Uciążliwe sąsiadki z góry - pomóżcie !

[Dorotti666]

Dziewczyny może wy poradzicie co zrobić, bo już sama nie wiem . Wynajmuję mieszkanie i mam nad sobą bardzo hałaśliwe sąsiadki, nie dość, że od rana potrafią chodzić po mieszkaniu na szpilkach (w nocy też się to zdarza) to ok. godziny 24 zaczynają bardzo głośne rozmowy, a raczej jest to "wycie", głośne śmiechy i tupanie. Całymi dniami albo głośno tupią albo chodzą na obcasach. Dodam, że są to typowe "paniusie", studentki nie więcej niż 1 roku, które wyrwały się z domu i zachowują się dosłownie jak w dziczy, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Mieszkają we trzy i upomnienie ich raczej nie pomoże, bo już sobie wyobrażam, jak będą robić na złość, z resztą widzę z jaką miną mijają mnie czy TŻ-ta na klatce schodowej. Stukanie w ścianę czy rury nie pomaga, bo robią na złość i jest jeszcze głośniej . Na wzywanie policji jest raczej za "cicho", bo imprezy tam nie ma, raz była i to bardzo głośna i żałuję, że wtedy nie zadzwoniłam po nich, to może teraz byłby spokój. A tak teraz sobie myślą, że mogą sobie robić w mieszkaniu co chcą i drzeć się po nocy. Bo to naprawdę nie są zwykłe rozmowy, tylko wycie, piski i krzyki (ich zachowanie przypomina zachowanie dzieci z gimnazjum czy podstawówki). I najgorsze, że do wieczora jest cicho (oprócz tupania), a potem prawie codziennie ok. 24 czy 1 w nocy się zaczyna. Mam już tego dosyć i sama nie wiem co mam zrobić. Pewnie jest to wynajmowane mieszkanie niestety nie mam pojęcia kto im je wynajmuje. Myślałam nad złożeniem skargi w spółdzielni, może oni by zawiadomili właściciela mieszkania i on by coś poradził, bo mnie szlag już trafia i mam ochotę każdą z nich wytargać za łeb żeby się w końcu zamknęła

[ladyasia]

o matko, współczuję częściowo wiem jak to jest, bo sąsiad pode mną kupił ostatnio jakiś sprzęt grający i od 8 rano daje czadu, z basami i wszystkim razem, gra zazwyczaj jakiś rap taki typowo czarny i wydziera się do tego, wyje niemiłosiernie i chyba myśli że nikt nie słyszy. A u mnie jest tak głośno, że swojego telewizora i komputera nie słyszę jak odejdę na parę kroków, a są ustawione na full głośność. Nawet jak w słuchawkach słucham, to to całe dudnienie słyszę i nie mogę się skupić na tym, czego słucham już też nie wiem co mam zrobić, nie sądzę żeby był złośliwy, no ale poza ciszą nocną słucha - to co mogę mu zrobić

jak będzie następna duża impreza to dzwoń od razu na policję, może się przestraszą... a do tego czasu polecam zatyczki do uszu z apteki cokolwiek byś sama nie zrobiła, to tylko cię wyśmieją

[Vivienne]

Ja bym wzywała policję. Może chociaż się przestraszą.

[szprotka_]

dobrze myślisz, idź do spółdzielni. jak są spoko pracownicy to zadzwonią do właściciela i mu przekażą, że się sąsiedzi skarżą lub dadzą na niego namiar.

[dorotka1066]

sama jestem wynajmującą studentką (z tym że spokojną) ale mam dosyć głośne współlokatorki. Nie raz obrywałyśmy wszystkie chociaż ja zazwyczaj nie uczestniczyłam w imprezach czy nocnych naradach. Z naszego doświadczenia mogę ci poradzić żebyś po prostu poszła do nich i pogadała na spokojnie, kulturalnie wyjaśniła że nie mieszkają w bloku same i że tak jak wszystkich obowiązuje je cisza nocna. Bez kłótni czy oskarżeń wyjaśnij że wam to przeszkadza, szczególnie w nocy i że chociaż tego nie chcesz, będziesz zmuszona złożyć skargę w spółdzielni jeśli sytuacja się nie zmieni. Myślę ze pomimo tego że są jak to określiłaś "paniusiami" zrobi im się głupio i trochę się uciszą. Jeżeli od razu na nie naskoczysz mogą wam się odgryzać, ale jeśli spokojnie wyjaśnisz powinny się zastanowić nad swoim zachowaniem. Jeżeli nie, to trudno złóż skargę, przecież ostrzegałaś wcześniej. W przypadku imprez, jeśli nie daje się wytrzymac a ty akurat chcesz iść spać lub poprostu odpocząć, dzwoń na policję, przecież ty też masz swoje prawa
Trochę się rozpisałam ale życzę ci powodzenia i ciszy

[cholernarejestracja]

Nie certoliłabym się i zgłosiłabym do spółdzielni.

