Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 78.

[effcia82]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566638]No ale to kryterium jest absolutnie niewystarczające do diagnostyki więc dziwi mnie takie rzucanie od czapy hasłem "uzależnienie". I to rzekomo przez psychiatrę. No ale cóż, lekarze są różni i nie każdy jest wystarczająco kompetentny, niestety.[/QUOTE]


Też mnie to zdziwiło szczerze mówiąc ale nie wdawałam się w dyskusję. Alkohol nie jest moim największym problemem.

[meliandra]

Napisane przez Sodalite

standardowo liczy się, że jedna osoba na weselu zje 3 kawałki ciasta i w takiej ilości zwykle zamawia się ciasto na samą imprezę. a ponadto jeśli jest taki zwyczaj (bo nie wszędzie jest) zamawia się osobno poporcjowane już i spakowane ciasto dla gości i takie paczki zwykle mają miedzy 4-8 kawałków w zależności od tego ile chce wydać para młoda.

a obecnie to już chyba w ogóle mało kto decyduje się na podawanie takich typowych ciast na weselu. raczej widuje się słodkie stoły z deserami i ewentualnie 2-3 ciasta, zwykle tarty, bezy lub jakieś torciki czekoladowe, które goście kroją sobie sami. więc jeśli chce się dać paczkę z ciastem to tym bardziej trzeba osobno zamówić.

prawdę mówiąc nigdy się z takim rozwiązaniem nie spotkałam, żeby ktoś na sali kroił kawałki ciast z blach do paczek w momencie gdy gość wychodzi. wydaje się to strasznie niepraktyczne

Przecież nie kroją tego na sali, tylko to co zostało i jest na kuchni i mają to przygotowane wcześniej i jak ktoś chce to dają.

Napisane przez rejczeI

no jak Ty uważasz że to normalna sprawa testować nowy nieznany deo akurat przed długą taneczną imprezą i wielkim wyjściem; że jeden tampon w przypadku niespodziewanego okresu by ci wystarczył (możesz dostać krwawienia o 15 w kościele, niekoniecznie o północy); i że to normalne oczekiwać od innych że bedą ratować cię z tarapatów jak ci pęknie kiecka na pupci (bo chyba jednak miałas za dobre mniemanie o własnej rozmiarówce i uparłaś się na zbyt ciasną ale magia 36 na metce przyjemniej podziałała niż 38...) to widocznie wciąż mam lepszą wyobraźnię od Twojej.
Aż mi się przypomniało jak Eddie z Gotowych Na Wszystko wygarnęła Suzan że wiecznie oczekuje od wszystkich opieki i że to wcale nie równa się temu że ją wszyscy lubią.

Ty jesteś pani idealna rozumiem i o wszystkim zawsze pamiętasz

Napisane przez natalia_t

Bo nie oglądasz filmów i nie czytasz wizażu. Byś trochę poczytała, to byś wiedziała, że ludzie wkładają zużyte waciki z powrotem do opakowania, tycają tampony palcem z kupą, topią dezodoranty w kiblu, a na koniec rzygają do koszyka, żeby potem wszystko pięknie wyczyścić i odstawić jak nienaruszone...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Napisane przez Gravitsappa

Oj nie mów, szkodliwy jest? To faktycznie nie powinno się go pić w żadnej ilości, nigdy. Ani jeść cukru, soli, fast foodów, opalać się, nie ćwiczyć... i oczywiście my tutaj tych rzeczy nie robimy. Bo szkodliwe.
A serio - zestaw sobie szkodliwość lampki wina ze szkodliwością stresu chociażby. Lepiej po lampce spokojnie wypocząć niż spinać stale poślady, bo na wizażu powiedzieli, że masz problem

Uwielbiam takie gadanie, że przecież wszystko jest szkodliwe To jeszcze trzeba sobie dokładać i pic codziennie. Nikt nie pisze żeby pić wcale. Mowa o piciu codziennie. Jestem multum ludzi co pije codziennie albo prawie codziennie 1-2 piwka i nie jest panem żulem spod sklepu, ale to nadal nie oznacza, że to bezpieczne i nieszkodliwe. Tym bardziej, że tacy ludzie myślą, że wszystko jest pod kontrolą, bo przecież się nie upijają i twierdzą, że wcale nie są uzależnieni, że w każdym momencie mogą przestać.



