Zakup mieszkania/budowa domu z partnerem - różnice we wkładzie finansowym

[ZosiaSamosia753]

Chciałabym anonimowo zapytać, jakie rozwiązanie Waszym zdaniem jest najlepsze.

Ja mam działkę (dostałam w spadku) i ok. 50 tys. oszczędności. Rodzice sporo mi pomagali, nawet kiedy już pracowałam. Mogłam sobie spokojnie żyć i odkładać.
Mój partner pochodzi z biednej rodziny, na studiach utrzymywał się sam, później również. Ma kilka tys. złotych oszczędności.

Różnice finansowe (a raczej: różnice w "pochodzeniu") nie są dla nas problemem. Oboje skończyliśmy studia, obecnie zarabiamy prawie tyle samo.

Chcemy razem zamieszkać. Zastanawiamy się nad budową małego domu albo zakupem mieszkania. O finansach rozmawiamy otwarcie - bardzo się kochamy, ale uważamy, że przezorny zawsze ubezpieczony Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy wiele małżeństw kończy się rozwodem.

Na razie wymyśliliśmy, że:
1) Zakładając, że będzie to mieszkanie
Sprzedam działkę i kupię mieszkanie za gotówkę. Mieszkanie będzie w papierach tylko moje.
W związku z tym, że nie będziemy płacić za wynajem ani rat za kredyt, każdego miesiąca mój partner będzie odkładał sobie jakieś pieniądze - może na swoje mieszkanie, aby mieć coś swojego, np. na wynajem?
W razie rozstania - i ja mam mieszkanie i on oszczędności/mieszkanie.

2) Zakładając, że będzie to mieszkanie:
Działkę zostawiam sobie na "kiedyś".
Kupujemy mieszkanie na kredyt - Dajemy wspólny wkład własny (mój) 50 tys. i bierzemy razem np. 80 tys. zł kredytu.

ALBO:
Działkę zostawiam sobie na "kiedyś".
Kredyt biorę sama, aby mieszkanie było na papierze tylko moje.

3) Budujemy dom...
Tutaj już kompletnie nie mam pomysłu ani wiedzy jak to wygląda z punktu widzenia prawa - w końcu dom stanąłby na mojej działce...

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez ZosiaSamosia753

Chciałabym anonimowo zapytać, jakie rozwiązanie Waszym zdaniem jest najlepsze.

Ja mam działkę (dostałam w spadku) i ok. 50 tys. oszczędności. Rodzice sporo mi pomagali, nawet kiedy już pracowałam. Mogłam sobie spokojnie żyć i odkładać.
Mój partner pochodzi z biednej rodziny, na studiach utrzymywał się sam, później również. Ma kilka tys. złotych oszczędności.

Różnice finansowe (a raczej: różnice w "pochodzeniu") nie są dla nas problemem. Oboje skończyliśmy studia, obecnie zarabiamy prawie tyle samo.

Chcemy razem zamieszkać. Zastanawiamy się nad budową małego domu albo zakupem mieszkania. O finansach rozmawiamy otwarcie - bardzo się kochamy, ale uważamy, że przezorny zawsze ubezpieczony Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy wiele małżeństw kończy się rozwodem.

Na razie wymyśliliśmy, że:
1) Zakładając, że będzie to mieszkanie
Sprzedam działkę i kupię mieszkanie za gotówkę. Mieszkanie będzie w papierach tylko moje.
W związku z tym, że nie będziemy płacić za wynajem ani rat za kredyt, każdego miesiąca mój partner będzie odkładał sobie jakieś pieniądze - może na swoje mieszkanie, aby mieć coś swojego, np. na wynajem?
W razie rozstania - i ja mam mieszkanie i on oszczędności/mieszkanie.

2) Zakładając, że będzie to mieszkanie:
Działkę zostawiam sobie na "kiedyś".
Kupujemy mieszkanie na kredyt - Dajemy wspólny wkład własny (mój) 50 tys. i bierzemy razem np. 80 tys. zł kredytu.

ALBO:
Działkę zostawiam sobie na "kiedyś".
Kredyt biorę sama, aby mieszkanie było na papierze tylko moje.

3) Budujemy dom...
Tutaj już kompletnie nie mam pomysłu ani wiedzy jak to wygląda z punktu widzenia prawa - w końcu dom stanąłby na mojej działce...

