Najbardziej skąpy facet-ranking:) Część 2.

[DarkChocolate666]

Napisane przez Dinulka

Ja pamiętam jak kiedyś chlopak (etap randkowania, to była już któraś tam randka) zapłacił hojnie przy kelnerze, a mi rzucił (dosłownie) na stół rachunek, żebym mogła sobie policzyć ile mu jestem winna. Odebralam to jako duże chamstwo, sam gest rzucenia rachunku na stół ze słowami "policz sobie".

o egoizmie pewnie mówi też fakt, że jak mnie zaprosił do siebie na cały dzień (miasteczko oddalone o ileś tam km), to miał obiad przygotowany tylko dla siebie. Więc od rana do wieczora, do powrotu do domu nie zjadłam nic. Nie wychodzilismy tez z mieszkania, bym mogła coś sobie kupić (było swięto i większość sklepów pozamykana, pewnie musielibyśmy jakiejś knajpy poszukać). A on jeszcze chciał, żebym na noc zostala. Pewnie bym zemdlała :P

Potem pisał do mnie, że chciał być moim chłopakiem, a ja go nie chciałam



Albo inny, na chyba 1 randce, przy zamawianiu soków "to ja zapłacę, a Ty mi zaraz oddasz", chyb chodziło, żeby sprzedawca widział, że facet płaci... Ale do rzeczy: zamiast 19 zł, dałam 20, czy tam zamiast 14 dałam 15. Nie pamiętam. W każdym razie dałam więcej o 1 zł. Nie chciałam reszty, ale się upierał, że musimy się doliczyć co do 1 zł i grzebał grzebał aż mi oddał tę złotówkę. Niby tu aż takie skąpstwo nie wyszło, ale wyobrażam sobie co by było na kolejnej randce, gdybym akurat miała o ten 1 zł za mało jednak. Takie doliczanie się co do grosza nie wróży dobrze. Zresztą -> Kolejnym razem ów pan zaprosił mnie na obiad, ale konkretny, bo dostał tam zniżkę (pracowniczą czy coś, jakieś tam benefity z korpo) oraz do kina (na konkretny seans tylko, bo wygrał bilety w radiu) więcej się nie spotkałam (inne sprawy też mi nie pasowały, żeby nie było, ale to nie w temacie wątku), choć pisał z propozycjami jeszcze długo.


Z innym facetem spotykałam się dość długo, od etapu koleżeńskiego przeszliśmy na bardziej zaawansowany. Ale cały czas płaciliśmy każdy za siebie. Taki nadałam ton na początku znajomości, ok. Ale na moje urodziny zaprosił mnie do lokalu i musiałam wtedy za siebie zapłacić i tak trochę dziwnie się poczułam, że to moje urodziny, jego zaproszenie i muszę płacić - dodam, że chodzilo o gest, a nie kwotę, bo to nie była restauracja żadna i rachunek był naprawdę niewielki. btw najpierw się kolegowaliśmy i widziałam, że nie miał problemów z płaceniem za wcześniejszą sympatię. Finansowo też dużo lepiej stal ode mnie, więc to nie był powód. Raczej przyzwyczajenie.



W ogóle każdy z tych 3 miał dużo większe zarobki od moich, każdy miał niezłe stanowisko, jeden mieszkał z rodzicami, więc nie miał nie wiadomo jakich wydatków i mieli problem z jednorazowym wydatkiem rzędu kilkunastu złotych

nie wiem. może za duzo wymagałam :P I może głupio to zabrzmi, ale przy kolejnych randkowiczach zwracałam uwagę jak podchodzą do tych spraw. Mi korona nie spadnie, jak pokryję te 15 zł, sponsora nie szukałam, ale jak mam być rozliczana latami co do grosza, to nieee....

To on jadl a Ty sie patrzylas? Prostak

[panna_felicjanna]

Napisane przez DarkChocolate666

To on jadl a Ty sie patrzylas? Prostak

Ja wtedy bym już podziękowała za taką "randkę" i poszłabym do restauracji coś zjeść.

[TakaSamaInna]

Napisane przez panna_felicjanna

Ja wtedy bym już podziękowała za taką "randkę" i poszłabym do restauracji coś zjeść.

Tylko chyba pozamykane, bo jakieś święto. Ja bym chyba powiedziała wprost, że jestem głodna.

[Minna]

Cóż za dobrze wychowany mężczyzna, trzymać w domu kobietę bez grama jedzenia przez cały dzień i jeść sobie radośnie na jej oczach. Ideał

[Shawtty]

Napisane przez Minna

Cóż za dobrze wychowany mężczyzna, trzymać w domu kobietę bez grama jedzenia przez cały dzień i jeść sobie radośnie na jej oczach. Ideał

To jest groteskowe

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Dinulka]

wiecie, on był rano na siłowni, to może taki wygłodniały albo makro by się nie zgadzało, gdyby się podzielił śmieję się oczywiście. no wyszło dziwnie, ale cóż. Dziś bym inaczej reagowała w takich sytuacjach, ale człowiek z wiekiem nabiera doświadczenia

[DarkChocolate666]

Dinulka, a woda chociaz poczestowal?

[Dinulka]

Napisane przez DarkChocolate666

Dinulka, a woda chociaz poczestowal?

nie pamiętam w sumie, ale chyba tak

[empfh]

Dziewczyny, Wasze historie są bezbłędne

Na szczęście nigdy nie spotykałam się ze skąpcem, ale miałam takiego znajomego. Po zakończeniu roku umówiliśmy się w 5 osób, że pójdziemy na pizzę. Ów kolega przyjechał samochodem, więc zaproponował, że pojedziemy razem autem. Po zaparkowaniu samochodu w rynku kazał nam zrzucić się na bilet parkingowy, który kosztował złotówkę

[marianna144]

Napisane przez empfh

Dziewczyny, Wasze historie są bezbłędne

Na szczęście nigdy nie spotykałam się ze skąpcem, ale miałam takiego znajomego. Po zakończeniu roku umówiliśmy się w 5 osób, że pójdziemy na pizzę. Ów kolega przyjechał samochodem, więc zaproponował, że pojedziemy razem autem. Po zaparkowaniu samochodu w rynku kazał nam zrzucić się na bilet parkingowy, który kosztował złotówkę

ciesz sie ze za benzyne nie kazał oddawac

[Agataa_S]

Jak chodziłam do liceum mój kolega z klasy zorganizował domówkę. Jak przyszłam to oniemiałam. Każdy miał swój talerzyk a na nim wydzieloną ilość chipsów i orzeszków ziemnych Komentarz zbędny

[DarkChocolate666]

Napisane przez empfh

Dziewczyny, Wasze historie są bezbłędne

Na szczęście nigdy nie spotykałam się ze skąpcem, ale miałam takiego znajomego. Po zakończeniu roku umówiliśmy się w 5 osób, że pójdziemy na pizzę. Ów kolega przyjechał samochodem, więc zaproponował, że pojedziemy razem autem. Po zaparkowaniu samochodu w rynku kazał nam zrzucić się na bilet parkingowy, który kosztował złotówkę

A nie wyliczyl oplaty za paliwo?

[tinkerver2]