Picie żeby zapić stres czy smutek, to w ogóle kiepski pomysł.

Napisane przez natalia_t

Ostatnio przeczytałam fajną rzecz na temat kontroli picia. Że właśnie kiedy pojawia się potrzeba kontroli i ograniczenia, to jest to sygnał alarmowy. Inaczej mówiąc - osoby nieuzależnionej picie nie ogranicza w życiu, a życie w piciu, czyli nie ma sytuacji w której stan upojenia uniemożliwia wykonanie jakiejś czynności, a konieczność odmówienia czy ograniczenia wypicia alkoholu z powodu jakiegoś priorytetowego zdarzenia nie powoduje dyskomfortu, smutku. Jeśli pojawia się coś w stylu "kurczę, dzisiaj tak bym chciała się napić, a nie mogę, bo jutro ciężki dzień w pracy", czy z drugiej strony "miałam jechać autem po zakupy, ale już nie pojadę, bo zdążyłam wypić", to wtedy trzeba się zastanowić, czy to nie przechodzi na ciemną stronę mocy.
Jeśli ktoś wypija porcję alkoholu kilka razy w tygodniu bez powyżej przedstawionych dylematów, to jeszcze nie mówi się o uzależnieniu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dla mnie to nie do końca działa. Mogę się umówić ze znajomymi na piwko po pracy raz na jakiś czas i po powrocie do domu stwierdzić, że mi się masło skończyło, a do sklepu daleko i nie pojadę, a tak bym pojechała, więc to żadne wyznacznik. Albo ktoś może do mnie zadzwonić nagle, że potrzebuje mojej pomocy. No w takim wypadku to wcale nie powinno się pić, bo zawsze może się coś wydarzyć.

Napisane przez effcia82

Chyba odeszli już od pojęcia bezpiecznych dawek alkoholu. Każda ilość szkodzi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też tak czytałam.

[kasia2209]

Treść usunięta

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

że tak sie wtrące do dyskusji- stres może być chwilowy - wynikający z wkurzenia - wiec może jednak zniknąć na drugi dzień. mojej mamie kiedys jej lekarz zalecał na nerwy 2 łyczki koniaczku (a denerwowała sie wlasnie głupotami strasznymi). znam kobiety (w tym jak dawniej, teraz juz nie mam tych dolegliwosci), którym czerwone wino pomagało lepiej niz no-spa na bole miesiączkowe.
no i po kieliszku wina to jednak malo komu przychodzą z tego powodu 'głupie pmysły" i pjackie wbryki.

tak ogólenie to zgadzam się z argumentacją z Gravitsappa - piecie kieliszka codziennie NIE MUSI prowadzić do uzależnienia. O ile ten pijący nie czuje, ze musi wypić codziennie oczywiście.

Ja kilka lat temu przez 2 tygodnie urlopu piłam codziennie wieczorem po 1-2 piwka albo i pól butelki wina. wyszłam z tego.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Kiedyś lekarze mówili, że kobieta paląca nie powinna rzucać palenia w ciąży, bo to szok czy coś tam. Nauka idzie do przodu i nie ma co powielać mitów " bo lekarz powiedział" skoro obecna nauka mówi coś innego.

Obecnie lekarz ( dobry!) poleciłby terapię, aby mama w dłuższej perspektywie potrafiła kontrolować nerwy.

[kasia2209]

Treść usunięta

[PumpkinEyes]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89566792]Obecnie lekarz ( dobry!) poleciłby terapię, aby mama w dłuższej perspektywie potrafiła kontrolować nerwy.[/QUOTE]

Jest mnóstwo lepszych sposobów radzenia sobie z negatywnymi emocjami niż używki.

