Wzrost pensji minimalnej, jak teraz będzie się żyło w Polsce?

[megamag]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;87549277]
serio ? nie wiedziałam.[/QUOTE]

Serio, serio. Przez to kiedyś był taki pomysł, żeby wydzielić województwo warszawskie, bo Mazowsze bardzo na tym traci. Do wszystkich dopłat i pomocy jest liczone z Warszawą, więc wychodzi, że jest bogate i niewiele dostaje albo nawet mu się zabiera. Kiedyś był, nie wiem, czy jeszcze jest, taki podatek jak janosikowe. Gminy z bogatszych części Polski musiały oddawać część dochodu na rozwój gminom z biedniejszych części. I wychodził taki paradoks, ze takie gminy jak Szydłowiec z największym bezrobociem w Polsce musiały płacić gminom de facto bogatszym, bo im Warszawa ciągnęła dochód.

[brandie]

Napisane przez tinkerver2

Aktualnie pracuję za granicą, zarabiam dobrze, ale wcale nie czuję satysfakcji i "mocy", a jedynie zażenowanie i żal, ze mimo wykształcenia, doświadczenia, zapitalam fizycznie, zamiast moc wykorzystać to, co umiem, czego się nauczyłam.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Mnie to właśnie hamuje, języki nie są moją mocną stroną i pewnie doszłabym do ściany dość szybko pod względem pracy i byłabym sfrustrowana.

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez tinkerver2

Czy to był etap przejściowy? Nie. Przynajmniej dopóki nie znalazłabym bogatego męża. Jeśli chciałabym pracować w mopsie na stałe, to moja sytuacja wcale by się znacząco nie poprawiła w ciągu 5 lat, najwyżej byłoby mnie stać na pokój jednoosobowy, zamiast pokoju z współlokatorka. Z pracy w mopsie nigdy nie byłabym w stanie samodzielnie wynająć choćby kawalerki i żyć cały miesiąc, bo chyba starszy asystent rodziny (jest młodszy, "nornalny" i starszy) zarabiał wtedy 2200 na rękę...
Aktualnie pracuję za granicą, zarabiam dobrze, ale wcale nie czuję satysfakcji i "mocy", a jedynie zażenowanie i żal, ze mimo wykształcenia, doświadczenia, zapitalam fizycznie, zamiast moc wykorzystać to, co umiem, czego się nauczyłam.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

no cóż, w takim razie życzę Ci żebyś jednak mogła wykorzystać swoje umiejętności (chociażby takie jak praca z 'trudnymi" ludźmi i sytuacjami) i wiedzę tak, żeby to było dochodowe, niekoniecznie dokładnie w zawodzie wyuczonym.
Bogatego męża też

[tinkerver2]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;87549653]no cóż, w takim razie życzę Ci żebyś jednak mogła wykorzystać swoje umiejętności (chociażby takie jak praca z 'trudnymi" ludźmi i sytuacjami) i wiedzę tak, żeby to było dochodowe, niekoniecznie dokładnie w zawodzie wyuczonym.

Bogatego męża też [/QUOTE]Dziękuję

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[januszpolak]

Kiedyś do moich rodziców do domu zapukał facet, całkiem sprawny fizycznie, chociaż zapewne alkoholik z pytaniem czy dadzą kasę. Mama powiedziała że w sumie to ma dla niego pracę w ogrodzie i może mu za to dać pieniądze (od razu, po 1 dniu pracy). Stwierdził że nie, dziękuję. Takie osoby są najgorsze. Najbardziej mnie denerwuje, że taki jeden z drugim korzystają później z ochrony zdrowa, oczywiście nieodpłatnie (np. z racji że są zarejestrowani jako bezrobotni... albo i tak zresztą nie zapłacą rachunku za szpital, więc trzeba ich jakoś ogarnąć), ze wszystkich udogodnień, później zwykle dużo chorują bo alkohol, a brakuje na lepsze leczenie dla niewinnych dzieci. To jest dla mnie nie fair i dlatego oburza mnie podejście, że każdemu należy się leczenie za darmo. Uważam że owszem należy się każdemu godna pensja, spokojne życie za minimalną, ochrona zdrowia O ILE ta osoba pracuje, jeśli jest zdolna do pracy.

