Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II - Strona 154 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2019-06-06, 21:44   #4591
Linka25
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez kotyksiazki Pokaż wiadomość
Na początek zaczęłabym od badań, ja jednak normalnie leżalam na onkologii, miałam biopsje itd. Trzeba to najpierw wykluczyć.



Tego nie wiem, moim zdaniem najlepszy lek to porządna terapia. W moim przypadku leki pełnia funkcje wspomagajaca, ale najistotniejsza jest terapia i zmienianie obrazów wewnętrznych.



Tylko trudno o dobrych terapeutów trzeba szukać. Ja się przejechałam kilkanaście razy.
Masz kogos do polecenia? Z jakiego miasta?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Linka25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-07, 05:28   #4592
kotyksiazki
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 402
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Tylko z Rybnika, innych nie znam.
kotyksiazki jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-07, 15:02   #4593
Anonimka1988
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 2 698
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Jeszcze chciałabym wykluczyć u siebie zespół przekrwienia miednicy mniejszej (jednym z objawów jest obniżenie nastroju i depresja. , poza tym większość symptomów mi pasuje ).
Jednak w ogóle nie wiem do jakiego lekarza się z tym udać, czy zrobić badania prywatnie.. kurcze nie mam pojęcia, ale muszę coś z tym zrobić, bo bóle stają się nie do wytrzymania.
Anonimka1988 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 18:43   #4594
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Niestety się przyłączam. Często miewałam przygnębiające myśli, czułam się samotna, gorsza itd., ale nic nie było nawet w 1% takie jak teraz się czuję. Od paru dni mam ataki paniki na myśl o śmierci. Nieważne czy mojej czy kogoś bliskiego, bo wiem, że nadejdzie i nie ma ucieczki. Przez co nie potrafię się cieszyć życiem ani nie potrafię nic zaplanować, nie mam na nic ochoty. Podczas ataku serce mi wali, pocę się, nie mogę oddychać, płaczę... Każda minuta to myśl o śmierci i nie mogę przestać. Po co to wszystko? Po co żyjemy? Czy jest coś potem? Czy zasypiamy i nic więcej? Nie chcę tracić życia, wspomnień, uczuć do bliskich, samych bliskich, a nawet teraz spojrzenie na kogoś jak się uśmiecha, bo kupiłam drobnostkę, powoduje u mnie ścisk w gardle i płacz. Nie mogę na niczym się skupić... Chciałabym wrócić do stanu siebie sprzed tygodnia, gdzie jedynymi moimi zmartwieniami był brak faceta, samotność i słabo płatna praca. Poza tym potrafiłam się cieszyć, a teraz nie potrafię. Czy ktoś tak miał? Czy ktoś poleca jakiegoś psychiatrę/psychologa w kujawsko-pomorskim? Czy ktoś z tego wyszedł?
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 19:27   #4595
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Ja też mam cały czas smierć z tylu głowy. Nie bezsens życia (bo to w sumie czuję już długo i jakoś mi nie jest źle, bo coś może być bez sensu, ale fajne i przyjemne), ale sam moment śmierci i cierpienie. Miałam zły okres w związku z tym, jakoś mi przeszło, ale ogolnie zaczęło się od nagłego uświadomienia sobie, co to tak NAPRAWDĘ jest smierć. Oczywiście każdy wie, że umrze i tak dalej, ale nawet nie umiem opisać, co się zmieniło - a mam wrażenie, że w jednym momencie zmieniło się u mnie wszystko. Jakbym doznała jakiegoś przebudzenia, czy coś (wiem, głupio to brzmi, ale tak się czuję)

Jakoś tak sobie żyję teraz z tą świadomością, z czasem wróciło mi odczuwanie przyjemności, nie rozmyślanie nad tym, ale i tak zawsze WIEM. Tylko że już mi z tym bardziej ok.

Na pewno pomogło mi to, że już wcześniej miałam terapię, ogolnie mam bardziej „poukładane” w głowie. Dlatego z całego serca polecam terapię, na ataki paniki psychiatrę (może zaleci leki przeciwlękowe na jakiś czas). Niestety nie mogę polecić nikogo w Twojej okolicy.

Kasuję tego posta cały czas i piszę od nowa, bo mam wrażenie, że za dużo piszę o sobie, a za mało odnoszę się do Twojego problemu. Może Ci pomoże chociaż to, że można to sobie trochę poukładać.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 20:51   #4596
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

U mnie początek był taki sam. Od zawsze wiedziałam, że umrę (ale traktowałam to jakoś z dystansem), ale ta jedna noc zmieniła wszystko. W jednej minucie byłam spokojna, a w kolejnej uzmysłowiłam sobie istotę śmierci, że ja naprawdę umrę. I nie ma powrotu.

Cieszę się, że odpisałaś i dodał mi Twój post trochę nadziei, że jednak wrócę w miarę do normalności. Ostatnie dni są dla mnie koszmarem, chodzę jak zombie, ciągle chce mi się płakać, nagłe napady duszności, nie myślę co robię, nie chce mi się nic ani starać itd. Dostałam pochwałę w pracy, ale nie ma to znaczenia. Mam wyjazd za jakiś czas i wcale mnie nie cieszy.
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 21:52   #4597
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
U mnie początek był taki sam. Od zawsze wiedziałam, że umrę (ale traktowałam to jakoś z dystansem), ale ta jedna noc zmieniła wszystko. W jednej minucie byłam spokojna, a w kolejnej uzmysłowiłam sobie istotę śmierci, że ja naprawdę umrę. I nie ma powrotu.

Cieszę się, że odpisałaś i dodał mi Twój post trochę nadziei, że jednak wrócę w miarę do normalności. Ostatnie dni są dla mnie koszmarem, chodzę jak zombie, ciągle chce mi się płakać, nagłe napady duszności, nie myślę co robię, nie chce mi się nic ani starać itd. Dostałam pochwałę w pracy, ale nie ma to znaczenia. Mam wyjazd za jakiś czas i wcale mnie nie cieszy.

Wybacz pytanie, ale miałaś wcześniej takie ataki lękowe? Myślę, że jeśli są tak dotkliwe to powinnaś jak najszybciej udać się przede wszystkim do psychiatry, który jednak wesprze farmakologicznie - nie ukrywajmy, terapia to nie jest ani szybko, ani chwila do przepracowania.
Wybór psychiatry, o ile nie trafisz na jakiegoś totalnego idiotę, nie powinien mieć wielkiego znaczenia. Trzymam za Ciebie kciuki!
A co do leżenia na onkologii - serio, radziłabym unikać bez poważnych podejrzeń w tym kierunku. Osobom z lękami może to, za przeproszenie, zryć banię na długo. Serio. Nie słyszałam też, żeby kogoś kładli na takim oddziale bez konkretnego podejrzenia, a nie w ramach jednego z dziesiątek wariantów.

Edytowane przez bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Czas edycji: 2019-06-08 o 21:54
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-06-08, 22:01   #4598
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;86888378]Wybacz pytanie, ale miałaś wcześniej takie ataki lękowe? Myślę, że jeśli są tak dotkliwe to powinnaś jak najszybciej udać się przede wszystkim do psychiatry, który jednak wesprze farmakologicznie - nie ukrywajmy, terapia to nie jest ani szybko, ani chwila do przepracowania.
Wybór psychiatry, o ile nie trafisz na jakiegoś totalnego idiotę, nie powinien mieć wielkiego znaczenia. Trzymam za Ciebie kciuki!
[/QUOTE]

Nie miałam. Bywały gorsze dni, ale nie aż tak. Właśnie taki miałam zamiar i dlatego spisałam sobie numery do psychiatry prywatnie (na szczęście mam jakieś oszczędności), bo na NFZ to jeszcze długo bym poczekała...
Dziękuję!
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 22:04   #4599
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
Nie miałam. Bywały gorsze dni, ale nie aż tak. Właśnie taki miałam zamiar i dlatego spisałam sobie numery do psychiatry prywatnie (na szczęście mam jakieś oszczędności), bo na NFZ to jeszcze długo bym poczekała...
Dziękuję!