---------- Dopisano o 10:51 ---------- Poprzedni post napisano o 10:49 ----------

Kiedyś lekarze też zachęcali kobiety do picia niewielkich ilości wina w ciąży. Teraz wiadomo, że każda dawka alkoholu może mieć trwałe, negatywne skutki dla płodu i należy unikać nawet piw bezalkoholowych, które jakiś alkohol mogą zawierać.

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89566792]A gdzie ty tu widzisz usprawiedliwienie? Napisałam, że wiele osób jest kawoszami, którzy muszą wypić kawę. Kropka. Dalej - sama bez kawy źle się czuje. Tyle informacja.

---------- Dopisano o 10:41 ---------- Poprzedni post napisano o 10:38 ----------



Kiedyś lekarze mówili, że kobieta paląca nie powinna rzucać palenia w ciąży, bo to szok czy coś tam. Nauka idzie do przodu i nie ma co powielać mitów " bo lekarz powiedział" skoro obecna nauka mówi coś innego.

Obecnie lekarz ( dobry!) poleciłby terapię, aby mama w dłuższej perspektywie potrafiła kontrolować nerwy.[/QUOTE]No ale Ty usprawiedliwiasz kawę, a ktoś jedno piwo codziennie na wieczór, bo mu pomaga na sen.
Czy picie alkoholu jest zdrowe? NIE JEST. Etanol jest trucizną, natomiast da się z niego korzystać w rozsądny sposób i nie popaść w szpony wyniszczającego nałogu.
Byłabym głęboko nieszczęśliwa gdybym musiała zrezygnować do końca życia z picia dobrej jakości wina. Po prostu jest pyszne, idealnie komponuje się z jedzeniem, stanowi fajny element spotkań towarzyskich - bardzo lubię wizyty w winnicach połączone z degustacją - nawet odwiedziłam już kilka polskich. Picie wina, szkoła jego podawania, doboru, oceny jest sztuką - ludzie poświęcają na to lata nauki i praktyki.

[PumpkinEyes]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566811]
Byłabym głęboko nieszczęśliwa gdybym musiała zrezygnować do końca życia z picia dobrej jakości wina. Po prostu jest pyszne, idealnie komponuje się z jedzeniem, stanowi fajny element spotkań towarzyskich - bardzo lubię wizyty w winnicach połączone z degustacją - nawet odwiedziłam już kilka polskich. Picie wina, szkoła jego podawania, doboru, oceny jest sztuką - ludzie poświęcają na to lata nauki i praktyki.[/QUOTE]

Niezły snobizm.

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

Napisane przez PumpkinEyes

Niezły snobizm.

Jaki snobizm?

[olabambola]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566811]No ale Ty usprawiedliwiasz kawę, a ktoś jedno piwo codziennie na wieczór, bo mu pomaga na sen.
Czy picie alkoholu jest zdrowe? NIE JEST. Etanol jest trucizną, natomiast da się z niego korzystać w rozsądny sposób i nie popaść w szpony wyniszczającego nałogu.
Byłabym głęboko nieszczęśliwa gdybym musiała zrezygnować do końca życia z picia dobrej jakości wina. Po prostu jest pyszne, idealnie komponuje się z jedzeniem, stanowi fajny element spotkań towarzyskich - bardzo lubię wizyty w winnicach połączone z degustacją - nawet odwiedziłam już kilka polskich. Picie wina, szkoła jego podawania, doboru, oceny jest sztuką - ludzie poświęcają na to lata nauki i praktyki.[/QUOTE]
ja mam chyba zbyt chłopskie podniebienie, bo jedzenie mi smakuje albo nie smakuje z winem i bez wina. Wino czy inny napój nie stanowi u mnie dodatku do jedzenia Albo może i nie piłam win z wyższej półki, które są bardziej wysublimowane, ale szkoda mi kasy na alkohol. Na wodę w butelce też, jeśli mam pitną w kranie.

