Egzamin - Szkoła Muzyczna - jak się przygotować?

[Solarisu]

Witam.Mam prawie 14 lat i nie wiem jaką piosenkę zaśpiewać na egzaminie wstępnym.Wstydzę się śpiewać ale chciałabym się uczyć grać na skrzypcach.Złożyłam już kwestionariusz.
Pomóżcie, Z góry dzięki

[biedronka91]

Yyy to na prawdę nie ma znaczenia jaką piosenkę zaśpiewasz, komisja ma tak zniewalający słuch, że każdą nieczystą nutę potrafi wyłapać niezależnie od piosenki. Proponuję jednak coś, co ogarnia Twoją skalę, żebyś zaśpiewała na pełnym luzie.
Ze wstydem musisz nauczyć się walczyć, bo szkoła muzyczna to nie tylko nauka ale i egzaminy, występy, wiem z autopsji, że jak ktoś się wstydzi i stresuje za bardzo, to jest mu ciężko.
Powodzenia!

[Neciak89]

Nie przypominam sobie, żebym śpiewała na egz wstępnym do muzycznej.. Nie pamiętam, czy w ogóle taki miałam!
Zaśpiewaj taką piosenkę, z którą czujesz się najlepiej Jak już biedronka napisała, komisja wyłapie wszystko niezależnie od piosenki, a Ty najlepiej wiesz, które dobrze Ci wychodzą.

[biedronka91]

Napisane przez Neciak89

Nie przypominam sobie, żebym śpiewała na egz wstępnym do muzycznej.. Nie pamiętam, czy w ogóle taki miałam!
Zaśpiewaj taką piosenkę, z którą czujesz się najlepiej Jak już biedronka napisała, komisja wyłapie wszystko niezależnie od piosenki, a Ty najlepiej wiesz, które dobrze Ci wychodzą.

Masz rację, u mnie też nie trzeba było przygotowywać utworów, z tego co pamiętam, a to jakieś 12 lat temu było, nauczycielka podawała dźwięki na pianinie i trzeba było powtórzyć.

[dorkaaa]

ja pamietam ze spiewalam wlazł kotek na płotek... ale miałam 7 lat
no i na skrzypcach grałam. ciężki instrument, wiele godzin ćwieczenia, co pół roku niekiedy co ćwierć egzaminy przed komisja, dużo stresu
ale to co sie nauczyłam , to mam

polecam skrzypce, to moaj miłość

[Neciak89]

Napisane przez biedronka91

Masz rację, u mnie też nie trzeba było przygotowywać utworów, z tego co pamiętam, a to jakieś 12 lat temu było, nauczycielka podawała dźwięki na pianinie i trzeba było powtórzyć.

Ja też coś koło 12 ;p jejku jak to dawno było kompletnie nie pamiętam jak ja się dostałam ;p

[mel89]

Myślałam, że nabór na skrzypce jest tylko do 11 roku życia :szok:
A jaka piosenkę zaśpiewasz nie ma najmniejszego znaczenia.

[Neciak89]

Napisane przez mel89

Myślałam, że nabór na skrzypce jest tylko do 11 roku życia :szok:
A jaka piosenkę zaśpiewasz nie ma najmniejszego znaczenia.

Tak samo na fortepian jest teoretycznie ograniczenie, a moja koleżanka zaczęła muzyczną w liceum.

[bura kocurka]

Ja jak miałam niecałe 7 lat i miałam egzaminy do muzycznej, to też śpiewałam piosenkę, ale wcześniej nas tej piosenki (o chmurkach ) nauczyli
Ja proponuję Ci taką piosenkę, w której dobrze się czujesz, nie masz problemów, żeby jakieś dźwięki odpowiednio wyciągnąć (ma się mieścić w Twojej skali głosu) i niech będzie prosta, nieskomplikowana, niezbyt wymagająca...pamiętaj, że to ma sprawdzić Twój słuch, komisja chce wiedzieć czy nie fałszujesz czasem, a barwa Twojego głosu, wielkość skali i inne umiejętności stricte śpiewacze nie mają tutaj znaczenia

---------- Dopisano o 21:55 ---------- Poprzedni post napisano o 21:53 ----------

Napisane przez dorkaaa

ja pamietam ze spiewalam wlazł kotek na płotek... ale miałam 7 lat
no i na skrzypcach grałam. ciężki instrument, wiele godzin ćwieczenia, co pół roku niekiedy co ćwierć egzaminy przed komisja, dużo stresu
ale to co sie nauczyłam , to mam

polecam skrzypce, to moaj miłość

A ja już zapomniałam jak się gra Trochę mi szkoda...czasem mnie kusi, żeby wyciągnąć skrzypce z szafy i spróbować znowu, ale się boję, że już nic oprócz rzępolenia ze skrzypiec nie wyciągnę

[biedronka91]

Napisane przez Neciak89

Tak samo na fortepian jest teoretycznie ograniczenie, a moja koleżanka zaczęła muzyczną w liceum.

Dokładnie, nie ma reguły. Mój kolega zaczął grać na flecie poprzecznym także w liceum a dzisiaj jest studentem AM.

[Neciak89]

Tak na prawdę to komisja tylko sprawdza słuch, bo śpiewać to i tak będą uczyć później. Choć nie wiem jak w Twojej szkole muzycznej. U mnie ci co grali na fortepianie mieli chór a ci co jakieś instrumenty smyczkowe i dęte to mieli orkiestrę.

Wlazł kotek na płotek to nawet ja umiałam na skrzypcach grać, bo mam w domu xD

---------- Dopisano o 21:58 ---------- Poprzedni post napisano o 21:58 ----------

Napisane przez biedronka91

Dokładnie, nie ma reguły. Mój kolega zaczął grać na flecie poprzecznym także w liceum a dzisiaj jest studentem AM.

Mmmmmm, facet na flecie poprzecznym.. nie wiem dlaczego, ale uwielbiam

[biedronka91]

Napisane przez Neciak89

Mmmmmm, facet na flecie poprzecznym.. nie wiem dlaczego, ale uwielbiam

Oj tak.
Jej.. zazdroszczę autorce wątku, że ten cały magiczny czas jeszcze przed nią. Szkoła muzyczna to najlepsze co mi się przytrafiło. Atmosfera, ludzie, muzyka, niewiarygodna wrażliwość, coś pięknego.

[Malla]

Napisane przez biedronka91

Masz rację, u mnie też nie trzeba było przygotowywać utworów, z tego co pamiętam, a to jakieś 12 lat temu było, nauczycielka podawała dźwięki na pianinie i trzeba było powtórzyć.

U mnie było tak samo.

[kimi1000]

Napisane przez biedronka91

Masz rację, u mnie też nie trzeba było przygotowywać utworów, z tego co pamiętam, a to jakieś 12 lat temu było, nauczycielka podawała dźwięki na pianinie i trzeba było powtórzyć.

u mnie tak samo było. Miałam wtedy jakieś 14 lat i wybrałam flet poprzeczny, bo na smyczki byłam za stara
Czasami żałuję, że porzuciłam szkołę muzyczną.

[Neciak89]

A ja przezylam 6 lat. Mialam dość już pod koniec, ale dociągnęłam do końca. Ale kolejnych 6 drugiego stopnia bym nie zniosła.

[Malla]

Czemu?

[Neciak89]

Napisane przez Malla

Czemu?

Męczyło mnie to ciągłe ćwiczenie, 2 szkoły na raz itp. A jakbym robiła drugi stopień, to musiałabym 2 lata zrobić w rok z tego co pamiętam, a do tego jeszcze mature napisać. Za dużo. A teraz chętnie bym się nauczyła grać na flecie poprzecznym lub saksofonie, poprawiłabym sobie płuca..

[dorkaaa]

Napisane przez bura kocurka

A ja już zapomniałam jak się gra Trochę mi szkoda...czasem mnie kusi, żeby wyciągnąć skrzypce z szafy i spróbować znowu, ale się boję, że już nic oprócz rzępolenia ze skrzypiec nie wyciągnę

ja wrocilam do skrzypiec po 5 latach po zakonczeniu szkoly muzycznej
poczulam ze chce dalej grac
i teraz od czasu do czasu nachodzi mnei ochota jak siedze w domu by znowu zagrac jakis koncert vivaldiego... troche rzeczy sie nigdy nei zapomni trzeba tylko pare chwil by je sobie przypomnieć

nawet specjalnei skrzypce kupiłam, bo zawsze miałam wypożyczane ze szkoły
rodizna sie cieszy jak na święta gram koledy

[UrbanWarrior]

Napisane przez biedronka91

Oj tak.
Jej.. zazdroszczę autorce wątku, że ten cały magiczny czas jeszcze przed nią. Szkoła muzyczna to najlepsze co mi się przytrafiło. Atmosfera, ludzie, muzyka, niewiarygodna wrażliwość, coś pięknego.

Zazdroszcze Moje 9 lat w szkole muzycznej - zerowka + cala podstawowka (klasa skrzypiec - instr. gl, oraz fortepianu - instr. dodatkowy) to byl horror. Ogromna konkurencja, pot, krew i lzy, egzaminy, odsiew co pol roku (normalnie wywalali dzieciaki ze szkoly, jesli nie zagraly dobrze egzaminu), konkursy, koncerty, cwiczenie po niekiedy 8-10 h dziennie (nie wspominam o wstawaniu o 5 rano i wracaniu do domu po 20 ) ... Byly tez mile tego strony, tak jak np. wyjazdy na tourne z orkiestra po calej Europie, a nawet wystep dla JP II, ale ogolnie w zyciu bym tego nie powtorzyla - na studiach nawet w 10% tak ciezko nie harowalam jak w podstawowce

Niezle mnie ta szkola zahartowala, wiele nauczyla, ale moje dziecinstwo skonczylo sie przez nia bardzo wczesnie i bardzo nagle (zostalam "odkryta" w przedszkolu ). Jak na to patrze z perspektywy czasu - niesamowicie smutne, ale cos za cos.

Napisane przez dorkaaa

ja wrocilam do skrzypiec po 5 latach po zakonczeniu szkoly muzycznej
poczulam ze chce dalej grac
i teraz od czasu do czasu nachodzi mnei ochota jak siedze w domu by znowu zagrac jakis koncert vivaldiego... troche rzeczy sie nigdy nei zapomni trzeba tylko pare chwil by je sobie przypomnieć

nawet specjalnei skrzypce kupiłam, bo zawsze miałam wypożyczane ze szkoły
rodizna sie cieszy jak na święta gram koledy

Ja musialam odpoczac po zakonczeniu szkoly dobrych pare lat. Odpoczac psychicznie. Pomimo, ze b. namawiano mnie na kontynuacje i rozwoj kariery, postawilam na swoim i odeszlam po dyplomie zagranym na ocene celujaca i ostentacyjnym roztrzaskaniu skrzypiec na scianie po wyjsciu z sali koncertowej. Czasem zastanawiam sie, jakby sie potoczylo moje zycie, gdybym zostala profesjonalna skrzypaczka, ale podejrzewam, ze zanim skonczylabym liceum wyladowalabym gdzies w psychiatryku z jakas ostra nerwica

Po okolo roku przerwy tez nabylam nowe skrzypce i od tamtej pory gram dla przyjemnosci - goscinnie w roznych kapelach, na nagraniach, gdy moj TZ potrzebuje smykow (jest m.in. producentem muz.) zawsze sie do mnie usmiecha a ja nie potrafie mu odmawiac takich rzeczy ... ale granie koled przed rodzina nie wchodzilo dla mnie w gre ani w wieku lat 8, ani 10 ani tym bardziej teraz - nie wiem czemu mam do tego ogromny uraz

Reasumujac - szkola szkole nierowna. Mozna isc do szkoly, w ktorej to Ty wymagasz, zeby Cie nauczyli, mozna isc do takiej, w ktorej jest wymagane od Ciebie wcale nie malo, zebys tylko mogla tam byc i miala zaszczyt byc nauczana przez takich a nie innych profesorow ... ale do takich szkol robia raczej na bory od przedszkola, wiec nie sadze, by grozilo Ci to, co spotkalo mnie

---------- Dopisano o 00:22 ---------- Poprzedni post napisano o 00:16 ----------

Powodzenia

[kimi1000]

Napisane przez Neciak89

Męczyło mnie to ciągłe ćwiczenie, 2 szkoły na raz itp. A jakbym robiła drugi stopień, to musiałabym 2 lata zrobić w rok z tego co pamiętam, a do tego jeszcze mature napisać. Za dużo. A teraz chętnie bym się nauczyła grać na flecie poprzecznym lub saksofonie, poprawiłabym sobie płuca..

mnie też męczyło to ciągłe ćwiczenie, tu flet, tu fortepian...
Teraz inaczej na to patrzę z perspektywy czasu. Nie żałuję, bo w LO poznałam super ludzi, ale może kontynuowałabym jakoś naukę gry i po studiach ( w czasach LO grałam w orkiestrze).

Najbardziej brakuje mi magicznej atmosfery szkoły muzycznej

[Neciak89]

Gdybym mogła, to bym wróciła do muzycznej, ale tylko do tej swojej

[bura kocurka]

Napisane przez Neciak89

A ja przezylam 6 lat. Mialam dość już pod koniec, ale dociągnęłam do końca. Ale kolejnych 6 drugiego stopnia bym nie zniosła.