Pierwsza opcja jest najlepsza ,w razie rozstania każde ma coś swojego
Co do domu to jeśli dom będzie zbudowany na twojej działce to będzie twój, twój mąż będzie mógł się domagać spłaty środków poniesionych na twoja własność, ciężko to zrobić bez sprzedania domu
Jeżeli kupicie mieszkanie z twoja wpłata i będziecie razem spłacać to musisz zawrzeć w umowie kupna że środki na pierwszą wpłatę pochodziły z Twojego majątku odrębnego,znowu w czasie rozstania prawdopodobnie trzeba bedzie sprzedać mieszkanie żeby się wzajemnie posplacac
Wolałabym sprzedać działkę i kupić sobie mieszkanie za gotówkę niż brać kredyt
Pamiętaj że to co dostałaś przed ślubem jest twoim majątkiem osobistym twój partner nigdy nie będzie miał prawa do części tych pieniędzy nawet po ślubie

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Jak długo jesteście razem?




W sumie ciekawi mnie też, gdzie można kupić mieszkanie za 130 tysięcy.

[ZosiaSamosia753]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;86800760]Jak długo jesteście razem?




W sumie ciekawi mnie też, gdzie można kupić mieszkanie za 130 tysięcy.[/QUOTE]

4 lata

W mniejszych miejscowościach można.

Albo kawalerkę bliżej większego miasta

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;86800760]Jak długo jesteście razem?




W sumie ciekawi mnie też, gdzie można kupić mieszkanie za 130 tysięcy.[/QUOTE]
U mnie na osiedlu 2 pokojowe kupi się nawet za mniej. Nie jest to żadna patologiczna dzielnica

[kasiunia788742]

W sumie to ja widzę czwartą opcję - skladacie się równo na wkład własny i bierzecie kredyt wspólnie go składając. Swoje oszczędności trzymasz na lokacie, niech procentują a zaoszczedzi to później liczenia ile procent mieszkania jest kogo.

Te 50 tysięcy z jednej strony jest dużo, ale z drugiej szału nie ma (wiadomo, lepiej ją mieć niż nie mieć ), w sumie nie ma między waszymi zarobkami roznicy bo teraz zarabiacie podobną kwotę.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez kasiunia788742

W sumie to ja widzę czwartą opcję - skladacie się równo na wkład własny i bierzecie kredyt wspólnie go składając. Swoje oszczędności trzymasz na lokacie, niech procentują a zaoszczedzi to później liczenia ile procent mieszkania jest kogo.

Te 50 tysięcy z jednej strony jest dużo, ale z drugiej szału nie ma (wiadomo, lepiej ją mieć niż nie mieć ), w sumie nie ma między waszymi zarobkami roznicy bo teraz zarabiacie podobną kwotę.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Przecież nie złożą się równo na wkład własny, skoro on ma kilka tysięcy, a ona z 10 razy więcej.
Poza tym już bardziej opłaca się zainwestować w mieszkanie, niż trzymać na oszczędnościowym, którego oprocentowanie ledwo pokrywa inflację, albo nawet nie.

[kasiunia788742]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;86800808]Przecież nie złożą się równo na wkład własny, skoro on ma kilka tysięcy, a ona z 10 razy więcej.
Poza tym już bardziej opłaca się zainwestować w mieszkanie, niż trzymać na oszczędnościowym, którego oprocentowanie ledwo pokrywa inflację, albo nawet nie.[/QUOTE]Zawsze można poczekać i dozbierac. Luźny pomysl, bo nie znam szczegółów. Opłaca/nieopłaca - ważniejsze jest to co oboje o tym myślą, czy facet chciałby pół na pół mieszkanie, czy, np. 70%:30%.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;86800784]U mnie na osiedlu 2 pokojowe kupi się nawet za mniej. Nie jest to żadna patologiczna dzielnica [/QUOTE]


Eh. Może czas się przeprowadzić

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;86800882]Eh. Może czas się przeprowadzić [/QUOTE]
Polecam. Sąsiadka z 9-tego właśnie mieszkanie sprzedaje.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Macie wspólnotę majątkową? Konsultujcie wszystko z prawnikiem, bo jak dla mnie opcja 1 nie wygląda wcale tak, jak wam ci wydaje. Jeśli macie wspólnotę, to majątek nabyty po zawarciu małżeństwa jest wspólny, tzn. możecie go dzielić przy rozwodzie. Jeśli ty sprzedasz działkę, a potem kupisz mieszkanie, to ono będzie tylko twoje. Ale to, co on zaoszczędzi ze swoich wypłat, to już wasz majątek wspólny. Kiedy on kupi za te oszczędności mieszkanie, to też będzie majątek wspólny. Moim zdaniem dla niego to kiepski deal, ale i tak powinniście to potwierdzić u prawnika.

