|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2012-03-26, 20:55 | #1 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 933
|
Rodzice niszczą mi życie.......
hej.
szczerze nie myślałam że jeszcze kiedyś bede musiała założyć "problemowy" watek na wizazu, ale niestety musze.. Otoz jakies 1,5 miesiaca temu zakonczylam wybitnie toksyczny i chory zwiazek (zapewne 80% wizazanek dobrze zna ten moj watek..) i juz dlugi czas widze ze to ja powinnam daaaawno rzucic jego i jak chory ten moj "zwiazek" byl.. Ale nie o tym mowa. A wiec bylam z nim 4 lata a ze zwiazek byl chory i toksyczny to mialam zero wyjsc, spotkan, zero zycia jakiegokolwiek poza spotkaniem 1x w tyg z "Misiaczkiem......" On zostawil mnie (najlepsze co mnie w zyciu spotkalo, teraz to widze) i jak doszlam do siebie, postanowilam naprawic swoje zycie, to co zmarnowalam przy nim.. postanowilam odnowic znajomosci, zdobyc nowe.. imprezowac, spotykac sie z ludzmy, wyjezdzac.. no wiecie, po tych chorych 4 latach zaczac w koncu normalnie ŻYĆ.. I o dziwo, zaczelo mi sie udawac - odnowienie znajomosci plus zdobycie wielu nowych, fajnych nie zajelo mi duzo czasu.. od wrzesnia zaczynam 2 kierunek studiow prawo, z ktorego dla tego ch..zrezygnowalam.. dostalam super prestizowy staz w zawodzie z ktorego robie obecne studia(co prawda za free) ale taki o ktorym myslalam ze nawet nie mam co marzyc.. sypia mi sie wrecz jak z rekawa propozycje od bardzo starych jak i nowych znajomych roznych fajnych studenckich imprez, wyjsc na piwko/spacer/kawke ..wszystko o czym marzylam bedac 4 lata z tamtym gnojkiem a czego nie mialam.. juz myslalam ze wszystko w koncu na zasadzie karmy/sinusoidy zaczyna mi sie super ukladac, ze bede normalnie imprezowala, wychodzila z ludzmy, smiala sie, bawila, randkowala.. ale .. mylilam sie, okazalo sie ze jak nie ex Tz to rodzice musza niszczyc mi zycie ;( otoz mieszkam z nimi i nie mam jak sie wyprowadzic poniewaz nie zarabiam (mam baaaardzo prestizowy staz, naprawde super sprawa, ale przez najblizsze 3-4 miesiace nie dostane złamanego gorsza wiec zostaje na łasce rodzicow) a na prace dodatkowo jakas nie ma szans bo staz pochłania dobre 8 h dziennie a mam jeszcze uczelnie.. a problem z nimi ma sie tak, ze : - bedac jeszcze z Tz, jakies 5 miesiecy temu poznałam przez neta cudownego faceta (nie, nie czat, strona randkowa, ani nic podobnego, generalnie przez przypadek) ktory jest super (na tyle na ile go znam oczywiscie) z charakteru, dobry, kulturalny (wiem ze to tylko przez neta i moze udawac dlatego dodaje ze na tyle, na ile go poznalam) jest lekarzem i mieszka 500 km ode mnie. Ogolnie po miesiacu znajomosci zaczelam ostro cos do Niego czuc, ale ze byłam uzalezniona i opetana przez tamtego gnoja, odsuwalam od siebie mysli ze mogloby nas cos laczyc i nasze stosunki byly czysto kolezenskie mimo ze on tez zaczał czuc miete do mnie, byly ciagle rozmowy na gg, telefoniczne, smsy..wciaz chcielismy sie spotkac jakos ale ja go odsuwałam, wiadomo czemu.. Teraz uznalismy ze jednak trzeba sie spotkac.. chcemy sprawdzic czy w "realu" tez sie tak sobie spodobamy, czy tez miete do siebie bedziemy czuli.., chcemy spedzic razem weekend i poznac sie blizej i zadecydowac co dalej, jak bysmy chcieli to kontynuuowac to bysmy sie widywali co 2 tyg (plus codzienny kontakt elektronyczny) a gdyby cos powaznego z tego wyszlo, to albo on by sie przeniosł do mojej miejscowosci, albo ja do Jego. Tyle ze on jest lekarzem,czasem spedza 3 dni i 3 noce pod rzad w szpitalu na dyzurze i on 1 moglby przyjechac dopiero w maju a nawet i