A jesteś ogólnie taką osobą z lękowo-nerwicowymi objawami? Może coś sie stało ostatnio coś takiego? Strasznie mi przykro, że tak silnie odczuwasz te lęki, to musi być coś okropnego (i chociaż przeżylam gleboka depresje to wiem, że ból fizyczny jest wykanczajacy)

jeśli nie masz hajsu i czujesz się bardzo źle to chyba można po prostu pojechać do szpitala psychiatrycznego (najblizszego) i tam powinni udzielić Ci niezbędnej pomocy? Nie udziele szczegolowych informacji, bo ich nie znam niestety.
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 22:12   #4600
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;86888425]A jesteś ogólnie taką osobą z lękowo-nerwicowymi objawami? Może coś sie stało ostatnio coś takiego? Strasznie mi przykro, że tak silnie odczuwasz te lęki, to musi być coś okropnego (i chociaż przeżylam gleboka depresje to wiem, że ból fizyczny jest wykanczajacy)

jeśli nie masz hajsu i czujesz się bardzo źle to chyba można po prostu pojechać do szpitala psychiatrycznego (najblizszego) i tam powinni udzielić Ci niezbędnej pomocy? Nie udziele szczegolowych informacji, bo ich nie znam niestety.[/QUOTE]

Wydaje mi się, że nie, bo zawsze byłam ogólnie wesoła i raczej spokojna. To mnie uważali za "psychologa" itd. Jedynie jakie miałam lęki za czasów nastoletnich i na studiach to związane z mówieniem publicznym, ale potem mi przeszło.
Współczuję głębokiej depresji, ale gratuluję też wyjścia z niej. Również dajesz mi nadzieję. Dziękuję!
Mam odłożone ok 2-3tys, których nie muszę na razie ruszać, więc powinno wystarczyć na pierwszą wizytę, kilka sesji terapeutycznych i leki. Co do szpitala to nie wiem, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji ani nikt z otoczenia nie był. Zorientuję się w razie czego.
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-08, 22:21   #4601
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
Wydaje mi się, że nie, bo zawsze byłam ogólnie wesoła i raczej spokojna. To mnie uważali za "psychologa" itd. Jedynie jakie miałam lęki za czasów nastoletnich i na studiach to związane z mówieniem publicznym, ale potem mi przeszło.
Współczuję głębokiej depresji, ale gratuluję też wyjścia z niej. Również dajesz mi nadzieję. Dziękuję!
Mam odłożone ok 2-3tys, których nie muszę na razie ruszać, więc powinno wystarczyć na pierwszą wizytę, kilka sesji terapeutycznych i leki. Co do szpitala to nie wiem, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji ani nikt z otoczenia nie był. Zorientuję się w razie czego.

Tym bardziej mi przykro Mam jednak nadzieję, że uda Ci się szybko pomóc. Szpital w tym kontekście to taki sor dla sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu, są infolinie związane ze zdrowiem psychicznym, na pewno jak zadzwonisz to powiedzą coś więcej!
A co do tego, co piszesz o sobie - no ja wlasnie tez taka bylam zawsze, bardzo pozytywna, zywo reagujaca na pozytywne rzeczy, zawodowy pocieszacz. Dusza towarzystwa, ale stroniaca od small talkow, tylko chetna do rozmow o czyms glebokim xd I zdecydowanie odwazna. Natomiast gdzies sobie po latach wyksztalcilam taka 'sztywnosc', tak to okreslam, bardzo kontroluje moje emocjonalne reakcje, pilnuje sie bardzo poza najblizszymi osobami, chociaz porusza mnie doglebnie tak wiele spraw. W sytiacjach kryzysowych moje cialo mowi mi niewiele, ale chyba mnie to cieszy, nie chce czuc chociaz w ciele tego wszystkkiego, bo uklad nerwowy mam chyba bardziej 'wrazliwy'. W sumie chyba dlatego te ataki paniki nigdy nie byly tak koszmarne i najbardziej przeszkadza(la) mi bezsennosc.
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-06-08, 23:28   #4602
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;86888465]Tym bardziej mi przykro Mam jednak nadzieję, że uda Ci się szybko pomóc. Szpital w tym kontekście to taki sor dla sytuacji zagrażających zdrowiu i życiu, są infolinie związane ze zdrowiem psychicznym, na pewno jak zadzwonisz to powiedzą coś więcej!
A co do tego, co piszesz o sobie - no ja wlasnie tez taka bylam zawsze, bardzo pozytywna, zywo reagujaca na pozytywne rzeczy, zawodowy pocieszacz. Dusza towarzystwa, ale stroniaca od small talkow, tylko chetna do rozmow o czyms glebokim xd I zdecydowanie odwazna. Natomiast gdzies sobie po latach wyksztalcilam taka 'sztywnosc', tak to okreslam, bardzo kontroluje moje emocjonalne reakcje, pilnuje sie bardzo poza najblizszymi osobami, chociaz porusza mnie doglebnie tak wiele spraw. W sytiacjach kryzysowych moje cialo mowi mi niewiele, ale chyba mnie to cieszy, nie chce czuc chociaz w ciele tego wszystkkiego, bo uklad nerwowy mam chyba bardziej 'wrazliwy'. W sumie chyba dlatego te ataki paniki nigdy nie byly tak koszmarne i najbardziej przeszkadza(la) mi bezsennosc.[/QUOTE]

Najpierw spróbuję po prostu z psychiatrą prywatnie. Zobaczę jak w ogóle uda mi się porozmawiać z drugą osobą na ten temat. Z pisaniem łatwiej, bo można ukryć emocje, nie załamuje się głos, nie staje gula w gardle.
Być może właśnie takie wesołe osoby mają największą wrażliwość czy coś. Nie wiem sama. Tak, to kontrolowanie emocji... Dla mnie dość trudne. Chciałam najpierw porozmawiać z bliską koleżanką, ale co powiedziałam słowo to nie mogłam powstrzymać płaczu. Domyślam się, że takiej osobie też ciężko doradzić i zwykle pada "zrób dla siebie coś miłego, odpocznij" i taką poradę dostałam. Tylko tak się nie da gdy ta myśl paraliżuje, a całe ciało rzuca się do ucieczki (jakby było gdzie).
Jak radzisz sobie z bezsennością? Bierzesz coś czy coś innego pomaga?

---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:43 ----------

Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że rozmowa z Tobą mi pomogła i jest mi trochę lżej. Dziękuję bardzo
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-09, 04:31   #4603
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
Najpierw spróbuję po prostu z psychiatrą prywatnie. Zobaczę jak w ogóle uda mi się porozmawiać z drugą osobą na ten temat. Z pisaniem łatwiej, bo można ukryć emocje, nie załamuje się głos, nie staje gula w gardle.
Być może właśnie takie wesołe osoby mają największą wrażliwość czy coś. Nie wiem sama. Tak, to kontrolowanie emocji... Dla mnie dość trudne. Chciałam najpierw porozmawiać z bliską koleżanką, ale co powiedziałam słowo to nie mogłam powstrzymać płaczu. Domyślam się, że takiej osobie też ciężko doradzić i zwykle pada "zrób dla siebie coś miłego, odpocznij" i taką poradę dostałam. Tylko tak się nie da gdy ta myśl paraliżuje, a całe ciało rzuca się do ucieczki (jakby było gdzie).
Jak radzisz sobie z bezsennością? Bierzesz coś czy coś innego pomaga?

