2019-09-25, 20:13 | #121 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2019-09-25, 20:27 | #122 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87201024]Rozcinanie brzucha też akurat nie wydaje mi się fajniejsza imprezą Jakoś te okolice brzucha i narządów płciowych mnie przerażają, inne nie - tzn. przeraża mnie, że coś miałoby się z nimi dziać.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE] Miałam już kilka zabiegów/operacji w tych rejonach i rzeczywiście było b. niefajnie, chyba tylko głowa/twarz jest częścią równie nieprzyjemną do operacji. |
2019-09-25, 20:32 | #123 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2019-09-25, 20:32 | #124 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Cytat:
Nie wiem skąd wy w ogóle wzięłyście założenie, że gotowe = niezdrowe, a ugotowane samodzielnie wręcz przeciwnie. To jest kwestia wybory odpowiedniego produktu. |
||
2019-09-25, 20:36 | #125 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 1 535
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
prawda jest taka, że w sieci ludzie chwalą się tylko masakrami, my też jesteśmy tak skonstruowani pod względem psychiki, że wolimy czytać o tragediach. Jestem daleka od idealizowania porodu naturalnego, bo to wszystko kwestia indywidualna, ale cesarka niesie za sobą cały szereg możliwych powikłań, o których rzadko się wspomina enigmatycznie pisząc jedynie, że "to przecież poważna operacja" <a w myślach "no i co z tego">. Piszę o tym, bo moja koleżanka ma właśnie teraz taką sytuację.....cesarka w prywatnej klinice na życzenie niecałe 10 lat temu, teraz wyszły u niej jakieś poważne problemy z jelitami (najprawdopodobniej jakieś zwężenie jelita na skutek zrostów po cc), chcieli zrobić kolonoskopie i nie mogą, bo ma takie zrosty po cc. Szykuje się więc na kolejne otwieranie brzucha w najbliższym czasie, tym razem pełna narkoza Pozostając jeszcze w temacie porodów - mam 3 dzieci, wszystkie rodzone naturalnie, nie byłam nacinana ani nie miałam pęknięć. Wszystkie porody w szpitalu na NFZ, ale wybrałam szpital (Madalińskiego w Wawie), a nie rzeźnię (tak, wiem, nie każdy ma możliwość wybrania i szczerze takim osobom współczuję). Porody ekspresowe - najdłuższy pierwszy, bo trwał 4 godziny, reszta krócej. U mnie dzieci były niewielkie (ok 3 kg każde), więc to ułatwiło sprawę. Wiem, że miałam sporo szczęścia, ale piszę to tylko po to, żeby pokazać, że nie każdy poród to masakra kończąca się traumą dla kobiety. Oczywiście nie jest to nic przyjemnego, bólu nie da się porównać do żadnego z dotąd mi znanych, a mimo wszystko źle porodów nie wspominam. W moim przypadku prawdą okazało się to, o czym wcześniej sporo czytałam - że rodząc ma się poczucie, że ten ból jest potrzebny, cały czas w tyle głowy miałam myśl "to się w końcu skończy" i podchodziłam do tego zadaniowo. O wiele gorzej za to zniosłam i mam dalej ciarki na plecach na myśl o bólu związanym z kanałowym leczeniem zęba. To dopiero było coś strasznego Natomiast jeśli chodzi o kwestie rozmów ze znajomymi itd, to ja zaobserwowałam, że odkąd mam dzieci raczej otaczam się osobami, które też je mają. Mam tylko jedną koleżankę, która jest bezdzietna, ale bardzo dzieci lubi, więc nie było zgrzytów w naszych relacjach. Generalnie zaobserwowałam, że ludzie wolą kontakt z osobami w jakims stopniu podobnymi do nich, np. osoby, które mają zwierzęta wolą kontakty z osobami, które też je mają/lubią jestem straszną psiarą, miałam kiedyś znajomą, która nie lubiła psów i nasza znajomość szybko się rozpadła, jakoś nadawałyśmy na innych falach. I z dziećmi mam teraz podobnie. Jakoś przestało mnie interesować przeżywanie przez bezdzietnych znajomych kolejnego awansu, zdobytego certyfikatu, odbytego kursu, nowo-odkrytej przez nich knajpki z wege żarciem i dram w pracy. I vice versa - ich nie interesuje to, że moje dziecko właśnie zaczęło korzystać z nocnika, a starsze poszło do szkoły oczywiście mocno upraszczam
__________________
|
|
2019-09-25, 21:37 | #126 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Nie widzę żadnych plusów ani minusów, bo ich nie szukam. Nie chcę mieć dzieci i to wystarczy. Nigdy nie było tematu.