Ja też przetrwałam 6 lat i uciekłam

Tylko, że ja miałam jedną szkołę - co chwila jakieś występy, dodatkowo chór i stado przedmiotów stricte muzycznych jak kształcenie słuchu czy audycje, siedzenie od rana do wieczora w szkole, bo od rana zwyczajne przedmioty, a po południu skrzypce/fortepian (poćwiczyć na fortepianie przychodziłam jeszcze przed 7 rano do szkoły, bo nie miałam swojego w domu). Skrzypce nawet w sobotę i zespół z koleżanką.

Egzaminy 2 razy w roku, z półrocznego dostawałam 2 lub 3 i mnie gonili, żebym zmieniła instrument albo zrezygnowała, a z końcowego miałam 4/4+ bo tam mogłam grać chociaż jakieś normalne utwory, a nie gamy i etiudy

Tak sobie myślę, że u mnie to bardziej przypominało opis UrbanWarrior
Dobrze wspominam ludzi, przyjaźnie z niektórymi pozostały do dzisiaj I nie żałuję tej podstawówki, aczkolwiek jeśli ktoś chce grać dla przyjemności to nie polecam iść do takiej szkoły...tylko dla wytrwałych, a najlepiej, to dla takich, którzy serio planują zostać muzykami później, bo jak nie to po co się męczyć?

Tylko, które 6-letnie dziecko planuje zostać muzykiem?! A nam kazali wybierać na czym chcemy grać: "Na czym chcesz grać?" Ja: "A co mam do wyboru?"

Napisane przez dorkaaa

ja wrocilam do skrzypiec po 5 latach po zakonczeniu szkoly muzycznej
poczulam ze chce dalej grac
i teraz od czasu do czasu nachodzi mnei ochota jak siedze w domu by znowu zagrac jakis koncert vivaldiego... troche rzeczy sie nigdy nei zapomni trzeba tylko pare chwil by je sobie przypomnieć

nawet specjalnei skrzypce kupiłam, bo zawsze miałam wypożyczane ze szkoły
rodizna sie cieszy jak na święta gram koledy

I mówisz, że po 5 latach dało się jakoś przypomnieć jak się gra? To może serio spróbuję...

[Malla]

Mogę Wam tylko pozazdrościć - dostałam się do szkoły muzycznej jako brzdąc, ale ze względu na brak instrumentu głównego nie przyjęto mnie. Moich rodziców nie było stać na zakup, a wypożyczyć można było tylko instrument dodatkowy Uczyłam się grać na pianinie i gitarze u koleżanek, więc moje umiejętności są znikome.

UrbanWarrior - mogę wiedzieć, w jakim mieście chodziłaś do szkoły? Twój opis mnie przeraził... i skojarzył ze szkołą koleżanki

[biedronka91]

Nie wierzę, na prawdę nie wierzę, że tak koszmarnie może być w muzycznej. Wiadomo, dodatkowa szkoła, dodatkowe obowiązki, wszystkie to znamy, codziennie po 2 godziny samodzielnych ćwiczeń, przygotowania na kształcenie słuchu, audycje, orkiestrę, chór, oj było tego.. Ale z taką ekipą, z takim klimatem jak w mojej szkole, czas ten mijał błogo i magicznie.
Dzieciństwa muzyczna mi nie odebrała, wręcz przeciwnie, to tam bawiłam się najlepiej. Tam pozostawiłam najpiękniejsze chwile mojego życia..
Zawsze z sentymentem powracam, żeby powspominać i popatrzeć na uśmiechnięte buzie dzieciaków, takich, jakimi my byliśmy kiedyś..

[UrbanWarrior]

Napisane przez Malla

Mogę Wam tylko pozazdrościć - dostałam się do szkoły muzycznej jako brzdąc, ale ze względu na brak instrumentu głównego nie przyjęto mnie. Moich rodziców nie było stać na zakup, a wypożyczyć można było tylko instrument dodatkowy Uczyłam się grać na pianinie i gitarze u koleżanek, więc moje umiejętności są znikome.

UrbanWarrior - mogę wiedzieć, w jakim mieście chodziłaś do szkoły? Twój opis mnie przeraził... i skojarzył ze szkołą koleżanki

Az tak strasznie mocno wolalabym sie nie uzewnetrzniac Powiem tylko, ze szkola w Polsce polnocnej.