---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:43 ----------

Chcę Ci jeszcze powiedzieć, że rozmowa z Tobą mi pomogła i jest mi trochę lżej. Dziękuję bardzo

Nie wiem, z czego wynikają te reakcje. Ja jestem niestety wrażliwa, raczej ponadprzecietie, płakać mogłabym co minutę, dlatego cala sie spinam, usztywniam; chcąc funkcjonować w społeczeństwie musiałam się tego nauczyć. No i chyba tak mnie życie nauczyło, ze jak coś jest guanem to i tak muszę w to wejsć, bez względu na to, jak się z tym czuję - nie mogę pozwolić sobie na słabość i lęk ;/ ale to oczywiscie wychodzi tuż po, zaraz jak tylko mogę, bo nie da sie tlumic emocji na dluzsza mete.
Z tym doradzaniem komus innemu to ja mam teraz okropny problem, chociaz wydaje mi sie, ze nigdy nie bylam ciocia dobra rada, raczej zawsze staralam sie wysluchac (mam cos w sobie, co przyciaga roznych problemowych ludzi do wysluchania i wsparcia, moze problemowi sie przyciagaja, pewnie tak xD). W sumie nie wiem, jak reagowac, wciaz. Z jednej strony nie umiem powiedziec 'sorry, nie moge tego sluchac', a z drugiej nie czuje, ze umiem dobrze wesprzec. Tylko bym przytulila i nic nie mowila zazwyczaj, ew. klasyka repertuaru gypsy - przykro mi ;/

Jak widać z bezsennością radzę sobie średnio na jeża, właściwie prawie w ogóle xd ale teraz z odmiennego powodu, po prostu jestem szczęśliwa, zadowolona, pobudzona z pozytywnych powodów. Można nie spać, bo smutek nie daje, ale można nie spać, bo budzą plany, pomysły, coś, na co czekam. Wspieram się farmakologicznie, gdy mózg nie daje usnąć, no i z moim ponadprzeciętnym pobudzeniem mam zakaz intensywnych aktywności 2-3 godziny przed snem. Czasem mi się zdarza wyjść na spacer rano jak teraz albo późno w nocy, jak nie mogę spać, a z jakiegoś powodu nie chcę wziąć leku (mam Zolpidem i niestety objawy grypopodobne po zażyciu). Ogolnie bezsennosc mam od okresu nastoletniego, sen taki po 5-6 godzin max, nieregularny czesto, teraz juz wiem, ze moge chociaz w kryzysie wziac tabletki.
O, i mam teraz takie poczucie jak kalor, ze sie rozpisalam o sobie...

Cieszę się, że jakkolwiek pomogłam. Trzymaj sie i pisz, jak postepy!
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-09, 06:56   #4604
kotyksiazki
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 402
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

TakaSamaInna, miałam identyczne ataki paniki przed przyjmowaniem leków. Ich przyczyna nie jest do końca znana.



Antydepresanty pomogły.



Ja już często jechałam w kierunku szpitala albo wykrecalam nr na pogotowie. Nie umialam w ogóle funkcjonowac. Póki co nie wyobrażam sobie życie bez leków. Być może będę je brać już zawsze.
kotyksiazki jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-09, 11:49   #4605
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;86888721]Nie wiem, z czego wynikają te reakcje. Ja jestem niestety wrażliwa, raczej ponadprzecietie, płakać mogłabym co minutę, dlatego cala sie spinam, usztywniam; chcąc funkcjonować w społeczeństwie musiałam się tego nauczyć. No i chyba tak mnie życie nauczyło, ze jak coś jest guanem to i tak muszę w to wejsć, bez względu na to, jak się z tym czuję - nie mogę pozwolić sobie na słabość i lęk ;/ ale to oczywiscie wychodzi tuż po, zaraz jak tylko mogę, bo nie da sie tlumic emocji na dluzsza mete.
Z tym doradzaniem komus innemu to ja mam teraz okropny problem, chociaz wydaje mi sie, ze nigdy nie bylam ciocia dobra rada, raczej zawsze staralam sie wysluchac (mam cos w sobie, co przyciaga roznych problemowych ludzi do wysluchania i wsparcia, moze problemowi sie przyciagaja, pewnie tak xD). W sumie nie wiem, jak reagowac, wciaz. Z jednej strony nie umiem powiedziec 'sorry, nie moge tego sluchac', a z drugiej nie czuje, ze umiem dobrze wesprzec. Tylko bym przytulila i nic nie mowila zazwyczaj, ew. klasyka repertuaru gypsy - przykro mi ;/

Jak widać z bezsennością radzę sobie średnio na jeża, właściwie prawie w ogóle xd ale teraz z odmiennego powodu, po prostu jestem szczęśliwa, zadowolona, pobudzona z pozytywnych powodów. Można nie spać, bo smutek nie daje, ale można nie spać, bo budzą plany, pomysły, coś, na co czekam. Wspieram się farmakologicznie, gdy mózg nie daje usnąć, no i z moim ponadprzeciętnym pobudzeniem mam zakaz intensywnych aktywności 2-3 godziny przed snem. Czasem mi się zdarza wyjść na spacer rano jak teraz albo późno w nocy, jak nie mogę spać, a z jakiegoś powodu nie chcę wziąć leku (mam Zolpidem i niestety objawy grypopodobne po zażyciu). Ogolnie bezsennosc mam od okresu nastoletniego, sen taki po 5-6 godzin max, nieregularny czesto, teraz juz wiem, ze moge chociaz w kryzysie wziac tabletki.
O, i mam teraz takie poczucie jak kalor, ze sie rozpisalam o sobie...

Cieszę się, że jakkolwiek pomogłam. Trzymaj sie i pisz, jak postepy! [/QUOTE]

To u mnie też jest ta wrażliwość i może właśnie w tym jest problem? W dodatku empatia, bo zapewne też odczuwasz cierpienia innych ludzi? W sumie z tymi emocjami mam dość podobnie, że staram się ukrywać by nie dać się zjeść. Z tymi problemowymi ludźmi również by się zgadzało - zawsze wszyscy do mnie ciągnęli z pytaniami i nawet podczas przejazdu autobusem wielu ludzi opowiadało mi historie swojego życia. Też często nie wiem jak pomóc i potem niepotrzebnie się obwiniam. Czasami może jednak wystarczy wysłuchanie.
Cieszę się, że nie tylko smutek powstrzymuje od snu, ale też myśli pozytywne. Z tymi spacerami to lepiej w lato, bo chociaż krótsza noc.
Nie martw się, że rozpisałaś się o sobie. W końcu świadomość, że nie jest się jedynym z tym problemem pomaga (chociaż wolałabym byś nie miała problemów). Daje też to takie poczucie zrozumienia, zamiast słyszeć "weź się w garść", "wyluzuj" itd.
Ja najbardziej boję się, że nie będę potrafiła się już cieszyć, bo nawet wyszłam na spacer i zamiast być zadowolona z pięknej pogody to ciągle mam poczucie, że to stracę. Nie chcę nic posiadać, nigdzie jechać nie muszę, nikt mnie nie musi kochać, po co starać się o lepszą pracę, nic... Nawet próbuję podejść do tego racjonalnie, że przecież każdy umrze, co najgorszego może się stać to i tak przełącza się w tą drugą stronę i koniec. I nie ma minuty bym nie myślała. Nawet ulubione truskawki nie cieszą i nie odczuwam głodu, a gdy myślę o rodzicach to płaczę (mam bliski kontakt z nimi). I pomyśleć, że tydzień temu sobie jadłam lody w parku i byłam szczęśliwa.