Gdybym chciała, to wszelkie minusy by przecież nie miały żadnego znaczenia albo stałyby się zaletami. |
2019-09-25, 21:42 | #127 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 97
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Wiem, że dziecko dorasta i staje się coraz bardziej samoobsługowe, ale z drugiej strony zaczyna wtedy wymagać zupełnie innego rodzaju opieki, jak chociażby tego dowożenia na różnego rodzaju zajęcia, wyboru szkoły, troski o naukę i oceny, rozwiązywania problemów z rówieśnikami. Znam kilka takich matek nieco starszych dzieci, umęczonych codziennym wożeniem i odbieraniem dzieci, koniecznością pamiętania o setkach spraw i rozwiązywania mnóstwa różnych, drobnych problemów dnia codziennego, które dotyczą dzieci. Nie widzę u nich chęci ani czasu na dobrą książkę, serial, wyjście do teatru czy siłownię. Wierzę, że taki czas może być naprawdę piękny i że dzieci dają coś, czego jako bezdzietna nie rozumiem, ale kiedy przyglądam się temu z boku to wydaje mi się, że nie chciałoby mi się tak żyć. Z drugiej strony, nie wykluczam, że za kilka lat jednak będę się starała o dziecko. Sama mam jeszcze jedną obserwację, którą tu dorzucę, mam nadzieję, że mamy udzielające się w temacie się nie obrażą. Wydaje mi się, że ciąża bardzo zmienia fizycznie każdą kobietę, nawet jeżeli szybko wraca ona do formy i ładnej figury. Mam wrażenie, że dzieciate kobiety zaczynają wyglądać poważniej? dojrzalej? jakoś mniej dziewczęco? Nie mam pojęcia, z czego to moje odczucie wynika. |
|
2019-09-25, 22:19 | #128 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
tu sie wszyscy wydaja skupiac na wczesnym dziecinstwie a przeciez to jest tak naprawde dosc krotki okres czasu z czasem mimo ze dziecko umie obsluzyc sie same(zrobic kanapke,wytrzec tylek)zycie nie staje sie wiee latwiejsze,nadal problemy sie pietrza niektore dzieci sa nieukami,niektore poprostu nie lubia szkoly inne maja problemy z przyswajaniem wiedzy (ADHD dysleksja itp)takich rzeczy nie da sie przewidziec czy im zapobiec przed poczeciem wtedy musisz poswiecac podwojnie czas aby nadrobilo zaleglosci i nie bylo w tyle,a jak sie nie chce uczyc to chodzbys na rzesach stawa to nie bedzie i trzeba chodzic na wywiadkowki wstydu sie najesc co miesiac ;-) a co z dziecmi nie akceptowanymi przez rowiesnikow?znowu problem nieprzespane noce ze odrzucony ze nie doceniony itp nie kazdy ma takie szczescie jak cava ze jego dzieci lubia to co on,sa dzieci kompletnie inne od rodzicow moze c sie syn urodzic ktory nie lub zakupow seriali i ploteczek moze ogladac pilke nozna,sluchac rury wydechowej na youtube i wkurzajacego rapu hahaha na nic nie ma gwarancji w macierzynstwie nie wazne jak sie bedziesz starala twoj dzieciak pojdzie swoja droga (dobrze jesli podobna do twojej i latwo ci bedzie sie z nim dogadac gorzej jak bedzie