Dlaczego ludzie stają się materialistami? Smutna refleksja na temat znajomych..

[Ballantines_1]

Witam
Chciałabym podzielić się z wami pewną refleksją, która naszła mnie w ostatnim czasie. Miałam koleżankę, jeszcze z gimnazjum. Generalnie zawsze dogadywałyśmy się dobrze, mogłam na nią liczyć. Dzisiaj już jako dorosła kobieta, powyżej 25-roku, w paru letnim związku. Kontakt mamy, tyle, że ja ostatnio zauważyłam, że gdzieś nam się te tematy rozjeżdżają.. My z partnerem mamy dość luźne podejście, w sensie budżet domowy mamy ani duży ani mały, starcza nam na wszystko + odkładamy. Jakoś nie skupiamy się nad tym za bardzo szczerze mówiąc Natomiast każde spotkanie tą koleżanką i jej partnerem wiąże się z wysłuchiwaniem monologu, bo kupili działkę, bo wzięli kredyt na budowę domu. Ja rozumiem, fajnie się pochwalić sukcesem, ale na litość boską o co chodzi, że każda rozmowa toczy się wokół posiadania/nie posiadania? Inny przykład - kupili samochód. I godzina gadki jaki ten samochód nie jest ekstra. No fajnie, ale każda próba zmiany tematu kończyła się fiaskiem, bo samochód i jazda dalej
Nie zrozumcie mnie źle - ja nie jestem zazdrosna, bo nam się układa dobrze i też mamy małe i większe sukcesy na koncie, też te materialne, ale jakoś nie czuję potrzeby nawijania o tym non stop. Gadaliśmy o wakacjach - zamiast nam opowiedzieć co widzieli i jak było, to znowu wakacje kosztowały x i y, a na miejscu to jeszcze coś tam. Nie rozumiem skąd nastąpiła taka zmiana w tych ludziach, trochę mi żal, bo widzę, że trzeba będzie znajomości ochłodzić.. no bo po co się spotykać z kimś, kto nie ma nic innego do powiedzenia, niż ile na co wydał i co ma. Czy zdarzyły wam się takie przypadki w bliskim otoczeniu? Jak myślicie, dlaczego ludzie nagle tak się zmieniają? Woda sodowa uderza do głowy czy o co chodzi?

[goslawka]

Napisane przez Ballantines_1

Witam
Chciałabym podzielić się z wami pewną refleksją, która naszła mnie w ostatnim czasie. Miałam koleżankę, jeszcze z gimnazjum. Generalnie zawsze dogadywałyśmy się dobrze, mogłam na nią liczyć. Dzisiaj już jako dorosła kobieta, powyżej 25-roku, w paru letnim związku. Kontakt mamy, tyle, że ja ostatnio zauważyłam, że gdzieś nam się te tematy rozjeżdżają.. My z partnerem mamy dość luźne podejście, w sensie budżet domowy mamy ani duży ani mały, starcza nam na wszystko + odkładamy. Jakoś nie skupiamy się nad tym za bardzo szczerze mówiąc Natomiast każde spotkanie tą koleżanką i jej partnerem wiąże się z wysłuchiwaniem monologu, bo kupili działkę, bo wzięli kredyt na budowę domu. Ja rozumiem, fajnie się pochwalić sukcesem, ale na litość boską o co chodzi, że każda rozmowa toczy się wokół posiadania/nie posiadania? Inny przykład - kupili samochód. I godzina gadki jaki ten samochód nie jest ekstra. No fajnie, ale każda próba zmiany tematu kończyła się fiaskiem, bo samochód i jazda dalej
Nie zrozumcie mnie źle - ja nie jestem zazdrosna, bo nam się układa dobrze i też mamy małe i większe sukcesy na koncie, też te materialne, ale jakoś nie czuję potrzeby nawijania o tym non stop. Gadaliśmy o wakacjach - zamiast nam opowiedzieć co widzieli i jak było, to znowu wakacje kosztowały x i y, a na miejscu to jeszcze coś tam. Nie rozumiem skąd nastąpiła taka zmiana w tych ludziach, trochę mi żal, bo widzę, że trzeba będzie znajomości ochłodzić.. no bo po co się spotykać z kimś, kto nie ma nic innego do powiedzenia, niż ile na co wydał i co ma. Czy zdarzyły wam się takie przypadki w bliskim otoczeniu? Jak myślicie, dlaczego ludzie nagle tak się zmieniają? Woda sodowa uderza do głowy czy o co chodzi?