kotyksiazki - szkoda, że nie udało się dotrzeć do źródła, ale cieszę się, że leki pomogły. Wszystkiego dobrego
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-09, 13:07   #4606
133e0625674cbae259b1434db9f6b2eb057ff862_6556adfa91426
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 991
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Nie wiem już gdzie zapytać, ale może Wy mi spróbujecie coś wyjaśnić, chociaż wiadomo, że nie siedzicie w głowie tej osoby i że będą to tylko przypuszczenia.. Mój (były..) chłopak ma depresję i najprawdopodobniej fobię społeczną (zażywa seroxat). Mówił, że jestem najbliższą mu osobą i jedyną, która o jego problemach wie (nawet rodzina nie wie, bo jest tak zamknięty, a i raczej model ich rodziny nie jest otwarty, nie spędzają razem czasu). Byłam świadoma utrudnień, starałam się być cierpliwa i wyrozumiała. Wspierałam go całkowicie. Dawałam mu siebie i swój czas bez limitów. Przeliczałam tabletki na dni, zapisywałam kiedy powinien zgłosić się do lekarza. Zostawił mnie, twierdząc, że nie jest szczęśliwy i że nie daje z siebie tyle ile powinien i go to męczy. (Przy czym nigdy nie był szczęśliwy, twierdził, że nic nie czuł nigdy do nikogo, a do mnie poczuł, ale to się nie rozwija i jest linia stała). Próbowałam mu tłumaczyć, że szczęście nie zależy od otoczenia, że to nie ja go unieszczęśliwiam. Że powinniśmy szukać tego szczęścia w nim i że go w tym przecież wspieram. Ze jeśli pierwszy raz czuł więcej, to powinien się tego trzymać, tej linii stałej, bo to jedyna rzecz, której tak naprawdę może być pewien. Powiedział, że ma nadzieję, że poczuje ulgę i że nie poczuje się gorzej. Zostawił mnie z tym wszystkim i zniknął. I nie odzywa się. Ja nie potrafię pojąć, że się odciął z dnia na dzień. Że nie brakuje mu mnie, tak po ludzku. Dla mnie to jest wręcz takie nieludzkie.. Czuję jak w ciągu kilku chwil stałam się dla niego obca osobą, nie warta poświęcenia nawet minuty czasu.. Pomijam jak się czuje, bo zwyczajnie nie chce mi się żyć. Ale czy to ja zwariowałam myśląc, że jak ktoś ma problemy to nie powinien rezygnować z tego co ma i co stanowi jedyną kotwicę? Skąd to przekonanie, że jego szczęście jest gdzieś do znalezienia poza nim samym? I jak tak łatwo można się odciąć od kogoś, kto jednak był najbliżej?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
133e0625674cbae259b1434db9f6b2eb057ff862_6556adfa91426 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-09, 13:22   #4607
Linka25
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez kotyksiazki Pokaż wiadomość
Tylko z Rybnika, innych nie znam.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Linka25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-10, 12:57   #4608
Anonimka1988
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 2 698
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
To u mnie też jest ta wrażliwość i może właśnie w tym jest problem? W dodatku empatia, bo zapewne też odczuwasz cierpienia innych ludzi? W sumie z tymi emocjami mam dość podobnie, że staram się ukrywać by nie dać się zjeść. Z tymi problemowymi ludźmi również by się zgadzało - zawsze wszyscy do mnie ciągnęli z pytaniami i nawet podczas przejazdu autobusem wielu ludzi opowiadało mi historie swojego życia. Też często nie wiem jak pomóc i potem niepotrzebnie się obwiniam. Czasami może jednak wystarczy wysłuchanie.
Cieszę się, że nie tylko smutek powstrzymuje od snu, ale też myśli pozytywne. Z tymi spacerami to lepiej w lato, bo chociaż krótsza noc.
Nie martw się, że rozpisałaś się o sobie. W końcu świadomość, że nie jest się jedynym z tym problemem pomaga (chociaż wolałabym byś nie miała problemów). Daje też to takie poczucie zrozumienia, zamiast słyszeć "weź się w garść", "wyluzuj" itd.
Ja najbardziej boję się, że nie będę potrafiła się już cieszyć, bo nawet wyszłam na spacer i zamiast być zadowolona z pięknej pogody to ciągle mam poczucie, że to stracę. Nie chcę nic posiadać, nigdzie jechać nie muszę, nikt mnie nie musi kochać, po co starać się o lepszą pracę, nic... Nawet próbuję podejść do tego racjonalnie, że przecież każdy umrze, co najgorszego może się stać to i tak przełącza się w tą drugą stronę i koniec. I nie ma minuty bym nie myślała. Nawet ulubione truskawki nie cieszą i nie odczuwam głodu, a gdy myślę o rodzicach to płaczę (mam bliski kontakt z nimi). I pomyśleć, że tydzień temu sobie jadłam lody w parku i byłam szczęśliwa.

kotyksiazki - szkoda, że nie udało się dotrzeć do źródła, ale cieszę się, że leki pomogły. Wszystkiego dobrego
U Ciebie ten atak paniki pojawił się nagle, znikąd?
Czasem również bywa i tak - niestety w większości przypadków jedyne co może pomóc to leki. W niektórych krajach stosuje się na to również marihuanę, bądź specjalistyczne leki, które powinny pomóc.
Potem możesz rozpocząć psychoterapię - jednak wydaje mi się, że sama terapia mogłaby w Twoim przypadku nie wystarczyć, jeżeli objawy paniki masz aż tak bardzo nasilone. Także najpierw psychiatra, potem psycholog.
Życzę szybkiej drogi do wyleczenia, dobrego samopoczucia i chęci życia bez odczuwania panicznego lęku przed śmiercią
Anonimka1988 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-10, 22:48   #4609
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez Anonimka1988 Pokaż wiadomość
U Ciebie ten atak paniki pojawił się nagle, znikąd?
Czasem również bywa i tak - niestety w większości przypadków jedyne co może pomóc to leki. W niektórych krajach stosuje się na to również marihuanę, bądź specjalistyczne leki, które powinny pomóc.
Potem możesz rozpocząć psychoterapię - jednak wydaje mi się, że sama terapia mogłaby w Twoim przypadku nie wystarczyć, jeżeli objawy paniki masz aż tak bardzo nasilone. Także najpierw psychiatra, potem psycholog.
Życzę szybkiej drogi do wyleczenia, dobrego samopoczucia i chęci życia bez odczuwania panicznego lęku przed śmiercią
Tak, znikąd. Leżałam sobie w łóżku i doznałam (jak to nazwała kalor) przebudzenia. Tej nocy nie mogłam spać i leżałam aż do jasności.
Dzisiaj od paru godzin czuję się nieco lepiej. Po tym uciążliwym tygodniu jest to duża ulga. Nadal jestem zdenerwowana, nadal mam spory niepokój przed snem, nadal jak pomyślę to szklą mi się oczy, a serce wali, ale czuję się nieco bardziej sobą. Odczułam nawet dzisiaj głód po raz pierwszy od tygodnia. Być może pomogło to, że porozmawiałam wczoraj nieco z mamą, a raczej wydobyłam z siebie kilka losowych słów. Wspieram się też aptecznymi uspokajaczami. Numer do psychiatry jednak stale trzymam i nie wykluczam, że umówię się na dniach mimo wszystko. Najwcześniej prywatnie (z 2-3 dniowym wyprzedzeniem) w miastach oddalonych o 50-60 km, w moim trochę dłużej czekania.
Dziękuję!

absurdalnie - myślę, że problemem może być właśnie ta depresja. Powiem to więc z perspektywy osoby, która też myśli "nie tak". Też teraz nie chcę się z nikim związać, a jeszcze tydzień temu byłam smutna, że jestem sama. Mam wrażenie, że to i tak wszystko się skończy i ta miłość i wszystko umrze z chwilą śmierci. Po co więc narażać się na dodatkowy stres z postawieniem lub byciem pozostawionym przez osobę, którą się kocha. I znów wydaje mi się, że piszę o sobie jak dziewczyny wyżej. Drugą przyczyną jest to, że mógł mieć wyrzuty sumienia, że nie daje Ci wszystkiego co powinnaś mieć i że przy nim zawsze będziesz w jakiś sposób nieszczęśliwa. Być może poczuł się ciężarem, a chciał byś miała szansę na bycie u kogoś "normalnego".
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-06-11, 05:14   #4610
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Znowu wróciły myśli samobójcze. Jak już wspominałam - jestem na zwolnieniu lekarskim, siedzę w domu rodzinnym. Moja babka jest po operacji, więc się nią zajmuję, sprzątam, gotuje, wychodze z psem, robię zakupy, robię pranie itd wszystko na prośbę mamy. I wczoraj napisała siostra do mamy, przeczytałam ich SMS.
Moja siostra nazywa mnie w nich pasożytem, utrzymanką, leniem. Pisze, że jestem żałosna, chora psychicznie. Moja matka nie tylko nic nie mówi, ale jeszcze jej przytakuje, twierdzi, że do żadnej pracy się nie nadaję, że "jak dobrze pójdzie to będę zamiatac ulice".
Pojawił się w moim życiu wątek wyjazdu za granicę, na co moja matka stwierdziła (w SMS do mojej siostry), że nigdzie nie wyjadę, bo się nie nadaję, że mam "gen ojca" (mój ojciec to zul spod sklepu, który nigdy w życiu nie pracował). Ale "niech jedzie, przynajmniej spokój będzie". Na co moja siostra, że musi szykować pieniądze (w sensie moja matka) żeby mnie ściągać do Polski i spłacać moje długi, bo przecież tak się stoczę.
Nawet nie wiedziałam co mam zrobić po przeczytaniu tego.
A jeszcze tydzień temu matka mi mówiła jak dobrze, że przyjechałam, bo tak jej pomagam w zajmowaniu się babką, że ona sama by nie dała rady beze mnie.
Więc nie rozumiem o co chodzi?