[mairi]

Mnie tak rozwaliła scena z Chłopaków do wzięcia gdzie mama z synem, obydwoje na rencie (nie wiem na co bo na pierwszy rzut oka byli ok, ale nie wnikam) pisali ogłoszenie matrymonialne o dziewczynę dla syna. W ogłoszeniu było, że kandydatka „ma mieć rentę”, bo co komu z takiej dziewczyny która do pracy chodzi...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez tinkerver2

Do moich obowiązków jako asystenta rodziny wchodziło


Co w praktyce oznacza - współprace z policją, domem dziecka, kuratorem, szkołami (moja rekordowa klientka miała 9 dzieci, z czego 7 w różnych placówkach), ośrodkami uzależnień, różnego rodzaju lekarzami i specjalistami, pieczą zastępcza, więzieniami, poprawczakami i innymi ośrodkami wychowawczymi. Musiałam być pedagogiem, psychologiem, doradca zawodowym, gosposia. Musiałam prowadząc klientów za rączkę do lekarzy, czasem ich budzić, bo akurat zapomnieli wstać. Musiałam ich uczyc sprzątania, mycia podłóg, gotować a do tego wszystkiego do każdej wizyty robić ok 2 kartki dokumentacji (wizyt ok 10 tygodniowo), wnioskować o opinię o dzieciach (na przykład), biegać po wszystkich organizacjach i placówkach.
Mój dzień pracy czasem nie pozwalał mi na zjedzenie obiadu, co najwyżej batonika w autobusie, gdy jechałam od jednej klientki do drugiej.
A już w ogóle - to była praca w warunkach wzmożonego ryzyka. Zaraziłam się u jednej rodziny tak, że przez miesiąc siedziałam na l4, bo to, co wzięłam za jelitowke okazało się zapaleniem żołądka i dwunastnicy. Wchodziłam do rodzin z problemem alkoholowym, narkotykowym, do osób z chorobami psychicznymi, a także do takiego syfu, że nie było gdzie nogi postawić, bo na podłodze walały się psie gówna różnego stanu świeżości, grzyb, pleśń,
I za to wszystko 1634 zł.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Ja to obserwuję ze szkoły - mamy rodziny z asystentem, kierowałam też do asystenta (z pedagog przez mops), teraz raz na kilka miesięcy chodzę na spotkania w sprawie konkretnych rodzin.

Co ciekawe, wszyscy ci ludzie, nieradzący sobie normalnie, są po szkołach specjalnych. I patologia (nie dlatego, że intelekt szwankuje) - kradzieże, picie, bicie, dzieci zagrożone niedostosowaniem społecznym...

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87548344]
A powiedz mi tinker, czy zauwazylas kiedys, zeby udalo ci sie komus pomoc? Zeby ktos dal sobie pomoc i faktycznie potrzebowal tej pomocy?[/QUOTE]

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87548390]Czyli przez caly twoj czas pracy, ciezkiej pracy, pozwolila sobie pomoc tylko jedna osoba? Troche to przykre.[/QUOTE]

Biorąc pod uwagę, że jak wyżej - akurat u nas wszyscy po specjalnej, to wiesz... Osoby z lekką niepełnosprawnością intelektualną to rozwój emocjonalny, intelektualny na poziomie 13-14 letniego dziecka. Absurdem byłoby oczekiwać, że pójdą mocno naprzód i wyciągną wnioski z błędów.

[megamag]

Napisane przez mairi

Mnie tak rozwaliła scena z Chłopaków do wzięcia gdzie mama z synem, obydwoje na rencie (nie wiem na co bo na pierwszy rzut oka byli ok, ale nie wnikam) pisali ogłoszenie matrymonialne o dziewczynę dla syna. W ogłoszeniu było, że kandydatka „ma mieć rentę”, bo co komu z takiej dziewczyny która do pracy chodzi...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wydaje mi się, że ludzi w tym programie to też raczej takie osoby nieprzystosowane czy wręcz lekko opóźnione. Może się z tego śmiać, ale moim zdaniem chamsko, że zrobili o tym program i bekę na całą Polskę.

[tinkerver2]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87550498]Ja to obserwuję ze szkoły - mamy rodziny z asystentem, kierowałam też do asystenta (z pedagog przez mops), teraz raz na kilka miesięcy chodzę na spotkania w sprawie konkretnych rodzin.



Co ciekawe, wszyscy ci ludzie, nieradzący sobie normalnie, są po szkołach specjalnych. I patologia (nie dlatego, że intelekt szwankuje) - kradzieże, picie, bicie, dzieci zagrożone niedostosowaniem społecznym...











