tego powiedzieć.

[Nette]

Napisane przez Ellen_Ripley

Bon do SPA to nie jest "heheszkowy" prezent. Możesz taki bon komuś regiftować lub sprzedać. To dosyć konkretny prezent. No chyba, że jest Ci dawany przez znajomych rzeczywiście na zasadzie "Nette nie lubi spa, więc kupmy jej dla jaj bon", ale zapewne tak nie jest (?).



Prawdziwie "heheszkowe" podarki? Ode mnie wielkie nie. Nie lubię takich dostawać, dawać również - zawsze przy okazji jakiegoś "składamy się na..." stawiam weto wydawaniu kasy na coś takiego. Generalnie nie lubię dostawać pierdołek, z którymi nie wiadomo co zrobić. Jeżeli już mnie najdzie na coś takiego, to wolę to sobie kupić sama (ceramiczny kaktusik chociażby).

Odnosiłam się do postów osób, które chwilę wcześniej pisały, że chciałby dostać przeżyciowe prezenty czy bony do spa, ale nikt z otoczenia nie ten pomysł nie wpadł. Cytowanie mi nie weszło.
Lubię spa, ale wolę pojechać na weekend np. do Ireny, a nie do day spa z jakiegoś salonu, który się ogłasza wszędzie z takimi bonami. Tylko raz mi się zdarzyło, że w takim dziennym spa dziewczyna była świetna i rzetelnie robiła masaż, bo zwykle to takie mizianie i wcieranie kremu - jakbym chciała miziania, to bym poszła na lomi lomi. Nie wiem, może właśnie dlatego często dostaję bony do day spa, bo znajomi wiedzą, że lubię weekend a hotelu spa i się tym sugerują.
Bony do spa często mają wpisane nazwisko obdarowanego. Regiftiwanie to dla mnie za dużo zachodu, jeśli mi się nawet nie chce jechać na masaż na drugi koniec miasta, to tym bardziej na wymianę kartki papieru. W sprzedaże się nie bawię. Nawet jakby, to właśnie jest prezent z gatunku kłopotliwych i nietrafionych, bo zamiast z przyjemnością skorzystać, zostaję z problemem jak nie zmarnować i nie urazić darczyńcy.

Dlatego jak się ktoś nad takim prezentem zastanawia, to - z perspektywy osoby obdarowanej - serdecznie odradzam.
Wolałabym np bon do księgarni online.

Napisane przez Sabrinasab

Wiecznie nie było terminów, niemiły pan instruktor, problemu z *upy. Po kilku tygodniach użerania się z nimi miałam dość.

Mam takie same odczucia. Może byłabym inaczej traktowana, gdybym płaciła gotówką albo kupowała bezpośrednio od podwykonawcy, może wtedy czułby, że trzeba się starać, by nie stracić klienta. A tak, prezent opłacony z góry, do tego pewnie niemała prowizja dla jakiejś "galerii prezentów", więc stosunkowo niskomarżowy dla wykonawców, to ta niechęć do realizacji była mega widoczna, zero kompromisów, "nie dało się" niczego zmienić, ustalenie terminu graniczyło z cudem. I tu nie mówię o jakichś super odjechanych wydarzeniach.