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 05:53   #4611
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Znowu wróciły myśli samobójcze. Jak już wspominałam - jestem na zwolnieniu lekarskim, siedzę w domu rodzinnym. Moja babka jest po operacji, więc się nią zajmuję, sprzątam, gotuje, wychodze z psem, robię zakupy, robię pranie itd wszystko na prośbę mamy. I wczoraj napisała siostra do mamy, przeczytałam ich SMS.
Moja siostra nazywa mnie w nich pasożytem, utrzymanką, leniem. Pisze, że jestem żałosna, chora psychicznie. Moja matka nie tylko nic nie mówi, ale jeszcze jej przytakuje, twierdzi, że do żadnej pracy się nie nadaję, że "jak dobrze pójdzie to będę zamiatac ulice".
Pojawił się w moim życiu wątek wyjazdu za granicę, na co moja matka stwierdziła (w SMS do mojej siostry), że nigdzie nie wyjadę, bo się nie nadaję, że mam "gen ojca" (mój ojciec to zul spod sklepu, który nigdy w życiu nie pracował). Ale "niech jedzie, przynajmniej spokój będzie". Na co moja siostra, że musi szykować pieniądze (w sensie moja matka) żeby mnie ściągać do Polski i spłacać moje długi, bo przecież tak się stoczę.
Nawet nie wiedziałam co mam zrobić po przeczytaniu tego.
A jeszcze tydzień temu matka mi mówiła jak dobrze, że przyjechałam, bo tak jej pomagam w zajmowaniu się babką, że ona sama by nie dała rady beze mnie.
Więc nie rozumiem o co chodzi?

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka
Ciężko mi coś doradzić, bo na wizażu radzono Ci wielokrotnie, aby zdecydowanie i kompletnie odciąć się od rodziny. Ty jednak wiesz lepiej, więc ciężko mi pomóc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 05:59   #4612
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez invisible_01 Pokaż wiadomość
Ciężko mi coś doradzić, bo na wizażu radzono Ci wielokrotnie, aby zdecydowanie i kompletnie odciąć się od rodziny. Ty jednak wiesz lepiej, więc ciężko mi pomóc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nie umiem się całkiem odciąć, choćby ze względu na to, że tam jets mój pies i to chyba najważniejsza "osoba" w moim życiu.
Nie byłam w domu praktycznie pół roku, ograniczyłam kontakt telefoniczny do koniecznych telefonów. Siostra poblokowana gdzie się dało.
To nie jest tak, że ja jestem w domu rodzinnym co 2 tygodnie.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 06:49   #4613
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Nie umiem się całkiem odciąć, choćby ze względu na to, że tam jets mój pies i to chyba najważniejsza "osoba" w moim życiu.
Nie byłam w domu praktycznie pół roku, ograniczyłam kontakt telefoniczny do koniecznych telefonów. Siostra poblokowana gdzie się dało.
To nie jest tak, że ja jestem w domu rodzinnym co 2 tygodnie.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka
Ale zrozum, że nie ma innego ratunku jak odciąć się całkowicie. Tak jak alkoholik nie może uznać, że jak będzie pił raz na miesiąc to będzie spoko, bo to nie codziennie. Musisz zerwać z nimi kontakt definitywnie i powrócić do niego ewentualnie (!!!) dopiero po ukończonej terapii, kiedy będziesz rozumiała te mechanizmy i nie będą na Ciebie wpływać. Robisz sobie zwyczajnie krzywdę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 08:17   #4614
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
To u mnie też jest ta wrażliwość i może właśnie w tym jest problem? W dodatku empatia, bo zapewne też odczuwasz cierpienia innych ludzi? W sumie z tymi emocjami mam dość podobnie, że staram się ukrywać by nie dać się zjeść. Z tymi problemowymi ludźmi również by się zgadzało - zawsze wszyscy do mnie ciągnęli z pytaniami i nawet podczas przejazdu autobusem wielu ludzi opowiadało mi historie swojego życia. Też często nie wiem jak pomóc i potem niepotrzebnie się obwiniam. Czasami może jednak wystarczy wysłuchanie.
Cieszę się, że nie tylko smutek powstrzymuje od snu, ale też myśli pozytywne. Z tymi spacerami to lepiej w lato, bo chociaż krótsza noc.
Nie martw się, że rozpisałaś się o sobie. W końcu świadomość, że nie jest się jedynym z tym problemem pomaga (chociaż wolałabym byś nie miała problemów). Daje też to takie poczucie zrozumienia, zamiast słyszeć "weź się w garść", "wyluzuj" itd.
Ja najbardziej boję się, że nie będę potrafiła się już cieszyć, bo nawet wyszłam na spacer i zamiast być zadowolona z pięknej pogody to ciągle mam poczucie, że to stracę. Nie chcę nic posiadać, nigdzie jechać nie muszę, nikt mnie nie musi kochać, po co starać się o lepszą pracę, nic... Nawet próbuję podejść do tego racjonalnie, że przecież każdy umrze, co najgorszego może się stać to i tak przełącza się w tą drugą stronę i koniec. I nie ma minuty bym nie myślała. Nawet ulubione truskawki nie cieszą i nie odczuwam głodu, a gdy myślę o rodzicach to płaczę (mam bliski kontakt z nimi). I pomyśleć, że tydzień temu sobie jadłam lody w parku i byłam szczęśliwa.

kotyksiazki - szkoda, że nie udało się dotrzeć do źródła, ale cieszę się, że leki pomogły. Wszystkiego dobrego

Tak, to też o mnie, heh. Jesteś moją życiową bliźniaczką czy co? W sumie wcześniej to bym napisała, że współczuję Ci takiego zestawu cech, ale w sumie uważam teraz, że już nie chcę być inna, zupełnie nie chcę Że jak jest dobrze albo są problemy przeciętności, to jest w kosmos dobrze!

Sam schemat myślenia w lęku jest też chyba zbieżny z moim, co prawda miałam inny powód lęku, ale też wszystko było tym lękiem i żadne metody jego rozkładania do mnie nie trafiały. Jedyne co mogę doradzić to dużo wypoczywać, unikać wszystkich rzeczy, które Cię denerwują. No i spać, jeśli nie możesz to nie czekaj, tylko idź do lekarza POZ - można pobrać kilka dni lek nasenny. Ja wiem, że jak się nie wyśpię (chociaż te 5-6 godzin) to jestem w stanie sobie wkręcić różne złe rzeczy, sama w kontakcie ze sobą i wszystkie bodźce odbieram mocniej
A co do jednego z akapitów, to jak tam, wyluzowałaś? Ej, weź, przesadzasz, gdybym ja miała takie myśli Ej, weź, co Ty w ogóle gadasz. Ej, weź
Oczywiście to taki żarcik, przyznam szczerze, że usłyszałam w życiu tylko jedno z powyższego repertuaru, od osoby, od której nie spodziewałam się czegoś takiego. Dlatego nie ma jej już w moim życiu i jest mi niesamowicie, niesamowicie lżej
Myśle, że to właśnie szalenie dużo daje, kiedy można takie coś z siebie wyrzucić i właśnie nie ma zlotych rad. Myślę, że to kwestia człowieka, jak reaguje, ale nie ma żadnej gwarancji, że się tego nie usłyszy. Ja się nastawiałam na najgorsze, ale otrzymałam duże wsparcie w kryzysie i dzisiaj czuję się tak za☠☠☠iście, pomimo całej beznadziei mojej sytuacji, jakby nic się nigdy nie stalo


