Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. XIV

[Fufka]

Napisane przez stotek

To skoro tak, to wyjścia są dwa:
1) zmieniasz pracę jak najszybciej, póki jest ku temu rynek, akurat gdy się wdrożysz, pokażesz co umiesz i być może dostaniesz umowę na stałe, wpadnie dziecko i potem prawdopodobnie masz do czego wrócić,
2) nie zmieniasz pracy z uwagi na planowane dziecko.

Ja powiem tak - miałam umowę na stałe, praca była zarobkowo nawet ok, atmosfera i natłok obowiązków już były niefajne. Siedziałam tam "bo chcemy dziecko", a coraz bardziej szargałam sobie nerwy. W końcu odeszłam do nowej pracy, tutaj wytrzymałam rok i znowu zmieniam. Niestety, u nas dziecko to grubszy temat, więc nie oglądam się na jedno i drugie, tylko zmieniam. Bo szczęśliwa i spełniona mama, to zadowolone dziecko

Napisane przez drzewosandalowe

Ja bym na Twoim miejscu została w budżetówce, ale to tylko jakbym była na Twoim miejscu. To jest stabilna praca,jeśli chodzi o ciążę i dziecko...
Ale mówię, ja bym pewnie się przemęczyła i urodziła dziecko, potem można wziąć wychowawczy i myśleć o czymś innym...

Chciałabym (ale nawet jeszcze nie zaczęłam próbować ) odejść na macierzyński w przyszłym roku, oczywiście nigdy nie wiadomo, jak się wszystko ułoży, ale obawiam się, że łatwo nie będzie :/
Widzę po swoich koleżankach, że to idealne miejsce. Póki co pracuję na swoją renomę, by dostać jak najwyższą pensję, no zdaję sobie sprawę, że przez długi czas nic się w tej kwestii nie zmieni. Myślę też o tym, by później zacząć własny biznes, a pracę traktować jako źródło ZUSu. Chodź z tego co tu się przewija, to jest to bardzo trudne do pogodzenia.[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;86626433]Dzięki za odpowiedź.
Z plotkowaniem nie ma u mnie problemu, bo ja się z całej "ekipy" najmniej odzywam, tylko skupiam się na robocie. Akurat jak zaczęłam, to było dość zimno i wilgotno, ale ja nie narzekam - jak się człowiek ubierze odpowiednio, to co za problem. Ale też słyszałam od siostry, że w ogrodnictwie głównie chodzi o szybkość. Ma być dokładnie, wiadomo, ale też chodzi o dotrzymywanie tempa.[/QUOTE]Niestety często jest to także praca na akord.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stotek]

W budżetówce premia zależy od zaangażowania czy są z góry narzucone widełki, wyżej których nie podskoczysz? Jak to jest?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Dagunia]

Sekretarka to tak 2-2,5 netto
Wszystko zależy od obowiązków, znajomości języków (ilości) itp. Ale 3 tys to już z doświadczeniem, dwoma językami.

[MissScully]

Napisane przez Dagunia

Ale 3 tys to już z doświadczeniem, dwoma językami.

W kancelarii tyle nie dostanie, chyba że ma certyfikat LegalEngish

[koralina3]

Napisane przez stotek

W budżetówce premia zależy od zaangażowania czy są z góry narzucone widełki, wyżej których nie podskoczysz? Jak to jest?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tam, gdzie parę lat temu pracowałam było tak, że obligatoryjnie była premia (każdy dostawał kwartalną premię i wynosiło to 25 % zasadniczego wynagrodzenia, cóż szał to nie był, ale zawsze ), natomiast za "przewinienia" (wg uznania pani kierownik) odejmowało się procentowe części tej premii (np. za notoryczne spóźnianie można było dostać tylko 10 % zasadniczego). Wydaje mi się jednak, że system premiowania jest w każdej jednostce budżetowej inny i zależy od przyjętych regulaminów.

[stokrotkapolna1]

Hej, i ja się zamelduje w wątku. Szukam pracy od 1,5 miesiąca. Niby nie jest źle, bo jakieś tam propozycje już miałam, ale albo kasa słaba albo dojazd dość ciężki. Jutro teoretycznie mam iść do nowej pracy (byłam na dniu próbnym), ale dowiedziałam się od mojej poprzedniczki, której nie przedłużono umowy, że atmosfera niezbyt ciekawa, stres i natłok obowiązków, straszny kocioł. Wydaje mi się, że mówi to szczerze i chyba jednak zrezygnuję. Tym bardziej, że jutro mają do mnie jeszcze zadzwonić z zaproszeniem na rozmowy z dwóch innych firm. Z jednej strony chciałabym pracować, ale z drugiej nie chce brać byle czego. Mam zasiłek z UP i oszczędności, więc na parę miesięcy szukania wystarczy. Jak u Was to wygląda, odrzucacie dużo ofert zanim znajdziecie coś sensownego? Czy bierzecie co się trafi, mimo że Wam się nie podoba?