mialo zupelnie inna wizje zycia i od wieku dojrzewania bedziesz z nim toczyc niekonczaca sie walke ;-) nie wspomne ze dziecko to skarbonka bez dna,wczesne dziecinstwo to pikus pozniej jest tylko gorzej ja osobiscie nie uwazam zeby moje macierzynstwo bylo ciezkie bo mialam szczescie ze dobrze sie dogadujemy prawdopodobnie dlatego ze ja jestem naprawde wyluzowana nie przejmowalam sie kazda bzdura dawalam duzo swobody w wyborach i jakims cudem nie mialam wiekszych problemow z nimi w szkole czy ich w zyciu prywatnym ale prawda jest taka ze wielu ludzi mimo ze sie staraja i daja wszystko od siebie nie ma takiego szczescia dlatego uwazam ze to duza loteria i podawanie za przyklad mile atmosferki wieczorami przy grach planszowych na przyklad moze nie sprawdzic sie w przypadku innych rodzicow wiec nie jest jakims wymiernym pozytywem |
|
2019-09-25, 22:31 | #129 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 97
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87201330]
nie kazdy ma takie szczescie jak cava ze jego dzieci lubia to co on,sa dzieci kompletnie inne od rodzicow moze c sie syn urodzic ktory nie lub zakupow seriali i ploteczek moze ogladac pilke nozna,sluchac rury wydechowej na youtube i wkurzajacego rapu hahaha na nic nie ma gwarancji w macierzynstwie nie wazne jak sie bedziesz starala twoj dzieciak pojdzie swoja droga (dobrze jesli podobna do twojej i latwo ci bedzie sie z nim dogadac gorzej jak bedzie mialo zupelnie inna wizje zycia i od wieku dojrzewania bedziesz z nim toczyc niekonczaca sie walke ;-) nie wspomne ze dziecko to skarbonka bez dna,wczesne dziecinstwo t[/QUOTE] Wydaje mi się, że to, co piszesz, jest bardzo cenne, bo nie wszyscy sobie to uświadamiają na odpowiednim etapie. Rozumiem, że dziecko kocha się w sposób niewytłumaczalny dla tego, kto go nie ma, ale chyba istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że wyrośnie ono na kogoś, z kogo wyborami trudno nam się pogodzić. Jeżeli zajdę w ciążę i urodzę, być może tak oszaleję na punkcie swojego dziecka i będę je kochać tak bardzo, że wesprę je w każdym życiowym wyborze. Dzisiaj, kiedy są to dla mnie abstrakcyjne rozważania wydaje mi się, że trudno byłoby mi zaakceptować dziecko, które poszło zupełnie inną drogą niż ja i mój mąż (mamy ten sam zawód) albo ma poglądy polityczne, z którymi absolutnie nie mogę się zgodzić. |
2019-09-26, 07:50 | #130 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Ja mam jednak wielką nadzieję, że to, co teraz robię jakoś zaprocentuje w przyszłości. To - to znaczy budowanie jakiegoś mostu zaufania i porozumienia bez nadmiernego wtrącania się, pozwolenie na jakąś taką dobrą samodzielność. Nie łudzę się nawet, że wychowam dziecko na kopię któregoś z nas (i nawet tego bym nie chciała, chciałabym tylko, żeby syn przejął umiejętności analityczne po tacie).