[Bawitching]

trzeba skaldac skarge do spoldzielni, najlepiej kilka skarg, bo spoldzielnia sama w sobie nic poradzic nie moze. Bo zeby cos zrobic musi miec na papierze dowody, ze cos sie dzieje.
Sama jestem ciekawa, czy jest jakis prawny sposob na pozbycie sie glosnych lokatorek? Moze jakas wizazanka prawniczka sie znajdzie
Ja mialam podobny problem, dziewczyny palily na klatce, robily baaardzo glosne imprezy, caly czas ktos wchodzil i wychodzil wiec drzwi wejsciowe walily jak szalone (mieszkam w nowym bloku, same rodziny z dziecmi, ogolnie ludzie ktorzy doceniaja miejsce w ktorym mieszkaja i dbaja o wspolne dobro). Dzwonilismy po policje, byly skargi do spoldzielni i po pewnym czasie sprawa sie uspokoila...chyba mialy dosc mandatow za zaklocanie ciszy nocnej.

Co do rozmow z takimi "paniami". Sa to zazwyczaj wypuszczone na wolnosc dziewczynki, ktore chca sie zabawic. Pod duza presja znajomych, ktorzy chca wpasc na szalona domowke bez ograniczen, duzo alkoholu i kazdy zachowuje sie jak...chce. Moze i beda ci obiecac poprawe, ale dopiero jak poczuja sie zagrozone "wyrzuceniem" i duzymi karami pienieznymi zacznal sie uspokajac

Zycze duzo cierpliwosci i abys nie poddawala sie

[Dorotti666]

Wybiorę się chyba do spółdzielni, na policję to zadzwonię, gdy będzie jakaś impreza, bo tak to mogą do nich nawet nie zapukać, bo będzie dla nich "za cicho" . Zatyczki kupione mam niestety od dawna i to takie porządne, jednak od nich bolą mnie uszy jak się za często ich używa. A tłumaczyć im i prosić o spokój nie ma co, nie wyglądają na kumate, tylko wręcz przeciwnie na takie mega pustaki, które wyśmieją i będą robić jeszcze gorzej. Po zachowaniu to niestety widać, bo nikt normalny nie piszczy i nie wrzeszczy po nocy z podniecenia nie wiem nad czym Tak samo to tupanie, jak można tak walić nogami o podłogę, stopy od tego by każdego rozbolały, no nie rozumiem zupełnie

[cholernarejestracja]

Napisane przez dorotti66

Wybiorę się chyba do spółdzielni, na policję to zadzwonię, gdy będzie jakaś impreza, bo tak to mogą do nich nawet nie zapukać, bo będzie dla nich "za cicho" . Zatyczki kupione mam niestety od dawna i to takie porządne, jednak od nich bolą mnie uszy jak się za często ich używa. A tłumaczyć im i prosić o spokój nie ma co, nie wyglądają na kumate, tylko wręcz przeciwnie na takie mega pustaki, które wyśmieją i będą robić jeszcze gorzej. Po zachowaniu to niestety widać, bo nikt normalny nie piszczy i nie wrzeszczy po nocy z podniecenia nie wiem nad czym Tak samo to tupanie, jak można tak walić nogami o podłogę, stopy od tego by każdego rozbolały, no nie rozumiem zupełnie

wiesz co, wiem, że ich nie znosisz i to aktywuje w Tobie najgorsze myślenie o nich, też jak kogoś nie lubię, to mu przypisuję najgorsze cechy. Ale może, mimo wszystko, chociaż spróbuj z nimi raz porozmawiać, bo a nuż pomoże, i obejdzie się bez chodzenia po spółdzielni i dzwonienia na policję? Co Ci szkodzi spróbować? Do spółdzielni napisać zawsze możesz później

[Bawitching]

Ehh wspolczuje z calego serca. I serio, duzo skarg(zeby byly jakies podstawy), jak jest impreza dzwon na policje (pamietaj, ze one nie dowiedza sie kto wezwal policje), jezeli policja przyjdzie, a one po chwili znowu zaczna sie glosno bawic to znowu dzwon i tak do skutku. u kolezanki policja pomogla dopiero za 3 razem...Mozesz pogadac z sasiadami, moze oni tez maja z nimi problem, a w grupie zawsze razniej.