[badbadmoon]

Napisane przez stokrotkapolna1

Hej, i ja się zamelduje w wątku. Szukam pracy od 1,5 miesiąca. Niby nie jest źle, bo jakieś tam propozycje już miałam, ale albo kasa słaba albo dojazd dość ciężki. Jutro teoretycznie mam iść do nowej pracy (byłam na dniu próbnym), ale dowiedziałam się od mojej poprzedniczki, której nie przedłużono umowy, że atmosfera niezbyt ciekawa, stres i natłok obowiązków, straszny kocioł. Wydaje mi się, że mówi to szczerze i chyba jednak zrezygnuję. Tym bardziej, że jutro mają do mnie jeszcze zadzwonić z zaproszeniem na rozmowy z dwóch innych firm. Z jednej strony chciałabym pracować, ale z drugiej nie chce brać byle czego. Mam zasiłek z UP i oszczędności, więc na parę miesięcy szukania wystarczy. Jak u Was to wygląda, odrzucacie dużo ofert zanim znajdziecie coś sensownego? Czy bierzecie co się trafi, mimo że Wam się nie podoba?

Ja co prawda mam pracę, ale ogólnie w trakcie szukania nie brałam tego, co się tylko nawinęło. Miałam trochę oszczędności. Szukałam czegoś z czego się utrzymam i będę zadowolona z wykonywanej pracy.

[Amazoniak]

Jak poczytajcie trochę nasz wątek to się zorientujecie, że są tu zarówno osoby które szukają dłużej, konkretnej pracy ale i takie, które potrzebują szybko znaleźć cokolwiek, byleby zapłacić rachunki. Wszystko zależy od indywidualnych możliwości i sutuacji

[drzewosandalowe]

Napisane przez stokrotkapolna1

Hej, i ja się zamelduje w wątku. Szukam pracy od 1,5 miesiąca. Niby nie jest źle, bo jakieś tam propozycje już miałam, ale albo kasa słaba albo dojazd dość ciężki. Jutro teoretycznie mam iść do nowej pracy (byłam na dniu próbnym), ale dowiedziałam się od mojej poprzedniczki, której nie przedłużono umowy, że atmosfera niezbyt ciekawa, stres i natłok obowiązków, straszny kocioł. Wydaje mi się, że mówi to szczerze i chyba jednak zrezygnuję. Tym bardziej, że jutro mają do mnie jeszcze zadzwonić z zaproszeniem na rozmowy z dwóch innych firm. Z jednej strony chciałabym pracować, ale z drugiej nie chce brać byle czego. Mam zasiłek z UP i oszczędności, więc na parę miesięcy szukania wystarczy. Jak u Was to wygląda, odrzucacie dużo ofert zanim znajdziecie coś sensownego? Czy bierzecie co się trafi, mimo że Wam się nie podoba?

Wychodzę z założenia,że jeśli praca jest częścią życia, to dobrze by było,gdyby nie spędzała snu z powiek.
Jak piszą dziewczyny - wszystko zależy od sytuacji, ale też wieku, jakichś marzeń do spełnienia.


W tym momencie na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że selekcjonuję oferty, bo poprzednie miejsca pracy u mnie były na zasadzie "Długo do końca umowy?", czekałam na godzinę 16.00/do weekendu/do świąt/do urlopu,aby wyjść i zacząć żyć.


Na dłuższą metę praca w miejscu, które nie satysfakcjonuje, nie ma sensu. Moim zdaniem.


Ważne są dla mnie godziny pracy i dojazd - jeśli miałabym wstawać o 5, by dojechać na 8 (bo beznadziejna lokalizacja pracy) i wyjść o 16, by w domu być koło 18, to jadłabym kolację i szła spać - to też mnie nie rajcuje,na dłuższą metę, przy zakładaniu rodziny to by się nie sprawdziło.


No,ale jeśli masz oszczędności, to możesz chwilę "pomarudzić", tylko nie za długo,żeby nie wyszło,że zaraz będziesz na bezrobociu rok i nawet nie zauważysz, kiedy to zleci.