Przyznam, że ja nie mam takich obserwacji wśród matek starszych dzieci. No dobra, może takie odwożenie jest wyczerpujące fizycznie, ale jednak jakoś się każdy musi zresetować, a moim zdaniem im starsze dziecko, tym łatwiej. Brak takiej odskoczni skutkuje pogorszeniem jakości życia i -moim zdaniem- związków (wszelakich, bo narasta frustracja), więc moim zdaniem nie można tego rozpatrywać w kategorii normy. Że matki są tak umęczone, że nie mogą wyjść do kina. |
2019-09-26, 10:33 | #131 | |||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 10 371
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
na tych wątkach mamuśkowych na wizazu czy w ogole w internecie często tak bywa właśnie- ze głownie takie dzieciowe tematy, ale w życiu to różnie bywa, zalezy od osobowości. jak ktos jest 'monotematyczny' to - dla mnie - zwykle bywa raczej nudnym rozmówca i to niezaleznie czy non stop gada o kosmetykach czy nawet o takich bardziej ulubionych przeze mnie tematach Cytat:
chociaż oczywiście bywają i nawiedzone osoby, które na pytanie "jaki ma pani zawód?" odpowiadają "zawód - matka" ale to można i mieć nap. zawód - żona dyrektora i inne takie ---------- Dopisano o 11:33 ---------- Poprzedni post napisano o 11:21 ---------- Cytat:
zależy kto takie opinie wygłasza |
|||
2019-09-26, 10:38 | #132 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 345
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Mi najgorzej rozmawia się z matkami małych dzieci. Ja rozumiem, że ich życie kręci się wyłącznie wokół malucha, ale dla osób postronnych jest to na prawdę męczący temat. Wiele moich koleżanek na moje grzecznościowe pytanie o dziecko, potrafi rozwodzić się o nim godzinami, albo wysyłać mi miliony zdjęć dziecka. Natomiast, gdy trochę luzuję kontakty, bo mnie po prostu temat męczy, jest totalna obraza. Nie utrzymuję przez to kontaktu z kilkoma na prawdę dobrymi koleżankami z dzieciństwa. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście matki myślą, że wszyscy naokoło są tak strasznie zaangażowani w rozwój ich dziecka. Zupełnie inaczej wygląda to u znajomych z dziećmi chodzącymi do wczesnej podstawówki. Nigdy dziecko nie jest jedynym tematem do rozmów, raczej jednym z wielu.
Sama jestem ciekawa jak to byłoby u mnie. Chociaż jak brałam ślub, to też nie ględziłam każdemu o tym, gdzie niektórzy też stają się w tym okresie bardzo monotematyczni. |
2019-09-26, 10:59 | #133 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 10 371
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87201330]
wiec nie jest jakims wymiernym pozytywem[/QUOTE] własnie sęk w tym, ze te plusy macierzyństwa - ponieważ są w głównej mierze takie uczuciowe, emocjonalne i bardzo subiektywne są niewymierne. za to np. oszczędności z powodu nie posiadania dziecka można policzyć w złotówkach (i jest to duuuża kasa), tak jak i mniej więcej godziny "wolnego czasu do własnej dyspozycji" i inne takie. ja tam z jedną koleżanką bezdzietną potrafiłam przegadać (w okresie niemowlectwa mojego) kilka godzin o podróżach, pracy (ciekawej), no i facetach. za to mialam taka koleżankę z pracy, która po zapytaniu się o moje dziecko i moim 1-2 zdanich mi przerywała i zaczynała nawijać o swoim wnuku- dłuuugo i namolnie, bo pamiętam, że jak mówiłam,ze musze juz iść to wolała "poczekaj! muszę ci pokazać jeszcze zdjecia X w komorce i aż mnie za rękaw łapała". Tak ze niektórym to nie przechodzi |
2019-09-26, 12:27 | #134 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87201117]Odnosiłam się do "+ Nie muszę gotować", a nie "+Nie muszę dbać o zdrowe odżywianie", czy jak by to miało brzmieć by pasowało logicznie
Nie wiem skąd wy w ogóle wzięłyście założenie, że gotowe = niezdrowe, a ugotowane samodzielnie wręcz przeciwnie. To jest kwestia wybory odpowiedniego produktu.[/QUOTE] To fakt. |
2019-09-26, 12:36 | #135 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 841
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
|
|
2019-09-26, 13:18 | #136 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 1 091
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;87202395]