[kasiunia788742]

Napisane przez PumpkinEyes

Niezły snobizm.

W sumie - dlaczego snobizm?

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[pempek]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89566789]że tak sie wtrące do dyskusji- stres może być chwilowy - wynikający z wkurzenia - wiec może jednak zniknąć na drugi dzień. mojej mamie kiedys jej lekarz zalecał na nerwy 2 łyczki koniaczku (a denerwowała sie wlasnie głupotami strasznymi). znam kobiety (w tym jak dawniej, teraz juz nie mam tych dolegliwosci), którym czerwone wino pomagało lepiej niz no-spa na bole miesiączkowe.
no i po kieliszku wina to jednak malo komu przychodzą z tego powodu 'głupie pmysły" i pjackie wbryki.

tak ogólenie to zgadzam się z argumentacją z Gravitsappa - piecie kieliszka codziennie NIE MUSI prowadzić do uzależnienia. O ile ten pijący nie czuje, ze musi wypić codziennie oczywiście.

Ja kilka lat temu przez 2 tygodnie urlopu piłam codziennie wieczorem po 1-2 piwka albo i pól butelki wina. wyszłam z tego.[/QUOTE]

Moja mama pije kieliszek brandy jak nie może zasnąć, nie codziennie.
Mi się również zdarza czasem napić, żeby ukoić nerwy, albo jak mam okres i nie mogę wyluzować, a nie czuje się alkoholiczką. Nie piję zresztą codziennie, a w tygodniu to praktycznie nigdy, na urlopie jednak pije piwo do obiadu czy drinka po kolacji codziennie i nie widzę w tym problemu.
Zgadzam się ogólnie z dziewczynami, które piszą, że mikrodawki alko nawet regularne nie świadczą o uzależnieniu.

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

Napisane przez olabambola

ja mam chyba zbyt chłopskie podniebienie, bo jedzenie mi smakuje albo nie smakuje z winem i bez wina. Wino czy inny napój nie stanowi u mnie dodatku do jedzenia Albo może i nie piłam win z wyższej półki, które są bardziej wysublimowane, ale szkoda mi kasy na alkohol. Na wodę w butelce też, jeśli mam pitną w kranie.

I bardzo dobrze, każdy ma swoje preferencje, mam wielu znajomych, którzy nie podzielają moich zainteresowań.

[staska_stasia]

Napisane przez PumpkinEyes

Niezły snobizm.

Bez przesady. Co jest złego w sporadycznym piciu dobrego wina, interesowaniu się jego powstawaniem, umiejętności rozróżniania jakichś nut smakowych? Wciąż to lepsze rozwiązanie niż codziennie walenie amareny czy innego zasiarczonego sikacza.

[Monia284]

Napisane przez olabambola

ja mam chyba zbyt chłopskie podniebienie, bo jedzenie mi smakuje albo nie smakuje z winem i bez wina. Wino czy inny napój nie stanowi u mnie dodatku do jedzenia Albo może i nie piłam win z wyższej półki, które są bardziej wysublimowane, ale szkoda mi kasy na alkohol. Na wodę w butelce też, jeśli mam pitną w kranie.

Ja generalnie też więc na co dzień nie mam potrzeby pić. No ale okazjonalnie i wtedy można faktycznie jakieś jedzenie pod wino wymyślić lub na odwrót czemu nie. No ale to jako niezbyt częsty dodatek u mnie.

Uważam że właśnie te codziennie lampki wina nie musi być alkoholizmem. No bo faktycznie jak ktoś lubi, nie wpływa to na jego życie, ale nie czuje przymusu to jest ok. Gorzej jak ktoś właśnie czuje przymus albo wypije i czeka na podwózkę gdzieś jak ma coś do załatwienia. To już problem z alkoholem.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[PumpkinEyes]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566822]Jaki snobizm?[/QUOTE]

Dorabianie jakiejś wzniosłej filozofii do spożywania środków odurzających.

Te wszystkie rauty, sommelierskie degustacje, objazdy winnic i chwalenie się bywaniem na takich jest do cna snobistyczne od zawsze. Normalnie problem pierwszego świata nie móc w czymś takim uczestniczyć.

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ----------

Napisane przez staska_stasia

Bez przesady. Co jest złego w sporadycznym piciu dobrego wina, interesowaniu się jego powstawaniem, umiejętności rozróżniania jakichś nut smakowych? Wciąż to lepsze rozwiązanie niż codziennie walenie amareny czy innego zasiarczonego sikacza.

Czy ja napisałam, że to coś złego? Napisałam, że chwalenie się czymś takim i dorabianie filozofii do picia drogich alkohol jest snobistyczne, bo według mnie jest. No i tak, bo można tylko degustować drogie wina albo walić amarenę w krzakach. Nie ma innych opcji.

[meliandra]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;89566789]że tak sie wtrące do dyskusji- stres może być chwilowy - wynikający z wkurzenia - wiec może jednak zniknąć na drugi dzień. mojej mamie kiedys jej lekarz zalecał na nerwy 2 łyczki koniaczku (a denerwowała sie wlasnie głupotami strasznymi). znam kobiety (w tym jak dawniej, teraz juz nie mam tych dolegliwosci), którym czerwone wino pomagało lepiej niz no-spa na bole miesiączkowe.
no i po kieliszku wina to jednak malo komu przychodzą z tego powodu 'głupie pmysły" i pjackie wbryki.

tak ogólenie to zgadzam się z argumentacją z Gravitsappa - piecie kieliszka codziennie NIE MUSI prowadzić do uzależnienia. O ile ten pijący nie czuje, ze musi wypić codziennie oczywiście.

Ja kilka lat temu przez 2 tygodnie urlopu piłam codziennie wieczorem po 1-2 piwka albo i pól butelki wina. wyszłam z tego.[/QUOTE]


Wyszłaś z tego, że piłaś na urlopie? Trochę dziwne porównanie. No ja też na urlopie więcej wina pija, bo mam okazję pić regionalne, ale przecież nie o tym jest rozmowa, że ktoś w jakimś tam okresie częściej, tylko jak pije codziennie bez okazji.


No skoro ktoś pije codziennie albo bardzo często, to raczej czuje, że musi. Przecież z jakiegoś powodu to robi.


Ja bym zrezygnowała z lekarza zalecającego picie. Niektórzy twierdzą, że lampka wina w ciąży nie zaszkodzi także wiesz

[Monia284]

No ja też uważam że wiadomo dla zdrowia inaczej jak pije się na wolnym przez jakiś czas a potem już się nie pije lub mało a co innego codziennie. Oczywiście taka osoba właśnie pijąca codziennie nie musi być uzależniona, ale wątroba się niszczy.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

Napisane przez PumpkinEyes

Dorabianie jakiejś wzniosłej filozofii do spożywania środków odurzających.



Te wszystkie rauty, sommelierskie degustacje, objazdy winnic i chwalenie się bywaniem na takich jest do cna snobistyczne od zawsze. Normalnie problem pierwszego świata nie móc w czymś takim uczestniczyć.

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ----------





Czy ja napisałam, że to coś złego? Napisałam, że chwalenie się czymś takim i dorabianie filozofii do picia drogich alkohol jest snobistyczne, bo według mnie jest. No i tak, bo można tylko degustować drogie wina albo walić amarenę w krzakach. Nie ma innych opcji.

Mhmm interesujące. I Ty powiesz, że nie masz problemu z alkoholem, tyle że w drugą stronę? Niezłe ego trzeba mieć żeby podsumować czyjeś zainteresowania w taki sposób. Może czytaj zanim coś opublikujesz, bo potem jesteś pierwsza oburzać się o personalne przytyki, podczas gdy sama pozwalasz sobie na niewybredne komentarze. Zresztą cóż, podtrzymuję, że masz pasywno-agresywny styl prowadzenia dyskusji i raczej nie mam ochoty w tym uczestniczyć.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566811]No ale Ty usprawiedliwiasz kawę, a ktoś jedno piwo codziennie na wieczór, bo mu pomaga na sen.
Czy picie alkoholu jest zdrowe? NIE JEST. Etanol jest trucizną, natomiast da się z niego korzystać w rozsądny sposób i nie popaść w szpony wyniszczającego nałogu.
Byłabym głęboko nieszczęśliwa gdybym musiała zrezygnować do końca życia z picia dobrej jakości wina. Po prostu jest pyszne, idealnie komponuje się z jedzeniem, stanowi fajny element spotkań towarzyskich - bardzo lubię wizyty w winnicach połączone z degustacją - nawet odwiedziłam już kilka polskich. Picie wina, szkoła jego podawania, doboru, oceny jest sztuką - ludzie poświęcają na to lata nauki i praktyki.[/QUOTE]

Nigdzie nie napisałam " uzależnienie kawy jest ok", więc nie rzucają mi czegoś, czego nie napisałam. Pije kawę, bo mnie pobudza i ją lubię. To fakt. Nie usprawiedliwiam tego gadkami o zdrowiu, chociaż kawa ma właściwości zdrowotne, ale to inna kwestia.

Sam alkohol zdrowy nie jest, więc tu nie ma co porównywać. Odstawienie kawy trwa kilka dni. Nie powoduje tyłu szkodliwych zmian w organizmie i tak dalej ...

[olabambola]

Napisane przez Monia284

Ja generalnie też więc na co dzień nie mam potrzeby pić. No ale okazjonalnie i wtedy można faktycznie jakieś jedzenie pod wino wymyślić lub na odwrót czemu nie. No ale to jako niezbyt częsty dodatek u mnie.

Uważam że właśnie te codziennie lampki wina nie musi być alkoholizmem. No bo faktycznie jak ktoś lubi, nie wpływa to na jego życie, ale nie czuje przymusu to jest ok. Gorzej jak ktoś właśnie czuje przymus albo wypije i czeka na podwózkę gdzieś jak ma coś do załatwienia. To już problem z alkoholem.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

ja nawet okazjonalnie nie robię jakichś planów winno-jedzeniowych. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś do ryby wziąłby czerwone wino (zawsze mnie to śmieszyło w "Pozdrowieniach z Rosji")

[Monia284]

Rozumiem. Racja chociaż myślę że z ciekawosci mogłabym po prostu okazjonalnie zainteresować się co do czego pasuje. Chociaż jednak zazwyczaj po prostu piłam wino i nie zwracałam bardzo uwagi co do tego jem.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[PumpkinEyes]

[1=4ec13cb18ab3f27b597089e a0d0eff6e72b7e954_64f11b7 24e7cd;89566847]Mhmm interesujące. I Ty powiesz, że nie masz problemu z alkoholem, tyle że w drugą stronę? Niezłe ego trzeba mieć żeby podsumować czyjeś zainteresowania w taki sposób. Może czytaj zanim coś opublikujesz, bo potem jesteś pierwsza oburzać się o personalne przytyki, podczas gdy sama pozwalasz sobie na niewybredne komentarze. Zresztą cóż, podtrzymuję, że masz pasywno-agresywny styl prowadzenia dyskusji i raczej nie mam ochoty w tym uczestniczyć.[/QUOTE]

Mam problem z alkoholem, bo stwierdziłam, że chwalenie się jeżdżeniem po winnicach i przedstawianie picia w kategorii sztuki bez której twoje życie byłoby uboższe jest snobistyczne? Dobre sobie

[milka_70]

Napisane przez PumpkinEyes

Dorabianie jakiejś wzniosłej filozofii do spożywania środków odurzających.