[koralina3]

Najgorsze są poniedziałki. Budzisz się rano i stwierdzasz, że nie masz dokąd pójść... A potem myślisz......
1.Poniedziałek - nadzieja. Nowy tydzień - nowe otwarcie. Na pewno w tym tygodniu coś się uda, ten tydzień przyniesie coś nowego...
2.Wtorek - nic od razu się nie zdarza (tak sobie tłumaczę), ale nadzieje jest."Nie dziś , to jutro" ...
3.Środa - jeszcze nic straconego, wszak do końca tygodnia całe 3 (!) dni, a nadzieja umiera przecież umiera ostatnia (a tak nie można myśleć !)
4.Czwartek- jeśli nie dziś to kiedy???? Resztki nadziei jeszcze się tlą, ale to resztki....
5.Piątek - Cały tydzień zmarnowany. Kolejny tydzień poszedł w ch..

Dziś znów jestem w punkcie 1.

[drzewosandalowe]

Napisane przez koralina3

Najgorsze są poniedziałki. Budzisz się rano i stwierdzasz, że nie masz dokąd pójść... A potem myślisz......
1.Poniedziałek - nadzieja. Nowy tydzień - nowe otwarcie. Na pewno w tym tygodniu coś się uda, ten tydzień przyniesie coś nowego...
2.Wtorek - nic od razu się nie zdarza (tak sobie tłumaczę), ale nadzieje jest."Nie dziś , to jutro" ...
3.Środa - jeszcze nic straconego, wszak do końca tygodnia całe 3 (!) dni, a nadzieja umiera przecież umiera ostatnia (a tak nie można myśleć !)
4.Czwartek- jeśli nie dziś to kiedy???? Resztki nadziei jeszcze się tlą, ale to resztki....
5.Piątek - Cały tydzień zmarnowany. Kolejny tydzień poszedł w ch..

Dziś znów jestem w punkcie 1.

Wiem,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia,ale...ty masz przyjemniej rodzinę, dzieci (dziecko?)
Masz coś do roboty, w sensie, że np. masz dla kogo ugotować, albo np. pójść na wywiadówkę (nie wiem, w jakim wieku masz dzieci,strzelam)
Uprasować coś, uprać...
Ja sobie wstaję, jak otwieram oczy, to myślę, że znów poniedziałek. Facet w pracy (nie mieszkamy razem),więc sms mu nie wyślę, bo się denerwuje dużą ilością pracy i moimi sms... Jak zjem to zjem, albo nie zjem nic, nie muszę gotować, bo nie mam dla kogo i nie wrzucam fot obiadu na instagram więc jem byle co. Umyję włosy,albo nie...i tak do sklepu nie wyjdę, bo nie mam po co. Facet dziś cały dzień zaplanowany i jutro też,więc wcześniej niż środa się nie zobaczymy...
coś poczytam, w tv kompletnie nic nie ma... właściwie całe dnie póki co to wegetacja, plus zastanawianie się jak wrócić do domu rodzinnego,żeby znów nie nazwali mnie przegrywem.....




Matka, która ani dnia od zakończenia studiów nie była na bezrobociu (32 lata pracy w jednej firmie), nie potrafi zrozumieć, że już mam którąś pracę z kolei i nie umiem zagrzać miejsca...

[stotek]

Napisane przez drzewosandalowe

Wiem,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia,ale...ty masz przyjemniej rodzinę, dzieci (dziecko?)
Masz coś do roboty, w sensie, że np. masz dla kogo ugotować, albo np. pójść na wywiadówkę (nie wiem, w jakim wieku masz dzieci,strzelam)
Uprasować coś, uprać...
Ja sobie wstaję, jak otwieram oczy, to myślę, że znów poniedziałek. Facet w pracy (nie mieszkamy razem),więc sms mu nie wyślę, bo się denerwuje dużą ilością pracy i moimi sms... Jak zjem to zjem, albo nie zjem nic, nie muszę gotować, bo nie mam dla kogo i nie wrzucam fot obiadu na instagram więc jem byle co. Umyję włosy,albo nie...i tak do sklepu nie wyjdę, bo nie mam po co. Facet dziś cały dzień zaplanowany i jutro też,więc wcześniej niż środa się nie zobaczymy...
coś poczytam, w tv kompletnie nic nie ma... właściwie całe dnie póki co to wegetacja, plus zastanawianie się jak wrócić do domu rodzinnego,żeby znów nie nazwali mnie przegrywem.....