Niestety sa tacy ludzie na swiecie...

---------- Dopisano o 23:32 ---------- Poprzedni post napisano o 23:30 ----------

Napisane przez cholernarejestracja

wiesz co, wiem, że ich nie znosisz i to aktywuje w Tobie najgorsze myślenie o nich, też jak kogoś nie lubię, to mu przypisuję najgorsze cechy. Ale może, mimo wszystko, chociaż spróbuj z nimi raz porozmawiać, bo a nuż pomoże, i obejdzie się bez chodzenia po spółdzielni i dzwonienia na policję? Co Ci szkodzi spróbować? Do spółdzielni napisać zawsze możesz później

Cos w tym jest, mozna z nimi sprobowac pogadac, moze idz z innymi sasiadami, albo napisz anonimowy list jako sasiadka...Wazne zeby sie wszystko na tobie nie skupilo, bo jak sie okaze ze one sa wredne i zlosliwe to zyc ci nie dadza

[Dorotti666]

Z sąsiadami niestety jest problem, bo ich nie ma :P
Z jednej i z drugiej strony ludzie bywają w tych mieszkaniach bardzo rzadko, a na przeciwko nich mieszka jakiś stary dziad, co to też bywa rzadko więc niestety nie ma się z kim zgadać. Wychodzi na to , że tylko nam to przeszkadza niestety. Szkoda, że imprezy nie robią, bo bym zadzwoniła na policję i byłby spokój. A tak to pozostaje spółdzielnia i liczenie na to, że właściciel mieszkania coś z tym zrobi.

[czokled]

Ja już się wypowiadałam w bardzo podobnych wątkach, bo sama mam ten problem
Zdecydowanie dzwoń do spółdzielni!

[Bawitching]

Ja bym zaczela od anonimowego listu... ladnie, grzecznie kulturalnie zamiesc wszystko co cie denerwuje i czekaj na reakcje... Mozesz sie podpisac jako "sasiedzi" nie musza wiedziec, ze nie kazdy sasiad sie pod tym podpisuje.

---------- Dopisano o 23:41 ---------- Poprzedni post napisano o 23:40 ----------

no i oczywiscie spoldzielnia!!! Kazda skarga trafia do wlasciciela mieszkania

[Dorotti666]

No właśnie też myślałam nad takim "listem". Nawet chciałam zapytać czy nie potrzebują namiaru na ortopedę, bo chyba któraś ma problem z nogami , ale to już by wiedziały, że to my z dołu więc odpada.

[Bawitching]

hahah moze nie wiedza

Tylko jak bedziesz pisala ten list to zadnych nieuprzejmosci pelna kultura i szacunek. Mozesz je zachecic, ze jak beda regularnie przestrzegaly ciszy nocnej, to istnieje mozliwosc ze pozwolicie im zrobic raz na pare miesiecy imreze, bez wzywania przez was policji. tylko musza wczesniej z wami pogadac i ustalic dogodny dla wszystkich termin.

[bentkuff]

Ja bym podrzuciła jakis liścik. Gdyby po kilku dniach nie przeszło to idźcie i powiedzcie, że sąsiadom to przeszkadza i żeby po godzinie 22 juz się nie zachowywać głośno.

Wydaje mi się, że one po prostu nei zdają sobie sprawy z tego, że to słychać. Być może mieszkały wcześniej w domu itp. Ja w domu mam bardzo grube ściany, jak rodzice bardzo głosno rozmawiają, wręcz sie przekrzykują nie spsób usłyszeć co mówią. A w bloku to wiadomo jak jest... Ja byłam na początku w szoku, że słychac jak ktos kichnie/ kaszle/ jak ktos nuci sobei coś w łazience/ jak sasiad z góry dokazuje w toalecie... W domu mam wyciszone podłogi jakimis matami pod drewnem, więc tez nie słychac stuków, a w bloku słyszałam każdy krok.
Jednak ja nei zachowywałam sie głosno, a poza szybko sie zorientowałam co i jak- jeżeli słychać sąsiada robiącego sobie dobrze w toalecie to tak samo głośno słychać mnie u kogoś.

