2015-01-06, 10:13 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
"Koszmar" rodzinny :(
Wybaczcie, że będzie długo, ale muszę się już komuś wygadać, po raz pierwszy od bardzo dawna. Będę bardzo wdzięczna każdemu kto dotrwa do końca.
Wszystko się zaczęło kiedy miałam jakieś 15 lat. Wtedy też mój starszy brat zachorował na depresje. Byłam świadkiem jego próby samobójczej, jego samookaleczania się, jego pobytu w dwóch szpitalach psychiatrycznych. Krzyczał, że to nasza wina, że zrujnowaliśmy mu życie. Najbardziej obwiniał mamę, choć bardzo niesprawiedliwie. Tata zawsze był raczej zamknięty w sobie, ciężko mu było rozmawiać o problemach i całe zachowanie brata tylko to pogłębiło i co więcej, wśród rodziny wstydził się takich sytuacji. Przyznaję, że to był dla mnie najcięższy okres w życiu. Moi rodzice niewiele się mną interesowali, zawsze był tylko temat brata, spełnianie jego wszystkich zachcianek, a mi zawsze powtarzali, że jestem silna i dam sobie radę i nie mogę robić więcej problemów, bo przecież widzę jak już jest im ciężko. Starałam się być idealna, rozumieć wszystko, ale przecież byłam tylko młodziutką nastolatką i potrzebowałam wsparcia tak samo jak brat. W pewnym momencie zaczęłam się od nich oddalać. Czułam wielki żal do mamy, że nieraz przychodziła, żaliła mi się, dzieliła się najgorszymi scenariuszami i nie myślała czy moja nastoletnia psychika jest w stanie to przyjąć. Mam wrażenie, że w tamtym czasie ja dla każdego byłam oparciem, ale sama nie miałam go w nikim. Wstydziłam się o tym mówić z kimkolwiek, bo przecież "miałam być silna i dzielna". Po jakiś dwóch latach, sytuacja się ustabilizowała. Od dłuższego czasu brat był spokojny, częściej spędzał czas poza domem, pomieszkiwał w innym mieście i choć wiem, że to nieładnie z mojej strony, czułam ulgę, że go nie ma. Było mi lżej. Mniej więcej w tym samym czasie poznałam ówczesnego chłopaka, ale to nie była historia z happy endem, bo byłam notorycznie okłamywana, zdradzana. Był moim pierwszym w łóżku przez co po rozstaniu w ogóle nie mogłam sobie z tym poradzić, moja wartość była zerowa. Z mamą powoli naprawiałam relacje, choć za każdym razem jak chciałam porozmawiać o tamtych sytuacjach to słyszałam, że mam się nie użalać i nie wykorzystywać teraz chwili, bo to było dawno i żebym już nie wymyślała. Bardzo było mi ciężko, bo nikt nie próbował mnie zrozumieć. Potem czas studniówek, mój partner mnie wystawił, płakałam strasznie, na co mój tata żebym się "ogarnęła". Nie wytrzymałam i w emocjach powiedziałam, że zawsze mieli mnie w dupie, że teraz mogę sobie robić co mi się podoba. Dostałam wtedy w twarz, trzy razy, mocno. Wykrzyczałam, że nie mam już ojca. Przez kilka dni atmosfera w domu była nerwowa, najbardziej żal było mi mamy, więc jak zwykle się ugięłam i to ja ojca przeprosiłam. On też mnie przeprosił, ale nie zapomniałam. No i teraz ostatni punkt. Kilka dni temu mój brat przyznał się, że jest gejem. Ja się domyślałam już wcześniej, on coś tak przebąkiwał i oczywiście byłam jedynym powiernikiem sekretu, czyli znowu musiałam sobie z czymś radzić sama, bo niby komu o tym powiem? Ojciec wpadł w szał. Powiedział, że nie ma syna, że spotkało go największe nieszczęście, że nigdy tego nie zaakceptuje. Przyznaje, że mi też jest ciężko, ale wiem, że brat tylko mi ufa na tyle aby swobodnie o tym rozmawiać. Jak więc mogę się od niego