czerwcu bo konczy specjalizacje chirurgiczna i ma horror z tym.. a ze juz strasznie nie mozemy sie doczekac siebie, uznalismy ze wpierw ja przyjade a potem caly czas On by jezdził a potem bysmy cos wymyslili, w zaleznosci czy cos powaznego by z tego po czasie bylo, czy nie. Problem? Rodzice nie pozwalaja mi jechac (musieli sie dowiedziec, bo finansowo jestem na ich łasce..) i jest mega awantura o to.. - mam mnóstwo propozycji wyjsc na piwko od starych (nawet jeszcze z gimnazjum) znajomych jak i nowych poznanych gdzies na roku czy przez znajomych.. ale wszyscy pracuja, wiec piwko wchodzi w gre na 19,20 a czasem i 21. Jak wyjde na 20, musze o 21 juz łamac nogi do domu, zeby o 22 byc, a do 22 jestem zasypana juz kilkoma smsami od matki kiedy bede, jak jest, gdzie jestem, odpisz etc plus przynajmniej 2 telefonami (w ciagu tej godziny...) a jak powiem ze umowilam sie na 21 to juz jest problem i zachowuje sie jakbym nie wiem co chciala zrobic.. - chcialam jechac w koncu za granice (nigdy w zyciu jeszcze nie bylam a mam 23 lata..) z 2 kumpelami ze studiow lub moze tym facetem o ktorym juz pisalam o ile cos by z tego wyszlo, to matka mowi ze po 1 nie da mi zlotlowki bo nie pusci mnie nigdy nigdzie samolotem a jakbym sama miala kase to sie nawet pod kolami na lotnisku polozy. Wygrala tez na mnie talon (czesto gra w konkursach)z biura podrozy wartosci 4 tys. wszystkie miejsca ktore mnie mega interesuja sa samolotami, powiedziala ze w tym wypadku podrze ten talon........ - nawet jak wyjde do sklepu po jakies zakupy na obiad i np dojscie i powrot tam zajmuje 20 min, a mnie nie ma 40, bo chce wracac dluzsza droga bo jest ladna pogoda i chce sie wywietrzyc , to ona juz wydzwania jak szalona. - oczywiscie z tego ze od wrzesnia chce isc zaocznie na prawo juz jets mega problem, mega gnoj, mimo ze mowie, ze sama bede sobie placila za studia.... I tak były TONY rozmow zarowno z matka jak i ojcem, jak i obojgiem. Awantury. Znow rozmowy na spokojnie.. NIC nie pomaga. Jak ja mam znaleźć milosc, stowrzyc zwiazek, znalezc przyjaciolke jakas, wybawic sie, imprezowac, korzystac ze swojej mlodosci, po prostu NORMALNIE ZYC, jak oni na kazdym kroku rzucaja mi klody pod nogi ? juz sie cieszylam ze w koncu zaczynam ZYC po uwolnieniu sie od takiego gnoja ze swojego zycia, z jakim zmarnowalam prawie 4 lata, juz tak sie cieszylam, ze w koncu bede normalnie wychodzila, imprezowala, smiala sie, tanczyla, pila piwko ze znajomymi, randkowala normalnie... juz myslalam ze wszystko sie cudownie uklada no i znow sie przeliczylam.. Najgorsze jest to, ze wiem, ze gdyby nie zachowanie moich rodzicow, jakos bym sobie super poukladala, imprezowabym ze znajomymi, wychodzila z ludzmi, z kolezankami, na piwko, spacery, kawke.. moze by sie udalo z tym panem o ktorym juz pisalam moze nie - niemniej znamy sie kilka miesiecy, kontakt jest codzienny i to swietny wiec mysle, ze warto sprobowac mimo odleglosci.. tak bardzo pragne po prostu zaczac w koncu ZYC a oni podcinaja mi skrzydla co robic ? byly rozmowy, nawet tony, wiec nie doradzajcie rozmow z nimi Edytowane przez SweetDreamer Czas edycji: 2012-03-26 o 20:59 |
2012-03-26, 21:05 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Skoro dopiero 1,5 miesiąca temu (czyli bardzo krótko) uwolniłaś się od "toksycznego gnoja"- jak piszesz, uwierz: każdy, no prawie każdy wyda ci się miły, kochany i że miłość już puka do drzwi- za szybko, za gwałtowanie chcesz rzucić się nowy związek z facetem, który mieszka 500 km dalej- dlatego oporowi rodziców w tym względzie nie dziwię się w ogóle.
