Koszty życia 2019, czyli ile wydają wizażanki i wizażanie

[megamag]

Napisane przez melkmeisje

Czy to jest watek o karmieniu kotow czy o kosztach zycia?

No właśnie, może jakiś osobny wątek o żywieniu kotów? Modzie? Może im wydzielić?

Ja rozumiem porównywanie priorytetów, bo do tego trochę jest ten wątek. A ze zwierzętami bywa różnie. Są tacy, którzy utrzymują je prawie za nic, i w sumie nie ma co ich krytykować, bo może więcej nie mają albo zwierzę by bez tego było bezdomne. A są i tacy, którzy z wypiekami na twarzy czytają skład karmy. Ja należę do tej drugiej grupy zdecydowanie, nie darowałabym sobie, gdyby moje psy miały jeść marketową karmę. A samo jedno bravecto, żeby zabezpieczyć je przed pchłami i kleszczami to stówka na łebka.

Ale właśnie liczyłam, że ten wątek będzie ciekawy poznawczo, bo można porównać priorytety. Jak z tym życiem na kredyt. Ja znam dużo takich osób i im wcale nie żałuję. Tyle że to nie mój styl. Ja bym się w takiej sytuacji czuła jak niewolnik. Już kredyt na mieszkanie mnie boli jak kij w tyłku i nie mogę się doczekać, aż wcześniej spłacimy. Nienawidzę mieć długów. Tak jak nie kręcą mnie samochody. 10 lat temu kupiłam używany i zepsuł się tylko raz, więc dla mnie jest ideałem, bo jeździ i nie jest upierdliwy. Dla mnie z kolei priorytety to jedzenie dobrej jakości, dobrej jakości naturalne kosmetyki, dobrej jakość suplementy diety i dobra karma dla psów. A dodatkowy hajs najchętniej wydam na jeszcze jedne studia, bo po prostu to lubię. Jako freak zdrowotny na wiadomość, że ktoś wydaje na fajki i w ogóle pali reaguję oburzeniem. I takich różnic w stylu "łooo na to bym nie wydała", "łooo ale mało wydaje na kota" będzie mnóstwo.

PS Moje wydatki na wakacje skutecznie uciął agresywny pies. Nie mogą go z nikim zostawić, muszę targać wszędzie ze sobą. No i tym sposobem wsiadamy do samochodu, wynajmujemy chatkę na zadupiu i chodzimy po lesie. Mam wakacje za 2 tysiące.

[edan84]

Napisane przez megamag

Jako freak zdrowotny na wiadomość, że ktoś wydaje na fajki i w ogóle pali reaguję oburzeniem. I takich różnic w stylu "łooo na to bym nie wydała", "łooo ale mało wydaje na kota" będzie mnóstwo.

Pragnę tylko zauważyć, że to mi zaczęto wypominanie, że "łoooo, ale dużo wydaje na kota, ale beka".

[cava]

Co do kosztów życia, Jestem w gościach i właśnie wróciłam z targu w miasteczku pod Warszawą i jestem zdołowana cenami.
Na targu tutaj.
- cebula 3 zł, u nas ( Gdynia) 8 zł.
- pomidory od 3,50 do 8 - u nas od 12 do 18 zł
- śliwki 3 zł u nas 8 zl
- fasolka szparagowa 6-7 zł, u nas 14-18 zł.
- czereśnie 10-12 zł u nas 22 w zwyż.
- papryka 3,50 u nas 8 zł.

Ceny dotyczą warzyw i owoców nie marketowych tylko super swierzych , smacznych rzeczy prosto z pola/ ogrodu. Pomidory w ogóle festiwal odmian.

Trochę mi ciśnienie skoczyło.

[Kala713]

Napisane przez cava

Co do kosztów życia, Jestem w gościach i właśnie wróciłam z targu w miasteczku pod Warszawą i jestem zdołowana cenami.
Na targu tutaj.
- cebula 3 zł, u nas ( Gdynia) 8 zł.
- pomidory od 3,50 do 8 - u nas od 12 do 18 zł
- śliwki 3 zł u nas 8 zl
- fasolka szparagowa 6-7 zł, u nas 14-18 zł.
- czereśnie 10-12 zł u nas 22 w zwyż.
- papryka 3,50 u nas 8 zł.

Ceny dotyczą warzyw i owoców nie marketowych tylko super swierzych , smacznych rzeczy prosto z pola/ ogrodu. Pomidory w ogóle festiwal odmian.

