Nauka języka z rozsądku?

[Calla_]

Ostatnio się zastanawiam czy da się nauczyć języka i czuć się w nim swobodnie, jeśli jedyną motywacją jest zdrowy rozsądek i przydatność języka.
Moje rozterki dotyczą niemieckiego. Teoretycznie miałam ten język na wszystkich etapach edukacji(w moim regionie jako "głównego" języka uczymy się niemieckiego, a nie angielskiego), a ja nadal nic z niego nie umiem poza jakimiś podstawami podstaw. Chciałabym go mieć na poziomie minimum B2, C1 jest moim marzeniem. Problem w tym, że ja nie mam serca do tego języka. Ucząc się go przeżywam ciężkie chwile, a jest to język dość przydatny na rynku pracy.
Czy udało się którejś z was nauczyć się języka tylko ze względu na jego przydatność? Chciałabym czegoś, co by mnie zmotywowało do ruszenia z niemieckim z kopyta

[MissChievousTess]

Jak musisz to się da. Zazdroszczę Ci, że już niemiecki miałaś bo ja właśnie uczę się z rozsądku od podstaw, ale nigdy styczności z nim nie miałam i choćby dlatego jest mi ciężej niż komuś kto podstawy np. fonetyki już miał.
Ja musiałam w liceum nauczyć się francuskiego, łaciny, na studiach szwedzkiego bo musiałam i nie było dyskusji czy ja chcę czy nie no i się nauczyłam. Egzaminy z każdego miałam i to też mnie mobilizowało. No i trudno się z rozsądku nie nauczyć jeśli tak czy siak do czegoś ten język potrzebny- do pracy, do egzaminu, do zaliczenia stypendium itp. Jak brak impulsu do nauki to po prostu ucz się do jakiegoś certyfikatu.

[Limonka2738]

Ja z rozsądku opanowałam mandaryński.

Wszystko się da.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ParasolkaMaryPoppins]

Niemiecki to też był mój wybór z rozsądku. Teraz ten język kocham, uwielbiam i ubóstwiam Guzik jeszcze wiem bo na kursie przerabiam wszystko pomału, ale prę do przodu.

Wszystko się da opanować. Nawet niemiecki.

[culdi]

Jasne, że się da sam się uczę angielskiego z rozsądku bo to jest taki must have, który otwiera mi bardzo wiele furtek. Z drugiej strony nie przepadam za tym językiem i gdyby nie to, że jest to główny język w biznesie na świecie nie uczył bym się go dalej i zatrzymałbym się na swoim śmiesznym B2.

[gilmoregirl92]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Niemiecki to też był mój wybór z rozsądku. Teraz ten język kocham, uwielbiam i ubóstwiam Guzik jeszcze wiem bo na kursie przerabiam wszystko pomału, ale prę do przodu.



Wszystko się da opanować. Nawet niemiecki.

U mnie tak samo, uczyłam się niemieckiego "z rozsądku" przez 6 lat, opanowałam go naprawdę nieźle i dość swobodnie się wypowiadałam (jak na poziom ok. B2). Potem na studiach złapałam takiego bakcyla, że ostatecznie zdałam egzamin językowy na C1 i pracuję z klientami niemieckojęzycznymi Także odpowiadając na twoje pytanie, Autorko - tak, można, aczkolwiek na pewno zapał do języka ułatwia i przyspiesza naukę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Senija]

Rozsądek pchnij w kierunku motywacji i na pewno będzie łatwiej. Języki to naprawdę mocny atut na rynku pracy, jak widzę u siebie w firmie tych wszystkich prawników/psychologów/socjologów/politologów którzy zarabiają połowę tego co ja to dziękuję Bogu że te kilka lat temu wybrałam filologię i oprócz angielskiego nauczyłam się jeszcze francuskiego i hiszpańskiego. Nie mogę uwierzyć własnym uszom jak słyszę te narzekania na bezrobocie i niskie płace, do mnie non stop dzwoni jakiś rekruter ze wspaniałą ofertą pracy w nowej, międzynarodowej firmie z młodym dynamicznym zespołem i licznymi możliwościami rozwoju Po godzinach jestem też lektorem i uczyłam kiedyś przez Skypa jedną dziewczynę która była po teologii i w młodości całkowicie olała języki obce. Laska była tak bardzo zmotywowana że w przeciągu roku ogarnęła angielski praktycznie od zera, zdała certyfikat i udało jej się wyprowadzić od rodziców z małego miasteczka bo dostała pierwszą pracę w korporacji w większym mieście. Teraz przychodzi do mnie na lekcje francuskiego bo uważa że jest dużo ofert pracy z tym językiem. Sama mówi że nie jest to jakiś język czy kultura która ją szczególnie ujmuje ale wie że to super inwestycja na przyszłość. Dużo uczy się sama, słucha radia i telewizji francuskiej, bardzo chce mówić.
Reasumując: jasne, każdego języka można się nauczyć z rozsądku, kwestia motywacji, wytrwałości i samodyscypliny