Ty też masz - dla siebie.

[drzewosandalowe]

Przeglądam oferty pracy i ....

Wymagania (...)

-Sprawnie posługiwanie się zarówno językiem mówionym jak i pisanym




W sensie - polskim???

[stotek]

Obstawiam, że tak.
Nawet na wizazu niekiedy widać, że ludzie nie potrafią się wysłowić. Albo co z tego, że pięknie piszą, jak ledwo mówią.

Kiedyś, chyba na magazyn Amazona, widziałam w wymaganiach "rozumienie otrzymanych poleceń"

[drzewosandalowe]

Nieźle

[koralina3]

Mam rodzinę. Mąż, dzieci dorosłe (młodsze ma maturę, starsze poza domem). Mam pranie, gotowanie i prasowanie. Ale motywacji do powyższych zajęć też mam coraz mniej , bo to samo miałam jak pracowałam i jakoś się wyrabiałam. Czasem pomogę mężowi coś załatwić (w sensie urzędowym, albo typu jedź coś odbierz). Brakuje mi poukładanego dnia. Wszystko mogę odłożyć na później... I brakuje mi pieniędzy. Swoich pieniędzy, takich których zarobienie da mi satysfakcję, choćby byłą to najniższa krajowa (na początek). Nie sztuka poprosić męża , on dobry człowiek, postara się kupić to co potrzebuję, ale ja chcę sama....

2 tyg. temu składałam cv do biura rachunkowego. Jednak nie są zainteresowani , bo znów pojawiło się to ogłoszenie. Nawet nie zadzwonię i nie zapytam. Po co znów słyszeć odmowę?

[drzewosandalowe]

Rozumiem,dlatego napisałam,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...

[megamag]

Dziewczyny, ale to jest problem tak naprawdę z wami, a nie ze światem. Poza pracą zawodową też można produktywnie spędzać czas. Zamiast gapić się w ścianę, mogłybyście na przykład nauczyć się języka obcego albo czegoś innego, co Wam się kiedyś przyda w pracy. Marnowanie czasu to kwestia wyboru.

[stotek]

Oooo albo Excela mocno podszkolić! Jest ogrom kursów, a to naprawdę w wielu pracach się przydaje.

[syklamen]

Popatrz na to tak: masz mase czasu na zajecia,ktorych nie moglas wykonywac, gdu pracowalas tak dlugo jakbys chciala. Jesli o mnie chodzi to mam mase zajec: czas na silownie (gdy bede wracac o 18 z pracy to watpie zebym miala na to sile), gotowanie, przygotowywanie zdrowych posilkow, zajmowanie sie roslinami, kotem i zabawa z nim, sprzatanie mieszkania (zawsze musialam to robic z tz w sobote, a tak sprzatam w piatek I caly weekend dla nas), zakupy na spokojnie, granie w ulubiona gre, mnostwo seriali do nadrobienia, dbanie o siebie (wlosy, maseczki), spotkania i wizyty u rodziny. Moglabym tak wymieniac.

Wyslalam dokumenty na konkurs, zobaczymy jak mi pojdzie. Jednak musze jeszcze sporo czekac na liste osob I sam konkurs.

[Kafkazmlekiem]

Ja się staram szkolić niemiecki i ten kurs marketingu internetowego z Googla robię. Oprócz tego czytam książkę po angielsku o diecie, na którą przeszliśmy - więc przy okazji odświeżam trochę angielski i zdrowiej jem
Ale też tak jak pisze Syklamen: na spokojnie sprzątam, robię zakupy, przeglądam oferty sklepów, odświeżam znajomości, poświęcam więcej czasu na kosmetyczne zabiegi. Ale też marnuję czas na Forum, czytam "normalne" książki itp. No i też dużo czasu idzie na tworzenie/wysyłanie CV, jeśli się trafi ciekawa oferta.

Ale powiem szczerze, że wcale mi się nie chce robić tych kursów. Bo mam poczucie bezsensowności tego. Może muszę poszukać czegoś innego, ale cała ta sytuacja bezrobocia sprawia, że człowiek jest kompletnie zniechęcony do wszystkiego.