Mam! Mam!
Spotkałam się dość luźno z facetem, ale bardzo szybko zmieniło to się w zwykle kolezwnstwo, bo był zupełnie nie w moim typie. Znaliśmy się kilka tygodni przed woodstockiem, pojechaliśmy z dwoma różnymi ekipami, ale widywalismy się. Przychodził do naszego obozu i wiadomo, że jak coś jedliśmy, to się pytalismy czy chce. ZAWSZE chciał, i jeszcze mówił, że nooo, on cały hajs przewalił na alkohol, więc tak chodzi po ludziach i zawsze gdzieś coś dostanie.
Np. Szliśmy po gastro, to on szedł z nami, ale nigdy nic nie brał. I gapił się. No to zawsze ktoś mu coś tam kupił, albo zostawił resztę żarcia.
Chwalił się też, że on od początku woodstocku nie był na zakupach jedzeniowych, bo ludziom go żal i zawsze mu coś kupią w Lidlu.
No ale mówię, to taki zwykły kumpel, więc ja miałam na to kompletnie wywalone.
Ale najbardziej mnie rozwaliło, że ciuchy i wszelkie "dobra" pakuję zawsze... W pokrowiec od gitary. Bo nie ma torby XDDDD i wiecie, plecak w decatlonie kosztuje ile 50 zł? 100? Torba podróżna też nie jest droga, a on do tej pory (lubimy czasem pogadać, bo jesteśmy z dwóch części Polski i nie widujemy się w ogóle) jeździ z tym zafajdanym pokrowcem na gitarę.
Aha, nie miał też śpiwora, wiózł ze sobą stary koc (taki jak są w szpitalach).
Współczuję jego dziewczynie

Brokat to styl życia

[gryx82]

Napisane przez tinkerver2

...
Ale najbardziej mnie rozwaliło, że ciuchy i wszelkie "dobra" pakuje zawsze... W pokrowiec od gitary. Bo nie ma torby XDDDD

Na dłuższy wyjazd musiałby chyba załatwić futerał od kontrabasu

[Wenress]

Ee, woodstock to styl życia, możesz jechać bez niczego (niczego!) i przetrwać tydzień
Ja nie mam problemu żeby z kimś obcym sie podzielić piwem czy jedzeniem, ludzie są otwarci i nie tacy sztywni jak normalnie. Sama też korzystałam z cudzej gościny jak byłam młodsza, grunt to dobra zabawa

Aaa, i też bym brała stary koc, wszystko byle wygodne i mało wartościowe żeby sobie głowy nie zawracać uważaniem i pilnowaniem dobytku

[tinkerver2]

Napisane przez Wenress

Ee, woodstock to styl życia, możesz jechać bez niczego (niczego!) i przetrwać tydzień
Ja nie mam problemu żeby z kimś obcym sie podzielić piwem czy jedzeniem, ludzie są otwarci i nie tacy sztywni jak normalnie. Sama też korzystałam z cudzej gościny jak byłam młodsza, grunt to dobra zabawa

Aaa, i też bym brała stary koc, wszystko byle wygodne i mało wartościowe żeby sobie głowy nie zawracać uważaniem i pilnowaniem dobytku

Ale stary koc jest ciężki i po prostu zajmuje dużo miejsca. Lepiej wziąć śpiwór
I ja też nie mam problemu, żeby z kimś się podzielić jedzeniem. Ba, sama proponuję. Ale wtedy ktoś bierze kanapkę/batonika/coś. A nie, że nie ma nic i sępi od każdego po trochu, i jeszcze się tym szczyci. Poza tym to po prostu niefajne było, bo u nas to działało trochę na zasadzie wymiany - ty masz żarcie, ja mam fajny alkohol, on ma EKHM, COŚ INNEGO, ten zagra na gitarze, ten coś ciekawego opowie, ten załatwi ładowanie telefonów, ten będzie szedł do miasta to zapyta co kupić, przyniesie piwo. Kto coś ma, ten daje. Ale niefajnie, po prostu niefajnie, jak ktoś cały czas bierze bierze bierze bierze, a nie daje nic od siebie

Brokat to styl życia

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Wenress

Ee, woodstock to styl życia, możesz jechać bez niczego (niczego!) i przetrwać tydzień
Ja nie mam problemu żeby z kimś obcym sie podzielić piwem czy jedzeniem, ludzie są otwarci i nie tacy sztywni jak normalnie. Sama też korzystałam z cudzej gościny jak byłam młodsza, grunt to dobra zabawa
(...)

Ale jechanie na sępa cały festiwal jest słabe.

[NinaZgor]

Dorzucę: swojego czasu jeden mężczyzna zaprosił mnie na randkę, zaznaczę, że był dosyć zamożny i miałam o nim dobrą opinię, gdyż bywałam na blokach wykładów konferencyjnych, które prowadził. Stwierdził, że nie będziemy jechać na dwa samochody i po mnie przyjedzie. Mi to wtedy nie robiło żadnej różnicy, więc na to przystałam. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej co już było dla mnie średnie bo mógł zatankować przed randką. No ale luz. Na stacji nabrał jakiś pierdół: zapaszków do samochodu, gąbek irchowych do szyb, generalnie z paliwem wyszło ponad 210 zł. Podjechaliśmy do lokalu, rozmowa szła średnio, gdyż sprawiał wrażenie okropnego zarozumiałego bubka, zupełnie inny człowiek niż podczas small talków na konferencjach. Mija godzina, kawa mi się już dawno skończyła zatem zaproponowałam, że zamówimy coś zimnego. Stwierdził, że jeszcze ma swoją kawę (zimną sprzed godziny...) i on nic nie bierze. A że dupska nie ruszył to poszłam do baru i zamówiłam sok dla siebie oraz przezornie zapłaciłam również za swoją kawę. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale stał się tak męczący, że mu podziękowałam i wyszłam. Zamówiłam taxi i jeszcze zanim dojechałam dostałam sms, że dobrze, że za siebie zapłaciłam bo zamiast 29 zł kosztu na paliwo za trasę ode mnie do lokalu i za swoją kawę zapłaciłby więcej. No i jeszcze przesłał zdjęcie paragonu ze stacji z tekstem "tyle mnie ten wieczór kosztował".

I w sumie nie wiem czy to było skąpstwo z tymi wyliczeniami, efekt urażonej dumy czy po prostu trafiłam na dziwnego człowieka, z którym się nie polubiłam. Jedyny raz miałam taki mało przyjemny przebieg randki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[NocnaWiedma]

Napisane przez NinaZgor

Dorzucę: swojego czasu jeden mężczyzna zaprosił mnie na randkę, zaznaczę, że był dosyć zamożny i miałam o nim dobrą opinię, gdyż bywałam na blokach wykładów konferencyjnych, które prowadził. Stwierdził, że nie będziemy jechać na dwa samochody i po mnie przyjedzie. Mi to wtedy nie robiło żadnej różnicy, więc na to przystałam. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej co już było dla mnie średnie bo mógł zatankować przed randką. No ale luz. Na stacji nabrał jakiś pierdół: zapaszków do samochodu, gąbek irchowych do szyb, generalnie z paliwem wyszło ponad 210 zł. Podjechaliśmy do lokalu, rozmowa szła średnio, gdyż sprawiał wrażenie okropnego zarozumiałego bubka, zupełnie inny człowiek niż podczas small talków na konferencjach. Mija godzina, kawa mi się już dawno skończyła zatem zaproponowałam, że zamówimy coś zimnego. Stwierdził, że jeszcze ma swoją kawę (zimną sprzed godziny...) i on nic nie bierze. A że dupska nie ruszył to poszłam do baru i zamówiłam sok dla siebie oraz przezornie zapłaciłam również za swoją kawę. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale stał się tak męczący, że mu podziękowałam i wyszłam. Zamówiłam taxi i jeszcze zanim dojechałam dostałam sms, że dobrze, że za siebie zapłaciłam bo zamiast 29 zł kosztu na paliwo za trasę ode mnie do lokalu i za swoją kawę zapłaciłby więcej. No i jeszcze przesłał zdjęcie paragonu ze stacji z tekstem "tyle mnie ten wieczór kosztował".

I w sumie nie wiem czy to było skąpstwo z tymi wyliczeniami, efekt urażonej dumy czy po prostu trafiłam na dziwnego człowieka, z którym się nie polubiłam. Jedyny raz miałam taki mało przyjemny przebieg randki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jedno jest pewne: klasy się nie kupi.
Strasznie żenujący koleś. Współczuję.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez NinaZgor

Dorzucę: swojego czasu jeden mężczyzna zaprosił mnie na randkę, zaznaczę, że był dosyć zamożny i miałam o nim dobrą opinię, gdyż bywałam na blokach wykładów konferencyjnych, które prowadził. Stwierdził, że nie będziemy jechać na dwa samochody i po mnie przyjedzie. Mi to wtedy nie robiło żadnej różnicy, więc na to przystałam. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej co już było dla mnie średnie bo mógł zatankować przed randką. No ale luz. Na stacji nabrał jakiś pierdół: zapaszków do samochodu, gąbek irchowych do szyb, generalnie z paliwem wyszło ponad 210 zł. Podjechaliśmy do lokalu, rozmowa szła średnio, gdyż sprawiał wrażenie okropnego zarozumiałego bubka, zupełnie inny człowiek niż podczas small talków na konferencjach. Mija godzina, kawa mi się już dawno skończyła zatem zaproponowałam, że zamówimy coś zimnego. Stwierdził, że jeszcze ma swoją kawę (zimną sprzed godziny...) i on nic nie bierze. A że dupska nie ruszył to poszłam do baru i zamówiłam sok dla siebie oraz przezornie zapłaciłam również za swoją kawę. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, ale stał się tak męczący, że mu podziękowałam i wyszłam. Zamówiłam taxi i jeszcze zanim dojechałam dostałam sms, że dobrze, że za siebie zapłaciłam bo zamiast 29 zł kosztu na paliwo za trasę ode mnie do lokalu i za swoją kawę zapłaciłby więcej. No i jeszcze przesłał zdjęcie paragonu ze stacji z tekstem "tyle mnie ten wieczór kosztował".
(...)

Co za burak. Myślę, że nie skąpstwo a zakochanie w sobie. Pewnie myślał, że będziesz sikała po majtkach z wrażenia nad jego opowieściami i rzucisz się na niego jeszcze w lokalu. To typ faceta, który wielce miły i kulturalny póki uważa, że mu się to opłaca, a potem wychodzi prawdziwa twarz. Zapewne ma świetne mniemanie o swojej zajefajności.

[NinaZgor]

Napisane przez Ellen_Ripley

Co za burak. Myślę, że nie skąpstwo a zakochanie w sobie. Pewnie myślał, że będziesz sikała po majtkach z wrażenia nad jego opowieściami i rzucisz się na niego jeszcze w lokalu. To typ faceta, który wielce miły i kulturalny póki uważa, że mu się to opłaca, a potem wychodzi prawdziwa twarz. Zapewne ma świetne mniemanie o swojej zajefajności.

Wykłady budował fascynująco i tworzył świetną atmosferę, a gdy przyszło pokazać się od prywatnej strony to wyszedł z niego zwykły buc. Na tamten czas myślałam, że znam się na ludziach i szybko ich rozgryzam, ale po tym konkretnym przypadku daję sobie więcej czasu na ocenę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[NazrecSieWyspacSie]

Co za typ !
No, ale przynajmniej był pomysłowy, bo żeby wliczać irchowa gąbkę i choinkę do samochodu w koszty randki to trzeba mieć nie lada wyobraźnię .

[Sok_z_fok]

Natchnięta tym wątkiem, dziś miałam dzień przemyśleń na temat jegomościa, o którym pisałam tutaj: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1263456&page=3

Pozwólcie proszę mi się tu wygadać, wytknąć, co mi się nie podobało, tak samej dla siebie, bo raczej nie będę rozprawiać o tym ze znajomymi.

1. Otóż zostawał on u mnie kilkukrotnie na noc, bez zaproszenia, bez uprzedzenia, ot po prostu zasypiał na kanapie, a rano przepraszał, mówiłam że trudno, ale nic się nie stało, po czym kilkukrotnie robił to samo, a jak już uprzedziłam go, że nie będzie mógł zostać, ok 21 to bardzo się ociągał, aż odjechał mu ostatni autobus, po czym jak zaproponowałam, żeby wziął sobie taksówkę, to jak ze zbolałą miną przez godzinę zamawiał ubera, to stwierdziłam, że może zostać. Oczywiście obiadek, kolacyjka, winko, śniadanko, tak, a on raczył mnie tylko swym towarzystwem.

2. Gdy pytał, czy może do mnie wpaść, nie ważne czy o 13, czy o 19, chyba za każdym razem przed spotkaniem pytał, co będzie na obiad, i że on zjadłby to, to i to, a do tego jeszcze deser, a w sumie to wypijmy to wino, bo będzie pasowało...

3. Głodny. Przyjeżdżał głodny, od progu to oznajmiając i któregoś razu, jak przyjechał wcześniej, a nie zdążyłam jeszcze zrobić zakupów, WYPOMNIAŁ mi, że on do mnie przyjeżdża a ja nie jestem przygotowana. Potrafił powiedzieć także, że nie mam takich ciastek jak on by akurat chciał.

4. Na każde spotkanie u mnie wydawałam w sumie 100-150 zł, a on ani złotówki. On nie zaprosił mnie do siebie ani razu. Na moją sugestię, że tym razem możemy się spotkać, ale nie u mnie, stwierdził, że on woli u mnie.

Jak mogłam dostać takiego zaćmienia umysłu, w dodatku na własne życzenie, za to tylko w sumie, że WYDAWAŁ się być miły, to nie wiem Może nie widziałam tego wcześniej, bo jestem przyzwyczajona, że ze znajomymi wszystkim się dzielimy, ale nikt nigdy nikogo nie wykorzystywał jednostronnie, naprawdę, no nie mam na to innego wytłumaczenia.

Jestem wściekła na siebie, że nie wywaliłam go na kopach dużo wcześniej.

Uprzedzając, nie był biedny, stać go było na pierdoły. Był za to taki biedny, pokrzywdzony, samotny... Misio taki, no może osiołek, Kłapouchy. Jak ja, zaradna, ogarnięta babka, mogłam się tak dać podejść

[skazana_na_bluesa]

ile czasu z nim wytrzymałaś? :P

[NinaZgor]

Napisane przez Sok_z_fok

Natchnięta tym wątkiem, dziś miałam dzień przemyśleń na temat jegomościa, o którym pisałam tutaj: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1263456&page=3

Pozwólcie proszę mi się tu wygadać, wytknąć, co mi się nie podobało, tak samej dla siebie, bo raczej nie będę rozprawiać o tym ze znajomymi.

1. Otóż zostawał on u mnie kilkukrotnie na noc, bez zaproszenia, bez uprzedzenia, ot po prostu zasypiał na kanapie, a rano przepraszał, mówiłam że trudno, ale nic się nie stało, po czym kilkukrotnie robił to samo, a jak już uprzedziłam go, że nie będzie mógł zostać, ok 21 to bardzo się ociągał, aż odjechał mu ostatni autobus, po czym jak zaproponowałam, żeby wziął sobie taksówkę, to jak ze zbolałą miną przez godzinę zamawiał ubera, to stwierdziłam, że może zostać. Oczywiście obiadek, kolacyjka, winko, śniadanko, tak, a on raczył mnie tylko swym towarzystwem.

2. Gdy pytał, czy może do mnie wpaść, nie ważne czy o 13, czy o 19, chyba za każdym razem przed spotkaniem pytał, co będzie na obiad, i że on zjadłby to, to i to, a do tego jeszcze deser, a w sumie to wypijmy to wino, bo będzie pasowało...

3. Głodny. Przyjeżdżał głodny, od progu to oznajmiając i któregoś razu, jak przyjechał wcześniej, a nie zdążyłam jeszcze zrobić zakupów, WYPOMNIAŁ mi, że on do mnie przyjeżdża a ja nie jestem przygotowana. Potrafił powiedzieć także, że nie mam takich ciastek jak on by akurat chciał.