[kasztanka3]

Napisane przez Limonka2738

Ja z rozsądku opanowałam mandaryński.

Wszystko się da.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

I to bylby tez moj wybor, ale ciagle odkladam nauke na pozniej

[globususka]

Ja staram się uczyć japońskiego w ostatnim czasie.

[Limonka2738]

Napisane przez globususka

Ja staram się uczyć japońskiego w ostatnim czasie.

Z rozsądku?


To się do czegoś przydaje poza szpanem przed znajomymi, wycieczkami do Japonii i oglądaniem anime bez napisów?

[megamag]

Przez dwa lata uczyłam się języka, którego nie lubię, miałam same piątki, a nie pamiętam nic. Zapomniałam chyba dzień po egzaminie. Nie zamierzałam go używać, nie był zbyt przydatny na naszej szerokości geograficznej, ale musiałam zaliczyć. Mój mąż próbował się nauczyć norweskiego, którego nie lubi. Z czystego rozsądku. Skończyło się na poziomie podstawowym, dalej dogaduje się głównie bo angielsku. Nie wiem, może mieliśmy za małą motywację. Pewnie gdybym nie lubiła angielskiego, tobym się jednak zmusiła, bo trudno w dzisiejszych czasach bez niego żyć.

[Calla_]

Obawiam się, że nawet jeśli będzie mi dobrze szło z niemieckim na kursie to, że po jego ukończeniu, nie będę miała ochoty otaczać się językiem. Z angielskim miałam zupełnie inaczej, chciałam się go uczyć i cieszyłam się z nowonabytych umiejętności. Niemieckiego uczyłam się w szkole 9 lat, a pamiętam jedynie podstawy, czyli wiem jak się przedstawić, poradzić sobie w sklepie spożywczym i załatwić podstawowe rzeczy u lekarza. Poza tym jest cienko :/ Boję się postawić na niemiecki, bo będzie mi żal, kiedy mimo włożonych pieniędzy nie będę miała z tego takich efektów, jakie chcę osiągnąć.

[Connan]

To zależy od człowieka, ja nie mogłabym się do czegoś zmusić. Czemu nie chcesz nauczyć języka, który sprawia Ci przyjemność?

[megamag]

Napisane przez Connan

Czemu nie chcesz nauczyć języka, który sprawia Ci przyjemność?

Pewnie dlatego, że to z niemieckim jest teraz pierdyliard ofert pracy, a nie z tamilskim albo zulu, choć te do nauki mogłyby być przejemniejsze.

[ParasolkaMaryPoppins]

Napisane przez Calla_

Boję się postawić na niemiecki, bo będzie mi żal, kiedy mimo włożonych pieniędzy nie będę miała z tego takich efektów, jakie chcę osiągnąć.

Obecnie nauka niemieckiego szybko się zwróci. Tym bardziej jeśli potwierdzona certyfikatem. W Warszawie w ofertach pracy co chwila się przewija "mile widziana znajomość niemieckiego na poziomie...".

Angielskiego zawsze warto się uczyć. Choć czy on jest aż tak niezbędny? I piszę to jako lektorka. Pracuję z wysoko postawionymi osobami (a co, pochwalę się, choć ostatnio na jednej umowie zlecenie z kimś takim zarabiałam 27 zł netto za 60 min), które znają ang. na poziomie A2. I oczekują ode mnie cudów tzn. że zrobię z nich native speakerów Choć poświęcają czas na naukę tylko podczas zajęć I wtedy sobie zadaję pytanie - jakim cudem dochrapali się takiego stanowiska ledwo dukając po ang?