Trochę mi ciśnienie skoczyło.

ogromna różnica
mam wrażenie,że teraz wszystko jest tak drogie,że nie wiadomo co jeść

[Dobranka]

Edan84, a mogę zapytać, czym się zajmujesz, że tyle zarabiasz? Jeśli to zbyt wścibskie pytanie to sorry.

[owocowykoktajl]

Napisane przez cava

Co do kosztów życia, Jestem w gościach i właśnie wróciłam z targu w miasteczku pod Warszawą i jestem zdołowana cenami.
Na targu tutaj.
- cebula 3 zł, u nas ( Gdynia) 8 zł.
- pomidory od 3,50 do 8 - u nas od 12 do 18 zł
- śliwki 3 zł u nas 8 zl
- fasolka szparagowa 6-7 zł, u nas 14-18 zł.
- czereśnie 10-12 zł u nas 22 w zwyż.
- papryka 3,50 u nas 8 zł.

Ceny dotyczą warzyw i owoców nie marketowych tylko super swierzych , smacznych rzeczy prosto z pola/ ogrodu. Pomidory w ogóle festiwal odmian.

Trochę mi ciśnienie skoczyło.

U mnie targ vs market
Cebula 3 vs 5
Pomidory 3-8 vs 5-12
Śliwki 2-3 vs 3-5
Fasolka szparagowa 7 vs 12-14
Czereśnie 6-7 vs 14
Papryka 3 vs 6-9
Pietruszka 10 vs 17-20
Jabłka 1.5-3 vs 2.5-5
Ziemniaki 2,5 vs 2

Ceny w tym samym mieście

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez edan84

Policzyłem, ze Ty wydajesz na ogólnie pojęte nie stanowiące konieczności rzeczy 20% ogólnego budżetu. Ja - 14%.

Nie, stary. Mieszkanie nie musi kosztować 5000, samochód może być używany, już nie zmyślaj, że to konieczne wydatki.

---------- Dopisano o 12:48 ---------- Poprzedni post napisano o 12:46 ----------

Napisane przez Dobranka

Edan84, a mogę zapytać, czym się zajmujesz, że tyle zarabiasz? Jeśli to zbyt wścibskie pytanie to sorry.

Programuje dla NASA i Pentagonu.

[edan84]

Napisane przez Dobranka

Edan84, a mogę zapytać, czym się zajmujesz, że tyle zarabiasz? Jeśli to zbyt wścibskie pytanie to sorry.

Tak jak napisała Limona - jestem programistą z własną działalnością.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez cava
Co do kosztów życia, Jestem w gościach i właśnie wróciłam z targu w miasteczku pod Warszawą i jestem zdołowana cenami.
Na targu tutaj.
- cebula 3 zł, u nas ( Gdynia) 8 zł.
- pomidory od 3,50 do 8 - u nas od 12 do 18 zł
- śliwki 3 zł u nas 8 zl
- fasolka szparagowa 6-7 zł, u nas 14-18 zł.
- czereśnie 10-12 zł u nas 22 w zwyż.
- papryka 3,50 u nas 8 zł.

Ceny dotyczą warzyw i owoców nie marketowych tylko super swieżych , smacznych rzeczy prosto z pola/ ogrodu. Pomidory w ogóle festiwal odmian.

Trochę mi ciśnienie skoczyło.



takie różnice mogą być w obrębie jednego miasta:
na targu (wtorek, piątek) jest najtaniej,
w centrum miasta drożej, na osiedlu sypialni jeszcze drożej
śliwki - 3 i 6 zł
czereśnie - 6 (całe kilo), 8 i paręnaście

borówki - 12 i 20
giełda "samochodowa" w niedziele też tania


gdzieś tam taniej, ale czas i dojazd (bilet 2x3,2) też kosztują

[amillia]

Napisane przez edan84

Zatem ciężko się zamknąć w 20 tys żyjąc na przeciętnym poziomie w Wawie

Bo ja wiem, czy można nazwać przeciętnym poziomem utrzymanie matki za 1,5 średniej krajowej czy na przykład wliczanie oszczędności do wydatków. Wydatki to wydatki, a oszczędności to oszczędności.

Jak co miesiąc odkładam 20 tysięcy to znaczy, że nie da się bez tego utrzymać w Warszawie? To jest fanaberia, a nie konieczny wydatek.

[Mijanou]

Napisane przez amillia

Bo ja wiem, czy można nazwać przeciętnym poziomem utrzymanie matki za 1,5 średniej krajowej czy na przykład wliczanie oszczędności do wydatków. Wydatki to wydatki, a oszczędności to oszczędności.

No ale to jego mama jest i dlaczego ma jej żałować?

Choroba rodzica to straszna rzecz jest. Choroba mojego Taty zjadła totalnie prawie wszystkie oszczędnosci rodziców. Ja też pomagam mamie, wykupuję jej droższe leki, tylko o tym nie wspomniałam, bo to do tematu kosztów życia nie należy.

Mi się tu bardzo podoba postawa Edana, bo świadczy o tym, ze ma w sobie wiele wrazliwości. Nieraz widziałam, jak dorosłe dzieci (w tym moi znajomi) praktycznie przestali interesować się rodzicami jak tylko wyrwali się z domu.

Edan, za to masz u mnie szacunek.

[amillia]

Napisane przez Mijanou

No ale to jego mama jest i dlaczego ma jej żałować?

Choroba rodzica to straszna rzecz jest. Choroba mojego Taty zjadła totalnie prawie wszystkie oszczędnosci rodziców. Ja też pomagam mamie, wykupuję jej droższe leki, tylko o tym nie wspomniałam, bo to do tematu kosztów życia nie należy.

Mi się tu bardzo podoba postawa Edana, bo świadczy o tym, ze ma w sobie wiele wrazliwości. Nieraz widziałam, jak dorosłe dzieci (w tym moi znajomi) praktycznie przestali interesować się rodzicami jak tylko wyrwali się z domu.

Edan, za to masz u mnie szacunek.

Ale kto mówi cokolwiek o żałowaniu czegoś matce. Odniosłam się do tego, że według Edana ciężko się utrzymać w Warszawie za mniej niż dwadzieścia tysięcy. Otóż ciężko nie jest jeśli się nie ma masy niestandardowych wydatków, tyle. Niektóre są godne pochwały, jak utrzymanie chorej mamy, niektóre neutralne, ale ciężko po nich ocenić prawdziwe koszty mieszkania w stolicy czy stwierdzić autorytarnie, że "nie da się za mniej".

[edan84]

Napisane przez amillia

Bo ja wiem, czy można nazwać przeciętnym poziomem utrzymanie matki za 1,5 średniej krajowej czy na przykład wliczanie oszczędności do wydatków. Wydatki to wydatki, a oszczędności to oszczędności.

Jak co miesiąc odkładam 20 tysięcy to znaczy, że nie da się bez tego utrzymać w Warszawie? To jest fanaberia, a nie konieczny wydatek.

Wliczam, bo to są moje stałe miesięczne wydatki, zlecenia przelewów, które mi się odciągają z konta.

---------- Dopisano o 14:38 ---------- Poprzedni post napisano o 14:36 ----------

Napisane przez amillia

Ale kto mówi cokolwiek o żałowaniu czegoś matce. Odniosłam się do tego, że według Edana ciężko się utrzymać w Warszawie za mniej niż dwadzieścia tysięcy. Otóż ciężko nie jest jeśli się nie ma masy niestandardowych wydatków, tyle. Niektóre są godne pochwały, jak utrzymanie chorej mamy, niektóre neutralne, ale ciężko po nich ocenić prawdziwe koszty mieszkania w stolicy czy stwierdzić autorytarnie, że "nie da się za mniej".

Temat to koszty życia, czyli ile wydaję.
Napisałem. I tyle.
Chcesz wiedzieć ile wydaję na utrzymanie to sobie zsumuj interesujące Cię pozycje.

[Mijanou]

Napisane przez amillia

Ale kto mówi cokolwiek o żałowaniu czegoś matce. Odniosłam się do tego, że według Edana ciężko się utrzymać w Warszawie za mniej niż dwadzieścia tysięcy. .

Cóż. Akurat ten fragment także wywołał moje żywe zdziwienie. Tym bardziej, że Edan dodał, że 20 tysi to utzymanie na przeciętnym poziomie.

[melkmeisje]

Napisane przez edan84

Wliczam, bo to są moje stałe miesięczne wydatki, zlecenia przelewów, które mi się odciągają z konta.

---------- Dopisano o 14:38 ---------- Poprzedni post napisano o 14:36 ----------



Temat to koszty życia, czyli ile wydaję.
Napisałem. I tyle.
Chcesz wiedzieć ile wydaję na utrzymanie to sobie zsumuj interesujące Cię pozycje.

Oszczędności to nie są koszty życia, to chyba proste.
Twój wpis ma się nijak do tematu - skoro coś odkładasz, to znaczy, że tego nie wydajesz. Nie wiem, o czym tu w ogóle dyskutować

[edan84]

Napisane przez Mijanou

Cóż. Akurat ten fragment także wywołał moje żywe zdziwienie. Tym bardziej, że Edan dodał, że 20 tysi to utzymanie na przeciętnym poziomie.

Napisałem w ten sposób, bo gdybym zarabiał mniej, to sumy na mamę, koty, kredyty, raty nie pomniejszyłby się. Są stałe. Mogę odjąć sobie od ust, ale tych wydatków nie zmienię.
Więc są częścią mojego życia, utrzymania w Wawie. I powodują moje przeciętne życie w stolicy, bez jakiś większych fajerwerków.

---------- Dopisano o 14:51 ---------- Poprzedni post napisano o 14:47 ----------

Napisane przez melkmeisje

Oszczędności to nie są koszty życia, to chyba proste.
Twój wpis ma się nijak do tematu - skoro coś odkładasz, to znaczy, że tego nie wydajesz. Nie wiem, o czym tu w ogóle dyskutować

Ma się do tematu jak najbardziej. To czemu inni wliczają kredyty hipoteczne?
Czy gdyby postępowali w odwrotnej kolejności i odkładali po 2.5 tys na mieszkanie aby takie kupić za 10 lat bez kredytu, to oznaczałoby, że nie należy tego liczyć?

[amillia]

Napisane przez edan84

Ma się do tematu jak najbardziej. To czemu inni wliczają kredyty hipoteczne?
Czy gdyby postępowali w odwrotnej kolejności i odkładali po 2.5 tys na mieszkanie aby takie kupić za 10 lat bez kredytu, to oznaczałoby, że nie należy tego liczyć?

Załóżmy, że zarabiasz 10 tysięcy, Twoje stałe wydatki to 5 tysięcy, a pozostałe 5 odkładasz. Pisanie, że masz wydatków 10 tysięcy mija się z celem. Z definicji co nie wydajesz to odkładasz/oszczędzasz, w ten sposób nie dzielisz się wydatkami tylko zarobkami. A temat powstał żeby porównać ile ludzie wydają w różnych miastach, a nie ile odkładają z pensji.

[edan84]

Napisane przez amillia

Załóżmy, że zarabiasz 10 tysięcy, Twoje stałe wydatki to 5 tysięcy, a pozostałe 5 odkładasz. Pisanie, że masz wydatków 10 tysięcy mija się z celem. Z definicji co nie wydajesz to odkładasz/oszczędzasz, w ten sposób nie dzielisz się wydatkami tylko zarobkami. A temat powstał żeby porównać ile ludzie wydają w różnych miastach, a nie ile odkładają z pensji.

To dlaczego ludzie piszą o kredytach?

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------

Wszak kredyty, pożyczyki nie zaliczają się do utrzymania się, tylko do czyjegoś widzimisię, że chciał posiąść daną rzecz.
Ktoś inny może chcieć posiąść bez doli dla banku i odkłada, ale wydaje dokładnie tak samo jak ktoś kto ma kredyt. Co za kurde różnica?

[melkmeisje]

Napisane przez edan84

Ma się do tematu jak najbardziej. To czemu inni wliczają kredyty hipoteczne?
Czy gdyby postępowali w odwrotnej kolejności i odkładali po 2.5 tys na mieszkanie aby takie kupić za 10 lat bez kredytu, to oznaczałoby, że nie należy tego liczyć?

Przypominam, że ty w pierwszym punkcie też wymieniłeś kredyt hipoteczny, więc jacy "inni"? Wyobraź sobie, że koszt mieszkania jak najbardziej się zalicza do kosztów życia, niespodzianka, co? "Odkładanie na losowe wypadki i motocykl" kosztem życia nie jest.

I tak na dobrą sprawę te 4500 to koszty życia twojej mamy, a nie twoje, a skąd ma te pieniądze to już inna historia.

W życiu nie uwierzę, że ktoś bez tak podstawowej umiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia zarabia 20 tysięcy jak dla mnie jesteś zwykłym trollem

[edan84]

Napisane przez melkmeisje

Przypominam, że ty w pierwszym punkcie też wymieniłeś kredyt hipoteczny, więc jacy "inni"? Wyobraź sobie, że koszt mieszkania jak najbardziej się zalicza do kosztów życia, niespodzianka, co? "Odkładanie na losowe wypadki i motocykl" kosztem życia nie jest.