Najgorszy customer experience miałam przy okazji "kolacji w ciemnościach" w "ekskluzywnej" restauracji, pięknie na bonie opisana, okazała się nie do zrealizowania: kolacje były organizowane raz w miesiącu w środę czy czwartek o 16:30 (!), rezerwacja wyłącznie telefoniczna, lista kolejkowa (!!!), bo bonów wiele sprzedano, a tam była mocno ograniczona liczba stolików. Dzień tygodnia i godzina takie dziwne, bo trzeba do tego przygotować salę (rozsunąć stoliki, zaciemnić), personel, muzyka, a przede wszystkim zamknąć restaurację dla zwykłych gości. Czyli w porze obiadowej, kolacyjnej ani w weekendy się to nie opłaca. Rezerwacje wyglądały tak, że jak dzwoniłam, to albo termin następnego wydarzenia nie był jeszcze ustalony, albo był ustalony i "już wszystkie stoliki zajęte, możemy wpisać na listę rezerwową, jeśli ktoś zrezygnuje damy znać". I tak przez pół roku. Chciałam to jakoś reklamować, zwrócić, cokolwiek - można... Z dowodem zakupu. No super, tylko większość ludzi nie pójdzie do znajomych i nie powie: "ej, Józek, ale mi ujowy prezent sprawiłeś, daj proszę dowód zakupu, bo chcę reklamować". Do tego jak chciałam to wymienić na coś innego, to nie chcieli zaoferować niczego o podobnej wartości, tylko jakieś byle jakie, zbywające kolacje za pół ceny (czyli dostałam prezent o wartości niecałych 400 PLN, a jedyna opcja zamiany to degustacja czegoś tam, gdzie bon kosztuje mniej niż 200 PLN).
Po pół roku takiego beznadziejnego gonienia za tym prezentem się wkurzyłam i wyrzuciłam bon. To był chyba najgorszy prezent, jaki otrzymałam, ale poza wizażem tego nikt nie wie, bo wiadomo, znajomym się nie pożalę, bo by doszło do darczyńcy. W sekcji komentarzy na FB to samo. Komentarz na stronie internetowej w magiczny sposób nie przeszedł moderacji, na opineo był odrzucony, nie pamiętam przyczyny, chyba niezweryfikowany zakup czy coś. Na Google maps co bym miała niby komentować, stoiska w galeriach...?

Także jak ktoś się zastanawia, czy podarować bon z jakieś galerii pseudowyjątkowych prezentów, to odradzam.

[MiamiGlow]

Napisane przez Sabrinasab

Zgadzam się. Dostałam w zeszłym roku dwa takie przeżyciowe prezenty i obydwa nie doszły do skutku. Jeden wymieniliśmy ostatecznie na coś innego. Wiecznie nie było terminów, niemiły pan instruktor, problemu z *upy. Po kilku tygodniach użerania się z nimi miałam dość. Pewnie niektóre są super i my trafiliśmy na akurat ciężkich podwykonawców, no ale to zazwyczaj problem. Raz też dostałam skok ze spadochronu, gdzie ja mam lęk wysokości, ale darczyńca był tak zajarany tym prezentem, że nie miałam serca mu tego powiedzieć.

Trochę jestem zaskoczona waszymi doświadczeniami. Znam dziewczyny, które korzystały z takich bonów i były zadowolone. Z tego co pamiętam chodziło o kolację w ciemnościach, warsztaty robienia słodyczy i lot widokowy - wszystko się udało i było dużo fajnych wrażeń. Ja raz zdecydowałam się komuś zrobić taki prezent i było to stosunkowo niedawno, a termin realizacji przez covida jest ustawiony chyba nawet na dwa lata.
Zależy trochę dla kogo ten prezent, ale jeśli się kogoś dobrze zna to chyba warto zaryzykować, bo jest wiele fajnych przeżyć, a w razie problemu można wymienić na coś innego. Jeśli ma się dobre relacje z drugą osobą to myślę, że nikt się nie obrazi jak coś pójdzie nie tak, a zawsze spróbuje się czegoś nowego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nette]

Napisane przez MiamiGlow

Trochę jestem zaskoczona waszymi doświadczeniami. Znam dziewczyny, które korzystały z takich bonów i były zadowolone. Z tego co pamiętam chodziło o kolację w ciemnościach, warsztaty robienia słodyczy i lot widokowy - wszystko się udało i było dużo fajnych wrażeń. Ja raz zdecydowałam się komuś zrobić taki prezent i było to stosunkowo niedawno, a termin realizacji przez covida jest ustawiony chyba nawet na dwa lata.
Zależy trochę dla kogo ten prezent, ale jeśli się kogoś dobrze zna to chyba warto zaryzykować, bo jest wiele fajnych przeżyć, a w razie problemu można wymienić na coś innego. Jeśli ma się dobre relacje z drugą osobą to myślę, że nikt się nie obrazi jak coś pójdzie nie tak, a zawsze spróbuje się czegoś nowego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Niezależnie jak dobre mam z kimś relacje, nie poskarżę się ani nie okażę, że prezent był nietrafiony, by po prostu nie sprawić tej osobie przykrości. Czuję przymus robienia dobrej miny.

[MiamiGlow]

Napisane przez Nette

Niezależnie jak dobre mam z kimś relacje, nie poskarżę się ani nie okażę, że prezent był nietrafiony, by po prostu nie sprawić tej osobie przykrości. Czuję przymus robienia dobrej miny.

Ja na pewno bym się nie obraziła i chętnie przyjęłabym szczere opinie o takim bonie. Bo sama nie mam doświadczenia i po prostu będę wiedziała na przyszłość - czy to się sprawdza, czy nie. A dopóki się nie spróbuje to nie wiadomo. Przy czym oczywiście trzeba najpierw nieco wybadać grunt i nie kupować skoku ze spadochronem dla kogoś, kto boi się wysokości czy coś. Ale jak się dobrze zna drugą osobę to ryzyko wpadki jest mniejsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nette]

Napisane przez MiamiGlow

Ja na pewno bym się nie obraziła i chętnie przyjęłabym szczere opinie o takim bonie. Bo sama nie mam doświadczenia i po prostu będę wiedziała na przyszłość - czy to się sprawdza, czy nie. A dopóki się nie spróbuje to nie wiadomo. Przy czym oczywiście trzeba najpierw nieco wybadać grunt i nie kupować skoku ze spadochronem dla kogoś, kto boi się wysokości czy coś. Ale jak się dobrze zna drugą osobę to ryzyko wpadki jest mniejsze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może z nikt z mojej paczki by się nie obraził, ale tak mnie wychowano, że okazanie niewdzięczności za prezent (nawet nietrafiony) jest mega grubym nietaktem, bo ktoś się starał, miał dobre intencje i chciał sprawić przyjemność.
Także tego, na pytanie jak było jest "super, dzięki wielkie za prezent" i zmiana tematu.

[MiamiGlow]

Napisane przez Nette

Może z nikt z mojej paczki by się nie obraził, ale tak mnie wychowano, że okazanie niewdzięczności za prezent (nawet nietrafiony) jest mega grubym nietaktem, bo ktoś się starał, miał dobre intencje i chciał sprawić przyjemność.
Także tego, na pytanie jak było jest "super, dzięki wielkie za prezent" i zmiana tematu.

Rozumiem o co Ci chodzi i w sumie po części się zgadzam. Ale można w różny sposób wyrazić swoją opinię i zrobić to bardziej dyplomatycznie. Wydaje mi się też, że kogoś bliskiego łatwiej jest czytać poza słowami, no po prostu się widzi czy to autentyczna radość, czy nie.
Ale ogólnie robienie prezentów i ta prezentowa wdzięczność to bardzo trudna sprawa. Słyszałam mnóstwo takich historii. Ktoś dostał nietrafiony prezent i udawał, że się cieszy, a potem ta druga osoba chciała mu sprawiać przyjemność i częściej wręczała podobne rzeczy. Cóż robić w takiej sytuacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nette]

Tak ogólnie uważam, że w jakimś wieku to dawanie prezentów jest już bardzo ciężkie, a przynajmniej ciężko trafić w coś sensownego. Tym bardziej, że mamy czasy, w których można sobie samemu kupić wszystko; nie ma braków, nie trzeba się wysilać, by coś zdobyć.
Co dać komuś, kto ma wszystko (albo ma to w zasięgu ręki i porfela).
Jak tak sobie myślę, co z tych prezentów, które otrzymałam nie od męża, to, co było najbardziej trafione, to... Był to czyjś czas. Wspólny wyjazd na weekend, wypad całą paczką na wieczór etc. A nie coś, co było tylko dla mnie.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Nette

Tak ogólnie uważam, że w jakimś wieku to dawanie prezentów jest już bardzo ciężkie, a przynajmniej ciężko trafić w coś sensownego. Tym bardziej, że mamy czasy, w których można sobie samemu kupić wszystko; nie ma braków, nie trzeba się wysilać, by coś zdobyć.
Co dać komuś, kto ma wszystko (albo ma to w zasięgu ręki i porfela).
Jak tak sobie myślę, co z tych prezentów, które otrzymałam nie od męża, to, co było najbardziej trafione, to... Był to czyjś czas. Wspólny wyjazd na weekend, wypad całą paczką na wieczór etc. A nie coś, co było tylko dla mnie.

Ja po 7 latach związku to chyba w tym roku pierwszy raz nie kupię nic TŻ-owi na urodziny i święta. Bo już nie wiem co. On wszystko ma. A to czego nie ma, a by chciał, kosztuje kilka tysięcy, więc sorry to nie są kwoty prezentowe

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[PaulinciaKWC]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;88146856]Ja po 7 latach związku to chyba w tym roku pierwszy raz nie kupię nic TŻ-owi na urodziny i święta. Bo już nie wiem co. On wszystko ma. A to czego nie ma, a by chciał, kosztuje kilka tysięcy, więc sorry to nie są kwoty prezentowe

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
My mamy bardzo luzne podejscie do prezentow, polecam

[Czarna2000]

Kupowanie prezentów facetom to chyba najgorsze co może być...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nette]

Zależy co mężczyzna lubi. Ja tam widzę mnóstwo potencjalnych prezentów dla TŻta. Wiadomo, TŻtowi najłatwiej coś kupić, bo wiadomo, czego chce.
Np. pudło wypełnione czekoladkami (u nas mix różnych smakowych Lindt, których nie ma w zwykłym sklepie, żeby potem przez miesiąc czy dwa mu nie kupować żadnych słodyczy), modele do posklejania, planszówki (najłatwiej, bo wiem co mamy i co by chciał), załadunek ebooków, kursy online (są takie, które chce odbyć), nowe słuchawki bezprzewodowe, victorinox, zorganizować weekend niespodziankę (kupić bilety, zabookować hotel, spakować torbę), zorganizować lot szybowcem (jara się tym) etc.
Prezent nie musi być drogi. Jakiś czas temu dostał gifcik, który mnie kosztował 10pln, ale on długo tego przedmiotu bezowocnie szukał i marudził, że by chciał. Teraz to taki nasz dowcip.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Chyba najgorszy heheszkowy prezent jaki dostalam dla zartu to g.... w sprayu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[brandie]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;88146856]Ja po 7 latach związku to chyba w tym roku pierwszy raz nie kupię nic TŻ-owi na urodziny i święta. Bo już nie wiem co. On wszystko ma. A to czego nie ma, a by chciał, kosztuje kilka tysięcy, więc sorry to nie są kwoty prezentowe

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Dokładnie, po iluś latach na swoim każdy już ma rzeczy, które można kupić za rozsądne pieniądze i zostają właśnie takie kosztowne zachcianki, na które każdemu żal kasy. Tragedia

[Limonka2738]

Napisane przez Nette

Tak ogólnie uważam, że w jakimś wieku to dawanie prezentów jest już bardzo ciężkie, a przynajmniej ciężko trafić w coś sensownego. Tym bardziej, że mamy czasy, w których można sobie samemu kupić wszystko; nie ma braków, nie trzeba się wysilać, by coś zdobyć.
Co dać komuś, kto ma wszystko (albo ma to w zasięgu ręki i porfela).
Jak tak sobie myślę, co z tych prezentów, które otrzymałam nie od męża, to, co było najbardziej trafione, to... Był to czyjś czas. Wspólny wyjazd na weekend, wypad całą paczką na wieczór etc. A nie coś, co było tylko dla mnie.

To ja mam mnóstwo prezentów od ludzi, które uwielbiam. I to nawet takich niezbyt bliskich.


Ale ja jestem prosta do prezentowania - jeśli ma sowę, flaminga, jeża, chińskie znaki, jest niebieskie, różowe albo czarne, to ja będę wniebowzięta. Coś z gry komputerowej, jakieś mangi, sprzęt elektroniczny też może być. A jak nie to coś kojarzącego się z nauką albo pokemonami.


I ja też nie kryję się. Jestem z kategorii nerdów psycho-fanów. Jak ja lubię np. Gwiezdne wojny, to wezmę wszystko - pendrive, majtki, koszulkę, szlafrok, mydło, cokolwiek. I wszyscy, którzy widzieli mnie choć kątem oka o tym doskonale wiedzą. W efekcie każda ciocia ledwo mnie kojarząca doskonale wie, że w głupim Tesco coś znajdzie.


Ciężko mi sobie przypomnieć prezent, który byłby nietrafiony.

[Nette]

Napisane przez Limonka2738

To ja mam mnóstwo prezentów od ludzi, które uwielbiam. I to nawet takich niezbyt bliskich.


Ale ja jestem prosta do prezentowania - jeśli ma sowę, flaminga, jeża, chińskie znaki, jest niebieskie, różowe albo czarne, to ja będę wniebowzięta. Coś z gry komputerowej, jakieś mangi, sprzęt elektroniczny też może być. A jak nie to coś kojarzącego się z nauką albo pokemonami.


I ja też nie kryję się. Jestem z kategorii nerdów psycho-fanów. Jak ja lubię np. Gwiezdne wojny, to wezmę wszystko - pendrive, majtki, koszulkę, szlafrok, mydło, cokolwiek. I wszyscy, którzy widzieli mnie choć kątem oka o tym doskonale wiedzą. W efekcie każda ciocia ledwo mnie kojarząca doskonale wie, że w głupim Tesco coś znajdzie.


Ciężko mi sobie przypomnieć prezent, który byłby nietrafiony.

Też mam pdlca na punkcie SW, ale jak do tej pory tylko jedna osoba z kręgu przyjaciół na to wpadła, dzięki czemu dostaję dostaję gadżety. Reszta na to ślepa, mimo że noszę często tshirty z motywem. Pewnie dlatego, że sami nie przepadają.

No i w sumie mąż też ogarnia, kupuje mi zestawy lego ze SW.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;88147367]Chyba najgorszy heheszkowy prezent jaki dostalam dla zartu to g.... w sprayu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Boję się googlować

[AngelsWings]

Nie cierpię! Nie cierpię wszelkich pierdółek, nie ważne czy heehszkowe czy nie. Nie cierpie niczego co w domyśle ma stać sobie na półce i się kurzyć, albo wywołać sekundę uśmiechu i wylądować w szufladzie.
Człowiek to potem przez pół roku przekłada z miejsca na miejsce, aż wreszcie dojrzewa do tego, żeby wyrzucić w cholerę.

[Ellen_Ripley]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;88149062]Boję się googlować [/QUOTE]

Jak w ogóle można dać komuś coś takiego.

[Pani_Mada]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jak w ogóle można dać komuś coś takiego.

zakładam że to jeden z tych 'zabawnych' prezentów 18-stkowych

[Sabrinasab]

Napisane przez AngelsWings

Nie cierpię! Nie cierpię wszelkich pierdółek, nie ważne czy heehszkowe czy nie. Nie cierpie niczego co w domyśle ma stać sobie na półce i się kurzyć, albo wywołać sekundę uśmiechu i wylądować w szufladzie.
Człowiek to potem przez pół roku przekłada z miejsca na miejsce, aż wreszcie dojrzewa do tego, żeby wyrzucić w cholerę.

ja też nie cierpię takich pierdół co to się potem upycha w szafie. Na początku zawsze żal wyrzucić, bo prezent, a po dwóch latach przekładania w końcu jednak ląduje w koszu. Totalny bezsens.
W ogóle jakiś czas temu mieliśmy ze znajomymi taki zwyczaj, że co jakieś urodziny, święta, imieniny, dawaliśmy sobie prezenty. Ktoś to kiedyś ustnowił i się ciągnęło. Dla mnie mordęga nieziemska. Wymyślanie jakiś durnych ustrojstw, jak już wolę dać dobry alkohol, czy jak symbolicznie to kwiatka. U niektórych strona chyba toys4boys to była w ciągłym użytku i ile gratów mi się przewala w domu - masakra. Na szczęście jakoś to wypleniłam.