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez Limonka2738

Z rozsądku?


To się do czegoś przydaje poza szpanem przed znajomymi, wycieczkami do Japonii i oglądaniem anime bez napisów?

Lasce z firmy mojego chłopaka przydaje się do zarabiania 20 tysięcy miesięcznie w delegacjach. Więc... zależy?

[ParasolkaMaryPoppins]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;85542061]Lasce z firmy mojego chłopaka przydaje się do zarabiania 20 tysięcy miesięcznie w delegacjach. Więc... zależy? [/QUOTE]

No ale chyba poza językiem chyba umie coś jeszcze?

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

No ale chyba poza językiem chyba umie coś jeszcze?

Nie no oczywiście, że umie. Ale bez kombinacji tego i japońskiego prędko by się do takich kwot nie dobrała. Mówię tylko, że nie jest to całkem bezużyteczny język.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Nauczyłam się wystarczająco dobrze języka kraju, w którym tymczasowo mieszkam. Języka samego w sobie nigdy nie lubiłam, brzmi dla mnie wyjątkowo paskudnie, ale korzyści z nauczenia się go były większe niż dyskomfort wynikający ze słuchania go i używania.

[Limonka2738]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;85542061]Lasce z firmy mojego chłopaka przydaje się do zarabiania 20 tysięcy miesięcznie w delegacjach. Więc... zależy? [/QUOTE]Nie no, jasne.

Ale nie jest to język z kategorii "Z rozsądku" raczej.

Bardziej mandaryński, hiszpański, niemiecki itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 23:08 ---------- Poprzedni post napisano o 23:07 ----------

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;85548631]Nie no oczywiście, że umie. Ale bez kombinacji tego i japońskiego prędko by się do takich kwot nie dobrała. Mówię tylko, że nie jest to całkem bezużyteczny język.[/QUOTE]Oczywiście,.że nie jest bezużyteczny. Żaden język nie jest bezużyteczny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[gizmone]

Zawsze warto jakiś język dodatkowy znać, troche teraz żałuję że w szkole nie przykładałam się do tego jak należy, teraz nie musiałabym dodatkowe pieniądze za to płacic

[Dama_rslka]

Ja też się nie przykładałam do dodatkowego języka, ale to dlatego, że nauczyciel nie potrafił lekcji poprowadzić, więc nawet gdybym uważała to wiele bym się nie nauczyła. Po latach poszłam na prywatne lekcje i załapałam o wiele szybciej i więcej

[MissChievousTess]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Obecnie nauka niemieckiego szybko się zwróci. Tym bardziej jeśli potwierdzona certyfikatem. W Warszawie w ofertach pracy co chwila się przewija "mile widziana znajomość niemieckiego na poziomie...".

Angielskiego zawsze warto się uczyć. Choć czy on jest aż tak niezbędny? I piszę to jako lektorka. Pracuję z wysoko postawionymi osobami (a co, pochwalę się, choć ostatnio na jednej umowie zlecenie z kimś takim zarabiałam 27 zł netto za 60 min), które znają ang. na poziomie A2. I oczekują ode mnie cudów tzn. że zrobię z nich native speakerów Choć poświęcają czas na naukę tylko podczas zajęć I wtedy sobie zadaję pytanie - jakim cudem dochrapali się takiego stanowiska ledwo dukając po ang?

Bo może znają niemiecki? Też pracowałam z dukającymi po angielsku klientami tego typu. Wszyscy studiowali w Niemczech i tam zostali zrekrutowani do pracy, którą wykonują w Polsce.
Moim skromnym zdaniem niemiecki jest obecnie ważniejszy na europejskim rynku pracy niż angielski. Ale co racja to racja- nie da się opanować żadnego języka obcego jeśli poświęca mu się czas tylko podczas "zajęć" raz w tygodniu. Języka trzeba używać, żyć nim. Ja jakbym miała podejście "język tylko na zajęciach" to nawet angielskiego bym nie opanowała.

[ParasolkaMaryPoppins]

Napisane przez MissChievousTess

Bo może znają niemiecki? Też pracowałam z dukającymi po angielsku klientami tego typu. Wszyscy studiowali w Niemczech i tam zostali zrekrutowani do pracy, którą wykonują w Polsce.
Moim skromnym zdaniem niemiecki jest obecnie ważniejszy na europejskim rynku pracy niż angielski. Ale co racja to racja- nie da się opanować żadnego języka obcego jeśli poświęca mu się czas tylko podczas "zajęć" raz w tygodniu. Języka trzeba używać, żyć nim. Ja jakbym miała podejście "język tylko na zajęciach" to nawet angielskiego bym nie opanowała.

Nie znali niemieckiego.
Niemiecki wypiera angielski. Sama podchodzę do certyfikatu, bo widzę jak rynek w PL chłonie ludzi ze znajomością tego języka.

[Terha]

Napisane przez Calla_

Ostatnio się zastanawiam czy da się nauczyć języka i czuć się w nim swobodnie, jeśli jedyną motywacją jest zdrowy rozsądek i przydatność języka.
Moje rozterki dotyczą niemieckiego. Teoretycznie miałam ten język na wszystkich etapach edukacji(w moim regionie jako "głównego" języka uczymy się niemieckiego, a nie angielskiego), a ja nadal nic z niego nie umiem poza jakimiś podstawami podstaw. Chciałabym go mieć na poziomie minimum B2, C1 jest moim marzeniem. Problem w tym, że ja nie mam serca do tego języka. Ucząc się go przeżywam ciężkie chwile, a jest to język dość przydatny na rynku pracy.
Czy udało się którejś z was nauczyć się języka tylko ze względu na jego przydatność? Chciałabym czegoś, co by mnie zmotywowało do ruszenia z niemieckim z kopyta

Miałam dokładnie to samo z angielskim i powiem Ci, że nie ma sensu się zmuszać. I to już nawet nie chodzi o to, że mi ten jezyk było cięzko zapamiętać. Po prostu zdobywanie nowych umiejętności z tego język nie sprawiało mi przyjemności.



Ja miałam kiedyś marzenie zrobić certyfikat z angielskiego i obiecałam sobie że nie wezmę się za mój ukochany hiszpański póki nie zdam certyfikatu. Efekt był taki, że po 10 latach się poddałam (bo nie było żadnych efektów) i ruszyłam z kopyta z hiszpańskim. I dobrze, że tak zrobiłam, bo tak to bym nie znalała i angielskiego i niemieckiego. Może znajdź język którego naprawdę chciałabyś się uczyć?

[lovebird]

Napisane przez Terha

Miałam dokładnie to samo z angielskim i powiem Ci, że nie ma sensu się zmuszać. I to już nawet nie chodzi o to, że mi ten jezyk było cięzko zapamiętać. Po prostu zdobywanie nowych umiejętności z tego język nie sprawiało mi przyjemności.

Podpisuję się pod tym

[Ertix]

Napisane przez megamag

Pewnie dlatego, że to z niemieckim jest teraz pierdyliard ofert pracy, a nie z tamilskim albo zulu, choć te do nauki mogłyby być przejemniejsze.

Jak dla mnie to bardzo słaby argument.
Wszystko zależy tak naprawdę od branży. Równie dobrze może być tak, że autorka włoży czas w naukę niemieckiego, a potem się okaże że wcale nie będzie go używać bo jej się zmienią priorytety.
Nauka języka z powodów czysto zarobkowych, bez zainteresowania kulturą danego kraju i wszystkim co się z tym wiąże, to droga donikąd i dość słaba motywacja by sobie poradzić z nauką. Znam to z doświadczenia innych osób.

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Obecnie nauka niemieckiego szybko się zwróci

Ponieważ?
Jeśli kierujesz się tylko czynnikami ekonomicznymi, to akurat z tym bywa różnie i właśnie o tym wspomniałem wyżej. Niemiecki nie jest tak uniwersalnym językiem jak angielski, dlatego kwestia opłacalności jego nauki zawsze będzie ryzykowna, a i niekoniecznie nam się to może zwrócić. Wręcz przeciwnie.
Znam sytuacje osób co się uczyły niemieckiego bo chciały zamieszkać w Niemczech. Dziś już tam nie mieszkają i żałują podjęcia nauki tego języka, także tak jak piszę, wszystko zależy od indywidualnych upodobań i sytuacji. Nie ma co generalizować.