Co do obcasów- może po prostu zakładają jakieś obuwie ala balerinki z sztywniejszą podeszwą i to tak puka. Wiadomo tez, że 3 koleżanki czy nawet przyjaciółki będą sie głośniej zachowywać niż gdyby były to 3 dziewczyny sobie obce, przypadkowe lokatorki.

One pewnie nie wiedzą, ze komuś przeszkadzają bo nikt im nie zwrócił uwagi Sąsiedzi obok są rzadko, więc pewnie one sądzą, że nikomu to nie wadzi. A jak się chce wezwac policję to jednak wypada najpierw sie pofatygować do delikwentów i im oznajmić, że jest za głosno i nam to przeszkadza - prosić o ściszenie muzyki, żeby może powoli zaczęli opuszczać lokum albo przynajmniej nei hałasowali- moim zdaniem nalezy być trochę empatycznym- jestem w stanie zrozumieć impreze raz w miesiącu tak samo jak jodłowanie starszej babci do radia Maryja czy płacz niemowlaka (swoją drogą ciekawe co byś wolała- dziewczyny, które hałasują, ale nie musza czy niemowlaka za scianą , który przez najbliższe miesiące będzie wył co chwila). Trzeba zrozumieć dziewuszki- 'zapomniał wół jak cielęciem był"- tak wiem, istnieją ideały na tym świecie co nei hałasują a ich egzystencja odbywa sie bez ani jednego decybela, ale nie wiem czy chciałabym być człowiekiem- warzywem.

Mnie kiedyś koleżanka zwróciła uwagę, że za głosno sie śmieję i sąsiadce to przeszkadza (może nie tyle, że przeszkadza, ale nie ma też ochoty słuchać mojego śmiechu). Dodam, że mieszkała dom obok

Wydaje mi się, że najpierw liścik i rozmowa face to face, a jak to nie pomoże (a bedzie może i gorzej) to spółdzielnia. Oczywiście w przypadku wyraźnego łamania ciszy nocnej to policja, ale uprasza sie by najpierw powiadomić hałasujących, że robią be i kuku.

[Pinakoladka2008]

Spółdzielnia Ci pomoże, mój (bardzo podobny) problem załatwili jak należy

[Nimfa20]

No właśnie, a co na to inni sąsiedzi? Mogłabyś z nimi porozmawiać czy im również to przeszkadza.

[51e83afea3b91707dbf3887d008ce6a0f5de39ea_626dbf723f6b2]

Do spółdzielni/zarządcy NAPISZ skargę, musi po tym zostać ślad.

[simsa22]

Może tu znajdziesz jakieś rozwiązanie ?

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=561540

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=683868

[_chocolate]

Zacznij od pójścia osobiście, możesz przy okazji zaproponować, żeby kupiły sobie jakiś gruby dywan, bo pewnie są puste podłogi w tym mieszkaniu, jeśli cały dzień słychać, że ktoś chodzi. Możesz też poprosić o telefon do właściciela (może sąsiedzi mają) i jeśli to nie pomoże, to wtedy idź do spółdzielni.

[regularkate]

W takich przypadkach warto zdobyć się na trochę odwagi i bez względu na to, że w czasie hałasów krew Cię zalewa i z ust falami wypływają bluzgi na sąsiadów, pójść do nich i rzeczowo wyjaśnić kwestię.

Wiem, o czym mówię, jako wieloletnia mieszkanka akademika Też się czasem denerwowałam na niektórych lokatorów, ale była pewna granica, za którą było juz tylko pójście tam i zaprowadzenie porządku. Ale nie z tzw. ryjem Zapewniam, że do większości spokojne wyłożenie, że jest za głośno lub impreza trwa do zbyt późna, docierało, a potem nawet takie osoby mówiły mi 'cześć' Najczęściej też kończyło się prośbą, że jeśli w przyszłości będzie za głośno, to żeby po prostu zapukać i powiedzieć, to przyciszą/wyłączą.