[stesia]

ale skoro obecnie zarabiają podobnie to na ten ich ewentualny przyszły majątek do podziału będą się składać po równo, on będzie mógł mieć mieszkanie a ona większe oszczędności

[ZosiaSamosia753]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86801328]Macie wspólnotę majątkową? Konsultujcie wszystko z prawnikiem, bo jak dla mnie opcja 1 nie wygląda wcale tak, jak wam ci wydaje. Jeśli macie wspólnotę, to majątek nabyty po zawarciu małżeństwa jest wspólny, tzn. możecie go dzielić przy rozwodzie. Jeśli ty sprzedasz działkę, a potem kupisz mieszkanie, to ono będzie tylko twoje. Ale to, co on zaoszczędzi ze swoich wypłat, to już wasz majątek wspólny. Kiedy on kupi za te oszczędności mieszkanie, to też będzie majątek wspólny. Moim zdaniem dla niego to kiepski deal, ale i tak powinniście to potwierdzić u prawnika.[/QUOTE]

Na razie nie jesteśmy małżeństwem.

Może kiedyś weźmiemy ślub, ale tylko z intercyzą.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez ZosiaSamosia753

Na razie nie jesteśmy małżeństwem.

Może kiedyś weźmiemy ślub, ale tylko z intercyzą.

Myślałam, że masz te rozkminy, bo jesteście po ślubie
Ja na twoim miejscu wybrałabym opcję 1 w takim razie, ale to już wy musicie postanowić co jest najkorzystniejsze dla was. W życiu bym się nie ładowała w kredyt, zwłaszcza mając do dyspozycji leżącą odłogiem działkę.

[ZosiaSamosia753]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86801605]Myślałam, że masz te rozkminy, bo jesteście po ślubie
Ja na twoim miejscu wybrałabym opcję 1 w takim razie, ale to już wy musicie postanowić co jest najkorzystniejsze dla was. W życiu bym się nie ładowała w kredyt, zwłaszcza mając do dyspozycji leżącą odłogiem działkę.[/QUOTE]

Działka jest położona w bardzo fajnym miejscu...
Tzn. ona nie jest zbyt wiele warta - patrząc na ceny działek w okolicy i powierzchnię - jakieś 70-85 tys.
Ale obok mieszkają naprawdę fajni ludzie, miejsce jest bardzo spokojne - trochę z dala od "cywilizacji", a jednak stosunkowo blisko stacji PKP, przystanku autobusowego, itd.

I ja i TŻ tak po cichu marzymy o małym domku tylko dla nas. Bez sąsiadów obok, nad i pod nami Ale nie wiemy czy to marzenie spełniać już czy dopiero za jakiś czas. Dlatego trochę "boli mnie serce" jak pomyślę, że miałabym tę działkę sprzedać i potem kiedyś szukać nowej...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez ZosiaSamosia753

Działka jest położona w bardzo fajnym miejscu...
Tzn. ona nie jest zbyt wiele warta - patrząc na ceny działek w okolicy i powierzchnię - jakieś 70-85 tys.
Ale obok mieszkają naprawdę fajni ludzie, miejsce jest bardzo spokojne - trochę z dala od "cywilizacji", a jednak stosunkowo blisko stacji PKP, przystanku autobusowego, itd.

I ja i TŻ tak po cichu marzymy o małym domku tylko dla nas. Bez sąsiadów obok, nad i pod nami Ale nie wiemy czy to marzenie spełniać już czy dopiero za jakiś czas. Dlatego trochę "boli mnie serce" jak pomyślę, że miałabym tę działkę sprzedać i potem kiedyś szukać nowej...

Fajni sąsiedzi i spokojna okolica to rzeczy zmienne. Ludzie się mogą wyprowadzić, a okolica rozwinąć we wcale nie tak korzystną.

Co do spełniania marzenia o domku, to już wy najlepiej wiecie jakie macie priorytety. Nie pozwólcie tylko, żeby wam marzenie o domku zaburzyło obraz rzeczywistości Domek to realne koszty - budowa, utrzymanie, poświęcony czas. Ogarnijcie najpierw, czy w ogóle was na to stać, nie tylko finansowo.

[Frezja_1]

Twój partner ma tylko kilka tys oszczędnosci i porywa się na wspólne kupno mieszkania? Wydaje mi się że ma cię za sponsorkę. Po 4 latach znajomosci nie myslał o odłożeniu większej sumy na wspólne życie? Z takim czlowiekiem to co najwyżej wynajmowałabym mieszkanie, w żadnym wypadku nie wchodziłby w grę wspólny zakup.