[Inez24]

Po raz kolejny czekam na telefon z decyzją w miejscu gdzie chciałabym sie dostać......
Nienawidze tak się czuć...... milion myśli na sekundę .........niby sie nie nastawiam , ale i tak czekam

Ja właśnie będąc na bezrobociu ucze się samodzielnie angielskiego ( wiem , że nie będzie z tego cuda ale zawsze cos przyswoję więcej ) no i excel bo dotychczas nie był mi za bardzo w zyciu potrzebny

[drzewosandalowe]

Napisane przez megamag

Dziewczyny, ale to jest problem tak naprawdę z wami, a nie ze światem. Poza pracą zawodową też można produktywnie spędzać czas. Zamiast gapić się w ścianę, mogłybyście na przykład nauczyć się języka obcego albo czegoś innego, co Wam się kiedyś przyda w pracy. Marnowanie czasu to kwestia wyboru.

Ja się uczę Excela,ale nie oszukujmy się,nie siedzę 8godzin. Powiedzmy te 2-3h. Wstając ok 8, koło 12 jestem po śniadaniu i nauce. Zostaje jakieś 9godzin dnia,nawet 10. Robiąc obiad,słuchając angielskiego podcastu,też nie zajmuje to nie wiadomo ile.
No chyba,że zacznę wstawać o 12

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Słuchajcie, sensacja-rewelacja.
Prawdopodobnie jadę do Holandii na 3 miesiące. Siostra dowiadywała się i za jakieś dwa tygodnie będą potrzebować rąk do szklarni. Tak, że dalej będę zbierać szlify w ogrodnictwie
Oczywiście będę mieszkała u niej.

[Kafkazmlekiem]

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;86636344]Słuchajcie, sensacja-rewelacja.
Prawdopodobnie jadę do Holandii na 3 miesiące. Siostra dowiadywała się i za jakieś dwa tygodnie będą potrzebować rąk do szklarni. Tak, że dalej będę zbierać szlify w ogrodnictwie
Oczywiście będę mieszkała u niej.[/QUOTE]

Woohoo! Fajnie! A może się tam zaczepisz, w innym miejscu później i coś fajnego z tego wyjdzie

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez Kafkazmlekiem

Woohoo! Fajnie! A może się tam zaczepisz, w innym miejscu później i coś fajnego z tego wyjdzie

Eee, nie nastawiam się na stałą emigrację, zresztą siostra też planuje powrót na łono ojczyzny. Ale zastrzyk gotówki na teraz zawsze się przyda. I tak na razie posucha z ofertami tutaj u mnie, a tam, gdzie dorabiam teraz, jestem na czarno. A tak to se angielski też podszlifuję i może ichniego języka liznę.

[Agnek]

Pamiętacie jak pisałam, że na rozmowie byłam zbyt szczera? Właśnie dzwonili i dostałam tę pracę a miałam właśnie zabierać się za pisanie listu motywacyjnego do pracy prawie w zawodzie. Nie wiem co teraz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Kafkazmlekiem]

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;86636362]Eee, nie nastawiam się na stałą emigrację, zresztą siostra też planuje powrót na łono ojczyzny. Ale zastrzyk gotówki na teraz zawsze się przyda. I tak na razie posucha z ofertami tutaj u mnie, a tam, gdzie dorabiam teraz, jestem na czarno. A tak to se angielski też podszlifuję i może ichniego języka liznę.[/QUOTE]

A tam, gadanie takie. Jak już będziesz miała domek nad wodą i łódkę to daj znać, zwalę się na wywczas
A tak serio, to nigdy nic nie wiadomo Fajna opcja

Napisane przez Agnek

Pamiętacie jak pisałam, że na rozmowie byłam zbyt szczera? Właśnie dzwonili i dostałam tę pracę a miałam właśnie zabierać się za pisanie listu motywacyjnego do pracy prawie w zawodzie. Nie wiem co teraz

No nieszczęście Ale co, nie chcesz tej pracy, że się zastanawiasz czy o co chodzi?

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez Kafkazmlekiem

A tam, gadanie takie. Jak już będziesz miała domek nad wodą i łódkę to daj znać, zwalę się na wywczas
A tak serio, to nigdy nic nie wiadomo Fajna opcja

Nie, serio, jadę tam stricte do pracy w ogrodnictwie, zarobię i wrócę
A przez ten czas z siostrą sobie pobędę - nadrobimy te lata, w których nie bardzo nam się układało. Tak, że same korzyści.

[Agnek]

Napisane przez Kafkazmlekiem

No nieszczęście Ale co, nie chcesz tej pracy, że się zastanawiasz czy o co chodzi?

Chcę, chcę. Ale chcę też spróbować 'powalczyć' o pracę w zawodzie. Wysyłać cv mimo, że właśnie dostałam pracę?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz