Kryzys czy...koniec??? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-04-21, 22:21   #1
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312

Kryzys czy...koniec???


Hej,
jestem tu nowa, ale od jakiegos czasu majac problemy w zwiazku wchodze sobie na to forum i czytam mam nadzieje ze mi tez cos madrego poradzicie bo jestem naprawde w rozterce...

jestem z Nim 2.5 roku - jest to moj pierwszy chlopak, kilka lat starszy, od razu sie zakochalam, On tez, rok temu sie oswiadczyl, slub przewidziany na sierpien...
ale...od jakichs 3 tygodni cos sie wypalilo. Wszystko mnie drazni, jego zachowanie, wyglad, cialo wrecz mnie odrzuca, seks tez sie zmuszam... on jest dla mnie wspanialy - dobry, opiekunczy, hojny, zrobi wszystko tak, zebym byla zadowolona, zabiera na kolacje, do kina - ideal. Nigdy wczesniej tak nie czulam do Niego, mam wrazenie ze go nie doceniam, troche jakbysmy sie oddalali w inne strony - jego zarty mnie nie smiesza, mysle sobie - ciagle takie same, czasami jak na Niego patrze jak sie zachowuje (choc pewnie dla kogos trzeciego jest to normalne zachowanie) to mysle sobie z e jest zalosny, ze wyglada odrzucająco... jak sobie mysle o naszej podrozy poslubnej, to wcale sie nie ciesze na to ze bedziemy tam razem, tylko zastanawiam sie czy wytrzymam tam z nim, bo wiem co mnie bedzie irytowalo...

Wiecie co jest najgorsze? - ze tak bardzo bym chciala wrocic do tych uczuc przed kryzysem. Wiem co pewnie powiecie - kolejna rozpieszczona ksiezniczka, ma fajnego faceta i nie potrafi go docenic, jest to szczera prawda. Ale nie mozna czasem poradzic nic na to co se czuje........

Moze miałyście podobna sytuacje? I walczylyscie i sie udalo?? tak bym chciala to uslyszec, bo mam sile do walki o ten zwiazek, ale nie wiem czy w takiej sytuacji slub jest dobrym rozwiazaniem - nie chce potem dochodzic do wniosku, ze jednak to nie to i - rozwod.

nie wiem czy to kryzys - czy te uczucia wroca - czy to juz koniec? czulyscie kiedys odraze i obrzydzenie do swoich facetow???
dzieki za komentarze...
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:27   #2
Casaria
Raczkowanie
 
Avatar Casaria
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 161
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Kryzys jest wtedy, kiedy kochasz jakąś osobę, ale pojawia się jakaś kwestia, która Was między sobą różni, albo wtedy, kiedy nie jesteś pewna czy kochasz, albo kiedy nie jesteś pewna czy On kocha i wszystko w ten deseń... Ale kiedy piszesz, że odrzuca Cię na widok partnera, że uważasz, że jest żałosny i nie możesz z nim wytrzymać, to to nie jest kryzys tylko koniec. Choć prawdę mówiąc bardzo ciężko mi wyobrazić sobie taki nagły zwrot akcji - jak można spoglądać z obrzydzeniem na człowieka, za którego jeszcze niedawno zdecydowało się wyjść Przede wszystkim wątpię w te idealne początki... Może się mylę, ale takie mam wrażenie.
__________________
Zrób coś.
Już tak nie mogę.
Wszystko ma kolce, powietrze ma kolce,
deszcz wymierza policzki.
Włosy wplątały się w szprychy roweru,
odchodzą razem z głową.
Zrób coś. Zabierz mnie stąd.

Edytowane przez Casaria
Czas edycji: 2010-04-21 o 22:29 Powód: literówki
Casaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:34   #3
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Przynajmniej tak mi sie wydaje.... ze te poczatki byly takie idealne - bylam taka szczesliwa, bardzo dobrze to pamietam jak sie czulam przez te 2 lata, faktem jest ze zauwazalam Jego wady ale zawsze myslalam sobie ze jakos to bedzie, natomiast teraz nie wiem czy dam rade z nimi przezy CALE zycie, bo jak slub to na to bym sie pisala... nie wiem na razie mam metlik w glowie, moze te wszystkie uczucia we m,nie byly, tylko ukryte? po prostu wyszly na powierzchnie...?
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:36   #4
Casaria
Raczkowanie
 
Avatar Casaria
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 161
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez mikolajkowa Pokaż wiadomość
Przynajmniej tak mi sie wydaje.... ze te poczatki byly takie idealne - bylam taka szczesliwa, bardzo dobrze to pamietam jak sie czulam przez te 2 lata, faktem jest ze zauwazalam Jego wady ale zawsze myslalam sobie ze jakos to bedzie, natomiast teraz nie wiem czy dam rade z nimi przezy CALE zycie, bo jak slub to na to bym sie pisala... nie wiem na razie mam metlik w glowie, moze te wszystkie uczucia we m,nie byly, tylko ukryte? po prostu wyszly na powierzchnie...?