4. Na każde spotkanie u mnie wydawałam w sumie 100-150 zł, a on ani złotówki. On nie zaprosił mnie do siebie ani razu. Na moją sugestię, że tym razem możemy się spotkać, ale nie u mnie, stwierdził, że on woli u mnie.

Jak mogłam dostać takiego zaćmienia umysłu, w dodatku na własne życzenie, za to tylko w sumie, że WYDAWAŁ się być miły, to nie wiem Może nie widziałam tego wcześniej, bo jestem przyzwyczajona, że ze znajomymi wszystkim się dzielimy, ale nikt nigdy nikogo nie wykorzystywał jednostronnie, naprawdę, no nie mam na to innego wytłumaczenia.

Jestem wściekła na siebie, że nie wywaliłam go na kopach dużo wcześniej.

Uprzedzając, nie był biedny, stać go było na pierdoły. Był za to taki biedny, pokrzywdzony, samotny... Misio taki, no może osiołek, Kłapouchy. Jak ja, zaradna, ogarnięta babka, mogłam się tak dać podejść

A bo człowiek tak ma z natury, że lubi ugościć i głodnego nikogo nie wypuści z domu.

Ale za gościnę wypada się odwdzięczyć. Albo symboliczną "wejściówką" w postaci butelki wina, albo wizytą u siebie w innym terminie.

Olej dziada na zawsze

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Oczywiście, że wolał spotkania u ciebie, bo zawsze podawałas obiadek ;-)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[DawnSeeker]

Hmm...

kiedys, jeszcze przed matura, chodzilam z miesiac, czy dwa ze starszym chlopakiem - studentem. Chodzilismy razem do kawiarni, gdzie stawial herbate (powiedzmy 7 zl imbryk). Bylismy tam kilka razy, jednak nie przypasowal mi do gustu - taki zarozumialec. Zerwania nie zniosl zbyt dobrze - wyslal mi wyliczenie, ile razy mi postawil herbate z prosba o zwrot polowy. Do dzis pamietam, ze to bylo okolo 15 zl. Moja mama do dzis wspomina ten przelew ze smiechem.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez DawnSeeker

Hmm...

kiedys, jeszcze przed matura, chodzilam z miesiac, czy dwa ze starszym chlopakiem - studentem. Chodzilismy razem do kawiarni, gdzie stawial herbate (powiedzmy 7 zl imbryk). Bylismy tam kilka razy, jednak nie przypasowal mi do gustu - taki zarozumialec. Zerwania nie zniosl zbyt dobrze - wyslal mi wyliczenie, ile razy mi postawil herbate z prosba o zwrot polowy. Do dzis pamietam, ze to bylo okolo 15 zl. Moja mama do dzis wspomina ten przelew ze smiechem.

Mi jeden też kazał zwracać kasę za nasze wyjście, bo okazał się burakiem i nie chciałam się z nim dalej spotykać Tylko że ja chciałam wtedy (na tym wyjściu) zapłacić za siebie, trzymałam portfel w ręce, ale cóż, nie chciał, a potem wypominał

[Imraa]

Tylko raz w życiu spotkałam skąpego faceta. Któregoś razu bardzo się nam spieszyło na seans do kina, a że byliśmy głodni postanowiliśmy zaliczyć szybką wizytę w McDonaldzie. Pamiętam, że zamówiłam wówczas hamburgera i frytki, które były w promocyjnym pakiecie za 6 zł. Facet kazał mi za siebie zapłacić. Nie musze mówić, że nie było więcej randek?

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Napisane przez Imraa

Tylko raz w życiu spotkałam skąpego faceta. Któregoś razu bardzo się nam spieszyło na seans do kina, a że byliśmy głodni postanowiliśmy zaliczyć szybką wizytę w McDonaldzie. Pamiętam, że zamówiłam wówczas hamburgera i frytki, które były w promocyjnym pakiecie za 6 zł. Facet kazał mi za siebie zapłacić. Nie musze mówić, że nie było więcej randek?

hmmm... kto płacił za bilety i jak ci oznajmił to, że musisz płacić w maku?