[ZosiaSamosia753]

Napisane przez Frezja_1

Twój partner ma tylko kilka tys oszczędnosci i porywa się na wspólne kupno mieszkania? Wydaje mi się że ma cię za sponsorkę. Po 4 latach znajomosci nie myslał o odłożeniu większej sumy na wspólne życie? Z takim czlowiekiem to co najwyżej wynajmowałabym mieszkanie, w żadnym wypadku nie wchodziłby w grę wspólny zakup.

A mnie się wydaje, że ocena mojego związku nie jest tematem wątku.
Ja nie mam pretensji do TŻa, że część swoich pieniędzy wydawał na prywatne leczenie mamy zamiast odkładać na przyszłość. A skoro ja nie mam pretensji, to innym nic do tego

Jest też opcja nr 4:
"Zapominamy" o tym, że ja mam 50 tys i działkę i od tej chwili solidarnie odkładamy z naszych pensji na wkład własny i solidarnie 50/50 bierzemy kredyt. Tylko czy jest sens...

[kasiunia788742]

Napisane przez ZosiaSamosia753

A mnie się wydaje, że ocena mojego związku nie jest tematem wątku.
Ja nie mam pretensji do TŻa, że część swoich pieniędzy wydawał na prywatne leczenie mamy zamiast odkładać na przyszłość. A skoro ja nie mam pretensji, to innym nic do tego

Jest też opcja nr 4:
"Zapominamy" o tym, że ja mam 50 tys i działkę i od tej chwili solidarnie odkładamy z naszych pensji na wkład własny i solidarnie 50/50 bierzemy kredyt. Tylko czy jest sens...

W zależności ile czasu miałoby Wam zająć odkładanie.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[ZosiaSamosia753]

Napisane przez kasiunia788742

W zależności ile czasu miałoby Wam zająć odkładanie.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Zakładając optymistycznie, że każde z nas odkłada 1 tys. zł miesięcznie, po 2 latach mamy 50 tys. wkładu własnego, wspólnego.

Jeszcze dodam, że o żadnym sponsoringu nie ma mowy - no, chyba, że ktoś za sponsoring uważa fakt, że TŻ może będzie mieszkał w moim mieszkaniu za free Ale dla mnie to nie problem, więc luz.

Oboje bardzo cenimy sobie niezależność, stąd też pewna niechęć do formalizacji związku, o dzieciach w ogóle nie ma mowy. Raczej nie będzie też wspólnej kasy przy wspólnym mieszkaniu.

[glossyzuz]

ja bym działki nie sprzedała i rozważałabym opcję: moje 50 tys wkład własny, reszta kredyt, a udziały w mieszkaniu rozpisane notarialnie wg wkładu. ale warto przejść się po doradcach kredytowych i zapytać, czy w ogóle jako dwójka prawnie obcych ludzi dostaniecie kredyt i w jakiej wysokości. plus warto wcześniej pomieszkać razem nawet na wynajmie.

[Limonka2738]

Ja właśnie robię opcję numer 1.


Kupuję mieszkanie za gotówkę, a facet odkłada (już od jakiegoś czasu mieszkamy w mieszkaniu mojej rodziny, po prostu kupuję własne, bo to mi się nie podoba, zawsze chciałam biblioteczkę jako osobny pokój i w końcu znalazłam idealny rozkład ) i w razie rozstania ma pieniądze, a w razie wspólnej starości jedziemy na wycieczkę dookoła świata za te oszczędności.

[ZosiaSamosia753]

Napisane przez glossyzuz

ja bym działki nie sprzedała i rozważałabym opcję: moje 50 tys wkład własny, reszta kredyt, a udziały w mieszkaniu rozpisane notarialnie wg wkładu. ale warto przejść się po doradcach kredytowych i zapytać, czy w ogóle jako dwójka prawnie obcych ludzi dostaniecie kredyt i w jakiej wysokości. plus warto wcześniej pomieszkać razem nawet na wynajmie.

Ja pytałam nieoficjalnie kolegę, który jest takim doradcą i powiedział, że sama kredyt na 80 tys. dostanę bez problemu.

Od dawna pracujemy na cały etat, nigdy nie byliśmy bezrobotni dłużej niż 2 tygodnie, także... Myślę, że powinno być ok. Ale oczywiście to temat do sprawdzenia.

[glossyzuz]

Napisane przez ZosiaSamosia753

Ja pytałam nieoficjalnie kolegę, który jest takim doradcą i powiedział, że sama kredyt na 80 tys. dostanę bez problemu.