I to w akademiku takie efekty! A jeśli mieszkasz w bloku, to masz tym lepszy argument, że nie mogą zbytnio hałasować. Wszak akademik to jaskinia rozpusty, a przeciętne blokowisko swój poziom powinno trzymać Poważniejsze środki polecam dopiero po osobistym upomnieniu dziewczyn

[Dorotti666]

Tylko czy można składać skargę jak się nie jest zameldowanym w danym mieszkaniu? Wiecie jak to bywa z mieszkaniami studenckimi..

[_Juliette_]

Przede wszystkim złóż skargę w spółdzielni. W razie imprezy, pisków w nocy- dzwoń na policję.

I myślę, że powinnaś mieć dowody na to, że dziewczyny rzeczywiście zachowują się tak, jak mówisz. Nagraj filmik (nie samo audio, żeby wiadomo było, że film nagrywany był z klatki schodowej/Twojego mieszkania, żeby udowodnić, że te hałasy rzeczywiście tam mocno słychać), nawet kilka- zarejestruj to tupanie, piski, wycie, śmiechy, imprezy, wszystko. Prawdopodobnie dowiesz się w końcu, kto jest właścicielem ich mieszkania, ale taka osoba może mieć gdzieś, co się w jego lokalu dzieje, powie, że przecież młodzi ludzie często się zachowują głośniej. Dobrze by było, żeby właściciel wiedział, JAK głośno zachowują się jego lokatorki.

Czy innym sąsiadom też przeszkadzają te dziewczyny? Porozmawiaj z pozostałymi mieszkańcami budynku, niech oni też złożą skargę, niech też dzwonią na policję. Przecież macie swoje prawa, nie pozwalajcie, żeby takie gówniary uprzykrzały wielu osobom życie. Gdyby były to sąsiadki zameldowane w tym mieszkaniu, to pozostawałyby wam tylko próby załatwienia ich eksmisji jako bardzo uciążliwych lokatorów. Ale to są tylko wynajmujące to mieszkanie osoby, więc właściciel lokalu powinien się ich pozbyć, bo inaczej może mieć przez wasze skargi problemy.

Wielu ludzi boi się powiadamiać policję, kiedy mają problem. Moi rodzice mieli kiedyś problem z sąsiadami, którzy nadużywali alkoholu, a pijani bili się i zachowywali jak bydło. Mając takie nagranie możesz pójść na komisariat, porozmawiać spokojnie z dzielnicowym (nie musisz oficjanie nic zgłaszać), pokazać mu, jak wygląda cała sytuacja. Zazwyczaj policja bierze pod 'opiekę' problematyczne osoby, w przypadku bloku moich rodziców przyjeżdżali na każde wezwanie do tych sąsiadów i wiedząc, że bywają nieokrzesani traktowali ich poważniej, zawsze umieli doprowadzić ich do porządku.

[_chocolate]

Ja mam wrażenie, że Autorka nieco przesadza. One nie robią co tydzień imprez, nie puszczają na full muzyki, nie ma zarzyganych klatek, nikt nikogo nie bije, nie dzwonią do innych ludzi na domofon w środku nocy, nie przyprowadzają podejrzanych kolesi, którzy drą się i sikają z balkonu, i tym podobne atrakcje. Ot, typowe studentki, które wieczorem po skończonej nauce chcą się razem pośmiać. Jak właściciel je wyrzuci, to nie wiadomo komu wynajmie, może być dużo gorzej.
Autorka ma szczęście, że pozostali sąsiedzi rzadko bywają w domu i przez to nie ma odgłosów, więc drażni ją nawet to, że w tym mieszkaniu lokatorki chodzą. To są bardziej wady bloku. Jak ktoś nie chce słyszeć takich rzeczy jak chodzenie i śmiechy, to chyba najlepiej zamieszkać w kamienicy, gdzie mieszkania są wysokie, a ściany grube. Najgorzej to jest w wielkiej płycie, gdzie słychać nawet jak ktoś z góry pierdzi w wannie albo przesuwa krzesło, a jak do sąsiadów przyjeżdżają małe dzieci, to już w ogóle jest trzęsienie ziemi.

[bentkuff]

Napisane przez _Juliette_

Przede wszystkim złóż skargę w spółdzielni. W razie imprezy, pisków w nocy- dzwoń na policję.