Biorąc pod uwagę, że jak wyżej - akurat u nas wszyscy po specjalnej, to wiesz... Osoby z lekką niepełnosprawnością intelektualną to rozwój emocjonalny, intelektualny na poziomie 13-14 letniego dziecka. Absurdem byłoby oczekiwać, że pójdą mocno naprzód i wyciągną wnioski z błędów.[/QUOTE]Oj tak, najgorsi byli klienci, którzy się obrażali. Nawet nie ci agresywni, tylko tacy, co rzucali focha, bo asystent coś chce.
Nie wszyscy rozumieli, że to w ich interesie jest "dobrze żyć" z asystentem, bo to osoba, która widuje ich minimum raz w tygodniu i najwięcej może o nich powiedzieć (pracownik socjalny duuuzo rzadziej, ale pracownik socjalny daje hajs), a w razie potrzeby uratować życie albo pogrążyć. Asystent to taka wsza na kołnierzu, która wkurza, przyłazi, węszy, zadaje pytania, a w ogóle to powinien być DOKŁADNIE wtedy kiedy klient chce, jednocześnie klient może mieć wywalone na ustalenia z asystenem.
Np. Jeden mój klient podjął pracę, miał dzieci w domu dziecka, które brał na weekendy do domu, więc musiałam u niego być w piątki o 18. Ja normalnie kończyłam pracę o 15:30, więc albo 4 h nadgodzin, albo przychodziłam do pracy na 11. I tacy klienci potrafili np o 17:45, gdy ja byłam w połowie drogi mi napisać, że ich nie będzie, bo nie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[742bd6bdde1307502cba7e126292911bf766cf73_61f3325774e32]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87550498]Ja to obserwuję ze szkoły - mamy rodziny z asystentem, kierowałam też do asystenta (z pedagog przez mops), teraz raz na kilka miesięcy chodzę na spotkania w sprawie konkretnych rodzin.

Co ciekawe, wszyscy ci ludzie, nieradzący sobie normalnie, są po szkołach specjalnych. I patologia (nie dlatego, że intelekt szwankuje) - kradzieże, picie, bicie, dzieci zagrożone niedostosowaniem społecznym...





Biorąc pod uwagę, że jak wyżej - akurat u nas wszyscy po specjalnej, to wiesz... Osoby z lekką niepełnosprawnością intelektualną to rozwój emocjonalny, intelektualny na poziomie 13-14 letniego dziecka. Absurdem byłoby oczekiwać, że pójdą mocno naprzód i wyciągną wnioski z błędów.[/QUOTE]

No to moze w takim razie powinna byc reforma szkol specjalnych? Pewnie, ze cudow nie ma, ale jest wielu ludzi z delikatnym uposledzeniem, ktorzy w miare radza sobie w zyciu i od ktorych mozna oczekiwac poradzenia sobie z prostymi zadaniami (jak np. pojscie do lekarza, do ktorego wizyte sie mu umowi).

[motyla]

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87550776]No to moze w takim razie powinna byc reforma szkol specjalnych?[/QUOTE]


ta, zwykłych szkół nie potrafią zreformować, a ze specjalnymi sobie poradzą.

[tinkerver2]

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87550776]No to moze w takim razie powinna byc reforma szkol specjalnych? Pewnie, ze cudow nie ma, ale jest wielu ludzi z delikatnym uposledzeniem, ktorzy w miare radza sobie w zyciu i od ktorych mozna oczekiwac poradzenia sobie z prostymi zadaniami (jak np. pojscie do lekarza, do ktorego wizyte sie mu umowi).[/QUOTE]Szkoły specjalne to przechowalnie dla dzieci, które są niezdolne do skończenia jakiejkolwiek innej szkoły. A nawet jak skończą zwykłą szkołę, tylko o niskim poziomie, to i tak nadal sobie w życiu nie radzą. Miałam taką dziewczynę w klasie. Opóźniona w rozwoju. Kończyła normalne szkoły, w tym moje liceum. Była przepychana z klasy do klasy, 0 wymagań, na sprawdzianie "pisz co umiesz" zamiast konkretnych zagadnień. Przepchnęli ją przez podstawowke, przez gimnazjum to i przez liceum.
To laska, która np. Uciekała jak widziała koparkę, plotła bzdury wyssane z palca na poziomie 10 latki, typu że jakiś tam aktor był z nią na randce (a to była 16-18 letnia dziewczyna).
No i co teraz?

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[natalia_t]

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87550776]No to moze w takim razie powinna byc reforma szkol specjalnych? Pewnie, ze cudow nie ma, ale jest wielu ludzi z delikatnym uposledzeniem, ktorzy w miare radza sobie w zyciu i od ktorych mozna oczekiwac poradzenia sobie z prostymi zadaniami (jak np. pojscie do lekarza, do ktorego wizyte sie mu umowi).[/QUOTE]
To, że szajabaja ma za podopiecznych ludzi po szkole specjalnej, nie znaczy, że wszyscy po szkole specjalnej są tacy nieporadni. Jak sama zauważasz, są ludzie z lekkim upośledzeniem, którzy sobie dobrze radzą (również po szkole specjalnej), a są tacy, którzy są bardziej niepełnosprawni i radzą sobie gorzej...