Niemiecki wypiera angielski.

Bzdura totalna.


—-------

Nauczyłam się wystarczająco dobrze języka kraju, w którym tymczasowo mieszkam. Języka samego w sobie nigdy nie lubiłam, brzmi dla mnie wyjątkowo paskudnie, ale korzyści z nauczenia się go były większe niż dyskomfort wynikający ze słuchania go i używania.

To jest bez sensu. Jeżeli nie lubisz danego języka, to po prostu się go nie ucz i tyle. Nie ma sensu się katować, nawet jeśli miałoby się dzięki temu odnieść jakieś korzyści.
—--------

Napisane przez Limonka2738

Ale nie jest to język z kategorii "Z rozsądku" raczej.

Bardziej mandaryński, hiszpański, niemiecki itd.

Idąc tą logiką, to żadne z nich nie jest nauką „z rozsądku".
Niemieckiego, chińskiego i japońskiego używa się głównie w danym obszarze kulturowym. Nauka chińskiego raczej nie jest kwestią rozsądku co chwilowej mody ekonomicznej, ale popyt nie popędza tu podaży, więc jego nauka również jest dość ryzykowna. Jeżeli ktoś planuje przeprowadzkę do Chin czy innych państw sinojęzyczntch i rozwijania tam biznesu, to musi się liczyć z obowiązującymi normami kulturowo-politycznymi, a te są dość wyśrubowane dla przybyszy zza granicy (co moim zdaniem jest akurat dobre).

Hiszpański w Europie mało przydatny jeśli rozważamy rozsądek czysto ekonomiczny. Chyba że planujemy wyprowadzkę poza ocean.

Japoński (tak samo jak każdy język, tak właściwie) jest dla pasjonatów. Jeżeli koleżanka zna japoński i dzięki niemu odnosi sukces, to widać jest to bardzo rozsądne podejście, ale to nie znaczy że każdemu się tak powiedzie. To samo jest właśnie z niemieckim. Jeśli ktoś nie przejawia głębokiego zainteresowania kulturą lokalną (japońską/niemiecką/hiszpańską/chińską), to taka nauka podyktowana „rozsądkiem" jest mało rozsądna.

Napisane przez MissCheviousTess

Moim skromnym zdaniem niemiecki jest obecnie ważniejszy na europejskim rynku pracy niż angielski.

Na europejskim czy polskim, bo to dużo zmienia?
Poza Polakami czy innymi Grekami, to w Europie nie ma tak dużego zapotrzebowania na naukę niemieckiego. Drugim najczęściej nauczanym językiem jest w większości francuski, i to jest bardzo dobry wybór jeśli naukę języka rozważamy też z innych powodów niż czysto ekonomiczne.
Poza tym niemiecki rynek pracy jest dość specyficzny. Austria również nie jest przyjazna wielu osobom gdy te chcą do niej emigrować. Jak się jeszcze uwzględni historię państw niemieckojęzycznych czy politykę, to także nie widzę powodu dla którego w Europie niemiecki miałby być ważniejszy niż angielski. Sami Niemcy często dobrze mówią w firmach po angielsku. Język jest na tyle trudny i nie jest uniwersalny nawet w Europie, że nie widzę powodu by się nim jakoś bardzo katować.

Tak właściwie jedynym językiem z rozsądku w tej sytuacji jest tylko angielski, bo ten się przyda zawsze i wszędzie. Do tego dochodzi cała otoczka kulturowa, cała technologia jest przesiąknięta angielskim, a i politycznie/społecznie kraje anglosaskie znaczą dużo więcej na świecie niż same Niemcy, które odnoszę wrażenie są niezbyt dobrą opcją dla wielu osób. Cała reszta języków to już kwestia wyłącznie czysto indywidualna, bo każdy z nas ma inne nastawienie do różnych kultur. To, że teraz jakiś język jest popularny na rynku pracy, to jeszcze nie znaczy że się każdemu przyda, bo trendy często się zmieniają.

Warto sobie jeszcze uzmysłowić to, że jeśli dany kraj jest bogatą gospodarką, to jeszcze nie znaczy że zarobimy w nim więcej, bo przelicznik PKB per capita jest zawsze większy w mniejszych państwach.
Tutaj można podać przykład Szwajcarii. Fakt, mówi się tam po niemiecku (szwajcarsku), ale też używa się francuskiego czy włoskiego, więc kwestia opłacalności nauki niemieckiego przy emigracji do Szwajcarii znowu nie jest tak oczywista, nawet jeśli w kantonach niemieckojęzycznych zarobimy więcej. Pomijam zresztą fakt że Szwajcarii wielu osób po prostu nie lubi, więc też średni to przykład.
Zawsze powtarzam że nauka języka obcego to coś więcej niż kwestie czysto ekonomiczne. Nie należy patrzeć wyłącznie przez tylko jeden pryzmat. Ucząc się języka inwestujemy całą energię w poznanie całej otoczki kulturowo-polityczno-gospodarczej, więc powinniśmy patrzeć na to z wielu perspektyw.

[road_rage]

Napisane przez Ertix

To jest bez sensu. Jeżeli nie lubisz danego języka, to po prostu się go nie ucz i tyle. Nie ma sensu się katować, nawet jeśli miałoby się dzięki temu odnieść jakieś korzyści.
—--------

Nauczenie się języka kraju zamieszkania jest bez sensu twoim zdaniem?

Idąc tą logiką, to żadne z nich nie jest nauką „z rozsądku".
Niemieckiego, chińskiego i japońskiego używa się głównie w danym obszarze kulturowym. Nauka chińskiego raczej nie jest kwestią rozsądku co chwilowej mody ekonomicznej, ale popyt nie popędza tu podaży, więc jego nauka również jest dość ryzykowna. Jeżeli ktoś planuje przeprowadzkę do Chin czy innych państw sinojęzyczntch i rozwijania tam biznesu, to musi się liczyć z obowiązującymi normami kulturowo-politycznymi, a te są dość wyśrubowane dla przybyszy zza granicy (co moim zdaniem jest akurat dobre).

Chiny to druga największa gospodarka świata i ciągle rośnie. Kontakty handlowe i biznesowe Chiny mają chyba ze wszystkimi i nie zanosi się na żadne zmiany, a ty to nazywasz chwilową modą XD

[Limonka2738]

Napisane przez Ertix

Idąc tą logiką, to żadne z nich nie jest nauką „z rozsądku".
Niemieckiego, chińskiego i japońskiego używa się głównie w danym obszarze kulturowym. Nauka chińskiego raczej nie jest kwestią rozsądku co chwilowej mody ekonomicznej, ale popyt nie popędza tu podaży, więc jego nauka również jest dość ryzykowna. Jeżeli ktoś planuje przeprowadzkę do Chin czy innych państw sinojęzyczntch i rozwijania tam biznesu, to musi się liczyć z obowiązującymi normami kulturowo-politycznymi, a te są dość wyśrubowane dla przybyszy zza granicy (co moim zdaniem jest akurat dobre).

Wow. To śmieszne, bo ludzie piszą do mnie, czy ja bym nie chciała u nich pracować, bo znam mandaryński.

Dosłownie, tak o, znikąd, bo potrzebują, a znajoma znajomego mówiła, że jestem po sinoglogii.

Nie czuję się na tyle mocna, żeby te oferty przyjąć, ale to jedyny skill, który mam, z którym naprawdę ludzie zgłaszają się do mnie niepytani, czy nie szukam pracy.

[Hiromi_Ise]

Napisane przez Limonka2738

Wow. To śmieszne, bo ludzie piszą do mnie, czy ja bym nie chciała u nich pracować, bo znam mandaryński.

Dosłownie, tak o, znikąd, bo potrzebują, a znajoma znajomego mówiła, że jestem po sinoglogii.

Nie czuję się na tyle mocna, żeby te oferty przyjąć, ale to jedyny skill, który mam, z którym naprawdę ludzie zgłaszają się do mnie niepytani, czy nie szukam pracy.

A piszą, bo w branży jakiejś konkretnej jesteś i do tego chiński masz czy po prostu sama znajomość chińskiego ich interesuje?