za to mialam taka koleżankę z pracy, która po zapytaniu się o moje dziecko i moim 1-2 zdanich mi przerywała i zaczynała nawijać o swoim wnuku- dłuuugo i namolnie, bo pamiętam, że jak mówiłam,ze musze juz iść to wolała "poczekaj! muszę ci pokazać jeszcze zdjecia X w komorce i aż mnie za rękaw łapała". Tak ze niektórym to nie przechodzi [/QUOTE] to raczej kestia osobowosci, jakby nie miala wnuka to ogladalabys zdjecia kota. Mojej mamie sie cos takiego wlaczylo i uciekam przed nia i jej telefonem bo pokazuje 20 zdjec z obiadu z kolezankami z chinola ikomentarzami co bylo do picia a co do jedzenia, 20 z basenu z siostrzenica , 20 z ogrodka z kwiatami ktory mam przed nosem, 20 dzemow ktore zrobila... i jeszcze zeby je szybko pokazywala ale jest po 5 min przypominania sobie jakis ☠☠☠☠☠☠☠ow przy kazdym |
2019-09-26, 13:18 | #137 |
Tęczowa Jaszczurka
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 1 911
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87201117]Odnosiłam się do "+ Nie muszę gotować", a nie "+Nie muszę dbać o zdrowe odżywianie", czy jak by to miało brzmieć by pasowało logicznie
Nie wiem skąd wy w ogóle wzięłyście założenie, że gotowe = niezdrowe, a ugotowane samodzielnie wręcz przeciwnie. To jest kwestia wybory odpowiedniego produktu.[/QUOTE] Oczywiście. Tylko bez dziecka nie muszę się stresować, czy wybieram odpowiedni produkt. Wybieram taki, na jaki mam ochotę. Nie muszę ograniczać swojej ochoty do potrzeb drugiej osoby. A że zdrowe gotowce są droższe/mniej dostępne niż niezdrowe, to ostatecznie skończyłoby się na gotowaniu. |
2019-09-26, 17:49 | #138 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 3 841
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
|
|
2019-09-26, 18:03 | #139 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2018-05
Lokalizacja: z południa
Wiadomości: 35
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Zgadzam się z tym, mam trzy koleżanki które w przeciągu 2 lat urodziły dzieci. Nasze kontakty bardzo się ochłodziły, spotykamy się sporadycznie, a rozmowy zwykle kręcą się koło tematu: złobek, postępy w chodzeniu dziecka, jak wygląda dzień z dzieckiem. Jak próbuje zainicjować inny temat to rozmowa się jakoś nie klei, trwa może 2-3 minuty i głównie ja mówię niestety. Rozumiem to że dla nich głównym obiektem zainteresowania jest dziecko i sprawy okołodziecięce ale wcześniej (przed porodem) miałyśmy więcej tematów i potrafiłyśmy przegadać kilka godzin. Teraz góra godzina i już jest krępująca cisza. Szczerze mowiąc nie sądziłam że tak bardzo się oddalimy od siebie po urodzeniu przez nie dzieci. Być może się to zmieni kiedyś, ale na razie wszystko zmierza raczej w przeciwną stronę. |
|
2019-09-26, 18:07 | #140 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Ja mialam taka przyjemnosc że każdemu musiałam gotować inny obiad bo nie lubili tych samych potraw więc w moim przypadku to nie było takie proste że gotowałam zdrowo dla całej rodzinki to był prawdziwy cyrk ,cieszę się że nie musze już tego robić;-)
|
2019-09-26, 18:28 | #141 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87203600]Ja mialam taka przyjemnosc że każdemu musiałam gotować inny obiad bo nie lubili tych samych potraw więc w moim przypadku to nie było takie proste że gotowałam zdrowo dla całej rodzinki to był prawdziwy cyrk ,cieszę się że nie musze już tego robić;-)[/QUOTE]
A to ja też tak mam, dla siebie co innego, dla męża zwykle bardziej treściwie, dla dziecka czasami coś zupełnie innego. Przyznaję, nie lubię tego, jak i w ogóle nie lubię gotować. |
2019-09-26, 19:26 | #142 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 10 371
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87203600]Ja mialam taka przyjemnosc że każdemu musiałam gotować inny obiad bo nie lubili tych samych potraw więc w moim przypadku to nie było takie proste że gotowałam zdrowo dla całej rodzinki to był prawdziwy cyrk ,cieszę się że nie musze już tego robić;-)[/QUOTE] i u mnie taka trochę rozdzielnosc smakowa w gotowaniu obiadów to jest minus 'posiadania' TZta 😉 chociaz córka odziedziczyla po nim wybredność żywieniową w tym samym kierunku- ale staram się gotować to samo dla wszystkich tylko na wykończeniu nieco inne bywa np. Dla tzta sałata na słodko, dla mnie z solą, dla niego mizeria, dla mnie pomidory z winegretem, dla niego sos mięsno pomidorowy, dla mnie pesto z fetą i pomidorami itp.