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez tinkerver2

Oj tak, najgorsi byli klienci, którzy się obrażali. Nawet nie ci agresywni, tylko tacy, co rzucali focha, bo asystent coś chce.
Nie wszyscy rozumieli, że to w ich interesie jest "dobrze żyć" z asystentem, bo to osoba, która widuje ich minimum raz w tygodniu i najwięcej może o nich powiedzieć (pracownik socjalny duuuzo rzadziej, ale pracownik socjalny daje hajs), a w razie potrzeby uratować życie albo pogrążyć. Asystent to taka wsza na kołnierzu, która wkurza, przyłazi, węszy, zadaje pytania, a w ogóle to powinien być DOKŁADNIE wtedy kiedy klient chce, jednocześnie klient może mieć wywalone na ustalenia z asystenem.
Np. Jeden mój klient podjął pracę, miał dzieci w domu dziecka, które brał na weekendy do domu, więc musiałam u niego być w piątki o 18. Ja normalnie kończyłam pracę o 15:30, więc albo 4 h nadgodzin, albo przychodziłam do pracy na 11. I tacy klienci potrafili np o 17:45, gdy ja byłam w połowie drogi mi napisać, że ich nie będzie, bo nie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Dlatego ja bym takim ludziom dzieci konsekwentnie zabierała i już nie oddawała. Państwo powinno kierować się dobrem dziecka. Ono nie należy do rodzica. Jeżeli dziecko się zaadaptuje w rodzinie zastępczej to nawet jakby rodzic biologiczny się ogarnął to bym już nie oddawała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87550929]Dlatego ja bym takim ludziom dzieci konsekwentnie zabierała i już nie oddawała. Państwo powinno kierować się dobrem dziecka. Ono nie należy do rodzica. Jeżeli dziecko się zaadaptuje w rodzinie zastępczej to nawet jakby rodzic biologiczny się ogarnął to bym już nie oddawała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Problem w tym, że brakuje rodzin zastępczych, zresztą rodzina zastępcza to taki substytut, bo zawsze powinna dla dobra dziecka być gotowa oddać je do rodziny ostatecznej (adopcyjnej lub biologicznej). Rodzice zastępczy nie są prawnie spokrewnieni z dzieckiem, dostają pieniądze od państwa za opiekę. A mało która rodzina adopcyjna (czyli w domyśle ostateczna) chce starsze dziecko po przejściach, które zostało odebrane rodzicom w wieku kilku lat. Więc czasami może być tak, że nawet ta namiastka więzi z rodzicami coś dziecku daje. Trudno mi to ocenić, z pewnością jeśli jest przemoc i zaniedbanie to trzeba odebrać, ale jeśli jest "tylko" skrajny nieogar rodziców, bieda, to może chociaż trochę uczuć dzieci wyniosą z domu. Pamiętajmy że bycie w rodzinie zastępczej to nie jest jakiś raj, to dziecko pamięta że "swoi" rodzice są i je zostawili, albo że ktoś je im odebrał i cierpią.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez januszpolak

Problem w tym, że brakuje rodzin zastępczych, zresztą rodzina zastępcza to taki substytut, bo zawsze powinna dla dobra dziecka być gotowa oddać je do rodziny ostatecznej (adopcyjnej lub biologicznej). Rodzice zastępczy nie są prawnie spokrewnieni z dzieckiem, dostają pieniądze od państwa za opiekę. A mało która rodzina adopcyjna (czyli w domyśle ostateczna) chce starsze dziecko po przejściach, które zostało odebrane rodzicom w wieku kilku lat. Więc czasami może być tak, że nawet ta namiastka więzi z rodzicami coś dziecku daje. Trudno mi to ocenić, z pewnością jeśli jest przemoc i zaniedbanie to trzeba odebrać, ale jeśli jest "tylko" skrajny nieogar rodziców, bieda, to może chociaż trochę uczuć dzieci wyniosą z domu. Pamiętajmy że bycie w rodzinie zastępczej to nie jest jakiś raj, to dziecko pamięta że "swoi" rodzice są i je zostawili, albo że ktoś je im odebrał i cierpią.