Do reszty: albo -albo: skoro jesteś całkowicie uzależniona finansowo od rodziców, to -wybacz- ale grasz wg ich kart, bo niezalezność, wolność wymaga, aby robić to na własny koszt. Trzeba zacisnąć zęby, zrobić swoje ze stażem, a potem poszukać pracy, aby mieć własny dochód i zacząć realizować swoje marzenia. Edytowane przez madana Czas edycji: 2012-03-26 o 21:07 |
2012-03-26, 21:12 | #3 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Nie pakowałabym się na Twoim miejscu w te drugie studia (zaoczne) wiedząc, że będę w ten sposób uzależniona od rodziców - nie tylko psychicznie jak obecnie, ale i całkowicie finansowo, w wieku 20-kilku lat.
W pewnym momencie normalne staje się nie proszenie o wyjścia i późniejszy powrót, tylko normalna informacja, gdzie i z kim wychodzisz i kiedy będziesz, jeśli mieszkasz z nimi. Próbowałaś poinformować raz a dobrze, że wychodzisz, a potem nie odbierać natarczywych telefonów, nie przejmować się krzykami, szantażami emocjonalnymi? W domu Cię chyba nie zamkną, pasem nie zleją, więc nie wiem jakie jeszcze konsekwencje można wyciągać wobec 20-kilkuletniej osoby. Szlaban? Śmieję się, bo Twoi rodzice nie zauważyli, że jesteś dorosła. Na Twoim miejscu zrobiłabym staż, i jeśli masz w perspektywie pracę po nim, wiałabym z domu.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
2012-03-26, 21:13 | #4 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 933
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
ale ja go poznalam jeszcze dluuugo zanim zerwalam z toksycznym gnojem i juz wtedy mi sie taki wydawał.
i wiadomo, ze musze byc ostrozna i zamierzam. a co do reszty - ale staz jednak dlugo jeszcze potrwa a ciezko rezygnowac z normalnego zycia, zwlaszcza jak tak sie go pragnelo.. Cytat:
|
|
2012-03-26, 21:17 | #5 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Nie będziesz miała normalnego życia dopóki ich nie uświadomisz, że jesteś dorosła, dopóki do nich to nie dotrze.
Za pomocą perswazji - jeśli musisz już mieszkać z nimi, bo się przecież nie roztroisz między staż, studia i zarabianie na siebie, albo za pomocą usamodzielnienia się, tylko w sposób przemyślany, na pewno nie na zasadzie "ja wam pokażę" - żeby nie wrócić z podkulonym ogonem.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
2012-03-26, 21:29 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 64
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
madana to nie tak, że autorka postu powinna, jak Ty to ujęłaś grać wg kart rodziców. Co to wgle za określenie?
A gdzie zrozumienie ze strony rodziców? Próba pomocy w odbudowaniu zmarnowanego życia? Też jestem na utrzymaniu rodziców, też studiuję, ale mimo finansowego uzależnienia nikt mnie nie zasypuje setkami smsów i nikt mi nie mówi, kiedy mam wrócić. Jestem uczciwa wobec rodziców, oznajmiam im gdzie z kim i na ile wychodzę i nie ma problemu, oni się nie martwią. Wyjścia są chyba dwa albo odczekać ten czas stażu i znaleźć pracę. Albo własnie nie przejmować się gadaniem rodziców, w końcu do nich może dotrze.