Te wszystkie rauty, sommelierskie degustacje, objazdy winnic i chwalenie się bywaniem na takich jest do cna snobistyczne od zawsze. Normalnie problem pierwszego świata nie móc w czymś takim uczestniczyć.

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ----------





Czy ja napisałam, że to coś złego? Napisałam, że chwalenie się czymś takim i dorabianie filozofii do picia drogich alkohol jest snobistyczne, bo według mnie jest. No i tak, bo można tylko degustować drogie wina albo walić amarenę w krzakach. Nie ma innych opcji.

Na pewno nie masz problemu z alkoholem? Albo ktoś w rodzinie? Twoje reakcje są grubo przesadzone.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

Napisane przez olabambola

ja nawet okazjonalnie nie robię jakichś planów winno-jedzeniowych. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś do ryby wziąłby czerwone wino (zawsze mnie to śmieszyło w "Pozdrowieniach z Rosji")

Teraz już się odchodzi od tego, że jak ryba, to z pewnością białe. Z powodzeniem można sobie wziąć odpowiednie czerwone (zależy też jakie i do jakiej ryby).

[milka_70]

Napisane przez PumpkinEyes

Dorabianie jakiejś wzniosłej filozofii do spożywania środków odurzających.



Te wszystkie rauty, sommelierskie degustacje, objazdy winnic i chwalenie się bywaniem na takich jest do cna snobistyczne od zawsze. Normalnie problem pierwszego świata nie móc w czymś takim uczestniczyć.

---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:10 ----------





Czy ja napisałam, że to coś złego? Napisałam, że chwalenie się czymś takim i dorabianie filozofii do picia drogich alkohol jest snobistyczne, bo według mnie jest. No i tak, bo można tylko degustować drogie wina albo walić amarenę w krzakach. Nie ma innych opcji.

A co sądzisz o alkoholu na weselach?

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[PumpkinEyes]

Napisane przez milka_70

A co sądzisz o alkoholu na weselach?

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Ale w jakim sensie? Pisałam, że nie mam nic do okazjonalnego picia. Do regularnego też w sumie nie, dopóki ktoś nie próbuje publicznie normalizować czy promować tego zjawiska.

[4ec13cb18ab3f27b597089ea0d0eff6e72b7e954_64f11b724e7cd]

Napisane przez PumpkinEyes

Mam problem z alkoholem, bo stwierdziłam, że chwalenie się jeżdżeniem po winnicach i przedstawianie picia w kategorii sztuki jest snobistyczne? Dobre sobie

Rozrywka jak każda inna, nie wiem czy byłaś, ale najwyraźniej nie bardzo masz pojęcie jak wygląda taka degustacja, a jednak wyraziłaś się jak się wyraziłaś. Znaczy wiesz, mnie to w sumie obojętne, ale po wszystkim co piszesz, to tworzy się obraz osoby, które niestety (czego współczuje) ma jakieś traumy związane z alkoholem. Ale proszę, nie projektuj tego na całe społeczeństwo, bo jesteś w błędzie.

[staska_stasia]

Napisane przez Monia284

Rozumiem. Racja chociaż myślę że z ciekawosci mogłabym po prostu okazjonalnie zainteresować się co do czego pasuje. Chociaż jednak zazwyczaj po prostu piłam wino i nie zwracałam bardzo uwagi co do tego jem.

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

Monia, szkoda czasu na takie dywagacje Ja wychodzę z założenia, że skoro mi jakieś połączenie smakowe pasuje, to po co mam drążyć, czy jest ono właściwe i co sobie ludzie powiedzą. Ostatnio na wyjściowym obiedzie w restauracji wzięłam sobie włoskie piwo zamiast wina, mimo że wino bardziej by pasowało. Ale za to właśnie to konkretne piwo kojarzyło mi się z wypadem do Toskanii i jego smak sprawił, że sporo wspomnień stanęło mi przed oczami.