Zmiana nazwiska rodowego na panieńskie matki

[ziva_gaona]

Witam,

chciałabym zmienić nazwisko na rodowe matki i interesuje mnie jak wygląda cały proces. Może ktoś niedawno też był w takiej sytuacji i mógłby coś doradzić. Mam ukończone 18 lat, moi rodzice są dawno po rozwodzie i nie mieszkają razem. Tradycyjnie wychowywała mnie matka i nie czuję związku z nazwiskiem pozostawionym po ojcu. Planuję zrobić prawo jazdy i iść na studia. Denerwuje mnie, że wszędzie muszę się rejestrować jego nazwiskiem, pomimo że nie tworzymy rodziny. Nawet większą więź mam z rodziną ze strony matki. Poza tym nie chcę nosić nazwiska, które kojarzy się z czyimś nieudanym małżeństwem i kłótniami.

Może nie jest to temat typowy na wizaz, ale nie zaszkodzi spróbować. Aktualnie głowię się nad uzasadnieniem wniosku, brak dobrej relacji z ojcem, wychowywanie przez matkę, wsparcie finansowe przez matkę może być dobrym uzasadnieniem. Niestety matka ma nazwisko dwuczłonowe po sobie i ojcu, ale dlaczego mam mieć nazwisko po nim skoro większość czasu spędzałam z nią i mam lepszą więź z rodziną od jej strony - a tam wszyscy mają jej rodowe nazwisko.

Czy taki wniosek ma szansę przejść i czy komuś się udało z taką zmianą? Pozdrawiam i będę wdzięczna za wasze historie i wszystkie pomocne komentarze

[staska_stasia]

Napisane przez ziva_gaona

Witam,

chciałabym zmienić nazwisko na rodowe matki i interesuje mnie jak wygląda cały proces. Może ktoś niedawno też był w takiej sytuacji i mógłby coś doradzić. Mam ukończone 18 lat, moi rodzice są dawno po rozwodzie i nie mieszkają razem. Tradycyjnie wychowywała mnie matka i nie czuję związku z nazwiskiem pozostawionym po ojcu. Planuję zrobić prawo jazdy i iść na studia. Denerwuje mnie, że wszędzie muszę się rejestrować jego nazwiskiem, pomimo że nie tworzymy rodziny. Nawet większą więź mam z rodziną ze strony matki. Poza tym nie chcę nosić nazwiska, które kojarzy się z czyimś nieudanym małżeństwem i kłótniami.

Może nie jest to temat typowy na wizaz, ale nie zaszkodzi spróbować. Aktualnie głowię się nad uzasadnieniem wniosku, brak dobrej relacji z ojcem, wychowywanie przez matkę, wsparcie finansowe przez matkę może być dobrym uzasadnieniem. Niestety matka ma nazwisko dwuczłonowe po sobie i ojcu, ale dlaczego mam mieć nazwisko po nim skoro większość czasu spędzałam z nią i mam lepszą więź z rodziną od jej strony - a tam wszyscy mają jej rodowe nazwisko.

Czy taki wniosek ma szansę przejść i czy komuś się udało z taką zmianą? Pozdrawiam i będę wdzięczna za wasze historie i wszystkie pomocne komentarze

Moja koleżanka zmieniała z podobnego powodu, przy czym ona na nazwisko zupełnie niezwiązane z rodziną ("wymyśliła" sobie nazwisko). Przyszło bez problemu.
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale u mnie urzędnicy w USC są bardzo pomocni, więc bez problemu można ich podpytać jak to ująć w słowa i na co zwrócić uwagę.

[ziva_gaona]

hmm... mieszkam w dużym mieście i nie znam żadnych zaprzyjaźnionych urzędników. Zmiana nazwiska na wymyślone to też dobra opcja, tylko trzeba mieć dobre uzasadnienie, a chyba prościej zmienić na nazwisko rodzica.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez ziva_gaona

hmm... mieszkam w dużym mieście i nie znam żadnych zaprzyjaźnionych urzędników. Zmiana nazwiska na wymyślone to też dobra opcja, tylko trzeba mieć dobre uzasadnienie, a chyba prościej zmienić na nazwisko rodzica.