Dla mnie sprawa jest oczywista - jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, nie ma mowy o ślubie.
__________________
Zrób coś.
Już tak nie mogę.
Wszystko ma kolce, powietrze ma kolce,
deszcz wymierza policzki.
Włosy wplątały się w szprychy roweru,
odchodzą razem z głową.
Zrób coś. Zabierz mnie stąd.
Casaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:40   #5
MyszkaMini
Raczkowanie
 
Avatar MyszkaMini
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 358
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Nie wiem czy to może być to, ale ja jak dlugo z kimś przebywam, jakaś koleżanka np. to po jakimś czasie zaczyna mnie irytować w niej wszystko, musze jakby od niej odpocząć - mówiąc brzydko. Może akurat u Ciebie jest to samo, nie wiem. Nie nakręcaj sie teraz tymi rzeczami złymi w nim, tylko myśl o dobrych, albo zrób bilans wad i zalet.
__________________

MyszkaMini jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:46   #6
ag_1589
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 164
Dot.: Kryzys czy...koniec???

ja tam nie wiem,może się nie znam. ale wydaje mi się,że chyba niektórzy niekiedy mają taki okres że czują się przesyceni miłością, mają dość wad partnera, które wcześniej nam nie wadziły. wtedy nadchodzą wszelkiego rodzaju wątpliwości. nie ma sensu pisać,że to koniec lub że to kryzys. Ty to musisz wiedzieć, a przede wszystkim czuć. Może masz jakiś ciężki okres, coś Cię martwi/stresuje i to się odbija na Twoim związku?

ja bym poczekała, może zmniejszyła liczbę spotkań. zobacz,czy Ci go brakuje, czy z każdego spotkania będziesz się na nowo cieszyć,czy jego wady mniej Ci przeszkadzają.

ślub to poważna sprawa, zwłaszcza że planujecie go za 4 miesiące, więc faktycznie lepiej żebyś się zastanowiła nad swoim związkiem. bo jeżeli po ślubie nadal miałabyś być nieszczęśliwa to po,co w ogóle ten ślub?

przemyśl wszystko na spokojnie, daj Wam czas, ale pamiętaj że z każdym dniem do ślubu coraz bliżej i coraz ciężej będzie się wycofać.

w każdym razie,powodzenia
__________________
"Uwierz mi na słowo: najgłupsza kobieta potrafi kierować mądrym mężczyzną, ale trzeba bardzo mądrej kobiety by kierować głupcem."

Rudyart KIpiling

______________________
-będę lepsza
-schudnę
56kg->50kg
-uwierzę w siebie
[I]
[B][COLOR=Red]
ag_1589 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 22:53   #7
tofaniutka
Zadomowienie
 
Avatar tofaniutka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 098
Dot.: Kryzys czy...koniec???

coś ci powiem... ja jakiś czas temu też założyłam podobny wątek... Mam wspaniałego faceta a mi coś się w głowie upiepszyło... traktowałam go okropnie... i czułam to samo co ty... Nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć ani tym bardziej całować... czasem po prostu było mi przykro że taka jestem... ale przeszło mi Przeszło mi w bardzo głupi sposób... Otóż... wyszłam kiedyś w krótkim rękawku otworzyć mu bramę żeby wjechał na podwórko...(ciepło nie było, ale miało być na chwilę) ale pojechalismy zatankować, moi rodzice wychodzili na jakieś przyjęcie i zostawili zamknięty dom. Wróciliśmy i całą noc spędziliśmy w samochodzie, oddal mi swoją bluzę mimo że sam telepotał się z zimna... gadaliśmy tak całą noc i zrozumiałam że bardzo go kocham.... nie mogliśmy jechać do niego bo jego siostra urządzała jakąś imprezę i miały tam byc dziewczyny których nie trawię... więc wolałam marznąć...

mam nadzieje że w twoim przypadku będzie tak samo... Ceńmy te skarby które mamy... Bo niejedna ma drania, którego kocha, a on wcale na to nie zasługuje...
tofaniutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-04-21, 22:58   #8
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312
Dot.: Kryzys czy...koniec???

pewnie powiecie ze to absurd, ale ja niemal jestem przekonana ze go wlasnie kocham......
kiedy nie jestesmy razem to mysle sobie, ze jestem strasznie glupia, a On taki kochany, ze jak moga mnie irytowac i odrzucac Jego pocalunki bo jak o Nim mysle to jest idealem, ale jak sie spotykamy - to mnie taki wnerw bierze i najgorsze to obrzydzenie - do pocalunkow z jezyczkiem na przyklad.
dzieki dziewczyny. Nie wiedzialam ile moze dac takie wygadanie. I wasze porady z boku.