[1=133e0625674cbae259b1434 db9f6b2eb057ff862_6556adf a91426;86889602]Nie wiem już gdzie zapytać, ale może Wy mi spróbujecie coś wyjaśnić, chociaż wiadomo, że nie siedzicie w głowie tej osoby i że będą to tylko przypuszczenia.. Mój (były..) chłopak ma depresję i najprawdopodobniej fobię społeczną (zażywa seroxat). Mówił, że jestem najbliższą mu osobą i jedyną, która o jego problemach wie (nawet rodzina nie wie, bo jest tak zamknięty, a i raczej model ich rodziny nie jest otwarty, nie spędzają razem czasu). Byłam świadoma utrudnień, starałam się być cierpliwa i wyrozumiała. Wspierałam go całkowicie. Dawałam mu siebie i swój czas bez limitów. Przeliczałam tabletki na dni, zapisywałam kiedy powinien zgłosić się do lekarza. Zostawił mnie, twierdząc, że nie jest szczęśliwy i że nie daje z siebie tyle ile powinien i go to męczy. (Przy czym nigdy nie był szczęśliwy, twierdził, że nic nie czuł nigdy do nikogo, a do mnie poczuł, ale to się nie rozwija i jest linia stała). Próbowałam mu tłumaczyć, że szczęście nie zależy od otoczenia, że to nie ja go unieszczęśliwiam. Że powinniśmy szukać tego szczęścia w nim i że go w tym przecież wspieram. Ze jeśli pierwszy raz czuł więcej, to powinien się tego trzymać, tej linii stałej, bo to jedyna rzecz, której tak naprawdę może być pewien. Powiedział, że ma nadzieję, że poczuje ulgę i że nie poczuje się gorzej. Zostawił mnie z tym wszystkim i zniknął. I nie odzywa się. Ja nie potrafię pojąć, że się odciął z dnia na dzień. Że nie brakuje mu mnie, tak po ludzku. Dla mnie to jest wręcz takie nieludzkie.. Czuję jak w ciągu kilku chwil stałam się dla niego obca osobą, nie warta poświęcenia nawet minuty czasu.. Pomijam jak się czuje, bo zwyczajnie nie chce mi się żyć. Ale czy to ja zwariowałam myśląc, że jak ktoś ma problemy to nie powinien rezygnować z tego co ma i co stanowi jedyną kotwicę? Skąd to przekonanie, że jego szczęście jest gdzieś do znalezienia poza nim samym? I jak tak łatwo można się odciąć od kogoś, kto jednak był najbliżej?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Nie znam gościa, jego problemów, przejść, ale to co piszesz to tak brzmi jak bardzo duży kryzys psychiczny. Jedyne co mnie jakoś dotknęło to właśnie brak kontaktu, brak jakiejkolwiek informacji, że wszystko ok (właściwie nie mam pojęcia, jak można komuś tak zrobić, szczególnie w sytuacji kryzysyu zdrowotnego, sama to kiedyś przeszłam i pamiętam, jak mnie to bolało). Natomiast może jemu tak jest łatwiej, może on jest w takim kryzysie, że nie jest w stanie się odezwać (chociaż nie chcę go tłumaczyć, bo dla mnie brak kontaktu z dnia na dzień to najgorsze gówno w stosunku do osoby, która dała temu człowiekowi tyle swojego serca - obstawiam, że kiedyś to doceni, zrozumie).
Napiszę Ci tylko jedno, że Ty go nie uzdrowisz, nie uratujesz, nie dasz tyle miłości, żeby on z tego wyszedł. Może problemy leżą w jego dzieciństwie, a tego naprawdę nie da się tak przerobić z najbardziej oddaną kobietą. Wiem, że tego teraz nie przyjmujesz, ale może być to dla Ciebie taka jedyna szansa na zbudowanie życia od nowa, z kimś innym. Przytulam Cię mocno i rozumiem Twoje uczucia, ale nie obwiniaj się za sytuację - tak po prostu musiało być.



Cytat:
Napisane przez tinkerver2 Pokaż wiadomość
Znowu wróciły myśli samobójcze. Jak już wspominałam - jestem na zwolnieniu lekarskim, siedzę w domu rodzinnym. Moja babka jest po operacji, więc się nią zajmuję, sprzątam, gotuje, wychodze z psem, robię zakupy, robię pranie itd wszystko na prośbę mamy. I wczoraj napisała siostra do mamy, przeczytałam ich SMS.
Moja siostra nazywa mnie w nich pasożytem, utrzymanką, leniem. Pisze, że jestem żałosna, chora psychicznie. Moja matka nie tylko nic nie mówi, ale jeszcze jej przytakuje, twierdzi, że do żadnej pracy się nie nadaję, że "jak dobrze pójdzie to będę zamiatac ulice".
Pojawił się w moim życiu wątek wyjazdu za granicę, na co moja matka stwierdziła (w SMS do mojej siostry), że nigdzie nie wyjadę, bo się nie nadaję, że mam "gen ojca" (mój ojciec to zul spod sklepu, który nigdy w życiu nie pracował). Ale "niech jedzie, przynajmniej spokój będzie". Na co moja siostra, że musi szykować pieniądze (w sensie moja matka) żeby mnie ściągać do Polski i spłacać moje długi, bo przecież tak się stoczę.
Nawet nie wiedziałam co mam zrobić po przeczytaniu tego.
A jeszcze tydzień temu matka mi mówiła jak dobrze, że przyjechałam, bo tak jej pomagam w zajmowaniu się babką, że ona sama by nie dała rady beze mnie.
Więc nie rozumiem o co chodzi?

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

Jesteś w trudnej sytuacji, ale szczerze, zrobiłabym wszystko, żeby się w pełni uniezależnić. Nie jestem zwolenniczką radykalnych działań w postaci zerwania całkowicie kontaktu (ale też nie wiem, co dokładnie z ich strony spotkało CIę poza tym, co piszesz teraz), ale jestem ogromną fanką niezależności. Odkładania pieniędzy złotówka do złotówki, żeby nie musieć nigdy wracać.
A co do samej reakcji - no nie dziwię się, że się wkurviasz, ale przecież doskonale zdajesz sobie sprawę, że w tym domu nie zasłużysz na szacunek dobrym uczynkiem, na wsparcie tylko tym, jaka jesteś. Więc realnie podchodząc do tematu, po prostu nie ma w nim akceptacji. Rozumiem, że jest CI cholernie przykro i mnie szokuje, że trwasz w tym pomimo myśli s., ale musisz cały czas pamiętać, że matki, babki, siostry nie zmienisz. Nawet jeśli okażą ciepełko jeden dzień, to nie masz żadnej pewności, że coś się zmieni. Chyba po prostu trzeba się przestać oszukiwać, oczekiwać zmiany od innych. Ty jedynie możesz walczyć z tym, żeby się przede wszystkim uniezależnić finansowo, a później zbudować się na tyle silną, mieć swoje życie (i pier.dolić także wizaż xd), żeby nie żyć w tej rodzinie, w tych słowach. Bo wątpię, że kiedykolwiek człowiek jest w stanie być na tyle silnym, żeby go nie ruszały takie słowa od 'matki'.
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 08:58   #4615
133e0625674cbae259b1434db9f6b2eb057ff862_6556adfa91426
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 991
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