__________________
Fascynująca historia młodej dziewczyny opisywana na łamach prywatnego blogu o miłości, problemach, codziennym życiu... |
2012-03-26, 21:34 | #7 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Sorry, ale dorosłość = samodzielność chociaż w pewnym stopniu: gdy byłam studentką, wiedziałam, że na wyjazdy itp muszę sama zarobić, bo matki-wdowy nie było stać opłacić mi wszystkiego, co mi wpadło do głowy. Zarobiłam, jechałam, matkę tylko informując. |
|
2012-03-26, 21:36 | #8 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 2 299
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Po pierwsze, gratuluję konsekwencji, jestem z Ciebie dumna, że do niego nie wróciłaś
Po drugie, na Twoim miejscu zacisnęłabym zęby na te 3-4 miesiące stażu, a potem poszukała jakiejś pracy i starałabym się wyprowadzić, zacząć żyć na własny rachunek. Bo innego wyjścia szczerze mówiąc nie ma, nie czarujmy się że rodziców da się zmienić. |
2012-03-26, 22:22 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33160192]Po pierwsze, gratuluję konsekwencji, jestem z Ciebie dumna, że do niego nie wróciłaś
Po drugie, na Twoim miejscu zacisnęłabym zęby na te 3-4 miesiące stażu, a potem poszukała jakiejś pracy i starałabym się wyprowadzić, zacząć żyć na własny rachunek. Bo innego wyjścia szczerze mówiąc nie ma, nie czarujmy się że rodziców da się zmienić.[/QUOTE] Dokładnie. Twoim rodzicom nie podoba się, że balujesz za ich kasę i mają do tego pełne prawo. Zrób wszystko, żeby być chociaż trochę niezależna.
__________________
|
2012-03-26, 22:29 | #10 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Czytałam Twoje poprzednie wątki.
Przeglądnęłam je dla odświeżenia... bo aż mi się wierzyć nie chciało, że wieczną miłość do tego, jak teraz o nim piszesz, "gnoja" deklarowałaś jeszcze niecałe trzy tygodnie temu, dwa tygodnie temu, po tym, jak już niby Ci przeszedł, analizowałaś z wieeeelkim zapałem to, co na temat Waszego związku miala do powiedzenia siostra "gnoja". Nie chce mi się specjalnie wierzyć w to, co czytam.. jak dla mnie pułap rozechwiania emocjonalnego na poziomie ostatniego wątku + powtarzane w kółko oklepane frazesy o tym, jak to nie przejrzałaś na oczy.. nawet na ironię się silisz w kilku miejscach. Wierzę, że bardzo chcesz, żeby wszyscy, z Tobą samą w pierwszej kolejności, uwierzyli, że otrzepałaś się z przeszłosci i jesteś nowym człowiekiem. Ale tego się nie robi na pstryknięcie palców. Postaw się w sytuacji Twoich Rodziców.. ledwo co musieli patrzeć, jak ich Córka przechodzi przez koszmarne załamanie, wieńczące bardzo długi, patologiczny i wyniszczający związek a widzą, że ładuje się w kolejną relację z mężczyzną.. do tego dla nich obcym. Ba, ona go na oczy nie widziała, ale chce do niego jechać 500km. Szykuje się nawet na zagraniczne wakacje w jego towarzystwie. Czujesz to? Bo ja na miejscu Twoich Rodziców rwałabym włosy z głowy. Ze strachu, w co się znowu chcesz wpakować. Podobnie z Twoimi dłuższymi wyjściami z domu, czy wyjsciami ze znajomymi, ja się wcale nie dziwię, że Twoi Rodzice są przesadnie opiekuńczy. Dziewczyno, Tobie potrzeba spokoju, odpoczynku, naprawdę porządnej terapii.. a nie odbijania sobie zaległych szaleństw i szukania na siłę kolejnego związku. Daj sobie trochę czasu . Pobądź sama, popracuj nad samooceną, ten świetny staż na pewno da Ci jakąś mała cegiełkę na której będziesz mogła zacząć budować poczucie własnej wartości.. później przyjdzie jakiś kolejny sukces, po nim następny. Praca nad własnym rozwojem, psychoterapia, uregulowanie sobie życia.. to jest moim zdaniem bardziej konstruktywna droga, niż pakowanie się na siłe w związek z nowym "ideałem". Jak myślisz, jak będzie wyglądała Twoja przyszłość, jeśli trafi Ci się kolejny facet, który wyczuje, że można Cię do siebie przywiązać kilkoma rymowankami i ckliwą balladą na trzy akordy? A później bezkarnie gnoić?
__________________
I'm feelin' posh so address me with an accent. |
2012-03-27, 00:00 | #11 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 128
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
100 % racji...... chyba trochę się nakręciłaś z tym gościem , skoro wspominasz już o wyjeździe na wakacje itp..... lekarz rzekomo i 23letnia dziewczyna ?? troszkę to śmierdzi........ a co do rodziców to niestety takie są uroki mieszkania z nimi i na ich koszt jakby nie było. ...czasami można pozory stworzyć dla ich zadowolenia i uśpić ich czujność |
|
2012-03-27, 00:07 | #12 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 2 299
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Matka skłonna jest kłaść się pod koła samolotu, żeby tylko córka nie wyjechała za granicę, a nie zrobiła nic przez 4 lata jej toksycznego związku? Przysięgam, ja bym swoją córkę w piwnicy zamknęła, jakby było trzeba, żeby tylko się spotykała z takim śmieciem. Trochę wybiórcza ta 'troska' moim zdaniem. Wszystko fajnie, nawet jak córka jest niszczona psychicznie, dopóki jest w domu i nigdzie nie wychodzi ani nie wyjeżdża. |
|
2012-03-27, 06:28 | #13 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Autorko wątku, zmądrzej, wlej sobie w końcu do głowy nieco zdrowego rozsądku, bo niestety ale nadal nie widać po Tobie nadmiaru tego typu cech. Jak rodzice zobaczą, że zmieniłaś myślenie i nie latasz za kolejnym facetem, gdy ledwo skończyłaś niedobry związek, to może Ci w końcu zaufają. Obecnie nie mają ku temu większych podstaw. |
|
2012-03-27, 08:32 | #14 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 106
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Co do tego niby lekarza, zgadzam się z dziewczynami. Mi też to trochę "śmierdziało", gdy czytałam Twój post - jakieś takie nierealne. Za szybko też moim zdaniem chcesz się pakować z jednego związku (na dodatek wyniszczającego) w drugi. Uważam, że po zakończeniu każdego dłuższego związku, zwłaszcza toksycznego, wyniszczającego psychicznie, potrzeba czasu dla siebie, trzeba sobie wszystko jakoś poukładać na spokojnie, wyciszyć się, wynieść jakąś lekcję na przyszłość, a nie od razu pakować się w coś nowego.
Myślę, że moja mama też nie poparłaby chęci wyjazdu do faceta, którego znam z internetu, zwłaszcza, gdy niedawno rozstałabym się z jakimś jak piszesz - gnojem. Ale może to z tego wynika, że obie jesteśmy wyczulone na internetowych oszustów - nie twierdzę, że przez internet nie można kogoś fajnego poznać, na pewno są związki, które tak się rozpoczęły, ale chodzi mi o taki zdrowy rozsądek - wiesz to, że fajnie się gada przez internet, smsy czy nawet telefon jeszcze moim zdaniem nie świadczy o jakimś pokrewieństwie dusz, świetnym dogadywaniu się i w ogóle. Tak naprawdę wszystko wychodzi w realu. Wierzę, że można zacząć znajomość przez internet, ale nie poznać jakim ktoś jest człowiekiem i zakochać się przez internet. Ja bym zachowała ostrożność, raczej bym nalegała, aby to ten facet przyjechał do mnie, tak chyba byłoby bezpieczniej. Ostrożności nigdy za wiele w takich sprawach. Druga sprawa to te Twoje wyjścia - ja chyba w przeciwieństwie do większości jestem trochę oburzona postawą Twoich rodziców i trochę Cię rozumiem. No ludzie - rozumiem że jest na ich utrzymaniu, więc powinna się z nimi liczyć i tak naprawdę zacznie żyć po swojemu jak będzie na swoim, ale dla mnie oni traktują autorkę jak niewolnicę. Matka zabrania jechać na wakacje, które i tak są bezpłatne, bo je wygrała. Wypisuje co pięć sekund do 23-letniej dziewczyny, gdzie jest, z kim, że ma natychmiast wracać? Powrót najpóźniej o 22? Nie może iść na studia, które SAMA SOBIE OPŁACI? Chore to. Ja rozumiem troskę, żeby nic jej się nie stało i w ogóle. Ale u mnie nigdy czegoś takiego nie było - wracam kiedy chcę, robię co chcę, moja mama rozumie rozumie że młodość musi się wyszaleć, a ja rozumiem że ona ma ograniczone możliwości finansowe, nie zawsze mogę sobie pozwolić na wszystko. Mogę wracać kiedy chcę, bo moja mama wie, że mam godnych zaufania przyjaciół, którzy odwiozą lub odprowadzą w razie czego. Zresztą myślę, że u autorki nawet nie chodzi o kasę, o to że ona przepuszcza ich kasę na rozrywki, tyko o życie pod kloszem i takie "nie pójdziesz, bo NIE!!!". W sumie nie wiem jak Ci pomóc - albo spróbować rozmawiać i negocjować, buntować się, albo zacisnąć zęby i jak najszybciej spadać z domu na swoje i żyć po swojemu. Cytat:
|
|
2012-03-27, 09:38 | #15 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33162301]Ja to odbieram trochę inaczej.
Matka skłonna jest kłaść się pod koła samolotu, żeby tylko córka nie wyjechała za granicę, a nie zrobiła nic przez 4 lata jej toksycznego związku? Przysięgam, ja bym swoją córkę w piwnicy zamknęła, jakby było trzeba, żeby tylko się spotykała z takim śmieciem. Trochę wybiórcza ta 'troska' moim zdaniem. Wszystko fajnie, nawet jak córka jest niszczona psychicznie, dopóki jest w domu i nigdzie nie wychodzi ani nie wyjeżdża.[/QUOTE] Też mi się nie podoba, że Rodzice tamten związek na wpół przespali.. może przegapili moment, kiedy zauroczenie nastolatki przerodziło się w uczucie a książę zmienił się w żabę a później bali się mieszać i czekali aż samo przejdzie, tudzież córka dorośnie i sama przejrzy na oczy, może mają poczucie winy za tamtą sytuację, stąd ta przesada teraz..? Może to dość prości ludzie i pierwsze skojarzenie, jakie im nasuwa wyobraźnia na temat zagranicznego wyjazdu swojej naiwnej córki z obcym mężczyzną to porwanie i sprzedaż do burdelu? Wytłumaczeń ich zachowania może być sporo. Metody działania i to, że prawdopodobnie nie reagowali jak trzeba na ten wcześniejszy związek, też mi się nie podoba. Nikt mi jednak nie wmówi, że to, co teraz robią, to "niszczenie życia Autorce". ---------- Dopisano o 10:38 ---------- Poprzedni post napisano o 10:25 ---------- Ależ Rodzice wcale się nie buntują przeciwko pójsciu na drugie studia, to samo z robiniem stażu, to wszystko jest możliwe, bo to oni Autorkę utrzymują. Słowa na ten temat nie było, trochę Cię poniosło. A co do tego, co później pisałaś..Ty jesteś godną zaufania nasolatką, Ty masz godnych zaufania znajomych, Ty wiesz, że nie należy przesadzać, Ty wiesz, że trzeba umieć rozmawiać z Rodzicami o swoich potrzebach i niezależności, Ty jesteś rozsądną dziewczyną. I tak generalnie mówiąc, to masz rację. Tylko że tutaj nie mówimy generalnie, tylko o bardzo konkretnym przypadku, znacznie odbiegającym od normy i to, jak Ty układasz swoje życie nie musi mieć dużego przełożenia na tę konkretną sytuację.
__________________
I'm feelin' posh so address me with an accent. |
2012-03-27, 10:12 | #16 | |||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 106
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Cytat:
Cytat:
__________________
Palące pragnienie swobodnego życia i wędrówki
Błyszczy się w mroku I rośnie we mnie |
|||
2012-03-27, 10:20 | #17 | |
nyan nyan ^^
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 2 956
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
[1=a298662d510bb0f537bc3b0 c2466fe273199e5e8_64a898f 2369c4;33162301]Ja to odbieram trochę inaczej. Matka skłonna jest kłaść się pod koła samolotu, żeby tylko córka nie wyjechała za granicę, a nie zrobiła nic przez 4 lata jej toksycznego związku? Przysięgam, ja bym swoją córkę w piwnicy zamknęła, jakby było trzeba, żeby tylko się spotykała z takim śmieciem. Trochę wybiórcza ta 'troska' moim zdaniem. Wszystko fajnie, nawet jak córka jest niszczona psychicznie, dopóki jest w domu i nigdzie nie wychodzi ani nie wyjeżdża.[/QUOTE] Tu także. Autorka twierdzi, że sobie sama opłaci studia, póki co nie ma możliwości zarobku i nie zdziwiłoby mnie, gdyby niechęć rodziców wywołana była obawą, że będą musieli łożyć grubą kasę na zaoczne studia córki. Autorko, poza faktem, że nie jesteś już z Misiaczkiem, nie widzę u Ciebie żadnych zmian. Chcesz przekonać siebie i wszystkich wkoło, że Twoje problemy się skończyły, a Ty jesteś nowym człowiekiem. Ale to tak nie działa, odejście od faceta jest początkiem. W dalszym ciągu jesteś bezgranicznie naiwna, rozdygotana emocjonalnie i potwornie egocentryczna. Żyjesz wyobrażeniem jakiegoś faceta, którego nigdy dotąd nie spotkałaś, naprawdę uważasz, że wyjazd 500 km od domu do obcego gościa jest rozsądne? |
|
2012-03-27, 10:25 | #18 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
A co do podkreślonego przeze mnie.. wiemy bardzo, bardzo dużo, dziewczyna odsłoniła się w kilku swoich poprzednich wątkach bardzo mocno, z relacjonowaniem postępów w sytuacji z chłopakiem niemal na żywo, wklejaniem prywatnych rozmów włącznie. Polecam rzucić okiem, bo problem omawiany tutaj to tylko cząsteczka.