odwrócić? Udaje, że jest okej, że rozumiem, choć w środku wcale tak nie jest. Teraz rodzice cały czas sie kłócą. Matka płacze, ojciec krzyczy. Mama chcę, żeby tata się pogodził, ale wiem, że on tego nie zrobi, przynajmniej narazie. W nerwach wrzeszczeli coś o rozwodzie i oczywiście ja musiałam być tego świadkiem, bo brat oznajmił wszystkim nowinę po czym wrócił do miasta, w którym mieszka, a ja musiałam zostać i jak zwykle oglądać. Mam już tego wszystkiego dosyć. Płaczę po nocach, ten dom mnie przytłacza. Noszę w sobie żal do rodziców za sytuacje sprzed kilku lat, a teraz dochodzą jeszcze aktualne. Z drugiej strony boję się, że co jeśli ta rodzina faktycznie się rozpadnie? Co jeśli ojciec tego nie udźwignie? Jestem przerażona, a z drugiej strony nie mam siły już na to wszystko. Nie wiem ile jestem jeszcze w stanie przyjąć cudzych problemów na siebie. Teraz tak gwoli wyjaśnienia, rodzina ogółem uchodzi za bardzo udaną. Przyznaje, że wszystkie potrzeby takie materialne miałam i mam zapewniane. Jak się nie kłócą to jest naprawdę dobrze, ale w momencie wojen... Nawet dzisiaj rano schodzę, rodzice się nie odzywają, matka jak zwykle na niego narzeka, szuka we mnie wsparcia, a ja nie mam już siły. Ile razy wysłuchiwałam, doradzałam, mówiłam, że się ułoży, a potem szłam do pokoju i płakałam, bo byłam przerażona tym co usłyszałam. Mam 20 lat, studiuje, pracuje i czuje jak moja psychika wysiada. A najgorsze, że mam takie poczucie obowiazku względem rodziców, że ja ich nie mogę zawieść, że "tylko ja im zostałam", że nie mogę dokładać problemów. Dokładnie tak jakbym znowu miała to 15 lat. Co ja mam zrobić? |
2015-01-06, 10:45 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 102
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Wyprowadzić się jak najszybciej. A do tego może psycholog. Rodzice są dorośli, więc nie jesteś odpowiedzialna za nich ani za to jak sobie poradzą.
|
2015-01-06, 10:54 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 21
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
jeśli masz możliwość - uciekaj.
Ja takiej możliwości na razcie nie ma a moja rodzina też jest bardzo pokręcona, a ja traktowana jako zło konieczne chociaż zawsze byłam najbardziej pracowita, najlepiej ucząca się itd. ale to ja teraz musze użerać się z uczelniami z pracą itd. kiedy mojej siostrze załatwili wszystko To ja zawsze dostawałam lanie. W takiej rodzinie zawsze bedzie tak że 2 tygodnie spokoju - sielanki, 2 tygodnie wyniszczającej walki.... Edytowane przez zetokis Czas edycji: 2015-01-06 o 10:57 |
2015-01-06, 10:56 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 869
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Wyprowadź się jak najszybciej i idź do psychologa. Nie jesteś odpowiedzialna za nikogo oprócz siebie.
Może masz możliwość zamieszkania u kogoś z rodziny? Może brat mógłby Cię "przygarnąć" na jakiś czas? O ile oczywiście macie już normalne stosunki i chciałabyś tego. Ewentualnie akademik, jak masz taką opcję. Jednak przede wszystkim dobry psycholog.
__________________
"-Widzisz naszą kuchnię? Pod kuchnią wygasło. Zapomniałeś dołożyć drewna. Myślałeś, że tylko ja od tego jestem". |
2015-01-06, 11:05 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że studiuje zaocznie (płace 600 zł/msc), na dodatek nie w swoim mieście. + wydatki na dojazdy no i życie tam przez weekendy.