I tak na dobrą sprawę te 4500 to koszty życia twojej mamy, a nie twoje, a skąd ma te pieniądze to już inna historia.

W życiu nie uwierzę, że ktoś bez tak podstawowej umiejętności czytania ze zrozumieniem i logicznego myślenia zarabia 20 tysięcy jak dla mnie jesteś zwykłym trollem

Właśnie z nas dwojga to Ty masz problemy z logiką.
Zatem w Twoim mniemaniu gdybym nie odkładał na motor 700 zł, tylko kupił od kumpla na raty i jemu bym przekazywał te 700 zł, to już jest ok i jest to koszt życia?
Pomyśl logicznie, proszę.

[Vivienne]

Napisane przez edan84

To dlaczego ludzie piszą o kredytach?

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------

Wszak kredyty, pożyczyki nie zaliczają się do utrzymania się, tylko do czyjegoś widzimisię, że chciał posiąść daną rzecz.
Ktoś inny może chcieć posiąść bez doli dla banku i odkłada, ale wydaje dokładnie tak samo jak ktoś kto ma kredyt. Co za kurde różnica?

Bo kredyt, jak już go masz, to nie ma bata, musisz zapłacić. Pieniądze odkładane przez x lat na ten sam cel możesz w każdej chwili spożytkować na coś innego,możesz odłożyć wydatki o kilka miesięcy, możesz jednak kupić sobie auto zamiast mieszkania albo sobie przebimbac na Malediwach.

[melkmeisje]

Napisane przez edan84

Właśnie z nas dwojga to Ty masz problemy z logiką.
Zatem w Twoim mniemaniu gdybym nie odkładał na motor 700 zł, tylko kupił od kumpla na raty i jemu bym przekazywał te 700 zł, to już jest ok i jest to koszt życia?
Pomyśl logicznie, proszę.

Jak dla mnie kupno motoru to jakaś twoja zachcianka, a nie koszt życia, czy może się mylę? Może ktoś jeszcze się wypowie? Halo Warszawa, czy w stolycy można żyć bez motocykla, czy raczej ciężko? Bo bez mieszkania i jedzenia to sobie wyobrażam, że mogłoby być ciężko.

[amillia]

Napisane przez edan84

To dlaczego ludzie piszą o kredytach?

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------

Wszak kredyty, pożyczyki nie zaliczają się do utrzymania się, tylko do czyjegoś widzimisię, że chciał posiąść daną rzecz.
Ktoś inny może chcieć posiąść bez doli dla banku i odkłada, ale wydaje dokładnie tak samo jak ktoś kto ma kredyt. Co za kurde różnica?

Przecież wszystkie oszczędności zostaną prędzej czy później wydane, czy wobec tego dla każdego obywatela 100% pensji = całość wydatków? To się w ogóle nie trzyma kupy.
Oszczędności nie są kosztem utrzymania, tyle. Staną się kosztem w momencie ich spożytkowania, co nie znaczy, że jeśli obecnie zostaje mi z pensji X złotych to są to automatycznie moje wydatki, bo sobie za to kupię willę z basenem za 10 lat.

[edan84]

Napisane przez melkmeisje

Jak dla mnie kupno motoru to jakaś twoja zachcianka, a nie koszt życia, czy może się mylę? Może ktoś jeszcze się wypowie? Halo Warszawa, czy w stolycy można żyć bez motocykla, czy raczej ciężko? Bo bez mieszkania i jedzenia to sobie wyobrażam, że mogłoby być ciężko.

Możesz wynając piwnicę. Nie musisz kupowac mieszkania.

[melkmeisje]

Napisane przez amillia

Przecież wszystkie oszczędności zostaną prędzej czy później wydane, czy wobec tego dla każdego obywatela 100% pensji = całość wydatków? To się w ogóle nie trzyma kupy.
Oszczędności nie są kosztem utrzymania, tyle. Staną się kosztem w momencie ich spożytkowania, co nie znaczy, że jeśli obecnie zostaje mi z pensji X złotych to są to automatycznie moje wydatki, bo sobie za to kupię willę z basenem za 10 lat.

Naprawdę dziwi mnie, że komukolwiek trzeba tłumaczyć takie oczywistości

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:10 ----------

Napisane przez edan84

Możesz wynając piwnicę. Nie musisz kupowac mieszkania.

No to będę płacić za wynajem - w dalszym ciągu jest to koszt mieszkania/życia. Już chyba nie wiesz, co masz wymyślić.

[ViLLeMkA]

Napisane przez amillia

Załóżmy, że zarabiasz 10 tysięcy, Twoje stałe wydatki to 5 tysięcy, a pozostałe 5 odkładasz. Pisanie, że masz wydatków 10 tysięcy mija się z celem. Z definicji co nie wydajesz to odkładasz/oszczędzasz, w ten sposób nie dzielisz się wydatkami tylko zarobkami. A temat powstał żeby porównać ile ludzie wydają w różnych miastach, a nie ile odkładają z pensji.

Kurde ja właśnie odkładam ponad pół pensji chyba powinnam edytować mój post i dodać 8 tysi do moich miesięcznych kosztów życia (tytułem oszczędności) i dopisać, że no nie da się za mniej żyć w Warszawie niż 15k.

No bo jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że się da.

No nijak nie przemawia do mnie, że oszczędności będą wydane. No niekoniecznie. Mogą zostać zainwestowane i mozna wydawać tylko odsetki od tego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Motylineczka]

Apel do moderatora - Czy można wyodrębnić posty i dyskusje o Edanie, życiu Edana, itp.?
Serio, wiele osób przychodzi zerknąć na konkrety, a znów zaczynają się bezsensowne posty i jakieś przytyki do edana :/

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

megamag dzieki za temat

miasto 120 tys. 2 dorosłych i 4 latek
czynsz, kredyt, media (w tym telefon): 1150 (w tym 400 kredyt hipot. )
z tym, ze znajomi mający mieszkanie w identycznym metrazu i bardzo podobnym wieku budynku, jak wzieli kredyt w złym momencie we frankach to po tej aferze frankowej płacili ok 1000...

jedzenie- nie wiem 1500-2000?
leki ok 100
przedszkole 100-160 (zalezy od nieobecnosci)
paliwo ok. 600 (w tym ja po miescie może za 150 zl wyjezdzę)
zwierząt,nałogów nie mamy, poza hmm moimi książkami (ok.50/m-c moze wyjdzie), a TZta ☠☠☠☠☠☠☠etami do auta (i tu niewiadoma zmienna
reszty grzechow nie pamietam, ani nie mam ochoty ujawniac, ale pewnie kosmetyki, ciuchy, ZABAWKI (!), rozrywki tez z kilka stówek. wyjazdy urlopowe tez iles tam- to juz bardzo roznie
oszczędności oczywiście nie liczę

[Ruwi]

Miasto około 200 tys. Mieszkam z partnerem, na życie składamy się po połowie, wychodzi mniej więcej 1700zł. W tym wynajem mieszkania, rachunki, wspólne wyjścia i codzienne zakupy.
Nie potrzebuję samochodu, do pracy chodzę na nogach/jeżdzę rowerem.
Dla siebie rzadko coś kupuję, szczególnie jeśli chodzi o ubrania czy kosmetyki, dlatego ciężko wliczyć w to w miesięczny koszt. Czasem jakieś duperele się kupi, ewentualnie co jakiś czas obiady w pracy, wyjścia ze znajomymi. Niech by było 200-300zł.
Nie mam jakiś zobowiązań typu stałe opłaty, abonamenty, telefon mam na kartę i wychodzi bardzo niewiele miesięcznie. Za multisporta sporta i pakiet medyczny potrącają mi z wypłaty więc tego nie uwzględniam, tak samo jak wydatków firmowych (zusy, księgowa).

Osobną kategorią są dla mnie wydatki na podróże, ciągle w sumie coś wpada, ale mam postanowienie, żeby nigdy się nie zastanawiać ile akurat na tę część życia wydaję

[awia]

Miasto 220 000 mieszkancow

Utrzymuje sama siebie, kota, konia

Mieszkanie + rachunki: 750 zl
Jedzenie+ chemia : 800 zl
Telefon, internet: 100 zl
Paliwo do samochodu: 200 zl
Koń: 900 zl
Kot 150 zl
Leki: 100 zl
Lekarze: 400 zl
Ubrania, kosmetyki: 100zl

Razem ok 3600

Zeby bylo smieszniej, nie zarabiam tyle wiec musze dorabiac. i zyc oszednie. Na wakacjach nie bywam, na miescie nie jadam.