@gypsy_heart no właśnie o tym mówię.. naprawdę starałam się być najlepszą wersją siebie dla niego. A on tak po prostu mnie się pozbył i zniknął. Ja rozpadam się na kawałki, on milczy. Byłam zawsze silna, także dla niego, a skończyło się na tym, że sama z tej bezradności i bezsilnością wylądowałam u psychologa. Zalogowany był u mnie na yt na laptopie, więc obserwowałam parę dni, że normalnie siedzi, ogląda te same filmiki co zawsze, ogląda nawet to, co było naszym rytuałem, co oglądaliśmy zawsze razem. Wylogowałam go, bo nie mogłam, po prostu nie mogłam. Jakby całkowicie po nim spłynęło co zrobił i faktycznie, jakby było mu lepiej. Jakby sam sobie wystarczył, albo faktycznie wierzył, że ja to za mało.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
133e0625674cbae259b1434db9f6b2eb057ff862_6556adfa91426 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-11, 11:26   #4616
anqa29
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 4
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Hej dziewczyny może któraś z Was mi pomoże Czy antydepresanty z grupy SSRI mogą zmienić człowieka? Mój już były chłopak jest trzeźwiejącym alkoholikiem nie pije prawie 2 lata w tym roku stwierdzono u Niego stany depresyjno lękowe dostał antydepresanty i sie zaczęło... Był strasznie zimny dl mnie jakbym była mu obojętna zawsze twierdził że nie czuje żadnych emocji i nawet że już mnie nie kocha ,że ma myśli natrętne że moża mnie zdradzić i nie będzie umiał sie powstrzymać...On mieszkał z rodzicami i nagle mi oświadcza że sie wyprowadza 50 km dalej. że czuje się bezwartościowy i że musi ułożtyc swoje zycie i ze nie warto czekać na Niego..A jak zapytałam co z Naszym związkiem on nie potrafi mi na to odpowiedzieć.byłam z Nim pond 5 lat..dziś mija miesiąc jak nie mam z nim kontaktu (gdzie z moimi znajomymi i siostra ma jakby nigdy nic tylko tak jakbym ja nie istniała )po tym jak napisał ze spotkał sie z kimś i ze można powiedzieć ze doszło do czegoś wtedy ja to zakończyłam..Boli mnie to bardzo że tak postąpił ze mną..Jest to możliwe żeby leki aż tak go zmieniły??
anqa29 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-12, 10:05   #4617
TakaSamaInna
live your passion
 
Avatar TakaSamaInna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 2 904
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;86894511]Tak, to też o mnie, heh. Jesteś moją życiową bliźniaczką czy co? W sumie wcześniej to bym napisała, że współczuję Ci takiego zestawu cech, ale w sumie uważam teraz, że już nie chcę być inna, zupełnie nie chcę Że jak jest dobrze albo są problemy przeciętności, to jest w kosmos dobrze!

Sam schemat myślenia w lęku jest też chyba zbieżny z moim, co prawda miałam inny powód lęku, ale też wszystko było tym lękiem i żadne metody jego rozkładania do mnie nie trafiały. Jedyne co mogę doradzić to dużo wypoczywać, unikać wszystkich rzeczy, które Cię denerwują. No i spać, jeśli nie możesz to nie czekaj, tylko idź do lekarza POZ - można pobrać kilka dni lek nasenny. Ja wiem, że jak się nie wyśpię (chociaż te 5-6 godzin) to jestem w stanie sobie wkręcić różne złe rzeczy, sama w kontakcie ze sobą i wszystkie bodźce odbieram mocniej
A co do jednego z akapitów, to jak tam, wyluzowałaś? Ej, weź, przesadzasz, gdybym ja miała takie myśli Ej, weź, co Ty w ogóle gadasz. Ej, weź
Oczywiście to taki żarcik, przyznam szczerze, że usłyszałam w życiu tylko jedno z powyższego repertuaru, od osoby, od której nie spodziewałam się czegoś takiego. Dlatego nie ma jej już w moim życiu i jest mi niesamowicie, niesamowicie lżej
Myśle, że to właśnie szalenie dużo daje, kiedy można takie coś z siebie wyrzucić i właśnie nie ma zlotych rad. Myślę, że to kwestia człowieka, jak reaguje, ale nie ma żadnej gwarancji, że się tego nie usłyszy. Ja się nastawiałam na najgorsze, ale otrzymałam duże wsparcie w kryzysie i dzisiaj czuję się tak za☠☠☠iście, pomimo całej beznadziei mojej sytuacji, jakby nic się nigdy nie stalo
[/QUOTE]

Nie mam nic przeciwko posiadaniu życiowej bliźniaczki. Tak, trzeba zaakceptować jakim się jest. Bycie wrażliwym może być uciążliwe, ale da się jakoś z tym żyć.
Co do wypoczywania to wypoczywam, chociaż czasami mam wrażenie, że w pracy najlepiej, bo mam mało czasu na myślenie. Jeśli chodzi o sen to nie mam z tym tak najgorzej, bo mam pracę popołudniową i co nie zasnę wieczorem to potem rano mogę.
Tak, z niektórymi osobami z otoczenia po prostu trzeba zerwać kontakt, bo nic nie pomagają, a raczej jeszcze potrafią uprzykrzyć.
U mnie ostatnio mniej ataków paniki, ale jestem jakaś otępiała. I nie chodzi o senność czy coś, tylko o odczuwanie emocji, plany. Mam ten wyjazd w ciągu ok 3 tygodni i nie cieszy mnie, bo i tak umrę i o nim zapomnę. Mogłabym się z kimś umówić, ale po co skoro i tak to się skończy. Nie mam nawet pragnień kupowania jakichkolwiek rzeczy, bo i tak nie wezmę do grobu... Nie potrafię cieszyć się chwilą, bo jest wystarczająco jak jest. Chciałabym nie myśleć o śmierci i mieć jak wcześniej - śmierć jest, ale daleko i nieważne... Chciałabym móc odczuwać pozytywne emocje, mieć plany, żywo reagować, a nie tylko półuśmiechem. Czy psychiatra/psycholog może z tym pomóc? Czy tylko obniżyć te lęki?Co raz już weszło do świadomości to chyba trudno się pozbyć...
Cieszę się, że u Ciebie taki dobry humor i oby tak dalej!
__________________
Dbam o włosy.

angielski - C2
rosyjski - B2
hiszpański - ?
TakaSamaInna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-12, 23:20   #4618
Anonimka1988
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 2 698
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Mam pytanie do osób, które zażywają Trittico na sen: czy te tabletki działają od razu czy też ich efekt zauważalny jest dopiero po jakimś czasie? Czy trzeba je stosować codziennie czy można również doraźnie?
Ja mam jakąś wersję z przedłużonym czasem działania i według zaleceń mam zażywać na 2 godziny przed snem.
Anonimka1988 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-12, 23:22   #4619
Anonimka1988
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 2 698
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
Nie mam nic przeciwko posiadaniu życiowej bliźniaczki. Tak, trzeba zaakceptować jakim się jest. Bycie wrażliwym może być uciążliwe, ale da się jakoś z tym żyć.
Co do wypoczywania to wypoczywam, chociaż czasami mam wrażenie, że w pracy najlepiej, bo mam mało czasu na myślenie. Jeśli chodzi o sen to nie mam z tym tak najgorzej, bo mam pracę popołudniową i co nie zasnę wieczorem to potem rano mogę.
Tak, z niektórymi osobami z otoczenia po prostu trzeba zerwać kontakt, bo nic nie pomagają, a raczej jeszcze potrafią uprzykrzyć.
U mnie ostatnio mniej ataków paniki, ale jestem jakaś otępiała. I nie chodzi o senność czy coś, tylko o odczuwanie emocji, plany. Mam ten wyjazd w ciągu ok 3 tygodni i nie cieszy mnie, bo i tak umrę i o nim zapomnę. Mogłabym się z kimś umówić, ale po co skoro i tak to się skończy. Nie mam nawet pragnień kupowania jakichkolwiek rzeczy, bo i tak nie wezmę do grobu... Nie potrafię cieszyć się chwilą, bo jest wystarczająco jak jest. Chciałabym nie myśleć o śmierci i mieć jak wcześniej - śmierć jest, ale daleko i nieważne... Chciałabym móc odczuwać pozytywne emocje, mieć plany, żywo reagować, a nie tylko półuśmiechem. Czy psychiatra/psycholog może z tym pomóc? Czy tylko obniżyć te lęki?Co raz już weszło do świadomości to chyba trudno się pozbyć...
Cieszę się, że u Ciebie taki dobry humor i oby tak dalej!
Wydaje mi się, że pomóc mogłyby leki przeciwlękowe
Anonimka1988 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-13, 03:19   #4620
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją- Grupa wsparcia cz.II