A dziecko sobie wydlubuje "ohydne" warzywa z sosu i git 😜 |
2019-09-26, 20:20 | #143 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Cytat:
Cytat:
|
||
2019-09-26, 20:31 | #144 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;87203866]i u mnie taka trochę rozdzielnosc smakowa w gotowaniu obiadów to jest minus 'posiadania' TZta chociaz córka odziedziczyla po nim wybredność żywieniową w tym samym kierunku- ale staram się gotować to samo dla wszystkich tylko na wykończeniu nieco inne bywa np. Dla tzta sałata na słodko, dla mnie z solą, dla niego mizeria, dla mnie pomidory z winegretem, dla niego sos mięsno pomidorowy, dla mnie pesto z fetą i pomidorami itp.
A dziecko sobie wydlubuje "ohydne" warzywa z sosu i git [/QUOTE]O panie, jakby mojemu facetowi coś nie pasowało w moim gotowaniu to musiałby sobie ugotować sam coś innego. Zresztą w drugą stronę to samo, bo gotujemy na zmianę. Nie oczekiwałabym dwóch obiadów, bo mnie coś nie pasuje. Natomiast dziecku bym gotowała osobno tylko gdyby były jakieś wskazania zdrowotne do innej diety. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-09-26, 20:37 | #145 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87204084]O panie, jakby mojemu facetowi coś nie pasowało w moim gotowaniu to musiałby sobie ugotować sam coś innego. Zresztą w drugą stronę to samo, bo gotujemy na zmianę. Nie oczekiwałabym dwóch obiadów, bo mnie coś nie pasuje. Natomiast dziecku bym gotowała osobno tylko gdyby były jakieś wskazania zdrowotne do innej diety.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Jakby było skrajnym niejadem jak moje, to byś pewnie gotowała:P No chyba, że Ty postanowiłabyś po prostu przejść na jego dietę, ale ja bym nie zniosła 5 obiadów na krzyż. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-09-26, 20:40 | #146 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 4 913
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
Dobre z Was matki i żony.
Ja po etapie robienia super, turbo zdrowych bio potraw, wymyślnych kaszek słodzonych syropem z agawy z dodatkiem bio owoców, na które reakcja moich dzieci była w postaci "ble" odpuściłam totalnie. Robiłam im kiedyś zdrowe żelki z mango - ble i tak co nie próbowałam to taka sama reakcja. Teraz robię jedzenie uwzględniając moje i męża preferencje i choroby (moja alergia i jego cukrzyca). Małe jak chcą to jedzą jak nie to trudno. Rozszerzałam im dietę metodą BLW, ale na początku nie były jakieś skore do próbowania, widzę że teraz robią to chętniej i jedzą nawet rzeczy, których np. ja nie lubię czyli carpaccio.
__________________
"Problemy to tylko okazje w przebraniu" R.J.Graham W avatarze Andie MacDowell.
|
2019-09-26, 20:46 | #147 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;87204105]Jakby było skrajnym niejadem jak moje, to byś pewnie gotowała:P No chyba, że Ty postanowiłabyś po prostu przejść na jego dietę, ale ja bym nie zniosła 5 obiadów na krzyż.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Ja byłam sama niejadkiem i nikt specjalnie pode mnie nie gotował. Albo jadłam, albo nie. Wiedziałam, że nic innego nie dostanę. Z tego co zauważyłam to często taki niejadek wybrzydza, rodzic się gimanstykuje, a potem dla spokoju zapycha go słodyczami lub chrupkami. To faktycznie może się odbić na zdrowiu i nawykach żywieniowych dziecka, ale sam fakt, że się przegłodzi raz czy drugi, bo nie zje obiadu bądź jego części raczej nie Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-09-26, 20:48 | #148 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 8 729
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
U mnie gotowanie 3 różnych obiadów nie wchodzi w grę. Unikam tylko pojedynczych potraw nielubianych przez któregoś z domowników.
