Jak delikatnie poinformować faceta, że już po wszystkim?

[Nimve]

Minęło już 10 dni odkąd Cię poinformował o swoich planach wobec Was, a Ty dalej siedzisz cicho i nie wyprowadzasz go z błędu. Nie wiem na co Ty czekasz. On od 10 dni jest przekonany, że będziecie razem, o 10 za dużo, bo Tobie tak ciężko zadzwonić i powiedzieć proste zdanie, że kogoś masz. Im dłużej czekasz tym jesteś coraz bardziej nie fair.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Normalnie jak do ciebie napisze nastepnym razem i zacznie snuc plany to powiedz przestan ukladac sobie plany ja mam tu swoje zycie spotykam sie z kimś i nic z tego nie będzie
Prowadzac z nim gadki bez sprostowania tego co sie dzieje oszukujesz tego faceta i swojego partnera

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Nie wiem po co ta delikatność i wybiegi z listem. Facet walił prawdę prosto w oczy, nie certolił się, a Ty robisz z siebie mimozę, co prostego zdania z siebie nie wydusi, tylko musi przelać na papier swoje myśli. Jesteś mu coś winna, jakieś tłumaczenia? Moim zdaniem nie.

[Nimve]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;89005487]Nie wiem po co ta delikatność i wybiegi z listem. Facet walił prawdę prosto w oczy, nie certolił się, a Ty robisz z siebie mimozę, co prostego zdania z siebie nie wydusi, tylko musi przelać na papier swoje myśli. Jesteś mu coś winna, jakieś tłumaczenia? Moim zdaniem nie.[/QUOTE]


Zaczynam myśleć, że z tego, że Frida może być najbliżej prawdy. Laska wg mnie kręci, bo sprawa jest prosta jak drut. Ale ups, trzeba coś myśleć, bo koleś może się stawić u progu i nie da się pociągnąć dwóch srok za ogon. I wg mnie jest mu coś winna jednak, szczerość.

Napisane przez Taylor_Swift

Ja nie widziałam powodu, żeby mu natychmiast donosić o tym, że postanowiłam się z kimś umówić, bo rozmowy były zupełnie nie o tym. Już bez przesady, żebym każdemu gościowi, z którym gadam wysyłała newsletter kiedy zaczynam się z kimś bzykać i wchodzę w związek, bo jeszcze sobie coś pomyśli.

A to ciekawe, to z każdym gościem, z którym gadasz łączy Cię romantyczna relacja, obopólna deklaracja bycia dla siebie "pierwszym w miłosnej kolejce" oraz Twoja osobista deklaracja, że na niego czekasz? Bo jej nie odwołałaś, więc facet miał pełne prawo myśleć, że nic się nie zmieniło. I tak, powinnaś mu powiedzieć kiedy weszłaś z kimś w związek. Od razu, a nie czekać, aż tamten się odezwie. A Ty tego nie wydusiłaś nawet po tym wszystkim.

Chcesz coś ugrać i tyle, a nie Cię wielce obchodzi bycie delikatnym.

[Hultaj]

Powinien przed tym wszystkim zapytać, czy dalej jestem nim zainteresowana. Ja powinnam powiedzieć od razu, ale najpierw myślałam, że się zgrywa, żartuje albo nie wiem, co robi, ale nie że on mi z tym tak serio wyjeżdża.

Nie ma czegoś takiego jak ''powinien'' w relacjach prywatnych które są indywidualne. Najpierw ustalacie sobie jakąś dziwaczną formę gdzie on mówi że będzie sobie bzykał a ty że nie potrzebujesz więc niech sobie dogadza ale Ty nie musisz i poczekasz tak czy siak. Potem zdziwienie że zaczął dokładnie w tym miejscu w którym skończył. A potem nie potrafisz grzecznie powiedzieć chociażby oddzwaniając na drugi dzień że tak się ułożyło że poznałaś po drodze kogoś fajnego i nie chcesz rezygnować z obecnej relacji. Gdyż musi być delikatnie cokolwiek to znaczy. No to masz teraz 2 chłopaków, tego prawdziwego i tego który od 2 tyg jest przekonany że jest Twoją połówką.