Cytat:
Napisane przez TakaSamaInna Pokaż wiadomość
Nie mam nic przeciwko posiadaniu życiowej bliźniaczki. Tak, trzeba zaakceptować jakim się jest. Bycie wrażliwym może być uciążliwe, ale da się jakoś z tym żyć.
Co do wypoczywania to wypoczywam, chociaż czasami mam wrażenie, że w pracy najlepiej, bo mam mało czasu na myślenie. Jeśli chodzi o sen to nie mam z tym tak najgorzej, bo mam pracę popołudniową i co nie zasnę wieczorem to potem rano mogę.
Tak, z niektórymi osobami z otoczenia po prostu trzeba zerwać kontakt, bo nic nie pomagają, a raczej jeszcze potrafią uprzykrzyć.
U mnie ostatnio mniej ataków paniki, ale jestem jakaś otępiała. I nie chodzi o senność czy coś, tylko o odczuwanie emocji, plany. Mam ten wyjazd w ciągu ok 3 tygodni i nie cieszy mnie, bo i tak umrę i o nim zapomnę. Mogłabym się z kimś umówić, ale po co skoro i tak to się skończy. Nie mam nawet pragnień kupowania jakichkolwiek rzeczy, bo i tak nie wezmę do grobu... Nie potrafię cieszyć się chwilą, bo jest wystarczająco jak jest. Chciałabym nie myśleć o śmierci i mieć jak wcześniej - śmierć jest, ale daleko i nieważne... Chciałabym móc odczuwać pozytywne emocje, mieć plany, żywo reagować, a nie tylko półuśmiechem. Czy psychiatra/psycholog może z tym pomóc? Czy tylko obniżyć te lęki?Co raz już weszło do świadomości to chyba trudno się pozbyć...
Cieszę się, że u Ciebie taki dobry humor i oby tak dalej!

Myślę, że jak najbardziej i psychiatra, i psycholog mógłby Ci pomóc. Psychiatra farmakologicznie, a psycholog wsparciem i rozmową. Na pewno na dłuższą metę nie da się tak żyć. To, co opisujesz, kojarzy mi się trochę z moim stanem depresyjnym. Chociaż zakupów nie lubię robić tak czy siak Żadne działanie nie miało sensu. Nie wiem, jaka tu jest granica depresji/nerwicy, jakie są niestety rozwiązania powrotu do siebie. Jak się odczula na taki lęk. Czuję się wobec Twojego problemu bezsilna, nie umiem Ci chyba pomóc. Sama pamiętam, jak wkurviało 'ciesz się wyjazdem', 'idź na zakupy', więc nie będę tego radziła. Nie wiem, jak mogłabym Ci pomóc, poza doradzeniem kontaktu u specjalisty

Ja wczoraj rozmawiałam z koleżanką, obie jesteśmy 'po kryzysie' już. Ona jest młodsza, tak strasznie przypomina mi mnie, moje podejście do życia, moją radość, moje odczuwanie świata, wrażliwość, szczęście Ciężko to opisać, wczoraj mi się chciało płakać ze szczęścia, bo jesteśmy tak podobne, a przecież totalnie niespokrewnione itd. Dopiero wczoraj tak serio zrozumiałam, dlaczego ona się tak załamała, a ja tego wcześniej nie zauważyłam. Rozmawiałyśmy o tym, co nam właśnie pomogło, że te nasze lęki nagle przestały mieć znaczenie. U niej rozmowa i wybaczenie ze strony innej osoby, nagle ją to tak podniosło, a też miała już etap wchodzenia w ciężką depresję i powrót do destrukcyjnych schematów myślowych.
Ja nie potrafię napisać, co mi konkretnie pomogło. Na pewno jak było bardzo źle ze mną i czułam, że jestem strasznie chora psychicznie dosłownie (wiadomo, najgorsze choroby jakieś, już tak w siebie zwątpiłam, teraz chce mi się śmiać, ale tak naprawdę płakać, bo pamiętam, jak beznadziejnie się ze sobą czułam i czułam, że tylko ja jestem winna wszystkiemu) to mi w tym trochę pomogła terapia. Tzn kontakt z terapeutką i taka piona, że jestem ok, że mam prawo tak reagować, cierpieć. Muszę prześledzić swoje wpisy tutaj, może coś zauważę, ale na pewno nie było żadnego czynnika wyzwalającego lepsze samopoczucie. Chyba wręcz były wydarzenia, które powinny mnie zdołować (zakończyłam krótką, ale intensywną relację i ciągle jestem zakochana). Samo lepsze samopoczucie pojawiło się raczej samo. Sama zaczęłam po prostu uznawać, że mogę się tak czuć, mogę się tak martwić takimi sprawami, którymi się martwiłam. Nie pamiętam 1 dnia, kiedy czułam się wyraźnie lepiej. Nie pamiętam pierwszego tygodnia. Wydaje mi się, że to trwa już długo, ale to może być właśnie kilka tygodni, które dla mnie są już bardzo szczęśliwe. Nic 'typowego' nie zrobiłam, nie 'wzięłam' się za siebie, nie dokonałam spektakularnych zmian, nie 'przestałam' narzekać, nie przytuliłam brzozy, nie wyszłam do ludzi. Nie pisałam codziennie do siebie miłych słów, nie zaczęłam więcej się ruszać. Nagle zaczęłam tylko lepiej spać. Po prostu jakiś czas już jest wyraźnie lepiej, czuję się tak jak przed dwoma laty. Jakby tych dwóch ostatnich lat koszmaru nie było Chociaż tak strasznie żal mi zmarnowanego czasu.
Te lęki są ciągle we mnie, ale nie rządzą mną. Są w pierwszym rzędzie mojego kinowego seansu, wracają w takie noce jak dziś, kiedy nie mogę spać, ale nie niszczą mnie już. Właściwie byłabym w stanie teraz płakać na zawołanie xD To jest chyba to, co piszesz o tej podświadomości. Ja już się swoich lęków nie pozbędę (i wiem, że próba pozbycia się ich nie ma racji bytu, bo to jest wyraz mojej troski, taka już jestem, to nie jest energia wzięta z kosmosu tylko realne zagrożenie, jakie mam). Ten lęk, o którym piszę, miałam od wielu lat, ale wiedziałam, że jest normalny, że jest wynikiem moich doświadczeń życiowych, mojej sytuacji rodzinnej. I tylko jedna osoba zasiała w tym cholerne ziarno niepewności, do tego stopnia, że uwierzyłam, że 'przesadzam', bo się czasem 'martwię'. Jak ja się dobrze czuję, że już nie muszę wątpić w siebie, naprawdę. Nie ma chyba nic za bardzo sensownego w tym, co napisałam. :P

Ale tak się właśnie czuję. Dzisiaj już nieco gorszy humor, ale spałam 2 godziny, chyba wczoraj za dużo wrażeń, dziś nie biorę już tabletki, bo nie wstanę rano. Mam jakoś nadzieję, że w dzień się rozruszam
Jedyne co wczoraj właśnie czułam, tzn. w kontekscie jakiegoś mojego braku, to nie jest jakiś brak czegokolwiek w życiu w kontekście takich standardów 'szczęśliwego' życia jak udany związek, rodzina, super praca, tylko brak beztroski. Pisałam już kiedyś o tym. Wiem, że to już nigdy nie wróci. Przykro mi. Wierzę, że spotkam takiego faceta, który właśnie będzie chociaż tak spontaniczny jak ja, ale da mi właśnie czasami poczucie tej beztroski, której ja już w sobie nie mam. Czuję to trochę z młodszymi osobami z mojego otoczenia, to mi też mocno ładuje energię.
Miłego dnia i ściskam Was wszystkie, szczególnie te, które może czytają i nic nie piszą, bo same źle się czują. Wierzę, że nam wszystkim będzie dobrze
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-12-21 01:30:21


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:09.