I myślę, że powinnaś mieć dowody na to, że dziewczyny rzeczywiście zachowują się tak, jak mówisz. Nagraj filmik (nie samo audio, żeby wiadomo było, że film nagrywany był z klatki schodowej/Twojego mieszkania, żeby udowodnić, że te hałasy rzeczywiście tam mocno słychać), nawet kilka- zarejestruj to tupanie, piski, wycie, śmiechy, imprezy, wszystko. Prawdopodobnie dowiesz się w końcu, kto jest właścicielem ich mieszkania, ale taka osoba może mieć gdzieś, co się w jego lokalu dzieje, powie, że przecież młodzi ludzie często się zachowują głośniej. Dobrze by było, żeby właściciel wiedział, JAK głośno zachowują się jego lokatorki.

Czy innym sąsiadom też przeszkadzają te dziewczyny? Porozmawiaj z pozostałymi mieszkańcami budynku, niech oni też złożą skargę, niech też dzwonią na policję. Przecież macie swoje prawa, nie pozwalajcie, żeby takie gówniary uprzykrzały wielu osobom życie. Gdyby były to sąsiadki zameldowane w tym mieszkaniu, to pozostawałyby wam tylko próby załatwienia ich eksmisji jako bardzo uciążliwych lokatorów. Ale to są tylko wynajmujące to mieszkanie osoby, więc właściciel lokalu powinien się ich pozbyć, bo inaczej może mieć przez wasze skargi problemy.

Wielu ludzi boi się powiadamiać policję, kiedy mają problem. Moi rodzice mieli kiedyś problem z sąsiadami, którzy nadużywali alkoholu, a pijani bili się i zachowywali jak bydło. Mając takie nagranie możesz pójść na komisariat, porozmawiać spokojnie z dzielnicowym (nie musisz oficjanie nic zgłaszać), pokazać mu, jak wygląda cała sytuacja. Zazwyczaj policja bierze pod 'opiekę' problematyczne osoby, w przypadku bloku moich rodziców przyjeżdżali na każde wezwanie do tych sąsiadów i wiedząc, że bywają nieokrzesani traktowali ich poważniej, zawsze umieli doprowadzić ich do porządku.

O panie..już widzę jak to nagranie by wyglądało : "o tu proszę Pana- ten szmer to jest śmianie się, a ten inny szmer to chodzenie vel. tupanie"...
Serio- nawet nei mozna się śmiać? we własnym mieszkaniu?

Uwaga- czytałas wątek- reszcie sąsiadów to nei przeszkadza, ponadto są rzadko w domu.

Jeżeli nei widzisz różnicy między 3 studentkami, 19-latkami, które zakłócają komuś 'nirvanę' swoim śmiechem, chodzeniem, piskami czy tupaniem a jakąś patologią i chlejusami to gratulację

Sero? wezwałabyś policję do jakichś małolat z góry zamiast iść najpierw poprosić o zmianę zachowania? Hm trzeba mieć odrobinę odwagi cywilnej i dobrego wychowania by wiedzieć, że najpierw nalezy ruszyć pupcię i 'pokojowo' załatwić problem. W sumie to się nie dziwię- ludzie mieszkają po kilka- naście lat ze sobą na klatce a sie nie znają- po co w sumie odzywać się do innych, lepiej dzwonić na policję

---------- Dopisano o 16:16 ---------- Poprzedni post napisano o 16:15 ----------

Napisane przez _chocolate

Ja mam wrażenie, że Autorka nieco przesadza. One nie robią co tydzień imprez, nie puszczają na full muzyki, nie ma zarzyganych klatek, nikt nikogo nie bije, nie dzwonią do innych ludzi na domofon w środku nocy, nie przyprowadzają podejrzanych kolesi, którzy drą się i sikają z balkonu, i tym podobne atrakcje. Ot, typowe studentki, które wieczorem po skończonej nauce chcą się razem pośmiać. Jak właściciel je wyrzuci, to nie wiadomo komu wynajmie, może być dużo gorzej.
Autorka ma szczęście, że pozostali sąsiedzi rzadko bywają w domu i przez to nie ma odgłosów, więc drażni ją nawet to, że w tym mieszkaniu lokatorki chodzą. To są bardziej wady bloku. Jak ktoś nie chce słyszeć takich rzeczy jak chodzenie i śmiechy, to chyba najlepiej zamieszkać w kamienicy, gdzie mieszkania są wysokie, a ściany grube. Najgorzej to jest w wielkiej płycie, gdzie słychać nawet jak ktoś z góry pierdzi w wannie albo przesuwa krzesło, a jak do sąsiadów przyjeżdżają małe dzieci, to już w ogóle jest trzęsienie ziemi.