[stussy]

Po co przyszłaś po poradę, skoro wiesz wszystko najlepiej?

[Miss_Suze]

Dla mnie to jakiś cyrk. Dorosła kobieta nie umie powiedzieć komuś, że nie jest zainteresowana (o ile to prawda)

[Airuf]

Napisane przez Miss_Suze

Dla mnie to jakiś cyrk. Dorosła kobieta nie umie powiedzieć komuś, że nie jest zainteresowana (o ile to prawda)

Życie jest proste. Nie powiedziała od razu że jest w związku bo... Niezdążyła? Dokładnie, niezdążyła przeanalizować czy to jest najbardziej opłacalne.
Troche szkoda bieżącego partnera, bo w sytuacji kiedy ktoś nie mówi wpost że jest w związku - zazwyczaj oznacza to że ów związek to opcja z możliwością zmiany.

[stussy]

No i Taylor Swift uciekła, chyba na trasę koncertowa

[Czubas]

Gurl, ale odwaliłaś maniane jeżeli to serio pisałaś. Od razu trzeba było mówić co i jak jest z nowym partnerem + że nie masz zamiaru jechać do Kanady. Nie powinien marnować szansy o którą tak walczył i nich leci spełniać marzenia. Powinno się mu życzyć wszystkiego najlepszego, podziękować za wspólnie spędzony czas i tyle. Nie wiem co po było tyle kombinować.

[stussy]

Napisane przez Czubas

Gurl, ale odwaliłaś maniane jeżeli to serio pisałaś. Od razu trzeba było mówić co i jak jest z nowym partnerem + że nie masz zamiaru jechać do Kanady. Nie powinien marnować szansy o którą tak walczył i nich leci spełniać marzenia. Powinno się mu życzyć wszystkiego najlepszego, podziękować za wspólnie spędzony czas i tyle. Nie wiem co po było tyle kombinować.

Ale wtedy by zamknęła furteczkę

[Taylor_Swift]

Napisane przez Airuf

Życie jest proste. Nie powiedziała od razu że jest w związku bo... Niezdążyła? Dokładnie, niezdążyła przeanalizować czy to jest najbardziej opłacalne.
Troche szkoda bieżącego partnera, bo w sytuacji kiedy ktoś nie mówi wpost że jest w związku - zazwyczaj oznacza to że ów związek to opcja z możliwością zmiany.

Nie powiedziałam od razu, bo to była tak drastyczna zmiana tonu, że w pierwszej chwili nie byłam pewna, czy mówi serio, a potem nie dopuścił mnie do słowa. Zapewne w dowolnym momencie mogłam go przekrzyczeć i walnąć słuchawką, ale nie był moim facetem, żebym miała z nim zrywać i nie zależało mi na tym, żeby się go pozbyć z życia raz na zawsze.

Przez parę dni czułam się winna, ale przemyślałam to i uznałam, że nie widzę powodu. Niby dlaczego nasze wcześniejsze związkowo-miłosne deklaracje miałyby być ważniejsze i bardziej wiążące niż ta luźna znajomość towarzyska, którą sobie ustaliliśmy i mieliśmy później? Nie zapytał, czy dalej go chcę, ani co o tym myślę, a chyba by wypadało. W żaden sposób nie dałam mu do zrozumienia, że podobają mi się jego pomysły. Może i racja, że trzymałam go w tej niby niepewności za długo, ale co ja krowa, żeby sobie koleś ot tak decydował, że od teraz to on ze mną będzie a jak sobie za dużo pomyśli to moja wina? Byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle to wreszcie zrobi.