Hmmm może po prostu się tym cieszą? Moja siostra teraz buduje dom i też ciągle o tym mówi ile zapłaciła za fundamenty, na ile im wycenili dach, a na ile okna. Musisz wyczuc intencje, ja wiem, że moja siostra się nie przechwała tylko jest przeszczesliwa i dlatego o tym mówi, co faktycznie jest trochę męczące

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Laurencja11]

Nie odbieram tego tak.
Skoro kupujesz działkę, dom, auto są to raczej poważne życiowe wydarzenia i każdy o nich mówi, bo je na swój sposób przeżywa.
Jedni bardziej, drudzy mniej.

[Azhaar]

Napisane przez Laurencja11

Nie odbieram tego tak.
Skoro kupujesz działkę, dom, auto są to raczej poważne życiowe wydarzenia i każdy o nich mówi, bo je na swój sposób przeżywa.
Jedni bardziej, drudzy mniej.

Dokładnie.
Nie wyobrażam sobie kupić działkę czy auto i się z tym ukrywać. Tematy kosztów wychodzą często naturalnie.

Ogólnie cięzko ocenić cokolwiek z tego opisu, bo może ktoś faktycznie się przechwala, a może Ty jesteś przewrażliwiona lub zazdrosna.

Ale generalnie dorosłe życie kręci wokół posiadania i pieniędzy, takie fakty i niewiele z tym zrobisz. Plus ogólnie świat w większości kręci się wokól konsumpcjonizmu.

Dorośli ludzie kupują domy, mieszkania, samochody, telefony, laptopy, telewizory, bulą za żłobek / przedszkole dla dzieci etc. Oczywiscie są wyjątki, ale często tak to wygląda.

Macie z partnerem luźne podejście do budżecie i nie skupiacie się na tym, bo pewnie jeszcze nie podjęliście decyzji o kupnie swojego miejsca lub posiadaniu dzieci. Gdyby tak było, zapewniam, że nagle sprawy budżetu byłyby dla Was bardzo ważne i też byście przeżywali, że wydatki na np. kupno domu / mieszkania to studnia bez dnia. Tylko Wy nie macie o takich sprawach pojęcia i nie rozumiecie o co chodzi.

Oczywiscie kupowanie własnego lokum czy posiadanie dzieci nie jest obowiązkowe, niemniej odnoszę wrażenie że chyba po prostu jesteście ze znajomą na innych etapach życiowych zwyczajnie i pewnych spraw nie rozumiesz.

I nie jest to nic nadzwyczajnego - poznałyście się w gimnazjum, wiec to logiczne, że wtedy takich problemów żadna z Was nie miała Jeżeli zachowanie znajomej bardzo Cię drażni, to zostaje rozlużnic znajomość - rozpad takich wieloletnich znajomości to nic nadzwyczajnego. Aczkolwiek ciężko może Ci być znaleźć znajomych podchodzących pod 30tkę, co to ani o kredytach, ani o samochodach nigdy nie rozmawiają

[evonla]

To, że mówią o kosztach związanych z budową domu, kupnem auta czy też wakacjami, nie świadczy o tym źle. Może mówią, by Was poinformować z jaką sumą pieniędzy może to się wiązać, żebyście mniej więcej wiedzieli ile co kosztuje. Przecież to nie jest chwalenie się, bo czym tu się chwalić, kredytem? Bynajmniej. Natomiast skoro Tobie to tak przeszkadza i masz z tym problem to najwyraźniej jednak wychodzi na to, że podświadomie zazdrościsz im tego, że jeżdżą na wakacje, kupują auto, mają zdolność kredytową, w ogóle plany na przyszłość związane z budową domu, itp. Problemu raczej doszukuj się u siebie, bo to raczej nie świadczy tak całkiem dobrze o Tobie.

