Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. X

[mint_ivy]

Napisane przez syklamen

Ja Ci powiem jedno: gdy zwolniłam się z pracy doszedł nowy problem, ale w pewnym sensie odetchnęłam psychicznie. Nie da się pracować, gdy człowiek jest ciągle zmęczony, gdy nie ma czasu na odpoczynek po pracy, ani przerwę w czasie pracy oraz gdy pracuje się z toksycznymi ludźmi. Jeśli komuś to pasuje to ok, ja nie mam zamiaru marnować w taki sposób zdrowia i nerwów.

Mogę spróbować pomóc Ci z CV, ale nie wiem, czy ta pomoc będzie satysfakcjonująca, bo wiem, że są osoby, które się lepiej na tym znają. Ja mam małe doświadczenie, a obecnie jestem bezrobotna więc wiesz.



Ja jestem po kierunku techniczno-przyrodniczym, a staram się o staż jako sekretarka/pracownik biurowy itp.

Ok to odezwę się na priv.
jeżeli jest tu jeszcze ktoś z doświadczeniem w pisaniu CV to też chętnie porozmawiam

Właśnie ja się obawiam zwolnić, ale wiem też, że długo tu nie wytrzymam. Ciężka sytuacja.


Biuro czynne jest od 10-22. Pracodawca utrzymuje, że nie możemy pracować po więcej niż 8 bo to będą nadgodziny. Wcześniej pracowaliśmy tak na zleceniu i wszystkim to odpowiadało. Teraz jest umowa o pracę tymczasową z agencją. Czy wprowadzenie równoważnego systemu pracy i wydłużenia dobowej normy to taka skomplikowana procedura?

Do wczoraj mieliśmy rozpisany inny grafik, miałam już kilka dni wolnych. Przepracowałam dopiero 30h, teraz w weekend będzie 16h. Nie wiem jak mi teraz ułożą grafik, pewnie będę pracować po więcej niż 5 dni pod rząd.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez Krolowa Julianna

Przeczekam do końca umowy, przeczekam te 30 dni gdy jeszcze będę miała ubezpieczenie i dopiero wtedy pójdę

Jeśli należy Ci się zasiłek, to idź od razu Nawet jeśli nie, to ponoć najlepiej iść do 15 dni po skończeniu pracy, pani w UP mi powiedziała, że to upraszcza procedurę rejestracji (czy to prawda, nie wiem).

Napisane przez Krolowa Julianna

powiedzieć że mam CV i umiem je napisać, z listą firm do których pisałam i że w ogóle to szukam pracy w innym mieście bo jest większe i widzę tam dla mnie więcej ofert pracy. I niech nie dzwonią

Ja mniej więcej coś takiego powiedziałam i do mnie nie dzwonią. Termin kolejnej wizyty - za dwa miesiące.

Napisane przez Krolowa Julianna

Tylko ciekawi mnie jak wygląda taka rejestracja? To się załatwia od ręki czy nie bardzo i lepiej dać sobie tygodniowy zapas czasu na współczynnik świętej krowy która woli facebooka od pracy?

Załatwisz od ręki, jeśli będziesz mieć wszystkie dokumenty.

[syklamen]

Królowa Julianna, to zależy od urzędu. Tak jak pisałam, u mnie urząd nie stara się bezrobotnych aktywizować. Również dostałam w lutym termin wizyty na za dwa miesiące. Ale wiem, że do niektórych panie z innych UP dzwonią z ofertami.
Rejestrację zalatwisz od ręki, jeśli masz wszystkie dokumenty. Ja musiałam wypełnić jeszcze taki jeden druk. Potem na następnym spotkaniu przyporzadkowują Cię do profilu.