Ja nie twierdzę, że rodziny zastępcze są idealne, ale dają dziecku jakąś szansę na wyjście z kręgu patologii. Przynajmniej te co ja znam. Poza tym jak bym się szybciej odbierało prawa rodzicielskie takim patusom to by dzieci miały większą szansę trafić do rodziny adopcyjne. Im młodsze dziecko i mniej 'nagryzione' przez biedę i przemoc tym więcej chętnych do opieki. A w związku z tym, że mamy beznadziejną sytuację w tym temacie to promowałabym adopcje zagraniczne. Zwłaszcza dla dzieci niepełnosprawnych taka rodzina adopcyjna w bogatszym i lepiej ogarniętym systemowo kraju to jedyna szansa na godne życie, leczenie i rehabilitacje. A obecny rząd takie adopcje ogranicza, bo polskie dzieci mają gnić w Polsce dla zasady

Bo jak słyszę o kolejnej sprawie z zakatowanym dzieckiem, gdzie były zgłaszane krzyki i przemoc, rodzina mieszkała w jakiejś melinie i opieka niby sprawowała nad nimi kontrolę, ale tak naprawdę nie ogarnęła co tam się dzieje, to się nóż w kieszeni otwiera.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

[1=742bd6bdde1307502cba7e1 26292911bf766cf73_61f3325 774e32;87550776]No to moze w takim razie powinna byc reforma szkol specjalnych? Pewnie, ze cudow nie ma, ale jest wielu ludzi z delikatnym uposledzeniem, ktorzy w miare radza sobie w zyciu i od ktorych mozna oczekiwac poradzenia sobie z prostymi zadaniami (jak np. pojscie do lekarza, do ktorego wizyte sie mu umowi).[/QUOTE]

Ja nie w specjalnej - rzecz w tym, że obecnie rodzic ma prawo posłać dziecko, gdzie chce i mamy takie dziecko 14 letnie na poziomie rozumowania 9latki, z papierem na niep. lekką, bo na wydanie rzeczywistego papierka o umiarkowanym mama (sama umiarkowana) się nie zgadza, o przeniesieniu do szkoły specjalnej nie wspominając. Współpraca z asystentami wygląda, jak Tinker opisuje...

Napisane przez motyla

ta, zwykłych szkół nie potrafią zreformować, a ze specjalnymi sobie poradzą.

łomamuniu, niech tego nie ruszają, bo W MIARĘ sensownie u nas potrafią funkcjonować...

Napisane przez natalia_t

To, że szajabaja ma za podopiecznych ludzi po szkole specjalnej, nie znaczy, że wszyscy po szkole specjalnej są tacy nieporadni. Jak sama zauważasz, są ludzie z lekkim upośledzeniem, którzy sobie dobrze radzą (również po szkole specjalnej), a są tacy, którzy są bardziej niepełnosprawni i radzą sobie gorzej...

Ilu po specjalnej znasz?

Mam z nimi do czynienia od 35 lat, szkoła obok mnie, mama pracowała, pół życia tam spędziłam, teraz na co dzień widzę absolwentów z ich własnymi dziećmi, obserwuję na zakupach, spacerze... Mam w rodzinie też, no i w swojej pracy. Zaradni są jedynie ci, którzy do specjalnej trafili wskutek tzw. wtórnego upośledzenia, czyli z patologii, nie chodzili do szkoły po 3-4 lata, uwsteczniali się (mimo urodzenia zdrowego). I to zaradni - potrafią wkręcić się w ekipę kradnącą...

Znam 2 dorosłe osoby, które się ogarnęły. Jedna dziewczyna pracuje nota bene w mopsie (ale - moja ciocia w specjalnej ją tak pociągnęła, że skończyła zwyczajną zawodówkę ze zwyczajnymi papierami, tu akurat właśnie przypadek "upośledzenia wtórnego") jako opiekunka środowiskowa. Druga osoba to chłopak w urzędzie w recepcji. I może ze 2 jeszcze, które zachowują się i wyglądają całkowicie normalnie, z dziećmi.

Dziesiątki jak nie więcej - to jest dramat. To są na milion procent beneficjenci mopsu i innych instytucji pomocowych, i takie same będą ich dzieci.

[natalia_t]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87550995]Ja nie w specjalnej - rzecz w tym, że obecnie rodzic ma prawo posłać dziecko, gdzie chce i mamy takie dziecko 14 letnie na poziomie rozumowania 9latki, z papierem na niep. lekką, bo na wydanie rzeczywistego papierka o umiarkowanym mama (sama umiarkowana) się nie zgadza, o przeniesieniu do szkoły specjalnej nie wspominając. Współpraca z asystentami wygląda, jak Tinker opisuje...



łomamuniu, niech tego nie ruszają, bo W MIARĘ sensownie u nas potrafią funkcjonować...



Ilu po specjalnej znasz?