---------- Dopisano o 22:58 ---------- Poprzedni post napisano o 22:54 ----------

tak bardzo bym chciala zeby te glupie uczucia z mojego serca zniknely... tak bardzo bym chciala zeby bylo tak jak przedtem, nie wyobrazam sobie zycia bez Niego, ale zycia z takim metlikem w sercu tez nie...
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 23:02   #9
MyszkaMini
Raczkowanie
 
Avatar MyszkaMini
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 358
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Oj tam. Chyba musicie od siebie odpocząc, kilka dni bez kontaktu np., wtedy zobaczysz jak to będzie. Co do pocałunków z językiem - może po prostu nie lubisz i tyle, nie każdy lubi
__________________

MyszkaMini jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 23:12   #10
tofaniutka
Zadomowienie
 
Avatar tofaniutka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 098
Dot.: Kryzys czy...koniec???

najlepsza jest rozmowa , a nie ucieczka...
tofaniutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-21, 23:19   #11
Pacyfkaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 100
Dot.: Kryzys czy...koniec???

pewnie,przynajmniej ja.mój TŻ też jest naprawdę cudownym chłopakiem,ale czasem mnie po prostu tak irytuje pomimo tego,że nic nie robi...cóż,natura kobiety,lub wygórowane wymagania - za wszystko obwiniam bajki disneya!
gdy tak mam,chce pobyć chwilę sama - spokojna kawa i papieros,i taki łikend sama ze sobą.może Tobie też by to dobrze zrobiło? a raczej Wam
Pacyfkaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-04-21, 23:53   #12
marta1210
mj
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 2 118
Dot.: Kryzys czy...koniec???

.
__________________
.

Edytowane przez marta1210
Czas edycji: 2016-09-23 o 23:04
marta1210 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 06:13   #13
kitkulka
Zakorzenienie
 
Avatar kitkulka
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 18 974
Dot.: Kryzys czy...koniec???

A może wizja zbliżającego się ślubu jakoś Cię przestraszyła? Niektórzy też tak mają, że przed ślubem zaczynają się zastanawiać, są nerwowi, nagle ni stąd ni z owąd pojawiają się wątpliwości, których nigdy nie było.
kitkulka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 07:09   #14
enter code
Zadomowienie
 
Avatar enter code
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Częstochowa
Wiadomości: 1 756
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez tofaniutka Pokaż wiadomość
coś ci powiem... ja jakiś czas temu też założyłam podobny wątek... Mam wspaniałego faceta a mi coś się w głowie upiepszyło... traktowałam go okropnie... i czułam to samo co ty... Nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć ani tym bardziej całować... czasem po prostu było mi przykro że taka jestem... ale przeszło mi Przeszło mi w bardzo głupi sposób... Otóż... wyszłam kiedyś w krótkim rękawku otworzyć mu bramę żeby wjechał na podwórko...(ciepło nie było, ale miało być na chwilę) ale pojechalismy zatankować, moi rodzice wychodzili na jakieś przyjęcie i zostawili zamknięty dom. Wróciliśmy i całą noc spędziliśmy w samochodzie, oddal mi swoją bluzę mimo że sam telepotał się z zimna... gadaliśmy tak całą noc i zrozumiałam że bardzo go kocham.... nie mogliśmy jechać do niego bo jego siostra urządzała jakąś imprezę i miały tam byc dziewczyny których nie trawię... więc wolałam marznąć...

mam nadzieje że w twoim przypadku będzie tak samo... Ceńmy te skarby które mamy... Bo niejedna ma drania, którego kocha, a on wcale na to nie zasługuje...
Długo u Ciebie trwał taki okres?


Ten wątek w ogóle spadł mi z nieba.
Dziewczyny, mam wspaniałego faceta, jesteśmy razem poł roku, świata poza nim nie widziałam.
Czasem mialam takiego kilkudniowego, przedokresowego doła, kiedy wydawało mi się że nie wiedziałam co czuję, ale zawsze mijało.
Teraz mam podobnie, ale od jakichś 3 tygodni. Po prostu nie wiem co jest ze mną. Jednocześnie wiem, ze nie wyobrażam sobie bez niego życia, nie brzydzę się go - w żadnym wypadku. Cieszę się że jest i że jest taki kochany. Wzbudza we mnie czułość I tak jakby wiem, że go kocham.
Ale to wszystko jest zupełnie bez emocji.To znaczy moze nie zupełnie. Ale takie jakieś zakurzone i takie jakby się chcialo spod czegoś przebić a nie mogło. Czekałam aż mi przejdzie, ale to trwa i trwa. Są jakies momenty przebłysku - kiedy wydaje mi się że jest lepiej, kiedy czuję to ciepło. ale potem znów jest gorzej.
Może stan zakochania zmienia sie w coś trwalszego i mniej intensywnego?
Może to jakaś depresja czy co? Bo nic mnie nie cieszy i czuje sie przytłoczona. Jakby wszystkie uczucia ze mnie wyprano, czuje z e są ale jakieś takie zamknięte, zakurzone, przytłumione. Wszystkie. I nic mi sie nie chce
__________________
Zacznij od tego co znasz, a potem wymyśl to na nowo. Nie zdziw się, gdy zobaczysz że niesamowite kwiaty rosną na zwykłej ziemi. S.King


Edytowane przez enter code
Czas edycji: 2010-04-22 o 07:20
enter code jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 07:26   #15
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Może ja jestem jakaś dziwna, ale dla mnie w związku z odpowiednim facetem nie ma czegoś takiego jak: "brzydzę się go" czy "nie wiem, czy go kocham". Jasne, że są chwile zwątpienia, bo się kłócimy, ale mimo wszystko mój TŻ mnie pociąga i kocham go z każdym dniem chyba mocniej, a jesteśmy razem od 4 lat. O ile każdy może mieć chęć odpocząć od swojego partnera, o tyle według mnie skoro się go brzydzisz (obrzydzają Cię nawet pocałunki), to po prostu ten związek przerodził się dla Ciebie w przyjaźń. Zależy Ci na tym człowieku, ale już chyba nie jak na mężczyźnie, z którym masz wziąć ślub.

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:23 ----------

Cytat:
Napisane przez enter code Pokaż wiadomość
Ten wątek w ogóle spadł mi z nieba.
Dziewczyny, mam wspaniałego faceta, jesteśmy razem poł roku, świata poza nim nie widziałam.
Czasem mialam takiego kilkudniowego, przedokresowego doła, kiedy wydawało mi się że nie wiedziałam co czuję, ale zawsze mijało.
Teraz mam podobnie, ale od jakichś 3 tygodni. Po prostu nie wiem co jest ze mną. Jednocześnie wiem, ze nie wyobrażam sobie bez niego życia, nie brzydzę się go - w żadnym wypadku. Cieszę się że jest i że jest taki kochany. Wzbudza we mnie czułość I tak jakby wiem, że go kocham.
Ale to wszystko jest zupełnie bez emocji.To znaczy moze nie zupełnie. Ale takie jakieś zakurzone i takie jakby się chcialo spod czegoś przebić a nie mogło. Czekałam aż mi przejdzie, ale to trwa i trwa. Są jakies momenty przebłysku - kiedy wydaje mi się że jest lepiej, kiedy czuję to ciepło. ale potem znów jest gorzej.
Może stan zakochania zmienia sie w coś trwalszego i mniej intensywnego?
Może to jakaś depresja czy co? Bo nic mnie nie cieszy i czuje sie przytłoczona. Jakby wszystkie uczucia ze mnie wyprano, czuje z e są ale jakieś takie zamknięte, zakurzone, przytłumione. Wszystkie. I nic mi sie nie chce
Pół roku to jednak nadal są początki związku - docieranie się, poznawanie... To chyba jednak za krótko, żeby już czuć, że Wasz związek jest "bez emocji". Wypowiada się wiele mężatek z wieloletnim stażem, które nadal czują "motylki w brzuchu", zresztą ja też zawsze je czuję, kiedy widzę swojego TŻ-ta i mimo dość długiej znajomości mam wrażenie, że nasza wzajemna fascynacja nie mija. Może i Twoje uczucie przeradza się w coś głębszego, ale tym bardziej powinnaś czuć emocje i fascynację. Może chwilowa przerwa, odpoczynek od partnera, żeby to sobie jakoś poukładać?
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 08:01   #16
hihi
Zakorzenienie
 
Avatar hihi
 
Zarejestrowany: 2004-06
Wiadomości: 33 255
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Mnie osobiście wydaje się, że odczuwanie wstrętu wobec własnego partnera jest dziwne i bardzo niewłaściwe, wskazuje na to, że coś jest bardzo nie tak. Bo ja nawet w największej kłótni, gdy mam ochotę w męża rzucać garami, gdy odwali coś, co mnie strasznie zezłości, gdy jestem wściekła - zawsze przede wszystkim go kocham. Gdy mam zły okres/on ma zły okres, chodzimy rozdrażnieni, zmęczeni, niedotykalscy i kolczaści - zawsze, nawet jak się warknie, to przede wszystkim się kochamy.

Wydaje mi się, że jak krótkim związku pojawia się takie uczucie to raczej nie przeradzanie się zakochania w miłość, ale wietrzenie zakochania...
__________________
Nowa motywacja. Tym razem cel jest zdecydowanie długoterminowy.
hihi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 08:17   #17
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez invisible_01 Pokaż wiadomość
Może ja jestem jakaś dziwna, ale dla mnie w związku z odpowiednim facetem nie ma czegoś takiego jak: "brzydzę się go" czy "nie wiem, czy go kocham". Jasne, że są chwile zwątpienia, bo się kłócimy, ale mimo wszystko mój TŻ mnie pociąga i kocham go z każdym dniem chyba mocniej, a jesteśmy razem od 4 lat. O ile każdy może mieć chęć odpocząć od swojego partnera, o tyle według mnie skoro się go brzydzisz (obrzydzają Cię nawet pocałunki), to po prostu ten związek przerodził się dla Ciebie w przyjaźń. Zależy Ci na tym człowieku, ale już chyba nie jak na mężczyźnie, z którym masz wziąć ślub.

---------- Dopisano o 08:26 ---------- Poprzedni post napisano o 08:23 ----------

Pół roku to jednak nadal są początki związku - docieranie się, poznawanie... To chyba jednak za krótko, żeby już czuć, że Wasz związek jest "bez emocji". Wypowiada się wiele mężatek z wieloletnim stażem, które nadal czują "motylki w brzuchu", zresztą ja też zawsze je czuję, kiedy widzę swojego TŻ-ta i mimo dość długiej znajomości mam wrażenie, że nasza wzajemna fascynacja nie mija. Może i Twoje uczucie przeradza się w coś głębszego, ale tym bardziej powinnaś czuć emocje i fascynację. Może chwilowa przerwa, odpoczynek od partnera, żeby to sobie jakoś poukładać?
Cytat:
Napisane przez hihi Pokaż wiadomość
Mnie osobiście wydaje się, że odczuwanie wstrętu wobec własnego partnera jest dziwne i bardzo niewłaściwe, wskazuje na to, że coś jest bardzo nie tak. Bo ja nawet w największej kłótni, gdy mam ochotę w męża rzucać garami, gdy odwali coś, co mnie strasznie zezłości, gdy jestem wściekła - zawsze przede wszystkim go kocham. Gdy mam zły okres/on ma zły okres, chodzimy rozdrażnieni, zmęczeni, niedotykalscy i kolczaści - zawsze, nawet jak się warknie, to przede wszystkim się kochamy.

Wydaje mi się, że jak krótkim związku pojawia się takie uczucie to raczej nie przeradzanie się zakochania w miłość, ale wietrzenie zakochania...
Hihi - to samo, dosłownie kropka w kropkę.

Dziękuję za te posty, bo myślałam już, że ja jakaś dziwna jestem, iż nie miewam takich "kryzysów". Potrafię znielubić (po jakieś kłótni, albo jak z czymś zawali) mojego TŻ na góra pół dnia, potem siadamy, rozmawiamy, godzimy się.

Dla mnie odczucia typu "wstręt" do partnera to bardzo dziwna sprawa. No chyba, że po zdradzie, jakimś okropnym numerze (na szczęście nie muszę tego sprawdzać na własnej skórze).
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 09:11   #18
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312
Dot.: Kryzys czy...koniec???

nie wiem dziewczyny, jestem w kropce. nie moge z jednej strony nie zauwazac tych uczuc i emocji ktore we mnie sa, ale z drugiej strony wiem ze zle postepuje, On tak mnie kocha, stara sie a ja to niszcze. W sercu siedzi mala rozkapryszona ksiezniczka i grymasi, gdybym tylko mogla to bym ja uciszyla. ale nie moge. wiem ze teraz to ja musze podjac decyzje, ze wy mi przeciez nie powiecie co robic. nie wiem czy to sie zmieni, mam taka wielka nadzieje, ale jesli jednak nie to bedziemy musieli sie rozstac. ale wtedy z drugiej strony wiem ze bede tego zalowala. niestety ... zadne wyjscie nie wydaje mi sie dobre...
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 09:46   #19
Sigfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 348
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Miałam tak kiedyś, że zaczełam odczuwać wstręt do mojego partnera. I dla mnie to był koniec, bo wiedziałam, że mnie brzydzi i go nie kocham. Wydaje mi się, że jak kochasz to nie brzydzisz się kogoś. Może masz po prostu stres przed ślubem.
Wiem, że jak kochałam mojego eks partnera (roztsaliśmy się z zupełnie innych przyczyn niz brak miłości) to nie brzydziły mnie nawet dość paskudne blizny i problemy ze skórą, które miał non stop. Podobał mi się zawsze. Podsumowując - ja bym odsuneła slub w czasie, żeby móc pomyślec spokojnie bez przeświadczenia, że masz jakis nieodsuwalny termin do którego musisz "usunąć" problem.
__________________
SB od 30.06.09
Było : 57 kg
Jest: 51 kg (a było 47kg )
Będzie: 47 kg
(mam 158 cm wzrostu)
Sigfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-04-22, 09:57   #20
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 759
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Hihi - to samo, dosłownie kropka w kropkę.

Dziękuję za te posty, bo myślałam już, że ja jakaś dziwna jestem, iż nie miewam takich "kryzysów". Potrafię znielubić (po jakieś kłótni, albo jak z czymś zawali) mojego TŻ na góra pół dnia, potem siadamy, rozmawiamy, godzimy się.

Dla mnie odczucia typu "wstręt" do partnera to bardzo dziwna sprawa. No chyba, że po zdradzie, jakimś okropnym numerze (na szczęście nie muszę tego sprawdzać na własnej skórze).
a ja powiem trochę inaczej. bo teraz, na tym etapie życia sądzę tak samo.

ale dokładnie tak jak autorka, po 2,5 roku związku przechodziłam przez to samo. dlaczego? bo mi się (i chyba partnerowi też) "zapomniało", dlaczego jestem z nim tyle czasu, zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, żeby z pierwszym poważnym facetem spędzić resztę życia, i tak dalej. drażniło mnie w nim wiele - poczucie humoru, jego praca, jego znajomi. myślałam, że to poniżej moich i jego "możliwości". a zamiast porozmawiać, byłam wściekła, że może coś mi przechodzi koło nosa. nasze spotkania wyglądały jak wojna. widywaliśmy się, ale wiecznie na siebie warczeliśmy, wszystko było z łaską. to nie takie obrzydzenie, jak na widok okropnego strupa... nie umiem tego wyjaśnić, z resztą już nawet za dobrze tego nie pamiętam. dopiero, jak się pojawił poważny krach i decyzja o rozstaniu, oboje sobie to przemyśleliśmy. tydzień rozłąki, dosłownie. a potem zaczęliśmy od początku. trudno było, bo zmieniliśmy nie tylko nasze opinie o drugiej osobie, ale też trochę oboje uznaliśmy swoje racje. bo to nie było tak, że on był cudowny a ja sobie coś ubzdurałam. ze mną tak samo.

wiem, że dzisiaj nie dopuścilibyśmy do podobnej sytuacji. nie wyobrażam sobie, żeby znudzić się mężem, czy choćby pomyśleć o nim z politowaniem. ale my się tego musieliśmy nauczyć na własnych błędach. no i przede wszystkim, daliśmy sobie czas. nie było wielkich deklaracji, ślub wzięliśmy, ale po siedmiu latach. wtedy byliśmy oboje niedojrzali i tyle. a mimo to, nie wiem co by było, gdybyśmy jednak stwierdzili, że skoro tak wyglądają nasze relacje, to nie może być miłość. ja wiem, że to dziwne, ale jakoś tak rozumiem autorkę...

---------- Dopisano o 10:57 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------

Cytat:
Napisane przez mikolajkowa Pokaż wiadomość
nie wiem dziewczyny, jestem w kropce. nie moge z jednej strony nie zauwazac tych uczuc i emocji ktore we mnie sa, ale z drugiej strony wiem ze zle postepuje, On tak mnie kocha, stara sie a ja to niszcze. W sercu siedzi mala rozkapryszona ksiezniczka i grymasi, gdybym tylko mogla to bym ja uciszyla. ale nie moge. wiem ze teraz to ja musze podjac decyzje, ze wy mi przeciez nie powiecie co robic. nie wiem czy to sie zmieni, mam taka wielka nadzieje, ale jesli jednak nie to bedziemy musieli sie rozstac. ale wtedy z drugiej strony wiem ze bede tego zalowala. niestety ... zadne wyjscie nie wydaje mi sie dobre...
no właśnie, nikt nie podejmie decyzji. to Ty musisz zdecydować, czy to w ogóle ma jakieś szanse, na ile są to urojenia, na ile strach, czy cokolwiek innego... aczkolwiek ślub w tym momencie nie wydaje mi się dobrym wyjściem... może za szybko i stąd to wszystko?
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:20   #21
tofaniutka
Zadomowienie
 
Avatar tofaniutka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 098
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez enter code Pokaż wiadomość
Długo u Ciebie trwał taki okres
no ponad miesiąc... już nie mogłam sobie z tym poradzić, bo on widział jaka byłam "zimna" dla niego i że go od siebie odpychałam... Dziwię się że on to zniósł...
tofaniutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:21   #22
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312
Dot.: Kryzys czy...koniec???

[QUOTE=hihi;18745564] Bo ja nawet w największej kłótni, gdy mam ochotę w męża rzucać garami, gdy odwali coś, co mnie strasznie zezłości, gdy jestem wściekła - zawsze przede wszystkim go kocham. Gdy mam zły okres/on ma zły okres, chodzimy rozdrażnieni, zmęczeni, niedotykalscy i kolczaści - zawsze, nawet jak się warknie, to przede wszystkim się kochamy.
QUOTE]

no wlasnie,a jak u nas sa jakies klotnie to ja zaraz zaczynam sie zastanawiac czy jednak go kocham....

ale mam tez takie mysli - jestem bardzo emocjonalna osoba, sama sobie czesto nie ufam jesli chodzi o emocje bo zdaje sobie sprawe ze umiem ubzdurac cos sobie pod wplywem uczuc, ktore potem znikaja... a z drugiej stromny tez tak mam, jak poprzedniczka miala(az mi wstyd to pisac naprawde) ze stac mnie na kogos lepszego, nie wiem czy ogladalyscie film "Godziny"? Tam jest taka scena, ze bohaterka grana przez Julianne Moore siedzi i szlocha w lazience, podczas gdy jej niczego nie swiadomy, dobry, opiekunczy maz oglada telewizje i martwi sie czy wszystko z nia w porzadku.... tak troche sie boje ze bedzie tak samo....
mam do siebie duze pretensje tez o to, jakie rzeczy mnie w nim draznia, denerwuja i co mnie mierzi - takie pierdoły, np. ze troche niewyraznie mowi, ze jak sie czuje niepewnie to potrafi jakis glupi tekst palnac(np przy moich rodzicach), ze dopytuje sie 5 razy o to samo, ze jego rodzina jest dziwna, rodzice ciagle siedza w domu i marudza, ... i wlasnie czasem czuje ze chcialabym zeby mial szersze horyzonty - ja uprawiam wiele sportow, jestem otwarta na swiat i ludzi, lubie adrenaline, wyprawy, jakies spontany... a Jemu jakby wystarcza to zycie w miescie, studia, rodzina, kilku stalych znajomych...
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:31   #23
hihi
Zakorzenienie
 
Avatar hihi
 
Zarejestrowany: 2004-06
Wiadomości: 33 255
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Jest jedno rozwiązanie, ale BARDZO skuteczne. Zamiast szlochać w łazience, rozmawiać. Komunikowac się...

Naprawdę najważniejsze jest, aby się ze soba skutecznie komunikować. Jak mój mąż zaczyna być zbyt kolczasty i reaguje nerwowo, to ja go biorę, siadam na przeciwko i mówię - chłopie, tak dalej być nie może, jesteś burkliwy, marudzisz, ciągle warczysz, na każde moje słowo reagujesz negatywnie, koniec tego, bo nie wytrzymam, wystarczy! Czasami wystarczy dla resertu iść na wyzulowany spacer i wszystko wraca do normy, bo on w wyniku stresowej sytuacji w pracy przenosi totalny stres do domu i się troszkę w tym zapamiętał.

Od czasu do czasy na weekend gdzies wyjechac poza dom, odpocząć, wypaść do kina, na basen, pouprawiac razem sport, porwać go na obiad, kupić jakis drobiazg. Postarać się zrobić coś pozytywnego, zamiast tylko szukać wad, słabych punktów i rzeczy, które drażnią...
__________________
Nowa motywacja. Tym razem cel jest zdecydowanie długoterminowy.

Edytowane przez hihi
Czas edycji: 2010-04-22 o 10:35
hihi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:39   #24
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 1 759
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez mikolajkowa Pokaż wiadomość
...
mam do siebie duze pretensje tez o to, jakie rzeczy mnie w nim draznia, denerwuja i co mnie mierzi - takie pierdoły, np. ze troche niewyraznie mowi, ze jak sie czuje niepewnie to potrafi jakis glupi tekst palnac(np przy moich rodzicach), ze dopytuje sie 5 razy o to samo, ze jego rodzina jest dziwna, rodzice ciagle siedza w domu i marudza, ... i wlasnie czasem czuje ze chcialabym zeby mial szersze horyzonty - ja uprawiam wiele sportow, jestem otwarta na swiat i ludzi, lubie adrenaline, wyprawy, jakies spontany... a Jemu jakby wystarcza to zycie w miescie, studia, rodzina, kilku stalych znajomych...
wiesz, ja się potrafiłam zirytować, że nie chciało mu się ogolić rano... ok, pracę miał nie wymagająca tego, ale już na spotkanie ze mną mógł się wysilić, nie? i to nie była taka tam mała irytacja... tylko awantura że ma mnie gdzieś, że się nie stara, itp...

a poszerzać horyzonty można wspólnie. i to jest dobry pomysł na "odkrywanie siebie". ale... rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. bo bez tego to tylko jasnowidza radzę poszukać, a nie męża
41606c31298bccbf4cae52b7859efbfee487d7f9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:41   #25
zagubiona89r
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Chcesz wyjść za człowieka, który: jest dla Ciebie żałosny, odrzuca Cię, zmuszasz się do seksu z nim, denerwuje Cię. Nie pociąga ani fizycznie, ani osobowościowo.

Wg. mnie to nie kryzys. Kryzys jest wtedy jak jest co zbierać. A tutaj nie ma, bo Ty go przestałaś kochać zwyczajnie w świecie.
__________________

... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ...
zagubiona89r jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:46   #26
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez zagubiona89r Pokaż wiadomość
Chcesz wyjść za człowieka, który: jest dla Ciebie żałosny, odrzuca Cię, zmuszasz się do seksu z nim, denerwuje Cię. Nie pociąga ani fizycznie, ani osobowościowo.

Wg. mnie to nie kryzys. Kryzys jest wtedy jak jest co zbierać. A tutaj nie ma, bo Ty go przestałaś kochać zwyczajnie w świecie.
Popieram tą opinię.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:48   #27
tofaniutka
Zadomowienie
 
Avatar tofaniutka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 1 098
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez zagubiona89r Pokaż wiadomość
Chcesz wyjść za człowieka, który: jest dla Ciebie żałosny, odrzuca Cię, zmuszasz się do seksu z nim, denerwuje Cię. Nie pociąga ani fizycznie, ani osobowościowo.

Wg. mnie to nie kryzys. Kryzys jest wtedy jak jest co zbierać. A tutaj nie ma, bo Ty go przestałaś kochać zwyczajnie w świecie.
zazwyczaj nie ma co zbierać po zdradzie czy poważnym kłamstwie... a ona jka pisze ma fantastycznego faceta. Moze przestraszyła się ślubu itd. Ja miałam podobnie tylko nie to że on mnie obrzydzał tylko nie miałam na to ochoty...

czemu napisałaś że ona przestała go kochać, skoro wyraża się o nim tak ciepło , ma wyrzuty sumienia że taka dla niego jest itd. Czy to świadczy o braku uczuć? AHA
tofaniutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 10:52   #28
wika82
Zakorzenienie
 
Avatar wika82
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 16 184
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Nie, no, czytam wizaż i widzę, że to jakaś plaga..!
Co druga autorka w pierwszym związku i się zmusza, żeby go kontynuować. Dziewczyny, najlepszym wyjściem jest pozwolić pierwszym miłościom się kończyć. Podziękujcie sobie za wspólne doświadczenia, uczucia i dajcie sobie szansę na przeżycie dojrzałej miłości.
wika82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 11:02   #29
mikolajkowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 312
Dot.: Kryzys czy...koniec???

to nie jest tez takie proste, opisujac swoja historie sila rzeczy pomijalam niektore aspekty.
w ciagu tych 3 tygodni kochalismy sie 3 razy . pierwszy raz bylo mi to obojetne, drugi raz zmuszalam sie i poryczalam zaraz po, a trzeci bylo wspaniale.
jak np ogladamy tv i on mnie przytula, to mnie wieeelki wnerw bierze ze on glosno oddycha(...), sie wkurzam chce wybuchnac ale sie powstrzymuje, uspokajam sie i bierze mnie takie rozczulenie ze go caluje na sam koniec. moze z litosci...?

w ciagu dnia jak sie nie widimy czesto do Niego dzwonie, bo chce porozmawiac, posmiac sie.

ale jak go widze, jego sylwetke(jest koscisty i charakterystycznie chodzi), twarz ze zbyt szeroko rozstawionymi oczami - to juz irytacja.
chore. wiem.
mikolajkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-22, 11:10   #30
zagubiona89r
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 972
Dot.: Kryzys czy...koniec???

Cytat:
Napisane przez tofaniutka Pokaż wiadomość
zazwyczaj nie ma co zbierać po zdradzie czy poważnym kłamstwie... a ona jka pisze ma fantastycznego faceta. Moze przestraszyła się ślubu itd. Ja miałam podobnie tylko nie to że on mnie obrzydzał tylko nie miałam na to ochoty...

czemu napisałaś że ona przestała go kochać, skoro wyraża się o nim tak ciepło , ma wyrzuty sumienia że taka dla niego jest itd. Czy to świadczy o braku uczuć? AHA
Uwierz, że już większe szansę widzę dla związku po zdradzie jak kobieta wybaczy, a facet się poprawi. Będą mieli kryzys, ale wciąż łączy ich uczucie.

Pisze, że ma fantastycznego faceta, a zaraz potem, że on jest żałosny, i że ją odrzuca od niego. Dla mnie pisanie o najbliższej osobie, że jest żałosna, irytująca tym jak wygląda, że non stop nas wkurza niczym praktycznie, nie jest wyrażaniem się o tej osobie ciepło. I tak świadczy takie traktowanie o braku uczuć.

Cytat:
Napisane przez mikolajkowa Pokaż wiadomość
jak np ogladamy tv i on mnie przytula, to mnie wieeelki wnerw bierze ze on glosno oddycha(...), sie wkurzam chce wybuchnac ale sie powstrzymuje, uspokajam sie i bierze mnie takie rozczulenie ze go caluje na sam koniec. moze z litosci...?

w ciagu dnia jak sie nie widimy czesto do Niego dzwonie, bo chce porozmawiac, posmiac sie.

ale jak go widze, jego sylwetke(jest koscisty i charakterystycznie chodzi), twarz ze zbyt szeroko rozstawionymi oczami - to juz irytacja.
chore. wiem.

Jasno wynika z tego co piszesz, że nie podoba Ci się jego charakter. Przewidywalne żarty i zachowania Cię wkurzają, on Cię wkurza nawet tym, że oddycha.

Fizycznie też Ci się nie podoba, jest dla Ciebie odrzucający.

Ani materiał na przyjaciela, ani na mężczyznę życia.

Podtrzymuje swoje zdanie, że nie ma co zbierać, bo Ty go już nie kochasz. Gdybyś kochała, nie pisałabyś takich rzeczy.
__________________

... znam słowa, które jak atropina rozszerzają źrenice i zmieniają kolor świata. Po nich nie można już odejść ...
zagubiona89r jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:16.