Już nawet myślałam czy tych studiów nie rzucić i się wyprowadzić do miasta brata, wynająć jakąś klitę i jakoś przetrwać... Tylko znowu pojawia się coś w typie "zawiodę rodziców jak nie dokończę studiować, nie mogę im tego zrobić". Jestem więźniem takich myśli, naprawdę. Na dodatek paradoksalnie chyba mam za mocną więź z mamą. Jak ona sobie poradzi beze mnie? Z kim porozmawia? |
2015-01-06, 11:05 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: zaginiona w puszczy
Wiadomości: 1 508
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Musiałaś mieć bardzo ciężkie dzieciństwo. Jak było przed chorobą brata? Miałaś dobry kontakt z bratem i rodzicami?
Uciekałabym jak najszybciej. Jesteś dorosła, pracujesz. Możesz liczyć na pomoc finansową rodziców? O psychologu też bym pomyślała. |
2015-01-06, 11:11 | #7 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Z bratem mam stosunki wręcz bardzo dobre ostatnio, ale on mieszka ze swoim facetem, a ja nie wiem czy byłabym w stanie znieść taki "trójkąt".
---------- Dopisano o 12:08 ---------- Poprzedni post napisano o 12:06 ---------- Cytat:
Śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy naprawdę fajną rodziną. Spędzaliśmy dużo czasu razem, rozmawialiśmy. Choroba brata sprawiła, że wszystko się zmieniło, rodzice patrzyli już tylko na niego w obawie przed nawrotem choroby, a i on zręcznie to wykorzystywał. Potem w momencie jak się nieco uspokoiło, to gdzieś na powrót było przebłyski, że się układało, znowu było fajnie, bez awantur, ale ostatnie wyznanie brata postawiło wszystko znowu na głowie. ---------- Dopisano o 12:11 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ---------- Cytat:
Tylko pojawia się jeszcze problem, że od lutego zobowiązałam się do innej pracy, w swoim mieście. Kompletnie tego nie przemyślałam, bo był to też w miarę spokojny okres. I teraz rozważam czy nie zrezygnować, narazić się tam "pracodawcom" i tyle. Najgorsze, że jest to ktoś z rodziny. |
||
2015-01-06, 11:14 | #8 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 869
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
To Twoje życie i prędzej czy później będziesz musiała się usamodzielnić, a w tej sytuacji nie ma co zwlekać. Nawet jakbyś tych studiów nie skończyła, to nie będziesz przez to gorszym człowiekiem. Zastanów się czego Ty sama chcesz i zacznij to realizować ---------- Dopisano o 12:14 ---------- Poprzedni post napisano o 12:13 ---------- Cytat:
__________________
"-Widzisz naszą kuchnię? Pod kuchnią wygasło. Zapomniałeś dołożyć drewna. Myślałeś, że tylko ja od tego jestem". |
||
2015-01-06, 11:17 | #9 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Już nawet myślałam żeby bratu zaproponować wynajęcie większego mieszkania, dla naszej trójki. Bo tak to ma kawalerke. Koszty dzielone na trzech zapewne wyjdą mniejsze niż na jedną osobę.
Tylko, że w naszej rodzinie nikt nie wie o tej sytuacji. Rodzice się w życiu nie przyznają do orientacji brata, zwłaszcza ojciec. |
2015-01-06, 11:21 | #10 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 869
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Więc porozmawiaj z bratem jak najszybciej. Nie ma sensu się męczyć.
Orientacja orientacją, ale ogólnie o jakichś problemach chyba wiedzą? Nie musisz ze szczegółami opowiadać. Wyjaśnij po prostu, że chcesz się oderwać, usamodzielnić i przepraszasz za zamieszanie
__________________
"-Widzisz naszą kuchnię? Pod kuchnią wygasło. Zapomniałeś dołożyć drewna. Myślałeś, że tylko ja od tego jestem". |
2015-01-06, 11:29 | #11 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Porozmawiam, porozmawiam.