[lexi221]

Napisane przez syklamen

Królowa Julianna, to zależy od urzędu. Tak jak pisałam, u mnie urząd nie stara się bezrobotnych aktywizować. Również dostałam w lutym termin wizyty na za dwa miesiące. Ale wiem, że do niektórych panie z innych UP dzwonią z ofertami.
Rejestrację zalatwisz od ręki, jeśli masz wszystkie dokumenty. Ja musiałam wypełnić jeszcze taki jeden druk. Potem na następnym spotkaniu przyporzadkowują Cię do profilu.

W moim UP to jest cyrk na kółkach siedzą po 4 osoby w pokoju a jak się o coś zapytam to z wielkiej łaski jakby odpowiadali teraz mam wizyty co miesiąc. Ostatnio jak byłam to przy mnie jedna malowała paznokcie, drugi chłopak psikał się perfumami, a trzecia poprawiała sobie fryzurę w lusterku ogólnie pełen luz zachowywali się jakby mnie tam nie było. Co najlepsze w gazecie miesiąc temu o tym UP był artykuł, że stażystce kończył się staż i poszła z pytaniem do dyrektorki czy ją zostawią. W odp usłyszała, że mają kogoś na oku na jej miejsce a co najlepsze (ona była po studiach a ten chłopak na jej miejsce po liceum). Gdy wróciła do siebie miała już wszystko zablokowane nawet dostęp do kompa a dyr powiedziała jej, że ona będzie zatrudniać tego kto się jej podoba nawet gdyby nie miał wyższego wykształcenia.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Ja ogólnie polecam rejestrację przez epuap, można sporo czasu zaoszczędzić Potem tylko wyznaczają konkretną godzinę na spotkanie i luz Lubemu powiedzieli wprost, że nic dla niego nie mają, mieć nie będą, ale babeczka była spoko i od razu zakumała, że chodzi tylko o ubezpieczenie :P

[201611240917]

Ale nawet jak UP wciśnie wam ofertę stażu/ pracy na siłę, to możecie na rozmowie dać do zrozumienia pracodawcy, że chcecie tylko podpis, że nie spełniacie wymagań :P
Mi sama urzędniczka kiedyś tak powiedziała: jeśli pani nie chce tej pracy, proszę poprowadzić rozmowę tak, aby pani nie przyjęli
Jej się tylko musi zgadzać w papierach, że dała skierowanie.
Nikt nikogo nie zmusi do pracy.

[blue3]

Byłam zarejestrowana w UP przez kilka miesięcy i dla mnie przebywanie w tamtym miejscu to było najgorsze przeżycie jakiego doświadczyłam i wcale nie wyolbrzymiam Nie działało na mnie ani trochę motywująco siedzenie pomiędzy śmierdzącymi ludźmi, którzy do UP przychodzili tylko podpisać listę i potem patrzenie na urzędniczkę, która przerzucała oferty pracy dostępne w internecie, a następnie wypowiadała słowa "niczego dla pani nie mamy". Dla mnie to idealne miejsce stworzone do tego, żeby upodlić normalnego człowieka.

[syklamen]

Napisane przez blue3

Byłam zarejestrowana w UP przez kilka miesięcy i dla mnie przebywanie w tamtym miejscu to było najgorsze przeżycie jakiego doświadczyłam i wcale nie wyolbrzymiam Nie działało na mnie ani trochę motywująco siedzenie pomiędzy śmierdzącymi ludźmi, którzy do UP przychodzili tylko podpisać listę i potem patrzenie na urzędniczkę, która przerzucała oferty pracy dostępne w internecie, a następnie wypowiadała słowa "niczego dla pani nie mamy". Dla mnie to idealne miejsce stworzone do tego, żeby upodlić normalnego człowieka.

Na początku też się tak stresowalam tym miejscem, ale teraz już idę, czy dzwonię tam na luzie. U mnie to wygląda tak, że pani zaznacza, że byłam na wizycie, ofert pracy nigdy nie sprawdza, pyta co u mnie i koniec wizyty. Czas wizyty: jakieś 3 minuty.

[cyanide sun]

Napisane przez Krolowa Julianna

Popieram głosy że wynagrodzenie za staż to wyzysk i od sprawdzenia pracownika jest umowa na okres próbny. Ludzie, nie dajmy się zwariować, przecież nawet zmiana stanowiska lub firmy wymaga przyuczenia mimo tego że ma się doświadczenie i nawet jeśli to kogoś pierwsza praca to nie powód żeby mu płacić kilkaset złotych - a w sumie to nawet nie płaci tego pracodawca który czasem widać że szuka kogoś z doświadczeniem za darmo.

---------- Dopisano o 12:48 ---------- Poprzedni post napisano o 12:45 ----------

Poza tym ciekawostka, u mnie na najszerszą skalę programy wprowadzające kogoś w obowiązki nie są dla tych najmniej doświadczonych pracowników tylko tych z doświadczeniem, na wyższe stanowiska i nie jest to na zasadzie dwa trzygodzinne spotkania i nara, tylko są to co najmniej wielomiesięczne programy składające się z różnych elementów, ma się opiekuna lub opiekunów, jeździ się do innych jednostek firmy itd. I dotyczy to zarówno zatrudnionych z innej firmy, jak i awansowanych wewnętrznie.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:48 ----------



Szczerze mówiąc mam nadzieję że UP mi niczego nie zaproponuje Przeczekam do końca umowy, przeczekam te 30 dni gdy jeszcze będę miała ubezpieczenie i dopiero wtedy pójdę powiedzieć że mam CV i umiem je napisać, z listą firm do których pisałam i że w ogóle to szukam pracy w innym mieście bo jest większe i widzę tam dla mnie więcej ofert pracy. I niech nie dzwonią

Tylko ciekawi mnie jak wygląda taka rejestracja? To się załatwia od ręki czy nie bardzo i lepiej dać sobie tygodniowy zapas czasu na współczynnik świętej krowy która woli facebooka od pracy?

Sorry o żadnym urzędzie nie mam tak złej opinii jak o UP

dokładnie tak.

[syklamen]

Napisane przez cyanide sun

dokładnie tak.

Pierwsza praca? Ja mam za sobą praktyki i prace i na rozmowie o staż usłyszałalam, że za mało sobą reprezentuje, żeby się na ten staż za 8 stów dostać. Nie wiem, jak kiedyś zaczynały osoby całkiem bez doswiadczenia, ale z tego, co mi rodzice mówili to po prostu szło się do pracy, pojęcie stażu nie istniało, a praktyki to były w szkole zawodowej.

[201710160952]

Napisane przez Krolowa Julianna

Sorry o żadnym urzędzie nie mam tak złej opinii jak o UP

Zgadzam się, niestety.

[Takion94]

Napisane przez lexi221

W moim UP to jest cyrk na kółkach siedzą po 4 osoby w pokoju a jak się o coś zapytam to z wielkiej łaski jakby odpowiadali teraz mam wizyty co miesiąc. Ostatnio jak byłam to przy mnie jedna malowała paznokcie, drugi chłopak psikał się perfumami, a trzecia poprawiała sobie fryzurę w lusterku ogólnie pełen luz zachowywali się jakby mnie tam nie było. Co najlepsze w gazecie miesiąc temu o tym UP był artykuł, że stażystce kończył się staż i poszła z pytaniem do dyrektorki czy ją zostawią. W odp usłyszała, że mają kogoś na oku na jej miejsce a co najlepsze (ona była po studiach a ten chłopak na jej miejsce po liceum). Gdy wróciła do siebie miała już wszystko zablokowane nawet dostęp do kompa a dyr powiedziała jej, że ona będzie zatrudniać tego kto się jej podoba nawet gdyby nie miał wyższego wykształcenia.