[parallel_roads]

Poznałyście się za gówniaka to normalne, że nikt się nie chwalił, że kupił sobie nawy samochód albo że pojechał z żoną na Malediwy do jakiegoś wypasionego kurortu. Myślę, że wiek 25+ to jest dla wielu ludzi taki okres, że zaczynają właśnie się jakieś inwestycje, kredyt na dom, własny samochód, jakieś wakacje większe niż biwak nad jeziorem, no bo człowiek zaczyna zarabiać, coś już tam odłożył i zwyczajnie się cieszy, że ma coś swojego, na co sam zapracował. Gdzieś tam myślę, że to jest ważny temat dla wielu ludzi, większość czuje potrzebę posiadania wielu rzeczy, minimalizm to nie jest jakiś zauważalny trend

Nie zrozum mnie źle, ciężko wywnioskować z Twojego posta czy oni serio tylko o tym mówią czy Ty po prostu chcesz wszędzie widzieć to przechwalanie się (widać jak na dłoni, że gardzisz takim podejściem, określenie 'sodówka uderzyła do głowy), bo już się z koleżanką nie dogadujesz tak jak w gimnazjum. Ale to normalne, 10 lat to kupa czasu, zwłaszcza w tak młodym wieku, sama po sobie widzę, że ja w gimnazjum a teraz to 2 inne osoby, zresztą przez to też wiele znajomości sprzed studiów umarły śmiercią naturalną, bo nie mam już nic wspólnego z laską, z którą się przyjaźniłam 10 lat temu

Jak Ci koleżanka nie pasuje i męczysz się w jej towarzystwie (nieważne tak naprawdę jak jest, ważne, że Ci to przeszkadza) to po prostu ochłodź relację. Podejrzewam, że jeśli będzie miała dziecko to też będziesz zmęczona, że ciągle będzie o tym gadać swoim znajomym, bo sama tego tematu nie będziesz doświadczać i nie będzie on interesujący

[Natalie_Alex]

Napisane przez Ballantines_1

Witam
Chciałabym podzielić się z wami pewną refleksją, która naszła mnie w ostatnim czasie. Miałam koleżankę, jeszcze z gimnazjum. Generalnie zawsze dogadywałyśmy się dobrze, mogłam na nią liczyć. Dzisiaj już jako dorosła kobieta, powyżej 25-roku, w paru letnim związku. Kontakt mamy, tyle, że ja ostatnio zauważyłam, że gdzieś nam się te tematy rozjeżdżają.. My z partnerem mamy dość luźne podejście, w sensie budżet domowy mamy ani duży ani mały, starcza nam na wszystko + odkładamy. Jakoś nie skupiamy się nad tym za bardzo szczerze mówiąc Natomiast każde spotkanie tą koleżanką i jej partnerem wiąże się z wysłuchiwaniem monologu, bo kupili działkę, bo wzięli kredyt na budowę domu. Ja rozumiem, fajnie się pochwalić sukcesem, ale na litość boską o co chodzi, że każda rozmowa toczy się wokół posiadania/nie posiadania? Inny przykład - kupili samochód. I godzina gadki jaki ten samochód nie jest ekstra. No fajnie, ale każda próba zmiany tematu kończyła się fiaskiem, bo samochód i jazda dalej
Nie zrozumcie mnie źle - ja nie jestem zazdrosna, bo nam się układa dobrze i też mamy małe i większe sukcesy na koncie, też te materialne, ale jakoś nie czuję potrzeby nawijania o tym non stop. Gadaliśmy o wakacjach - zamiast nam opowiedzieć co widzieli i jak było, to znowu wakacje kosztowały x i y, a na miejscu to jeszcze coś tam. Nie rozumiem skąd nastąpiła taka zmiana w tych ludziach, trochę mi żal, bo widzę, że trzeba będzie znajomości ochłodzić.. no bo po co się spotykać z kimś, kto nie ma nic innego do powiedzenia, niż ile na co wydał i co ma. Czy zdarzyły wam się takie przypadki w bliskim otoczeniu? Jak myślicie, dlaczego ludzie nagle tak się zmieniają? Woda sodowa uderza do głowy czy o co chodzi?

Nie wiem czy to jest przechwalanie, czy po prostu radość. Ja bardzo lubię i lubiłam mówić o swoich studiach oraz o pracy. Może niektórzy mogą odebrać to jako przechwalanie się, ale dla mnie to bardzo ważne. Moje studia i moja praca były moim marzeniem, poświęciłam wiele czasu i pieniędzy, a także kosztowało mnie to mnóstwo wysiłku, by znaleźć się w miejscu, gdzie jestem, więc chciałabym by moi bliscy to doceniali.