Jak nie no to rozważę wynajęcie pokoju. Tylko wtedy musiałabym znaleźć też pracę tam, a z tym wiadomo już gorzej... Muszę to wszystko przemyśleć, faktycznie rozważyć i może w końcu popatrzeć na siebie. |
2015-01-06, 11:29 | #12 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
a co mi się rzuciło w oczy - nie oceniaj jednoznacznie, że depresja brata nie była spowodowana zachowaniem matki, bo nie masz 100% pewności.
__________________
-27,9 kg |
|
2015-01-06, 11:33 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 117
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Wyprowadzić się i tyle. I nie ma co przejmować się ich uczuciami, skoro oni przez całe życie mieli cię w dupie. Mówisz, że nie chcesz ich zawieść, ale ile razy oni cię zawiedli? Czas pomyśleć o sobie i własnym zdrowiu, przecież tak się nie da żyć..
|
2015-01-06, 11:37 | #14 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 869
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
Co do drugiego akapitu się zgadzam i sama miałam o tym wspomnieć. Wydaje mi się, że brat mógł mieć uzasadnione pretensje do mamy. Ciebie traktuje jak przyjaciółkę i konfesjonał, a nie jak córkę. Może z nim w przeszłości było tak samo, aż w końcu nie wytrzymał presji.
__________________
"-Widzisz naszą kuchnię? Pod kuchnią wygasło. Zapomniałeś dołożyć drewna. Myślałeś, że tylko ja od tego jestem". |
|
2015-01-06, 11:41 | #15 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
skazana_na_bluesa, może i racja, ale wiem też, że on strasznie nami wszystkimi manipulował. Na zasadzie "jak czegoś nie dostanę to znowu się potne" itp. Oskarżał mamę o rzeczy, które w ogóle nie miały miejsca itd. Na pewno nie była idealna, ale też na pewno nie ponosi pełnej odpowiedzialności za jego chorobę. Moim zdaniem ta cała jego depresja była spowodowana tym, że sam się nie potrafił pogodzić ze swoją orientacją.
Mieszkam z nimi nadal, bo właśnie mam takie głupie poczucie obowiązku. Na studia miałam wyjechać to tak wymyślali, wymyślali, że w końcu zostałam.... ---------- Dopisano o 12:41 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ---------- Czytając Wasze wypowiedzi aż mi wstyd. Wstyd mi, bo nawet nie potrafię do końca się na nich denerwować. Bardziej im chyba współczuję... |
2015-01-06, 11:42 | #16 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
jedna podstawowa kwestia - idź do psychologa. powinni cię namawiać do wyjazdu na studia, żebyś mogła się chociażby usamodzielnić. nie daj się wkopać w poczucie winy. gdybym dostała w twarz to tym bardziej NIC by mnie nie trzymało w takim domu.
__________________
-27,9 kg |
2015-01-06, 11:49 | #17 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 10
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
To jest konieczne abyś wreszcie spojrzała na swoje życie. Jesteś bardzo dzielna i silna, że tak długo to znosisz. Poradzisz sobie, może warto popytać znajomych czy mają jakiś wolny pokój/łóżko - zawsze byłoby taniej i raźniej. Rodzice dadzą sobie radę to wbrew pozorom dorośli ludzie, a Ty nie jesteś ich psychologiem...
|
2015-01-06, 11:51 | #18 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 869
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Skazana to nie tak prosto wcale. Ja sama zrezygnowałam z dwóch kierunków głównie przez gadanie mojej mamy
Autorko, nie ma się czego wstydzić, każdy na Twoim miejscu byłby zagubiony. Teraz najważniejsze wziąć się w garść i zrobić coś ze sobą, aby Tobie w końcu było dobrze i żebyś miała spokój.
__________________
"-Widzisz naszą kuchnię? Pod kuchnią wygasło. Zapomniałeś dołożyć drewna. Myślałeś, że tylko ja od tego jestem". |
2015-01-06, 12:01 | #19 | |||
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Bardzo współczuję sytuacji
Cytat:
Cytat:
Cytat:
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) |
|||
2015-01-06, 12:04 | #20 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Widocznie nie umiem mieć tak całkiem w dupie, bo mimo wszystko to są moi rodzice.