__________________
I'm feelin' posh so address me with an accent. |
|
2012-03-27, 11:12 | #19 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 106
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Cytat:
__________________
Palące pragnienie swobodnego życia i wędrówki
Błyszczy się w mroku I rośnie we mnie |
||
2012-03-27, 12:39 | #20 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 933
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
od prawie 5 lat nie byłam na ŻADNEJ imprezie w zasadzie..
Cytat:
---------- Dopisano o 13:39 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ---------- nie jestem nastolatka, mam prawie 24 lata. a na studia mam odlozone . ALE awantura jest o to, ze jestem za stara na 2 kierunek i glownie o to im chodzi.. :/ Cytat:
|
||
2012-03-27, 12:52 | #21 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 106
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
Cytat:
Ja np. też nigdy nie byłam za granicą, moi wszyscy znajomi byli. Wiem, że może jakbym nie wiadomo jak się uparła, to bym wyłudziła na to pieniądze od rodziny, ale zwyczajnie mi głupio - wiem że w domu kasa jest potrzebna na inne ważniejsze rzeczy. Będę miała swoją kasę, to będę jeździć. Ale jeżeli to naprawdę nie kwestia kasy, ani załamanego zaufania rodziców do Ciebie, a ich czystej złośliwości - to jak pisałam - ja bym rozmawiała, negocjowała, a w ostateczności zacisnęła zęby i przeczekała, aż się nie usamodzielnię, bo co innego zrobić?
__________________
Palące pragnienie swobodnego życia i wędrówki
Błyszczy się w mroku I rośnie we mnie |
||
2012-03-27, 12:56 | #22 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 933
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
jak rozszalałam ? przeciez pisze, ze nie byłam jakies 5 lat na zadnej normalnej imprezie ani zadnej innej i jak narazie to sie nie zmieniło, niestety, wlasnie przez nich glownie..
a ze studiami tak zamierzam zrobic. Cytat:
---------- Dopisano o 13:56 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ---------- aha i nie, nie zalamalam nigdy ich zaufania, zawsze im o wszystkim mowilam (doslownie, o wszytkim..), sluchalam sie ich.. moze to był moj blad.. |
|
2012-03-27, 16:34 | #23 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
SweetDreamer o tej nastolatce pisałam do Danaryny, ją wybraziłam sobie pochopnie jako nastolatkę, to już zostało sprostowane .
Jeśli ze studiami jest tak jak piszesz, a obawy Twoich Rodziców dotyczą głównie tego, co wypada a czego nie w pewnym wieku, to nie rezygnowałabym z nich na Twoim miejscu. I serio to, co postanowiłaś skomentować w tym wątku to domniemane nazwanie Cie nastolatką i fakt, że nie byłas 5 lat na prawdziwej imprezie? Serio? Ręce trochę opadają.
__________________
I'm feelin' posh so address me with an accent. |
2012-03-27, 17:01 | #24 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Twoje wypowiedzi w tym wątku, jak i jego tytuł zresztą, świadczą o egzaltacji i niedojrzałości emocjonalnej.
Nie umiałaś wyplątać się z dziadowskiego 4letniego związku, dopiero Twój eks facet zrobił to za Ciebie. Drugiego znasz tyle o ile co z neta i wielce zaskoczona jesteś, że rodzice nie chcą Cię do niego puścić ani z nim na wakacje. Myślisz o 2gim kierunku studiów, choć rodzice Cię nie wspierają (na studia Cię stać, czy na wszystkie semestry i na utrzymanie również?). Za dużo im dajesz tego wszystkiego na głowy. Wiesz, że trzymają Cię krótko a Ty z dnia na dzień po latach siedzenia pod kapciem latasz na imprezy, kawy i umawiasz się o 21. Dyskutujesz o planach wakacyjnych nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim, i żeby Ci to zasponsorowali, ledwo wyszłaś z 1 związku już masz na oku następny i oświadczasz, że wybierasz się na kolejne studia. Pretensje, że Ci matka talonu nie da na wakacje, a przecież Ty nigdy nigdzie nie wyjechałaś, są niezbyt uzasadnione (i Ty się dziwisz, że Ci mama nie chce dać biletu do innego kraju), no trudno, chcesz jechać, masz już swoje lata, powinnaś na to zarobić a chcąc uwolnić się od władzy toksycznych rodziców też musisz zacząć zarabiać i się wyprowadzić najlepiej, skoro do bólu Cię kontrolują i pilnują. Skoro tony rozmów nie pomogły, druga tona też raczej nie pomoże. Co możesz jeszcze zrobić, możesz zacząć się stawiać, przestać odbierać telefony, wracać o której chcesz. Czy Cię z domu nie wyrzucą, nie wiemy, ale jeśli Ci płacą za Twoje obecne studia to mogą zacząć Cię szantażować, że Ci nie zapłacą za dalszą naukę. Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2012-03-27 o 17:04 |
2012-03-27, 17:23 | #25 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 804
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Z tego co pamiętam, Twój ojciec jest alkoholikiem, tak?
Wiesz co robisz, biorąc drugi kierunek? Chcesz sobie za cenę zrujnowanej do reszty psychiki przedłużyć dzieciństwo. Uciekasz od życia, odpowiedzialności za siebie w mrzonki. Nawet najzayebistsze wykształcenie świata będzie niczym wobec tego, że zapuszczasz korzenie i uzależniasz się na lata od toksycznych rodziców zamiast próbować od nich uciec. I jeszcze nowy rycerz na białym koniu setki kilometrów dalej... DZIEWCZYNO, PRZYSTOPUJ! można i w pewnym momencie, czasem trzeba, żyć BEZ ŻADNEGO FACETA. Ogarnij się, chodź do psychologa, skończ zaczęte już studia, znajdź pracę i wyprowadź się z domu. |
2012-03-27, 17:30 | #26 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Cytat:
__________________
I'm feelin' posh so address me with an accent. |
|
2012-03-27, 17:39 | #27 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 988
|
Dot.: Rodzice niszczą mi życie.......
Pozostaje się usamodzielnić.
Przykro mi ale masz 23 lata (tyle co ja w sumie) - i no innej metody nie ma. Jesteś na utrzymaniu rodziców, masz ich takich a nie innych - z tego co napisałaś rozmowy nic nie dają - więc nikt nie da ci złotej recepty na przerobienie rodziców tak żeby działali po Twojej myśli. Piszesz, że nie możesz pracować bo masz super staż. No to albo przemęczysz się do końca stażu u rodziców albo rzucisz staż i znajdziesz pracę. Przykro mi ale jest taki moment kiedy życie robi się trudne i "niesprawiedliwe" i trzeba zacząć podejmować ważne decyzje. To jest strasznie przykre kiedy człowiek jeszcze tkwi w gniazdku rodziców i nie musisz z niczego rezygnować bo rodzice się wszystkim zajmują a jego jedyne problemy to zakazy rodziców - ale chcesz o sobie decydować to weź i zadecyduj - zostaniesz, przemęczasz się i coś tam w zamian masz albo coś odpuszczasz i żyjesz na własny rachunek... Cytat:
piszesz, że masz prawie 24 lata.. najwyżej w dowodzie bo robisz z igły widły - nie chcesz podejmować żadnych dorosłych decyzji bo ci przeszkadzają konsekwencje więc nie dziw się, że nic się w twoim życiu nie zmienia a co do nowego faceta.. nie dawno skończyłaś tokstyczny związek i już pakujesz się w kolejny? odpocznij trochę dziewczyno bo wydajesz się mieć spore skłonności do uzależniania się od mężczyzn i akurat trochę czasu sam na sam bez problemów dobrze ci zrobi mam wrażenie, że to nawet nie jest żadne zauraczenie a po prostu reakcja na rozstanie...
__________________
... Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich. 15.02.2017 ♥
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:44.