Co do plusów i minusów... Życie z dzieckiem odwraca się o 180°. Można się do tego przystosować, ale nigdy nie jest tak jak przed dzieckiem. Ja akurat nigdy się rodzicielstwem nie rozkoszowalam, obowiązki dzielilismy z mężem równo, korzystamy czesto z pomocy dziadków i wychodzimy sami. Bez tego bym zwariowała. Ulubionym tygodniem roku jest wyjazd córki z dziadkami na wakacje Wychowanie dziecka wymaga bardzo dużego wysiłku i zaangażowania. Tak dużego (Jak dla mnie) że nigdy nawet nie pomyślałam o drugim dziecku. Z drugiej strony wspólne dziecko jeszcze bardziej nas z mężem zbliżyło, po prawie 25 latach związku daje nam nieustannie tematy do wspólnych rozmów, wspólnie spędzamy wolny czas itp. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-09-26, 20:58 | #149 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87204140]Ja byłam sama niejadkiem i nikt specjalnie pode mnie nie gotował. Albo jadłam, albo nie. Wiedziałam, że nic innego nie dostanę. Z tego co zauważyłam to często taki niejadek wybrzydza, rodzic się gimanstykuje, a potem dla spokoju zapycha go słodyczami lub chrupkami. To faktycznie może się odbić na zdrowiu i nawykach żywieniowych dziecka, ale sam fakt, że się przegłodzi raz czy drugi, bo nie zje obiadu bądź jego części raczej nie
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]No spoko. U nas dochodzą spore problemy z odpornością, nie chcę dokładać do tego kiepskim żywieniem czy przegłodzeniem, ani tym bardziej dokarmianiem chrupkami. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-09-26, 21:33 | #150 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: Plusy i minusy posiadania dzieci... lub ich braku :P
[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87204140]Ja byłam sama niejadkiem i nikt specjalnie pode mnie nie gotował. Albo jadłam, albo nie. Wiedziałam, że nic innego nie dostanę. Z tego co zauważyłam to często taki niejadek wybrzydza, rodzic się gimanstykuje, a potem dla spokoju zapycha go słodyczami lub chrupkami. To faktycznie może się odbić na zdrowiu i nawykach żywieniowych dziecka, ale sam fakt, że się przegłodzi raz czy drugi, bo nie zje obiadu bądź jego części raczej nie
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE] ja mam zupelnie inne zdanie na ten temat dlatego robilam rozne rzeczy kazdemu z dzieci i sobie wychodze z zalozenia ze dziecko to osobna jednostka i ma prawo nie lubic pewnych rzeczy a ja nie bede go zmuszac do jedzena tego czego nie lubi i chce mu sie rzygac jak to widzi bo sama rowniez mam potrawy ktorych nie tkne i jakbym nie miala wyboru to bym wolala jesc chleb z maslem a nie te potrawy ktore poprostu mnie obrzydzaja konsystencja czy zapachem nie lubie gotowac ale zalezalo mi zeby dziecko zjadlo,nie zawsze zdrowo czesciej to co chcialo(oczywiscie nie mowie tu o dawaniu lodow na obiad ale np robilam nalesniki bo to chcialy jesc ;-) nikt nie umarl i prochnicy nie dostal ;p z czasem ich dieta sie rozszerzyla nie bylo to spodowane moimi naciskami czy przegladzaniem kiedy odmawialy obiadu ale np przebywaniem z rowiesnikami u nich w domu koledzy jedli cos wiec i oni chcieli sprobowac ;-) dzis jedza o wiele wiecej rzeczy warzywa tez(corka ktora twierdzila ze boi sie marchewki jest wegetarianka zeby bylo smieszniej) ale nadal maja zupelnie inny gust kulinarny Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 Czas edycji: 2019-09-26 o 21:35 |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:03.