Chatul, właśnie nie wiem czy to jest to. Dobrze mi na tych studiach idzie, ale nie wiem czy właśnie to był ten mój "wymarzony" kierunek. I tak, w pewnym sensie to mój problem, bo jest moją mamą. |
2015-01-06, 12:07 | #21 | |
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
I co masz na myśli pisząc, że „jak sobie mama bez Ciebie poradzi”? Prawdopodobnie poradzi sobie dokładnie tak samo, jak wiele innych matek, których dorosłe dzieci wyprowadzają się z domu.
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) |
|
2015-01-06, 12:16 | #22 |
Zakorzenienie
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Ale to nic dziwnego, że nie umiesz się odciąć od tej sytuacji i na chłodno zareagować. Nie bądź dla siebie taka surowa. Potrzebujesz pomocy psychologa. Ale to już było powtórzone wiele razy.
Druga sprawa - nie za bardzo widzę pozytywną relację z bratem. Mieszka z dala od problemów, z którymi Ty walczysz. Przyjeżdża, oświadcza, wyjeżdża. A Ty zbierasz rodzinę do kupy. Z Ciebie zrobili "chłopca do bicia" |
2015-01-06, 12:19 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: różnie to bywa
Wiadomości: 5 910
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Moja rodzina tez pozostawia wiele do życzenia wlasnie poprzez niezgodę,kłótnię. Nie ma absolutnie przemocy tylko oboje są nerwusami.
Wyprowadziłam się i nadal w tym siedzę bo mama zdaje relacje,narzeka. Ma to na mnie negatywny wpływ ale nie aż taki gdy mieszkałam z nimi. Gdy ich odwiedzam czuje się identycznie jak x lat temu ale odwiedzam bo to rodzice. Wyprowadzisz się ale nie uciekniesz od tego. Chyba,że calkiem zerwiesz kontakty a nie wiem czy byś potrafiła. Co do rozwodu ja odkąd pamiętam chcialam żeby moi rodzice się rozwiedli. Żyliby sobie spokojniej osobno. Myślę że byloby im lepiej niż razem. Ja tutaj terapię bym poleciła i usamodzielniła się. Edytowane przez ellish Czas edycji: 2015-01-06 o 12:20 |
2015-01-06, 12:28 | #24 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: zaginiona w puszczy
Wiadomości: 1 508
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
|
|
2015-01-06, 12:47 | #25 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Chatul, prawdopodobnie masz rację. Tylko,że ja przez tą całą sytuację nie biorę tego wszystkiego za normalne i właśnie to co gdzieś tam jest pewną koleją rzeczy mnie przeraża, bo nadal się czuję jak ta piętnastolatka, która ma spełniać oczekiwania rodziców. Kiedyś rozmawiałam z mamą, że myślę o wyprowadzce to powiedziała, że jak ja będę szczęśliwa to i oni będą szczęśliwi...
Bajaderkowa, trochę tak to wygląda. Na mnie każdy wylewa swoje żale, z tym, że nie za bardzo ktokolwiek słucha moich. Z mamą da się normalnie, fajnie porozmawiać poza burzliwymi okresami. Jak pojawią się problemy tak tylko jeden temat jest wałkowany. ellish, właśnie o to narzekanie chodzi. Takie ściąganie do dołu i zamiast motywować to na zasadzie "a tam, nie ma co się cieszyć" itd. Tata uderzył mnie raz, nigdy więcej. Miał łzy w oczach jak przepraszał, ale jednak ciężko to wymazać z pamięci. Nameria, zdaje sobie z tego sprawę, a szczególnie teraz jak o tym mówicie. Wiem, że jak się nie odetnę to zawsze będę się niezdrowo przejmować. Może w momencie wyprowadzki, miałabym to poczucie winy, które z czasem zmaleje... |
2015-01-06, 12:56 | #26 |
jestę wieszczę
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z lasu
Wiadomości: 12 580
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Przerabiałam podobne sytuacje w rodzinie. Depresję brata, dwa rozwody na włosku, problemy finansowe i kłótnie każdego z każdym. I też wszyscy oczekiwali, że kto jak kto, ale ja mam wszystkich rozumieć, wszystkich wysłuchać i najlepiej jeszcze, żeby mnie nie było widać i słychać, bo ONI mają problemy.
Co Ci mogę doradzić, to wyprowadzkę. To jest chory dom, skoro nikt nie szanuje Twoich uczuć. Ja się nie wyniosłam i żałuję trochę. Odcięłam się za to psychicznie od całej rodziny. Nie pozwalam już, żeby wszyscy mnie zarzucali swoimi problemami.
__________________
Dołącz do akcji NA SZCZYT W SZCZYTNYM CELU na Facebooku. Za każdy zdobyty szczyt wpłacamy po 10 zł na ukończenie budowy domu całodobowej opieki dla osób z niepełnosprawnością intelektualną Dołącz do nas! *ponieważ jestem nieprzeciętna, nie obchodzą mnie tzw. powinności przeciętnej kobiety
|
2015-01-06, 12:59 | #27 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 27
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Może też dlatego jest mi ciężej się odciąć, bo tak jak mówiłam. Jak nie ma kłótni itd, to jest naprawdę dobrze. Czuję wsparcie, tata nigdy nie odmówił mi pomocy finansowej, mama stara się rozmawiać, ale ja mam wrażenie, że to wszystko nic przy tym jak potem są problemy i wtedy każdy zostawia u mnie swoje bóle i nawet tego nie docenia...
Wczoraj rozmawiałam z mamą, bo znowu wojna, to mama mówi, że ma cudowną córkę, że mnie kocha, ale co z tego jak potem zostałam sama i ryczałam jak dziecko, bo znowu kłótnie, złości i pretensje. |
2015-01-06, 13:09 | #28 | |
jestę wieszczę
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z lasu
Wiadomości: 12 580
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Cytat:
__________________
Dołącz do akcji NA SZCZYT W SZCZYTNYM CELU na Facebooku. Za każdy zdobyty szczyt wpłacamy po 10 zł na ukończenie budowy domu całodobowej opieki dla osób z niepełnosprawnością intelektualną Dołącz do nas! *ponieważ jestem nieprzeciętna, nie obchodzą mnie tzw. powinności przeciętnej kobiety
|
|
2015-01-06, 13:13 | #29 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: zaginiona w puszczy
Wiadomości: 1 508
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
Masz 20 lat a nie 15, do dzieciństwa już nie wrócisz, nie nadrobisz czasu który straciłaś. Masz tyle lat, że normalnym jest, że w tym wielku wyprowadza się z domu. Obawiam się, że jak tego nie zrobisz zostaniesz z rodzicami bo im dłużej będziesz zwlekała, tym ciężej będzie Ci się wyprowadzić. Rodzice będą dalej wywoływali u Ciebie poczucie winy i obowiązku a im będą starsi tym będzie gorzej.
Uważam też, że jak się wyprowadzisz będziesz miała lepsze relacje z rodzicami niż obecnie. Bedziesz u nich gościem a nie śwaidkiem kłótni i konfliktów. Obezcnie rodzice którzy najprawdopodobnie nie radzą sobie ze swoim związkiem wpychają Cię w swoje problemy, którym powinni stawić czoła sami. Często ludzie którzy nie mają w sobie wsparcia, są ze sobą ze względu na dzieci, bardzo się boją opuszczenia przez dzieci rodzinnego gniazdka i nawet nieświadomie wywołują u dziecka poczucie winy przed opuszczeniem ich. Boją się po prostu, że zostaną sami ze sobą i sobie z tym nie poradzą. |
2015-01-06, 13:15 | #30 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: "Koszmar" rodzinny :(
zacznij od psychologa. on ci pomoże zrozumieć, co jest normalne, a co nie.
i serio dziewczyny, wiem, że to nie jest łatwe, ale od jakiegoś sposobu myślenia trzeba wyjść, żeby sobie pomóc.
__________________
-27,9 kg |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:21.