Mam z nimi do czynienia od 35 lat, szkoła obok mnie, mama pracowała, pół życia tam spędziłam, teraz na co dzień widzę absolwentów z ich własnymi dziećmi, obserwuję na zakupach, spacerze... Mam w rodzinie też, no i w swojej pracy. Zaradni są jedynie ci, którzy do specjalnej trafili wskutek tzw. wtórnego upośledzenia, czyli z patologii, nie chodzili do szkoły po 3-4 lata, uwsteczniali się (mimo urodzenia zdrowego). I to zaradni - potrafią wkręcić się w ekipę kradnącą...

Znam 2 dorosłe osoby, które się ogarnęły. Jedna dziewczyna pracuje nota bene w mopsie (ale - moja ciocia w specjalnej ją tak pociągnęła, że skończyła zwyczajną zawodówkę ze zwyczajnymi papierami, tu akurat właśnie przypadek "upośledzenia wtórnego") jako opiekunka środowiskowa. Druga osoba to chłopak w urzędzie w recepcji. I może ze 2 jeszcze, które zachowują się i wyglądają całkowicie normalnie, z dziećmi.

Dziesiątki jak nie więcej - to jest dramat. To są na milion procent beneficjenci mopsu i innych instytucji pomocowych, i takie same będą ich dzieci.[/QUOTE]
A szkoły specjalne to tylko dla tych upośledzonych umysłowo? Byłam kilka razy w takiej szkole i były tam różne dzieci - faktycznie upośledzone umysłowo, autystyczne, zespół Downa o różnym nasileniu i inne zespoły genetyczne, ale też w miarę rozwinięte intelektualnie, ale niepełnosprawne ruchowo, niedowidzące, niedosłyszące... No nie wiem. Tyle, że proponowanie reformy szkół specjalnych, bo większość ich absolwentów to zasiłkowicze, wydało mi się bardzo dziwne, wszak wiadomo, że do takiej szkoły nikt nie trafia bez powodu...

[tinkerver2]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87550929]Dlatego ja bym takim ludziom dzieci konsekwentnie zabierała i już nie oddawała. Państwo powinno kierować się dobrem dziecka. Ono nie należy do rodzica. Jeżeli dziecko się zaadaptuje w rodzinie zastępczej to nawet jakby rodzic biologiczny się ogarnął to bym już nie oddawała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Nie ma tylu domów dziecka, ani pieniędzy na domy dziecka. Trzymanie dzieci w domu dziecka kosztuje kupę kasy. Dlatego oddają.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[_vixen_]

Moja znajoma pracuje w pomocy społecznej, mówiła mi ostatnio, ze nie ma w ogóle chętnych do pracy u nich, a to ośrodek w małej miejscowości. W sumie co się dziwić. I ze odkąd weszło 500 plus to do większości klientów już żadne argumenty nie docierają. A przed świetami idzie przykaz z góry, żeby wszystkie pięćsety powyplac i inne zasiłki, żeby ludzie godnie spędzili święta. Po czym w styczniu w ośrodku zadyma, bo beneficjentom nieumiejącym dysponować pieniędzmi właściwie skończyły się pieniądze, do następnego zasiłku daleko i nie ma za co żyć.

[tinkerver2]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87550991]



Bo jak słyszę o kolejnej sprawie z zakatowanym dzieckiem, gdzie były zgłaszane krzyki i przemoc, rodzina mieszkała w jakiejś melinie i opieka niby sprawowała nad nimi kontrolę, ale tak naprawdę nie ogarnęła co tam się dzieje, to się nóż w kieszeni otwiera.[/QUOTE]

Mops jako taki ma związane ręce. Mozemy chodzić do rodziny i robić dokumentację. Nie możemy rozbierać dzieci, żeby sprawdzić, czy mają siniaki. Nie możemy brać ich na rozmowy sam na sam.
Pracownik socjalny może zmienić 500+ na bony. I oprócz tego nie mamy ŻADNEJ możliwości.
Znaczy, pewnie, że możemy wnioskować o odebranie dzieci.. Ale to trzeba organizować zespół, raz na pół roku. Pisać protokoły. Łazić po szkołach, przedszkolach, policji itd itd itd. A to nie trwa tygodnia. To trwa miesiącami. I dopiero PO zespole można wnioskować do sądu.
A sądy nie chcą odbierać dzieci rodzicom. Bo a) prawo, b) hajs c) PiS i rodzina ponad wszystko.
Mops nie ma żadnych realnych możliwości, żeby zabrać dzieciaka, gdy mu się dzieje krzywda.
Papiery, papiery, papiery.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 19:28 ---------- Poprzedni post napisano o 19:26 ----------

Napisane przez _vixen_

Moja znajoma pracuje w pomocy społecznej, mówiła mi ostatnio, ze nie ma w ogóle chętnych do pracy u nich, a to ośrodek w małej miejscowości. W sumie co się dziwić. I ze odkąd weszło 500 plus to do większości klientów już żadne argumenty nie docierają. A przed świetami idzie przykaz z góry, żeby wszystkie pięćsety powyplac i inne zasiłki, żeby ludzie godnie spędzili święta. Po czym w styczniu w ośrodku zadyma, bo beneficjentom nieumiejącym dysponować pieniędzmi właściwie skończyły się pieniądze, do następnego zasiłku daleko i nie ma za co żyć.