Moja koleżanka odbywała 12 miesięczny staż też w UP to właśnie mi opowiadała, że ktoś kto nie był z rodziny bądź znajomym dyrektora dostawał czasami z dnia na dzień wypowiedzenie i na jego miejscu wchodził ktoś znajomy dyrektora. Jej się staż skończył i o dziwo umowę jej przedłużyli, ale stamtąd odeszła i poprosiła koleżankę, która robiła w stażach żeby pozmieniała w systemie, że niby nie miała stażu rok tylko 11 miesięcy i wtedy na miesiąc poszła na staż do innej firmy tym razem nie do budżetówki

---------- Dopisano o 19:10 ---------- Poprzedni post napisano o 19:05 ----------

Napisane przez syklamen

Pierwsza praca? Ja mam za sobą praktyki i prace i na rozmowie o staż usłyszałalam, że za mało sobą reprezentuje, żeby się na ten staż za 8 stów dostać. Nie wiem, jak kiedyś zaczynały osoby całkiem bez doswiadczenia, ale z tego, co mi rodzice mówili to po prostu szło się do pracy, pojęcie stażu nie istniało, a praktyki to były w szkole zawodowej.

Moi rodzice mówili mi to samo. Jakieś praktyki w szkole mieli (oczywiście płatne) po zakończeniu szkoły normalnie szli do pracy bez większych problemów z jej znalezieniem. W urzędach można było spokojnie znaleźć pracę, bo mało kto wtedy chciał pracować w biurze ludzie woleli pracować fizycznie. O żadnych stażach czy bezpłatnych praktykach nie było wtedy mowy.

[kejtiCe]

Ja też miałam rok stażu w UP i bardzo mi się podobało.

[lazada]

Napisane przez mizmaz

Jasne, że wyzysk, ale przy obecnym rynku to nikt by nie znalazł pracy. Większość moich znajomych zaczynała od staży - pracodawca przeszkolił pracownika "nie za swoje" i potem, gdy się sprawdził, zatrudniał - ale już miał przeszkolonego pracownika i nie musiał go wdrażać we wszystko.

Przeważnie rzadko się zdarza, żeby ktoś z ulicy dostał pracę na umowę, będąc świeżo po liceum/studiach, bez doświadczenia (mówię tu o pracach w zawodzie typu architekt, prawnik, informatyk, a nie o call-center).

Architekt, prawnik, informatyk na stażach? Pierwsze słyszę. Jestem zdania, że nie można uogólniać, każdy ma inne doświadczenia. Wśród swoich znajomych nie mam nikogo kto by odbywał staż, chyba, że zaliczyć tutaj osoby który po 3 lub 4 roku poszły na praktyki, najczęściej do korpo i zostały. Inni znaleźli pracę po studiach na normalną umowę. Z tym, że dotyczy to dużych miast (na wschodzie również), domyślam się, że w mniejszych miejscowościach jest znacznie trudniej.

Na pocieszenie mogę powiedzieć, że w firmie w której obecnie pracuję nie przyjmują stażystów, wszyscy początkujący mają uop na okres próbny.

[Takion94]

Napisane przez lazada

Architekt, prawnik, informatyk na stażach? Pierwsze słyszę. Jestem zdania, że nie można uogólniać, każdy ma inne doświadczenia. Wśród swoich znajomych nie mam nikogo kto by odbywał staż, chyba, że zaliczyć tutaj osoby który po 3 lub 4 roku poszły na praktyki, najczęściej do korpo i zostały. Inni znaleźli pracę po studiach na normalną umowę. Z tym, że dotyczy to dużych miast (na wschodzie również), domyślam się, że w mniejszych miejscowościach jest znacznie trudniej.

Na pocieszenie mogę powiedzieć, że w firmie w której obecnie pracuję nie przyjmują stażystów, wszyscy początkujący mają uop na okres próbny.

Nie wiem co cię tak dziwi ja widziałem wiele ofert stażowych chodź by dla takich informatyków. A twoi znajomi widocznie mieli szczęście. Co do korpo to nie trzeba mieć w ogóle doświadczenia żebym się tam dostać trzeba znać języki.

[20160901857]

Napisane przez Takion94

Nie wiem co cię tak dziwi ja widziałem wiele ofert stażowych chodź by dla takich informatyków. A twoi znajomi widocznie mieli szczęście. Co do korpo to nie trzeba mieć w ogóle doświadczenia żebym się tam dostać trzeba znać języki.

Zależy na jakie stanowisko.

[lazada]

Napisane przez nouvelle90

Zależy na jakie stanowisko.

Dokładnie
Poza tym nawet jak ktoś jest świeżo po studiach i nie ma magicznych 2-3 lat doświadczenia, to mile widziane są praktyki wakacyjne, erasmus, działalność studencka, dobre wyniki w nauce tj. pokazanie, że się tych 5 lat nie przebimbało mówiąc kolokwialnie.

---------- Dopisano o 23:47 ---------- Poprzedni post napisano o 23:35 ----------

Napisane przez Takion94

Nie wiem co cię tak dziwi ja widziałem wiele ofert stażowych chodź by dla takich informatyków. A twoi znajomi widocznie mieli szczęście. Co do korpo to nie trzeba mieć w ogóle doświadczenia żebym się tam dostać trzeba znać języki.

Nie dziwi mnie fakt, że firma szuka stażysty informatyka, kto by nie chciał mieć pracownika za darmo. Natomiast zdziwiłabym się jeśli informatyk chciałby iść na staż tzn. mam na myśli staże które są wspominane w tym wątku, a nie takie gdzie w ramach stażu otrzymuje się normalne (godziwe) wynagrodzenie (chyba, że informatyk humanista który wybrał takie studia bo słyszał, że w IT się super zarabia).

Mieli szczęście? a może wiedzę i umiejętności? Od razu zaznaczam, że uważam, że przy szukaniu pracy szczęście również jest potrzebne ..jak we wszystkich innych aspektach życia, ale nie zakładaj proszę, że ktoś znalazł pracę tylko i wyłącznie dlatego, że miał szczęście.

[201611240917]

Zależy co rozumiecie pod pojęciem informatyk.
Mój TŻ programista obraziłby się za takie określenie :P

[Takion94]

Napisane przez lazada

Dokładnie
Poza tym nawet jak ktoś jest świeżo po studiach i nie ma magicznych 2-3 lat doświadczenia, to mile widziane są praktyki wakacyjne, erasmus, działalność studencka, dobre wyniki w nauce tj. pokazanie, że się tych 5 lat nie przebimbało mówiąc kolokwialnie.

---------- Dopisano o 23:47 ---------- Poprzedni post napisano o 23:35 ----------



Nie dziwi mnie fakt, że firma szuka stażysty informatyka, kto by nie chciał mieć pracownika za darmo. Natomiast zdziwiłabym się jeśli informatyk chciałby iść na staż tzn. mam na myśli staże które są wspominane w tym wątku, a nie takie gdzie w ramach stażu otrzymuje się normalne (godziwe) wynagrodzenie (chyba, że informatyk humanista który wybrał takie studia bo słyszał, że w IT się super zarabia).

Mieli szczęście? a może wiedzę i umiejętności? Od razu zaznaczam, że uważam, że przy szukaniu pracy szczęście również jest potrzebne ..jak we wszystkich innych aspektach życia, ale nie zakładaj proszę, że ktoś znalazł pracę tylko i wyłącznie dlatego, że miał szczęście.

A mnie to nie dziwi ktoś nie ma doświadczenia to idzie na staż. Proste i nie oznacza to od razu, że ktoś jest niekompetentny, bo wybrał staż za te 800 zł.
Umiejętności to jedno szczęście drugie. Mając super wiedzę w danej branży można nie znaleźć pracy, bo nie ma się wymaganego doświadczenia, ale sprzeczać się nie będę, bo zaraz wyjdę znowu na tego złego

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

hej hej, bo my w tej dyskusji mylimy trochę pojęcia. Jest staż z UP płatny 900 z groszem brutto. Jest staż bezpłatny i staż normalnie płatny przeważnie dla studentów lub absolwentów, którzy nie mają jeszcze doświadczenia.

Byłam i na praktykach i na stażu. Ale moje praktyki trwały 3 tyg., niepełny wymiar i fakt były bezpłatne, ale i tak robiłam je jeszcze w czasie roku akademickiego więc mi to nie przeszkadzało.
Robiłam staż w prywatnej firmie, półroczny, płatny niesuper i niekiepsko, w sam raz dla kogoś kto jeszcze się uczy, a i sama tam wiele się nauczyłam.
Za to mój Luby szukając prqacy trafił kiedyś do firmy, która za pracę pełnoetatową (i pełny zakres obowiązków), dla kogoś z jako takim doświadczeniem zaproponowała staż za 800 brutto. I to już jest paranoja.

I teraz mam odmienne zdanie o różnych stażach:
- UP - legalny wyzysk (żeby nie było nie mam nic do osób idących na te staże, a do samego UP )
- bezpłatny staż/praktyki (dla mnie jest różnica w tych pojęciach, ale niech tam) dłuższy niż miesiąc to wyzysk
-płatny staż - dla mnie ok, przeważnie mniejsze obowiązki, mniejsza odpowiedzialność, dużo nauki nowych rzeczy, idealne gdy ktoś się uczy/jest zaraz po szkole

[201704060907]

Z drugiej strony - jeśli miałabym być "wyzyskiwana" za 900 brutto, a siedzieć w domu = to wybrałabym staż. Lepsze to, niż patrzenie w sufit w domu. Oczywiście piszę tutaj o konkretnym stażu, a nie, jak to się czasem widzi - staż w kababie, staż dla sprzątaczki, staż dla kelnerki.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez lazada

(...)prawnik (...) na stażach?

Oj, prawnicy to latami robią za marne grosze albo za darmo na stażach...

[syklamen]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;58698191]Oj, prawnicy to latami robią za marne grosze albo za darmo na stażach...[/QUOTE]

Przecież jak byłam na rozmowie w sprawie stażu w kancelarii na stanowisko sekretarki to mi pani powiedziała, że ma bardzo duży wybór wśród osób z kierunkowym wykształceniem.
Dziwi mnie tylko, że kobiety około 30 i 40 roku życia z takimi świetnymi kwalifikacjami biorą staże za marne grosze. Ja mam 24 lata i teraz nie utrzymuję się sama więc jestem w stanie na to pójść, zawsze to jakieś doświadczenie.

[20160901857]

Informatyk bez doświadczenia to trochę oksymoron chyba. Przecież na dobrych uczelniach (politechnika) pracodawcy wyłapują pracowników na studiach, a po słabych, do jakiegoś klepania kodów i pisania apek na smartfony za 2000 netto też jest łatwo się załapać (tak mówią wizażanki studiujące infę). Także dla mnie to jest dziwne, że ktoś po studiach informatycznych ma problem z pustym cv.

---------- Dopisano o 10:12 ---------- Poprzedni post napisano o 10:10 ----------

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;58698191]Oj, prawnicy to latami robią za marne grosze albo za darmo na stażach...[/QUOTE]

słabe to jest. Chociaż jeszcze słabsze jak kancelarie biorą aplikanta na staż z UP, a pod stołem płacą mu normalnie. Ja już unikam małych kancelarii, nigdy tam nie wrócę przez taki wyzysk.

[e6a2c94443f966d5bdb1fa7d483e1d75b7ed128e]

Napiszę w sprawie zrobienia dobrego CV. Może komuś się przyda ta informacja i pomoże w przeredagowaniu swojego.

Jak wiecie uczę się angielskiego. W ten piątek, postanowiłam że zrobię sobie wreszcie angielskie CV i nauczę się pisać - a że nigdy tego nie robiłam, to myślałam że zajmie mi to max 2 godziny. Słuchajcie, po pierwsze żałuję że nie wzięłam się za to dużo wcześniej, a po drugie spędziłam nad nim przeszło cały weekend i jeszcze nie jest gotowe. Dlaczego? Otóż jest pewna różnica.

W naszym kraju nasze rodzime CV mogą być max na 1-2 strony i nikomu to nie przeszkadza. Zazwyczaj wypisujemy w nim swoje dane, miejsca pracy (i odby było tych firm jak najwięcej, bo u nas ilość firm = doświadczenie) wklejamy swoje zdjęcie (choć nie trzeba) i wypisujemy doświadczenie - bardzo krótko, bo już brakuje miejsca, nawet jak mamy do zamieszczenia tylko 5 słów.

W języku angielskim mamy nie CV a RESUME. Owo resume różni się. Nie mamy zdjęcia (ze względu na dyskryminacje), mamy krótkie podsumowanie tego co umiemy robić, oraz swoją historię kariery, w której w kilku punktach piszemy (max 5) co robiliśmy. W tych max pięciu puntach piszemy podpunkty, w których umieszczamy czym dokładnie i za co byliśmy odpowiedzialni w danej firmie. Poniżej piszemy dalsze miejsca pracy - jeśli są. W takim resume liczą się właśnie rzeczy jakie pracownik robił dla poprzednich firm. Możesz pracować w 1 firmie a robić masę rzeczy i masz mega kwalifikacje i umiejętności = po takim rzetelnym wypisaniu. Poczytajcie sobie i zróbcie sobie takie resume na wzór angielski w naszym języku a same zobaczycie ile umiecie i w czym sprawdzałyście się najlepiej. Najwięcej znalazłam przykładów na popularnym prinerest.

Moje polskie CV też miało wypisane co robiłam w firmach, ale zrobiłam to nie tak jak powinnam.

[summerisgone]

Ale szukasz pracy w UK? Bo jeśli nie, to nasi pracodawcy raczej chcą cv takie samo jak polskie, tyle że przetłumaczone. Proszą o CV po angielsku a nie angielskie CV.

[e6a2c94443f966d5bdb1fa7d483e1d75b7ed128e]

Nie ja już zaczęłam pracę, dlatego podpowiadam. Nie zgodzę się z tym. CV polskie przetłumaczone na angielskie jest wymagane, ale w firmach niezbyt dobrych...wręcz o bardzo kiepskim poziomie, a tam gdzie firmy są na odpowiednim poziomie resume jest na poziomie bardzo wysokim. Ale rozpiszcie sobie swoje CV pod taką formę - ja nawet nie myślałam że tyle umiem.

[20160901857]

Ja przerobiłam szablon resume (taki jak piszesz) na polską wersję i z tym cv zawsze miałam duży odzew, zwłaszcza z korporacji.

[abacef]

Co do UP. Miałam tam staż przez kilka miesięcy. nie jedno widziałam Generalnie tam jest taki bałagan, że się nikomu nie śniło. Stażystki pracują, a reszta ogląda kotki w internecie Wyszukiwanie teczek bezrobotnych to jest kosmos, bo przeważnie są odłożone tam, gdzie nie powinny A jak nie znajdziesz to oczywiście Twoja wina W archiwum nie było żadnej zatrudnionej osoby - same stażystki. Kobiety po 50 mające doświadczenie zawodowe były przyjmowane na staż jako sprzątaczki. Później trafiłam na samodzielne stanowisko - punkt informacji. Obowiązki to obsługa poczty, petentów, praca za osoby, które są na L4 (a tam wiecznie ktoś był na L4). Bez żadnego nadzoru, bez żadnej osoby, którą by można było o coś zapytać (tam stażystka szkoli stażystkę). Oczywiście nie było opcji jeżeli chodzi o zatrudnienie po stażu, bo administracja publiczna nie ma obowiązku tego zapewnić Ach, no i oczywiście nie było kiedy zjeść i pójść do ubikacji podczas kiedy zatrudnione tam osoby chodziły na papieroska co pół godziny (nie przesadzam )Wiem, że może być gorzej, ale za 850zł netto to trochę wyzysk. Po stażu byłam bezrobotna przez rok (!). Ofert nigdy dla mnie nie mieli Tam ganiają tych, którym się nie chce pracować po to żeby ich wyrejestrować Pomogli mi znaleźć pracę w zawodzie, ale tylko ze względu na to, że przez te parę miesięcy wrobiłam tam sobie znajomości i mój 'doradca zawodowy' był moją koleżanką

Widziałam tu jeszcze głosy, że bez staży z UP ludzie by nie mieli pracy. Sorry ale to g... prawda. Gdyby nie staże z UP to byłyby normalne miejsca pracy, Ktoś musi odwalać tą czarną robotę. Teraz robi to na stażu - gdyby ich nie było to musieliby kogoś zatrudnić W UP cały czas przewijają się ci sami pracodawcy, którzy żerują na stażystach. Wystarczy spojrzeć - staż na sprzątaczkę, robotnika gospodarczego, pomoc kuchenną, pracownika naleśnikarni... Serio?

[cyanide sun]

Napisane przez abacef

Co do UP. Miałam tam staż przez kilka miesięcy. nie jedno widziałam Generalnie tam jest taki bałagan, że się nikomu nie śniło. Stażystki pracują, a reszta ogląda kotki w internecie Wyszukiwanie teczek bezrobotnych to jest kosmos, bo przeważnie są odłożone tam, gdzie nie powinny A jak nie znajdziesz to oczywiście Twoja wina W archiwum nie było żadnej zatrudnionej osoby - same stażystki. Kobiety po 50 mające doświadczenie zawodowe były przyjmowane na staż jako sprzątaczki. Później trafiłam na samodzielne stanowisko - punkt informacji. Obowiązki to obsługa poczty, petentów, praca za osoby, które są na L4 (a tam wiecznie ktoś był na L4). Bez żadnego nadzoru, bez żadnej osoby, którą by można było o coś zapytać (tam stażystka szkoli stażystkę). Oczywiście nie było opcji jeżeli chodzi o zatrudnienie po stażu, bo administracja publiczna nie ma obowiązku tego zapewnić Ach, no i oczywiście nie było kiedy zjeść i pójść do ubikacji podczas kiedy zatrudnione tam osoby chodziły na papieroska co pół godziny (nie przesadzam )Wiem, że może być gorzej, ale za 850zł netto to trochę wyzysk. Po stażu byłam bezrobotna przez rok (!). Ofert nigdy dla mnie nie mieli Tam ganiają tych, którym się nie chce pracować po to żeby ich wyrejestrować Pomogli mi znaleźć pracę w zawodzie, ale tylko ze względu na to, że przez te parę miesięcy wrobiłam tam sobie znajomości i mój 'doradca zawodowy' był moją koleżanką

Widziałam tu jeszcze głosy, że bez staży z UP ludzie by nie mieli pracy. Sorry ale to g... prawda. Gdyby nie staże z UP to byłyby normalne miejsca pracy, Ktoś musi odwalać tą czarną robotę. Teraz robi to na stażu - gdyby ich nie było to musieliby kogoś zatrudnić W UP cały czas przewijają się ci sami pracodawcy, którzy żerują na stażystach. Wystarczy spojrzeć - staż na sprzątaczkę, robotnika gospodarczego, pomoc kuchenną, pracownika naleśnikarni... Serio?

dokładnie tak