[natalia_t]

Możliwości jest kilka:
1. To o czym pisały dziewczyny wyżej - ty nie masz takich "problemów", te sprawy są dla ciebie jeszcze nudne, nie masz rozeznania, więc jeśli tylko zaczyna się temat to masz w głowie "oesu znowu o tym". A to źle, bo fajnie dopytywać ludzi, którzy są z tym na bieżąco, jak wyglądają takie rzeczy, wymieniać się doświadczeniami. Przynajmniej ja korzystam z takich sytuacji, potem jak przychodzi do kupna samochodu czy mieszkania itp. to już nie jest tak strasznie.

2. Koleżance faktycznie troszkę strzeliło do główki od gotówki, ale jeśli wcześniej nie przejawiała skrajnego materializmu, to minie - wiem po sobie i swoich znajomych.
3. Ogólnie z koleżanką nie współgracie i przelała się czara goryczy.

[90agnieszka90]

Tak, zdarzyła się taka sytuacja. Były narzeczony mojej koleżanki którą znam od gimnazjum. Poznali się w technikum i zostali parą. Po studiach on wyjechał do Warszawy, ona nie chciała opuszczać rodzinnych okolic. Znałam też dobrze tego chłopaka, był miłą, skromną osobą, ale jak już zaczął osiągać sukcesy w tej Warszawie to jego głównym tematem rozmów były pieniądze, wręcz dochodziło do tego że pisał do nas żeby się pochwalić co sobie kupił, gdzie wyjechał i jaką premię dostał, nawet wyciagi z konta mi wysyłał... Para finalnie się rozstała a mi koleżanka powiedziała (tylko nie wiem czy to prawda czy żeby oczernić exa) że on traktował mnie i narzeczonego jak "groszy sort" bo nie zarabiamy tyle co on

[Rena]

Zachowanie z opisu nowobogackie.

[Overcooked]

Kupno działki, domu, droższego samochodu to zwykle nie ot poprzeglądanie w jeden wieczór szpargałów na allegro i chwalenie się ceną tylko duże decyzje wpływające na znaczą część życia. Więc nic dziwnego że o tym mówi. To tak jakby komuś kto poszedł na pierwszy rok studiów zarzucać wywyższanie się i załamywać ręce nad materializmem bo jego tematy zaczęły krążyć wokół sesji, współlokatorów i życia w większym mieście i tym samym zahaczył o ceny warunków, wynajmu i ile kasy schodzi na wyjścia z nowymi znajomymi

[Ellen_Ripley]

Autorko, ale jest różnica między chwaleniem się ceną stricte, a np. opisywaniem czemu taki samochód, gdzie się kupiło (niektórych to najwidoczniej pasjonuje). Nie nawijają Ci przecież przez godzinę na temat ceny (?). Budowa domu poważna kwestia - nie moja bajka, ale wykazałabym wyrozumiałość i grzecznościowe zainteresowanie, gdyby ktoś miał potrzebę o tym poopowiadać.

[sunshinebutterfly]

Autorko, Polska jest wciąż krajem gdzie większość ludzi koło 30 za dzieciaka żyło w biedzie ( w porównaniu do standardów zachodnioeuropejskich) Więc tym samym, kiedy tacy ludzie się czegoś dorabiają (nawet własnego mieszkania) to mają potem potrzebę ciągle o tym opowiadać. Nawet na forum mamy tutaj takie osoby. Tak samo dlatego wielu ludzi rozwala pieniądze na szpanerskie ciuchy czy gadżety zamiast zainwestować lub oszczędzić.
Im biedniejszy kraj, tym więcej takich przypadków.
Mój kolega Rosjanin opowiadał, że ludzie z jego kraju potrafią się doszczętnie zadłużyć, żeby kupić sobie Porsche czy inny luksusowy wóz. Taki tam jest klimat wynikający z tego, że kraj jest ogólnie bardzo biedny. Znajomy z Ukrainy z kolei był w szoku, że w Polsce ludzie zarabiający kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie nie jeżdzą najbardziej wypasionymi brykami i nie próbują wyglądać jak milion dolarów, bo na Ukrainie tak jest.
Im biedniejsze społeczeństwo tym więcej takich zachowań.

Rozumiem pochwalić się inwestycją czy zakupem ale generalnie takie świergotanie co i za ile jest trochę nietaktowne i często jest oznaką kompleksów (oczywiście mówię o przesadnym przechwalaniu się)
Mam przyjaciół, którzy często opowiadają co i za ile kupili, ale to są przyjaciele, którzy wiedzą, że mogą na mnie liczyć i cieszę się ich szczęściem i w takim przypadku uważam, że nie jest to nic złego.
Ja uwielbiam słuchać generalnie o sukcesach innych ludzi nawet obcych ale wiem, że nie każdy tak ma.
Dlatego nie wyobrażam sobie świergotać co i za ile kupiłam do obcych ludzi czy znajomych. Etykieta mówi, że takie zachowania są nietaktem. Poza tym można nieświadomie kogoś urazić już nie wspominając o tym, że można nieświadomie stać się obiektem zawiści co zbyt dobre też nie jest.

[lubiekielbase]

A nie skręca jak ktoś mówi o inwestowaniu i oszczędzaniu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

O ile rozumiem trajkotanie na tematy które kogoś ekscytują, o tyle jak do każdej obtrajkotanej rzeczy/wydarzenia przylepia od razu metkę z ceną choć nikt nie pytał, to uważam go za dość nieobytego.
Jak na dokładkę udowadnia ze jego jest lepsze od wszytkiego innego i wszyscy mają gorsze, to już w ogóle kiepskie wrażenie robi.
To rzeczywiście są dość takie nowobogackie zachowania, jakiś taki brak wyczucia, idący z braku obycia z pieniądzem.

Nie mam nic przeciwko rozmawianiu o pieniądzach, ale można z taktem i wyczuciem a można jak przekupa na bazarze klepać ceny.

Jeśli chce znać cenę czegoś o czym z kimś rozmawiam, pytam i też zawsze w sposób który pozostawia rozmówcy wybór czy powie , czy woli to zatrzymać dla siebie.
Sama też pozostawiam sobie taki wybór i czy komuś odpowiem ile coś mnie kosztowało czy nie, to zalezy w jakiej zażyłości z tym kimś jestem.

[Sabrinasab]

Ja tam autorkę rozumiem.
Sama budowałam dom, kupowałam samochody, czy jeżdżę na wakacje i absolutnie nie trajkotałam znajomym o tym, nawet często nie wspominałam jak ktoś sam nie dopytywał. Strasznie nie lubię tego, gdy ktoś się zafiksuje na jednym temacie i koniec. Wszystko inne jest mało ważne. Ja wtedy zdecydowanie rozluźniamy kontakty.

[mariola_rudakowska]

Zwykła nowobogacka flądra.Zerwałabym wszelkie kontakty,jeżeli Cię to co ona robi, mierzi autorko.Uważam takowe zachowania,za absolutny brak wyczucia.

[Ballantines_1]

Dzięki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi, już tłumaczę co i jak. To nie tak, że mnie te tematy nie dotyczą - właśnie wyremontowałam mieszkanie, może nie generalka, ale roboty troszkę było, własnymi i partnera rękami. I nie nawijałam cały czas o tym remoncie, ani też oprowadzając kogokolwiek po mieszkaniu nie mówiłam - popatrz, te płytki to z firmy tej i tej, kosztowały tyyyle pieniędzy. Samochód też za chwilkę zmieniamy, czekamy tylko na dobrą okazję. Oszczędzamy na dom, ale nie na zasadzie, że już teraz natychmiast, tylko gdzieś w przyszłości i za gotówkę przynajmniej do stanu zamkniętego. Tyle, że ja nie rzucam kwotami jak z rękawa, tylko własnie tak jak wam mówię mniej-więcej jakie mamy plany, jak ktoś zapyta jaki dom, to też opowiem co i jak, natomiast kwoty to tylko i wyłącznie jak kogoś to interesuje, nie na start rozmowy i nie co 5 min. Wiecie, oni potrafią siedzieć przy stole, to rozmowa wygląda tak: "podłogi drewniane, no ale to AŻ xy zł, meble oczywiście na wymiar, stolarz tyle a tyle". Ja nie wiem w jakim kolorze i jakie te podłogi czy jakie meble, ale znam cenę (mebli to nawet z systemem bloom, osobno na każdą ekstra szafkę ).
Nie wierzę w to, że rozmowa dorosłych ludzi zawsze kręci się wokół gotówki, to nie jest normalne. Tak jak z tymi wakacjami - zmieniłam temat na wakacje, bo 2 tyg temu wróciliśmy. I opowiadałam że ładnie, że to i to zobaczyliśmy, że tu warto tu nie. Jako podtrzymanie konwersacji usłyszałam, że oni w tym roku nie, bo oszczędzają, ale jak byli rok temu to kurde ładnie, ale wydali xy zł, a w kanjpach to obiady za tyle i tyle, a wejściówki i lot... i tak dalej. No nie wiem, ja tego nie czuję. Zatkało mnie, bo ja średnio wiem ile mnie co kosztowało, po prostu pojechałąm na fajne wakacje
Jak się tak nad tym zastanowię to faktycznie zwłaszcza on jest z domu, gdzie żyło się normalnie, skromnie. Bez wakacji zagranicznych, bez jakiś super udogodnień. Może to jest powód, że skoro go teraz stać, to musi wszystkim powiedzieć i zakomunikować po 100x? A ona podłapała styl bycia?
Ja się cieszyłam ich szczęściem przy pierwszej czy drugiej rozmowie na ten temat (serio, fanie słyszeć, że im się wiedzie), ale to jest temat poruszany przy każdym spotkaniu i zajmujący 95% tego spotkania.
Rady tutaj innej nie ma, niż ochłodzić kontakty, to wiem. Może jak im trochę głowa ochłonie i tam mieszkają to będzie warto odświeżyć znajomość. Sensu tłumaczenia co ja o tym sądzę czy jakiś moich uwag do ich zachowania nie widzę, bo to raczej niepotrzebne.

[mariola_rudakowska]

Dobrze autorko,że nakreśliłaś całą sytuację i co nieco wyjaśniłaś.
Czytając o owej parze,jawią mnie się osobiście,oni dwoje jako osoby z olbrzymimi kompleksami. Smutne.

[Ballantines_1]

Napisane przez mariola_rudakowska

Dobrze autorko,że nakreśliłaś całą sytuację i co nieco wyjaśniłaś.
Czytając o owej parze,jawią mnie się osobiście,oni dwoje jako osoby z olbrzymimi kompleksami. Smutne.

Mnie smuci zmiana zwłaszcza u koleżanki, bo autentycznie przed poznaniem jego nigdy nie miała takich zachowań. Szkoda mi zwyczajnie starej znajomości, ale co zrobić

[evonla]

Autorko, wychodzi na to, że chcą Wam uświadomić, że są w jakimś stopniu lepsi od Was, skoro ciągle tak podkreślają co ile kosztowało.. Nie ma na to innej rady niż ochłodzenie kontaktów, byłam w podobnej sytuacji. Koleżanka od czasów gimnazjum, wszystko było pięknie ładnie póki w podobnym czasie nie poznałyśmy facetów, z którymi notabene jesteśmy już zaręczone. W moim przypadku zaręczyny przyszły naturalnie, niespodziewanie, a jej chwilę po moich, gdyż kazała facetowi biec do jubilera po pierścionek, bo jak to.. ona gorsza? Później doszła kwestia auta, ja mam swoje własne, Tż również, w ogóle nie było tematu auta, dopóki oni nie kupili swojego, dalej zaczęło się wywyższanie, że mają lepszy (który lepszy wcale nie był), to samo tyczy się mieszkania.. jakieś wyrzuty, że oni muszą oszczędzać, a ja nie, bo mam własne. Tyle, że ciężko pracowałam na to, nigdy nie chwaląc się ile to gotówki na nie odkładam, natomiast oni zarobioną kasę bimbali na głupoty. Taki typ człowieka raczej się nie zmienia, są zamknięci na argumenty inne, niż ich własne. Zakończ lepiej tą znajomość, ja zakończyłam definitywnie i żyje mi się znacznie lepiej

[mariola_rudakowska]

Napisane przez Ballantines_1

Mnie smuci zmiana zwłaszcza u koleżanki, bo autentycznie przed poznaniem jego nigdy nie miała takich zachowań. Szkoda mi zwyczajnie starej znajomości, ale co zrobić

Wierzę że Ci szkoda. Po czasie,człowiek przywiązuje się,przyzwyczaja.Dobrze to rozumiem.Niestety,z podobnego,lub innego powodu,także moje drogi rozminęły się z większością znanych mi ludzi.Cóż.Życie.
evonla.To co piszesz jest strasznie smutne i przykre.