A jak próbujesz z nimi zrobić plan budżetowy, to ci mówią że nikt im nie będzie mówić jak mają własne pieniądze wydawać, coś im się od życia należy i oni nie będą paragonów zbierać.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja zbieram paragony.
Jestem zbyt biedna na niepanowanie nad budżetem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_vixen_]

Mnie zawsze najbardziej żal tych dzieci, które idą na zmarnowanie. I pieniędzy, które się bezsensownie w te rodziny pakuje. Obecny system w ogóle nie działa.

---------- Dopisano o 20:42 ---------- Poprzedni post napisano o 20:35 ----------

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;87547638]Sorry, ja nie biorę tego w ogóle pod uwagę, bo jak rodziłam dziecko, to żadnych gratisów nie było, a teraz w ogóle z tego nie korzystamy, tylko odkładamy dla niego na przyszłość, jak mu przyjdzie spłacać to rozdawnictwo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Przy takiej inflacji tracę wiarę w sens odkładania tych pieniędzy. Lepiej od razu wydać choćby na lepsza szkole, naukę języków itp.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez tinkerver2

Mops jako taki ma związane ręce. Mozemy chodzić do rodziny i robić dokumentację. Nie możemy rozbierać dzieci, żeby sprawdzić, czy mają siniaki. Nie możemy brać ich na rozmowy sam na sam.
Pracownik socjalny może zmienić 500+ na bony. I oprócz tego nie mamy ŻADNEJ możliwości.
Znaczy, pewnie, że możemy wnioskować o odebranie dzieci.. Ale to trzeba organizować zespół, raz na pół roku. Pisać protokoły. Łazić po szkołach, przedszkolach, policji itd itd itd. A to nie trwa tygodnia. To trwa miesiącami. I dopiero PO zespole można wnioskować do sądu.
A sądy nie chcą odbierać dzieci rodzicom. Bo a) prawo, b) hajs c) PiS i rodzina ponad wszystko.
Mops nie ma żadnych realnych możliwości, żeby zabrać dzieciaka, gdy mu się dzieje krzywda.
Papiery, papiery, papiery.

Ja nie ma pretensji do pracowników MOPSu tylko do tego chorego państwa, które nie potrafi zarządzać pieniędzmi. Do tego populistycznego rządu oraz zidiociałego społeczeństwa, które na nich głosuje, bo w życiu liczy się tyle, żeby mieć lepiej od sąsiada. A dziecko traktowane jest jak krowa czy pies, część dobytku ruchomego

[januszpolak]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87551116]Ja nie ma pretensji do pracowników MOPSu tylko do tego chorego państwa, które nie potrafi zarządzać pieniędzmi. Do tego populistycznego rządu oraz zidiociałego społeczeństwa, które na nich głosuje, bo w życiu liczy się tyle, żeby mieć lepiej od sąsiada. A dziecko traktowane jest jak krowa czy pies, część dobytku ruchomego [/QUOTE]

W Polsce w zasadzie z dzieckiem robisz co chcesz, dopóki je nie zakatujesz na skraj śmierci albo na śmierć. To jest chora sytuacja ale nie ma alternatywy. Czytałam w podręczniku medycznym (tak!) zasady postępowania kiedy po molestowaniu seksualnym rodzic ma ochotę z powrotem zintegrować się z rodziną, i żyć razem z dzieckiem w jednym domu. Jeśli psychiatry i psycholodzy dziecięcy na spokojnie rozważają takie porypane scenariusze, to co to tam integracja po biedzie, głodzie czy pobiciu. Chyba nie da się sugerować czegoś okropniejszego, niż terapia rodziny po tym jak ojciec wyszedł z więzienia za gwałt na własnym dziecku.

[tinkerver2]

Napisane przez januszpolak

W Polsce w zasadzie z dzieckiem robisz co chcesz, dopóki je nie zakatujesz na skraj śmierci albo na śmierć. To jest chora sytuacja ale nie ma alternatywy. Czytałam w podręczniku medycznym (tak!) zasady postępowania kiedy po molestowaniu seksualnym rodzic ma ochotę z powrotem zintegrować się z rodziną, i żyć razem z dzieckiem w jednym domu. Jeśli psychiatry i psycholodzy dziecięcy na spokojnie rozważają takie porypane scenariusze, to co to tam integracja po biedzie, głodzie czy pobiciu. Chyba nie da się sugerować czegoś okropniejszego, niż terapia rodziny po tym jak ojciec wyszedł z więzienia za gwałt na własnym dziecku.

Pamiętaj, że w prawie polskim bardzo, bardzo rzadko orzeka się eksmisję sprawcy przemocy.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez tinkerver2

Pamiętaj, że w prawie polskim bardzo, bardzo rzadko orzeka się eksmisję sprawcy przemocy.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

A to kolejna patologia. Kiedyś oglądałam taki reportaż, że chłop siedział w więzieniu za znęcanie się nad rodziną i jeszcze zanim wyszedł to zaczął wydzwaniać do żony, że ją zabije. A urzędnicy kazali jej przyjąć go z powrotem po wyjściu, bo nie ma gdzie iść.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[czekooczekolada]

Napisane przez sublips

Nie, nie twierdzę, że lekarz prywatny to jakiś mus.
Ale doprosić się np. o cytologię na NFZ to cud.
Ja chcę robić co roku, a nie co trzy lata.
Do endokrynologa czeka się latami.
Dentysta? Chyba nie muszę komentować.
O skierowanie na podstawowe badania muszę się prosić.
Mogłabym tutaj wiele wymieniać.

Nie wspomnę (to nie jakaś legenda), że ginekolog na NFZ nie zauważył u znajomej mojej rodziny ogromnego guza na jajniku.
Nawet nie twierdzę, że to konował (to był przerzut, ona już nie żyje, ale jednak...).
Po prostu ma kiepski sprzęt.

A januszpolak to szkodliwy troll, to, co pisze, nie jest nawet śmieszne. Może było na etapie taniego mięsa z Biedronki, ale nie na etapie "hybrydy tak, ale gumki to zbędny wydatek i kalendarzyk jest super". Bo przeczyta to jakaś nastolatka i uzna to za zasadne.

Chodzę do ginekologa na NFZ od 20rz i zawsze co roku mam robiona cytologie.
Do dentysty miesiąc czekania, jeśli nic mnie nie boli to nie widzę sensu iść prywatnie.

Jak kogoś stać to ok, są ludzie którzy są skazani na NFZ. Mi jak trzeba pilnie to idę prywatnie, ale zdarza się to rzadko.

Napisane przez mairi

Mnie tak rozwaliła scena z Chłopaków do wzięcia gdzie mama z synem, obydwoje na rencie (nie wiem na co bo na pierwszy rzut oka byli ok, ale nie wnikam) pisali ogłoszenie matrymonialne o dziewczynę dla syna. W ogłoszeniu było, że kandydatka „ma mieć rentę”, bo co komu z takiej dziewczyny która do pracy chodzi...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mi się wydaje że chłopaki do wzięcia to taka patologia po prostu. Szczerbaci, zaniedbani . Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko o to, żeby normalny facet aż do takiego stanu się doprowadził.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shinypearl]

Napisane przez czekooczekolada

Chodzę do ginekologa na NFZ od 20rz i zawsze co roku mam robiona cytologie.
Do dentysty miesiąc czekania, jeśli nic mnie nie boli to nie widzę sensu iść prywatnie.

Jak kogoś stać to ok, są ludzie którzy są skazani na NFZ. Mi jak trzeba pilnie to idę prywatnie, ale zdarza się to rzadko.
Mi się wydaje że chłopaki do wzięcia to taka patologia po prostu. Szczerbaci, zaniedbani . Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko o to, żeby normalny facet aż do takiego stanu się doprowadził.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dentysta na NFZ ma po prostu mały koszyk usług refundowanych, nie mówiąc o materiałach. Nigdy nie zapomnę jak na studiach zaczęli mi leczyć zęba a w pewnym momencie usłyszałam, że teraz już muszę iść prywatnie bo czegoś tam dalej już nie refundują... Śmiech na sali... Na NFZ chodzę tylko na przegląd i wtedy jakąś drobnice robię przy okazji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[tinkerver2]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87551260]A to kolejna patologia. Kiedyś oglądałam taki reportaż, że chłop siedział w więzieniu za znęcanie się nad rodziną i jeszcze zanim wyszedł to zaczął wydzwaniać do żony, że ją zabije. A urzędnicy kazali jej przyjąć go z powrotem po wyjściu, bo nie ma gdzie iść.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]U mojego ex ojciec za 20 lat znęcania się nad rodzina dostał rok w zawieszeniu i po sprawie wszyscy wrócili do domu na obiad

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka