Obraz nędzy? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2019-04-14, 14:33   #1
matcha
Zadomowienie
 
Avatar matcha
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 1 042

Obraz nędzy?


Pytanie w tytule jest retoryczne.
Przez 20 minut gapiłam się w ekran telefonu, zastanawiając się czy dobrze robię zakładając ten wątek. W zasadzie to potrzebuje wsparcia, ale też wypowiedzi osób, które przeszły przez problem swojej osoby. Będzie długo i w zasadzie smętnie, nudno i kij wie co jeszcze.
Jestem na skraju wytrzymałości i nie sądziłam, że z moimi emocjami będzie coraz gorzej. Czuję się tak bezsilna, dodatkowo nie mam komu się wygadać, a jednak forum daje możliwość pewnej anonimowości - ciągle słyszałam z bliższego/dalszego otoczenia, że tylko użalać się potrafię nad sobą, a mojego chłopaka nie chcę na razie zadręczać, chociaż wiem, że jak mam być z nim szczera to poważna rozmowa będzie nieunikniona.
Do rzeczy: od zawsze miałam problemy z płaczliwością oraz niechęcią do mojej osoby, im częściej płakałam (z przyczyn moich niepowodzeń) tym coraz bardziej siebie nie lubiłam. Sama na własną rękę już chyba nie umiem pracować nad sobą. Podejrzewam u siebie jakieś stany depresyjne, chociaż czasem z zewnątrz słyszę, żebym się ogarnęła, bo nie takie ludzie mają problemy, jestem dziecinna i przesadzam. Tylko no właśnie - moja osoba jest moim problemem, nie jestem zadowolona z tego kim jestem, nie potrafię odnaleźć swojej ścieżki, nie potrafię się choć minimalnie cieszyć z tego co studiowałam, aktualne studia raczej nie są dla mnie, mam problemy z podejmowaniem decyzji, dodatkowo zauważyłam zmiany w swoim zachowaniu. Kiedyś lubiłam czytać książki, grać w gry komputerowe, a dzisiaj nie potrafię się nad tym skupić, nawet jak się czymś zainteresuję, to w bardzo szybkim tempie przestaje mnie to interesować. I tak jest praktycznie ze wszystkim czego się dotykam. Moje najmniejsze porażki sięgają zenitu, natomiast tych pozytywnych sytuacji nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Zaczęłam w celu hobby zajmować się czymś, ale boję się, że i to mnie znudzi i zniechęci.
Co do tej płaczliwości - potrafię się rozpłakać o zwykłą pierdołę, a co dopiero o poważniejsze sprawy. W zasadzie jedyne co mnie cieszy w życiu to mój związek, ale od niedawna (nie jestem dokładnie w stanie określić dokładnie od kiedy) nachodzą mnie myśli, że mój facet na mnie nie zasługuje. No bo patrząc na to co piszę, to kto by chciał, przecież tu nie ma nic pozytywnego, w zasadzie gdybym miała wymienić swoje pozytywy, to mam pustkę w głowie. A nie jest jedna rzecz - nauczyłam się do perfekcji patrzyć zieloną herbatę z torebki. Zawsze w szkole się stresowałam co by tu pozytywnego wymyślić, żeby nie wyjść na głupiego pachoła. Dodatkowo mam problemy z nawiązywaniem znajomości, mimo że z drugiej strony nie mam do tego chęci. Kiedyś to potrafiłam, dzisiaj to dla mnie czarna magia. Mam wrażenie, że każdy mnie ocenia w negatywnym świetle, w sumie przechodzi to pod pewien rodzaju strach.
Autentycznie do niczego nie mam chęci, jedyną chęć życia odczuwam, gdy mój chłopak jest w pobliżu. I to jest dla mnie najbardziej przerażające - pozytywne emocje jestem w stanie wyrazić tylko w obliczu mojego związku, cała reszta to jakaś szara strefa, a nawet czarna dziura.
Patrząc na posty jakie pisałam na forum, w życiu nie pomyślałabym, że ktoś może mieć taki problem ze sobą. W sumie to forum miało dać mi się trochę zdystansować do pewnych kwestii, jakie są tu poruszane (wątki trolli nie trolli - nieistotne). Chciałam żeby tak było, ale jednak nie wyszło.
Moja samoocena to zaczyna sięgać dna, nie chcę jej bazować na wyglądzie, ale z resztą aspektów jest chyba jeszcze gorzej.
Nie potrafię przytyć, nie mam apetytu, za to w niepokojącym tempie chudnę.
Jestem autentycznie zmęczona swoją osobą, moje chęci walki są już prawie zerowe i chyba już nie potrafię walczyć sama ze swoim beznadziejnym (dla mnie) charakterem. Kiedyś jeszcze potrafiłam się cieszyć z małych rzeczy, teraz to chciałabym po prostu zasnąć. Albo jest mi życie obojętne, albo wszystko urasta do rangi problemów świata, a wtedy jest jeszcze gorzej.
Jestem też DDA i znalazłam telefon do psychologa w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Jutro chcę tam zadzwonić, mam nadzieję że moje chęci nie skończą się tak jak wszystkie w moim życiu.
Czasem mam wrażenie, że zgrywam ofiarę, ale nie wiem z czego to wynika. Nie jestem w stanie na chłodno ogarnąć tego wszystkiego co siedzi mi w głowie.

Chciałam się tylko wygadać i w sumie zadać dwa pytania. Czy będąc beznadziejnym w życiu można siebie lubić? Czy ktoś ma pomysł jak najmniejsze pierdoły nie urastały do największej rangi?
W sumie po tej rozpisce jest mi trochę lżej, mimo że jest tu jeden wielki chaos.
__________________
Nic tak nie rozpala człowieka, jak gorąca herbata.
matcha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-14, 19:13   #2
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Obraz nędzy?

a w czym mamy pomóc? Pewnie sama się domyślasz, że to depresja z jakaś być może fobią społeczną. Od tego jest lekarz i lekarstwa.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-14, 20:58   #3
julienn
Lady Secret
 
Avatar julienn
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 135
Dot.: Obraz nędzy?

Cytat:
Napisane przez matcha Pokaż wiadomość
Pytanie w tytule jest retoryczne.
Przez 20 minut gapiłam się w ekran telefonu, zastanawiając się czy dobrze robię zakładając ten wątek. W zasadzie to potrzebuje wsparcia, ale też wypowiedzi osób, które przeszły przez problem swojej osoby. Będzie długo i w zasadzie smętnie, nudno i kij wie co jeszcze.
Jestem na skraju wytrzymałości i nie sądziłam, że z moimi emocjami będzie coraz gorzej. Czuję się tak bezsilna, dodatkowo nie mam komu się wygadać, a jednak forum daje możliwość pewnej anonimowości - ciągle słyszałam z bliższego/dalszego otoczenia, że tylko użalać się potrafię nad sobą, a mojego chłopaka nie chcę na razie zadręczać, chociaż wiem, że jak mam być z nim szczera to poważna rozmowa będzie nieunikniona.
Do rzeczy: od zawsze miałam problemy z płaczliwością oraz niechęcią do mojej osoby, im częściej płakałam (z przyczyn moich niepowodzeń) tym coraz bardziej siebie nie lubiłam. Sama na własną rękę już chyba nie umiem pracować nad sobą. Podejrzewam u siebie jakieś stany depresyjne, chociaż czasem z zewnątrz słyszę, żebym się ogarnęła, bo nie takie ludzie mają problemy, jestem dziecinna i przesadzam. Tylko no właśnie - moja osoba jest moim problemem, nie jestem zadowolona z tego kim jestem, nie potrafię odnaleźć swojej ścieżki, nie potrafię się choć minimalnie cieszyć z tego co studiowałam, aktualne studia raczej nie są dla mnie, mam problemy z podejmowaniem decyzji, dodatkowo zauważyłam zmiany w swoim zachowaniu. Kiedyś lubiłam czytać książki, grać w gry komputerowe, a dzisiaj nie potrafię się nad tym skupić, nawet jak się czymś zainteresuję, to w bardzo szybkim tempie przestaje mnie to interesować. I tak jest praktycznie ze wszystkim czego się dotykam. Moje najmniejsze porażki sięgają zenitu, natomiast tych pozytywnych sytuacji nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Zaczęłam w celu hobby zajmować się czymś, ale boję się, że i to mnie znudzi i zniechęci.
Co do tej płaczliwości - potrafię się rozpłakać o zwykłą pierdołę, a co dopiero o poważniejsze sprawy. W zasadzie jedyne co mnie cieszy w życiu to mój związek, ale od niedawna (nie jestem dokładnie w stanie określić dokładnie od kiedy) nachodzą mnie myśli, że mój facet na mnie nie zasługuje. No bo patrząc na to co piszę, to kto by chciał, przecież tu nie ma nic pozytywnego, w zasadzie gdybym miała wymienić swoje pozytywy, to mam pustkę w głowie. A nie jest jedna rzecz - nauczyłam się do perfekcji patrzyć zieloną herbatę z torebki. Zawsze w szkole się stresowałam co by tu pozytywnego wymyślić, żeby nie wyjść na głupiego pachoła. Dodatkowo mam problemy z nawiązywaniem znajomości, mimo że z drugiej strony nie mam do tego chęci. Kiedyś to potrafiłam, dzisiaj to dla mnie czarna magia. Mam wrażenie, że każdy mnie ocenia w negatywnym świetle, w sumie przechodzi to pod pewien rodzaju strach.
Autentycznie do niczego nie mam chęci, jedyną chęć życia odczuwam, gdy mój chłopak jest w pobliżu. I to jest dla mnie najbardziej przerażające - pozytywne emocje jestem w stanie wyrazić tylko w obliczu mojego związku, cała reszta to jakaś szara strefa, a nawet czarna dziura.
Patrząc na posty jakie pisałam na forum, w życiu nie pomyślałabym, że ktoś może mieć taki problem ze sobą. W sumie to forum miało dać mi się trochę zdystansować do pewnych kwestii, jakie są tu poruszane (wątki trolli nie trolli - nieistotne). Chciałam żeby tak było, ale jednak nie wyszło.
Moja samoocena to zaczyna sięgać dna, nie chcę jej bazować na wyglądzie, ale z resztą aspektów jest chyba jeszcze gorzej.
Nie potrafię przytyć, nie mam apetytu, za to w niepokojącym tempie chudnę.
Jestem autentycznie zmęczona swoją osobą, moje chęci walki są już prawie zerowe i chyba już nie potrafię walczyć sama ze swoim beznadziejnym (dla mnie) charakterem. Kiedyś jeszcze potrafiłam się cieszyć z małych rzeczy, teraz to chciałabym po prostu zasnąć. Albo jest mi życie obojętne, albo wszystko urasta do rangi problemów świata, a wtedy jest jeszcze gorzej.
Jestem też DDA i znalazłam telefon do psychologa w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Jutro chcę tam zadzwonić, mam nadzieję że moje chęci nie skończą się tak jak wszystkie w moim życiu.
Czasem mam wrażenie, że zgrywam ofiarę, ale nie wiem z czego to wynika. Nie jestem w stanie na chłodno ogarnąć tego wszystkiego co siedzi mi w głowie.

Chciałam się tylko wygadać i w sumie zadać dwa pytania. Czy będąc beznadziejnym w życiu można siebie lubić? Czy ktoś ma pomysł jak najmniejsze pierdoły nie urastały do największej rangi?
W sumie po tej rozpisce jest mi trochę lżej, mimo że jest tu jeden wielki chaos.
Przede wszystkim nie myśl o sobie w kategorii beznadziejna. Każdy ma prawo do niepowodzeń i nikt idealny nie jest. Myślę, że masz stany depresyjne i dobrze byłoby gdybyś zgłosiła się do lekarza. Też mam takie dni, że płaczę i mam wiele "ale" do swojej osobowości, do tego jaka jestem. Ale to przechodzi, zwłaszcza jak ktoś powie dobre słowo. To podbudowuje, daje kopa do dalszego działania. Dlatego myślę, że powinnaś podzielić się swoimi rozterkami z ukochaną osobą. Sama pozbawiasz siebie wsparcia. On może nie być świadomy, że coś Ci dolega, zwłaszcza jak dobrze to ukrywasz. Głowa do góry.
julienn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-14, 21:28   #4
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Obraz nędzy?

Poza tym pomyśl w jakim świetle stawiasz swojego faceta?
Przecież mężczyźni wybierają najlepsze kobiety a nie najgorsze.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-14, 22:10   #5
f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 3 487
Dot.: Obraz nędzy?

Dla mnie najsmutniejsze jest to że uważasz się za beznadziejną. Serio moim zdaniem KAŻDY człowiek ma w sobie coś fajnego. Jesteś płaczliwa? Okej, może problem leży gdzieś głębiej? Może warto odwiedzić psychologa czy psychiatre?
Nie rozumiem też czemu się wstydzisz tego że masz ze sobą jakieś problemy. Większość ludzi na tym świecie a już na pewno na tym forum zmaga się z jakimiś problemami czy też kompleksami. Nie jesteś sama. Głowa do góry.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-15, 00:52   #6
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Obraz nędzy?

Potrzebujesz profesjonalne pomocy i tyle. Psycholog, może nawet psychiatra. Ja bym polecała też porządne badania kontrolne z poziomem witamin, minerałów i hormonów we krwi, żeby wykluczyć przyczyny fizyczne.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-04-15, 08:24   #7
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Obraz nędzy?

Depresja + pewnie inne zaburzenia, trupy z przeszłości (DDA) i tyle. Na pewno powinnaś skorzystać z pomocy psychologa lub psychiatry.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-04-15 09:24:02


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:13.