Zgadzam się- autorka jest przyzwyczajona do braku odgłosów, a tu nagle...ktoś sie śmieje...ktoś chodzi- niesłychane. I mówię- ciekawe co by było gdyby na górze byłoby małe dziecko płaczące co chwila... pewnie prosiłaby tamte "smieszki" o powrót.
Moim zdaniem pojść i powiedzieć o co chodzi- powinno odnieść skutek.

[Dorotti666]

Mi nie przeszkadza normalne chodzenie, normalne rozmowy czy nawet normalny śmiech, bo wiadomo w bloku słychać wszystko. A mieszkam na którejś już stancji i bywało głośniej (czy to głucha babcia słuchała radia maryja, czy to dziecko głośniej się zachowywało) i po prostu to zaakceptowałam, bo to były normalne dźwięki dnia codziennego. Ale szanowne sąsiadki przesadziły i to bardzo. One nie chodzą po domu - one galopują jak małe dziecko, lub tupią obcasami , to słychać tak jakby ktoś chodził w litach po terakocie -można to sobie chyba wyobrazić. I tak cały dzień plus kawałek nocy.
Wczoraj doczekałam się imprezy u nich. Przyszło ponad 15 osób i znów wycie, krzyki na klatkę, przez okno na całą główną ulicę - więc po 11 zadzwoniliśmy po policję, bo nie słyszałam głośno włączonego głośno tv. Policja wkroczyła, uciszyła ich, parę osób wyszło, ale owe panie zostały ze swoimi chłoptasiami i oczywiście obiecały , że będą cicho. Policja pojechała , a one zaczęły specjalnie szurać meblami, tupać i bardzo głośno rozmawiać (że słyszałam dokładnie co mówią i było tam : niech znowu sobie dzwonią itp.). Ale niestety nie był to hałas który słychać na klatce tylko centralnie nade mną. I tak do 6.30 rano to trwało. Próbowałam zasnąć z zatyczkami , ale przez nie słyszałam to tupanie i głośne krzyki ;/ a zatyczki mam porządne i mało co przez nie słychać. Więc jak widać nawet policja im nic nie dała, więc moje poproszenie by były ciszej , a raczej nauczyły się chodzić i mówić jak cywilizowany człowiek bo to co one wyprawiają przechodzi wszelkie pojęcie ;/

[cholernarejestracja]

No ale poszłaś w końcu z nimi pogadać, czy po złości od razu zadzwoniłaś na policję?

[Dorotti666]

Zadzwoniłam, bo proszenie ok 18 napitych małolatów o bycie ciszej mi się jakoś nie widziało, bo nic by to nie dało. Widać nawet policja nie pomogła, więc to chyba już o czymś świadczy na jakim poziomie są te dziewuchy..

[cholernarejestracja]

Napisane przez dorotti66

Zadzwoniłam, bo proszenie ok 18 napitych małolatów o bycie ciszej mi się jakoś nie widziało, bo nic by to nie dało. Widać nawet policja nie pomogła, więc to chyba już o czymś świadczy na jakim poziomie są te dziewuchy..

Szczerze mówiąc, nie możesz twierdzić, że to by nic nie dało, bo nie spróbowałaś. Więc już nigdy się o tym nie dowiesz. Być może jednak porozmawianie z nimi na spokojnie przyniosło by oczekiwany efekt.

A teraz masz "małolaty" które po złości będą Ci tupać jak najgłośniej, bo są wkurzone, że nasłałaś na nich policję.

Nie poszłaś, bo się bałaś konfrontacji - policję nasłać łatwiej, bo nie trzeba nic robić osobiście ale w ten sposób trochę strzeliłaś sobie w stopę, bo być może spokojna rozmowa sprawiłaby, że by się chociaż trochę uspokoiły. A teraz już nie masz wyjścia, i będziesz musiała doprowadzić do ich eksmisji żeby mieć święty spokój - może Ci się uda, może nie.