Chodzi o to, żebyś poszła do urzędu stanu cywilnego i spytała ludzi, którzy tam pracują, jak najlepiej uzasadnić wniosek. A nie o to, że musisz mieć urzędników w rodzinie lub wśród przyjaciół

[staska_stasia]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Chodzi o to, żebyś poszła do urzędu stanu cywilnego i spytała ludzi, którzy tam pracują, jak najlepiej uzasadnić wniosek. A nie o to, że musisz mieć urzędników w rodzinie lub wśród przyjaciół

Dokładnie.
Chociaż sama wykonuję zawód prawniczy, to nie policzę ile razy dzwoniłam do urzędów, żeby podpytać o procedury Myślę, że zmienia się kultura pracy i za biurkiem (przynajmniej u mnie) jest coraz mniej zadufanych w sobie biurw, dla których petent to najgorszy wróg.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez staska_stasia

Dokładnie.
Chociaż sama wykonuję zawód prawniczy, to nie policzę ile razy dzwoniłam do urzędów, żeby podpytać o procedury Myślę, że zmienia się kultura pracy i za biurkiem (przynajmniej u mnie) jest coraz mniej zadufanych w sobie biurw, dla których petent to najgorszy wróg.

Zgadzam się w 100 % Ostatnio załatwiałam sporo rzeczy w Urzędzie Miasta i Urzędzie Skarbowym, i wszędzie były świetne urzędniczki - uśmiechnięte, miłe, super mi doradziły... Naprawdę moim zdaniem lepiej pójść, dopytać i upewnić się u osób, które na co dzień pracują z danymi sprawami.

Swoją drogą marzy mi się, żeby jeszcze w służbie zdrowia dokonała się taka przemiana mentalności i idąc np. do szpitala na NFZ człowiek spotkał kompetencję, uśmiech i życzliwość zamiast chamstwa, spychologii i robienia wszystkiego na odwal się

[Cordianka]

Nie powinno być żadnego problemu, nazwisko panieńskie matki to akurat częste uzasadnienie. Wypełniasz wniosek, składasz, czekasz na decyzje, potem już tylko wymiana dokumentów

[ziva_gaona]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Chodzi o to, żebyś poszła do urzędu stanu cywilnego i spytała ludzi, którzy tam pracują, jak najlepiej uzasadnić wniosek. A nie o to, że musisz mieć urzędników w rodzinie lub wśród przyjaciół

ah, okej właśnie obawiam się, że w dużych miastach jest się traktowanym tak po macoszemu, ale to pewnie też zależy na kogo się trafi

[staska_stasia]

Napisane przez ziva_gaona

ah, okej właśnie obawiam się, że w dużych miastach jest się traktowanym tak po macoszemu, ale to pewnie też zależy na kogo się trafi

Powiem Ci czemu warto czasem dopytać o coś urzędników. Bo oni znają procedury. Klepią jedną rzecz non stop i znają to na wylot. Łatwiej im jest, gdy wyjaśnią co i jak, żeby petent od razu zrobił coś tak, jak należy, niż żeby potem po 10 razy coś poprawiał, był wzywany do uzupełnienia braków itd.
Młodsze pokolenie urzędników tak funkcjonuje.

Możesz również skorzystać z pomoc prawnika, który zajmuje się tego typu sprawami.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez ziva_gaona

ah, okej właśnie obawiam się, że w dużych miastach jest się traktowanym tak po macoszemu, ale to pewnie też zależy na kogo się trafi

Uwierz mi, też się bałam Ale naprawdę teraz urzędnicy są szokująco mili. Nie mówię że wszędzie, ale właśnie w Urzędach Miast, ZUS, Urzędzie Skarbowym - czujesz, że są tam dla Ciebie i żeby Ci pomóc.
Jeszcze dodam, że mnie obsługiwały kobiety w naprawdę różnym wieku, od tuż po studiach (przynajmniej z wyglądu) do przedemerytalnego. Każda wszystko wyjaśniała, naprawdę się starała.