To ma być niby opłacalne? Związek z kolesiem, który sobie sam o nas decyduje to faktycznie okazja dekady, nic tylko brać.
Nie zmienia to faktu, że go lubię i nie widując się z nim normalnie ani nawet nie rozmawiając na tyle często, żeby mieć pewność co się z nim dzieje nie chciałam go tak po prostu pogonić. To, że zerwanie czy odrzucenie samo w sobie zwykle bywa bolesne i przykre nie znaczy jeszcze, że nie można tego dodatkowo pogorszyć. Nic zdrożnego z nim nie robiłam, nie uczestniczyłam czynnie w fantazjach, nie chciałam się potem przekonać, że przyczyniłam się do zawalenia czegoś w pracy, bo powiedziałam mu, że nic z tego nie będzie we wtorek, zaraz przed jakimś ważnym spotkaniem, a równie dobrze mogłam w sobotę, kiedy miałby czas ochłonąć i na spokojnie mnie olać.

Ostatniego zdania nie rozumiem. Chyba każdy związek jest z możliwością zmiany, nie jest? Jest nam dobrze razem to jesteśmy razem, jest średnio to się nad tym zastanawiamy, jest źle to się rozstajemy. Nie praktykuję zrywania znajomości z przedstawicielami płci przeciwnej z okazji poznania kogoś, z kim chcę być. Chcę, bo jest dla mnie najfajniejszy, a nie bo sobie pozamykałam wszystkie furtki i znalezienie kolejnego byłoby zbyt kłopotliwe.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Taylor_Swift

Nie powiedziałam od razu, bo to była tak drastyczna zmiana tonu, że w pierwszej chwili nie byłam pewna, czy mówi serio, a potem nie dopuścił mnie do słowa. Zapewne w dowolnym momencie mogłam go przekrzyczeć i walnąć słuchawką, ale nie był moim facetem, żebym miała z nim zrywać i nie zależało mi na tym, żeby się go pozbyć z życia raz na zawsze.

Przez parę dni czułam się winna, ale przemyślałam to i uznałam, że nie widzę powodu. Niby dlaczego nasze wcześniejsze związkowo-miłosne deklaracje miałyby być ważniejsze i bardziej wiążące niż ta luźna znajomość towarzyska, którą sobie ustaliliśmy i mieliśmy później? Nie zapytał, czy dalej go chcę, ani co o tym myślę, a chyba by wypadało. W żaden sposób nie dałam mu do zrozumienia, że podobają mi się jego pomysły. Może i racja, że trzymałam go w tej niby niepewności za długo, ale co ja krowa, żeby sobie koleś ot tak decydował, że od teraz to on ze mną będzie a jak sobie za dużo pomyśli to moja wina? Byłam ciekawa kiedy i czy w ogóle to wreszcie zrobi.

To ma być niby opłacalne? Związek z kolesiem, który sobie sam o nas decyduje to faktycznie okazja dekady, nic tylko brać.
Nie zmienia to faktu, że go lubię i nie widując się z nim normalnie ani nawet nie rozmawiając na tyle często, żeby mieć pewność co się z nim dzieje nie chciałam go tak po prostu pogonić. To, że zerwanie czy odrzucenie samo w sobie zwykle bywa bolesne i przykre nie znaczy jeszcze, że nie można tego dodatkowo pogorszyć. Nic zdrożnego z nim nie robiłam, nie uczestniczyłam czynnie w fantazjach, nie chciałam się potem przekonać, że przyczyniłam się do zawalenia czegoś w pracy, bo powiedziałam mu, że nic z tego nie będzie we wtorek, zaraz przed jakimś ważnym spotkaniem, a równie dobrze mogłam w sobotę, kiedy miałby czas ochłonąć i na spokojnie mnie olać.

Ostatniego zdania nie rozumiem. Chyba każdy związek jest z możliwością zmiany, nie jest? Jest nam dobrze razem to jesteśmy razem, jest średnio to się nad tym zastanawiamy, jest źle to się rozstajemy. Nie praktykuję zrywania znajomości z przedstawicielami płci przeciwnej z okazji poznania kogoś, z kim chcę być. Chcę, bo jest dla mnie najfajniejszy, a nie bo sobie pozamykałam wszystkie furtki i znalezienie kolejnego byłoby zbyt kłopotliwe.

Ok
Ale powiedzialas mu juz ze jestes z kims innym I nic z tego nie będzie czy nadal sie zastanawiasz jak to zrobic?