[Midziak]

Napisane przez Ballantines_1

Witam
Chciałabym podzielić się z wami pewną refleksją, która naszła mnie w ostatnim czasie. Miałam koleżankę, jeszcze z gimnazjum. Generalnie zawsze dogadywałyśmy się dobrze, mogłam na nią liczyć. Dzisiaj już jako dorosła kobieta, powyżej 25-roku, w paru letnim związku. Kontakt mamy, tyle, że ja ostatnio zauważyłam, że gdzieś nam się te tematy rozjeżdżają.. My z partnerem mamy dość luźne podejście, w sensie budżet domowy mamy ani duży ani mały, starcza nam na wszystko + odkładamy. Jakoś nie skupiamy się nad tym za bardzo szczerze mówiąc Natomiast każde spotkanie tą koleżanką i jej partnerem wiąże się z wysłuchiwaniem monologu, bo kupili działkę, bo wzięli kredyt na budowę domu. Ja rozumiem, fajnie się pochwalić sukcesem, ale na litość boską o co chodzi, że każda rozmowa toczy się wokół posiadania/nie posiadania? Inny przykład - kupili samochód. I godzina gadki jaki ten samochód nie jest ekstra. No fajnie, ale każda próba zmiany tematu kończyła się fiaskiem, bo samochód i jazda dalej
Nie zrozumcie mnie źle - ja nie jestem zazdrosna, bo nam się układa dobrze i też mamy małe i większe sukcesy na koncie, też te materialne, ale jakoś nie czuję potrzeby nawijania o tym non stop. Gadaliśmy o wakacjach - zamiast nam opowiedzieć co widzieli i jak było, to znowu wakacje kosztowały x i y, a na miejscu to jeszcze coś tam. Nie rozumiem skąd nastąpiła taka zmiana w tych ludziach, trochę mi żal, bo widzę, że trzeba będzie znajomości ochłodzić.. no bo po co się spotykać z kimś, kto nie ma nic innego do powiedzenia, niż ile na co wydał i co ma. Czy zdarzyły wam się takie przypadki w bliskim otoczeniu? Jak myślicie, dlaczego ludzie nagle tak się zmieniają? Woda sodowa uderza do głowy czy o co chodzi?

Nie widzę w tym nic dziwnego - młodzi ludzie robiący tego typu rzeczy pierwszy raz w zyciu mają bardzo często koniecznośc przegadania tego typu rzeczy aby odnaleźc sie lepiej w dorosłości, do tego pewnie traktują cię jako naturalną rówieśniczkę z którą można o tym pogadać i znaleźc zrozumienie.

[parallel_roads]

Napisane przez Midziak

Nie widzę w tym nic dziwnego - młodzi ludzie robiący tego typu rzeczy pierwszy raz w zyciu mają bardzo często koniecznośc przegadania tego typu rzeczy aby odnaleźc sie lepiej w dorosłości, do tego pewnie traktują cię jako naturalną rówieśniczkę z którą można o tym pogadać i znaleźc zrozumienie.

Szczerze to ja też nie, ja wiem, że niektórzy mają wpojone, że tematu cen się nie porusza, bo nie wypada, no i ok, ale inni nie są zblokowani na tym punkcie, a poza tym może po prostu chcą się pochwalić, no kurczę, pierwszy raz kupili samochód, no jakby nieważne. Ale jak jej to nie pasuje to nie widzę sensu się męczyć w imię koleżanki z gimnazjum, skoro teraz tak źle o niej myśli i pojawiają się jakieś argument o snobach, po co się zmuszać

[Ballantines_1]

Napisane przez parallel_roads

Szczerze to ja też nie, ja wiem, że niektórzy mają wpojone, że tematu cen się nie porusza, bo nie wypada, no i ok, ale inni nie są zblokowani na tym punkcie, a poza tym może po prostu chcą się pochwalić, no kurczę, pierwszy raz kupili samochód, no jakby nieważne. Ale jak jej to nie pasuje to nie widzę sensu się męczyć w imię koleżanki z gimnazjum, skoro teraz tak źle o niej myśli i pojawiają się jakieś argument o snobach, po co się zmuszać

Przeczytaj uważnie mój chyba drugi post w wątku i wtedy wyraź opinię proszę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MiamiGlow]

Napisane przez evonla

To, że mówią o kosztach związanych z budową domu, kupnem auta czy też wakacjami, nie świadczy o tym źle. Może mówią, by Was poinformować z jaką sumą pieniędzy może to się wiązać, żebyście mniej więcej wiedzieli ile co kosztuje.

Przepraszam, ale trochę mnie to rozbawiło. Wyobraziłam sobie rozmowę, w której ktoś każdą rzecz opatrza ceną. Polecieliśmy na wakacje samolotem za X złotych, potem mieliśmy nocleg po tyle i tyle za dobę, w restauracji zjedliśmy pyszną pizzę za tyle i tyle, a mężowi jeszcze zachciało się deser, więc doliczyli nam kwotę X.
Nie wiem, ja naprawdę nie kojarzę zbyt wiele takich rozmów, gdzie mówi się o cenach jak ktoś nie pyta. Ostatnio dużo z koleżanką rozmawiałam o jej zakupie mieszkania i remoncie i choć sporo mówiła to nie pojawiały się konkretne ceny.



Sent from my SLA-L22 using Wizaz Forum mobile app

[evonla]

Napisane przez MiamiGlow

Przepraszam, ale trochę mnie to rozbawiło. Wyobraziłam sobie rozmowę, w której ktoś każdą rzecz opatrza ceną. Polecieliśmy na wakacje samolotem za X złotych, potem mieliśmy nocleg po tyle i tyle za dobę, w restauracji zjedliśmy pyszną pizzę za tyle i tyle, a mężowi jeszcze zachciało się deser, więc doliczyli nam kwotę X.
Nie wiem, ja naprawdę nie kojarzę zbyt wiele takich rozmów, gdzie mówi się o cenach jak ktoś nie pyta. Ostatnio dużo z koleżanką rozmawiałam o jej zakupie mieszkania i remoncie i choć sporo mówiła to nie pojawiały się konkretne ceny.



Sent from my SLA-L22 using Wizaz Forum mobile app

Autorka w pierwszym poście napisała dość ogólnie, więc odniosłam się do ogólnych spraw, typu wspomnienie ile kosztuje budowa działki/domu, wakacje czy kupno auta. Swojej wypowiedzi nie rozdrabniałam na szczegóły typu, pojechali na wakacje i powiedzieli, że obiad kosztował tyle, atrakcje tyle i tyle, czy też wyposażenie do domu - takie płytki tyle, robocizna tyle, umywalka tyle, itp itd.

[parallel_roads]

Napisane przez Ballantines_1

Przeczytaj uważnie mój chyba drugi post w wątku i wtedy wyraź opinię proszę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Przeczytałam wszystkie posty i dalej nie widzę w tym nic nienormalnego ¯\_(ツ)_/¯ Tak naprawdę nieważna jest opinia, jak Ci to nie pasuje to przecież moje gadanie nic nie zmieni i nie rozumeim po co miałabyś się zmuszać do kontaktu z nimi

[Finlora]

Naprawdę nie wydaje Wam się dziwne, że ktoś przez 95% spotkania nawija o pieniądzach? Z podawaniem konkretnych cen co ile kosztowało? I przy każdej zmianie tematu i tak gadają o pieniądzach? Bo dla mnie to bardzo dziwne. A już teksty o podświadomej zazdrości autorki...

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

Napisane przez Finlora

Naprawdę nie wydaje Wam się dziwne, że ktoś przez 95% spotkania nawija o pieniądzach? Z podawaniem konkretnych cen co ile kosztowało? I przy każdej zmianie tematu i tak gadają o pieniądzach? Bo dla mnie to bardzo dziwne. A już teksty o podświadomej zazdrości autorki...

Dla mnie też to dziwne. Męczyłaby mnie rozmowa, w której każdy temat sprowadza się do analizy wydatków. Nie przypominam sobie, żebym niepytana komuś opowiadała, ile zapłaciłam za podłogi, kanapę czy samochód albo żeby ktoś opowiadał mnie. Czasami to ważne tak informacyjnie, ale to zwykle jest tylko część tematu. Rywalizacji, kto ma co lepszego też nie lubię i nie potrzebuję.
Tak samo jak ludzie opowiadają o wakacjach, to raczej gdzie byli, co robili i co widzieli, ewentualnie dodadzą, że na miejscu tanio czy drogo.

Wysłane z mojego SM-A705FN przy użyciu Tapatalka