Napisane przez biedronka91

Nie wierzę, na prawdę nie wierzę, że tak koszmarnie może być w muzycznej. Wiadomo, dodatkowa szkoła, dodatkowe obowiązki, wszystkie to znamy, codziennie po 2 godziny samodzielnych ćwiczeń, przygotowania na kształcenie słuchu, audycje, orkiestrę, chór, oj było tego.. Ale z taką ekipą, z takim klimatem jak w mojej szkole, czas ten mijał błogo i magicznie.
Dzieciństwa muzyczna mi nie odebrała, wręcz przeciwnie, to tam bawiłam się najlepiej. Tam pozostawiłam najpiękniejsze chwile mojego życia..
Zawsze z sentymentem powracam, żeby powspominać i popatrzeć na uśmiechnięte buzie dzieciaków, takich, jakimi my byliśmy kiedyś..

Tak jak pisalam - wiele zalezy od kadry szkolacej, "prestizu" szkoly i tego jak mocno walczy, by sie trzymac na topie "rankingow" ...

Ja niestety nie mialam czasu na przyjaznie, znajomosci, zabawy ... Moj grafik byl wypelniony po brzegi od switu do nocy, a cwiczenie na instrumencie to byly 2h MINIMUM. W weekendy od 4 w zwyz Wszystko sie krecilo dookola skrzypiec, nie istnialo nic innego. Malo fajna sprawa.

[Malla]

To wystarczy - myślałam, że w Krk.

[biedronka91]

Napisane przez UrbanWarrior

Ja niestety nie mialam czasu na przyjaznie, znajomosci, zabawy ... Moj grafik byl wypelniony po brzegi od switu do nocy, a cwiczenie na instrumencie to byly 2h MINIMUM. W weekendy od 4 w zwyz Wszystko sie krecilo dookola skrzypiec, nie istnialo nic innego. Malo fajna sprawa.

Hm.. no to mogę powiedzieć tyle-dziwna szkoła. U mnie też ogrom ludzi jeździło na konkursy i wygrywało, w Polsce i za granicą, wiele z nich to moi najbliżsi przyjaciele, zawsze musieli więcej pracować ale to nie było na zasadzie nakazu a raczej zabawy, nauczycieli mieliśmy wyjątkowo twórczych, kreatywnych i zabawnych, czas gry mijał beztrosko, zwłaszcza kiedy grywało się w zespołach. Być może odkryli w Tobie wschodzącą gwiazdę Polskiego społeczeństwa. Ale fakt, taką katorgę chyba też niezbyt dobrze bym wspominała, mnie gra póki co kojarzy się wyłącznie z zabawą -dźwiękiem, linią melodyczną i niech tak zostanie.
Nie zrażajmy autorki wątku.

[Solarisu]

Ta piosenka na egzamin http://www.youtube.com/watch?v=PYpg4BypJoA może być?Mam egzamin wstępny za 3 dni.

---------- Dopisano o 17:17 ---------- Poprzedni post napisano o 17:15 ----------

[mel89]

Napisane przez Neciak89

Tak samo na fortepian jest teoretycznie ograniczenie, a moja koleżanka zaczęła muzyczną w liceum.

Dla "starych" dzieci są ogniska muzyczne A o fortepianie nie słyszałam - ja miałam 7 lat kiedy się wybrałam a miałam kolegę na zajęciach kształcenia słuchu też z fortepianu i miał wtedy 12 lat.

Ze skrzypcami to mama mi kiedyś tłumaczyła że u dzieci są jakieś predyspozycje manualne i że do 11 roku przyjmują. No ale może tylko u niej w szkole tak jest.

---------- Dopisano o 18:15 ---------- Poprzedni post napisano o 18:11 ----------

Napisane przez UrbanWarrior

Az tak strasznie mocno wolalabym sie nie uzewnetrzniac Powiem tylko, ze szkola w Polsce polnocnej.



Tak jak pisalam - wiele zalezy od kadry szkolacej, "prestizu" szkoly i tego jak mocno walczy, by sie trzymac na topie "rankingow" ...

Ja niestety nie mialam czasu na przyjaznie, znajomosci, zabawy ... Moj grafik byl wypelniony po brzegi od switu do nocy, a cwiczenie na instrumencie to byly 2h MINIMUM. W weekendy od 4 w zwyz Wszystko sie krecilo dookola skrzypiec, nie istnialo nic innego. Malo fajna sprawa.

Ano. U nas była kadra z akademii muzycznej w łodzi i dawali skrzypaczkom strasznie popalić. No ale cóż - chcesz grać - musisz zrezygnować z większych przyjemności na korzyść ćwiczeń i przygotowań.
Ja chodziłam na fortepian a potem na flet poprzeczny, a że mieszkałam w bloku to mnie sąsiedzi nienawidzili

[Neciak89]

U mnie było tak, że do któregoś roku życia stopień 6-cio letni, później możliwość 4-ro letniego i dopiero ogniska muzyczne.