Od dawna pracujemy na cały etat, nigdy nie byliśmy bezrobotni dłużej niż 2 tygodnie, także... Myślę, że powinno być ok. Ale oczywiście to temat do sprawdzenia.

no właśnie sama więc tu byś została z opcją mieszkanie Twoje plus Ty spłacasz kredyt. a ja obstawiam opcję, gdzie obie strony płacą za mieszkanie.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Ja bym brała opcje numer 1. Myślę, że jest sprawiedliwa dla obu stron plus nie będziecie czekać w nieskończoność aż ktoś tam odłoży kasę.
A skoro planujecie intercyzę, to już w ogóle opcja wspólnej nieruchomości wydaje się bez sensu. To wyraźnie nie da was, jeśli macie takie podejście.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[ViLLeMkA]

U nas jest opcja 1. Z tym że odwrotnie - mój TŻ kupił swoje mieszkanie, w którym wspólnie mieszkamy. Mamy wspólne konto, które zasilamy w zależności od potrzeb 50:50 i z niego opłacamy czynsz, rachunki, jedzenie, wspólne wyjścia itp.
Mieszkamy tak już ok. 3 lata

Problemy widzę takie :
1) co jeśli kupię swoje mieszkanie (tak bardziej inwestycyjnie, bo nie zamierzam się wyprowadzać). Czy powinnam środki z wynajmu wpłacać na nasze wspólne konto? Ja uważam, że to byłoby nawet fair, a mój TŻ uważa, że 'ale przecież to byłoby Twoje mieszkanie'

2) remonty - nie moje mieszkanie więc się nie dokładam. Z drugiej strony używam ciężka sprawa. Jak najbardziej kupuje rzeczy użytkowe - wyposażenie kuchni, firanki, zasłony, pościel, odkurzacz.

Myślę, że w dłuższej perspektywie chciałabym jednak żebyśmy kupili wspólne mieszkanie. Co prawda nie ma u nas żadnych problemów na tle finansowym czy na tle poczucia niesprawiedliwości, ale myślę, że w dlugim terminie będzie to wygodniejsze


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ZosiaSamosia753

4 lata

W mniejszych miejscowościach można.

Albo kawalerkę bliżej większego miasta

Skoro myślicie o kawalerce to chyba średnio stać was na budowę domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 09:16 ---------- Poprzedni post napisano o 09:11 ----------

Napisane przez ZosiaSamosia753

Zakładając optymistycznie, że każde z nas odkłada 1 tys. zł miesięcznie, po 2 latach mamy 50 tys. wkładu własnego, wspólnego.

Jeszcze dodam, że o żadnym sponsoringu nie ma mowy - no, chyba, że ktoś za sponsoring uważa fakt, że TŻ może będzie mieszkał w moim mieszkaniu za free Ale dla mnie to nie problem, więc luz.

Oboje bardzo cenimy sobie niezależność, stąd też pewna niechęć do formalizacji związku, o dzieciach w ogóle nie ma mowy. Raczej nie będzie też wspólnej kasy przy wspólnym mieszkaniu.

Mając takie oszczędności wolałabym jak najszybciej kupować mieszkanie i nie bujać się kolejnych dwóch lat z wynajmem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[groszek75]

Na razie bym wybrala opcje nr 1. Kupuj mieszkanie, on odkłada i żyjcie sobie fajnie , a życie pokaze dalej co zrobicie. Moze dom za x lat itd.

U nas bylo, ze nam tata kupowal mieszkania, i jak poznalam obecnego meza, to juz mialam mieszkanie. Czyli po slubie bylo moje. I tak sobie żylismy, że w koncu wymyslilismy dom. Teraz jest wszystko wspolne i tyle.

[ZosiaSamosia753]

Dziękuję za odpowiedzi

Jeszcze się zastanawiamy nad rozwiązaniem, ale Wasze wpisy sporo rozjaśniły mi w głowie. Doszłam do wniosku, że chcę, aby mieszkanie było tylko moje. To już nie podlega dyskusji

Zastanawiam się jeszcze nad sprzedażą działki...

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez ZosiaSamosia753

Dziękuję za odpowiedzi



Jeszcze się zastanawiamy nad rozwiązaniem, ale Wasze wpisy sporo rozjaśniły mi w głowie. Doszłam do wniosku, że chcę, aby mieszkanie było tylko moje. To już nie podlega dyskusji



Zastanawiam się jeszcze nad sprzedażą działki...

Ja bym działkę sprzedała i brała jak najmniejszy kredyt. Nic na niej nie zarabiasz obecnie. Chyba, że ceny gruntu mocno się zmieniają w tych okolicach.
Zanim będziecie się chcieli wybudować, to wizja może wam się zmienić tysiąc razy. A tak mieszkanie będzie już dawno spłacone.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka